Mój mąż na pozór dobry człowiek, nie piję nie pali papierosów, zawsze czysty i dbający o wygląd ale... Ma kilka wad, z takich niewinnych to obgryzanie paznokci, a z tych które mi przeszkadzają to pornografia i masturbacja. Mój mąż nie ma kolegów, to taki kanapowec. Przez 12 lat małżeństwa nigdzie nie byliśmy na wakacjach. Nie mamy własnych czterech kątów choć oboje pracujemy. Za to ciągłe podcinanie skrzydeł, wrzaski na mnie i córkę i częste ciche dni. Przez 12 lat nie udało mi się niczego zmienić. Nadmienie, iż o pornografia i masturbacji dowiedziałam się 4 lata temu, myślałam, że mnie zdradza a tu takie coś odkryłam. Kilka razy nie posprzątał po sobie spermy a historia była pełna stron dla dorosłych . Nie mam już siły tak dalej żyć. Mam dość czekania na cud. To mój pierwszy taki post więc proszę wyrozumiałość i wsparcie. Nie łatwo mi wywnetrzać się. Dziękuję za uwagę.
Jakie masz plany? Córka w jakim jest wieku? Czy wasza relacja jeszcze istnieje, czy tylko łączą was codzienność i córka?
Ja nie rozumiem kompletnie tego tematu, nie zadałaś żadnego pytania, po co więc ten cały opis?
Nie czekaj na cud. Weź rozwód na zasadzie porozumienia stron. Nikt za Ciebie tego życia nie przeżyje. A masz tylko jedno. Po co się męczysz ?
pytanie czy wcześniej miał kolegów? czy dopiero po wejściu w relację z Tobą to uległo zmianie? obgryzanie paznokci i pornografia mogą mu sluzyc zmniejszeniu napiecia, ma stresującą robote? na pewno dobrze by go bylo wyrwac do kolegow, wbrew temu co niektore Panie mysla to bardzo wazne dla facetow zeby z tymi kolegami tez sie spotykali,
Mój mąż na pozór dobry człowiek, nie piję nie pali papierosów, zawsze czysty i dbający o wygląd ale... Ma kilka wad, z takich niewinnych to obgryzanie paznokci, a z tych które mi przeszkadzają to pornografia i masturbacja. Mój mąż nie ma kolegów, to taki kanapowec. Przez 12 lat małżeństwa nigdzie nie byliśmy na wakacjach. Nie mamy własnych czterech kątów choć oboje pracujemy. Za to ciągłe podcinanie skrzydeł, wrzaski na mnie i córkę i częste ciche dni. Przez 12 lat nie udało mi się niczego zmienić. Nadmienie, iż o pornografia i masturbacji dowiedziałam się 4 lata temu, myślałam, że mnie zdradza a tu takie coś odkryłam. Kilka razy nie posprzątał po sobie spermy a historia była pełna stron dla dorosłych . Nie mam już siły tak dalej żyć. Mam dość czekania na cud. To mój pierwszy taki post więc proszę wyrozumiałość i wsparcie. Nie łatwo mi wywnetrzać się. Dziękuję za uwagę.
Co się dzieje, kiedy mówisz: przeszkadza mi, że obgryzasz przy mnie paznokcie, albo nie posprzątałeś po sobie spermy, zadbaj następnym razem, żebym nie musiała tego znaleźć albo nasza córka? Nie lubię widzieć pornografii w historii, czy możesz ją usuwać?
Co na pomysł o wspólnym wyjeździe? Czy możesz wyjechać z córką bez niego?
No cóż, jeśli przez 12 lat niczego Ci się w sobie nie udało zmienić, to dziwne. Jeśli Tobie nie udało się niczego zmienić W NIM, to nie dziwne, bo tylko on jest w stanie się zmienić. Wyobrażasz sobie, że on przychodzi i mówi: chcę zmienić żonę, żeby była jakaś. No mnie się nasuwa tylko odpowiedź: to zmień - na inną.
7 2021-01-06 00:25:54 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-01-06 00:39:14)
Jakie masz plany? Córka w jakim jest wieku? Czy wasza relacja jeszcze istnieje, czy tylko łączą was codzienność i córka?
On nie ma planów odnośnie nas. Zawsze powtarzał to, mamy żyć z dnia na dzień. I tak od 10 lat. Jest to przykre, taka wegetacja.
Nie nie miał kolegów. Dla niego liczy się rodzina ta biologiczna i co niedziela msza.
2021 napisał/a:kamiloo86 napisał/a:pytanie czy wcześniej miał kolegów? czy dopiero po wejściu w relację z Tobą to uległo zmianie? obgryzanie paznokci i pornografia mogą mu sluzyc zmniejszeniu napiecia, ma stresującą robote? na pewno dobrze by go bylo wyrwac do kolegow, wbrew temu co niektore Panie mysla to bardzo wazne dla facetow zeby z tymi kolegami tez sie spotykali,
Nie nie miał kolegów. Dla niego liczy się rodzina ta biologiczna i co niedziela msza.
a jak się ma ta coniedzielna msza do masturbacji ? Tak z ciekawosci ...
9 2021-01-06 00:42:32 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-01-06 01:01:40)
2021 napisał/a:Nie nie miał kolegów. Dla niego liczy się rodzina ta biologiczna i co niedziela msza.
a jak się ma ta coniedzielna msza do masturbacji ?
Tak z ciekawosci ...
Wydaje mi się, że osoba bogobojna by nie popełniała grzechu śmiertelnego. Jak dla mnie to obłuda.
Wróć grzechu ciężkiego, miało być .
Mam dość tego, że pierwsza rękę wyciągam, mam dość tłumaczenia, mam dość cichych dni. Mam dość .... Mam wrażenie, że mam siedzieć cicho, 0 własnej inicjatywy bo to złe.
Bo w głębi serca go kocham ale już tak nie mogę. Nie mogę nie marzyć, snuć planów, cieszyć się z tego co przyniesie jutro. Wiem, że nic się nie zmieni choć łudzę się, że .. Może właśnie teraz jestem na etapie kiedy to sobie w głowie układam i może właśnie małymi kroczkami podejmuje decyzję odnośnie tego co dalej.
Co Cię trzyma przy tym związku, skoro czujesz, że już nic dobrego Cię w nim nie czeka?
Mnie bardziej interesuje za kogo autorka wychodziła za mąż te 12 lat temu. O ile wiadomo, że ludzie się zmieniają... tak wiara, poglądy i podejście do życia "z dnia na dzień" od 10 lat to nie taki problem z wczoraj a natura tego człowieka.
Co Cię trzyma przy tym związku, skoro czujesz, że już nic dobrego Cię w nim nie czeka?
Nadzieja a raczej resztki nadziei, że coś się zmieni. Nie potrafię do niego dotrzeć, może faktycznie nie potrafimy ze sobą rozmawiać na ważne tematy. Może to ja mam problem i szukam go w nim.
Nadzieja a raczej resztki nadziei, że coś się zmieni. Nie potrafię do niego dotrzeć, może faktycznie nie potrafimy ze sobą rozmawiać na ważne tematy. Może to ja mam problem i szukam go w nim.
Jeśli go kochasz, to czy brałaś pod uwagę terapię par, której celem będzie nauka wzajemnej komunikacji, wypracowania umiejętności zauważania pojawiających się w związku problemów i konstruktywnego ich rozwiązywania? Może warto podjąć próbę ostatniej szansy? Oczywiście mąż też musi tego chcieć, bo tutaj ważne jest zaangażowanie obydwu stron.
Czy Twoim zdaniem mąż Cię kocha i czy mu na Tobie i Waszym małżeństwie zależy?
14 2021-01-06 01:21:52 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-01-06 02:01:28)
Mnie bardziej interesuje za kogo autorka wychodziła za mąż te 12 lat temu. O ile wiadomo, że ludzie się zmieniają... tak wiara, poglądy i podejście do życia "z dnia na dzień" od 10 lat to nie taki problem z wczoraj a natura tego człowieka.
Pan idealny, tak to na początku wyglądało. Przez 2 lata albo 3 lata było dobrze, plany, marzenia głównie moje, tak mi się wydaje z perspektywy czasu. Po tym okresie zaczęłam zauważać większy dystans emocjonalny, brak działania i stagnacja, że strony partnera. Każda próba pobudzenia emocjonalnego kończyła się fiaskiem. Ciche dni, kłótnie o ble co typu bo zupa za słona. Aż w końcu strach i lęk, że może za mało zarabiam, że jestem za mało atrakcyjna. Ale teraz wiem, że choć bym się nie wiem jak starała zupa będzie za słoń.
----------
2021 napisał/a:Nadzieja a raczej resztki nadziei, że coś się zmieni. Nie potrafię do niego dotrzeć, może faktycznie nie potrafimy ze sobą rozmawiać na ważne tematy. Może to ja mam problem i szukam go w nim.
Jeśli go kochasz, to czy brałaś pod uwagę terapię par, której celem będzie nauka wzajemnej komunikacji, wypracowania umiejętności zauważania pojawiających się w związku problemów i konstruktywnego ich rozwiązywania? Może warto podjąć próbę ostatniej szansy? Oczywiście mąż też musi tego chcieć, bo tutaj ważne jest zaangażowanie obydwu stron.
Czy Twoim zdaniem mąż Cię kocha i czy mu na Tobie i Waszym małżeństwie zależy?
Tak. Cztery lata temu poszedł na jedno spotkanie. Pani psycholog powiedziałam mi wtedy, że albo zaakceptuje go i jego preferencje/ skłonności albo koniec bajki. Nadmienie, iż pierw porozmawiała że mnie potem z partnerem, a na koniec znów ze mną. Może to nie była terapia, a raczej konsultacja z psychologiem.
2021, nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim – łamiesz w ten sposób regulamin. Jeśli chcesz coś do swojej wypowiedzi dopisać, użyj funkcji "edytuj", która znajduje się po prawej stronie każdego z Twoich postów.
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka
Tak. Cztery lata temu poszedł na jedno spotkanie. Pani psycholog powiedziałam mi wtedy, że albo zaakceptuje go i jego preferencje/ skłonności albo koniec bajki. Nadmienie, iż pierw porozmawiała że mnie potem z partnerem, a na koniec znów ze mną. Może to nie była terapia, a raczej konsultacja z psychologiem.
Tak, to była konsultacja. Terapia jest procesem długotrwałym.
Osobiście jestem ogromną zwolenniczką tej formy pomocy, ale - jak wcześniej zaznaczyłam - konieczne jest tu zaangażowanie obojga partnerów.
Jeśli wtedy się zgodził, co znaczy, że nie jest zamknięty na tego typu rozwiązania, to może spróbuj z mężem na ten temat porozmawiać i namówić go na podjęcie takiej próby. Przedtem możesz sama się skonsultować, by dowiedzieć się w jaki sposób masz z mężem rozmawiać, aby nie czuł się atakowany, za to uwierzył, że to naprawdę jest po coś.
Pozostaje kwestia czy jemu na Was zależy?
biankax99 napisał/a:Co Cię trzyma przy tym związku, skoro czujesz, że już nic dobrego Cię w nim nie czeka?
Nadzieja a raczej resztki nadziei, że coś się zmieni. Nie potrafię do niego dotrzeć, może faktycznie nie potrafimy ze sobą rozmawiać na ważne tematy. Może to ja mam problem i szukam go w nim.
Żeby coś się zmieniło, to trzeba się o to starać... Samo się nie zmieni.