Witajcie, chętnie wysłucham opinii, porad w dręczącej mnie kwestii. Mój synek obecnie ma 2 latka. Urodził się przez nieplanowane cesarskie cięcie z wagą 4,3 kg, piszę tą informację, ponieważ kilka osób z naszego otoczenia przypisuje temu negatywne skutki. W szpitalu tylko spał, budził się jedynie na jedzenie. W chwili pierwszego wejścia do domu zaczął krzyczeć i... tak jest do dziś. Najpierw tłumaczyliśmy sobie, że to kolki. Synek bardzo mało spał w dzień. Zaczął przesypiać całe noce już po ukończeniu 5 tygodni, spał z nami w sypialni w łóżeczku dostawionym od mojej strony. Noce były wytchnieniem od ciągłego płaczu i krzyku. Nie chciał pić z piersi, położna poleciła udać się do specjalisty od napięcia mięśniowego. Natychmiast znaleźliśmy panią rehabilitantkę od niemowląt specjalizującą się w napięciach mięśniowych i miesiącami rehabilitowałam syna po 4 razy dziennie. Przeszedł na mm, bo w żadnej pozycji mu nie pasowało, zrzucałam to właśnie na napięcie. Napięcie ustąpiło, ale synek nadal był niespokojny i wiele krzyczał (nie płakał, wrzeszczał z wściekłości). Jak skończył pół roku, przenieśliśmy go na noc do własnego pokoju, gdzie bez problemu zasypiał. W ciągu dnia nadal był koszmar, ale zaczęły mu wychodzić zęby, więc znów miałam nadzieję, że kiedyś to minie. Żadne żele, gryzaki - nie pomagały. Kilka razy pakowałam go i szłam uprosić pediatrę w przychodni na wizytę, bo ileż można krzyczeć. Pediatra badał i stwierdzał, że jest aż tak wrażliwy na ból dziąseł przy wyrzynaniu. Po roku w domu bardzo chciałam wrócić do swojej pracy i trochę choć odpocząć. Synek poszedł do żłobka dzień po pierwszych urodzinach. Od tamtej pory nie przespał ani jednej nocy. Budzi się na mleko, czego do ukończenia pierwszego roku nie robił. Budzi się z płaczem, jęczy. W żłobku jest wszystko w porządku, ma tylko problemy ze spaniem, ale ogólnie mało śpi od zawsze. Je z dokładkami, jak go odbieram to wygląda na zadowolonego, więc nie podejrzewam, że dzieje się tam coś złego. Na wiosnę zachowania zaczęły być naprawdę niepokojące. Podczas pandemii przebywał z babciami w ciągu dnia i jak tylko wracałam z pracy do domu to dostawał histerii - rzucał się na podłogę, uderzał głową o płytki, framugi... ale bez uronienia łzy. W końcu udałam się do psychologa, który stwierdził, że to przez to, że dużo czasu spędzam w pracy i podpowiedział co można zrobić. Zastosowałam się do porad specjalisty i przez jakiś czas było lepiej, ale histerie są na porządku dziennym. Ostatnio jak wpada w szał to cały czas powtarza "nie,nie,nie", ale bez odniesienia do czegoś konkretnego. Budzi się z krzykiem w nocy i drze się "nie,nie,nie", nie da się przytulić, dotknąć czy wyjąć łóżeczka, tylko rzuca się po łóżeczku. Od początku nie przepada za czułościami, choć codziennie staram się go przytulać, dużo całuje i mówię, że go kocham.
Zrzucaliśmy to na skoki rozwojowe, na bunt dwulatka, ale tak naprawdę ta histeria, wrzaski i dramaty są cały czas. Sąsiedzi podrzucili nam anonim, że mają obawy czy w naszym domu dobrze się dzieje
Dopiero niedawno pozwoliliśmy mu oglądać bajki, chcieliśmy aby poznał telewizor, smartfon jak najpóźniej. Nie lubi jak się mu czyta. Słodycze je baaaaardzo rzadko, pije głównie wodę, w żłobku czasem kakao lub herbatę do śniadania, więc cukru je mało. Bardzo mało mówi, tylko: mama, tata, baba, dziadzia, piciu...
To nasze jedyne dziecko, wśród znajomych i rodzin nie mamy zbyt wielu dzieci, więc nie mamy odniesienia. Powiedzcie, proszę, czy te zachowania znajdują się jeszcze w ramach normalności? Czasem z niewysapania, nerwów, stresu zastanawiam się czy nie iść do psychiatry...
2 2020-10-09 20:19:50 Ostatnio edytowany przez zyciezycie (2020-10-09 20:20:10)
Witaj!
Nie znam szczegółowej sytuacji, więc to co napiszę to tylko porada.
1. Małe dzieci często odczytują instynktownie odczucia rodziców, więc jeśli Pani jest cały czas zestresowana to Syn może w tej sytuacji na Pani widok zanosić się płaczem. Przy ojcu dziecka jest tak samo? Dlatego dobrym pomysłem jest wizyta u psychiatry jeśli odczuwa Pani taką potrzebę.
2. Dziecko 2 letnie często wymawia pojedyncze słowa, więc nie musi to budzić jakiegoś niepokoju. Ze względu na histerie i ciągły płacz najlepiej się udać do psychologa dziecięcego. Rozumiem, że Syn nie jest rozpieszczany? Jeśli dziecko nie lubi się przytulać i zanosi się potem płączem to znaczy, że czuje dyskomfort z tym związany. Czy tak jest? Jak Syn zachowuje się po czułościach? Czy syn lubi bawić się z dziećmi? Jak dostosowuje się do zmian? Szybko się uczy nowych rzeczy?
Witaj!
Nie znam szczegółowej sytuacji, więc to co napiszę to tylko porada.
1. Małe dzieci często odczytują instynktownie odczucia rodziców, więc jeśli Pani jest cały czas zestresowana to Syn może w tej sytuacji na Pani widok zanosić się płaczem. Przy ojcu dziecka jest tak samo? Dlatego dobrym pomysłem jest wizyta u psychiatry jeśli odczuwa Pani taką potrzebę.
2. Dziecko 2 letnie często wymawia pojedyncze słowa, więc nie musi to budzić jakiegoś niepokoju. Ze względu na histerie i ciągły płacz najlepiej się udać do psychologa dziecięcego. Rozumiem, że Syn nie jest rozpieszczany? Jeśli dziecko nie lubi się przytulać i zanosi się potem płączem to znaczy, że czuje dyskomfort z tym związany. Czy tak jest? Jak Syn zachowuje się po czułościach? Czy syn lubi bawić się z dziećmi? Jak dostosowuje się do zmian? Szybko się uczy nowych rzeczy?
Dziękuje za odpowiedź i zainteresowanie.
1. Wydaje mi się, że bardzo dobrze to przed nim ukrywam. Przy nim jestem cierpliwa i staram się być spokojna. Obrywa w zamian mąż, wiadomo, na kimś trzeba się wyżyć. Prawie codziennie są nerwy i nasze relacje znacznie się pogorszyły, ale wydaje mi się, że synek tego jeszcze nie rozumie. Raczej się przy nim nie kłócimy. Jeśli jest sam z tatą to jest ok, ale jeśli jestem ja to nawet do taty nie podchodzi, a jak mąż chce go dotknąć czy choć czasem tylko spojrzy, to od razu awantura. Psychiatry się obawiam, bo myślę, że jak zacznę brać jakieś leki to już nigdy nie przestanę.
2. Syn nie płacze, krzyczy i się wścieka. Czy jest rozpieszczany, hmmmm.... może być... Bajki mocno limitowane, słodycze też, ale generalnie to ma wszystko czego chce i nawet dużo za dużo. Stosy super zabawek od dziadków, cioć itp. Dużo wymusza, więc często ulegamy żeby już nie słuchać tych wrzasków, wiem że to ogromny błąd... Podam przykład początku wczorajszej awantury. Wziął swoją poduszkę i kocyk i położył się na dywanie w salonie, pokazał żebym położyła się obok. Powiedziałam, że już się kładę, ale nie mam kocyka. Pobiegł do sypialni i przytaszczył całą moją kołdrę. Pokazuje, że mam się kłaść. Położyłam, a on we wrzask taki, że uszy puchną i głową o podłogę. I tak 30 min, a ja nie mam pojęcia o co chodzi. Do psychologa dziecięcego czekamy już na wizytę. Co do czułości to zależy od dnia. Czasem za Chiny Ludowe nie da się dotknąć, a jak ma dobry dzień to rozdaje mi (tacie nie) buziaczki, daje się przytulać. Te przytulenia trwają dosłownie chwilę, bo zaraz się odsuwa. Marzę o tym, by kiedyś zasnął przytulony albo poleżał koło mnie dłużej niż 10 sekund... Nigdy się to nie wydarzyło, więc mam wrażenie, że omijają mnie te najpiękniejsze chwile macierzyństwa Co do przystosowania do zmian i uczenia się nowych rzeczy myślę, że jest ok. Czy bawi się z dziećmi to wiem tylko tyle co od pań ze żłobka, że dzieci w tym wieku raczej nie bawią się ze sobą, tylko obok siebie, a co najwyżej zabierają sobie coś. Ale na placu zabaw interesuje się innymi dziećmi, szczególnie starszymi.
Co do psychiatry. Utarło się przekonanie, że to lekarz dla wariatów Jednak zdrowie psychiczne jest bardzo ważne. Nawet jeśli będzie Pani brała leki to na pewno nie na stałe o ile nie ma wskazań, które by kazały brać je do końca życia. Może psycholog pomoże? Lepiej spróbować, bo szkoda niszczyć małżeństwo jeśli mężowi się potem obrywa.
Nawet jak Pani ukrywa swoje emocje to dziecko to wyczuje i tak powstaje błędne koło. Dlatego też może lepiej się nie męczyć i spróbować pomocy z zewnątrz.
Co do syna to myślę, że wrzaskami próbuje uzyskać to co chce, więc problem rozpieszczania może się pogłębiać. Zwłaszcza, że teraz Syn już sporo od Państwa wymusza. Będzie tylko gorzej, więc psycholog dziecięcy jest napewno dobrym wyjściem.
Niestety przez internet nie da się postawić diagnozy, ba niektórzy lekarze nawet i na żywo nie potrafią. Moim zdaniem nie jest to kwestia tylko rozpieszczenia, bo dziecko płacze od samego początku, takie małe dziecko czyli noworodek nie wymusza, płacze bo mu źle z jakiegoś powodu. Na początku możliwe, że rzeczywiście chodziło o napięcie mięśniowe (mój syn też miał, też 4 razy dziennie ćwiczyłam z nim metodą Vojty, ale on akurat mało płakał i lubił, nadal lubi się przytulać). Natomiast córka (obecnie roczna), nie lubi się przytulać, w ogóle po nakarmieniu butelką trzeba ją od razu odkładać bo wyje. Widać taki urok. Natomiast u Was jest to ciągłe od samego początku, moim zdaniem to sugeruje jakieś problemy neurologiczne, no bo co innego?
Proszę nie myśl, że Cię o coś oskarżam, ale musisz mieć świadomość, że tak zachowują się dzieci np. z FAS, czyli alkoholowym zespołem płodowym. To dotyka dzieci z różnych rodzin, nie tylko patologicznych. Czasami wystarczy wypić lampkę wina w nieodpowiednim momencie rozwoju płodu, a czasami można łoić flachę za flachą i nic nie będzie dziecku (rzadko się to zdarza, ale jednak).
Jeżeli dziecko stało się bardziej nerwowe (problemy ze snem) po pójściu do żłobka, a w domu nie zmieniło się nic to znaczy, że jednak w przedszkolu dzieje się coś złego, coś co Twoje dziecko uważa za złe, coś co dodatkowo go stresuje.
Oczywiście to jest tylko zgaduj zgadula, ale moim zdaniem tak jak pisałam wyżej to sa problemy neurologiczne, coś cały czas od samego początku go boli, czegoś się boi? wcześniej się tylko darł, bo dziecko inaczej nie okaże złości i strachu, teraz nauczył się mówić nie i w ten sposób przekazuje, że coś jest nie tak. Jak dziecko budzi się z takim krzykiem to znaczy, że albo go coś boli, albo przeżywa coś co wydarzyło się w dzień. OCzywiście obecnie może się na to nakładać bunt dwulatka (wiem coś o tym, syn teraz też ma etap "nie", a najbardziej "nie siostra"). Psycholog dziecięcy u dwulatka cudów nie zdziała (zważywszy, że duża część psychologów jest mało profesjonalna), już mogę Ci powiedzieć co usłyszycie "Dziecko przechodzi bunt dwulatka, dodatkowo poszła Pani wcześnie do pracy, więc dziecko dodatkowo przechodzi lęk separacyjny. Małe dzieci próbują wyczuć Państwa granice, na ile Państwo mu pozwolicie, na ile przesuniecie granicę. Będę wył dopóki nie dostanę cukierka, następnym razem będę wył dopóki nie dostanę dwóch itd. Proszę być konsekwentnymi rodzicami i nie ulegać histeriom dziecka".... tutaj nastąpią rady, jak się zachować gdy dziecko ma napad furii: moga być w miarę sensowne typu schylenie się do poziomu dziecka, by być twarzą w twarz i wytłumaczenie dlaczego nie powinien się tak zachowywać : pozytywna informacja- to co nam się nie podoba (ale zawsze mówimy, ze to zachowanie jest złe, a nie samo dziecko)- i znowu pozytywna informacja, pochwalenie za coś. Albo rady mogą być kretyńskie typu: posadzić dziecko na karnego "jeżyka", czy zabrać zabawki.
To Wy jesteście rodzicami i to Wy czujecie co jest nie tak, w czym jest największy problem, czy to bardziej psychika- choroba duszy, czy choroba ciała. Idźcie za tym co czujecie i diagnozujcie w tym zakresie.
Co do konsultacji neurologicznej u tak małego dziecka to niestety jest trudna, bo tomograf głowy trzeba robić w znieczuleniu ogólnym i lekarze rzadko się godzą (słusznie w większości przypadków) na diagnostykę tego typu, gdy dziecko np. nie miało wypadku, czy jego stan nie zagraża życiu "bo po co podawać narkozę, skoro dziecko nie traci przytomności, nie wymiotuje bez powodu itp."
Mam nadzieję, że Cię niczym nie uraziłam, trudno pisać i czytać o takich problemach,trudno też coś doradzić, bo po prostu trudna jest diagnoza takich maluchów. Pozdrawiam i życzę dużo siły i wytrwałości.
Pytanie czy ten mały człowiek nie nauczył się tak wrzeszczeć, żeby wymuszać?
Może warto pokazać ze jego histerie nic nie dają ( polecam zatyczki do uszu).
Czytałem wiele historii o takich dzieciach, które wchodząc w spazmy, krzyki a nawet samo uszkodzenia wymuszają pewnie zachowania/decyzje na opiekunach.
Pytanie czy ten mały człowiek nie nauczył się tak wrzeszczeć, żeby wymuszać?
Może warto pokazać ze jego histerie nic nie dają ( polecam zatyczki do uszu).
Czytałem wiele historii o takich dzieciach, które wchodząc w spazmy, krzyki a nawet samo uszkodzenia wymuszają pewnie zachowania/decyzje na opiekunach.
A doczytałeś, że dziecko płacze od urodzenia i budzi się z krzykiem ? Nie słyszałam o wymuszaczach noworodkach i wymuszających małych "lunatykach"
Ja bym zaczęła diagnozować. Najpierw neurolog, jak wszystko będzie ok, to psychiatra dziecięcy.
Zachowania dziecka opisane w wątku wzbudzają niepokój i na pewno do naturalnych nie należą.
Zdecydowanie potrzeba diagnozy, bo to nie jest prawidłowe zachowanie.
Jako niemowlę widziałabym hajnida (high need baby) ale nie wiem czy w wieku dwóch lat dalej to występuje.
Koniecznie dobry specjalista i to jak najszybciej, bo coś nie jest w porządku i na pewno może być lepiej tylko trzeba dobrej diagnozy żeby wiedzieć jak postępować.
10 2020-12-04 10:45:35 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2020-12-04 11:01:20)
Trochę dzieci widziałam w swoim otoczeniu i wszystkie jako malutkie dzieci (niemowlaki czy 2 latki) lubiły się przytulać. Oczywiście nie cały czas, tym bardziej, że jako 2 latki przechodzą taką fazę, gdzie uczą się mówić nie. Ale wszystkie oczekiwały bardzo dużo kontaktu i uwagi, często wymuszając to płaczem jako niemowlaki (ale to jest wg mnie zupełnie normalne, należy zaspokajać tą potrzebę, później dziecko dobrze się rozwija). Dla mnie stałe sygnalizowanie niechęci do czułości i przytulania i inne zachowania (uderzanie głową, histeria jak przychodzisz, jego zachowienie w nocy) są czymś czym bym się niepokoiła i co by mnie skłoniło do szukania pomocy.
Dobrze, że nie dajecie dziecku smartfona i nie dawajcie jeszcze długo, bo to mu zaszkodzi w rozwoju. Może mieć problemy w nauce później, w skupieniu się. Nie potrzebuje też tej masy zabawek. Lepiej by miał ich mało pod ręką, a reszta poza jego zasięgiem. Dla małych dzieci dobrą zabawką są proste rzeczy, choćby butelki z czymś w środku, czym można potrząsać, kamyki, liście :-) Proste rzeczy rozwijają wyobraźnie, nie przytłaczają dziecka i dziecko uczy się skupienia.
" Pytanie czy ten mały człowiek nie nauczył się tak wrzeszczeć, żeby wymuszać?
Może warto pokazać ze jego histerie nic nie dają ( polecam zatyczki do uszu).
Czytałem wiele historii o takich dzieciach, które wchodząc w spazmy, krzyki a nawet samo uszkodzenia wymuszają pewnie zachowania/decyzje na opiekunach."
Zdecydowane nie dla takich metod. Chyba, że chcesz aby dziecko przestało wierzyć, że może na tobie polegać, aby miało problemy w relacjach i popsuć sobie z nim relacje na przyszłość. Jeśli dziecko jest niemowlakiem to trzeba zaspokoić potrzebę bliskości (chyba, że chodzi o coś innego). Później to przechodzi. W późniejszym wieku tłumaczyć, rozmawiać z dzieckiem.