Ona arcyczuła i ja, ten zimny - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 68 ]

Temat: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Witam wszystkich. Tradycyjnie, jak inni, piszę ws. porady związkowej big_smile

Od blisko 2 lat jestem związany z kilka lat młodszą dziewczyną-jedynaczką. Od ponad  roku mieszkamy razem. Między nami nie ma różnic typowych dla życia prywatnego wielu par. Nie pokłócimy się o jakiś remont, pieniądze, wakacje, film, teatr, ale różni nas (czasem) proza dnia codziennego. Moja partnerka ma sporo zalet dla mnie istotnych, ale jednocześnie dość poważną wadę z którą nie wiem jak sobie poradzić. Po prostu bywa…upierdliwa big_smile Łasi się do mnie, czasami potrafi kilkunastokrotnie dziennie przytulać się na długi czas. Z kolei dla mnie przytulenie owszem jest fajne, ale nigdy nie lgnąłem do tego specjalnie. W każdym razie nie kleiłem się do dziewczyny przez 3 godziny non stop, a moja luba to najchętniej by się „przyspawała”. Ktoś powie, że wydurniam się to pisząc, ale to…irytuje. Moja irytacja przeradza się w odtrącenie, a partnerka nie rozumie, że człowiek może np. pracować, czytać książkę i się chce skupić tylko na tym. Dla niej to dramat, histeria, brak czułości itd. A przecież nie o to chodzi.
Druga sprawa to jej skłonność do…powtarzania się. Potrafi czasami np. z 4 razy powtórzyć niemal wiernie daną wypowiedź i to w ciągu 2-3 minut. Brzmi to groteskowo i takie jest. Zazwyczaj tak ma jak ją coś podświadomie denerwuje, niepokoi. Partnerka jest osobą introwertyczną, mało doświadczoną i zapewne tak „mieli” sobie życie w psychice.

Wiem, że odczuwa brak mojej osoby, często pisze z pracy. Przyznam, że ja takim tęsknidełkiem nigdy nie byłem. Musiałbym nie widzieć kogoś dłuższy czas, nie mieć kontaktu, żeby się tak przejmować.

Sex u nas nie jest w ogóle problemem. W przeciwieństwie do mojej poprzedniej partnerki, obecna dochodzi szybko i sama się chwali swoimi postępami w łóżku. Jest to dla niej bardzo ważne.

Mówi, żebym był czuły i miły, ale jak widzisz człowieka, który traci nerwy z byle powodu to ja też tracę swój spokój. Kompletnie nie umiem z nią dyskutować o tym. Przedstawiam różne rozwiązania, a ona po paru dniach potrafi znowu zacząć śpiewkę o „brakach”. Czy mam robić coś dla świętego spokoju? To trochę jakbym wychowywał sobie dziecko, a nie żył z kobietą przed 30-ką.
Dla mnie to fenomen jak osoba z niezłą pracą, wykształceniem, potrafi być…infantylna?

Zastanawiam się skąd to się wzięło. Może przez jej rodziców. To dość specyficzna para, w której, wydaje mi się, dominuje kobieta. Ona potrafi gadać o jakichś pierdołach, które mogłyby interesować grono 80-letnich prowincjuszy a on tylko coś tam przytaknie, ironicznie skomentuje i idzie sobie robić swoje rzeczy. Zero flow w tej parze, dodatkowo oboje pracują w tej samej fabryce Właściwie siedzą ze sobą 24h/dobę. Powiem szczerze, że ja bym się dusił w czymś takim. Bardzo lubię wolność, niezależność (chociaż siedzę w domu przez większość czasu).

Do tje pory nie rozumiem jednej rzeczy. Otóż nawet jeśli związek np. moich rodziców nie był udany to przecież nie powielam tego zła, którego byłem świadkiem. To dość logiczne. A mam wrażenie, że moja dziewczyna, dojrzewając w domu takim a nie innym beznamiętnie, mimowolnie kopiuje jakieś schematy zachowań. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, ale brakuje trochę krytycznego myślenia w tym wszystkim.

W pewnym sensie muszę ją popychać do różnych rzeczy, do inicjatywy. Poza pracą to by się przykleiła do mnie i już, zadowolona smile To ja przekonałem ją do gotowania, najpierw wspólnego, potem już niekoniecznie. Podobnie było z wieloma innymi kwestiami (ruch, ćwiczenia - z oporem). Niestety, do tej pory nie wiem jak poradzić sobie z tą nadmierną przytulankowatością i irytującym powtarzaniem.

Zależy mi na mojej dziewczynie.

Macie jakiś pomysł jak zadziałać?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-19 22:01:11)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
KarolW32 napisał/a:

Macie jakiś pomysł jak zadziałać?

Przestań ,być tak obrzydliwie idealnie wszystko wiedzący najlepiej jaka ona powinna być ,byś był zadowolony i przestań być specem od tego jak się zmienia ludzi w kogoś innego,od tego zacznij ,przestań być rodzicem,temu się przyjrzyj w sobie nie masz niektórych praw które sobie samozwańczo nadajesz pomagasz dziewczynie być czymś jak bluszcz i ubezwłasnowolniasz ją ,do czego dziewczynie to potrzebne i jaki ma z ciebie pożytek to inna sprawa czemu wybrała Ciebie.Tu też może być odpowiedź po części na Twoje pytanie ona się uczepiła ciebie i stosuje dziecinne metody na absorbowanie Twojej uwagi.
bo tatusiujesz nadmiernie co jest niedojrzałe.Swoim dojrzewaniem i rozwojem duchowym się zajmij nie zaszkodzi polubić się takim jakim jesteś .
Dziewczyna wzrośnie,bardziej dojrzeje i będzie mieć dość kontroli wychowywania,wymuszania, udawania, zmieniania jej w Twoje wyobrażenia .
Potworna pułapka to przekształcanie kogoś dla jego dobra i szczęścia żeby samemu być szczęśliwym zbyt wielka niewola przez zależności a nie więź ,bawisz się w boga trochę .Jeżeli dziewczyna robi to wszystko  i zmienia się tylko dla Ciebie to marnie i na krótką metę .

3 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-19 22:04:10)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

A co Ty autorze powiesz na taką  koncepcję:
Powtarza po 3 razy bo wyglądasz jakbyś nie reagował
Przytula się 3 godziny bo nie potrafisz przytulić 10 minut porządnie.

Nie rozumiem  dlaczego chcesz jej ustawiać życie popychac.
Wziąłeś sobie za dziewczynę  jakąś masę  tuningowalną?
Jak Ci tak wiele nie pasuje to może jednak z kim innym będzie Wam lepiej?
Bo ona wygląda na nienakarmionego kota  a Ty jakbyś pieska chciał raczej..

4

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Dla mnie szukasz dziury w całym. Co to za problem, że ona się przytula, a Ty przytulasz i czytasz książkę? Albo oboje sobie leżycie obok siebie i każde czyta swoje? Albo leżycie i oglądacie serial?
Co to za problem, że ona potrzebuje się wygadać? To niech się wygada, Ty posłuchasz, przytakniesz, korona Ci z głowy nie spadnie.

Wziąłeś sobie taką dziewczynę, a nie inną. Czemu chcesz teraz na siłę ją zmienić?

5

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Uważam, ze to nie jest kwestia wychowania czy wzorców z domu a bardziej - własciwie na pewno - charakterów. Nie wydaje mi się , ani że Ty jakoś zaakceptujesz to co dzisiaj Cię drażni ani, że ona się zmieni. Z czasem będzie tylko kwas i wzajemne żale. Ją będzie bolało, że ją odtrącasz, Ciebie coraz bardziej będzie irytowało to klepanie po kilka razy tego samego. Jeśli miłość już trochę oklapnie i zacznie się szara rzeczywistość - to może być ciężko. Ludzie, którzy są niedobrani charakterami mogą być szczęśliwi, na wady partnera patrzeć z przymrużeniem oka - tak długo, jak są zakochani. Gdy miłość przygasa, to z niektorymi  wadami partnera , które trudno nam zaakceptować nie da się na dłuższą metę żyć.

6 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-19 22:48:44)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Oj Autorze powiem Ci, że mogę Ci tylko współczuć, ja bym nie wytrzymał z kimś takim długo, mówię to zupełnie poważnie..No nie da rady być dla kogoś przylepem przez 24 h/dobę - trzeba pracować, jeść, zajmować się sobą i robić coś jeszcze poza tym..Samą miłością i przytulaniem się człowiek nie żyje.
Ale cóż, wybrałes taką a nie inną, pyatnie jak długo oboje to zniesiecie, bo każde z Was uważa, że robi dobrze i ma swoje racje. Dziewczyna ma taki charakter i chyba musiałaby znależć sobie kogoś podobnego, żeby oboje czuli się w pełni usatysfakcjonowani. Ty patrzysz na wszytko w miare racjonalnie, ona raczej idealistycznie - i tu ciężko się dogadać.
Jak ktoś chce wszystko robić razem, to kwalifikuje się na terapię..

7

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Ja również współczuję Ci szczerze Autorze  takiego namolnego przylepa,  też bym nie wytrzymała...  Nie potrafi się zająć sobą? Hmm trochę mi tu pachnie  bluszczem, ale oby nie.  Nie musicie robić wszystkiego razem,  ludzie w związku to dwie inne  planety ale na tej samej orbicie.  Porozmawiaj z Nią szczerze,  podejrzewam,  że ona to widzi inaczej,  może nawet terapia,  skąd się to bierze? 
Druga kwestia,  jeśli już taka jest,  bo może też tak być,  to może nie pasujecie  do siebie?

Natomiast  niepokojące jest to,  że ona wszystko  chce robić razem,  być ciągle razem.  Każdy  potrzebuje przestrzeni  i czasu dla siebie...

8

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
KarolW32 napisał/a:

W pewnym sensie muszę ją popychać do różnych rzeczy, do inicjatywy. Poza pracą to by się przykleiła do mnie i już, zadowolona smile To ja przekonałem ją do gotowania, najpierw wspólnego, potem już niekoniecznie. Podobnie było z wieloma innymi kwestiami (ruch, ćwiczenia - z oporem). Niestety, do tej pory nie wiem jak poradzić sobie z tą nadmierną przytulankowatością i irytującym powtarzaniem.

Zależy mi na mojej dziewczynie.

Macie jakiś pomysł jak zadziałać?

Twoje pytanie o to, jak ją zmienić, żeby ona Tobie zaczęła odpowiadać jest wręcz ujmujące w swojej naiwności. Pokazuje, że nie chcesz, nie akceptujesz, nie kochasz jej takiej, jaka jest, ale jej wyobrażenie, które sobie stworzyłeś.
Nie zmienisz człowieka, ani jej podejścia do życia i do związku, bo Ty tak chcesz. Ona musi sama chcieć i jak widać póki co chyba jej zależy na Tobie i związku z Tobą, bo się stara i próbuje nadążyć za Twoimi wyobrażeniami. Z czasem może zapłacić za to wysoką cenę w postaci utraty wiary w siebie i może to doprowadzić do zatracenia własnej tożsamości, bo przecież tylko Ty wiesz jakie zmiany są potrzebne, żeby ona stała się idealną partnerką.
Mocno toksyczne jest to, co robisz. Zastanów się więc może, czy chcesz być z nią, czy z jej wyobrażoną i wg Ciebie lepszą wersją. Nie lepiej byłoby od razu znaleźć kogoś, kto już jest takim, jakiego Ty chcesz? Tym bardziej, że zmiany nie będą miały trwałego charakteru, gdyż do takiej zmiany potrzebna jest wewnętrzna zamiast zewnętrznej motywacji.

9

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

To ja może z innej perspektywy. Autorze, jest coś takiego jak języki miłości. Myślę, że warto się w tej materii doedukować. Najwyraźniej Twoja dziewczyna ma silną potrzebę czułości i spędzania dobrego czasu (czyli takiego, w którym uwagę poświęcasz tylko jej, a nie, że razem siedzicie w jednym pomieszczeniu, a każdy robi coś innego). Stąd może brać się bluszczowanie i potrzeba spędzania czasu razem - bo jej nie karmisz tak jak by chciała. I tego nie przeskoczysz. Natomiast tak jak ktoś tutaj radził, może spróbuj w sobie coś zmienić. To, że Ty nie potrzebujesz być przytulony, nie znaczy, że ona nie ma takiej potrzeby. Ty najwyraźniej czujesz się kochany i doceniony, kiedy partnerka robi inne rzeczy. Stawiam dychę, że gdybyś zmienił swój sposób zachowania, poświęcił trochę czasu dziennie na czułości (np przytulanie przed snem, buziaka w ciągu dnia) i chwilę dla niej, żeby porobić coś razem, to z Ciebie zejdzie, bo zrealizujesz jej potrzebę i będzie mogła skupić się na sobie.

Dla Ciebie to się może wydawać infantylne, ja natomiast dziewczynę rozumiem, kiedyś rozstałam się z facetem, który mnie nie dotykał, nie przytulał i nie poświęcał mi czasu, bo ten związek był dla mnie tylko droga przez mękę i dla niego pewnie też, bo nie rozumiał moich potrzeb. Teraz mam partnera, dla którego przytulanie jest bardzo istotne, i kiedyś sam przyznał, że brak czułości byłby dla niego deal breakerem. I wcale nie jest infantylny, nie wisi na mnie, ani ja na nim, każde z nas ma swoje zainteresowania, swój czas dla siebie, ale kiedy jesteśmy razem to doładowujemy się wzajemnie, choćby to miała być godzinna sesja przytulania i się "najadamy" więc żadne nie bluszczuje na drugim poza czasem wspólnym.

Co zatem możesz zrobić? Jak chcesz się dogadać z dziewczyną, to zostaje wam kompromis. Ty możesz zaoferować, że dasz z siebie więcej czułości, możecie określić kiedy i jak będziecie spędzać wspólnie czas, a ona da Ci przestrzeń, której potrzebujesz poza waszym wspólnym czasem. Pogadaj z nią, posłuchaj jej, miej na uwadze, że każdy jest inny i może mieć różne potrzeby i to jest ok. Nie zmieniaj jej na siłę, bo nie na tym związek polega, żeby sobie partnera wychowywać.
Z jakiegoś powodu Ty jesteś "najedzony", a ona chodzi "głodna", myślę, że nad tym warto się zastanowić, bo istnieje ryzyko, że ktoś inny ją "nakarmi".

10 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-01-19 23:14:32)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Już miałam pisać o językach miłości a koleżanka wyżej mnie uprzedziła big_smile

Ja też uważam że tu jest pies pogrzebany że Wy zupełnie inaczej wyrażacie emocje. Tobie się wydaje że ona jest wkurzająca a ona pewnie gdzieś się komuś żali że to Ty jesteś wkurzający.

Na pewno odradzam "wychowywanie" jej sobie z tego prostego powodu że to nie fair. To nie jest tak że Ty robisz dobrze a ona źle, po prostu robicie INACZEJ, jedno wcale nie zachowuje się lepiej od drugiego. Jeśli chcesz mieć kobietę podobna do siebie to masz prawo takiej szukać natomiast znajdując inna, będąc tego świadomym a i tak chcąc ja przerobić na własną modłę robisz jej krzywdę. Tak samo ona by ja robiła Tobie próbując Cię przekuć na swoje kopyto.

Wniosek jest taki że wg mnie musicie iść na kompromis, tzn oboje zrozumieć swoje własne języki miłości i te którymi mówi partner(ka). I trochę sie nagiąć pod siebie (oboje!!!!!!). Będzie to wymagało oczywiście czasu i zapewne paru sprzeczek wink Jak to nie zadziała to niestety nie wiem w czym innym można tu rzeźbić.

Osobiście mogę dodać że byłam w analogicznej sytuacji, z moim poprzednim chłopakiem mieliśmy totalnie inne języki miłości. Koniec końców się rozpadło, między innymi dlatego też że ja co bym nie robiła czułam że nie dostaje od związku takiej formy miłości jakiej potrzebuje. I długo próbowałam właśnie siebie przerobić na jego kopyto wmawiając sobie że robię to "dla dobra związku" i dając sobie wmówić że moje potrzeby są dziwne, przesądzone itd. a klops bo nie dość że walczyłam z wiatrakami to jeszcze traciłam czas na nieodpowiedni związek.

11

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
KarolW32 napisał/a:

Witam wszystkich. Tradycyjnie, jak inni, piszę ws. porady związkowej big_smile

Od blisko 2 lat jestem związany z kilka lat młodszą dziewczyną-jedynaczką. Od ponad  roku mieszkamy razem. Między nami nie ma różnic typowych dla życia prywatnego wielu par. Nie pokłócimy się o jakiś remont, pieniądze, wakacje, film, teatr, ale różni nas (czasem) proza dnia codziennego. Moja partnerka ma sporo zalet dla mnie istotnych, ale jednocześnie dość poważną wadę z którą nie wiem jak sobie poradzić. Po prostu bywa…upierdliwa big_smile Łasi się do mnie, czasami potrafi kilkunastokrotnie dziennie przytulać się na długi czas. Z kolei dla mnie przytulenie owszem jest fajne, ale nigdy nie lgnąłem do tego specjalnie. W każdym razie nie kleiłem się do dziewczyny przez 3 godziny non stop, a moja luba to najchętniej by się „przyspawała”. Ktoś powie, że wydurniam się to pisząc, ale to…irytuje. Moja irytacja przeradza się w odtrącenie, a partnerka nie rozumie, że człowiek może np. pracować, czytać książkę i się chce skupić tylko na tym. Dla niej to dramat, histeria, brak czułości itd. A przecież nie o to chodzi.
Druga sprawa to jej skłonność do…powtarzania się. Potrafi czasami np. z 4 razy powtórzyć niemal wiernie daną wypowiedź i to w ciągu 2-3 minut. Brzmi to groteskowo i takie jest. Zazwyczaj tak ma jak ją coś podświadomie denerwuje, niepokoi. Partnerka jest osobą introwertyczną, mało doświadczoną i zapewne tak „mieli” sobie życie w psychice.

Wiem, że odczuwa brak mojej osoby, często pisze z pracy. Przyznam, że ja takim tęsknidełkiem nigdy nie byłem. Musiałbym nie widzieć kogoś dłuższy czas, nie mieć kontaktu, żeby się tak przejmować.

Sex u nas nie jest w ogóle problemem. W przeciwieństwie do mojej poprzedniej partnerki, obecna dochodzi szybko i sama się chwali swoimi postępami w łóżku. Jest to dla niej bardzo ważne.

Mówi, żebym był czuły i miły, ale jak widzisz człowieka, który traci nerwy z byle powodu to ja też tracę swój spokój. Kompletnie nie umiem z nią dyskutować o tym. Przedstawiam różne rozwiązania, a ona po paru dniach potrafi znowu zacząć śpiewkę o „brakach”. Czy mam robić coś dla świętego spokoju? To trochę jakbym wychowywał sobie dziecko, a nie żył z kobietą przed 30-ką.
Dla mnie to fenomen jak osoba z niezłą pracą, wykształceniem, potrafi być…infantylna?

Zastanawiam się skąd to się wzięło. Może przez jej rodziców. To dość specyficzna para, w której, wydaje mi się, dominuje kobieta. Ona potrafi gadać o jakichś pierdołach, które mogłyby interesować grono 80-letnich prowincjuszy a on tylko coś tam przytaknie, ironicznie skomentuje i idzie sobie robić swoje rzeczy. Zero flow w tej parze, dodatkowo oboje pracują w tej samej fabryce Właściwie siedzą ze sobą 24h/dobę. Powiem szczerze, że ja bym się dusił w czymś takim. Bardzo lubię wolność, niezależność (chociaż siedzę w domu przez większość czasu).

Do tje pory nie rozumiem jednej rzeczy. Otóż nawet jeśli związek np. moich rodziców nie był udany to przecież nie powielam tego zła, którego byłem świadkiem. To dość logiczne. A mam wrażenie, że moja dziewczyna, dojrzewając w domu takim a nie innym beznamiętnie, mimowolnie kopiuje jakieś schematy zachowań. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, ale brakuje trochę krytycznego myślenia w tym wszystkim.

W pewnym sensie muszę ją popychać do różnych rzeczy, do inicjatywy. Poza pracą to by się przykleiła do mnie i już, zadowolona smile To ja przekonałem ją do gotowania, najpierw wspólnego, potem już niekoniecznie. Podobnie było z wieloma innymi kwestiami (ruch, ćwiczenia - z oporem). Niestety, do tej pory nie wiem jak poradzić sobie z tą nadmierną przytulankowatością i irytującym powtarzaniem.

Zależy mi na mojej dziewczynie.

Macie jakiś pomysł jak zadziałać?

A na czym polegało zło nieudanego zwiazku twoich rodziców? Bo ciekawie byłoby sie przyjrzeć twoim schematom myślenia.

12

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Według mnie nie ma niczego dziwnego w tym, że ludzie po 2 (!) latach (nie dwudziestu) czesto się przytulają, lubią razem spędzać czas i ogolnie za sobą tęsknią. Zdziwiłabym się raczej gdyby w związku o takim stażu tego nie było. To Ty Autorze wydajesz mi się zimny i niedostępny. I szukasz winy tylko w dziewczynie, a nie w sobie.

13 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 00:00:42)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Nikt tutaj nie jest niczemu winny!

Tak samo, jak dziewczyna pragnie czułości, choć osobiśćie dla mnie jest zwyczajnym przylepem, tak samo facet pragnie spokoju i zwyczajnej niezależności, aby choć na chwilę móc zając się sobą. Można pójść na kompromims, ale nie traktujmy od razu, że z dziewczyną jest wszystko w porządku a facet ma problem. Zresztą w wypowiedzi Autora widać, że martwi się o swoją dziewczynę, bo ta nie potrafi zwyczjanie spędzać czasu ani go sobie organiuzować sama. Każde z nich postępuje inaczej i każde dobrze się czuje w swoim świecie. Skąd w ogóle przypuszczenie, że Autor chce jej życie układąć, ja tu widze próbę motywacji czy lekkiej zachęty do zajęcia się czymkolwiek innym, niż przytulaniem do swojego faceta. Sam Autor przyznaje, że fakt, iż się przytula jest miły, ale w pewnych granicach! Można przecież zagłaskać kota na śmierć...
Dlatego, jeśli ma z tego wyniknąć jakieś rozwiązanie pośrednie, to raczej nie widzę tego, żeby sam Autor musiał nieco się zmienić.Znamienne jest to, żę dziewczyna reaguje nerwowo na każdą rozmowę o tym i też na swój sposób nie rozumie Autora.

14

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Nieodmiennie ciekawi mnie w ludziach nieodparta chęć szukania winnego i jedynej słusznej odpowiedzi.
Autorze, jesteś aż tak przekonany o swojej nieomylności, że nie widzisz pewnych oczywistości, a dorabiasz za to dziewczynie "łatkę", dzięki której nic nie rozumiesz, ale przynajmniej dalej złościć się możesz.

Nie masz na co się złościć, może najwyżej zasmucić, że do siebie nie pasujecie. LUDZIE SĄ RÓŻNI. Bagatelizowanie jej potrzeb dlatego, że Twoje są inne, nie jest oznaka dojrzałości. Z tego co piszesz, dziewczyna ma silną potrzebę bliskości. Nie jest to ani zaleta, ani wada. Jak z innymi potrzebami - dopóki nie będzie zaspokojona, to będzie upierdliwie dawać o sobie znać. Głodu nie nasycisz wodą, pragnienia miłości pracoholizmem, a potrzeby bliskości fizycznej - aktywnościami jak gotowanie... Życzę Ci spotkania kogoś, kto w życiu Ci pokaże, że można mieć różne potrzeby i je w ludziach akceptować, przyjmować jako coś naturalnego, jako cechę, fakt.
Powtarzanie historii trzy razy jest z pewnością faktem o niej: albo potrzebuję jakiejś innej Twojej reakcji (np. uważności, przytaknięcia, dopytania, tych różnych "mhm, no"), albo ma w tym jakiś sposób na stres. A może tak objawia się jej nerwica. Nie wiem.

I nie idealizuję jej, pewnie ona również nie rozumie Twoich potrzeb bycia samemu, bycia zamkniętym w sobie, ale skoro Ty jesteś na forum to się odnoszę do Twoich cech. Bije od Ciebie pogarda do jej odmienności. Nie mieści Ci się w głowie - a więc jest dziwne, infantylne, bez sensowne, a Twoje podejście jest lepsze, i już zaraz zaczniesz ją zmieniać.

15

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Osobiśćie nie widzę w postawie Autora pogardy ani uważania swojej postawy za jedyną słuszną - Kolega po prostu mówi, co mu nie pasuje i go irytuje. Za chwilę wątek mogłaby założyć ta dziewczyna i reakcja byłaby analogiczna. Spotkały się dwa CAŁKOWICIE odmienne charaktery - i wtym jest problem.

16 Ostatnio edytowany przez batszeba (2021-01-20 02:05:54)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi mam szczerą nadzieję, że za jakiś czas Twojej dziewczynie otworzą się oczy, a w jej otoczeniu znajdzie się ktoś kto ją doceni i obdarzy na tyle silnym uczuciem, że nie będzie musiała milion razy żebrać o czułość, a ona sama rozkwitnie zamiast usychać przy Tobie. A wtedy Ty przylecisz na netkobiety (w wariancie pesymistycznym na braciasamcy) i założysz wątek, w którym będziesz rozkminiać że jak to, przecież takim super partnerem byłeś, taki męski, niewylewny, twardy, racjonalny, dojrzały, nieinfantylny, odpowiedzialny, opoka, tak jej "matkowałeś", tak ją wychowywałeś, tak ją naprostowywałeś, tak ją swoim kagankiem wiedzy związkowej oświecałeś etc. etc. etc. a ona infantylnie rzuciła się w ramiona jakiegoś czułostkowego lovelasa, z którym sobie serduszka na komunikatorze wysyła.

A przecież Ty taki mądry jesteś i wszystko w ogóle wiesz lepiej. Jesteś raptem dwa lata w związku ale na wylot poznałeś związek jej rodziców, którzy są razem pewnie kilkadziesiąt lat ("Ona potrafi gadać o jakichś pierdołach, które mogłyby interesować grono 80-letnich prowincjuszy a on tylko coś tam przytaknie, ironicznie skomentuje i idzie sobie robić swoje rzeczy. Zero flow w tej parze").  WTF? Za kogo Ty się w ogóle uważasz?

Do tego te wstrętne teksty: bluszcz, infantylna, łasi sie, przyspawałą się, tęsknidełko, to by się przykleiła do mnie, przytulankowość, ona po paru dniach potrafi znowu zacząć śpiewkę o „brakach”... Ja prdlę, Ty w ogóle czytasz to co piszesz? Twoje poczucie własnej wyższości aż bije z każdego słowa... bleh

" To trochę jakbym wychowywał sobie dziecko, a nie żył z kobietą przed 30-ką. Dla mnie to fenomen jak osoba z niezłą pracą, wykształceniem, potrafi być…infantylna?"

Ten tekst mnie przeraził. Ty jesteś w stanie pojąć, że zakochują się nawet ludzie po 40, 50 czy 60? I że potrafią być czuli, przytulać się, kleić do siebie itp.?

Taka mała uwaga: bagiennik Ci kibicuje, ale to są wypowiedzi teoretyka związkowego smile

17 Ostatnio edytowany przez Pipolinka87 (2021-01-20 07:07:35)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Autorze a jakie są Twoje oczekiwania ? Bo jeżeli zmiana zachowania partnerki to może lepiej zmien partnerke? Od razu powiem, ze zmiana zachowan dorosłej osoby to tylko przez dlugoletnia terapię.
Jedyne co możesz zrobić to tak zwyczajnie i po prostu zaakceptować. Kocha się nie tylko za zalety, ale tez za wady. Przywracasz pamięcią poprzednia partnerke , która o zgrozo tez nie byla idealem.
Chyba powinieneś sprowadzic siebie na ziemie i uświadomić sobie ze ideały nie istnieją.Zeby ktos zyl tak jak Ty to cbyba musielisbycie się w jednym domu wychować, uczyć w jednej szkole i mieć tych samych znajomych a i to by nie zagwarantowalo ze ten ktoś będzie chciał zyc tak jak Ty.
Dodam jeszcze coś oczywistego o czym zapomniales.
Tak mężczyźni sa z marsa a kobiety z wenus i nie jest to tytul dziwnej książki a sama prawda. Zachowania kobiet dla mężczyzn sa czasem dziwne i odwrotnie...Dlatego jak komus zalezy to stafa się zrozumieć druga stronę i jeszcze raz to napisze ZAAKCEPTOWAĆ.

18

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Kobiety,  stąd taka  mocno negatywna  ocena Autora?  Kurcze  sama  bym nie wytrzymała  by ktoś cały czas chciał się tulic,  to jest zwyczajnie  upierdliwe,  istnieją  pewne granice i trzeba też potrafić zająć się sobą,  inaczej jest to toksyczne.  Widzicie tylko Autora,  a nie widzicie  Jej? Odwrócić  należy sytuację,  chciałabyście by facet do Was się tylko tulil,  a Wy  nie macie czasu dla siebie?  No ja nie,  uciekalabym bo na dłuższą  metę,  o zgrozo  całe życie jest to męczące. 
Natomiast  zgodzę się z jednym,  mianowicie,  Autorze,  jeśli nie odpowiada  Ci to jaka jest,  to ew szczera  rozmowa i jeśli to nic nie są,  widocznie nie jesteście  dla siebie.

19

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
batszeba napisał/a:

Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi mam szczerą nadzieję, że za jakiś czas Twojej dziewczynie otworzą się oczy, a w jej otoczeniu znajdzie się ktoś kto ją doceni i obdarzy na tyle silnym uczuciem, że nie będzie musiała milion razy żebrać o czułość, a ona sama rozkwitnie zamiast usychać przy Tobie. A wtedy Ty przylecisz na netkobiety (w wariancie pesymistycznym na braciasamcy) i założysz wątek, w którym będziesz rozkminiać że jak to, przecież takim super partnerem byłeś, taki męski, niewylewny, twardy, racjonalny, dojrzały, nieinfantylny, odpowiedzialny, opoka, tak jej "matkowałeś", tak ją wychowywałeś, tak ją naprostowywałeś, tak ją swoim kagankiem wiedzy związkowej oświecałeś etc. etc. etc. a ona infantylnie rzuciła się w ramiona jakiegoś czułostkowego lovelasa, z którym sobie serduszka na komunikatorze wysyła.

A przecież Ty taki mądry jesteś i wszystko w ogóle wiesz lepiej. Jesteś raptem dwa lata w związku ale na wylot poznałeś związek jej rodziców, którzy są razem pewnie kilkadziesiąt lat ("Ona potrafi gadać o jakichś pierdołach, które mogłyby interesować grono 80-letnich prowincjuszy a on tylko coś tam przytaknie, ironicznie skomentuje i idzie sobie robić swoje rzeczy. Zero flow w tej parze").  WTF? Za kogo Ty się w ogóle uważasz?

Do tego te wstrętne teksty: bluszcz, infantylna, łasi sie, przyspawałą się, tęsknidełko, to by się przykleiła do mnie, przytulankowość, ona po paru dniach potrafi znowu zacząć śpiewkę o „brakach”... Ja prdlę, Ty w ogóle czytasz to co piszesz? Twoje poczucie własnej wyższości aż bije z każdego słowa... bleh

" To trochę jakbym wychowywał sobie dziecko, a nie żył z kobietą przed 30-ką. Dla mnie to fenomen jak osoba z niezłą pracą, wykształceniem, potrafi być…infantylna?"

Ten tekst mnie przeraził. Ty jesteś w stanie pojąć, że zakochują się nawet ludzie po 40, 50 czy 60? I że potrafią być czuli, przytulać się, kleić do siebie itp.?

Taka mała uwaga: bagiennik Ci kibicuje, ale to są wypowiedzi teoretyka związkowego smile

Po co tyle złośliwości, tyle jadu ?
Ten tekst mnie przeraził.

20 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 10:44:44)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
Istotka6 napisał/a:

Kobiety,  stąd taka  mocno negatywna  ocena Autora?  Kurcze  sama  bym nie wytrzymała  by ktoś cały czas chciał się tulic,  to jest zwyczajnie  upierdliwe,  istnieją  pewne granice i trzeba też potrafić zająć się sobą,  inaczej jest to toksyczne.  Widzicie tylko Autora,  a nie widzicie  Jej? Odwrócić  należy sytuację,  chciałabyście by facet do Was się tylko tulil,  a Wy  nie macie czasu dla siebie?  No ja nie,  uciekalabym bo na dłuższą  metę,  o zgrozo  całe życie jest to męczące. 
Natomiast  zgodzę się z jednym,  mianowicie,  Autorze,  jeśli nie odpowiada  Ci to jaka jest,  to ew szczera  rozmowa i jeśli to nic nie są,  widocznie nie jesteście  dla siebie.

Jak widać, znajdą sie również osoby będące w związku(chyba udanym? wink ), których zwyczajnie irytuje postawa dziewczyny, omawianej w wątku i same nie dałyby rady wytrwać w takim układzie.
Kurde, dlaczego ZAWSZE uznaje się, że coś jest lepsze od drugiego? W tym wypadku, iż zachowanie tej dziewczyny jest zupełnie normalne? Otóż NIE JEST! Przynajmniej, jeśli to wygląda tak, jak zostało opisane..
Autor nie czuje się komfortowo, bo akurat on ma inne potrzeby, odczuwa dyskomfort z powodu zachowania dziewczyny czy zwyczajnie widzi realny problem w tym, że ona nie potrafi chyba robić w wolnym czasie nic innego, tylko się do niego kleić..Sam Autor  przyznaje, żę w pewnym stopniu lubi się przytulać czy okazywać czułość, ale widocznie ma jakieś granice. Dlaczego tylko on ma te granice przekraczać, aby zadowolić swóją partnerkę? Wszytkie te określenia, jakich Autor użył wydają się w pełni prawdziwe, jeśli tylko sytuacja tak wygląda. Autor nie ma prawa czuć się niezręcznie przy tych wszystkich zachowaniach partnerki? Taką dziewczynę wybrał, OK, ale czy można w relacji dwojga ludzi normalnie rozmawiać o rzeczach, które wydają się problematyczne? Rozumiem, że zawsze facet ma się dostosować do kobiety, tak? Nie widzę tutaj żadnego poczucia wyższośći, ale zwyczajne zmęczenie pewnymi zachowaniami, które Autora irytrują..No, chyba, że to facet powinien zawsze wszystko akceptować u kobiety i znosić cierpliwie jej humorki lub/i charakter, bo jej potrzeby są zawsze z definicji nadrzędne..

Proponuję odwrócić sytuację, jak pisze Istotka i przestać w końcu patrzeć tylko na kobiecy punkt widzenia, jak również nie traktować konieczności okazywania uczuć, jaki ta dziewczyna prezentuje, za najwyższe dobro czy  sprawę priorytetową, do której należy dostosować cały związek. Myślę, że znajdzie się tutaj sporo osób( w tym kobiet), które wiałyby czym prędzej z takiego układu, bo we wszystkim trzeba zachować umiar a przesadne okazywanie czułości może być męczące i upierdliwe. Przecież nie każdy musi być tak uczuciową osobą. Bezwzględne dostosowywanie się i aceptacja tylko jednej strony względem drugiej to chyba nie najlepsza droga do szczęścia...Czy ktokolwiek tutaj byłby zadowolony, gdyby nie mógł znaleźc choć CHWILI dla samego siebie? Wszystko, co robicie w życiu poza pracą robicie ze swoim partnerem/rką? Całe szczęście nie wszyscy tak mają..
Nie mam zamiaru  w żaden sposób nikogo obrażać, ale ocena Autora jest tutaj tak stronnicza, że aż bije po oczach... Jeśli tylko tak to wszystko wygląda, jak on opisał, to określenia bluszcz czy przylep, choć może nieco zbyt dosadne, wydają się w pełni uzasadnione...


Autorze, zastanów się czy możesz znaleźć jakieś pośrednie rozwiązanie, bo na dłuższą metę może być ciężko, tym bardziej, jeśli ona za każdym razem reaguje w ten sposób, jaki opisałeś.
Za bardzo się od siebie różnicie..

21

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Twoja dziewczyna po prostu potrzebuje uwagi. Nie ma się tu nad czym zastanawiać. To, że powtarza kilkukrotnie pewne rzeczy, oznacza, że chce być w końcu wysłuchana. To, że się uwiesza i przytula oznacza, że chce być w końcu przytulona. Chodzi tu o jakość, nie o ilość, choć Tobie może się zdawać, ze o ilość.

Bo można kogoś "słuchać" godzinę, a można NAPRAWDĘ GO WYSŁUCHAĆ w 5 minut. Jeżeli siedzisz znudzony i przytulasz ją od niechcenia myśląc o tym, że chcesz się zająć czymś innym, to jej  taka pseudouwaga nie naładuje. Będzie potrzebowała więcej. Mówię z doświadczenia, też to przeżywałam. Brakuje Wam więzi. Ona szuka tej więzi i ciepła probując wymuszać bliskość, próbując z Tobą rozmawiać, zwrócić na siebie uwagę. A Ty tej więzi budować nie chcesz bądź nie umiesz. Traktujesz jej potrzeby jako "fenomen", infantylność, coś dziwnego. A co z Tobą? Pomyślałeś, ze z Tobą może być coś nie tak, czy z góry zalożyłeś, że na pewno ona jest winna? Już na początku postu napisałeś "dziewczyna-jedynaczka". Po co ta informacja? Wiadomo po co. Po to, że już masz w głowie obraz. Ona taka jest, bo jest jedynaczką. Ona taka jest, bo w jej rodzinie jest problem. Ty przecież sam piszesz, że złych schematów ze swojej rodziny nie powielasz, prawda? Tylko rzecz w tym, ze zwykle nawet nie wiemy, jakie schematy powielamy. To mogą nam powiedzieć inni. Ja u Ciebie widzę wyższość. Wyższość wobec niej, wyższość wobec jej rodziny. Poczucie, że Twój komfort jest najważniejszy.

22

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Też zastanawia mnie, dlaczego mimo opisanej sytuacji Autor jest że swoją dziewczyną 2 lata, a w miedzyczasie zdążył już z nią nawet zamieszkać. I co, wcześniej to było do zaakceptowania, a nagle nie jest?
I również dostrzegam dużą wyższość Autora, a także jego... infantylność. To niedojrzali ludzie myślą życzeniowo, jak dzieci. Ma być tak jak chce Autor - dziewczyna ma być taka jak sobie zaplanował. On ceni sobie wolność, ale już dziewczynie nie przyznaje tego prawa. Chciał żeby gotowała i uprawiała sport, więc wprowadził to w życie. Teraz czas na dalsze zmiany.

23 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 11:52:28)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Hmm, czyli mamy ciąg dalszy udowadniania Autorowi, że to w nim i tylko w nim jest problem. Próbuje się udowodnić, że to facet musi się bezwzględnie dostosować do panujacej sytuacji. Nikt nie jest w stanie zaakceptować czy zrozumieć, że Autor ma swoje potrzeby i może nie czuć się komfortowo z taką sytuacja, jaka obecnie ma miejsce. Może właśnie ta ilość i jakość okazywanych czułości jest ponad granice wytrzymałości Autora? W ogóle ciężko jest niektórym chyba pojąć, że człowiek możę sobie nie życzyć, aby bez przerwy okazywać komuś uwagę czy zaintereoswanie, blikość czy czułość. A najgorsze jest to, żę z góry się przesądza o tym, co jest ważniejsze, w tym wypadku uznając postawę dziewczyny za całkowicie normalną.
Założenie, że Autor nie buduje W OGÓLE żadnej więzi, nie słucha czy nie poświęca uwagi dziewczynie jest tutaj wyssany z palca. On to robi, ale ona oczekuje 10 czy 100 razy większej dawki a on najwidczniej nie lubi czy nie potrafi jej tego okazać. I co teraz? Ma to od razu automatycznie zmieniać? Bez możliwości rozmowy z dziewczyną, żeby ona w końcu zrozumiała, iż facet potrzebuje nieco swobody i czasu dla siebie samego?
Sposób odbierania zachowania dziewczyny przez Autora czy jego OPINIE na temat jej sytuacji czy postawy jej rodziców sa odbierane jako wyższość.

edit: Przecież ta dziewczyna również oczekuje tylko i wyłącznie tego, że Autor ma się  zmienić pod JEJ potrzeby, bo uważa, że tak ma być i koniec.. Za dużo różnicy jest między nimi a porozumienia póki co brak, ale widzę, że Autor jest bardziej skłonny do kompromisu niż dziewczyna.

24 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-20 11:56:24)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Po prostu  autor potrzebuje innej kobiety.
Są  takie szukać trzeba dopasowanej.  Bo tak naprawdę nie każdy pasuje do każdego. 
Niestety.. A dorośli ludzie zmieniają się w ograniczonym zakresie.
Zaakceptowanie odmienności pozorne i hodowanie frustracji też nie jest fajne i się zemści.

Bagiennik A kto mu każe się dostosowywać?
Gdyby to dziewczyna napisała pewnie parę  osób poradziloby zajmij się sobą.  A większość stuknelaby się w głowę po co z nim jest.
I chyba zauważasz że to autor chce dziewczynę  zmieniać  i ulepszać  a nie ona jego?

25

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
biankax99 napisał/a:

Twoja dziewczyna po prostu potrzebuje uwagi. Nie ma się tu nad czym zastanawiać. To, że powtarza kilkukrotnie pewne rzeczy, oznacza, że chce być w końcu wysłuchana. To, że się uwiesza i przytula oznacza, że chce być w końcu przytulona. Chodzi tu o jakość, nie o ilość, choć Tobie może się zdawać, ze o ilość.

Bo można kogoś "słuchać" godzinę, a można NAPRAWDĘ GO WYSŁUCHAĆ w 5 minut. Jeżeli siedzisz znudzony i przytulasz ją od niechcenia myśląc o tym, że chcesz się zająć czymś innym, to jej  taka pseudouwaga nie naładuje. Będzie potrzebowała więcej. Mówię z doświadczenia, też to przeżywałam. Brakuje Wam więzi. Ona szuka tej więzi i ciepła probując wymuszać bliskość, próbując z Tobą rozmawiać, zwrócić na siebie uwagę. A Ty tej więzi budować nie chcesz bądź nie umiesz. Traktujesz jej potrzeby jako "fenomen", infantylność, coś dziwnego. A co z Tobą? Pomyślałeś, ze z Tobą może być coś nie tak, czy z góry zalożyłeś, że na pewno ona jest winna? Już na początku postu napisałeś "dziewczyna-jedynaczka". Po co ta informacja? Wiadomo po co. Po to, że już masz w głowie obraz. Ona taka jest, bo jest jedynaczką. Ona taka jest, bo w jej rodzinie jest problem. Ty przecież sam piszesz, że złych schematów ze swojej rodziny nie powielasz, prawda? Tylko rzecz w tym, ze zwykle nawet nie wiemy, jakie schematy powielamy. To mogą nam powiedzieć inni. Ja u Ciebie widzę wyższość. Wyższość wobec niej, wyższość wobec jej rodziny. Poczucie, że Twój komfort jest najważniejszy.

Zgadzam się z powyższym.
Sama jestem taką przytulanką. No może nie nazwałabym siebie infantylnym bluszczem ale uwielbiam się przytulać do mojego partnera i robię to bardzo często w różnych sytuacjach, nie tylko np. przed snem czy oglądając tv wink Początkowo nie tyle mu to przeszkadzało, co był tym zaskoczony bo poprzednia partnerka w ogóle tego nie robiła. Tyle, że mojemu to się podoba i sam dąży do takiej bliskości. Okazywanie sobie czułości nie musi przeszkadzać w codziennych czynnościach. To przecież nie jest krępowanie kogoś wink Oczywiście jak ze wszystkim trzeba zachować jakiś umiar.
Niemniej jeśli jest silne uczucie, to ta potrzeba bliskości jest, przynajmniej dla mnie, naturalna (i nie mam tu na myśli tylko seksu). Ważne by się pod tym względem dobrać.
Ja na przykład nie chciałaby być z facetem, który by mnie odpychał w momencie kiedy chciałabym się do niego przytulić.

26 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 12:05:40)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Z tego wątku można wynieść jeden wnoisek: jeśli pewne postawy są uważane za tzw lepsze i postrzegane jako oczywistość, to ludzie w takich parach, jak Autor i jego dziewczyna się nie dogadają. A wystarczy zrozumieć, że ludzie są RÓŻNI i nie każdy musi znosić cierpliwie przytulanki, zmuszać się do ciągłego okazywania czułości i uwagi drugiej osobie, kiedy ma zwyczajnie ochotę na święty spokój..
Ela ma rację,żę Autor powinien znaleźć inną dziewczynę, bo nie będzie z nią na dłuższą metę szczęśliwy, tak jak ona z nim. Unikajmy nazywania INNEJ postawy bezwględnie złą czy niewłaściwą, choć ta, którą prezentuje dziewczyna jest dla mnie(nie tylko zresztą) zwyczajnie odpychająca. Tutaj prawie nikt nie dostrzega tego, że Autor widzi , iż nie został zachowany umiar, dlatego zaczyna go to zachowanie irytować.

Może należy powtórzyć pytanie Istotki: Niech Panie odwrócą sytuację i spróbują sobie wyobrazić, że facet okazuje im przesadną uwagę i czułość, taki typowy biały rycerz, który poza kobietą nie widzi w życiu niczego więcej i ją zwyczajnie zamęcza..
Ela, osobiście odczytałem w zwierzeniu Autora jedną rzecz: on widzi, że dziewczyna przez swoją ciągłą chęć przebywania blisko niego, nie jest kompletnie zainteresowana czymkolwiek, nie chce się niczym innym zajmować( tak to wygląda z opisu), zatem krzywo patrzy na każdy moment, kiedy Autor chce mieć chwilę dla siebie czy wręcz MUSI się z nia na jaiś czas rozstać(praca, zakupy, wyjście itp.)
Tkwiąc w takim układzie, dalszym etapem możę być to, żę gość nie będzie mógł swobodnie na miasto wyjść czy w ogóle ruszyć się gdziekolwiek samemu, bo dziewczyna będzie zdołowana albo zazdrosna..?

27

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
bagienni_k napisał/a:

Z
Ela, osobiście odczytałem w zwierzeniu Autora jedną rzecz: on widzi, że dziewczyna przez swoją ciągłą chęć przebywania blisko niego, nie jest kompletnie zainteresowana czymkolwiek, nie chce się niczym innym zajmować( tak to wygląda z opisu), zatem krzywo patrzy na każdy moment, kiedy Autor chce mieć chwilę dla siebie czy wręcz MUSI się z nia na jaiś czas rozstać(praca, zakupy, wyjście itp.)
Tkwiąc w takim układzie, dalszym etapem możę być to, żę gość nie będzie mógł swobodnie na miasto wyjść czy w ogóle ruszyć się gdziekolwiek samemu, bo dziewczyna będzie zdołowana albo zazdrosna..?

No chyba nikt nie wierzy w takie brednie, że ta kobieta jest uwieszona dosłownie na Autorze tak, że ten nie może normalnie funkcjonować. Ja wyżej pisałam, że u mnie w związku ta potrzeba bliskości jest bardzo duża ale z obu stron, choć początkowo u mnie była większa bo on do tego nie był przyzwyczajony bo jego poprzednia partnerka była pod tym względem delikatnie mówiąc zachowawcza, jeśli nie "zimna". Czułość/przytulanie to nie tylko popularny "miś", to spontaniczne przytulanie i buziak podczas codziennych czynności, to jego masaż moich pleców, kiedy siedzę przed komputerem, to moje stopy (czy głowa) na jego kolanach kiedy siedzimy czy leżymy na kanapie i np. czytamy. Oczywiście nie zawsze, nie 24h na dobę ale bardzo często i jakoś ani mi ani jemu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.

28 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-20 12:34:09)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Tylko że niestety lub stety opisał jeszcze parę  rzeczy  świadczących o tym że nie jest tak ogólnie z niej zadowolony  i trzeba ja poprawiać.
Nie znalazłam albo utonely w gąszczu  wad jej zalety?
No niestety wrażenie że odgania się od niej jak od komara..
Nie ma jednego modelu. Kto to napisał?
Jak widać jednak wiele osób takich wyrazów zaangażowania  potrzebuje.
Jak ich nie potrzebuje w takiej formie to w jakiejś innej pewnie  tak. Musi być bliskość widocznie gdzieś jej w związku autora brakuje i nie ma innych form jej okazania..

29

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
bagienni_k napisał/a:

Z tego wątku można wynieść jeden wnoisek: jeśli pewne postawy są uważane za tzw lepsze i postrzegane jako oczywistość, to ludzie w takich parach, jak Autor i jego dziewczyna się nie dogadają. A wystarczy zrozumieć, że ludzie są RÓŻNI i nie każdy musi znosić cierpliwie przytulanki, zmuszać się do ciągłego okazywania czułości i uwagi drugiej osobie, kiedy ma zwyczajnie ochotę na święty spokój..
Ela ma rację,żę Autor powinien znaleźć inną dziewczynę, bo nie będzie z nią na dłuższą metę szczęśliwy, tak jak ona z nim. Unikajmy nazywania INNEJ postawy bezwględnie złą czy niewłaściwą, choć ta, którą prezentuje dziewczyna jest dla mnie(nie tylko zresztą) zwyczajnie odpychająca. Tutaj prawie nikt nie dostrzega tego, że Autor widzi , iż nie został zachowany umiar, dlatego zaczyna go to zachowanie irytować.

Może należy powtórzyć pytanie Istotki: Niech Panie odwrócą sytuację i spróbują sobie wyobrazić, że facet okazuje im przesadną uwagę i czułość, taki typowy biały rycerz, który poza kobietą nie widzi w życiu niczego więcej i ją zwyczajnie zamęcza..
Ela, osobiście odczytałem w zwierzeniu Autora jedną rzecz: on widzi, że dziewczyna przez swoją ciągłą chęć przebywania blisko niego, nie jest kompletnie zainteresowana czymkolwiek, nie chce się niczym innym zajmować( tak to wygląda z opisu), zatem krzywo patrzy na każdy moment, kiedy Autor chce mieć chwilę dla siebie czy wręcz MUSI się z nia na jaiś czas rozstać(praca, zakupy, wyjście itp.)
Tkwiąc w takim układzie, dalszym etapem możę być to, żę gość nie będzie mógł swobodnie na miasto wyjść czy w ogóle ruszyć się gdziekolwiek samemu, bo dziewczyna będzie zdołowana albo zazdrosna..?



Nic nie rozumiesz z większości wypowiedzi w tym wątku. Bo jak się odcedzi posty typu „JA nie lubię”, „JA preferuję”, „MNIE nie odpowiada”, „mi pasuje”, czyli wypowiedzi tych osób, którym wątku innych osób są potrzebne tylko po to, aby mieć scenę i uwagę do opowieści o sobie, to zauważyłbyś może coś więcej.
A mianowicie to, że autor nie chce być tak naprawdę ze swoją partnerką, lecz z jej wyobrażoną wersją.
Normalną koleją rzeczy jest, że gdy kogoś poznajesz i uznajesz, że ta osoba nie odpowiada Tobie, to po prostu odchodzisz, nie kontynuujesz relacji, nie tworzysz z nią związku. Ale jak ktoś jest toksyczny, to  wmawia swojemu partnerowi, że coś z nimi nie tak i powinien to zmienić, tamto poprawić i przerobić się na kogoś, kim nie jest. Tak, jak to robi autor wątku.

Skoro jego partnerka jest taka, jaka jest, a nie taka, jaką on chciałaby, żeby była, to najzdrowszym rozwiązaniem byłoby znalezienie kobiety, która już jest taka, jaką chce, żeby była.
Ale czemu on tego nie robi?
Bo mu zależy? Na czym? Na jej pracy, wykształceniu i seksie, bo to wymienia, jako jej zalety. On jej po prostu używa i w międzyczasie traktuje jak glinę do ulepienia kogoś, z kim dałoby się żyć, by mu odpowiadała na codzień jako partnerka na życie.

Autorze, popatrz na kobietę, z którą obecnie jesteś, a nie na tą  wyobrażoną i zastanów się czy naprawdę chcesz z nią być

30 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 12:54:50)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Brednie...?

Hmm, w takim układzie można założyć, że każda opisana na tym forum historia jest brednią, skoro od razu filtruje się ją na swój punkt widzenia..Jeśli zatem dziewczyna nie wisi na Autorze 24 godz/dobę, to założyłem po prostu, że postawa dziewczyny i jej oczekiwania, to ZA DUŻO dla Autora. Gość przyszedł z problemem i stara się szukać rozwiązania. Najwidoczniej dla Autora granica została przekroczona, tym bardziej, żę wyraźnie napisał, że sam te uczucia okazuje. Być może jest to za mało czy okazywane w zły sposób, tylko czy ona ma się automatycznie i bezdyskusyjnie zmieniać tak, aby zadowolić dziewdczynę. Sama Rox wspominasz, że jestes "przytulaskiem"..No widzisz, nie każdy takim jest smile Nie uznawajmy czegoś z góry za złe czy nieprawidłowe a sam fakt, że Autor nie lubi tak bardzo okazywać czułości już jest tutaj traktowane jako zbrodnia.

Dlatego jeszcze raz zapytam  o to, co zostało pogrubione wcześniej. Jeśli wrażenie odganiania się "jak od komara" jest prawdziwe, to może właśnie istnieją ku temu realne powody?

Swoją drogą Autor mógłby się odezwać i może nieco rozjaśnić sytuację..
Magda, jak widzisz, nie jestem odosobniony w swoich przemyśleniach. Poza tym próbuję patrzeć z punktu widzenia Autora a nie tylko dziewczyny, bo zdaje się, zę kwestie czułośći czy bliskości( lub ich odpowiednie okazywanie) są takim paradygmatem, że ciężko z tym w ogóle dyskutować. Może właśnie Autor próbuje znależć KOMPROMIS zamiast koniecznie dostosowywać się do swojej partnerki. Nie przyszło nikomu do głowy, że gość martwi się o nią, że ona po prostu nie potrafi się sobą zająć..Nie widze od razu tutaj próby zmiany, ale zwyczajny problem, że właśnie nie dogaduje się z nią w tej kwestii.
Jeśli rzeczywiście chciałby ją na siłę zmieniać, to racja - nie tędy droga.

Szczerze mówiąc też widzę, że chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby, jakby sobie znalazł inną partnerkę, taką która nie będzie mu co chwilę smęcić, że jej nie przytula. W wersji bardziej łagodnej: która będzie do niego pasować..

31 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-01-20 12:56:25)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
bagienni_k napisał/a:

Brednie...?

Hmm, w takim układzie można założyć, że każda opisana na tym forum historia jest brednią, skoro od razu filtruje się ją na swój punkt widzenia..Jeśli zatem dziewczyna nie wisi na Autorze 24 godz/dobę, to założyłem po prostu, że postawa dziewczyny i jej oczekiwania, to ZA DUŻO dla Autora. Gość przyszedł z problemem i stara się szukać rozwiązania. Najwidoczniej dla Autora granica została przekroczona, tym bardziej, żę wyraźnie napisał, że sam te uczucia okazuje. Być może jest to za mało czy okazywane w zły sposób, tylko czy ona ma się automatycznie i bezdyskusyjnie zmieniać tak, aby zadowolić dziewdczynę. Sama Rox wspominasz, że jestes "przytulaskiem"..No widzisz, nie każdy takim jest smile
Dlatego jeszcze raz zapytam  ot to, co zostało pogrubione wcześniej. Jeśli wrażenie odganiania się "jak od komara" jest prawdziwe, to może właśnie istnieją ku temu realne powody?

Swoją drogą Autor mógłby się odezwać i może nieco rozjaśnić sytuację..

Bagienni_k, jeśli Autora denerwuje zachowanie partnerki, to zwykłe przytulenie będzie traktował jak uwieszanie się. Jemu to nie pasuje i chciałby by było tak jak on uważa za słuszne. Ona jest inna, każdy jest. Tu nie ma rozwiązania. Bo albo dziewczyna musiałaby się dostosowywać do niego albo on do niej. Ona się zachowuje tak jak "czuje" i potrzebuje. On to uważa za infantylność i dziecinadę.
Tak, jestem przytulaskiem i nie chciałabym być z facetem, któremu to przeszkadza i/czy chciałby to we mnie zmienić. To jest dla mnie naturalny odruch a nie jakieś bluszczowanie czy żebranie uwagi.
Są ludzie, którzy nie lubią takich rzeczy i mają do tego prawo, dlatego Autor zamiast swoją partnerkę zmieniać na siłę albo obrażać bo jest taka a nie inna, niech znajdzie podobną do siebie.

32 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-20 13:04:24)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Też nie za bardzo wierzę też w to że ona ma zwyczaj  wiszebia godzinami na nim.
Jeżeli drażni nas czyjs dotyk to warto poszukać przyczyny dlaczego..A nie zawracać komuś głowy.

Całkiem możliwe że od dziewczyny  która będzie mu odpowiadać w wielu innych aspektach bez poprawki od te przytulaski chętnie weźmie.

33

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

No ja sobie odwracam sytuacje i moim zdaniem jedynym problemem jest to, ze oni ze soba o tym nie pogadali i nie ustalili regul bycia ze soba.
Bo tak jak pisalam wyzej, mozna czasami upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. On czyta ksiazke, ona sobie lezy obok i sie przytula. Moga ogladnac razem film, moga isc za reke na spacer, naprawde form bycia z drugim czlowiekiem jest bardzo duzo.
Problem Autora jest taki, ze on uwaza, ze ona nie ma zadnych "powaznych" zainteresowan i pasji.

34 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 13:07:59)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Wierzyć to można w różne rzeczy, ale jakoś wolę opierać się na tym, co Autor wątku pisze a nie na domysłach.

MY tu nie wiemy przecież( bo skąd niby?), jak często i z jaką intensywnością odbywa się między nimi to okazywanie uczuć..Autor napisał w poście, że dziewczyna robi to nadzwyczaj często a on sam również chętnie lubi okazywać, ale preferuje nieco inne tempo/ częstość tych gestów czy zachowań.. Jak mam to inaczej odczytywać, tworzyć jakieś dodatkowe teorie czy scenariusze...
Widzę to, co Autor pisze: NIE PRZESZKADZA mu w ogóle przytulanie czy okazywanie uwagi, ale skala/stopień/inetnsywność tegoż zachowania..O to mi tylko chodzi. Może próbował o tym porozmawiać, ale napotkał ze strony dziewczyny na mur i dlatego założył ten wątek..
Co więcej wiemy? Niby to, że chce ją zmienić? Może i tak, ale wtedy właśnie powinien sobie poszukać kogoś innego..Mam wrażenie, że przyszedł tutaj po poradę, jak osiągnąć KOMPROMIS a został zjechany równo za to, że nie dostosował się do partnerki.

Loka - właśnie, to jest głos rozsądku smile MOŻNA robić coś wspólnie i łączyć pewne rzeczy, ale co zrobić, jak jedna strona czy druga się zapiera i nie chce ustąpić nawet na krok..

35 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-20 13:10:17)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Takich rzeczy  się nie negocjuje.
No chyba że jakieś konkretne sytuacje typu: teraz pracuję  w swoim gabinecie przyjdę do Ciebie jak skończę  do salonu  do sypialni itd. 
Lub zdejmie słuchawki czy wylezę z kąta smile żeby nie było że każdy na starcie ma apartament smile
Autor się nie odzywa bo musi się z tym zmierzyć..pewnie mile to nie jest.

36

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

A ja myślę że prawda lezy gdzieś po środku.. Z jednej strony rozumiem, ze może być wkurzające nadmierne klejenie się do partnera. Moj maz na początku związku tak mial ze kazda chwile chciał spędzać przyspawany do mnie, dotyczy to juz okresu po ślubie. Czytalam książkę a oni wsuwał głowę pod pachę tak ze niewygodne było czytanie i musiałam je kończyć,  chciałam poleżeć bo mnie brzuch bolal i mdliło mnie a on bach mnie juz w objęcia mimo ze ja spocona i duszno mi o czym wiedział. Rozmawialam z przyjaciolka przez telefon a on przyklejony do mnie także zero prywatności w tej rozmowie.I tak non stop plus wyrzuty typu wolisz czytać  niż na mnie patrzeć, wolisz oglądać coś zamiast pobyć ze mną i pogadać. Gdzie my naprawde oboje jesteśmy czuli i ja tez uwielbiam się tulić ale to nawet dla mnie było za dużo i mialam wrażenie jakbyśmy byli nierozdzielonym rodzeństwem syjamskim. W sumie wc bylo jedynym miejscem gdzie moglam bez wyrzutów sumienia pobyć nawet nie tyle sama co z przestrzenią wokół siebie a nie wiecznie opatulona nim. Na szczęście z czasem to znormalnialo i chociaz wciąż duzo sie przytulamy to jest to miłe, nieprzesadzone i sama chętnie to inicjuje.
Z drugiej strony masz Autorze coś w swym tonie co sprawia ze odbieram Cie jaki takiego autorytarnego i dość surowego co wie wszystko lepiej i ma zapędy wychowawcze. Może dziewczyna staje się "infantylna" po to zeby wpisać sie w ten kanon na zasadzie Ty tatus a ona "mala dzieffcynka" ktora probuje zwrócić na siebie uwagę i dostać pogłaskanie po głowie?

37 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 13:15:41)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Może to się jakoś samo "negocjuje", ale tutaj chyba do tego nie doszło...

Wątpliwości Autora odczytałem właśnie w ten sposób: nie może sam pobyć przez chwilę czy coś porobić ( a przecież to chyba normalne), bo dziwwczyna oczekuje, żę on będzie cały czas przy niej i wszystko będzie robił wspólnie..

feniks- o to mi właśnie chodziło, o tą intensywność.. Można coś lubić, ale zawsze są jakieś granice, których przekroczenie powoduje dyskomfort. Jak kiedyś jeszcze próbowałem się z kimś spotykać, to raz miałęm taką właśnie sytuację, żę jedna dziewczyna chciała ze mną robić dosłownie wszystko, przynajmnije tqak to odebrałem..No cóż, ewakuowałem się w trybie natychmiastowym..

38

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Nie no mozna negocjowac.
Pamietam jak moj partner wyjechal na miesiac, potem wrocil i ja mialam tak, ze mi nie byly potrzebne tony czulosci, a on znowu by przez tydzien siedzial przytulony. I bylo podobnie jak u nich, ja sie wkurzalam, on czul sie odtracony.
I po tej sytuacji pogadalismy o tym. I teraz jak cos takiego jest, to ja po prostu mowie w momencie, kiedy dla mnie jest juz "za duzo" a on mowi w momencie, kiedy dla niego jest "niedobor".

To naprawde jest do ogarniecia tylko trzeba chciec.
Czytajac post Autora, a zrobilam to przed chwila po raz drugi, mam wrazenie, ze on traktuje wszystkich z gory. I swoja partnerke i jej rodzine, a to nie jest dobry model do wejscia w dyskusje. Jasne, rozmawiaja, ale ta rozmowa jest na zasadzie, ze on jej mowi, a ona sie probuje dostosowac. Nie widze tam nigdzie pola na to, zeby ona sama powiedziala, jakie ma potrzeby i w jaki sposob inny moglaby je zaspokajac.

Wybacz Bagienniku, ale mam wrazenie, ze nakrecasz sie, bo chcesz na sile bronic innego faceta, ale Ty nigdy nie byles w zwiazku i po prostu ani nie jestes w stanie wejsc w jego buty ani w jej. Wiec to takie teoretyzowanie bez wiekszego sensu.

39

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Już chyba powoli zaczynam rozumieć, dlaczego "kompromis jest zgniły", a zawsze mnie to stwierdzenie dziwiło.
Kompromis zakłada, że każda ze stron z czegoś rezygnuje (ze spełnienia jakichś potrzeb), żeby spotkać się "po środku". Przeważnie kończy się to jednak frustracją, niechęcią i irytacją, bo nie za bardzo da się zaspokoić te potrzeby w połowie albo tylko trochę.
Jasne, że można się dogadać i ustalić jaki poziom czułości byłby odpowiedni dla obojga. Ale jeśli ich potrzeby w tym zakresie znacząco się rozmijają i różnią to żadne z nich nie będzie naprawdę szczęśliwe, próbując się dopasować do drugiego. On będzie sfrustrowany zbyt dużą ilością bliskości albo ona ciągle nienasycona nią i "wieszająca się".
Ze swojego przykładu - w poprzednim związku miałam większa potrzebę dotyku i bliskości, przez co czasem czułam się, jakby mi to było "wydzielane". W obecnym mam taką samą jak partner (bardzo dużą) i jestem o wiele bardziej spełniona. Nie wyobrażam sobie być z kimś, kto ma znacznie mniejszą taką potrzebę.

40 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-01-20 13:15:37)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Też uważam że prawda leży po środku, ani ona ani on nie mają prawa uważać swojego punktu widzenia za jedyne słuszne podejscie. Ja rozumiem że może nam się zdawać że jakieś podejscie partnera jest dziwne bo ja sama przez to przechodzilam, najpierw uważałam że to jak on robi jest nie takie jak trzeba a po ilus bataliach w tej kwestii przeskoczylam w druga skrajność że moze to ja jestem dziwna i zaczęłam dusic i bagatelizować własne potrzeby.

Ta delikatna nutka która niektórzy wyczuwają u autora jakoby chciał on zmienić swoją dziewczynę wynika według mnie z niezrozumienia faktu że ludzie różnie okazują uczucia i zachowują się w związku. Ja jestem pewna na 100% że jego dziewczyna też tego nie rozumie. Nie uważam żeby autor miał złe intencje ale uważam że muszą oboje zdac sobie sprawę że mówią innymi językami. Bez tego ani rusz, będą się tak kopać wzajemnie do grobowej deski i licytować o każdego przytulasa albo chwilę bez przytulasa. I czas pokaże czy kompromis wypracuja czy nie.

41

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
bagienni_k napisał/a:

Wierzyć to można w różne rzeczy, ale jakoś wolę opierać się na tym, co Autor wątku pisze a nie na domysłach.

Jak dla mnie większość Twoich wypowiedzi w tym wątku opiera się wlasnie na domyslach wink

Jeszcze odnosnie tego, że dziewczyna pisze z pracy - 90% par tak robi. Zwłaszcza na początku. Nie mówię, że zamiast pracować trzeba non stop wisieć na telefonie, ale jak ludzie są ze sobą blisko to naturalne jest, że w ciągu dnia też czasem dzielą się jakimiś przeżyciami, wymieniają informacje itd.

42 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 16:16:38)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Loka, powiem to tutaj ostatni raz i szczerze - nie bronię go jako faceta, ale jako osobę, która ma INNE podejście do pewnej sprawy, w tym przypadku do okazywania uczuć.Tyle. Denerwuje mnie jak coś jest z góry uważane za lepsze czy właściwsze, tak jakby człowiek, który nie potrzebuje do szczęścia tony przytulasków czy czułych słówek był uważany za nienormanlnego. Nie ma chyba unierwsalnej recepty na to, ile i jak często należy okazywać uczucia wobec kogoś, jak również fakt, że przekłada się to, jak ktoś jest dla nas ważny. Po prostu...
Jak widać, również Ty czy inne Koleżanki widzą problem gdzieś pośrodku a nie tylko całkowicie po stronie Autora. Jeśli rzeczywiście czuje się w jakiś sposób lepszy czy ważniejszy, próbująć dziewczynę zmienić - za to go NIE pochwalam, ale zwyczajnie nie widzę chyba tego tak wyraźnie, jak reszta..Nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że dziewczyna ma tak zwiększone potrzeby,  że jeśli się nawet rozstanie się z Autorem i trafi na innego, przeciętnego faceta, to też nie będzie zadowolona.

Lendy - przeczytałem wypowiedź Autora i TYLKO na tym się opierałem. Na dobrą sprawę powienien się jeszcze wypowiedzieć, bo spowodował za dużo zamieszania..
Co do pracy: naprawdę uważacie, że w KAŻDEJ pracy da się znaleźć czas na pogawędki czy wymianę wiadomości w większym stopniu, niż ten 1 czy 2 SMS-y?
To już tak bardziej ogólnie, bez odnoszenia się do Autora: nie każdy sobie pracuje w biurze czy siedzi gdzieś wygodnie tak, aby w każdej chwili odpisać na wiadomość, tym bardziej,
kiedy to nie jest krótki komunikat a dłuższa rozmowa. Czasami nie ma zasięgu, czasami telefonu nie słychać a czasami ludzie chcą mieć ŚWIĘTY spokój i skupić się tylko na pracy.

43 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-20 13:35:42)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
Ela210 napisał/a:

Tylko że niestety lub stety opisał jeszcze parę  rzeczy  świadczących o tym że nie jest tak ogólnie z niej zadowolony  i trzeba ja poprawiać.
Nie znalazłam albo utonely w gąszczu  wad jej zalety?
No niestety wrażenie że odgania się od niej jak od komara..
Nie ma jednego modelu. Kto to napisał?
Jak widać jednak wiele osób takich wyrazów zaangażowania  potrzebuje.
Jak ich nie potrzebuje w takiej formie to w jakiejś innej pewnie  tak. Musi być bliskość widocznie gdzieś jej w związku autora brakuje i nie ma innych form jej okazania..

Jedną zaletę dziewczyna ma niewątpliwą .W tym momencie Karol nie narzeka jest nawet zadowolony ,że jest "nauczycielem" i panuje niepodzielnie.

KarolW32 napisał/a:

Sex u nas nie jest w ogóle problemem. W przeciwieństwie do mojej poprzedniej partnerki, obecna dochodzi szybko i sama się chwali swoimi postępami w łóżku. Jest to dla niej bardzo ważne.
Zależy mi na mojej dziewczynie.

Reszta cech charakteru,jej potrzeby różnice Autor jakby próbuje "zutylizować",obroną przed czułościami ,czułostkami za pomocą sportu,ćwiczeń ,nauką gotowania ,inspirowaniem u dziewczyny zmian motywowaniem jej i wpływaniem na aspiracje i ambicje w pracy,daje jej niby tematy zastępcze które on kontroluje.Raz że to złudzenia dwa to wymuszanie nie za bardzo dobrowolnie tworzonych własnych przestrzeni .Karolu swojej osobistej przestrzeni w związku też się przyjrzyj bycie nadzorcą cudzej to nie tędy droga wydaje mi się .Ona się przytula Ty organizujesz za nią jej wolny czas coś jest wyraźnie nie tak.
Wygląda na to że w dobrej wierze chce ją uspokoić i spacyfikować,w ten sposób podcina gałąź na której siedzi w sferze seksu i bliskości ,nic nie trwa wiecznie ,takie akcje przeganiania natrętnej muchy ,nagminne z irytacji,dziewczyna zacznie widzieć i walczyć
z wszelkimi konsekwencjami tego w emocjach i uczuciach i zakłócanym libido i całym spektrum domniemanych problemów w komunikacji zaspakajania potrzeb na wzajem ,to się zmieni prawdopodobnie, kto zrezygnuje i się poświęci,kto przegra ,kto zwycięży?
Jak zwykle nikt wszyscy przegrają jeżeli nie rozwiną komunikacji dostrajania oczekiwań i potrzeb .
Dziewczyna też zacznie,albo już zaczyna zmieniać Autora na swój obraz i wyobrażenie nie ma to tamto akcja rodzi reakcję ,tylko Autor mam wrażenie chce bardziej dominować i kontrolować w tym momencie.
Sam udany seks to za mało żeby rozwinąć zdrową więź ,nie zaklepiesz i nie uwiążesz dziewczyny Autorze jeżeli z jej strony to przytulanie jest związane ze sferą erotyczną i jest potwierdzaniem poczucia bezpieczeństwa w związku.

44

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
bagienni_k napisał/a:

Loka, powiem to tutaj ostatni raz i szczerze - nie bronię go jako faceta, ale jako osobę, która ma INNE podejście do pewnej sprawy, w tym przypadku do okazywania uczuć. Denerwuje mnie jak coś jest z góry uważane za lepsze czy właściwsze, tak jakby człowiek, który nie potrzebuje do szczęścia tony przytulasków czy czułych słówek był uważany za nienormanlnego.
Po prostu.. Jak widać, również Ty czy inne Koleżanki widzą problem gdzieś pośrodku a nie tylko całkowicie po stronie Autora. Jeśli rzeczywiście czuje się w jakiś sposób lepszy czy ważniejszy, próbująć dziewczynę zmienić - za to go NIE pochwalam, ale zwyczajnie nie widzę chyba tego tak wyraźnie, jak reszta..Nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że dziewczyna ma tak zwiększone potrzeby,  ze jeśli nawet roztsanie się z Autorem i trafi na innego, przeciętnego faceta, to też nie będzie zadowolona.

Bo problem jest zawsze w srodku. Natomiast doradzac mozemy tylko Autorowi, bo jego partnerki tu nie ma.
I nie, nie pokusilabym sie o takie stwierdzenie jak Twoje na koncu. Rownie dobrze mozemy powiedziec, ze Autor zupelnie nie ma potrzeby czulosci i nawet jezeli rozstanie sie z partnerka, to i tak zadna kolejna nie bedzie zadowolona.
Widzisz teraz? Niby mowisz, ze wina jest po srodku, ale jednak delikatnie i bardzo taktycznie spychasz cala odpowiedzialnosc na kobiete wink

przemysl to po prostu.

Roznie mozna zaspokajac potrzebe czulosci i niekoniecznie musi byc to wieczne wiszenie na sobie.
Dodatkowo ta potrzeba jest rozna w zaleznosci od cyklu, pory roku, etapu zwiazku itd.

45

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Te przytulaski to taki objaw czegoś. 
O chęci zmieniania i nieakceptacji dowiadujemy się z innych opisów i to dla mnie więcej niż nutka już taka melodyjka raczej..
To jest  kiler zwiazku..nieakceptacja..

46 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 13:45:34)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
Lady Loka napisał/a:

Bo problem jest zawsze w srodku. Natomiast doradzac mozemy tylko Autorowi, bo jego partnerki tu nie ma.
I nie, nie pokusilabym sie o takie stwierdzenie jak Twoje na koncu. Rownie dobrze mozemy powiedziec, ze Autor zupelnie nie ma potrzeby czulosci i nawet jezeli rozstanie sie z partnerka, to i tak zadna kolejna nie bedzie zadowolona.
Widzisz teraz? Niby mowisz, ze wina jest po srodku, ale jednak delikatnie i bardzo taktycznie spychasz cala odpowiedzialnosc na kobiete wink

przemysl to po prostu.

Roznie mozna zaspokajac potrzebe czulosci i niekoniecznie musi byc to wieczne wiszenie na sobie.
Dodatkowo ta potrzeba jest rozna w zaleznosci od cyklu, pory roku, etapu zwiazku itd.

Owszem, może jak najbardziej tak być, że kolejna dziewczyna Autora będzie na niego narzekać..tylko, żę Autor ze dwa razy wyraźnie zaznacza, że SAM FAKT przytulania czy okazywania uczuć, NIE JEST dla niego problemem, ale jego intensywność. Dostrzegam, że on się czuje z tym tak samo źle, jak ta dziewczyna z faktem, że dla niej to za mało..Niby próbował z nią o tym dyskutować, tłumaczyć, ale ona wie lepiej i nie dopuszcza do siebie opcji, żeby było inaczej..Co da to, żę on ja będzie zapewniał o swoich uczuciach, kiedy nie będzie okazywał jej tego tak, jak ona tego oczekuje?

Tak poza tym, to może to, co większość tutaj odczytuje, jako próbę usilnej zmiany dziewczyny przez Autora, jest w jego właśnie mniemaniu próbą, hmm zmotywowania jej do czegoś..
Może ta granica jest czasami zbyt cieńka.. Może to inaczej wygląda, jak to kobieta motywuje/próbuje zmienić faceta..?

47

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Na moje oko oni oboje do siebie nie dopuszczają tej myśli że ich styl bycia w związku nie jest uniwersalny. I może być tak że wszystko pieprznie bo będą uparcie żyć w tej niewiedzy

48

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
bagienni_k napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Bo problem jest zawsze w srodku. Natomiast doradzac mozemy tylko Autorowi, bo jego partnerki tu nie ma.
I nie, nie pokusilabym sie o takie stwierdzenie jak Twoje na koncu. Rownie dobrze mozemy powiedziec, ze Autor zupelnie nie ma potrzeby czulosci i nawet jezeli rozstanie sie z partnerka, to i tak zadna kolejna nie bedzie zadowolona.
Widzisz teraz? Niby mowisz, ze wina jest po srodku, ale jednak delikatnie i bardzo taktycznie spychasz cala odpowiedzialnosc na kobiete wink

przemysl to po prostu.

Roznie mozna zaspokajac potrzebe czulosci i niekoniecznie musi byc to wieczne wiszenie na sobie.
Dodatkowo ta potrzeba jest rozna w zaleznosci od cyklu, pory roku, etapu zwiazku itd.

Owszem, może jak najbardziej tak być, że kolejna dziewczyna Autora będzie na niego narzekać..tylko, żę Autor ze dwa razy wyraźnie zaznacza, że SAM FAKT przytulania czy okazywania uczuć, NIE JEST dla niego problemem, ale jego intensywność. Dostrzegam, że on się czuje z tym tak samo źle, jak ta dziewczyna z faktem, że dla niej to za mało..Niby próbował z nią o tym dyskutować, tłumaczyć, ale ona wie lepiej i nie dopuszcza do siebie opcji, żeby było inaczej..Co da to, żę on ja będzie zapewniał o swoich uczuciach, kiedy nie będzie okazywał jej tego tak, jak ona tego oczekuje?

Z jego posta wybrzmiewa to tak, jakby probowal wytlumaczyc dziewczynie, ze dla niego to za duzo, ale niekoniecznie byl otwarty na jej argumenty. To zreszta pokazuje slowo "tlumaczyc". Tam nie bylo dyskusji. To jak ojciec, ktory mowi dziecku "umyj naczynia". Tak nie dziala rozmowa w zwiazku. Jezeli maja cokolwiek budowac, to obydwoje musza sie zaangazowac i w rozmowe i w rozwiazanie problemu. A on sie nie angazuje, on chce, zeby ona zrobila tak jak on sobie zyczy. Ja tam nie widze zadnego pola dla niej, zeby ona powiedziala skad wynikaja jej braki czulosci itd.

Tak samo z tymi rozmowami. Ona mowi po 4 razy bo moze ma wrazenie, ze on jej zupelnie nie slucha, jest pograzony w swoim swiecie. Ja nie widze problemu w przytaknieciu albo pociagnieciu tematu za pierwszym razem, pogadaniu o czyms, chocby to byl model torebki Kim Kardashian. Facet chyba moze powiedziec na ten temat dwa zdania. A jak mowi kolejny raz o tym samym to albo przytaknac albo powiedziec, ze juz o tym rozmawiali, ale jezeli tak jej sie ta torebka podoba to zeby sobie kupila podobna.
O taki przyklad.

Ja po prostu mam wrazenie, ze dla niego ona jest po prostu glupia.
Glupia dziewczyna, z ktora nie da sie rozmawiac, bo ona chce gadac o pierdolach, ktora nie ma wlasnego zycia i do wszystkiego trzeba ja wykopywac (tak jak do gotowania czy sportu). On ja traktuje tak jakby sobie przygarnal kota czy psa, a nie jak sie traktuje drugiego czlowieka. I jeszcze na dodatek to wszystko pewnie wina jej rodziny, bo on jest duzo lepszy niz oni, chociaz nie ma dobrych wzorcow.

49 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 13:53:53)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

To jest chyba problem z pisaniem na forach i dobieraniem właściwych słów do opisywanych sytuacji..:) Może być tak, jak mówisz, albo tak, jak ja to odczytałem..Kto to wie..

Oczywistym faktem jest, że jeśli Autor traktuje ją jak, za przeproszeniem głupią gęś, to z pewnością nie należy go głaskać po główce... smile Swoją opinię wyraziłem po tym co przeczytałem odnośnie różnicy w potrzebie i stopniu okazywania uczuć. Jak nie potrafią rozmawiać o tym czy o tamtym, to cóż..

I powiem szczerze, że też nie miałbym za dużo do powiedzienia w kwestii Kim Kardashian, poza faktem, że wiem, iż ktoś taki istnieje, ale nawet nie wiem, jak wygląda i czym sie dokładnie zajmuje( tu mówię śmiertelnie poważnie).

50

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Dziękuję za pomoc wszystkim, którzy cokolwiek zaproponowali. Wątek powstał z doraźnej potrzeby, udoskonalenia związku, bo na tym m.in. może polegać uczucie, wzajemność. Natomiast widzę, że część osób nie przepuściła okazji, aby sprowadzić chęć pomocy do oszczerstw. Można i tak smile

51 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 18:13:55)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Autorze, może powiesz coś więcj na temat tej relacji, np. czy rzeczywiście odbierasz każdy gest czułości, zawsze i wszędzie, jako nieprzyjemny czy wręcz odrzucający lub też dziewczyna wyczuwa, że dajesz jej ta czułość tak "od niechcenia"? Poza tym, czy nie jest tak, że chcesz ją zmienić czy po prostu się dogadać w ważnych kwestiach? Rozumiem całkowicie Twoje podejście, bo samemu mi dużo blizej do Twojej postawy niż do jej. Warto rozwiać pewne wątpliwości, bo jak widać nie każy przyjmuje do wiadomości, że nie ma uniwersalnej recepty na wszystko, w tym na ilość czy jakość okazywanych drugiej osobie dowodów uczucia.

52

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Kiedy

KarolW32 napisał/a:

Dziękuję za pomoc wszystkim, którzy cokolwiek zaproponowali. Wątek powstał z doraźnej potrzeby, udoskonalenia związku, bo na tym m.in. może polegać uczucie, wzajemność. Natomiast widzę, że część osób nie przepuściła okazji, aby sprowadzić chęć pomocy do oszczerstw. Można i tak smile


smile Uff. Co za ulga?
Już myślałam że potraktowaliśmy Karola za ostro ale się odezwał i rozwiał wątpliwości wink

53

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
bagienni_k napisał/a:

Magda, jak widzisz, nie jestem odosobniony w swoich przemyśleniach. Poza tym próbuję patrzeć z punktu widzenia Autora a nie tylko dziewczyny, bo zdaje się, zę kwestie czułośći czy bliskości( lub ich odpowiednie okazywanie) są takim paradygmatem, że ciężko z tym w ogóle dyskutować. Może właśnie Autor próbuje znależć KOMPROMIS zamiast koniecznie dostosowywać się do swojej partnerki. Nie przyszło nikomu do głowy, że gość martwi się o nią, że ona po prostu nie potrafi się sobą zająć..Nie widze od razu tutaj próby zmiany, ale zwyczajny problem, że właśnie nie dogaduje się z nią w tej kwestii.
Jeśli rzeczywiście chciałby ją na siłę zmieniać, to racja - nie tędy droga.

Szczerze mówiąc też widzę, że chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby, jakby sobie znalazł inną partnerkę, taką która nie będzie mu co chwilę smęcić, że jej nie przytula. W wersji bardziej łagodnej: która będzie do niego pasować..

Ale ja też uważam, że jeśli jest tak, jak autor opisał swoją dziewczynę, to jest ona dość bluszczowata.
Ale co z tego?
Przecież autor nie przyszedł tutaj, żebyśmy oceniali ją pod kątem potrzeby okazywania i otrzymywania czułości na codzień. On poprosił nas o wskazówki jak ją przerobić na taką osobę, która by mu odpowiadała i wg jego kategorii związek uczyniło związkiem doskonałym. Bo z tą dziewczyną, z którą jest teraz jest ok, bo jest bezproblemowy seks, ale poza tym to jej ciągle przytulanie się, paplanie o bzdetach po kilka razy, infantylność, brak pasji mu uwierają.
On po prostu chce się dowiedzieć jak z żaby zrobić księżniczkę. A teraz jeszcze strzelił focha ;-), bo mu zaklęcia nie podaliśmy, które by ją odmieniło i do codziennego życia uczyniło przydatną.

54 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 19:45:16)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

No cóż, jeśli przyszedł tylko po to, żeby dostać to zaklęcie, to faktycznie raczej go nie otrzyma, tylko czy aby to jest jego jedyny cel i powód założenia wątku..?

Co nie zmienia faktu, że chłopa rozumiem, iż pewne rzeczy mogą go uwierać, a wszystko na to wskazuje, że nie czuje się z tym dorze, jakby siedział na rozżarzonych węglach.
Pytanie brzmi, na czym się tutaj skupić? Możę niech się Autor zastanowi, czy na dłuższą metę da radę wytrzymać przy takiej postawie, zarówno swojej, jak i tej dziewczyny.

55

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
bagienni_k napisał/a:

No cóż, jeśli przyszedł tylko po to, żeby dostać to zaklęcie, to faktycznie raczej go nie otrzyma, tylko czy aby to jest jego jedyny cel i powód założenia wątku..?

Co nie zmienia faktu, że chłopa rozumiem, iż pewne rzeczy mogą go uwierać, a wszystko na to wskazuje, że nie czuje się z tym dorze, jakby siedział na rozżarzonych węglach.
Pytanie brzmi, na czym się tutaj skupić? Możę niech się Autor zastanowi, czy na dłuższą metę da radę wytrzymać przy takiej postawie, zarówno swojej, jak i tej dziewczyny.

A przeczytałeś jego pierwszy post w ogóle?
Snujesz jakieś domysły i insynuacje, a tam jest czarno na białym, co autorowi w jego partnerce nie odpowiada, po czym następuje przeurocza :-/ prośba o rady jak ją przerobić na lepszy model.
Jak np. nie lubię facetów grubych i łysych, to się z takim nie wiążę, żeby go potem przekonywać do odchudzania i rezygnacji z jedzenia ulubionych wafelków oraz nie podrzucam ulotek o przeszczepach włosów.
To jest dość prosta sytuacja.
Autorowi najwyraźniej spadły z oczu różowe okulary i dokonał ewaluacji swojego związku, który wypada średnio z uwagi na wady partnerki, o których napisał wiele, więc teraz kombinuje, jak ją zmienić pod swoje potrzeby (jak ja grubego i łysego). On jej zwyczajnie nie akceptuje w jej codzienności a z tego będzie składało się ich wspólne życie, więc probuje ją zmienić.

Z mojej perspektywy łatwiej poszukać kogoś, kogo zmieniać nie będzie trzeba. To się nazywa dopasowanie. A tu mamy niedobraną parę, która będzie się z sobą męczyć przez czas długi i albo się rozstanie, albo on zmieni się w jej ojca, który będzie puszczał mimo uszu jej paplaninę a z czasem to i ona zrezygnuje z ciągłych czułości czując chłód z jego strony.

56

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
KarolW32 napisał/a:

Witam wszystkich. Tradycyjnie, jak inni, piszę ws. porady związkowej big_smile

Od blisko 2 lat jestem związany z kilka lat młodszą dziewczyną-jedynaczką. Od ponad  roku mieszkamy razem. Między nami nie ma różnic typowych dla życia prywatnego wielu par. Nie pokłócimy się o jakiś remont, pieniądze, wakacje, film, teatr, ale różni nas (czasem) proza dnia codziennego. Moja partnerka ma sporo zalet dla mnie istotnych, ale jednocześnie dość poważną wadę z którą nie wiem jak sobie poradzić. Po prostu bywa…upierdliwa big_smile Łasi się do mnie, czasami potrafi kilkunastokrotnie dziennie przytulać się na długi czas. Z kolei dla mnie przytulenie owszem jest fajne, ale nigdy nie lgnąłem do tego specjalnie. W każdym razie nie kleiłem się do dziewczyny przez 3 godziny non stop, a moja luba to najchętniej by się „przyspawała”. Ktoś powie, że wydurniam się to pisząc, ale to…irytuje. Moja irytacja przeradza się w odtrącenie, a partnerka nie rozumie, że człowiek może np. pracować, czytać książkę i się chce skupić tylko na tym. Dla niej to dramat, histeria, brak czułości itd. A przecież nie o to chodzi.
Druga sprawa to jej skłonność do…powtarzania się. Potrafi czasami np. z 4 razy powtórzyć niemal wiernie daną wypowiedź i to w ciągu 2-3 minut. Brzmi to groteskowo i takie jest. Zazwyczaj tak ma jak ją coś podświadomie denerwuje, niepokoi. Partnerka jest osobą introwertyczną, mało doświadczoną i zapewne tak „mieli” sobie życie w psychice.

Wiem, że odczuwa brak mojej osoby, często pisze z pracy. Przyznam, że ja takim tęsknidełkiem nigdy nie byłem. Musiałbym nie widzieć kogoś dłuższy czas, nie mieć kontaktu, żeby się tak przejmować.

Sex u nas nie jest w ogóle problemem. W przeciwieństwie do mojej poprzedniej partnerki, obecna dochodzi szybko i sama się chwali swoimi postępami w łóżku. Jest to dla niej bardzo ważne.

Mówi, żebym był czuły i miły, ale jak widzisz człowieka, który traci nerwy z byle powodu to ja też tracę swój spokój. Kompletnie nie umiem z nią dyskutować o tym. Przedstawiam różne rozwiązania, a ona po paru dniach potrafi znowu zacząć śpiewkę o „brakach”. Czy mam robić coś dla świętego spokoju? To trochę jakbym wychowywał sobie dziecko, a nie żył z kobietą przed 30-ką.
Dla mnie to fenomen jak osoba z niezłą pracą, wykształceniem, potrafi być…infantylna?

Zastanawiam się skąd to się wzięło. Może przez jej rodziców. To dość specyficzna para, w której, wydaje mi się, dominuje kobieta. Ona potrafi gadać o jakichś pierdołach, które mogłyby interesować grono 80-letnich prowincjuszy a on tylko coś tam przytaknie, ironicznie skomentuje i idzie sobie robić swoje rzeczy. Zero flow w tej parze, dodatkowo oboje pracują w tej samej fabryce Właściwie siedzą ze sobą 24h/dobę. Powiem szczerze, że ja bym się dusił w czymś takim. Bardzo lubię wolność, niezależność (chociaż siedzę w domu przez większość czasu).

Do tje pory nie rozumiem jednej rzeczy. Otóż nawet jeśli związek np. moich rodziców nie był udany to przecież nie powielam tego zła, którego byłem świadkiem. To dość logiczne. A mam wrażenie, że moja dziewczyna, dojrzewając w domu takim a nie innym beznamiętnie, mimowolnie kopiuje jakieś schematy zachowań. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, ale brakuje trochę krytycznego myślenia w tym wszystkim.

W pewnym sensie muszę ją popychać do różnych rzeczy, do inicjatywy. Poza pracą to by się przykleiła do mnie i już, zadowolona smile To ja przekonałem ją do gotowania, najpierw wspólnego, potem już niekoniecznie. Podobnie było z wieloma innymi kwestiami (ruch, ćwiczenia - z oporem). Niestety, do tej pory nie wiem jak poradzić sobie z tą nadmierną przytulankowatością i irytującym powtarzaniem.

Zależy mi na mojej dziewczynie.

Macie jakiś pomysł jak zadziałać?

Trochę dużo tego "nie rozumiem", nie jestem "tęskinidełkiem", ona "przykleja się do mnie".... Jak na niespełna dwa lata związku. Chyba między wami nie ma "prądu" i jak wyobrażasz sobie wasze życie nie za dwa lata, ale za dwadzieścia dwa? Już dziś lamentujesz, a co będzie potem? Chyba nie dobraliście się i w tym cały jest ambaras.

57 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 20:18:35)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Czytałem, ale widocznie słabo się znam.. wink Albo nie wydaję od razu takich jednoznacznych osądów..Każdy się może pomylić..

Może próbuje jeszcze coś zdziałać, mając nadzieję, że uda się dojść do porozumienia. Jak się na to patrzy z boku, to widać znaczącą różnicę między nimi i ciężko oczekiwać, że można
tutaj osiągnąć kompromis. Być może po czasie dopiero Autor dojdzie do wniosku, że to nie ma sensu. Problem w tym, że ta dziewczyna pewnie nie będzię kompletnie rozumieć, dlaczego
do tego dojdzie, bo zapewne będzie oczekiwała, że on jednak stanie się wobec niej bardziej czuły.

58

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Jestem niezależną osobą, ale w ostatnim związku uszczęśliwiało mnie, że miałam pod dostatkiem czułości i przytulania. Za wszystkie czasy się naprzytulałam smile

59

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Mein Gott! Fochy, foszki, no uśmialiśmy się big_smile
Nie chcę zrywać relacji, a tylko wprowadzić pewne udoskonalenia, na których przecież nie tylko ja skorzystam. W tym rzecz głównie. U mojej luby cenię szczerość, w dobrym tego słowa znaczeniu prostolinijność czy twarde stąpanie po ziemi. Stąd bilans związku jest zdecydowanie pozytywny. Wspominam o szczegółach, a nie wylewam jakieś pomyje big_smile
To nie jest tak, że z kolei ja jestem nieczuły czy to w sytuacjach prywatnych czy publicznie. Po prostu wydaje mi się że to też kwestia płci i o czym wspomniałem wychowania, genów. Nie odkryłem Ameryki, pisząc to big_smile W czym rzecz? Otóż wydaje mi się, że łatwiej potrafię się dostosować. Ze względu na związek zmieniłem parę rzeczy w swoim życiu, przeprowadziłem się itd. Mówię o tym chociaż przed laty pewne działania nie mieściły mi się w głowie, a jednak dostalem zastrzyk motywacji chociaż nikt mnie nie prosił. Uważałem, że tak wypada dla dobra swojego i jej, naszego. No to jak teraz dostrzegam jakąś pierdółkę, która czasami przeradza się w zarzewie różnicy w związku to chcę o tym pogadać, omówić to. Gdyby to była permanentna sprawa to zapewne nie myślelibyśmy o wspólnym życiu. W jakimś sensie jestem sangwinikiem, a dziewczyna miewa choleryczne nastroje, ot co big_smile
Na pytanie jak widzę związek za 20 lat to właściwie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Na każdego mogą czekać wyzwania ponad miarę. Chodzi o skalę wyzwania.

Na razie zauważyłem jedno. Gdy luba się do mnie nie klei dłuższy czas to ja do niej lgnę big_smile

60

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
KarolW32 napisał/a:

Mein Gott! Fochy, foszki, no uśmialiśmy się big_smile
Nie chcę zrywać relacji, a tylko wprowadzić pewne udoskonalenia, na których przecież nie tylko ja skorzystam. W tym rzecz głównie. U mojej luby cenię szczerość, w dobrym tego słowa znaczeniu prostolinijność czy twarde stąpanie po ziemi. Stąd bilans związku jest zdecydowanie pozytywny. Wspominam o szczegółach, a nie wylewam jakieś pomyje big_smile
To nie jest tak, że z kolei ja jestem nieczuły czy to w sytuacjach prywatnych czy publicznie. Po prostu wydaje mi się że to też kwestia płci i o czym wspomniałem wychowania, genów. Nie odkryłem Ameryki, pisząc to big_smile W czym rzecz? Otóż wydaje mi się, że łatwiej potrafię się dostosować. Ze względu na związek zmieniłem parę rzeczy w swoim życiu, przeprowadziłem się itd. Mówię o tym chociaż przed laty pewne działania nie mieściły mi się w głowie, a jednak dostalem zastrzyk motywacji chociaż nikt mnie nie prosił. Uważałem, że tak wypada dla dobra swojego i jej, naszego. No to jak teraz dostrzegam jakąś pierdółkę, która czasami przeradza się w zarzewie różnicy w związku to chcę o tym pogadać, omówić to. Gdyby to była permanentna sprawa to zapewne nie myślelibyśmy o wspólnym życiu. W jakimś sensie jestem sangwinikiem, a dziewczyna miewa choleryczne nastroje, ot co big_smile
Na pytanie jak widzę związek za 20 lat to właściwie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Na każdego mogą czekać wyzwania ponad miarę. Chodzi o skalę wyzwania.

Na razie zauważyłem jedno. Gdy luba się do mnie nie klei dłuższy czas to ja do niej lgnę big_smile

Kiedyś znalazłam ogłoszenie, gdzie facet pisał wyraźnie, że poszukuje kobiety dominującej. Takiej, która nie będzie go szanowała, czasem odrzucała, a on będzie musiał wciąż zabiegać o jej względy, rozpieszczać, zdobywać każdego dnia. Może to jest związek, który by cię usatysfakcjonował?
Tak tylko pytam ...:)

61 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-20 22:15:05)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

No, Kolego, teraz to rzeczywiście wygląda, jak próba stworzenia czegoś doskonałego, oczywiście według Twojego uznania. A co na to Twoja luba? Widzisz Waszą relację na dłuższą metę w ogóle? Biorąc pod uwagę, że Tobie tak bardzo nie pasują pewne sprawy a ona oczekuje, że to się zmieni w drugą stronę? Żeby nie było - rozumiem akurat to, co Tobie tutaj nie pasuje, ale nie sądzisz, żę za bardzo chcesz tutaj dyktować warunki?

62

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Znowu - Ty chcesz wprowadzać udoskonalenia, ale nie pytasz jej, co ona na to.

63

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
KarolW32 napisał/a:

Na razie zauważyłem jedno. Gdy luba się do mnie nie klei dłuższy czas to ja do niej lgnę big_smile

Teraz Cię to bawi ale jesteście na najlepszej drodze by wykształcić w waszej relacji toksyczny mechanizm "przyciąganie-odpychanie". Ona widząc Twoją oziębłość będzie się od Ciebie odsuwać aż Ty sam zatęsknisz za bliskością. Przez chwilę będzie super aż potem znów zaczniesz się czuć przytłoczony i tak w kółko.
Potem stanie się to już Waszą codziennością i główną formą komunikacji czy też walki o swoje w związku.

64 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-01-21 12:28:19)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny
KarolW32 napisał/a:

Mein Gott! Fochy, foszki, no uśmialiśmy się big_smile

Ooooo....masz poczucie humoru :-D Ekstra!
Lecz na tym zachwyty się kończą ;-)


Nie chcę zrywać relacji, a tylko wprowadzić pewne udoskonalenia, na których przecież nie tylko ja skorzystam. W tym rzecz głównie. U mojej luby cenię szczerość, w dobrym tego słowa znaczeniu prostolinijność czy twarde stąpanie po ziemi. Stąd bilans związku jest zdecydowanie pozytywny. Wspominam o szczegółach, a nie wylewam jakieś pomyje big_smile
To nie jest tak, że z kolei ja jestem nieczuły czy to w sytuacjach prywatnych czy publicznie. Po prostu wydaje mi się że to też kwestia płci i o czym wspomniałem wychowania, genów. Nie odkryłem Ameryki, pisząc to big_smile W czym rzecz? Otóż wydaje mi się, że łatwiej potrafię się dostosować. Ze względu na związek zmieniłem parę rzeczy w swoim życiu, przeprowadziłem się itd. Mówię o tym chociaż przed laty pewne działania nie mieściły mi się w głowie, a jednak dostalem zastrzyk motywacji chociaż nikt mnie nie prosił. Uważałem, że tak wypada dla dobra swojego i jej, naszego. No to jak teraz dostrzegam jakąś pierdółkę, która czasami przeradza się w zarzewie różnicy w związku to chcę o tym pogadać, omówić to. Gdyby to była permanentna sprawa to zapewne nie myślelibyśmy o wspólnym życiu. W jakimś sensie jestem sangwinikiem, a dziewczyna miewa choleryczne nastroje, ot co big_smile
Na pytanie jak widzę związek za 20 lat to właściwie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Na każdego mogą czekać wyzwania ponad miarę. Chodzi o skalę wyzwania.

Na razie zauważyłem jedno. Gdy luba się do mnie nie klei dłuższy czas to ja do niej lgnę big_smile

Probujesz złagodzić wydźwięk swojej wcześniejszej wypowiedzi, zmiękczasz przekaz.
Nie spodobały Ci się odpowiedzi i chciałbyś, abyśmy zmienili swoje wypowiedzi, zgodnie z tym, co chciałbyś usłyszeć? Zupełnie niepotrzebnie. Nie traktuj postów jak ataków na siebie, ale jako źródło do zastanowienia się. Co z tym, co my tu piszemy zrobisz, to Twoja sprawa. Jak będziesz pisał bez lukru i tak, żeby się stawiać w jak najlepszym świetle, to w dłuższej perspektywie może Tobie to przynieść dużo korzyści, nawet jak chwilowo poczujesz się gorzej i podniesie się Tobie ciśnienie ;-)

Jeśli chcesz udoskonalić swój związek, to dlaczego nie robisz tego wraz że swoją partnerką? Dlaczego to z nią nie rozmawiasz i przedstawiasz swoją perspektywę, jak wg Ciebie powinien wyglądać Wasz związek, czego się obawiasz i co Tobie przeszkadza? Loka tutaj kilkukrotnie pisała Tobie, żebyś sprawy związku załatwiał w związku, co Ty na to?
Cały Twój pierwszy post i kolejne pokazują, że nie potrafisz myśleć w kategoriach „MY” i skupiasz się na „JA”. Czy uważasz ją za tak infantylną, że czujesz jak musisz wziąć na siebie odpowiedzialność za związek, czy po prostu jej perspektywą nie jesteś zainteresowany a w związku wg Ciebie chodzi o to, żeby Tobie było dobrze?
Nie umknęło mojej uwadze również to, co pisałeś o zagrożeniu utraty wolności w związku z bluszczowatą partnerką, to też pokazuje, że nie jesteś pewien swoje tożsamości, tego swojego „JA” :-/ Jak zatem, gdy sam jesteś niepewny tego kim jesteś, chcesz za Was dwoje ulepszać związek?

65 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-21 12:36:13)

Odp: Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Autorze, wspomniałeś, że dostrzegasz w swojej partnerce wiele zalet i je doceniasz, ale jednak, z uwagi na to, że Ci parę spraw nie pasuje, chcesz je zmienić. Zatem widzisz swoją idealną wizję, jak powinno to wszystko wyglądać "po poprawce"? Wydaje mi się, że te kluczowe kwestie, w których się nie zgadzacie mogą być  nie do ruszenia...

Posty [ 1 do 65 z 68 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Ona arcyczuła i ja, ten zimny

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024