Potrzebuję pomocy. Mam 42 lata i 15 lat młodszą narzeczoną. Mieszkamy razem od 5 miesiecy a zwiazek trwa juz prawie 9 miesiecy Ja pracuje zdalnie z domu i utrzymuje dom a narzeczona pracuje i zarabia na wlasne potrzeby. Z racji tego ze przebywam wiecej w domu przejalem większość obowiązków. Robie nam sniadania, 3x w tygodniu kolacje, sprzatam, myje naczynia itd. Narzeczona troche ogarnie kuchnie jak szukuje posiłki i chyba przez 5 miesiecy 4x umyla lazienke. Po 4ch miesiacach ze zdziwieniem zobaczyła ze mamy odkurzacz.
Ja pracuje przy komputerze, kiedys glownie wieczorem ale dla niej dostowalem godziny, ze jak wraca z pracy to jestem wolny. Wymaga ode mnie zebym po jej powrocie z pracy poswiecał jej całkowitą uwagę. Wypomina mi ze zdarza mi sie czytac ksiażkę jak wroci albo korzystać z komórki. W weekendy zawsze mamy jakiś plan. Czasami jakas wycieczka w gory, zwiedzanie, kino itd. Nigdy sie nie spyta jak ja bym chciał spedzic taki weekend. W zasadzie jest to podporządkowane jej potrzebom. Zdarzało jej się wyjsc z salonu do sypialni z placzem bo w popoludnie sobotnie wzialem do ręki komorke i mimo ze mielismy plan na wieczor isc do kina, to uznala to za oznake ze nie spedzam z nią czasu.
Jest bardzo zazdrosna. W zasadzie nie mam juz mozliwosci jakiegolwiek kontaktu z kolezankami lub przyjaciolkami. Kontroluje moj instagram i potrafi urojic sobie co jakis czas ze obserwuje nowe osoby mimo ze nie jest to prawda. Musze wtedy udowadniac, pokazywac screen, chaty itd. Kiedys na wymarzonych wczasach w pierwszą noc przechodząc przez hall hotelu spojrzalem na słup informacyjny ale pech chcial staly obok pracownice hotelu. ktorych nawet nie zauwazylem. Juz w windzie zmieniona na twarzy zarzuciła mi ze ogladalem sie za dziewczynami. W pokoju na nic sie zdaly moje tlumaczenia ze patrzylem na slup. Zarzucila mi ze jestem kobieciarzem, kłamcą i nie potrafie sie przyznac bo juz kiedys sie na kogos tez patrzylem i to sie powtorzylo. Oznajmila mi ze nastepnego dnia sama wraca do domu. Dopiero przypadkiem po poludniu dzien pozniej przyjela do wiadomosci ze moglem sie patrzec na slup ale miesiac wczesniej przed pasami spojrzalem dwa razy na kobiete czekajaca na przejsciu...
Mam samotną Mamę w starszym wieku która ma problemy z poruszaniem sie i lekkie zaniki pamieci i odwiedzam ja 2x w tygodniu kiedy narzeczona jest w pracy, zeby pomoc w sprawach domowych, zrobic zakupy itd. Kiedys widywalem sie z Mama wieczorami lub w weekendy. Teraz tylko tak zeby nie kolidowalo to z wolnym czasem narzeczonej. Mimo wszystko ma pretensje o te wizyty i uroiła sobie ze Mama udaje zaniki pamieci zeby pokazac mi i jej ze potrzebuje mojej pomocy.
Kiedy we Wszystkich Swietych mielismy spedzic caly dzien z jej rodziną a po powrocie chcialem poznym wieczorem podjechac z Mama osobno na cmentarz, to ponieważ "wymyslilem" sobie jeszcze paro godzinne spotkanie z Mama w sobote zeby zrobic zakupy zagrozila ze jak nie odpuszczę spotkania wieczornego z Mama we Wszystkich Swietych to sie wyprowadza. Powiedzialem ze nie bedzie mną rządzić i sie wyprowadziła. Po tygodniu ją przywiozłem z powrotem.
Narzeczona nie ma zadnych zainteresowań poza Instagramem. Jak kupilem jej ksiazke w maju to do dzisiaj nie znalazla czasu jej przeczytac. W zasadzie jak jest po pracy lub w weekend liczy ze bede jej organizował czas od A do Z. W tygodniu filmy, w weekendy wycieczki, przejadzki, spacery, galerie. Nie insteresują jej moje potrzeby. Czesto bym po prostu został w domu i cos poczytał ale ostatnio sie dowiedzialem ze jedzimy za blisko, ze oczekuije dalszych wyjazdow.
Ma slabosc do teori spiskowych. Wierzy ze Adamowicz zyje bo jego corki sie usmiechaly w kosciele. Na Strajku Kobiet dziennikarka nie zostala pobita przez narodowcow bo to bylo zajscie podstawione pod TV. Nie wiem skad ona bierze te teorie ale bardzo w nie wierzy i jak probowalem kiedys z takimi teoriami polemizowac to sie obrazala ze nie potrafie sie z nia zgodzic wiec jak mozemy byc w zwiazku. Ze pary sie powinny zgadzac. Teraz juz nie reaguje jak cos takiego mowi.
Mimo ze pokazuje jej komorke na zadanie, na przyklad whatsapp lub jakies messangery to ostatnio stwierdzila ze ufajace sobie pary powinny miec wzajemy dostep do komorek. W poprzednim zwiazku miala wspolne hasla z partnerem do FB.
Wyprowadzila sie ode mnie po Swietach bo sie obrazila ze w drugi dzien swiat ktory spedzalismy osobno u swoich rodzin, wrocila do domu 30 minut przede mna i na nia nie czekalem mimo ze mi dala znac o ktorej bedzie, mimo ze jej wczesniej pisalem ze bede troche pozniej. Jak dojechalem zrobila mi awanture, ze kochajacy partner powiniem zmienic plany i przyjechac tak zeby na nia czekac. Zasugerowala ze chyba bylem u jakiejs kobiety a nie rodziny, kazala pokazac czat Messangera. Z rownowagi wyprowadzila ja moja uwaga ze nie potrafi nawet 15 minut sama w domu posiedziec. Odpowiedziala ze moze ale nie na tym polega zwiazek.
Nadmienie. ze kłotnie i tlumaczenia potrafia trwac wiele godzin, czasami dni. W trakcie ma wahania nastrojow, potrafi bardzo glosno krzyczec. Czasami mnie ostrzega ze jezeli nie przestane sie odzywac to nie ręczyza siebie i moze cos zrobic. Nie zlicze ile razy podczas takich awantur, czesto o nic, potrafila sie pakowac i musialem ja zatrzymywac. Potrafila sie obrazac bo w dyskusji wszedlem jej w slowo a powinienem poczekac az skonczy zdanie...
Obraza sie jak nie odpisze w pare minut na wiadomosc...czuje caly czas jakbym podejrzewany o jakies klamstwa itd. Nie potrafi wybaczyc lub zapomniecj jakis tekstow z rozmow z przed wielu miesiecy.
Po Swietach sie wyprowadzila..nie zatrzymalem jej. Bardzo ja kocham i teraz jest mi ciezko. Podejrzewam niestety najgorsze...borderline, osobowosc paranoiczną..urojenia zazdrosciowe.
Doradzcie...kontaktowac sie z nia jeszcze czy dac sobie spokoj?