To luźny temat, ale chętnie dowiem się jak to wygląda z Waszej perspektywy Nie macie poczucia, że wokół Was jest wiele atrakcyjnych kobiet/mężczyzn i partner widzi to na FB, Instagramie, w pracy, na spacerze, itd., że łatwo o zauroczenie się kimś innym. Przy atrakcyjnym partnerze/partnerce to może być bardzo dobijające...
2 2020-11-27 20:44:28 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-11-27 20:45:24)
Nie to ładne, co ładne, a co się komu podoba - jak temat luźny to tak mi się luźno co do "atrakcyjnych" nasunęło.
Poczucie o które pytasz- że tylu ich jest- mam. Chcąc nie chcąc jesteśmy wzrokowcami, widzimy i będziemy widzieć ładnych ludzi, zachwycać się nimi i... no właśnie i co? I nic. To ludzkie. Nie udawajmy, że ludzie są ślepi i ludziom w związkach nie zdarza się zwrócić uwagę lub nawet zauroczyć kimś innym bo jest atrakcyjny- no zdarza, no i co? Grunt, to mieć poustawiane granice i na oglądaniu i podziwianiu albo nawet od biedy na fantazjach skończyć. Kwestia moralności.
Co do wysokiej atrakcyjności partnera- ojciec mojego dziecka i facet z którym kiedyś się spotykałam a teraz próbowałam być/próbuję być uchodzi za bardzo przystojnego i atrakcyjnego mężczyznę i bardzo podoba się kobietom. Czy mnie to dobijało/dobija? Na początku tak bo nie wiedziałam jak podchodzi do paru spraw, ale dowiadując się tego szybko mi minęło i przestałam się w ogóle na tym skupiać. Prawda jest taka, że nie mamy wpływu na to co zrobi druga osoba, więc nie ma sensu się umartwiać i sprawę pozostawić jej sumieniu.
Co prawda mówi się, że okazja czyni złodzieja, ale mi się wydaje, że większe zagrożenie płynie ze strony średnich wizualnie i zakompleksionych facetów/kobiet, bo jak im ktoś ego podbije i zwróci na nich uwagę czego tak bardzo spragnieni są... to im odwala i idą jak w dym... Oczywiście uogólniam ale takie mam właśnie obserwacje z otoczenia. Ci atrakcyjni zazwyczaj wiedzą, że atrakcyjni są i nie robi na nich wrażenia, że ktoś znowu na nich leci.
Takie luźne przemyślenia.
"Można uwieść mężczyznę, który ma żonę. Można uwieść mężczyznę, który ma kochankę. Ale nie można uwieść mężczyzny, który naprawdę kocha."
Taki mi cytat przyszedł do głowy.
4 2020-11-27 23:38:38 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-11-28 03:08:05)
"Można uwieść mężczyznę, który ma żonę. Można uwieść mężczyznę, który ma kochankę. Ale nie można uwieść mężczyzny, który naprawdę kocha."
Taki mi cytat przyszedł do głowy.
Szczera prawda.
Mój mąż był wyjątkowo przystojnym i pięknym mężczyzną . Byłam świadkiem różnych akcji zdesperowanych i gotowych na wszystko pań. Nie ma szans, żeby uwieść mężczyznę, który naprawdę kocha.
To luźny temat, ale chętnie dowiem się jak to wygląda z Waszej perspektywy
Nie macie poczucia, że wokół Was jest wiele atrakcyjnych kobiet/mężczyzn i partner widzi to na FB, Instagramie, w pracy, na spacerze, itd., że łatwo o zauroczenie się kimś innym. Przy atrakcyjnym partnerze/partnerce to może być bardzo dobijające...
To jest kwestia poczucia własnej wartości, zaufania i siły uczucia. Przecież z lęku przed zauroczeniem kimś innym nie można partnera/partnerki zamknąć w klatce ani stale go/jej kontrolować. Zawsze jednak można dbać o siebie i o jakość relacji, którą się tworzy, a wtedy nawet jeśli znajdzie się ktoś ładniejszy, bardziej pociągający, ryzyko, że ta druga osoba ulegnie pokusie znacząco się zmniejsza.
Z drugiej strony jest takie powiedzenie: jeśli ktoś może go sobie zabrać, to niech bierze i chyba trudno się z nim nie zgodzić.
To luźny temat, ale chętnie dowiem się jak to wygląda z Waszej perspektywy
Nie macie poczucia, że wokół Was jest wiele atrakcyjnych kobiet/mężczyzn i partner widzi to na FB, Instagramie, w pracy, na spacerze, itd., że łatwo o zauroczenie się kimś innym. Przy atrakcyjnym partnerze/partnerce to może być bardzo dobijające...
Jest wiele atrakcyjnych kobiet, wiem bo lubie poogladac fajne babeczki w fajnych strojach i makijazach. Kobiety sa super, chociaz nie mam nimi zainteresowania erotycznego czy romantycznego.
Z kolei czy latwo o zauroczenie inna niz ja? No nie wiem. On sam wie, ze takiej drugiej jak ja to raczej w ciagu swego zycia mialby problem znalezc.
Ja mam wszystko, a szczegolnie w kontekscie jego i tego co on lubi.
7 2020-11-28 18:34:12 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-11-28 18:37:18)
Atrakcyjność to bardzo względne pojęcie i dla każdego może oznaczać co innego. Dla mnie to po prostu bycie zadbanym zarówno pod względem fizycznym jak i intelektualnym.
Nawet najprzystojniejszy facet czy najpiękniejsza kobieta wiele traci jeśli poza urodą nic więcej za tym nie idzie. Sama wolę nawet kiedy uroda jest że tak to nazwę "niebanalna" czyli nie z okładki czy insta, ale za to człowiek ma intelekt i kulturę bycia na wysokim poziomie.
Czy to jest wtedy dobijające? Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie. Posiadanie atrakcyjnego partnera, tak jak ja to rozumiem jest bardzo stymulujące. Jeśli ktoś patrzy tylko na urodę i tym jara to ... no cóż. Zawsze znajdzie ktoś idealniejszy, młodszy itd. Jakbym miała się tym przejmować, to szkoda życia i zachodu.
Po prostu dbam o siebie i mój facet też o siebie dba bo to ważne by być dla siebie atrakcyjnym. Nie wkurza mnie to, że kobiety zwracają na niego uwagę, i raczej on nie ma problemu z tym, że faceci mnie zaczepiają. To nawet fajne bo tylko utwierdza w tym, że mam przy sobie kogoś wyjątkowego. Ja się przyzwyczaiłam do tego, że kobiety są mega miłe i robią maślane oczy do mego faceta w różnych sytuacjach ale też widzę jego reakcję. Jest też szarmancki wobec nich ale nie przekracza granicy, co jest szalenie ważne.
Ja też mam podobnie.
Gdyby było inaczej, to szkoda zachodu.
Atrakcyjność szeroko rozumiana czasem a nawet często pomaga w życiu w różnych sytuacjach.
Dlatego po prostu warto dbać o siebie. Na różnych płaszczyznach.
To luźny temat, ale chętnie dowiem się jak to wygląda z Waszej perspektywy
Nie macie poczucia, że wokół Was jest wiele atrakcyjnych kobiet/mężczyzn...
Ano jest, ale gdyż/ponieważ jestem ich przeciwieństwem, to siłą rzeczy nie muszę zaprzątać sobie tym głowy.
Ja się przyzwyczaiłam do tego, że kobiety są mega miłe i robią maślane oczy do mego faceta w różnych sytuacjach ale też widzę jego reakcję. Jest też szarmancki wobec nich ale nie przekracza granicy, co jest szalenie ważne.
Ja też mam podobnie.
Coz za naiwność. Pani widze ma wysokie mniemanie o sobie, coś czuję, że upadek będzie bolesny. Zbyt duża pewność siebie i partnera wiąże się z dużym rozczarowaniem. Odrobina niepewności i zazdrości daje zdrowy balans
Roxann napisał/a:Ja się przyzwyczaiłam do tego, że kobiety są mega miłe i robią maślane oczy do mego faceta w różnych sytuacjach ale też widzę jego reakcję. Jest też szarmancki wobec nich ale nie przekracza granicy, co jest szalenie ważne.
Ja też mam podobnie.Coz za naiwność. Pani widze ma wysokie mniemanie o sobie, coś czuję, że upadek będzie bolesny. Zbyt duża pewność siebie i partnera wiąże się z dużym rozczarowaniem. Odrobina niepewności i zazdrości daje zdrowy balans
Pomyslalam dokładnie to samo
Mnie z kolei dziwi to powyższe czarnowidztwo, dokładnie tak, jakby każde miłe słowo czy zwykła uprzejmość skierowane w stronę innej osoby miały stanowić dla nas zagrożenie. Żyć z takim ciągłym lękiem musi się chyba bardzo trudno.
Osobiście uważam, że na zdrową (!) zazdrość i niepewność nawet w dobrych związkach jak najbardziej jest miejsce, bo to nas w pewien sposób mobilizuje do dbania o relację, ale równocześnie właśnie to zaufanie, którym obdarza się partnera/partnerkę jest czymś, co stanowi filar i wartość tej relacji. Swoją drogą bardzo przyjemna jest świadomość, że jest się dla drugiej osoby kimś wyjątkowym i najważniejszym i nie zmieniają tego żadne maślane oczy ze strony osób trzecich.
Mnie z kolei dziwi to powyższe czarnowidztwo, dokładnie tak, jakby każde miłe słowo czy zwykła uprzejmość skierowane w stronę innej osoby miały stanowić dla nas zagrożenie. Żyć z takim ciągłym lękiem musi się chyba bardzo trudno.
Osobiście uważam, że na zdrową (!) zazdrość i niepewność nawet w dobrych związkach jak najbardziej jest miejsce, bo to nas w pewien sposób mobilizuje do dbania o relację, ale równocześnie właśnie to zaufanie, którym obdarza się partnera/partnerkę jest czymś, co stanowi filar i wartość tej relacji. Swoją drogą bardzo przyjemna jest świadomość, że jest się dla drugiej osoby kimś wyjątkowym i najważniejszym i nie zmieniają tego żadne maślane oczy ze strony osób trzecich.
Czyli w mojej opinii znowu rozchodzi się o wypośrodkowanie tego czarnowidztwa a zaufania i zawierzania drugiej osobie bo... tylko ludźmi jesteśmy. Nie bagatelizujmy zagrożeń ale też nie dajmy się im zdominować.
I przyznaje, że w zachowywaniu dystansu do takich kwestii tylko utwierdzają mnie kolejne wątki w dziale "rozstania, zdrady" bo niemal każdy rozpoczyna się od tego że "było przecież dobrze, wspólny czas, wycieczki, mało kłótni i seks" a jednak zdrada...
Roxann napisał/a:Ja się przyzwyczaiłam do tego, że kobiety są mega miłe i robią maślane oczy do mego faceta w różnych sytuacjach ale też widzę jego reakcję. Jest też szarmancki wobec nich ale nie przekracza granicy, co jest szalenie ważne.
Ja też mam podobnie.Coz za naiwność. Pani widze ma wysokie mniemanie o sobie, coś czuję, że upadek będzie bolesny. Zbyt duża pewność siebie i partnera wiąże się z dużym rozczarowaniem. Odrobina niepewności i zazdrości daje zdrowy balans
Nie koniecznie.
Ja mam wysokie mniemanie o sobie i wiem, ze mam wszystko i jestem z tego powodu szczesciara. Upadku z tego nie bedzie poniewaz nie uzalezniam swojej wartosci od partnera i jego wiernosci. To poczucie jest niezalezne od innych osob, a wynika z oceny samej siebie.
Z kolei szacuje, ze jest malo mozliwe by moj maz mnie zmienil na inna i nie jestem zazdrosna. I z tego tez nie bedzie zadnego bolesnego upadku, poniewaz szacuje to poprzez krytyczne myslenie i nie zaufanie, a takze nie jestem z natury zazdrosna i nie obawiam sie rozstan.
Jezeli zmieni mnie na kogos innego to bede sie cieszyc, ze jestem sama, a sama lubie byc. Jak mnie nie zmieni to bede sie cieszyc, ze jest ze mna.
Kazdy sie ze wszystkim w pewnym momencie rozstaje, nawet z zyciem.
Wydaje mi sie, ze taka odpowiedz wynika z zawisci jaka jest tak powszechna w naszym narodzie:
1 Jak ktos jest pewny siebie to go karac i przewidywac kare
2 Cieszyc sie tym, ze pewnie upadnie bo to niezdrowe byc pewnym siebie i sie nie bac.
Martwienie sie nie powstrzymuje zdrady od zaistnienia. Niepewnosc nie sprawia, ze latwiej jest zniesc zawod.
Nie wiem... Wydaje mi sie, ze tylko osoby bardzo slabe psychicznie musza sie w taki sposob szykowac. Ja moge upasc z pewnosci wielkiej na twarz i i tak wezme to za interesujace wydarzenie. Taka jestem osoba.
Roxann napisał/a:Ja się przyzwyczaiłam do tego, że kobiety są mega miłe i robią maślane oczy do mego faceta w różnych sytuacjach ale też widzę jego reakcję. Jest też szarmancki wobec nich ale nie przekracza granicy, co jest szalenie ważne.
Ja też mam podobnie.Coz za naiwność. Pani widze ma wysokie mniemanie o sobie, coś czuję, że upadek będzie bolesny. Zbyt duża pewność siebie i partnera wiąże się z dużym rozczarowaniem. Odrobina niepewności i zazdrości daje zdrowy balans
Pod tym względem zgadzam się z tym co napisały wyżej Olinka i Winter.Kween.
Nie widzę nic złego w tym, że uważam się za osobę atrakcyjna (tak jak ja to rozumiem), jak również za taka uważam swojego faceta. Nie uzależniam jednak tego, czy ogólnie swojego szczęścia, od bycia z nim. Nie mam nastu lat, nawet 20-stu, miałam różne doświadczenia z facetami, także to czarnowidztwo mi absolutnie nie grozi.
Gdyby okazało się, że mnie zdradził to po prostu uznałabym, że nie jest/był mnie wart i tyle i nie ma co po kimś takim płakać.
Nie widzę jednak sensu by się tym przesadnie przejmować bo co miałabym zrobić? Zamknąć w klatce, wiązać oczy by nie patrzył na inne? Ja sama nie raz obejrzę się za piękną kobietą, a co dopiero facet? Oczywiście nie ma u mnie podtekstu seksualnego, po prostu jestem wrażliwą na piękno ale... znam różnych facetów i takich, którzy nie przepuszczą żadnej okazji i takich, którzy z żadnej nie skorzystają.
Co by mi dała zazdrość czy kontrola? Chyba tylko frustracje.
Mój facet jest z natury szarmancki i nie widzę powodu by był nieuprzejmy wobec innych kobiet tylko dlatego, że robią do niego "maślane oczy".
Nie mówię, że nie jestem w ogóle zazdrosna ale sama też widzę jak on reaguje na to jak inni faceci mnie zaczepiają czy komplementują. To powoduje jakiś taki balans. Nie wyobrażam sobie żeby on nagle zaczął mi robić sceny bo jakiś facet się za mną odwrócił czy coś miłego powiedział.
Nie uważam, że zdrowa jest zazdrość, która przejawia się w czarnowidztwo czy kontrolę, u mnie raczej powoduje większą w chęć dbania o siebie, o relacje, bo jest to poczucie, że mamy obok kogoś wyjątkowego.
Jak będzie chciał zdradzić to i tak zdradzi ale chyba nie o tym wątek.
W pierwszym poście padła teza, że posiadanie atrakcyjnego partnera może być bardzo dobijające . Dlatego napisałam, że wcale nie musi być bo może też być mega stymulujące o ile nie powoduje właśnie frustracji. A one pojawiają się wtedy, kiedy z jakiegoś powodu czujemy mniej "atrakcyjni" od partnera, czy słusznie czy nie to już inna sprawa.
Dla mnie osobiście brak zaufania=koniec związku. Tyle w temacie.
Ja myślę że mam za partnera uczciwego i porządnego człowieka. Mimo, że jest typem, który bardzo dobrze dogaduje się z kobietami i ma sporo koleżanek to nie mam obaw. Wierzę że jeśli zacznie się interesować bardziej innymi kobietami niż on to powie mi o tym wcześniej niż pójdzie w tango z inną. Ja akurat czasem tęsknie do życia singla więc długo bym nie płakała
To luźny temat, ale chętnie dowiem się jak to wygląda z Waszej perspektywy
Nie macie poczucia, że wokół Was jest wiele atrakcyjnych kobiet/mężczyzn i partner widzi to na FB, Instagramie, w pracy, na spacerze, itd., że łatwo o zauroczenie się kimś innym. Przy atrakcyjnym partnerze/partnerce to może być bardzo dobijające...
Nie mam takiego poczucia, o którym piszesz.
Za to wydaje mi się, że takie poczucie to może być albo wynik „złego” myślenia o kobietach i mężczyznach, bo sugeruje, że wystarczy ktoś atrakcyjny na horyzoncie, aby się zauroczyli, albo to wynika z niepewności i poczucia zagrożenia, które budzi się w wyniku świadomości istnienia (bardziej) atrakcyjnych osób.
Pytanie tylko, kto jest dla kogo atrakcyjny? Nie znacie par, gdzie ona mocno średnia a on piękny albo na odwrót, ona atrakcyjna babka, a on z wyglądu rozdeptany kapec? A coś ich do siebie przyciąga. To, że ktoś nie jest fizycznie atrakcyjny dla jednej osoby nie znaczy, ze nie będzie dla drugiej.
Pewnie ktoś uważa że na kogoś atrakcyjnego fizycznie inni będą "polowac" I to jest prawda.
Z tym że ktoś akurat będzie na to uodporniony.
Może większe zagrożenie zawrotu głowy u kogoś mniej zwracającego uwagę płci przeciwnej na co dzień?
Pewnie ktoś uważa że na kogoś atrakcyjnego fizycznie inni będą "polowac" I to jest prawda.
Z tym że ktoś akurat będzie na to uodporniony.
Może większe zagrożenie zawrotu głowy u kogoś mniej zwracającego uwagę płci przeciwnej na co dzień?
Osobie atrakcyjnej łatwiej ogólnie kogoś poznać czy zwrócić na siebie uwagę, zainteresować, co niekoniecznie musi iść w parze ze skłonnością do zdrad. Osoba atrakcyjna jest przyzwyczajona do tego, że jest adorowana, komplementowana itd. stąd, tak jak piszesz nie działa już to zbytnio na nią. Myślę, że szybciej ktoś niedowartościowany nabierze się na takie miłe słówka czy maślane oczka.
Przecież to co się w wielu wątkach o zdradach pojawia jako powód, to właśnie fakt, że ktoś w końcu znalazł 'dla nas' czas, wysłuchał, zainteresował, powiedział coś miłego, sprawił, że się przy nim w końcu poczuło jak prawdziwa kobieta (czy mężczyzna).
Dlatego myślę, że tak jak w zazdrości powinien być zdrowy balans, tak i w atrakcyjności szeroko rozumianej, nie tylko jako wygląd. Przecież każdy ma inny gust. Ja np. nie czułabym się dobrze z kimś mało pewnym siebie i zazdrosnym o mnie. Nie dlatego, że mam skłonności do zdrad, tylko byłoby to dla mnie mega męczące.
Nie ma szans, żeby uwieść mężczyznę, który naprawdę kocha.
Wszystko fajnie, tylko że wy takich zostawiacie na ogół
Wtedy taki właśnie facet już nie będzie się tak angażował.