Witam,moj problem polega na tym ze mam obrazalskiego meza.Kiedy powiem cos co go urazi,obraza sie na mnie.
Jestesmy 17 lat po slubie , mamy dwojke dzieci w wieku 17 lat i 15lat.
Ostatnio bylismy z wizyta u mojego brata i moj maz dawal mu rady co ma zrobic , jak pogodzic sie z sasiadami ,dawal rady nie znajac calej sytuacji , moj brat jest osoba samotna i cierpi na depresje , ta rozmowa wyprowadzala go z rownowagi i delikatnie powiedzialam mezowi ,ze nie jest tak jak mu sie wydaje (stanelam w obronie brata bo nie moglam tego sluchac) no i sie zaczelo Jak tu siedzisz to siedz i sie nie odzywaj-to usyszalam z ust mojego meza.
Takich i podobnych sytuacji dotychczas w naszy zyciu bylo mnostwo , jak mu sie nie sprzeciwiam , nie odzywam chociaz wiem ze nie ma racji jest ok , a jak cos palne to pozniej zaluje ,bo On sie nie odzywa , a ja chodze przepraszm, zalagadzam i on milczy.
Taka sytuacja niedziela popoludnie , fajny klimat , plany na dalszy wieczor i co corka chciala nalozyc sobie ciasto ,wziela talerzyk , a moj maz po co ten wez inny lepszy do mycia itd , corka spuscila glowe odechcialo jej sie jesc , zwrocilam mu uwage( moze moj blad bo przy niej ,ale zrobilo mi sie naprawde zal) , zeby brala jaki chce , niech jej nie chamuje tymbardziej ze ona ma problem z otwieraniem sie do ludzi.
Oczywiscie tygodniowe milczenie ,wszystkie plany ulecialy a ja chodzilam , wyciagalam reke i przepraszalam.
Kiedy jest wszystko ok , jest cudowny , ugotuje ,posprzata ,jest dowcipny.Wtedy ja zapominam o tych zlych chwilach i oddaje mu sie cala.
On jest przywodca w naszym domu wszystkie sprawy przechodza pod Jego nadzorem , ja juz dzieci wysylam ze wszyskim do Niego bo jak sama o czyms zdecyduje to ze robimy cos za jego plecami. Momentami czuje sie zdominowana przez niego.
Teraz nie odzywa sie rowniez do dzieci , bylo ok , ale zrobily cos nie po jego mysli i klapa. Zaznacze ze ON myslal a nie powiedzial tego na glos , a my sie nie domylelismy.
2 tygodnie milczenia , wczoraj probowalam to przerwac ,nie poszedl na kompromis , powiedzial ze ON ma teraz swoje sprawy za duzo lat juz zmarnowal i juz nigdy nie bedzie tak jak dawniej i tyle a ja mam sie domyslac.
Podobna sytuacja byla rok temu nie odzywal sie do mnie i dzieci chcial odejsc , chodzilam , prosilam , plakalam ,udalo mi sie go zatrzymac..
Czuje sie wykonczona psychicznie , wczoraj powiedzialam mu ze ja juz nie bede Go zatrzymywac i tak wszystko co robimy jest zle, ale teraz bardzo sie boje co teraz bedzie , czy damy sobie rade .Dodam ze mieszkamy za granica i mam tutaj tylko brata.
Moim dzieciom tez jest bardzo przykro i wiem ze odbija sie to na ich psychice
Kiedy jest dobrze jest super , a jak Go cos strzeli to kaplica a ja nigdy nie wiem kiedy to nastapi , moze jak ziemniaki pokroje w zadurza kostke.
Jezeli On cos robi zle to ja sie nawet sie nie odzywam bo nie chce sie klocic i przymykam oko.
Prosze o porade , nie mam komu sie wygadac nikomu nie mowie o swoich problemach to co sie dzieje w domu zostaje za sciana, moj brat tez o niczym nie wie chyba ze jest swiadkiem takich sytuacji ale sie domysla ,a ja robie dobra mine do zlej gry ,ale On widzi to po mnie i dzieciach.
Nie wiem czy to jest przemoc psychiczna , co mam robic .Ostatnio podsluchalam jak rozmawial z bratem I mowil ze ma wrogow w okol siebie , to chyba chodzilo o nas.
Mieszkamy w uk od 8 lat.