Może zacznę od początku. Poznałem pewną dziewczynę szukając partnerki na wesele. Akurat sobie ją wybrałem spośród kilkunastu chętnych. Napisałem do niej i potwierdziła, że jest oczywiście chętna towarzyszyć. Do czasu pierwszego spotkania pisaliśmy sobie kilka razy na messengerze dosyć dużo i było flow. Fajnie się gadało. Pierwsze spotkanie jakoś tak ze 3 tygodnie później. Spacer, lody, rozmowa. Fajnie spędzony czas(2,5 godziny) i misiek na pożegnanie. Od razu jak ją zobaczyłem to mi się spodobała za swoją naturalność. Po prostu normalna dziewczyna. Potem też były dni gdzie sobie pisaliśmy. Oczywiście nie dzień w dzień, ale ze 2-3 razy w tygodniu taki dłuższy kontakt był. W między czasie sama napisała, że kupiła sobie już sukienkę na poprawiny i jako, że nie zapytałem czy pokaże, to sama dopytywała czy chce ją zobaczyć czy nie i zaraz później nagrała mi filmik jak się w niej prezentuje. No wrażenie mega. Nie wiem czy to był już jakiś znak z jej strony? Kilka dni później zadzwoniłem, żeby się umówić i znaleźliśmy wspólnie dzień aby nam pasował. Zabrałem ją do zoo w swojej okolicy, spacer i znowu lody. Trzy godzinki zeszły, widać, że jej się podobało szczególnie strefa insektów, płazów, gadów i rybek. Tylko wydaje mi się, że przegapiłem tutaj swoją szansę na coś więcej. Było dużo rozmowy, uśmiechu na powitanie i pożegnanie misio z delikatnym buziakiem w policzek. Trzeci raz...To wyjazd na polter(ten dzień miała mieć zajęty bo zaprosił ją na wesele jakiś gość który potem ją odmówił), akurat w ten dzień sama się do mnie odezwała i delikatnie podpytałem czy już jest na miejscu. Okazało się, że nie pojechała i jest w robocie, ale bez problemu się zgodziła aby jechać na kilka godzin na to spotkanie do przyszłych młodych i tam też ich już poznała. I tu szacunek bo było już późno a dojechaliśmy dopiero na 23.00. Też było fajnie, pierwsze fotki, objęcia do nich, buziak na koniec tradycyjnie ale nie w usta. Powrót był już słaby bo źle się czuła, przeziębiona itd. Następne spotkanie to już na szybko w galerii na wybór winka i kartki dla młodych więc taka luźna godzinka. No i nadszedł czas wesela, poprawin. Pojechaliśmy od soboty do poniedziałku. Wspólny domek wiadomo. Myślałem, że tam coś zabajeruje ale znowu nic. Wiadomo dużo śmiechów było na imprezach, gadania, tańcowania na weselu, mówienia do ucha, ciut dotyku z mojej strony,ognisko do wieczora itd.
Powiem tak. Przed weselem bałem się robić cokolwiek aby jej nie wystraszyć, żeby czasem mi nie odmówiła tego wyjazdu. Jakby nie była zainteresowana gdybym chciał ją pocałować w usta czy więcej inicjować dotyku to by mogła pomyśleć, że jeszcze będę na miejscu jakimś natrętem i by bała się jechać. Z kolei na weselu unikałem pocałunku bo...nie chciałem w razie czego tworzyć gęstej atmosfery na miejscu, bo by wszystko wtedy siadło jakby nie miała ochoty. Po powrocie zapytałem, że chyba nie żałuje, że się zgodziła jechać i powiedziała, że jej się super podobało i mówię, że chyba się jeszcze nie raz zobaczymy, pójdziemy sobie gdzieś na miasto czy na imprezę to jest jak najbardziej na tak. Nawet planuję spotkanie w weselnym gronie młodzi, świadek i my jako takie urozmaicenie.
Dużo mi opowiadała przez ten czas spotkań czy o sobie, rodzinie i to dosyć takie mocne rzeczy. Mocno się otwierała. O komfort się nie boję bo wiem, że dobrze się ze mną czuła od samego początku. Dotyku nie za dużo ale był. Wiadomo błędy jakieś też były popełnione ale nie chciałem czegoś spalić. Rozumiem, że mogę zostać sklasyfikowany przez nią jako męska koleżanka jak w końcu się jakoś nie określę. Nie wiem czy ona czuje, że mi się podoba, jak odbierała te spotkania(bo ja nie mówiłem że to randki) szczególnie to zoo..Chyba jak kumata i chciałem się spotykać z nią te kilka razy to się czegoś mogła domyślać..Oczywiście jest wolna, ale jest problem bo jara się tym swoim wyjazdem za granicę jako opiekunka. Może na rok, może dwa, a może znajdzie sobie tam chłopaka(nawet murzyna) i zostanie. To jej słowa. Z drugiej strony strony stwierdziła, że jak będzie lipa to wróci, ale przeczuwam, że trochę tam pobędzie. Jestem ciekawy jaki by miała stosunek do tego wyjazdu gdyby była w związku. Teraz czeka tylko na otwarcie granic i leci...
Niedawno odbyłem kolejne spotkanie na którym powiedziałem sobie wóz albo przewóz. Było miło a podczas odprowadzania chciałem ją w końcu przytulić czy pocałować i.....nie wiem czemu tego nie zrobiłem. Byłem kompletnie zablokowany. W głowie miałem dwie myśli zrób to a z drugiej nie rób bo jak mnie mnie odrzuci to wszystko stracisz, nawet może znajomość. Całą noc nie spałem, myślałem o tym. Wiem, że kolejne spotkanie jak będzie za jakiś czas, to już zdecydowanie ostatni dzwonek na cokolwiek..