Dzień dobry wszystkim,
Postanowiłam tutaj napisać, aby zapytać Was o poradę i obiektywne spojrzenie na sytuacje. Mój problem polega na tym, ze nie potrafię stworzyć dłuższej relacji z mężczyznami, nie potrafię być przy nich sobą, kończę wszystkie relacje bez wyraźnej przyczyny. Kiedy byłam małą dziewczynką i jeszcze nastolatka do 18 roku życia- wierzyłam w wielką miłość- taką filmową Jednak moje pierwsze doświadczenia z mężczyznami, które zaczęły się właśnie w wieku 18 lat szybko zmieniły moje podejście do relacji damsko- męskich. Pierwszy, drugi, trzeci facet z jakim się spotykałam traktowali mnie przedmiotowo ( jesteś mi potrzebna tylko do seksu , potem spadaj, napisze jak będę chciał znów seksu) . Po tych doświadczeniach i złamanym sercu w młodym wieku przestałam wierzyć w miłość i nie chciałam się nigdy więcej zakochać, nic czuć. Chciałam być jak kamień i traktować wszystkich mężczyzn tak jak oni traktowali mnie. Tamten okres czyli wiek 16-21 lat był dla mnie cholernie trudny, bo poza złymi doświadczeniami z mężczyznami, miałam też problemy psychiczne ( zaburzenia odżywiania i depresje). To wszystko wpłynęło na mnie bardzo negatywnie - zwłaszcza na moją samoocenę. Ciągle widziałam się jako: niewystarczająco chudą, niewystarczająco wysportowaną, niewystarczająco ładną, niewystarczająco mądrą, niewystarczająco fajną..)
Czasem zdarza się, że na ulicy zaczepiają mnie mężczyźni, mówiąc, że się im spodobałam i że chcieliby się ze mną spotkać - co wtedy robię ja ? a no oczywiście mówię: "mam chłopaka niestety nie możemy się spotkać".. Nawet jeśli podchodzą do mnie mężczyźni, którzy podobają mi się fizycznie, i sprawiają dobre pierwsze wrażenie, są kulturalni i mili.. kończy się prawie zawsze właśnie tym tekstem z mojej strony. Jeśli raz na 100 przypadków dam swój numer, to albo w wiadomości piszę ,że jednak się nie spotkamy ponownie, albo jeśli się spotkamy i jest fajnie.. to po kilku miesiącach max 3 kończę relacje z mężczyznami mówiąc im właśnie, że to koniec, bo wracam do swojego byłego.. MASAKRA wiem ;(
Dlaczego to robię? Właśnie dlatego, że nie czuje się wystarczająco dobra, cały czas uważam, że nie wyglądam wystarczająco dobrze, i że nie osiągnęłam niczego spektakularnego w swoim życiu, że moje życie jest nudne? i przez to wszystko nigdy nikt nie będzie mną prawdziwie zainteresowany. Najgorsze jest to, że nie pozwalam zdecydować tym facetom co oni myślą o mnie, tylko ja w swojej głowie mam już 10000 myśli o sobie samej, przez które sama sabotażuje każdą jedną relacje..
Nie wiem co z tym zrobic? Pójść do psychologa ? Zmiana myślenia nie działa niestety nie jest to takie proste ... Tak bardzo chciałabym być normalna, naprawić swoją głowę, cieszyć się życiem, randkować.. Chciałabym spotykać się z mężczyznami, tworzyć zdrową relacje, bez przekreślania siebie na starcie, okłamywania tych mężczyzn, że mam lub wracam do byłego chlopaka, tylko po to, żeby zakończyć lub w ogóle nie dać szansy jakiejś relacji.. Ale nie potrafię się naprawić