Mirek5 napisał/a:Ja od początku dyskusji wypowiadałem się z przekonaniem, że ma tutaj swój udział stres jakiegoś pochodzenia bliżej nieznanego, przez co zaniedbał swoją dziewczynę która następnie przychodzi rozżalona na forum. Zaniedbał ją, bo najwidoczniej jest mało doświadczony w relacjach damsko-męskich i proszę na to popatrzeć - zanim to wyjaśniłem, pani pierwsza w głowie pomyślała sobie, że porównuję tego chłopaka do niepełnosprawnego intelektualnie. To w pani głowie zrodziła się ta myśl a nie w mojej. To pani powinna się z tego tłumaczyć, dlaczego pani tak pomyślała? Po mojemu na co dzień pani tak myśli o takich ludziach i nawet nie jest tego świadoma, no bo przecież skądś musiała się w pani taka myśl wziąść.
Naprawdę nie jest moim celem odbijanie piłeczki czy też udowadnianie, że moje jest mojsze, ale bardzo nie lubię, kiedy ktoś usiłuje mi przypisać opinie czy uprzedzenia, które są nieprawdziwe, a przy tym zwyczajnie krzywdzące. Czym innym jest przy tym stwierdzenie "jesteś uprzedzona", "nie rozumiesz" czy choćby "widzę, że masz odmienne zdanie", a czym innym wyrażone tonem pewności "gardzisz". Chodzi tu o wydźwięk wypowiadanych słów.
Jeśli zaś mowa o moim stwierdzeniu, że bohatera wątku traktujesz jak niepełnosprawnego intelektualnie, to wynikało ono z bardzo pokrętnych prób tłumaczenia jego zachowania, pomimo że nie pozostawia ono złudzeń, że zachowuje się egoistycznie, w ogóle nie zauważając i nie biorąc pod uwagę wyrażonych wprost potrzeb i oczekiwań partnerki. To jest lekceważenie uczuć drugiej osoby i nie ma nic wspólnego z brakiem związkowego doświadczenia.
Dlatego mimo wszystko dalej będę się upierać, że w tym przypadku jest to brak elementarnej empatii oraz daleko idący egoizm, bo jeśli trwa to pół roku, a chłopak przez pół roku nie usłyszał, co partnerka do niego mówi, to nie wiem jak inaczej można to nazwać? <pytanie retoryczne>
W relacjach międzyludzkich istnieje zresztą taka zasada, że drugą osobę prosi się o coś raz, jeżeli nie nastąpi pożądana reakcja, można przyjąć, że nic nie zamierza z tym zrobić. Upominanie się o wzięcie pod uwagę naszych potrzeb nie jest łatwe, a jeśli są one uporczywie ignorowane, z czasem staje się to upokarzające. Potem następuje frustracja, gniew przeplatający się z rozżaleniem. W ten sposób tworzą się konflikty i poważne kryzysy.
Mirek5 napisał/a:Dobrze, ale jeżeli rzeczywiście potrafi się pani tak wczuwać w czyjeś buty, to niech się pani wczuje w takie, w których to pani mąż/partner jest niezadowolony z pożycia seksualnego, bo pani mu bez przerwy odmawia, bo ma pani napiętą sytuację w pracy i wraca pani zmęczona, albo (odpukać) zmarł ktoś w pani rodzinie i nie specjalnie jest pani w nastroju do uprawiania seksu, i ten partner/mąż idzie się wyżalić na jakimś męskim forum a tam wylewa się na panią szambo w postaci zwrotów "terrorystka" "tchórzyca" "niemota umysłowa". Jak by się pani z tym czuła jak by pani tę dyskusję odkryła?
Szczerze? Przede wszystkim słucham i słyszę, co się do mnie mówi, dlatego gdyby taka sytuacja miała miejsce, wzięłabym pod uwagę, że jeśli mąż komunikuje, że jego potrzeby nie są zaspokajane, to coś trzeba z tym zrobić. Tym samym nie wyobrażam sobie, aby to się zdarzyło. To jest zresztą zwykły, ludzki odruch w kierunku ważnej dla nas osoby.
Zakładając jednak, że owszem i mąż w akcie desperacji wyżaliłby się na mnie na publicznym forum, a ja to przeczytała, to przemyślałabym wszystko, co właśnie do mnie dotarło, choć ta lektura niewątpliwie nie byłaby przyjemna. Niemniej na przykład terapie też bywają nieprzyjemne, a jednak ostatecznie robią wiele dobrego.
P.S.
Na forum wszyscy zwracamy się do siebie bezpośrednio, to skraca dystans i bardzo ułatwia wzajemną komunikację, dlatego z tą "panią" czuję się jakoś nieswojo
.