Witam. Jestem Marcin i mam kilka pytań, na które nie znam odpowiedzi, może ktoś podpowie. W połowie listopada poznałem dziewczynę, Kasię. Krótko pisaliśmy, szybko poszliśmy na spacer, bo pandemia więc jedyna możliwość, mimo zimna. Na spacerze wiele rozmawialismy, jakbyśmy się znali dobrze, jednym zdaniem spodobaliśmy się sobie. Były więc kolejne, na drugim rozmawiało się jeszcze lepiej, zaczęło iskrzyć, była chemia, podczas spaceru po kawiarni, złapałem ją za rękę, były pocałunki już, nawet ciut więcej. Wszystko dobrze się układało, , pandemia, nie zawsze jest gdzie wyjść, ale znałem kawiarnię jedną, byliśmy nad jeziorkiem czy na spacerku, nie często, tak ze dwa razy na tydzień, czasem raz na tydzień się widzieliśmy, bo ona ma dziecko i się nim zajmuje, wiadomo. Łącznie może było z 9 spotkań, rzadko dzwoniliśmy, bo uważałęm, że to zabija znajomość, że lepsze są spotkania na żywo, czasem smsowaliśmy, ale nie dużo. Była jednak chemia między nami, mnóstwo pocałunków, przytulania się, czułość itp...Po 4,5 spotkaniu ona była gotowa na seks, ja nie chciałem, raz, że krótko się znaliśmy a dwa, że byłem na odwyku od oglądania filmów xxx i powiedziałęm, że muszę mieć czas na to, jakiś mc jeden., było, że okej. Niemniej i bez penisa można zaspokoić więc i tak zrobiłem i to 3 razy pod rząd, na nast. podobnie mimo, że miała okres, co jej nie przeszkodziło. Raz było nie halo, bo wyczuła fajki, ja powiedziałem, że nie palę na początku, bo wtedy nie paliłem, ale po mcu wróciłem i było, że nie powiedziałem jej prawdy wtedy...No ale kto jest idealny? Były następne spotkania i było świetnie, taniec, głębokie spojrzenia, bliskość, wspólne gotowanie, czy bycie po prostu. Wtedy wyjechałem na kontrakt i po tym jak wyjechałęm, nie widzieliśmy się 3 tyg, ona po tyg zaczęła zaczęła się odsuwać, mniej pisała na tel itp. W końcu dwa dni przed spotkaniem stw. że jest problem, bo ona nie tęskni, że chyba bardziej traktuje jak kolegę. Spotkałem się, była gadka szmatka, a potem jak zawsze namiętne pocałunki, dotyk, jej piersi w moich ustach itp...Pewnie i seks by był...Zapytałem czy poznała kogoś, było, że nie, że nie jest taka, że bym wiedział, zapytałem czy straciła zainteresowanie, było, że nie, zapytałem czy można mieć bliskość i pocałunki jak z kolegą, bo przed chwilą tak było między nami, ona, że nie, więc w czym rzecz zapytałem, a ona się popłakała i ze łzami w oczach mói, że nie wie, że po prostu nie widzi nas razem, że nie widzi mnie z jej dzieckiem, i że woli to teraz zrobić niż za rok jak będzie trudniej. I tak siedziała i płakała. Rozstaje się a płacze. Dziwne to rozstanie było dla mnie, co innego po prostu rozmawiać jakoś cześć cześć, a co innego widzieć przytulanie, pocałunki, podniecenie ciała, spojrzenia w oczy głębokie. Może udawała, tylko po co, by mi było mniej przykro? Nie potrafię zrozumieć tego, czy ten seks właściwy był aż tak istotny, czy może kłamstwo, czy może brak było przejścia na kolejny etap, bo mało adorowałem ją, nawet nie dostała kwiatka czy prezentu...Na pewno nie osaczyłem, na pewno nie pisałem setek czy dziesiątek smsów, nie można powiedzieć, że byłem jak karta dla niej otwarta, by się znudzić. Czy rozdzwięk między psychiką a fizycznością, między emocjami a życiem codziennym jest taki duży? Gdzieś coś nie zagrało, może emocji było za mało... No ale na ost. spotkaniu miała emocje na tyle by odczuwać mój dotyk na swoim ciele...Pytam, bo co jeśli znowu poznam kogoś, będzie dobrze, niby dobrze i ten ktoś znowu zniknie po 2 mcach? Ona mi powiedziała, żebym się nie zmieniał, że to nie moja wina, tylko jak mam się nie zmieniać skoro to nie działa tak...
(...) Pytam, bo co jeśli znowu poznam kogoś, będzie dobrze, niby dobrze i ten ktoś znowu zniknie po 2 mcach? Ona mi powiedziała, żebym się nie zmieniał, że to nie moja wina, tylko jak mam się nie zmieniać skoro to nie działa tak...
Dobrze Tobie powiedziała.
Nie ma jednej instrukcji obsługi do kobiet, bo i kobiety są różne. Podobnie jak faceci. Czy może jednak uważasz, że wszyscy faceci są tacy sami?
Tej konkretnej kobiecie, którą Ty wybrałeś, po prostu nie przypasowałeś. Ale inna na jej miejscu byłaby Tobą wniebowzięta.
Nie zrażaj się, poznawaj następne, wreszcie zatrybi z obu stron :-)
3 2021-01-18 16:32:49 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-01-18 16:33:46)
Połowa listopada... grudzień, połowa stycznia. 2 miesiące.
Seksu nie chcesz.
Zgrzyt z paleniem papierosów.
Ona ma problem -- bo nie widzi związku z Tobą, a Ty chcesz związku, spotkań.
Gdybyś ją utwierdzał w przekonaniu, że liczą się tylko chwile razem spędzone, które Was uszczęśliwiają, i niech to na razie trwa, to może nie czuła by się taka pod opresją, że coś musi, że trzeba podjąć decyzję. Boi się zakochać.
Mocny komunikat w stylu "Wyluzuj! Żyj sobie jak żyłaś do tej pory... nie wymagam nic, nie oczekuję... cieszę się jak możemy się spotykać..." powinien dać szansę na uspokojenie negatywnych (!) emocji.
marcinkrecki napisał/a:(...) Pytam, bo co jeśli znowu poznam kogoś, będzie dobrze, niby dobrze i ten ktoś znowu zniknie po 2 mcach? Ona mi powiedziała, żebym się nie zmieniał, że to nie moja wina, tylko jak mam się nie zmieniać skoro to nie działa tak...
Nie ma jednej instrukcji obsługi do kobiet, bo i kobiety są różne. Podobnie jak faceci. Czy może jednak uważasz, że wszyscy faceci są tacy sami?
Nie wiem jacy są wszyscy, pewnie mają różne motywy, ale zawsze wiedzą, kto im się podoba od początku.
Tej konkretnej kobiecie, którą Ty wybrałeś, po prostu nie przypasowałeś. Ale inna na jej miejscu byłaby Tobą wniebowzięta.
Nie zrażaj się, poznawaj następne, wreszcie zatrybi z obu stron :-)
To co sprawia, że się przypasuje kobiecie?
Bo u mnie było tak - musiało zaiskrzyć, bo nie byłoby spotkania ani numer dwa ani kolejnych, zapach, czy wygląd musiał pasować, bo jak inaczej chcieć iść do łóżka, humor musiał być czy spojrzenie na świat podobne, bo po co dwa mce spędzać czas...
Ja rozumiem, że jest jedno czy dwa spotkania i można nie pasować, ale nie dwa mce, bo pięc takich układów w roku i można mieć traumę na parę lat...
Wybrałeś kobietę z problemami, mającą dziecko i pewnie w tle ojca dziecka. Ty pewnie byłeś jakąś tam odskocznią od jej problemów, ale tak na skróty czasem się nie da.
Połowa listopada... grudzień, połowa stycznia. 2 miesiące.
Seksu nie chcesz.
Zgrzyt z paleniem papierosów.Ona ma problem -- bo nie widzi związku z Tobą, a Ty chcesz związku, spotkań.
Gdybyś ją utwierdzał w przekonaniu, że liczą się tylko chwile razem spędzone, które Was uszczęśliwiają, i niech to na razie trwa, to może nie czuła by się taka pod opresją, że coś musi, że trzeba podjąć decyzję. Boi się zakochać.
Mocny komunikat w stylu "Wyluzuj! Żyj sobie jak żyłaś do tej pory... nie wymagam nic, nie oczekuję... cieszę się jak możemy się spotykać..." powinien dać szansę na uspokojenie negatywnych (!) emocji.
Mądrze napisane. Może coś w tym jest w obawie przed podjęciem decyzji. Zawsze to ryzyko i lepiej się wycofać niż może czuć ból... Na pewno myślałem bardziej do przodu niż ona i może w tym był błąd podstawowy...
Co do przypasowania, to pamiętam jak sama mówiła, że nie może się ode mnie odkleić i tak było. Zresztą nawet ostatnie spotkanie polegało na pieszczotach. na dotykaniu się, na pocałunkach i jej płaczu. Wolałbym usłyszeć parę niemiłych słów, pokłócić się, czy poczuć oschłość. A tak to nie rozumiem
Wybrałeś kobietę z problemami, mającą dziecko i pewnie w tle ojca dziecka. Ty pewnie byłeś jakąś tam odskocznią od jej problemów, ale tak na skróty czasem się nie da.
Ojciec dziecka odszedł do innej 2 lata wcześniej, w trakcie związku ich, więc raczej nie byłem odskocznią dla jej emocji z nim...Przede mną też spotkała kogoś więc coś już wiedziała co myśleć, nie sądzę by o szaleństwa po związku z byłym chodziło. Ale wykluczyć nie mogę problemów tylko nie wiem jakich...
...albo trafiłeś entuzjastkę oper mydlanych, która na siłę chce pokomplikować, żeby było melodramatycznie.
Radziłabym odpuścić na jakiś czas. Jeśli Twoja niedoszła luba zobaczy, że nie latasz za nią z kwiatami i nie wygrywasz serenad pod oknem, to przestanie wydziwiać.
Albo kontakt się urwie i wtedy będziesz wiedział, że mówiła na serio.
Mądrze napisane. Może coś w tym jest w obawie przed podjęciem decyzji. Zawsze to ryzyko i lepiej się wycofać niż może czuć ból... Na pewno myślałem bardziej do przodu niż ona i może w tym był błąd podstawowy...
Co do przypasowania, to pamiętam jak sama mówiła, że nie może się ode mnie odkleić i tak było. Zresztą nawet ostatnie spotkanie polegało na pieszczotach. na dotykaniu się, na pocałunkach i jej płaczu. Wolałbym usłyszeć parę niemiłych słów, pokłócić się, czy poczuć oschłość. A tak to nie rozumiem
No to przestań ciągnąć w stronę związku i planów na przyszłość...
Spotykaj się znią aż ona Ciebie od siebie nie odsunie definitywnie.
Jak ktoś nie chce się zbliżyć do drugiej osoby bo boi się zakochać -- na to nic nie poradzisz... Każdy ma prawo krzywdzić samego siebie...
10 2021-01-18 18:37:27 Ostatnio edytowany przez justa_pl (2021-01-18 18:38:21)
A co tu jest do rozumienia ? Przecież to normalna sytuacja: spotykasz kogoś, fascynacja, zaczyna iskrzyć, ochy, achy, a po dwóch, trzech miesiącach stwierdzasz, ze to jednak nie to... że gość jest ok, fajny ale jednak coś nie pasuje i nie o to chodziło.
Ani z Tobą jest coś nie tak, ani dziewczyna nie musi być z problemami - jak tu niektórzy piszą. Dziewczyna jest po przejściach więc nie chce tego ciągnąć skoro czuje że nie pykło. A to , że reaguje na Twój dotyk to nic w tym dziwnego, potrzebuje kontaktu fizycznego i pewnie odpowiadasz jej pod tym względem - ale to za mało żeby stworzyć poważny związek a chyba na tym jej najbardziej zależy.
Przecież to normalna sytuacja: spotykasz kogoś, fascynacja, zaczyna iskrzyć, ochy, achy, a po dwóch, trzech miesiącach stwierdzasz, ze to jednak nie to.
W takich przypadkach nikt nie pozostaje jak po nokaucie. Nie wiedząc o co biega.
Witam. Jestem Marcin i mam kilka pytań, na które nie znam odpowiedzi, może ktoś podpowie. W połowie listopada poznałem dziewczynę, Kasię. Krótko pisaliśmy, szybko poszliśmy na spacer, bo pandemia więc jedyna możliwość, mimo zimna. Na spacerze wiele rozmawialismy, jakbyśmy się znali dobrze, jednym zdaniem spodobaliśmy się sobie. Były więc kolejne, na drugim rozmawiało się jeszcze lepiej, zaczęło iskrzyć, była chemia, podczas spaceru po kawiarni, złapałem ją za rękę, były pocałunki już, nawet ciut więcej. Wszystko dobrze się układało, , pandemia, nie zawsze jest gdzie wyjść, ale znałem kawiarnię jedną, byliśmy nad jeziorkiem czy na spacerku, nie często, tak ze dwa razy na tydzień, czasem raz na tydzień się widzieliśmy, bo ona ma dziecko i się nim zajmuje, wiadomo. Łącznie może było z 9 spotkań, rzadko dzwoniliśmy, bo uważałęm, że to zabija znajomość, że lepsze są spotkania na żywo, czasem smsowaliśmy, ale nie dużo. Była jednak chemia między nami, mnóstwo pocałunków, przytulania się, czułość itp...Po 4,5 spotkaniu ona była gotowa na seks, ja nie chciałem, raz, że krótko się znaliśmy a dwa, że byłem na odwyku od oglądania filmów xxx i powiedziałęm, że muszę mieć czas na to, jakiś mc jeden., było, że okej. Niemniej i bez penisa można zaspokoić więc i tak zrobiłem i to 3 razy pod rząd, na nast. podobnie mimo, że miała okres, co jej nie przeszkodziło. Raz było nie halo, bo wyczuła fajki, ja powiedziałem, że nie palę na początku, bo wtedy nie paliłem, ale po mcu wróciłem i było, że nie powiedziałem jej prawdy wtedy...No ale kto jest idealny? Były następne spotkania i było świetnie, taniec, głębokie spojrzenia, bliskość, wspólne gotowanie, czy bycie po prostu. Wtedy wyjechałem na kontrakt i po tym jak wyjechałęm, nie widzieliśmy się 3 tyg, ona po tyg zaczęła zaczęła się odsuwać, mniej pisała na tel itp. W końcu dwa dni przed spotkaniem stw. że jest problem, bo ona nie tęskni, że chyba bardziej traktuje jak kolegę. Spotkałem się, była gadka szmatka, a potem jak zawsze namiętne pocałunki, dotyk, jej piersi w moich ustach itp...Pewnie i seks by był...Zapytałem czy poznała kogoś, było, że nie, że nie jest taka, że bym wiedział, zapytałem czy straciła zainteresowanie, było, że nie, zapytałem czy można mieć bliskość i pocałunki jak z kolegą, bo przed chwilą tak było między nami, ona, że nie, więc w czym rzecz zapytałem, a ona się popłakała i ze łzami w oczach mói, że nie wie, że po prostu nie widzi nas razem, że nie widzi mnie z jej dzieckiem, i że woli to teraz zrobić niż za rok jak będzie trudniej. I tak siedziała i płakała. Rozstaje się a płacze. Dziwne to rozstanie było dla mnie, co innego po prostu rozmawiać jakoś cześć cześć, a co innego widzieć przytulanie, pocałunki, podniecenie ciała, spojrzenia w oczy głębokie. Może udawała, tylko po co, by mi było mniej przykro? Nie potrafię zrozumieć tego, czy ten seks właściwy był aż tak istotny, czy może kłamstwo, czy może brak było przejścia na kolejny etap, bo mało adorowałem ją, nawet nie dostała kwiatka czy prezentu...Na pewno nie osaczyłem, na pewno nie pisałem setek czy dziesiątek smsów, nie można powiedzieć, że byłem jak karta dla niej otwarta, by się znudzić. Czy rozdzwięk między psychiką a fizycznością, między emocjami a życiem codziennym jest taki duży? Gdzieś coś nie zagrało, może emocji było za mało... No ale na ost. spotkaniu miała emocje na tyle by odczuwać mój dotyk na swoim ciele...Pytam, bo co jeśli znowu poznam kogoś, będzie dobrze, niby dobrze i ten ktoś znowu zniknie po 2 mcach? Ona mi powiedziała, żebym się nie zmieniał, że to nie moja wina, tylko jak mam się nie zmieniać skoro to nie działa tak...
Wyboldowałam Ci to czego nie rozumiesz. Jak dla mnie ona Ci jasno powiedziała, a Ty uparcie szukasz piętnastu różnych powodów, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jeśli nie potrafisz zrozumieć, że dziewczyna myśli perspektywicznie i zobaczyła w Tobie cechy, których sobie nie potrafi wyobrazić u przyszłego partnera, z którym miałaby wychowywać dziecko, to problem leży po stronie Twojej nieumiejętności słuchania.
Wszelkie rozkminy czy więcej emocji, czy seksu coś zmieni, są bez sensu, bo możecie mieć najgorętszy seks na świecie, a ona nie widzi w Tobie kogoś, z kimś chce czy może być. Macie inne priorytety w życiu, Ty chcesz seksu i rozrywki, ona chce stabilizacji i bezpiczeństwa, których nie odczuwa (nawet jeśli odczuwa pociąg fizyczny i motylki). Nie wiem, co tu więcej trzeba rozumieć - rozmijasz się z jej oczekiwaniami.
13 2021-01-18 23:16:30 Ostatnio edytowany przez Wiaterek (2021-01-18 23:20:37)
Witam. Jestem Marcin i mam kilka pytań, na które nie znam odpowiedzi, może ktoś podpowie. W połowie listopada poznałem dziewczynę, Kasię. Krótko pisaliśmy, szybko poszliśmy na spacer, bo pandemia więc jedyna możliwość, mimo zimna. Na spacerze wiele rozmawialismy, jakbyśmy się znali dobrze, jednym zdaniem spodobaliśmy się sobie. Były więc kolejne, na drugim rozmawiało się jeszcze lepiej, zaczęło iskrzyć, była chemia, podczas spaceru po kawiarni, złapałem ją za rękę, były pocałunki już, nawet ciut więcej. Wszystko dobrze się układało, , pandemia, nie zawsze jest gdzie wyjść, ale znałem kawiarnię jedną, byliśmy nad jeziorkiem czy na spacerku, nie często, tak ze dwa razy na tydzień, czasem raz na tydzień się widzieliśmy, bo ona ma dziecko i się nim zajmuje, wiadomo. Łącznie może było z 9 spotkań, rzadko dzwoniliśmy, bo uważałęm, że to zabija znajomość, że lepsze są spotkania na żywo, czasem smsowaliśmy, ale nie dużo. Była jednak chemia między nami, mnóstwo pocałunków, przytulania się, czułość itp...Po 4,5 spotkaniu ona była gotowa na seks, ja nie chciałem, raz, że krótko się znaliśmy a dwa, że byłem na odwyku od oglądania filmów xxx i powiedziałęm, że muszę mieć czas na to, jakiś mc jeden., było, że okej. Niemniej i bez penisa można zaspokoić więc i tak zrobiłem i to 3 razy pod rząd, na nast. podobnie mimo, że miała okres, co jej nie przeszkodziło. Raz było nie halo, bo wyczuła fajki, ja powiedziałem, że nie palę na początku, bo wtedy nie paliłem, ale po mcu wróciłem i było, że nie powiedziałem jej prawdy wtedy...No ale kto jest idealny? Były następne spotkania i było świetnie, taniec, głębokie spojrzenia, bliskość, wspólne gotowanie, czy bycie po prostu. Wtedy wyjechałem na kontrakt i po tym jak wyjechałęm, nie widzieliśmy się 3 tyg, ona po tyg zaczęła zaczęła się odsuwać, mniej pisała na tel itp. W końcu dwa dni przed spotkaniem stw. że jest problem, bo ona nie tęskni, że chyba bardziej traktuje jak kolegę. Spotkałem się, była gadka szmatka, a potem jak zawsze namiętne pocałunki, dotyk, jej piersi w moich ustach itp...Pewnie i seks by był...Zapytałem czy poznała kogoś, było, że nie, że nie jest taka, że bym wiedział, zapytałem czy straciła zainteresowanie, było, że nie, zapytałem czy można mieć bliskość i pocałunki jak z kolegą, bo przed chwilą tak było między nami, ona, że nie, więc w czym rzecz zapytałem, a ona się popłakała i ze łzami w oczach mói, że nie wie, że po prostu nie widzi nas razem, że nie widzi mnie z jej dzieckiem, i że woli to teraz zrobić niż za rok jak będzie trudniej. I tak siedziała i płakała. Rozstaje się a płacze. Dziwne to rozstanie było dla mnie, co innego po prostu rozmawiać jakoś cześć cześć, a co innego widzieć przytulanie, pocałunki, podniecenie ciała, spojrzenia w oczy głębokie. Może udawała, tylko po co, by mi było mniej przykro? Nie potrafię zrozumieć tego, czy ten seks właściwy był aż tak istotny, czy może kłamstwo, czy może brak było przejścia na kolejny etap, bo mało adorowałem ją, nawet nie dostała kwiatka czy prezentu...Na pewno nie osaczyłem, na pewno nie pisałem setek czy dziesiątek smsów, nie można powiedzieć, że byłem jak karta dla niej otwarta, by się znudzić. Czy rozdzwięk między psychiką a fizycznością, między emocjami a życiem codziennym jest taki duży? Gdzieś coś nie zagrało, może emocji było za mało... No ale na ost. spotkaniu miała emocje na tyle by odczuwać mój dotyk na swoim ciele...Pytam, bo co jeśli znowu poznam kogoś, będzie dobrze, niby dobrze i ten ktoś znowu zniknie po 2 mcach? Ona mi powiedziała, żebym się nie zmieniał, że to nie moja wina, tylko jak mam się nie zmieniać skoro to nie działa tak...
Przeżyłam coś podobnego. Jak opisujesz tą sytuację zdaje mi się, że to moja własna historia. Mężczyzna też pisał rzadko, dzwonił jeszcze rzadziej. W sumie najwięcej rozmawiał na spotkaniach, ale i też mało ich proponował (raczej ja wychodziłam z inicjatywą). Kiedy tak sporadycznie odzywał się zdawało mi się, że ma mnie gdzieś i w rzeczy samej tak odczuwałam..a gdy pytałam czy tak faktycznie jest odpowiadał, że nie.
A zostawił mnie on. Rozstał się ze mną z powodu marnego incydentu, pierdoły.
I powiedz mi Ty teraz kolego, jak zrozumieć facetów??
A powiem Ci, że również świetnie nam było, bardzo dobrze się dogadywaliśmy.
..pytasz jak jest z Kobietami...
Normalnie.
Nie da sie z nami zyc (czasami:)), bez nas zyc tez trudno.
W zyciu nic na sile. Jesli cos ma byc, to bedzie. A jesli nie bedzie, tez dobrze.
Wlasnie, ciekawe co zrobi jesli odpuscisz.. bo czasami wlasnie wtedy "ale jak to!?" "dlaczego przestal!???".. i zabawa sie zaczyna.Tylko z drugiej strony wlasnie..
..pytasz jak jest z Kobietami...
Normalnie.
Nie da sie z nami zyc (czasami:)), bez nas zyc tez trudno.
W zyciu nic na sile. Jesli cos ma byc, to bedzie. A jesli nie bedzie, tez dobrze.
Wlasnie, ciekawe co zrobi jesli odpuscisz.. bo czasami wlasnie wtedy "ale jak to!?" "dlaczego przestal!???".. i zabawa sie zaczyna.Tylko z drugiej strony wlasnie..
..pytasz jak jest z Kobietami...
Normalnie.
Nie da sie z nami zyc (czasami:)), bez nas zyc tez trudno.
W zyciu nic na sile. Jesli cos ma byc, to bedzie. A jesli nie bedzie, tez dobrze.
Wlasnie, ciekawe co zrobi jesli odpuscisz.. bo czasami wlasnie wtedy "ale jak to!?" "dlaczego przestal!???".. i zabawa sie zaczyna.Tylko z drugiej strony wlasnie..
Wybaczcie, nie wiem jak skasowac pozostale 2 razy. Z jakiegos powodu dodala sie moja wypowiedz wiecej razy hm... ?
Na wstępie to chciałbym podziękować Garyemu za przeczytanie mojej całej wypowiedzi i za zrozumienie. Pisał, że ona się boi i tak jest, nikt prócz Garego nie zastanowił się czemu ona płakała, czemu rozstając się nie chciała tego, bo całowała, bo czuła bliskość i to nie bliskość fizyczna wcale.Postaniwiłem zdać się na prawdę, nawet, jeśli byłaby najokropniejsza, to lepsze niż oszukiwać, a że szanuję osobę to i tym bardziej. Sam wolałbym się prawdy dowiedzieć ,nawet najgorszej. co się zdarzy , nie wiem, czas pokaże jak mocne bywają uczucia i czy słowa są ważniejsze czy uczucia...
..pytasz jak jest z Kobietami...
Normalnie.
Nie da sie z nami zyc (czasami:)), bez nas zyc tez trudno.
W zyciu nic na sile. Jesli cos ma byc, to bedzie. A jesli nie bedzie, tez dobrze.
Wlasnie, ciekawe co zrobi jesli odpuscisz.. bo czasami wlasnie wtedy "ale jak to!?" "dlaczego przestal!???".. i zabawa sie zaczyna.Tylko z drugiej strony wlasnie..
Mam czarne serce, nie znaczy, że nie potrafię czuć i kochać, ale jestem okropnym łobuzem. ...
Uczucie czy pociąg seksualny to jedno, ale jest jeszcze rozsądek, znajomość swoich potrzeb, świadomość czego się szuka.
..o moj Boze...
misia.e. napisał/a:..pytasz jak jest z Kobietami...
Normalnie.
Nie da sie z nami zyc (czasami:)), bez nas zyc tez trudno.
W zyciu nic na sile. Jesli cos ma byc, to bedzie. A jesli nie bedzie, tez dobrze.
Wlasnie, ciekawe co zrobi jesli odpuscisz.. bo czasami wlasnie wtedy "ale jak to!?" "dlaczego przestal!???".. i zabawa sie zaczyna.Tylko z drugiej strony wlasnie..Mam czarne serce, nie znaczy, że nie potrafię czuć i kochać, ale jestem okropnym łobuzem. ...
22 2021-01-19 09:39:24 Ostatnio edytowany przez prego (2021-01-19 09:43:24)
..pytasz jak jest z Kobietami...
Normalnie.
Rano i taki żart. To będzie dobry dzień.
Może starajmy się nie pisać ogólnie ani o facetach, ani o kobietach. I nie wypowiadać w stylu my naród.
Twój problem polega na tym, że robisz masę wyssanych z palca założeń wstępnych i dopiero na ich podstawie próbujesz coś tam analizować.
Trzymasz się jak pijany płotu wersji, że ta kobieta przeżywa jakiś dramat wewnętrzny. Robisz wielkie halo z faktu że płakała itd. itp.
24 2021-01-19 09:55:05 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2021-01-19 09:56:42)
Jesli kobieta ma dziecko, to podjecie decyzji o zwiazku z nowym facetem jest troche bardziej skomplikowane, niz kobiety wolnej, bez zobowiazan.
Sa rozne mozliwosci:
Nie podpasowales jej jako facet do zwiazku, jako ktos, kto bedzie u boku takze i jej dziecka.
Nie do konca jej sie podobales, chemia byla w 60%, to wystarczylo do spotkan, miziania i seksu, ale nie na wiecej. Nie zakochala sie... Czemu? to wie tylko ona.
Wcale nie jest gotowa na nowy zwiazek.
A moze po prostu jest osoba, ktora chetnie rozkminia, komplikuje, szuka smaku w dupce? Plakala, bo sama sie na siebie zlosci, ze taka jest, a moze placze za kims, kogo miec nie moze, a chcialaby, albo po prostu...lubi plakac czesto i gesto?
Wyluzuj.
Nie przyj na zwiazek. Jesli masz ochote i sile na dalsze spotkania w jej stylu, powiedz jej, ze mozecie sie spotykac, jesli ona ma ochote, szanujesz jej decyzje i moze byc na razie na luzie. Ale jesli ty jestes zakochany, to dla ciebie to bedzie nielatwe.
Powodzenia
..taaa..to było trochę żartobliwie..ale w sumie nieważne
misia.e. napisał/a:..pytasz jak jest z Kobietami...
Normalnie.Rano i taki żart.
To będzie dobry dzień.
Może starajmy się nie pisać ogólnie ani o facetach, ani o kobietach.I nie wypowiadać w stylu my naród.
Niektóre kobiety potrafią płakać dla klimatu dramatyzmu lub po prostu są bardzo emocjonalne, nie rozmyślaj nad intencjami. Po prostu nie dałeś Jej tego, co chciała. Do tego oklamales Ją, chciała seksu i zamiast powiedzieć w czym problem, tylko odmawiales, mogla poczuć się z tym źle bo nie wiedziała dlaczego odsuwasz Ją. Według mnie, nie widziała w Tobie partnera na życie, ojca swojego dziecka. Kobiety po przejściach i z dzieckiem potrzebują czegoś więcej od mężczyzny, więcej inicjatywy i starań, ale już pozamiatane, wyciągnij po prostu wnioski i idź dalej.
Przede wszystkim, nie kłam.
27 2021-01-19 10:10:11 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-01-19 10:28:13)
MagdaLena1111 napisał/a:Tej konkretnej kobiecie, którą Ty wybrałeś, po prostu nie przypasowałeś. Ale inna na jej miejscu byłaby Tobą wniebowzięta.
Nie zrażaj się, poznawaj następne, wreszcie zatrybi z obu stron :-)To co sprawia, że się przypasuje kobiecie?
Bo u mnie było tak - musiało zaiskrzyć, bo nie byłoby spotkania ani numer dwa ani kolejnych, zapach, czy wygląd musiał pasować, bo jak inaczej chcieć iść do łóżka, humor musiał być czy spojrzenie na świat podobne, bo po co dwa mce spędzać czas...
Ja rozumiem, że jest jedno czy dwa spotkania i można nie pasować, ale nie dwa mce, bo pięc takich układów w roku i można mieć traumę na parę lat...
Znowu piszesz w kategoriach ogólnych, co trzeba zrobić, żeby przypasować kobiecie. A to powinno być pytanie do tej konkretnej kobiety, co jej odpowiada. Rozumiesz różnicę?
Nie znam jej, więc nie wiem. Mogę tylko gdybać, że np. myślami jest przy kimś innym o kim próbowała przy Tobie zapomnieć, ale nie wyszło. Albo, że jest jedną z tych, które pragną rycerzy, którzy porwą ją z jej wysokiej wieży i oczekują, że partner musi być ideałem pod względem wyglądu, charakteru, statusu, pracy, bo tylko w takim będzie można się bez problemu zakochać. A może to dziewczyna, która wyrastała w skrajnych emocjach, których teraz brak odczuwa, więc poczucie bezpieczeństwa może dać jej tylko emocjonalny rollercoaster. Sam widzisz, że wariantów jest wiele i można byłoby ich stworzyć jeszcze wiele.
Co innego jest tu istotne - Twoja postawa, która mówi o Tobie dużo. Bo Tobie się wydaje, że na miłość, czyjeś zaangażowanie trzeba zasługiwać, czy też sobie zapracować i doszukujesz się tego, co zrobiłeś nie tak jak trzeba. A to tak nie działa. Znajdziesz jeszcze dziewczynę, dla której nie będziesz musiał skakać przez płonące obręcze, żeby Ciebie chciała i kochała.
Zastanawianie się, dlaczego płakała przy dawaniu Tobie kosza, lepiej sobie odpuść. Po pierwsze tanie dramy po kilku spotkaniach raczej nie wróżą niczego romantycznego, ale prędzej właśnie tanie zagrywki z jej strony, żeby ona sama sobie poprawiła humor i samoocenę. No przecież tak się stara, żeby było dobrze, nawet się bidula popłakała. Jeszcze trochę musisz zdobyć doświadczeń, żeby nie dawać się nabierać na tanie gesty.
28 2021-01-19 10:22:47 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 10:23:10)
Chyb trafiłeś Autorze właśnie na taką osobę, która używa płaczu dla wywołania większego dramatu i uwielbia pokazywać, jak wielką rolę grają emocje w jej życiu..Brrr...
Fakt, jest taki,że zwyczajnie jej nie spasowałeś, bo widocznie oczekiwała nie wiadomo kogo, rycerza opiekuna i strażnika - a Ty jej tego nie dałeś..
29 2021-01-19 10:31:55 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2021-01-19 10:34:18)
Sa naprawde w zyciu sytuacje, ze facet sie stara jak moze, kobieta przystosowuje sie do jego uczucia (i odwrotnie!), jakos tam spotykaja sie pare razy, jest nawet seks, albo mizianie i ktos z nich nagle mowi: STOP. Wiecej juz nie chce.
Ja tak mialam.
Dawno temu spotykalam sie z kims. On byl zakochany, ja nie. Stawal na glowie. Byl nawet seks, urlopiki, prezenty. Ja sie meczylam, bo go nie kochalam.
I powiedzialam, ze nie moge tego ciagnac.I pewnie (nie pamietam), znajac siebie- moze sie nawet poplakalam...z litosci nad nim. Mi go pod koniec tego ukladu bylo po prostu szkoda.
Trwalo to moze tak z pol roku. Bardzo zle to wspominam. Taki niesmak mam: przyjmowalam prezenciki, wozil mnie na urlop, byl do rany przyloz. Ja czekalam na uczucie, ze sie we mnie roziskrzy...a tu NIC.
Tak naprawde bywa.
Hmm, jeśli strona angażująca się mniej, czujaca, że robi coś na siłę, ale ma z tego korzyści, ciągnie to dłuższy czas, to jest zwyczajne skur...Inaczej tego nazwać nie mogę..
31 2021-01-19 11:04:49 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2021-01-19 11:05:31)
Bagiennik, i tak sie czulam.
Ale nie robilam tego z jakiegos wyrachowania: nie chcialam byc sama, czekalam, ze moze sie we mnie cos ruszy. Gdy znajomosc zerwalam, mialam straszny niesmak.
No ale na szczescie diamentow mi nie kupowal:-), wyjazd nad morze i pare kwiatkow, czy tam jakis drobiazg.
Ale i tak nie fair, ja wiem.
Darujmy może sobie moralizowanie. Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. Ideałów nie ma, a ludzie kierują się przede wszystkim swoimi potrzebami i działają w dużej mierze nieświadomie. To także tyczy się bohaterki tej historii, ale czasami wraca świadomość, włączają się różne perspektywy, wysnuwania są wnioski i ludzie naprawiają błędy, też e mniej lub bardziej udany sposób.
33 2021-01-19 11:59:25 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 12:00:07)
Gosia Może i takie zachowania nie mają czysto wyrachowanych podstaw, ale czy tak trudno wyczuć, że jednak od początku nic z tego nie będzie? Powołałbym się na zdanie niektórych Pań z forum, które twierdzą, że można praktycznie na samym początku ocenić, czy dana osoba będzie się nadawała na partnera czy tez nie..
Rozumiem, jakiś tam krótki czas a potem szczera rozmowa, że jednka nie pasujemy do siebie itp.. Raczej druga strona powinna to zrozumieć. Ale z drugiej strony, jeśli jesteś z kimś tylko dlatego, że nie chcesz być sama, to już robi się gorzej...
34 2021-01-19 12:00:29 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2021-01-19 12:01:36)
...i szkoda, ze zaraz uzywa sie tu bardzo mocnych slow, tak jak w stosunku do mnie.
Jasne, ze ja bylam nieswiadoma, ze to jest bardzo zle. Wiem to dzis.
Nie, na poczatku mslalam, ze cos z tego bedzie. Miotalam sie, bylam w obcym panstwie jako mloda dziewczyna, moze chcialam miec opiekuna, towarzysza, kogos...A ze mnie z czasem zaczal nudzic, mierzic, wkurzac, nic na to nie poradze. Facet mial pozycje i kase. Moglam wyciagnac duzo od niego, ale w pore to przerwalam.
Bagiennik...nie zrobiles w zyciu NIC A NIC, co bylo niefajne, niemoralne, naganne?
35 2021-01-19 12:09:28 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 12:10:04)
Spoko, nie posądzam Cię o czysto złe intencje..
Po prostu próbuje odgadnąć, co miałaś na myśli..Sytuacje są różne, czasami do końca nie wiemy, czy nam ktoś odpowiada, bo widzimy tylko opakowanie a nie człowieka. Po prostu moim osobistym zdaniem, pragnienie bycia z kimś za wszelką cenę, byleby mieć przy sobie kogoś jest niepokojące, niezależnie od tego, kim taki człowiek miałby dla nas być i co nam ofiarować..
Robiło się dziwne rzeczy, ale raczej przykre konsekewencje ponosiłem sam.
Znalazlam sie w w mlodym wieku w obcym kraju.
Czulam sie sama, zagubiona i potrzebowalam wsparcia. Ten czlowiek byl dla mnie w tym momencie, jak znalazl! To wszystko dzialo sie szybko, intensywnie i jakos tak beze mnie.
Dopiero po jakims czasie pokapowalam, ze on nie jest dla mnie.
Piszesz o konsekwencjach...ja faktycznie nie ponioslam konsekwencji za moje postepowanie, ale ten pan tez nie cierpial az tak bardzo. Pare kwiatkow, jakies tam wypady, ktore sponsorowal....poza tym nic strasznego nie zrobilam, a slowo na K, ktorego wobec mnie uzyles, jest na wyrost.
Przeżyłam coś podobnego.
Zupełnie coś innego.
Mężczyzna też pisał rzadko, dzwonił jeszcze rzadziej. W sumie najwięcej rozmawiał na spotkaniach, ale i też mało ich proponował (raczej ja wychodziłam z inicjatywą). Kiedy tak sporadycznie odzywał się zdawało mi się, że ma mnie gdzieś i w rzeczy samej tak odczuwałam..a gdy pytałam czy tak faktycznie jest odpowiadał, że nie.
A zostawił mnie on. Rozstał się ze mną z powodu marnego incydentu, pierdoły.
I powiedz mi Ty teraz kolego, jak zrozumieć facetów??
A co tu jest niezrozumiałego? Od początku do końca było kiepsko, prawie 0 jego zainteresowania. W końcu musiało się zakończyć, bo sama wózek pchałaś. Możesz mieć pretensje jedynie o formę zakończenia. Ale widząc jak jest, to ty czułaś się źle i to Ty powinnaś to zakończyć.
38 2021-01-19 13:04:56 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 13:05:17)
Gosiu, jeśli mówisz o tym słowie na "S", to nie było wprost do Ciebie, ale bardziej o tych, którzy rozmyślnie tak postępują i nie mają za bardzo wyrzutów sumienia. Dobrze, że tamten facet nie czuł się poszkodowany czy oszukany, lecz nie zawsze się tak kończy, prawda?
No nie...ale co najadl sie polskiej kuchni, to jego:-)
40 2021-01-19 13:38:05 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 13:39:58)
Może to i śmieszne, ale naprawdę mógł się znaleźc taki, który poczułby się podobnie, jak Autor.
To, co mnie uderza w tym wątku, to emocjonalne jazdy tej kobiety..Żeby po tak krótkim czsaie odstawiać tego typu dramaty, to by mnie osobiście najlepiej przekonało, że nie warto dalej się w to angażować..No nie jestem w stanie znieść na dłuższą metę takiej dawki emocji, bo zwyczajnie nie da rady się z kimś sensownie dogadać. Płacz jest dla mnie wyrazem desperacji i graniem na emocjach, zamiast zastosowania rzeczowej rozmowy.
Wg. mnie to ciezko zaburzona manipulantka, cwana histeryczka.
Tylko ewakuacja, zycie jest krotkie.
Okazywaniem w ten sposób emocji kobieta traci w moich oczach tak samo, jak niezaradny czy mało pewny siebie facet w oczach kobiety..
43 2021-01-19 16:14:09 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2021-01-19 17:06:01)
Bagiennik...tez to sobie pomyslalam. Jak on ma ochote na seks z nia, jak ona taka placzka jest? to faceta moze przeciez tylko odpychac.
44 2021-01-19 17:03:20 Ostatnio edytowany przez justa_pl (2021-01-19 17:09:55)
Okazywaniem w ten sposób emocji kobieta traci w moich oczach tak samo, jak niezaradny czy mało pewny siebie facet w oczach kobiety..
Myślałam, że łzy kobiety rozczulają mężczyzn i wzbudzają odruch opiekuńczy - ale żeby kobieta tracila w oczach mężczyzny dlatego że z nadmiaru emocji płacze - to rzadko się spotyka. Twarde masz podejście.
Ja tu nie widzę jej winy i jakiegoś celowego działania, żeby autora chciała skrzywdzić. Stwierdziła, ze to nie ten i jasno to powiedziała. A łzy dobrze o niej świadczą, bo to znaczy że jest jej przykro i żal i nie jest zimna czy wyrachowana.
Myślałam, że łzy kobiety rozczulają mężczyzn.
Co najmniej połowa kobiet tak myśli i w wielu przypadkach ma rację, wykorzystując łzy w dramach urządzanych dla naiwnych facetów. Dokładnie tak jak tu.
46 2021-01-19 17:24:03 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 19:23:20)
Jeżeli odbieram to, jako zwykłe histeryzowanie czy też granie na moich emocjach, to w żaden sposób nie wzbudzi to we mnie rozczulenia..Poza tym, jeśli nie jestem w stanie z kimkolwiek dojśc do porozumienia, bo zamiast tego dpohodzi do takiej histerii i wylewania łez, to już na to nic nie poradzę..Jeśli ktoś płaczem probuje na mnie wymusić pewne zachowanie, to inaczej tego nie odbieram, niż zwykłą histerię..
Nie mówię tutaj o jakiś przypadkach, ale o strategii "postępowania" z drugą osobą: jak ktoś nie potrafi wyrazić swoich potrzeb inaczej, niż płaczem to sory, ale nie dogadamy się...
Płacz jest dla mnie zjawiskiem naturalnym, jak chodzi o regularne granie na emocjach u dzieci z przedziału wiekowego 3-10 lat...
Mnie też bardzo zaskakuje, że tu się tak skupiacie na tym, że ona się rozpłakała. Z kontekstu bynajmniej nie wynika, że próbowała cokolwiek wymusić. Automatycznie traktowanie łez jako manipulacji, histerii? Mnie to dziwi.
Ludzie mają emocje i łzy wzruszenia czy smutku, to jest coś, co nieraz widziałam u kobiet, które nie są uczone tak ukrywać emocje jak mężczyźni. Łzy widziałam przy różnych okazjach: u koleżanek, kiedy wyprowadzały się, kończyły pracę, wyjeżdżały.
Na zawołanie, czy żeby specjalnie coś uzyskać to bym nie potrafiła. Łzy nie są dla kogoś. I chyba większość osób woli jak nikt ich nie ogląda kiedy płaczą. Makijaż się przecież rozmazuje ;-)
48 2021-01-19 19:29:48 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-01-19 19:33:22)
Moim zdaniem również ona nie działała świadomie z wyrachowania i nie wybuchła płaczem intencjonalnie, żeby zmanipulować autora. Po prostu niektórzy nie potrafią zakończyć znajomości w taki sposób, aby wziąć za nie odpowiedzialność i nie dzielić się nią w tak niedojrzały sposób, bo po prostu są (jeszcze) niedojrzali.
Wg mnie to zwykła niedojrzałość, kicz i taniocha.
Też nie wiem o co chodzi z tym "graniem na emocjach" , "strategią" płaczem. Co niby chciała tą strategią osiągnąć? To jakies teorie spiskowe.
Dziewczyny często płaczą jak się wzruszą - a tu był powód - miły fajny chłopak, a ona go musi odrzucić i sprawić przykrość, zadać ból - a przecież on na to nie zasłużył i ona wcale tego nie chce. Ale związku z nim też nie. Też bym się rozpłakała.
50 2021-01-19 19:59:55 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 20:05:16)
Mnie też bardzo zaskakuje, że tu się tak skupiacie na tym, że ona się rozpłakała. Z kontekstu bynajmniej nie wynika, że próbowała cokolwiek wymusić. Automatycznie traktowanie łez jako manipulacji, histerii? Mnie to dziwi.
Ludzie mają emocje i łzy wzruszenia czy smutku, to jest coś, co nieraz widziałam u kobiet, które nie są uczone tak ukrywać emocje jak mężczyźni. Łzy widziałam przy różnych okazjach: u koleżanek, kiedy wyprowadzały się, kończyły pracę, wyjeżdżały.
Na zawołanie, czy żeby specjalnie coś uzyskać to bym nie potrafiła. Łzy nie są dla kogoś. I chyba większość osób woli jak nikt ich nie ogląda kiedy płaczą. Makijaż się przecież rozmazuje ;-)
Wystarczy, że ktoś po prostu zbyt często reaguje płaczem na różne sytuacje, choćby to było zupełnie naturalne i niemające wymusić określonego zachowania czy reakcji. Być może w tej sytuacji jest inaczej, ale mimo wszystko lampka by mi się zapaliła. Nawet jeśli dla kobiety problem jest powazny, to osobiście płacz działa na mnie, hmm, zniechęcająco. Nie jestem w stanie z kimś takim w ogóle się porozumieć, dopóki nie ochłonie..
Co nie zmienia faktu, żę czasami kobiety wiedzą, iż łzy faceta rozczulą, więc mogą świadomie dążyć w dyskusji do tego momentu, aż zostaną sprowokowane..
Pozostaje mieć nadzieję, że takich aktorek jest niewiele..
aniuu1 napisał/a:Mnie też bardzo zaskakuje, że tu się tak skupiacie na tym, że ona się rozpłakała. Z kontekstu bynajmniej nie wynika, że próbowała cokolwiek wymusić. Automatycznie traktowanie łez jako manipulacji, histerii? Mnie to dziwi.
Ludzie mają emocje i łzy wzruszenia czy smutku, to jest coś, co nieraz widziałam u kobiet, które nie są uczone tak ukrywać emocje jak mężczyźni. Łzy widziałam przy różnych okazjach: u koleżanek, kiedy wyprowadzały się, kończyły pracę, wyjeżdżały.
Na zawołanie, czy żeby specjalnie coś uzyskać to bym nie potrafiła. Łzy nie są dla kogoś. I chyba większość osób woli jak nikt ich nie ogląda kiedy płaczą. Makijaż się przecież rozmazuje ;-)Wystarczy, że ktoś po prostu zbyt często reaguje płaczem na różne sytuacje, choćby to było zupełnie naturalne i niemające wymusić określonego zachowania czy reakcji. Być może w tej sytuacji jest inaczej, ale mimo wszystko lampka by mi się zapaliła. Nawet jeśli dla kobiety problem jest powazny, to osobiście płacz działa na mnie, hmm, zniechęcająco. Nie jestem w stanie z kimś takim w ogóle się porozumieć, dopóki nie ochłonie..
Co nie zmienia faktu, żę czasami kobiety wiedzą, iż łzy faceta rozczulą, więc mogą świadomie dążyć w dyskusji do tego momentu, aż zostaną sprowokowane..
Pozostaje mieć nadzieję, że takich aktorek jest niewiele..
Płacz jest jedną z najbardziej naturalnych i zdrowych sposobów rozładowania kumulujących się emocji. Można płakać z wielu powodów, o ile nie jest płacz obliczony na manipulowanie uczuciami o tyle nie powinno się go stygmatyzować. Nasze zimne społeczeństwo domaga się od ludzi, żeby udawali, że nie czują, nie przeżywają i najlepiej pozostają w zimnym niemal martwym skupieniu. Zrównoważenie emocjonalne nie polega na nie posiadaniu emocji, ale na zarządzaniu nimi w taki sposób, żeby nie niszczyły człowieka i nie wpływały destrukcyjnie na otoczenie, a więc służy do tego między innymi płacz. My po prostu nie jesteśmy uczeni jak sobie radzić z osobą, która otwarcie płacze. Uczy się nas, że to słabość i stąd bierze się niechęć. A to nie ma nic wspólnego ze słabością, to fizjologia.
Uważam, że o ile może pani, z którą Autor się spotyka w jego poście nie wypadła najlepiej, to sam fakt płakania przy rozstaniu jak najbardziej rozumiem. Mogło jej być zwyczajnie przykro, że kończy znajomość z kimś fajnym, albo że jemu sprawia przykrość. To się nazywa empatia.
Nie jest dla mnie rzeczą naturalną, jeśli na zdecydowaną większość problemów czy sprzeczek reaguje ktoś płaczem.. Ciężko tak to opisywać w ciemno, ale jaoś sobie próbuję to wyobrazić, że każdy konflikt czy kłótnia albo nieporozumienie z drugą osobą, końćzy się wylaniem łez - no nie dałbym rady z kimś takim wytrzymać. Ciągły płacz czy histerie mogą zatem wpływać destrukcyjnie na innych. Zresztą druga osoba może to odbierać, jako manipulację, podczas gdy w rzeczywistośći nią nie jest..
53 2021-01-19 23:38:45 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2021-01-19 23:39:22)
Jestem płaczliwa. Należę do osób wysoko wrażliwych, mam ogromną empatię, która wciąż sprawia mi problemy, wystarczy, że ktoś jest smutny, to mi się chce płakać. Kolega odchodzi z pracy? Świeczki w oczach. Koleżanka jest w ciąży? Zaczyna drapać mnie w gardle. Chwalę dziecko, że zrobiło coś wyjątkowego, dobrego, odważnego? Czuję, że wilgotnieją mi oczy. Czytam książkę i bohater umiera? Toczą się łzy. Opieprza mnie team liderka? Ryczę. Umarła mi babcia? Szlocham. Mój zespół w pracy opowiada o naszej misji - wzruszam się...
Myśl, że ktoś TAK odbierałby moje łzy - reakcję mojego ciała na dziejące się emocje - przyprawia mnie o gęsią skórkę. Niby jakim cudem moje łzy mogą być destrukcyjne? Jeśli ktoś nie radzi sobie z tym, że ludzie wyrażają emocje, to chyba ma problem... To chyba też trzeba przestać się śmiać, bo to też okazywanie emocji.
Jak łatwo oceniać ludzi... Dziewczyna płacze, bo przechodzi coś trudnego i sobie możemy gdybać co, mi jest najbliżej do interpretacji, że lubiła autora, chciała z nim spędzać czas, ale musiała podjąć odpowiedzialną decyzję, nie łudzić się dłużej i jego nie zmuszać do inwestycji w coś, co nie wypali, ale robiła to wbrew sobie. Było jej smutno, że to koniec. Postąpiła racjonalnie! Ale jest człowiekiem, więc emocje zostały odzwierciedlone w zachowaniu. A tutaj jakieś strategie, że niby udawała, że gra... Nie mieści mi się w głowie, że można nie rozumieć, że można podjąć decyzję i być z tego powodu smutnym...
54 2021-01-19 23:47:37 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 23:49:18)
Można...Można być po prostu mało lub mniej emocjonalnym niż większość ludzi.. Sam taki jestem i naprawdę uwierzcie mi, żę mi coś takiego przeszkadza..
Zależy CO ma wywoływać emocje:Powiedzmy, żę z wymienionych przez Ciebie okoliczności przeżywałem pół roku temu śmierć Babci i nie muszę dodawać, że byłem zrozpaczony i polałoo się mnóstwo łez.
W pozostałych sytuacjach może i się wzruszę, ale nie pokażę tego po sobie tak bardzo..Czy może mi zatem przeszkadzać, że ktoś zanosi się płaczem w większości wypadków? Ano może i tego nie zmienię..
...albo trafiłeś entuzjastkę oper mydlanych, która na siłę chce pokomplikować, żeby było melodramatycznie.
Radziłabym odpuścić na jakiś czas. Jeśli Twoja niedoszła luba zobaczy, że nie latasz za nią z kwiatami i nie wygrywasz serenad pod oknem, to przestanie wydziwiać.
Albo kontakt się urwie i wtedy będziesz wiedział, że mówiła na serio.
Odezwał się kolejny co to będzie karał, pogrywał milczeniem. Zrozumcie panowie, że milczenie pogarsza sytuację. Nie można popadać ze skrajności w skrajność. Kto tu mówi o serenadach i nadskakiwaniu? W relacjach damsko męskich trzeba zachować umiar, ale nie uciekać w milczenie żeby sprawdzić czy jej zależy. Bo ona jak i większość kobiet zniechęca się do takich facetów, gdy oni nagle milkną i odzywają się po dłuższym czasie. Po co to? Rozmowa i tylko rozmowa konkretna i rzeczowa jest potrzebna, a nie jakieś udawanie obojętnego. W ten sposób rozpadło się mnóstwo związków!
noben napisał/a:...albo trafiłeś entuzjastkę oper mydlanych, która na siłę chce pokomplikować, żeby było melodramatycznie.
Radziłabym odpuścić na jakiś czas. Jeśli Twoja niedoszła luba zobaczy, że nie latasz za nią z kwiatami i nie wygrywasz serenad pod oknem, to przestanie wydziwiać.
Albo kontakt się urwie i wtedy będziesz wiedział, że mówiła na serio.
Odezwał się kolejny co to będzie karał, pogrywał milczeniem. Zrozumcie panowie, że milczenie pogarsza sytuację. Nie można popadać ze skrajności w skrajność. Kto tu mówi o serenadach i nadskakiwaniu? W relacjach damsko męskich trzeba zachować umiar, ale nie uciekać w milczenie żeby sprawdzić czy jej zależy. Bo ona jak i większość kobiet zniechęca się do takich facetów, gdy oni nagle milkną i odzywają się po dłuższym czasie. Po co to? Rozmowa i tylko rozmowa konkretna i rzeczowa jest potrzebna, a nie jakieś udawanie obojętnego. W ten sposób rozpadło się mnóstwo związków!
zgadzam sie z powyzszym. ostatnio na jednym z moich watkow tez mi poczatkowo odbila taka mysl, ale na szczescie rozsadek przemowil xD w ten sposob nic sie nie wyjasni, a moze tylko popsuc
drogi autorze,
biorac pod uwage jej inicjatywe bliskosci i reakcje emocjonalne byla zaangazowana, na 90% jestem pewna, ze przyczyna zakonczenia relacji musialo byc
a) dowiedziala sie czegos o tobie (jakas inna kobieta?)
b) jej dziecko.
To normalne, ze na poczatku nie chciala w to wciagac dziecka, krotko sie znacie, ale z drugiej strony gdybys wczesniej doprowadzil do takiego spotkania, moze nie doszloby do zerwania relacji, bo nie mialaby watpliwosci.
Rozmowa i tylko rozmowa konkretna i rzeczowa jest potrzebna, a nie jakieś udawanie obojętnego.
Ale przeczytałaś choć pobieżnie wątek, czy tak o sobie postanowiłaś wpisać ten genialny aforyzm?
Bohaterka właśnie w wyniku ROZMOWY zakończyła znajomość z Autorem. Więc o czym chcesz tu jeszcze gadać???
Temat jest prosty jak konstrukcja cepa, bo opcje ma Autor dwie:
1. Bohaterka mówiła szczerze; w takim układzie nie ma sensu przedłużać kontaktu, bo po co?
2. Bohaterka zrobiła dramę, żeby na nim wymusić określone zachowanie (zabieganie). Jedynym sposobem sprawdzenia jest odpuścić i zobaczyć, czy i co ona zrobi.
Jeśli nawiąże kontakt, to znaczy, że całe rozstanie było ściemą i rozmowy z nią nie mają sensu bo kłamie. Jeśli nie nawiąże kontaktu, to patrz pkt.1
Tak czy siak w opisanej tu sytuacji milczenie jest jedyną sensowną opcją.
Twój problem polega na tym, że robisz masę wyssanych z palca założeń wstępnych i dopiero na ich podstawie próbujesz coś tam analizować.
Trzymasz się jak pijany płotu wersji, że ta kobieta przeżywa jakiś dramat wewnętrzny. Robisz wielkie halo z faktu że płakała itd. itp.
A to każda kobieta musi być chłodna, rozsądna i kierować się tym co mówią inni a nie co czuje w sobie...Trzymam się jak pijany płotu? Po co , skoro za płotem bywa kolejny płot.... Tylko nie musi być tym płotem który chce się zobaczyć.
Niektóre kobiety potrafią płakać dla klimatu dramatyzmu lub po prostu są bardzo emocjonalne, nie rozmyślaj nad intencjami. Po prostu nie dałeś Jej tego, co chciała. Do tego oklamales Ją, chciała seksu i zamiast powiedzieć w czym problem, tylko odmawiales, mogla poczuć się z tym źle bo nie wiedziała dlaczego odsuwasz Ją. Według mnie, nie widziała w Tobie partnera na życie, ojca swojego dziecka. Kobiety po przejściach i z dzieckiem potrzebują czegoś więcej od mężczyzny, więcej inicjatywy i starań, ale już pozamiatane, wyciągnij po prostu wnioski i idź dalej.
Przede wszystkim, nie kłam.
Mądrze napisałas, tylko skupiłaś się na materialnej stronie sytuacji od której uzależniasz emocjonalność....Cóż znaczy jedno czy dwa kłamstwa, dla kobiety, jeśli ma w sobie uczucie -- no nie wiele.. Pozamiatane, bo nie było się tym jakim kobieta chciała, to tylko problem dla owej kobiety, bo nie akceptuje jakim się jest...
Mnie też bardzo zaskakuje, że tu się tak skupiacie na tym, że ona się rozpłakała. Z kontekstu bynajmniej nie wynika, że próbowała cokolwiek wymusić. Automatycznie traktowanie łez jako manipulacji, histerii? Mnie to dziwi.
Ludzie mają emocje i łzy wzruszenia czy smutku, to jest coś, co nieraz widziałam u kobiet, które nie są uczone tak ukrywać emocje jak mężczyźni. Łzy widziałam przy różnych okazjach: u koleżanek, kiedy wyprowadzały się, kończyły pracę, wyjeżdżały.
Na zawołanie, czy żeby specjalnie coś uzyskać to bym nie potrafiła. Łzy nie są dla kogoś. I chyba większość osób woli jak nikt ich nie ogląda kiedy płaczą. Makijaż się przecież rozmazuje ;-)
Łzy widziałem również kobiece, te prawdziwe, nie widzi się prawie wcale, bo to wstyd i oznaka słabości. Po co mieć łzy i płakać , jeśli czuje się radość, że ktoś odejdzie? To dla beki, by czuć się lepiej, by zagrać na nosie?
kochanie123 napisał/a:noben napisał/a:...albo trafiłeś entuzjastkę oper mydlanych, która na siłę chce pokomplikować, żeby było melodramatycznie.
Radziłabym odpuścić na jakiś czas. Jeśli Twoja niedoszła luba zobaczy, że nie latasz za nią z kwiatami i nie wygrywasz serenad pod oknem, to przestanie wydziwiać.
Albo kontakt się urwie i wtedy będziesz wiedział, że mówiła na serio.
Odezwał się kolejny co to będzie karał, pogrywał milczeniem. Zrozumcie panowie, że milczenie pogarsza sytuację. Nie można popadać ze skrajności w skrajność. Kto tu mówi o serenadach i nadskakiwaniu? W relacjach damsko męskich trzeba zachować umiar, ale nie uciekać w milczenie żeby sprawdzić czy jej zależy. Bo ona jak i większość kobiet zniechęca się do takich facetów, gdy oni nagle milkną i odzywają się po dłuższym czasie. Po co to? Rozmowa i tylko rozmowa konkretna i rzeczowa jest potrzebna, a nie jakieś udawanie obojętnego. W ten sposób rozpadło się mnóstwo związków!
zgadzam sie z powyzszym. ostatnio na jednym z moich watkow tez mi poczatkowo odbila taka mysl, ale na szczescie rozsadek przemowil xD w ten sposob nic sie nie wyjasni, a moze tylko popsuc
drogi autorze,
biorac pod uwage jej inicjatywe bliskosci i reakcje emocjonalne byla zaangazowana, na 90% jestem pewna, ze przyczyna zakonczenia relacji musialo byc
a) dowiedziala sie czegos o tobie (jakas inna kobieta?)
b) jej dziecko.
To normalne, ze na poczatku nie chciala w to wciagac dziecka, krotko sie znacie, ale z drugiej strony gdybys wczesniej doprowadzil do takiego spotkania, moze nie doszloby do zerwania relacji, bo nie mialaby watpliwosci.
Kolejne mądre słowa, nad którymi warto się namyślić. Są różne sytuacje.
62 2021-01-22 01:42:06 Ostatnio edytowany przez marcinkrecki (2021-01-22 01:51:23)
I co teraz ? Rozstaliśmy się i muszę przyznać rację wszystkim paniom i panom, którzy pisali, że tak bywa, że kobiety są jak faceci, że tak samo wykorzystują, bez uczuć, emocji, seks jest seksem by ciało czuło się lepiej. Smutne,że tak się myśli. W mojej jednak kwestii, a nie bawię się w sprawdzanie, w seks bo seks , to postąpiłem inaczej.Seks dodatek a nie sedno zycia i trzeba mieć z kim, a z byle kim, to i po co....Postanowiłem opowiedzieć więcej owej osobie o sobie, emocje nie spadły, emocje nadal. Ma do mnie żal, a sama zakończyła, więc co żal, skoro powinna się cieszyć....To skomplikowana sytuacja, oparta na emocjach, uczuciu, miłości, nie wiem jak to opisać, ale to nie koniec i nie wiem dlaczego, skoro koniec był....
To wszystko dzieje się, więc nie jestem w stanie, a nawet nie chcę pisać za wiele, bo szanuję każdą prywatność.
Spotkałem w swoim życiu kobiet troszkę i żadna, absolutnie żadna nie płakała by mi dowalić, zemścić się, czy specjalnie, dziwię się, że można tak o tym pomyśleć, to są emocje, a jak są emocje, to po czemuś powstały...
63 2021-01-22 12:52:55 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-01-22 12:54:17)
aniuu1 napisał/a:Mnie też bardzo zaskakuje, że tu się tak skupiacie na tym, że ona się rozpłakała. Z kontekstu bynajmniej nie wynika, że próbowała cokolwiek wymusić. Automatycznie traktowanie łez jako manipulacji, histerii? Mnie to dziwi.
Ludzie mają emocje i łzy wzruszenia czy smutku, to jest coś, co nieraz widziałam u kobiet, które nie są uczone tak ukrywać emocje jak mężczyźni. Łzy widziałam przy różnych okazjach: u koleżanek, kiedy wyprowadzały się, kończyły pracę, wyjeżdżały.
Na zawołanie, czy żeby specjalnie coś uzyskać to bym nie potrafiła. Łzy nie są dla kogoś. I chyba większość osób woli jak nikt ich nie ogląda kiedy płaczą. Makijaż się przecież rozmazuje ;-)Łzy widziałem również kobiece, te prawdziwe, nie widzi się prawie wcale, bo to wstyd i oznaka słabości. Po co mieć łzy i płakać , jeśli czuje się radość, że ktoś odejdzie? To dla beki, by czuć się lepiej, by zagrać na nosie?
Aniuu1 próbowała Tobie przekazać, że łzy mogą być reakcją na różne emocje, więc można płakać gdy jest się smutnym, ale także jak odczuwa się radość, mogą być też łzy wściekłości itd. Ponadto różni ludzie mają różny próg przy różnych emocjach, który wywołuje u nich płacz. To trochę jak z okazywaniem np. złości i podczas, gdy jeden okaże tę złość mówiąc o tym, jak jest wkurzony, to drugi będzie w tej sytuacji rzucać mięsem, krzyczeć, a nawet rzucać przedmiotami, a jeszcze ktoś inny może właśnie płakać ze złości.
Moim zdaniem dziewczyna po prostu użalała się nad sobą, że jaka to ona dobra i nieszczęśliwa jednocześnie, bo odstawia faceta, który jest w porządku, ale który nie za bardzo ją kręci. Zachowała się w sumie w porządku wobec Ciebie i siebie, ale jednocześnie opłakiwała stratę czegoś, co potencjalnie mogło się w rozwinąć w bliższą relację, gdybyś jej tylko odpowiadał.
64 2021-01-22 13:43:13 Ostatnio edytowany przez prego (2021-01-22 13:48:13)
przyczyna zakonczenia relacji musialo byc
a) dowiedziala sie czegos o tobie (jakas inna kobieta?)
b) jej dziecko.
Myślę, że nic z tych rzeczy. Przecież powiedziała, że to nie jest jego wina i żeby się nie zmieniał.
Jej zainteresowanie Autorem spadło po jego wyjeździe. Tu kryje się sedno problemu. A dziecko, przecież ma cały czas.
Najczęściej jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kogoś innego, ale u niej. Domyślam się, że wróciły jej jakieś upiory z przeszłości, którymi nie chciała obciążać Autora.
65 2021-01-23 15:52:10 Ostatnio edytowany przez Wiaterek (2021-01-23 16:02:11)
blueangel napisał/a:przyczyna zakonczenia relacji musialo byc
a) dowiedziala sie czegos o tobie (jakas inna kobieta?)
b) jej dziecko.Myślę, że nic z tych rzeczy. Przecież powiedziała, że to nie jest jego wina i żeby się nie zmieniał.
Jej zainteresowanie Autorem spadło po jego wyjeździe. Tu kryje się sedno problemu. A dziecko, przecież ma cały czas.
Najczęściej jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kogoś innego, ale u niej. Domyślam się, że wróciły jej jakieś upiory z przeszłości, którymi nie chciała obciążać Autora.
Wydaje mi sie, że płacz kobiety wynikał z tego, że czuła że Autor dla niej jest jak najbardziej na tak, ale są w nim cechy lub przyzwyczajenia (może za dużo alkoholu, palenie...) co w jej oczach dyskwalifikuje Autora pod kątem ojca zastępczego. Taki dysonans - jako partner świetny, ale jako ojciec hmm....
Prawdopodobnie wydarzyło się też coś, co ową Panią zdystansowało ale do Autora.
Nie sądzę, by ona kogoś innego poznała lub przerzuciła się na kogoś innego w tak krótkim czasie skoro podczas spotkania z Autorem reagowała tak emocjonalnie. Drogi Autorze postu, nie sądzę by chodziło jej tylko o seks i by Ciebie tylko wykorzystać.
Musi ja coś wewnętrznie dręczyć, jak wspomniano powyżej, może "obudziły się upiory z przeszłości".