chcę się tylko wyżalić - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » chcę się tylko wyżalić

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 21 ]

1

Temat: chcę się tylko wyżalić

Bo jest mi bardzo źle. Już od dłuższego czasu, a dzisiaj to szczególnie i nie mam nikogo, komu mógłbym o tym opowiedzieć.

Jakieś dwa-trzy lata temu, na przełomie zimy i wiosny zdarzyła mi się pewna sytuacja. Było chłodne popołudnie, wychodziłem z pracy i podeszły do mnie dwie bezdomne osoby, on i ona - jak się potem okazało para. Mówił on. Powiedział, że jemu i jego partnerce jest strasznie zimno i czy nie kupiłbym im jakiejś gorącej zupy. Ok, zrobiłem to. Ucieszyli się. Wyglądali faktycznie nieciekawie, nieciekawie też pachnieli. Mimo to, że nie byli atrakcyjni, że nie mieli nic, że prawdopodobnie tkwili w chorobie alkoholowej i mieli mnóstwo innych problemów, to jednak odnaleźli siebie nawzajem i stworzyli jakiś związek. Mieli siebie.

Mam 35 lat, wykształcenie, pracę, kawałek dachu nad głową i pewnie tysiąc innych rzeczy, których tamta dwójka nie miała i jestem sam jak palec. Szanuję - a przynajmniej staram się - wszystkich ludzi, dlatego nie zrozumcie mnie źle - ale - w czym ja jestem gorszy od tej dwójki bezdomnych? No bo jestem, bo ewidentnie coś jest ze mną nie tak.

Inny przykład, o którym kiedyś czytałem. Człowiek-drzewo. Wpiszecie sobie w google, to będziecie wiedzieli o co chodzi. Młody chłopak z ciężką chorobą genetyczną, która objawia się bolesnymi naroślami na dłoniach - dłonie wyglądają jak konary drzew. Zoperowali go, a on mówi, że "hej - teraz będę mógł się pobawić z córką". Aha, fajnie. Czyli ma córkę i pewnie żonę. Kiedy czytam takie rzeczy, to mam ochotę zrobić sobie coś złego.

Pod koniec zeszłego roku i na początku tego w końcu - tak wtedy myślałem - uśmiechnęło się i do mnie szczęście. Zacząłem spotykać się z koleżanką z pracy. Poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie czułem. Naprawdę zależało mi i ciągle bardzo zależy na tej dziewczynie, ale co z tego, skoro wszystko skończyło się tak szybko jak się zaczęło. W pewnym momencie powiedziała: to chyba koniec, trochę mnie pozwodziła, a potem okazało się, że to jednak naprawdę koniec. Nie mogłem i ciągle nie mogę się z tym pogodzić. Nie wiem do końca co zrobiłem źle, pewnie wiele rzeczy, skoro powiedziała, że "bilans naszej znajomości wychodzi na zero". Zdążyłem się zakochać i zostałem z niczym. Od tamtych wydarzeń nie mogę się pozbierać. Nie potrafię zrobić ze sobą niczego sensownego. Minęło kilka miesięcy, ale nie jest ani trochę lepiej i nie widzę żadnych symptomów tego, że kiedyś będzie. Nie mam do niej żalu. Za to mam do siebie. Nie potrafię sobie wybaczyć tego, że wyszło źle.

Nie wiem co zrobić. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to przestać cierpieć. Już nie chodzi tylko o odrzucenie i nieszczęśliwą miłość, ale o całe moje życie. Myślę, że główną przyczyną stanu, w którym teraz się znajduje jest nie to, że ktoś mnie porzucił - tylko ja sam i moje życie to są główne przyczyny. Coraz częściej myślę, że "hej, w sumie i tak nie jestem nikomu do niczego potrzebny, więc może pora się zwinąć z tego świata". Świat radził sobie jak mnie jeszcze nie było i będzie sobie radził jak mnie już nie będzie. Przy życiu trzyma mnie myśl, że na takie rozwiązanie zawsze jest czas i nie ma co się spieszyć.

Z drugiej strony - czy czeka mnie jeszcze coś dobrego? Może mam czekać kolejne 35 lat na kilka spotkań, z których i tak nic nie wyniknie? Mam próbować coś w sobie zmienić, żeby zacząć cieszyć się życiem - nie wiem - pójść na jakąś terapię? Najlepszych lat i tak już nie odzyskam. Straconych szans nie da się wykorzystać po raz drugi.

A może po prostu mam taki charakter, że nie zasługuję na miłość? Po co się oszukiwać, że jest dla mnie jakaś nadzieja, skoro przegrałem już na starcie?

Tak wiem - jestem jeszcze młody, wszystko przede mną. Tak, wiem - inni mają większe problemy i sobie radzą. Wiem, ale co z tego? Świadomość tego sprawia tylko, że czuję się bardziej beznadziejnie, bo nie potrafię poradzić sobie ze swoimi "błahostkami".

Dzięki, jeśli ktokolwiek to przeczytał.

Życzę udanego wieczoru - bardziej udanego niż mój, poprzeczka zawieszona naprawdę nisko wink

Pozdrawiam!

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: chcę się tylko wyżalić

Rozumiem, co czujesz. Naprawdę. Sama zmagam się z epizodami depresyjnymi bo to dziadostwo nigdy tak naprawdę nie odchodzi.

Najważniejsze abyś pamiętał, że to jak teraz postrzegasz świat, siebie i swoje życie - to nie jest prawdziwe. To obraz zniekształcony przez chory mózg. Zmienisz biochemię mózgu - voilà! Wszystko się zmienia chociaż jedyna zmiana zaszła w Twojej głowie.

I masz rację - nie czujesz się tak z powodu odrzucenia. Bycie w związku Cię nie naprawi i nie sprawi że staniesz się szczęśliwy.

Tutaj powinna znaleźć się formułka "przed zastosowaniem skonsultuj się z lekarzem..." ale zainteresuj sie sportem. Ruch - poprawia nastrój. Samodyscyplina - nadaje poczucia sprawczości i kontroli. A sport w grupie zwiększa szanse, że kogoś poznasz i jednocześnie odbiera Ci czas na rozmyślanie o głupotach.

3

Odp: chcę się tylko wyżalić
Hophop napisał/a:

Myślę, że główną przyczyną stanu, w którym teraz się znajduje jest nie to, że ktoś mnie porzucił - tylko ja sam i moje życie to są główne przyczyny.

Trafne spostrzeżenie! Powiedz, co robisz w życiu oprócz tego, że pracujesz, wracasz do domu, spędzasz tam noc i znów do pracy? Uprzedzam: to nie jest prowokacja, pytam poważnie. Bo mam wrażenie, że cały swój wolny czas poświęcasz na zastanawianie się, co z Tobą nie tak i dlaczego tak musisz cierpieć. Kisząc się w swoim marazmie i umartwiając się nigdy nie wyjdziesz z dołka. Na początek zalecałabym wizytę u lekarza i włączenie antydepresantów. Potem trzeba się zabrać za siebie, znaleźć sobie jakieś zajęcie, może schronisko dla zwierząt, jakiś sport, nowe hobby, wszystko, żeby tylko nie siedzieć w domu i nie myśleć o swojej (rzekomej) beznadziejności. Wyjdziesz z domu, poznasz nowych ludzi, otworzą się nowe możliwości. Ja wiem, że to brzmi jak puste frazesy, ale uwierz mi... wiem, co czujesz...

4

Odp: chcę się tylko wyżalić

Przeczytałam cały post i zastanawiałam się czego ci na prawdę brakuje.
Wiesz co lubisz? Co powoduje, że czujesz się szczęśliwy, potrzebny? Wiesz czego ci brakuje? Co powoduje, że cierpisz?

"A może po prostu mam taki charakter, że nie zasługuję na miłość? Po co się oszukiwać, że jest dla mnie jakaś nadzieja, skoro przegrałem już na starcie?"
Masz takie doświadczenia z dzieciństwa, że nie czułeś się kochany, że musisz zasłużyć na miłość?

5

Odp: chcę się tylko wyżalić

Nie ma takiego zjawiska, że ktoś nie jest kochany, bo nie zasługuje na miłość. Gdyby tak było, to istniałyby same szczęśliwe związki.

6

Odp: chcę się tylko wyżalić

Jak ktoś nic nie robi,  to nic nie otrzyma. Odnoszę wrażenie,  że brakuje Ci miłości,  szukałeś  na portalu randkowym? Żaden  tinder smile
Chłopie,  działaj smile

7

Odp: chcę się tylko wyżalić

No, widzę towarzysza niedoli na horyzoncie. Mam podobne doświadczenia. Gdybyś chciał pogadać, pisz na priv.

8

Odp: chcę się tylko wyżalić
Hophop napisał/a:

...
Mimo to, że nie byli atrakcyjni, że nie mieli nic, że prawdopodobnie tkwili w chorobie alkoholowej i mieli mnóstwo innych problemów, to jednak odnaleźli siebie nawzajem i stworzyli jakiś związek. Mieli siebie.
...
w czym ja jestem gorszy od tej dwójki bezdomnych? No bo jestem, bo ewidentnie coś jest ze mną nie tak.
...
Naprawdę zależało mi i ciągle bardzo zależy na tej dziewczynie, ale co z tego, skoro wszystko skończyło się tak szybko jak się zaczęło.
...
Najlepszych lat i tak już nie odzyskam. Straconych szans nie da się wykorzystać po raz drugi

- Jest takie ćwiczenie, które polega na praktykowaniu wdzięczności. To mogłoby zwiększyć u Ciebie poczucie szczęścia.
- Porównywanie się to droga do tego by czuć się nieszczęśliwym.
- Potrzebna praca nad samoakceptacją
- Porażki i to, że różne rzeczy nie wychodzą to normalne. Wynosisz z tego zawsze jakieś doświadczenie, wnioski
- Potrzebujesz zaakceptować straty, wyrazić emocje z tym związane i iść do przodu.

Było jeszcze coś o tym, że jesteś nikomu nie potrzebny. To nieprawda, jest wielu ludzi, którzy też potrzebują miłości, bliskości, drugiego człowieka. Kobiet i mężczyzn.

9 Ostatnio edytowany przez Psycholog Na Niby (2020-10-30 12:20:07)

Odp: chcę się tylko wyżalić

Jakbym czytał o sobie jakieś dwa lata temu. Poradziłbym Ci po prostu żeby stwarzać możliwości bo element szczęścia jest kluczowy w każdej dziedzinie życia, haczyk w tym że przy mocno pasywnej postawie szczęście czy to zawodowe czy w życiu osobistym ma iluzoryczne szanse na spełnienie. Zadaj sobie pytanie czy zwyczajnie jesteś interesujący jako partner, czy zawarłbyś związek z samym sobą? Przerabiałem etap dużej potrzeby "posiadania" partnera po jakichś tam zawodach miłosnych, bez spektakularnych efektów. W momencie odpuszczenia i pogodzenia się z tym że bycie singlem (nie samotnym) mając prawie 30 lat to żaden wstyd czy wybrakowanie, w wyniku przypadku(?) czy jakiejś innej wyższej siły pojawiły się prawie równocześnie trzy kobiety mocno mną zainteresowane, stwarzając "problem" bogactwa. Doszedłem do osobistego wniosku że związek partnerski to miły dodatek do życia a nie całe życie, jest mi z tym dużo lepiej a los jakby na złość próbuje wystawiać na próbę mój pogląd na relacje damsko-męskie. Reasumując, staraj się być takim "potencjalnym partnerem" jakiego chciałbyś mieć i jednocześnie odpuść egotyczną potrzebę posiadania drugiego człowieka który wypełni Twoje braki.

10

Odp: chcę się tylko wyżalić

Idz do lekarza, masz depresje.

11

Odp: chcę się tylko wyżalić
aniuu1 napisał/a:

- Jest takie ćwiczenie, które polega na praktykowaniu wdzięczności. To mogłoby zwiększyć u Ciebie poczucie szczęścia.
- Porównywanie się to droga do tego by czuć się nieszczęśliwym.
- Potrzebna praca nad samoakceptacją
- Porażki i to, że różne rzeczy nie wychodzą to normalne. Wynosisz z tego zawsze jakieś doświadczenie, wnioski
- Potrzebujesz zaakceptować straty, wyrazić emocje z tym związane i iść do przodu.

Również polecam. Wielu ludzi kpi z takich rzeczy ale sama stosowałam i wierzę w afirmacje, praktykowanie wdzięczności i tego typu rzeczy.

Mi się nasuwa pytanie, czy jesteś szczęśliwy sam ze sobą? No raczej nie. A jak nie, to małe szanse, że związek to zmieni. Na chwilę- owszem, ale nie uciekniesz od siebie samego więc te rozterki i poczucie nieszczęścia i tak wróci. Też na twoim miejscu poszłabym do specjalisty, przejawiasz depresyjne stany.

12 Ostatnio edytowany przez Losu (2020-11-01 03:18:00)

Odp: chcę się tylko wyżalić

Wy przynajmniej macie rodziny ja nawet nie mam sąsiada z którym mogę zamieć co dzień choć dwa zdania starczy schorowani dziwacy widząc ich jęki a po żyć nie poprawiają mi samopoczucia . Gdy ostatnio próbowałem wyjść do ludzi trafiłem na cwaniaków którzy chcieli mi wcisnąć heroinę zadzwoniłem an policję. Tacy ludzie z daleka wyczuwają podatnych ale na głupiego nie trafili. Byłem na proteście moja matka jak by żyła też by była. Nie żal mi tego państwa ludzie częściej starsi wybierają takie rządy może korona to wyprostuje. Najwięcej nieszczęść miałem z rąk ludzi o prawicowych poglądach. Już od podstawówki kiedy stłukli nam okno w domu napisy czerwona zaraza. Powód wyrosłem z indoktrynacji religijnej. A na plastyce rysowałem mangowe postacie z tego powodu hejt prześladowanie trwało ci ludzie teraz są dorośli i jak się przekonałem zostali tacy jacy wtedy byli. Ludzie się nie zmieniają. Największy mój prześladowca został prawnikiem w pewnej organizacji która teraz ma dużo do powiedzenia. Byłem nawet miesiąc w psychiatryku wyciągnął mnie kolega udając brata. Jak jeszcze to usłyszę to z chęcią wcisnę tam tą osobę która mi to doradza. Na wejściu powinno pisać Wy którzy tu wchodzicie porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie. Wszystkie pomieszczenia w takim samym stanie. Trudno to nazwać pokojem raczej celą choć odwiedzając śp wujka gdy kiedyś przez omyłkę go skazali i wypuścili cele wyglądały lepiej. Ściany zniszczone z wyrytymi bądź napisanymi krwią czasem kałem potwornymi napisami umierać czas, rozsadza mnie, nie mogę tak dalej, hell, piekło  itp  łóżka z przegniłą pościelą kraty oknach w migające światło albo jego brak w innych pokojach pielęgniarki wyzywające wciskające jedzenie. Bijące za byle co. Lekarz zbył tylko raz na samym początku. Gdyby mnie nie wyciągnął już bym nie żył zabiłbym się jak wielu tam robiło. Czego nie ukrywała jedna z pielęgniarek w czarnym ci co byli będą wiedzieć. Może jestem dziwakiem ale nie incelem czy świrem ale nawet świry nie zasługują na to co widziałem. Pisałem że kiedyś robiłem reportaż od tego czasu nic się nie zmieniło nawet jest gorzej.

13 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2020-11-01 15:52:12)

Odp: chcę się tylko wyżalić

Nie musisz iść od razu do szpitala, ale konsultacja, nawet telefoniczna z psychiatra ci się przyda. Człowiek chory na depresję widzi świat przez brudna szybę. Czasami leki sa niezbędne. Nie rozwiążą Twoich problemów, ale będziesz miał bardziej optymistyczne podejście do życia przez co łatwiej będzie przyciągnąć do siebie ludzi i dzięki temu uda ci się trochę wyjść z tej samotności. Terapia też na pewno nie zaszkodzi, bo zawsze możesz się czegoś nowego o sobie dowiedzieć. Drobne szczegóły na które będziesz musiał zwraca uwagę. A co do tego, że inni mają rodziny a Ty nie - inni mogę też mieć niższe wymagania. Czy chciałbyś być z tą żona bezdomnego ? Pewnie nie. Często ludzi biorą to co jest, nie każdy jest w związku akurat z tą wymarzona osoba.

14

Odp: chcę się tylko wyżalić

P

15

Odp: chcę się tylko wyżalić

Nie wiem gdzie dodać nowy wątek dlatego napisze tutaj, może ktoś odczyta, jestem głupia i naiwna, byłam z chłopakiem 4 lata, przez ostatni czas się nie dogadywaliśmy  bo kiedys(około rok temu) zobaczyłam wiadomość od koleżanki, mówił że to tylko koleżanka ale jednak wszystkie wiadomości usuwał. Od tamtej pory stalam się bardzo podejrzliwa i czepialam się o to że mi nie pokazuje telefonu że z kimś pisze, on zaprzeczał mówił że to mnie kocha, ale ja mimo wszystko nie umiałam ufac. Przez dłuższy czas się klocilismy, czasem było dobrze a jednak czasem kłótnie bo on nie chciał się tak często widywać, pisać mu się nie cgcialo, mimo że mówił że kocha, oddaliliśmy się od siebie chociaż tak bardzo mi było źle z tego powodu. Rozstaliśmy się miesiąc temu w klotni, czasem w ciągu tego miesiąca się zapytał co u mnie a ja jako głupia kobieta kazałam mu się nie odzywać bo chciałam zapomniec, żałuję już wszystkiego, może bylam najgorsza dziewczyna na świecie przez te pretensje, ale do sedna. Wczoraj się z nim zobaczylam, było miło, wróciłam do domu, napisał że nie przestał mnie kochać i że chciałby spróbować jeszcze raz, bardzo tego chciałam ale powiedziałam mu że się z kimś spotykal, on się przyznal, powiedział że się widzieli z 3 razy z jakimiś znajomymi i że się calowali. Ja nie umiem sobie z tym poradzić, ciągle o tym myślę i już sama nie wiem czy mają kontakt ze sobą czy nie, pytałam czy z nią spal, powiedział że nie, ale już nie umiem ufać, jestem głupia po prostu bo go kocham dalej i nie wyobrażam sobie życia bez niego i już nie wiem co robić, mam ochotę wszystko skończyć. Jeśli ktoś przeczyta proszę o pomoc.

16

Odp: chcę się tylko wyżalić
Losu napisał/a:

Wy przynajmniej macie rodziny ja nawet nie mam sąsiada z którym mogę zamieć co dzień choć dwa zdania starczy schorowani dziwacy widząc ich jęki a po żyć nie poprawiają mi samopoczucia . Gdy ostatnio próbowałem wyjść do ludzi trafiłem na cwaniaków którzy chcieli mi wcisnąć heroinę zadzwoniłem an policję. Tacy ludzie z daleka wyczuwają podatnych ale na głupiego nie trafili. Byłem na proteście moja matka jak by żyła też by była. Nie żal mi tego państwa ludzie częściej starsi wybierają takie rządy może korona to wyprostuje. Najwięcej nieszczęść miałem z rąk ludzi o prawicowych poglądach. Już od podstawówki kiedy stłukli nam okno w domu napisy czerwona zaraza. Powód wyrosłem z indoktrynacji religijnej. A na plastyce rysowałem mangowe postacie z tego powodu hejt prześladowanie trwało ci ludzie teraz są dorośli i jak się przekonałem zostali tacy jacy wtedy byli. Ludzie się nie zmieniają. Największy mój prześladowca został prawnikiem w pewnej organizacji która teraz ma dużo do powiedzenia. Byłem nawet miesiąc w psychiatryku wyciągnął mnie kolega udając brata. Jak jeszcze to usłyszę to z chęcią wcisnę tam tą osobę która mi to doradza. Na wejściu powinno pisać Wy którzy tu wchodzicie porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie. Wszystkie pomieszczenia w takim samym stanie. Trudno to nazwać pokojem raczej celą choć odwiedzając śp wujka gdy kiedyś przez omyłkę go skazali i wypuścili cele wyglądały lepiej. Ściany zniszczone z wyrytymi bądź napisanymi krwią czasem kałem potwornymi napisami umierać czas, rozsadza mnie, nie mogę tak dalej, hell, piekło  itp  łóżka z przegniłą pościelą kraty oknach w migające światło albo jego brak w innych pokojach pielęgniarki wyzywające wciskające jedzenie. Bijące za byle co. Lekarz zbył tylko raz na samym początku. Gdyby mnie nie wyciągnął już bym nie żył zabiłbym się jak wielu tam robiło. Czego nie ukrywała jedna z pielęgniarek w czarnym ci co byli będą wiedzieć. Może jestem dziwakiem ale nie incelem czy świrem ale nawet świry nie zasługują na to co widziałem. Pisałem że kiedyś robiłem reportaż od tego czasu nic się nie zmieniło nawet jest gorzej.

Czlowieku idz po pomoc i na leczenie, bo masz zaawansowana depresje, zaraz targniesz sie na zycie.

17

Odp: chcę się tylko wyżalić

Dziękuję wszystkim za udzielone komentarze w tym temacie i za wyrazy wsparcia przesłane na privie. Pozwolę sobie odpowiedzieć na niektóre uwagi.

1. Co robię poza pracą?

To ciekawe pytanie. Szczęśliwie/Nieszczęśliwie mam taką pracę, w której mogę spędzać mnóstwo czasu - nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że mogę i chcę wink Teraz to się bardzo przydaje, bo w ten sposób wykorzystuję czas, który pewnie poświęciłbym na użalanie się nad sobą. Zdaję sobie sprawę, że jest to w jakimś stopniu forma ucieczki od problemów. Z drugiej strony mam nadzieję, że to nad czym pracuję przyczyni się do wzorstu mojego poczucia własnej wartości.
Tak więc czasu po pracy nie pozostaje mi dużo. Faktycznie, w okresie wakacji wykorzystywałem go głównie do patrzenia w ścianę, albo w komputer albo do długich spacerów ze słuchawkami na uszach (to była forma odreagowania).
Teraz też spaceruję, wróciłem do gitary, znalazłem sobie dodatkowo nowe zainteresowanie.
Wyjść do ludzi? Czytałem takie porady już wcześniej - wiem, że to mądra rada - ale ja chyba nie wiem jak to się robi. W sensie - jestem raczej osobą introwertyczną, nawiązywanie nowych znajomości nie jest (mówiąc eufemistycznie) moją mocną stroną, poza tym czuję się nienaturalnie w takich sytuacjach.

2. Co lubię? Co powoduje, że czuję się szczęśliwy? Czego mi brakuje? Co powoduje, że cierpię?

Masa bardzo trudnych pytań. Nie wiem czy dobrze na nie odpowiem. Lubię, kiedy mogę się z kimś podzielić swoją wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami. Lubię, kiedy ktoś prosi mnie o pomoc, a ja potrafię tej pomocy udzielić. Nie lubię jak jest odwrotnie - kiedy nie mam pojęcia jak coś zrobić. I nie lubię sam prosić o pomoc i nie lubię pomocy przyjmować (choć kiedy ktoś nie chce przyjąć mojej pomocy, to jest to dla mnie przykre doświadczenie).
Czego mi brakuje? Myślę, że akceptacji. Samoakceptacji i akceptacji ze strony otoczenia. Może nawet nie to - myślę, że oczekuję potwierdzenia o tym, że jestem akceptowany. A jeśli nie mam takiego potwierdzenia, to odbieram to jako brak akceptacji. To głupie, wiem. Odrzucenie powoduje, że cierpię - i tutaj znowu to samo - mam na myśli to, co ja odbieram za odrzucenie.

3. Czy w dzieciństwie musiałem zasłużyć na miłość?
Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. I pewnie to jest już jakaś odpowiedź. Myślę, że mogło być tak w stosunku do jednego z rodziców. Z jakiegoś powodu starałem się nigdy nie sprawiać żadnych problemów wychowawczych. I faktycznie - nie sprawiałem.

4. Praktykowanie wdzięczności i inne ćwiczenia
Spróbuję tak zrobić.

5. Czy jestem szczęśliwy sam ze sobą?
Raczej bywam, ale dawno tego nie doświadczałem.

6. Czy chciałbym być w związku z kimś takim jak ja?
Trudne pytanie. Kiedy ktoś jest już szczęśliwy sam ze sobą, to właściwie do czego mu jest potrzebna druga osoba?
Dla tych chwil, w których mam dobry nastrój, w których przejawiam swoje charakterystyczne poczucie humoru i w których ogarniam w swojej ocenie rzeczywistość - to tak. Ale ja sam nie wiem czy to tylko przykrywka, a pod nią jest potrzeba ciągłej akceptacji - która może być frustrująca dla drugiej osoby i destrukcyjna dla relacji. Z tego powodu, jak i dlatego, że jestem kiepski w budowaniu relacji i jestem kiepski w funkcjonowaniu w tzw. normalnym życiu - to nie, nie chciałbym być ze sobą.

18

Odp: chcę się tylko wyżalić

Twoja ostatnia wiadomość, to prawie, jakbym czytała o sobie smile Szczególnie na temat trudności z kontaktami międzyludzkimi, potrzebą akceptacji, nawet ta potrzeba zasługiwania na miłość w dzieciństwie, a z tą pomocą innym a sobie- to już w ogóle  kropka w kropkę smile
Rozważasz autorze jakieś konkretne kroki w celu jakiejś zmiany i pracy nad tym stanem rzeczy? Np. jakaś grupa wsparcia, psycholog?

19

Odp: chcę się tylko wyżalić

Albo masz depresję...

... albo cierpisz na samotność. Potrzebujesz dziewczyny.

To poszukaj dziewczyny. Nie jesteś przecież człowikiem-drzewem.

Szukanie dziewczyny to ciężka praca. Samo się nie zrobi.
Jak się szuka? Cóż... w każdym rozwiązaniu jakie bym tu przedstawił wskażesz wady uniemożliwiające skorzystanie z niego.

Zatem Ty proponuj rozwiązania.

20

Odp: chcę się tylko wyżalić

Tak, trochę mi to wygląda na depresję, ale chyba większe znaczenie ma w Twoim przypadku brak samoakceptacji i niskie poczucie wartości. Nad tym w pierwszej kolejności należałoby moim zdaniem popracować, chyba jakaś terapia by się przydała. W chwili, kiedy zaczniesz akceptować siebie takim, jakim jesteś, zrozumiesz, że nie potrzebujesz już ciągłej akceptacji ze strony innych osób. W końcu nie wszyscy muszą nas lubić, my sami przecież też nie lubimy wszystkich, których znamy. Pojęcie miłości własnej czy też bycie szczęśliwym z sobą samym to trochę taka przenośnia: w moim mniemaniu chodzi właśnie tę akceptację siebie, poczucie, że wcale nie musisz być idealny, że ludzie będą Cię akceptować właśnie takim, a jak nie - to droga wolna, musu nie ma. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie cieszyć się szczęściem u boku drugiej osoby, bo nie postrzegamy wówczas relacji w kategorii brakującego ogniwa, tylko bardziej w kategoriach wartości dodanej.

21 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2020-11-03 00:51:24)

Odp: chcę się tylko wyżalić
Hophop napisał/a:

Dziękuję wszystkim za udzielone komentarze w tym temacie i za wyrazy wsparcia przesłane na privie. Pozwolę sobie odpowiedzieć na niektóre uwagi.

1. Co robię poza pracą?

To ciekawe pytanie. Szczęśliwie/Nieszczęśliwie mam taką pracę, w której mogę spędzać mnóstwo czasu - nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że mogę i chcę wink Teraz to się bardzo przydaje, bo w ten sposób wykorzystuję czas, który pewnie poświęciłbym na użalanie się nad sobą. Zdaję sobie sprawę, że jest to w jakimś stopniu forma ucieczki od problemów. Z drugiej strony mam nadzieję, że to nad czym pracuję przyczyni się do wzorstu mojego poczucia własnej wartości.
Tak więc czasu po pracy nie pozostaje mi dużo. Faktycznie, w okresie wakacji wykorzystywałem go głównie do patrzenia w ścianę, albo w komputer albo do długich spacerów ze słuchawkami na uszach (to była forma odreagowania).
Teraz też spaceruję, wróciłem do gitary, znalazłem sobie dodatkowo nowe zainteresowanie.
Wyjść do ludzi? Czytałem takie porady już wcześniej - wiem, że to mądra rada - ale ja chyba nie wiem jak to się robi. W sensie - jestem raczej osobą introwertyczną, nawiązywanie nowych znajomości nie jest (mówiąc eufemistycznie) moją mocną stroną, poza tym czuję się nienaturalnie w takich sytuacjach.

2. Co lubię? Co powoduje, że czuję się szczęśliwy? Czego mi brakuje? Co powoduje, że cierpię?

Masa bardzo trudnych pytań. Nie wiem czy dobrze na nie odpowiem. Lubię, kiedy mogę się z kimś podzielić swoją wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami. Lubię, kiedy ktoś prosi mnie o pomoc, a ja potrafię tej pomocy udzielić. Nie lubię jak jest odwrotnie - kiedy nie mam pojęcia jak coś zrobić. I nie lubię sam prosić o pomoc i nie lubię pomocy przyjmować (choć kiedy ktoś nie chce przyjąć mojej pomocy, to jest to dla mnie przykre doświadczenie).
Czego mi brakuje? Myślę, że akceptacji. Samoakceptacji i akceptacji ze strony otoczenia. Może nawet nie to - myślę, że oczekuję potwierdzenia o tym, że jestem akceptowany. A jeśli nie mam takiego potwierdzenia, to odbieram to jako brak akceptacji. To głupie, wiem. Odrzucenie powoduje, że cierpię - i tutaj znowu to samo - mam na myśli to, co ja odbieram za odrzucenie.

3. Czy w dzieciństwie musiałem zasłużyć na miłość?
Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. I pewnie to jest już jakaś odpowiedź. Myślę, że mogło być tak w stosunku do jednego z rodziców. Z jakiegoś powodu starałem się nigdy nie sprawiać żadnych problemów wychowawczych. I faktycznie - nie sprawiałem.

4. Praktykowanie wdzięczności i inne ćwiczenia
Spróbuję tak zrobić.

5. Czy jestem szczęśliwy sam ze sobą?
Raczej bywam, ale dawno tego nie doświadczałem.

6. Czy chciałbym być w związku z kimś takim jak ja?
Trudne pytanie. Kiedy ktoś jest już szczęśliwy sam ze sobą, to właściwie do czego mu jest potrzebna druga osoba?
Dla tych chwil, w których mam dobry nastrój, w których przejawiam swoje charakterystyczne poczucie humoru i w których ogarniam w swojej ocenie rzeczywistość - to tak. Ale ja sam nie wiem czy to tylko przykrywka, a pod nią jest potrzeba ciągłej akceptacji - która może być frustrująca dla drugiej osoby i destrukcyjna dla relacji. Z tego powodu, jak i dlatego, że jestem kiepski w budowaniu relacji i jestem kiepski w funkcjonowaniu w tzw. normalnym życiu - to nie, nie chciałbym być ze sobą.

Hmmm, podobnie jak wiele osób przede mną w jakiś sposób utożsamiam się z Twoim opisem. I powiem Ci, że podane tutaj rady naprawdę mają sens - zwłaszcza terapia i praktykowanie wdzięczności. Myślę, że na nasze samopoczucie składa się kilka składników:

1. Chemia organizmu - to co jemy i pijemy może pogarszać nasz nastrój (śmieciowe jedzenie, alkohol) w dłuższej perspektywie.
2. Perspektywa - to jak postrzegamy rzeczywistość. Wiadomo, świat jest jaki jest, ale mimo codziennych trudności są na nim rzeczy warte docenienia, tu bardzo pomaga praktyka wdzięczności.
3. Postrzeganie siebie - tu chyba pomoże terapia. Albo dużo pracy nad sobą. Zaakceptowanie siebie. Wiem, że to brzmi jak banał...W gruncie rzeczy nie jest takie trudne. Wystarczy się poznać, swoje dobre i złe strony i to polubić. Po kawałku codziennie, aż wejdzie w nawyk. Dystansowanie się od sytuacji, które wzbudzają trudne emocje też pomaga. Jako introwertyk przeżywasz wszystko mocno w sobie, pewnie dużo analizujesz. To jedna z zalet introwertyków, ale też i wada, kiedy zafiksujemy się na trudnym temacie. Dystans pomaga widzieć sprawy inaczej i może tak bardzo z ich powodu nie cierpieć.
4. Dobre nawyki - zauważyłam, że kiedy dbam o siebie, o swoje środowisko, o zażywanie ruchu to mój nastrój zdecydowanie się poprawia.

Dobrze, że dostrzegasz mechanizmy, które mogą Cię trzymać w tych negatywnych schematach. Z tego jak piszesz wyłania się obraz ciekawej, ciepłej, inteligentnej, ale mimo wszystko bojącej się bliskości osoby. Mówisz, że mocno przeżywasz odtrącenie i czujesz się nieakceptowany jeśli ktoś wprost tej akceptacji nie wyrazi, to Cię może blokować w relacjach, myślę, że warto to przepracować, zanim wejdziesz w związek, inaczej może się okazać, że z obawy przed zranieniem będziesz go podświadomie sabotować. To jest do zrobienia!

Mocno wyznaję filozofię bycia swoim własnym źródłem szczęścia i własnym regulatorem nastroju. W przeciwnym wypadku w razie trudności życiowych idziesz na dno razem z partnerem, który może wtedy potrzebować wsparcia i Twojej siły. I sam możesz mocno potrzebować swojej siły! Z mojego doświadczenia wynika, że im mocniej potrzebujesz z kimś być, tym trudniejsze i nie do końca zdrowe relacje tworzysz. Wiem jak to jest być samotną, tęsknić za ciepłem, za uczuciem, łaknąć drugiego człowieka. Nie ma w tym nic złego, dopóki pojawienie się kogoś bliskiego nie staje się jedynym gwarantem szczęścia. Natomiast partner może być jednym z wielu ważnych powodów do bycia szczęśliwym, aczkolwiek nie jedynym.

A na koniec słowa nadziei. Po przepracowaniu swoich traum, podniesieniu się z bólu samotności, odkryciu, że nie muszę z nikim być, zaakceptowaniu i pokochaniu siebie spotkałam niezwykłą osobę, z którą stworzyłam związek (w moim poczuciu, choć i mój partner twierdzi podobnie), który ma jakość o jakiej nie mogłabym wcześniej nawet marzyć. I myślę, że każdy tak może, skoro nawet taki "dziwak" jak ja dał radę wink

Posty [ 21 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » chcę się tylko wyżalić

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024