Cześć,
Chce prosić o porady i opinie. Oboje jesteśmy przed 30stką.
Przedstawie sytuację - wraz z narzeczona mamy malutkie dziecko. Nie spodziewaliśmy się przyjścia niemowlaka na świat.
Nie mieszkaliśmy razem, lecz w zwiazku z narodzinami małego, zamieszkaliśmy u moich rodziców w domu jednorodzinnym - głównie z braku wyboru, spowodowanym faktem, że moja narzeczona straciła prace a moja pensja nie wystarczyłaby na wynajem mieszkania i utrzymania dwóch dorosłych wraz z niemowlakiem.
Moja narzeczona nie chciała od początku mieszkac u mnie, ale tak jak pisalem poki co nie bylo innej mozliwości.
Chodziło glownie o kontakty z moja matką, który ma dość odmienny charakter niż moja narzeczona.
Pewnego razu mocno się ścięły. Moja partnerka jest bardzo temperamentna - spakowała wszystkie rzeczy i wraz z dzieckiem przeniosła sie do swoich rodziców pomimo wrecz moich blagań aby tego nie robiła.
Stało się - musiałem działać. Zacząłem szukać lepiej płatnej pracy/pracy dorywczej. Udało mi się to dopiero po ponad 6 miesiącach. W miedzyczasie codziennie spedzalem jak najwiecej czasu z narzeczona i dzieckiem. W miedzyczasie były liczne kłótnie, wypominanie, wzajemne wyzwiska na rodziców. Niestety ani z jednej ani z drugiej strony nie moglismy liczyc na ich tymczasowa pomoc finansowa - wszystko w tym temacie bylo na mojej glowie.
Od 3 kolejnych miesiecy proponuje wynajem mieszkania - wrecz o to prosze aby w koncu rodzina mogla byc razem.
Moja partnerka mowi zeby zostalo tak jak jest obecnie. Nie da sie z nia szczerze porozmawiac, co z nami dalej bedzie. jestem zalamany psychicznie, nie moge juz zniesc tej presji i niepewnosci.
Czuje ze zostawia mnie tylko gdzies w obwodzie a rozglada sie za kims innym ale to tylko moje domysly.
Przy probie jakiejkolwiek szczerej rozmowy slysze tylko "skoncz", "nie mecz mnie" albo krzyki.
Wszystko wezme juz na klate ale chce poprostu wiedziec czy widzi wspolna przyszlosc czy nie.... Nawet jesli tego nie chce to chcialbym to uslyszec zebym wiedzial na czym stoje.
Nosze się z zamiarem porozmawiania z jej rodzicami, gdy jej nie bedzie w domu. Nie wiem jednak czy powinienem to robic - oni uwazaja ze moja matka wyrzucila ja z domu i chyba jestem im obojetny.
Co byscie zrobili w tej sytuacji? Dalej już psychicznie nie potrafie tkwic w tej niepewnosci...