Mieszkanie z teściami - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 35 ]

Temat: Mieszkanie z teściami

Hej, zarejestrowałam się tutaj, ponieważ od jakiegoś czasu brakuje mi towarzystwa, nie mam zbytnio z kim porozmawiać o tym, co mnie trapi. Może tutaj znajdę kogoś, kto może ma podobnie i przez to mnie zrozumie.
Od ponad roku jestem mężatką i zaraz po ślubie przeprowadziłam się do rodzinnego domu mojego męża. Do tej pory mieszkał on z rodzicami i wujkiem, który porusza się na wózku inwalidzkim. Oni wszyscy na parterze, a on sam na piętrze domu. Siostry męża już dawno wyszły za mąż i wyprowadziły się stąd.
Odkąd była mowa o ślubie i dalszym wspólnym życiu i mieszkaniu , to ja utrzymywałam, że nigdy nie przyjdę do niego mieszkać. Przecież na wsi ja się nie odnajdę, nie dogadam się z jego rodziną, nie pasuję tutaj, nie chcę. Nie wyobrażałam sobie że miałabym dzielić kuchnię z teściową, a dodatkowo z wujkiem, który przesiaduje w kuchni przy piecu całymi dniami i instruuje wszystkich co i jak sobie mają zrobić.. upierałam się i wiele razy przez to się kłóciliśmy, nieraz nawet oddawałam pierścionek zaręczynowy i chciałam zrezygnować ze ślubu. Mój mąż tak walczył o mnie, że na piętrze przerobił jeden pokój na kuchnię, taką pełną, z kuchenką, zmywarką, lodówką, szafki, blat, stół... Dobra, wychodzi na to że kuchni nie muszę z nikim dzielić, spoko. Kupiliśmy nawet pralkę, żeby pranie też całkiem oddzielnie móc sobie robić (łazienka była na piętrze, bo mąż zrobił ją dawno, zanim się nawet poznaliśmy). No, można powiedzieć bajka.. mój mąż naprawdę bardzo się starał. Zrobił kuchnię, kupił sprzęty, wyremontował pokój, korytarz, klatkę schodową. Oprócz tego rok przed weselem zrobił od zera elewację całego domu, nie dość że z własnych pieniędzy to własnymi rękami (z pomocą paru kolegów). Już po slubie ocieplił jeszcze poddasze, bo była łysa blacha na dachu i od strychu ciągnęło zimno. Wszystko żeby nam się dobrze mieszkało, na początku tego roku zrobił też remont kolejnego pokoju, w którym urządziliśmy sypialnię. Ja bardzo doceniam to jego poświęcenie, bardzo jestem mu wdzięczna za to że polepsza nam warunki zycia. Wszystko fajnie, ale tak zainwestował w ten dom, wszystko porobił, a dom stoi na jego ojca, który jest alkoholikiem. Ojciec próbuje prowadzić gospodarstwo rolne, razem z żoną chowają krowy i mają kilkanaście h pola. Jak przychodzą sianokosy albo żniwa to okazuje się, że bez pomocy mojego męża się nie obejdzie. No i mąż bierze wolne w pracy, bo starszy nie pojedzie kombajnem, bo nie widzi, nie wsiądzie na ciągnik, bo często nie jest trzeźwy (mój mąż kupił mu nawet taki duży ciągnik co to więcej i szybciej można nim zrobić żeby mu było łatwiej). Nieraz tak było że pojechał w pole to mąż musiał zaraz po niego jechać, bo zepsuła mu się jakaś maszyna i nie może sobie poradzić żeby wrócić albo wjechał w coś i nie umie wyjechać... Nieraz trzeba go dosłownie przynieść do domu, bo gdzieś w stodole zapił. Nie dba o dom, o siebie ani tyle. Mama mojego męża jest trochę inna, ale nie znaczy to że umiem z nią rozmawiać. Niestety, brak wspólnych tematów.
Jeszcze do marca tego roku było jakoś, bo chodziłam do pracy, mało tu byłam. Z racji tego że do pracy mam 60km (w miejscowości z której pochodzę), to dużo czasu też szło na dojazdy, większość dnia byłam poza tym wszystkim co tu jest. W marcu zaczęłam chorobowe, półtora miesiąca później urodziłam córeczkę. Jestem
teraz na urlopie macierzyńskim i odchodzę od zmysłów.
Dzieciątko jest zdrowe, piękne i cudowne. Zajmuję się nim sama. Mój mąż chodzi do pracy i nie ma go cały dzień, często jak wraca wieczorem to idzie ogarnąć co jego ojciec namącił.. do nas czasem przychodzi dopiero koło 19-20. Jak nie idzie do pracy to pracuje na gospodarstwie rodziców i nadal całymi dniami się nie widzimy..
Wydawałoby się, że babcia w domu to pomoże przy dziecku. Nic bardziej mylnego. Niestety. Moi rodzice codziennie piszą, dzwonią, pytają się o wnusię, chcą rozmawiać przez Skype, jak nie to każą wysyłać sobie zdj wnuczki. A babcia która jest na miejscu widzi nas tylko jak wyjdziemy na podwórko i ona akurat idzie z obory albo w drugą stronę, coś tam zagada i idzie bo nie ma czasu. Czasem przyniesie nam jakiś obiad a tak to nie zagląda do nas w ogóle.  Dziś chciała małą wziąć na ręce, a ja jej nie pozwoliłam, bo była w takich brudnych ubraniach że nie mogę... miała na sobie koszulkę, w której widzę ją od tygodnia...i po wyjściu ze stajni wcale się nie przebiera..chwali się że się myje raz na tydzień i wystarczy. Nie rozumiem tego.... Jak tak można żyć?! Obraziła się i poszła. No cóż.....
Odkąd tu mieszkam moje kontakty z koleżankami uległy ograniczeniu. Odkąd mam dziecko jest z tymi kontaktami jeszcze gorzej. A chyba właśnie teraz jeszcze bardziej potrzebuję innych ludzi.
Jest mi ciężko, czasem czuję się jak samotna matka, w dodatku w takim otoczeniu... Wszystkie moje obawy sprzed ślubu o mieszkaniu tutaj się sprawdziły. Miałam rację, ale zrobiłam tak jak chciał mój mąż, bo tak bardzo go kocham. Mimo tego nie ma dnia, żebym nie myślała o wyprowadzce. Często w nocy, gdy wstaję do dziecka, potem nie mogę zasnąć i myśli się kotłują. W internecie szukam ogłoszeń o mieszkaniach do wynajęcia... Tak, chcę stąd uciekać.
O wielu rzeczach nie napisałam, o awanturach na parterze do późnych godzin nocnych, o wyzwiskach które na swój temat słyszałam, o szeptach na temat mojej rodziny, o pytaniach gdzie jadę, po co jadę, gdy gdzieś jadę, o wyznaczaniu godzin na pranie (!)..
Czuję, że to wszystko co opisałam jest ogromną częścią mojego obecnego życia, ma wpływ na mnie i niestety na moje dziecko również. Co gorsza bardzo źle wpływa to na moje małżeństwo. Z mężem bardzo dużo się kłócimy przez jego rodziców i tę ich gospodarkę.. Nie ma niestety na to sposobu.
Zamiast cieszyć się młodością (jeszcze kilka wiosen do trzydziestki mi brakuje), cieszyć się małżeństwem, macierzyństwem to wpadam coraz głębiej we frustracje, dołki i nie wiem, czy nie wraca depresja, z którą dobrych parę lat temu sobie poradziłam....
Dobra, koniec tej epopei żalów..

Powiedzcie, jakich Wy macie teściów? Kto z teściami mieszka? Jak się dogadujecie? I proszę, może ktoś ma złotą radę, powiedzcie, jak mam postąpić, żeby coś zmienić..

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mieszkanie z teściami

Jedyne co możesz zrobić to porozmawiać z mężem i wyprowadzić się od teściów. Miałaś przed ślubem rację, że to zły pomysł z nimi zamieszkać, szkoda że nie trzymałaś się swojego zdania, no ale czasu już nie cofniesz.
Ja bardzo lubię swoich teściów, ale z nimi nie mieszkam. W ogóle uważam, że mieszkanie po ślubie z rodzicami lub teściami to kiepski pomysł.

3

Odp: Mieszkanie z teściami
PeonyLady napisał/a:

Hej, zarejestrowałam się tutaj, ponieważ od jakiegoś czasu brakuje mi towarzystwa, nie mam zbytnio z kim porozmawiać o tym, co mnie trapi. Może tutaj znajdę kogoś, kto może ma podobnie i przez to mnie zrozumie.
Od ponad roku jestem mężatką i zaraz po ślubie przeprowadziłam się do rodzinnego domu mojego męża. Do tej pory mieszkał on z rodzicami i wujkiem, który porusza się na wózku inwalidzkim. Oni wszyscy na parterze, a on sam na piętrze domu. Siostry męża już dawno wyszły za mąż i wyprowadziły się stąd.
Odkąd była mowa o ślubie i dalszym wspólnym życiu i mieszkaniu , to ja utrzymywałam, że nigdy nie przyjdę do niego mieszkać. Przecież na wsi ja się nie odnajdę, nie dogadam się z jego rodziną, nie pasuję tutaj, nie chcę. Nie wyobrażałam sobie że miałabym dzielić kuchnię z teściową, a dodatkowo z wujkiem, który przesiaduje w kuchni przy piecu całymi dniami i instruuje wszystkich co i jak sobie mają zrobić.. upierałam się i wiele razy przez to się kłóciliśmy, nieraz nawet oddawałam pierścionek zaręczynowy i chciałam zrezygnować ze ślubu. Mój mąż tak walczył o mnie, że na piętrze przerobił jeden pokój na kuchnię, taką pełną, z kuchenką, zmywarką, lodówką, szafki, blat, stół... Dobra, wychodzi na to że kuchni nie muszę z nikim dzielić, spoko. Kupiliśmy nawet pralkę, żeby pranie też całkiem oddzielnie móc sobie robić (łazienka była na piętrze, bo mąż zrobił ją dawno, zanim się nawet poznaliśmy). No, można powiedzieć bajka.. mój mąż naprawdę bardzo się starał. Zrobił kuchnię, kupił sprzęty, wyremontował pokój, korytarz, klatkę schodową. Oprócz tego rok przed weselem zrobił od zera elewację całego domu, nie dość że z własnych pieniędzy to własnymi rękami (z pomocą paru kolegów). Już po slubie ocieplił jeszcze poddasze, bo była łysa blacha na dachu i od strychu ciągnęło zimno. Wszystko żeby nam się dobrze mieszkało, na początku tego roku zrobił też remont kolejnego pokoju, w którym urządziliśmy sypialnię. Ja bardzo doceniam to jego poświęcenie, bardzo jestem mu wdzięczna za to że polepsza nam warunki zycia. Wszystko fajnie, ale tak zainwestował w ten dom, wszystko porobił, a dom stoi na jego ojca, który jest alkoholikiem. Ojciec próbuje prowadzić gospodarstwo rolne, razem z żoną chowają krowy i mają kilkanaście h pola. Jak przychodzą sianokosy albo żniwa to okazuje się, że bez pomocy mojego męża się nie obejdzie. No i mąż bierze wolne w pracy, bo starszy nie pojedzie kombajnem, bo nie widzi, nie wsiądzie na ciągnik, bo często nie jest trzeźwy (mój mąż kupił mu nawet taki duży ciągnik co to więcej i szybciej można nim zrobić żeby mu było łatwiej). Nieraz tak było że pojechał w pole to mąż musiał zaraz po niego jechać, bo zepsuła mu się jakaś maszyna i nie może sobie poradzić żeby wrócić albo wjechał w coś i nie umie wyjechać... Nieraz trzeba go dosłownie przynieść do domu, bo gdzieś w stodole zapił. Nie dba o dom, o siebie ani tyle. Mama mojego męża jest trochę inna, ale nie znaczy to że umiem z nią rozmawiać. Niestety, brak wspólnych tematów.
Jeszcze do marca tego roku było jakoś, bo chodziłam do pracy, mało tu byłam. Z racji tego że do pracy mam 60km (w miejscowości z której pochodzę), to dużo czasu też szło na dojazdy, większość dnia byłam poza tym wszystkim co tu jest. W marcu zaczęłam chorobowe, półtora miesiąca później urodziłam córeczkę. Jestem
teraz na urlopie macierzyńskim i odchodzę od zmysłów.
Dzieciątko jest zdrowe, piękne i cudowne. Zajmuję się nim sama. Mój mąż chodzi do pracy i nie ma go cały dzień, często jak wraca wieczorem to idzie ogarnąć co jego ojciec namącił.. do nas czasem przychodzi dopiero koło 19-20. Jak nie idzie do pracy to pracuje na gospodarstwie rodziców i nadal całymi dniami się nie widzimy..
Wydawałoby się, że babcia w domu to pomoże przy dziecku. Nic bardziej mylnego. Niestety. Moi rodzice codziennie piszą, dzwonią, pytają się o wnusię, chcą rozmawiać przez Skype, jak nie to każą wysyłać sobie zdj wnuczki. A babcia która jest na miejscu widzi nas tylko jak wyjdziemy na podwórko i ona akurat idzie z obory albo w drugą stronę, coś tam zagada i idzie bo nie ma czasu. Czasem przyniesie nam jakiś obiad a tak to nie zagląda do nas w ogóle.  Dziś chciała małą wziąć na ręce, a ja jej nie pozwoliłam, bo była w takich brudnych ubraniach że nie mogę... miała na sobie koszulkę, w której widzę ją od tygodnia...i po wyjściu ze stajni wcale się nie przebiera..chwali się że się myje raz na tydzień i wystarczy. Nie rozumiem tego.... Jak tak można żyć?! Obraziła się i poszła. No cóż.....
Odkąd tu mieszkam moje kontakty z koleżankami uległy ograniczeniu. Odkąd mam dziecko jest z tymi kontaktami jeszcze gorzej. A chyba właśnie teraz jeszcze bardziej potrzebuję innych ludzi.
Jest mi ciężko, czasem czuję się jak samotna matka, w dodatku w takim otoczeniu... Wszystkie moje obawy sprzed ślubu o mieszkaniu tutaj się sprawdziły. Miałam rację, ale zrobiłam tak jak chciał mój mąż, bo tak bardzo go kocham. Mimo tego nie ma dnia, żebym nie myślała o wyprowadzce. Często w nocy, gdy wstaję do dziecka, potem nie mogę zasnąć i myśli się kotłują. W internecie szukam ogłoszeń o mieszkaniach do wynajęcia... Tak, chcę stąd uciekać.
O wielu rzeczach nie napisałam, o awanturach na parterze do późnych godzin nocnych, o wyzwiskach które na swój temat słyszałam, o szeptach na temat mojej rodziny, o pytaniach gdzie jadę, po co jadę, gdy gdzieś jadę, o wyznaczaniu godzin na pranie (!)..
Czuję, że to wszystko co opisałam jest ogromną częścią mojego obecnego życia, ma wpływ na mnie i niestety na moje dziecko również. Co gorsza bardzo źle wpływa to na moje małżeństwo. Z mężem bardzo dużo się kłócimy przez jego rodziców i tę ich gospodarkę.. Nie ma niestety na to sposobu.
Zamiast cieszyć się młodością (jeszcze kilka wiosen do trzydziestki mi brakuje), cieszyć się małżeństwem, macierzyństwem to wpadam coraz głębiej we frustracje, dołki i nie wiem, czy nie wraca depresja, z którą dobrych parę lat temu sobie poradziłam....
Dobra, koniec tej epopei żalów..

Powiedzcie, jakich Wy macie teściów? Kto z teściami mieszka? Jak się dogadujecie? I proszę, może ktoś ma złotą radę, powiedzcie, jak mam postąpić, żeby coś zmienić..

Głupio mi to pisać, zwłaszcza po Twoim smutnym poście, ale ja akurat mam cudownych teściów. Mieszkamy razem ponad 8 lat. Układa się bardzo dobrze. Teściowie bez nałogów, teść trochę wybuchowy, ale i z tym sobie radzimy.

Wiesz, na Twoim miejscu zaczęłabym od skontrolowania Twojego stanu zdrowia - piszesz, że kiedyś miałaś depresję, warto sprawdzić, czy nie wróciła.

Nie zawsze mieszkanie z teściami/rodzicami się sprawdza. Może porozmawiaj z mężem i powiedz mu, co czujesz. Jeśli wolisz się wyprowadzić, bo nie widzisz szansy na wspólne mieszkanie, to chyba nie da się nic zrobić poza spakowaniem walizek.

4

Odp: Mieszkanie z teściami

Zastanów się, co tak naprawdę stanowi problem. Czy na pewno teściowie?

To, że teściowa nie chce Ci pomagać przy dziecku, to nic złego. Nie ma takiego obowiązku, ma prawo chcieć być babcią tylko od zabawy. Od zajmowania się i wychowywania dzieci są rodzice. Dalej: zarzucasz jej, że tylko czasem przyniesie Ci obiad, gdy wcześniej cieszyłaś się z osobnej kuchni. Nie rozumiem. Chciałaś mieć osobną kuchnię, ale jednocześnie dostawać obiadki od teściowej? Prawdę mówiąc, też bym nie wpadła na to, żeby Ci przynieść coś do jedzenia. Jak zrozumiałam, Ty teraz nie pracujesz, a teściowa zawsze znajdzie coś do roboty przy gospodarstwie, bo to jej praca. Dziwnym wydaje mi się oczekiwanie od niej w takim układzie pomocy przy dziecku czy obiadach. Sama piszesz, że ona nie ma czasu. Ty na ten cel masz urlop macierzyński, ona nie. A nawet, gdyby ten czas miała, na pewno mogłaby znaleźć ciekawsze zajęcia niż zajmowanie się dzieckiem czy gotowanie. I, jak już pisałam, to nic złego.

Gdzie więc szukałabym problemu? W zachowaniu męża. To z nim tworzysz rodzinę, z nim masz dziecko. Jeżeli on po pracy jest na każde zawołanie rodziców, przez co nie ma czasu dla Ciebie i dziecka - coś nie tak z priorytetami. To od niego mogłabyś oczekiwać pomocy przy dziecku czy przyszykowania posiłku, a nie od teściowej. I znowu: to nic złego ani dziwnego, że rodzice proszą dorosłego syna o pomoc. Wszystko rozbija się o to, co syn z tym robi. Jeżeli nie widzi problemu w tym, że najpierw praca, potem spełnianie życzeń rodziców, a dopiero potem Ty i dziecko, to na zmianie tego stanu bym się skupiła. Nie wyobrażam sobie, żeby mój partner stawiał pomoc własnym rodzicom nad jakieś tam nasze sprawy rodzinne. Zwłaszcza że przecież macie dziecko.

Przyznam, że trudno mi cokolwiek doradzić, bo podejmowałaś decyzje, których ja bym nigdy nie podjęła; trudno mi nawet wyobrazić sobie siebie, w takiej sytuacji, bo też - podobnie jak Ty wcześniej - nie chciałabym nigdy z rodzicami partnera (czy swoimi, nieistotne) zamieszkać. Najlepiej pewnie byłoby się wyprowadzić, ale rozumiem, że dla męża takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Zastanowiłabym się jednak nad wyprowadzką z dzieckiem, gdyby sytuacja nie uległa poprawie. Co jeszcze? Rozmawiaj z mężem, ale nie atakuj jego rodziców, dopóki nie robią Ci czegoś złego bardziej "wprost". To, że czegoś od męża chcą albo że nie chcą zająć się dzieckiem - nieważne. Skup się w rozmowach wyłącznie na tym, czego od męża nie dostajesz - wsparcia, czasu, pomocy przy dziecku - ze względu na to, że pomaga rodzicom. Znowu: nie czepiaj się rodziców, że chcą pomocy, tylko postaraj się uświadomić mężowi, że teraz to potrzeby Twoje i dziecka powinny być dla niego ważniejsze. Że rodzice są dorośli, że on nie odpowiada za to, jak sobie radzą z gospodarstwem; że on ma swoją pracę, oni swoją. Że on po swojej powinien wracać do swojej rodziny, a nie wyręczać ich. Zresztą istnieje duża szansa, że jak rodzice zobaczą, że nie ma kto po nich poprawiać, to się "ogarną" i dostosują. A jak nie - cóż, wyprowadzić się zawsze zdążysz.

5

Odp: Mieszkanie z teściami

SaraS bardzo dziękuję za Twoją wyczerpującą wypowiedź. Co do obiadów to sprostuję że wcale nie oczekuję żeby teściowa przynosiła mi obiady albo zajmowała się dzieckiem. Obiady sobie robię sama. Jak teściowa coś przyniesie to mąż to je. Po to chciałam kuchnię żeby móc sobie przygotowywać posiłki. Dzieckiem też wcale nie musi się zajmować, ale jeśli chce się z nim pobawić to przynajmniej powinna się ogarnąć. Bardziej o to mi chodziło.
Jednakże jestem Ci bardzo wdzięczna, SaraS za to co napisałaś. Może faktycznie powinnam z innej troszkę strony spojrzeć na problem.

6 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-09-02 04:06:38)

Odp: Mieszkanie z teściami

Mieszkam z tesciowa i jej facetem. Tesc nie zyje od ponad 20 lat.
Mieszka sie spoko w sumie. Tesciowa gotuje (chociaz slabo), tesciowa kupuje mi rozne rzeczy i w sumie nie widuje jej czesto bo nie jestem towarzyska. Nie wchodzi mi za bardzo w droge, nigdy nie mialam z nia sporu.
Ona jest raczej zadowalaczem ludzi.

Tez moja sytuacja jest inna.

7

Odp: Mieszkanie z teściami
PeonyLady napisał/a:

SaraS bardzo dziękuję za Twoją wyczerpującą wypowiedź. Co do obiadów to sprostuję że wcale nie oczekuję żeby teściowa przynosiła mi obiady albo zajmowała się dzieckiem. Obiady sobie robię sama. Jak teściowa coś przyniesie to mąż to je. Po to chciałam kuchnię żeby móc sobie przygotowywać posiłki. Dzieckiem też wcale nie musi się zajmować, ale jeśli chce się z nim pobawić to przynajmniej powinna się ogarnąć. Bardziej o to mi chodziło.
Jednakże jestem Ci bardzo wdzięczna, SaraS za to co napisałaś. Może faktycznie powinnam z innej troszkę strony spojrzeć na problem.

To najwidoczniej źle Cię zrozumiałam. smile Tak odebrałam po prostu porównywanie teściowej do Twoich rodziców; brzmiało trochę jak zarzuty - że się nie zajmie, że mówi, że nie ma czasu, że rzadko obiad przyniesie itp. Zgadzam się natomiast, że niewłaściwym jest pchanie się do dziecka, będąc tak brudnym, ale z tym sobie przecież poradziłaś, bo dziecka zwyczajnie nie oddałaś. Tu, myślę, bardzo dobrze zrobiłaś - jeżeli kontakt z dzieckiem, to na Twoich zasadach. Albo to zrozumie, albo będzie się obrażać, trudno.
W każdym razie miałam na myśli przede wszystkim to, że ja nie dostrzegam jakichś wielkich krzywd, które teściowie wyrządzaliby Tobie i na które Ty mogłabyś coś poradzić. Problematyczną kwestią jest zrzucanie licznych obowiązków na Twojego męża, ale to jest sprawa między nimi; dopóki mąż nie zareaguje, to to się raczej nie zmieni.

8 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-09-02 10:06:56)

Odp: Mieszkanie z teściami
SaraS napisał/a:

Problematyczną kwestią jest zrzucanie licznych obowiązków na Twojego męża, ale to jest sprawa między nimi; dopóki mąż nie zareaguje, to to się raczej nie zmieni.

Nie wiem jak duże jest to gospodarstwo i ile jest w nim pracy na co dzień ale raczej większość koncentruje się w okresie letnim i niedługo mąż powinien mieć znacznie więcej czasu dla Was. 
Akurat tak trafiłaś, że dziecko urodziło się w okresie, kiedy na polu jest najwięcej roboty. To, że coś się zepsuje czy trzeba kogoś ściągać, to naturalne wypadki losowe, jak i to, że syn pomaga rodzicom, szczególnie, że przecież jest na miejscu. Wydaje mi się, że za miesiąc, max dwa, sytuacja się w dużej mierze zmieni bo odpadną prace polowe. Zobaczysz, jak wtedy to będzie wyglądało.
Mnie by w Twojej sytuacji nie martwiła obecna sytuacja bo podobnie jak SaraS nie dostrzegam jakichś wielkich krzywd ze strony teściów, a co do męża to zakładam, że tylko chwilowo ma mniej czasu dla Ciebie przez kumulację prac na gospodarstwie w okresie letnim i niedługo się to zmieni, tylko ogólnie Wasza przyszłość w tym domu/gospodarstwie. Nie wiem ile rodzice mają lat i czy to gospodarstwo jest dochodowe, czy przypadkiem nie przyjdzie niedługo czas, że Twój mąż je przejmie i będzie oczekiwał, że go w tym wesprzesz.

9

Odp: Mieszkanie z teściami
Roxann napisał/a:

Nie wiem ile rodzice mają lat i czy to gospodarstwo jest dochodowe, czy przypadkiem nie przyjdzie niedługo czas, że Twój mąż je przejmie i będzie oczekiwał, że go w tym wesprzesz.

Tego się nie możemy doczekać, żeby teść przeszedł na emeryturę, wtedy nie będzie mógł mieć na siebie ziemi i będzie musiał je komuś przepisać. Plan jest taki, że jeżeli dostaniemy jakąś działkę to się po prostu będziemy chcieli pomału budować. Nie jest to jednak takie pewne, bo mąż ma siostry i możliwe, że ojciec przepisze ziemię siostrom, a mojemu mężowi dom... Wtedy albo ugrzęźniemy tu na dłużej, albo trzeba się będzie dogadywać z rodzeństwem, a tam też jest ciekawie.

10 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-09-02 12:10:18)

Odp: Mieszkanie z teściami
PeonyLady napisał/a:
Roxann napisał/a:

Nie wiem ile rodzice mają lat i czy to gospodarstwo jest dochodowe, czy przypadkiem nie przyjdzie niedługo czas, że Twój mąż je przejmie i będzie oczekiwał, że go w tym wesprzesz.

Tego się nie możemy doczekać, żeby teść przeszedł na emeryturę, wtedy nie będzie mógł mieć na siebie ziemi i będzie musiał je komuś przepisać. Plan jest taki, że jeżeli dostaniemy jakąś działkę to się po prostu będziemy chcieli pomału budować. Nie jest to jednak takie pewne, bo mąż ma siostry i możliwe, że ojciec przepisze ziemię siostrom, a mojemu mężowi dom... Wtedy albo ugrzęźniemy tu na dłużej, albo trzeba się będzie dogadywać z rodzeństwem, a tam też jest ciekawie.

To, że przechodząc na emeryturę będzie musiał się tej ziemi pozbyć nie jest równoznaczne z tym, że przestanie zajmować się gospodarstwem, a nawet dalej je prowadzić. Takie sukcesje są często tylko na papierze, no chyba, że któraś z sióstr będzie zainteresowana ziemią. Starsi ludzie są często wręcz niewyobrażalnie do niej przywiązani i możliwe, że ojciec będzie chciał by Twój mąż to gospodarstwo po nim przejął i od tego będzie uzależniał przepisanie domu czy działki pod budowę nowego. Możliwe też, że podzieli po równo na wszystkie dzieci.

11

Odp: Mieszkanie z teściami

No właśnie, nie wiadomo jak to dalej będzie pomimo emerytury. Tzn teść ma bliżej, bo chyba za rok przejdzie, a teściowej jeszcze kilka lat brakuje. Przez to może nie będzie można zlikwidować krów i tego wszystkiego.. a mój mąż, jeśli to przejmie to nie planuje kontynuować prowadzenia gospodarstwa przez to właśnie, że jest kompletnie nie opłacalne. Robota codziennie, niedziela, święta, nie bardzo jest jak gdzieś pojechać..a pieniądze marne...
Ja sama z mojej pracy mam więcej wypłaty w miesiącu niż oni razem z tego gospodarstwa..

12 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-09-02 17:55:10)

Odp: Mieszkanie z teściami
PeonyLady napisał/a:

No właśnie, nie wiadomo jak to dalej będzie pomimo emerytury. Tzn teść ma bliżej, bo chyba za rok przejdzie, a teściowej jeszcze kilka lat brakuje. Przez to może nie będzie można zlikwidować krów i tego wszystkiego.. a mój mąż, jeśli to przejmie to nie planuje kontynuować prowadzenia gospodarstwa przez to właśnie, że jest kompletnie nie opłacalne. Robota codziennie, niedziela, święta, nie bardzo jest jak gdzieś pojechać..a pieniądze marne...
Ja sama z mojej pracy mam więcej wypłaty w miesiącu niż oni razem z tego gospodarstwa..

Ale jednak z niego żyją i raczej mimo przejścia na emerytury żyć będą, a wtedy nie ma mowy o likwidacji. Starsi ludzie na wsiach są bardzo przywiązani do ziemi i naprawdę baaardzo niewielu po przejściu na emeryturę, która jest bardzo niska, rezygnuje z gospodarstwa chyba, że już nie da rady. Przepisanie na inną osobę nie ma tu większego znaczenia bo nawet jeśli przepiszą na Twego męża lub siostry to teoretycznie może nic się nie zmienić jeszcze przez wiele lat.
Także aż tak bardzo się nie napalaj na te ich emerytury, że  rozwiążą one problem bo gospodarka zostanie zlikwidowana, tylko uzgodnij z mężem co i jak, jakie ma plany, byś za jakiś czas nie musiała rezygnować z pracy by dziećmi zajmować i pomagać mężowi w gospodarstwie. Nie sądzę, że mąż zostawi rodziców , wyremontowaną część domu i ot tak chętnie wyprowadzi z Tobą do wynajmowanego.

13

Odp: Mieszkanie z teściami
Roxann napisał/a:

Także aż tak bardzo się nie napalaj na te ich emerytury, że  rozwiążą one problem bo gospodarka zostanie zlikwidowana, tylko uzgodnij z mężem co i jak, jakie ma plany, byś za jakiś czas nie musiała rezygnować z pracy by dziećmi zajmować i pomagać mężowi w gospodarstwie. Nie sądzę, że mąż zostawi rodziców , wyremontowaną część domu i ot tak chętnie wyprowadzi z Tobą do wynajmowanego.

Kubeł zimnej wody sad
Chyba muszę zacząć się już pakować

14 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-09-02 18:17:58)

Odp: Mieszkanie z teściami
PeonyLady napisał/a:
Roxann napisał/a:

Także aż tak bardzo się nie napalaj na te ich emerytury, że  rozwiążą one problem bo gospodarka zostanie zlikwidowana, tylko uzgodnij z mężem co i jak, jakie ma plany, byś za jakiś czas nie musiała rezygnować z pracy by dziećmi zajmować i pomagać mężowi w gospodarstwie. Nie sądzę, że mąż zostawi rodziców , wyremontowaną część domu i ot tak chętnie wyprowadzi z Tobą do wynajmowanego.

Kubeł zimnej wody sad
Chyba muszę zacząć się już pakować

Ja sama nie mam takiego doświadczenia ale mam dwie znajome (wykształcone, z miasta, mające dobre prace w mieście), które wyszły za mąż na wieś i zamieszkały z teściami. W obu przypadkach, podobnie jak u Ciebie, młodym małżeństwom przypadła góra domu, którą sobie wyremontowali tak by mieć własną kuchnię i łazienkę. Z tymże jedni mieli gospodarstwo rolne, a drudzy nie. W przypadku gdzie nie było gospodarstwa, młodzi wyprowadzili na swoje po chyba 2, max 3 latach bo kompletnie nie dogadywali z teściami (podobno teściowej nie pasowało to, że synowa nic nie robi, że powinna gotować wszystkim, cały dom i obejście sprzątać, dbać o ogród  itd.). W drugim natomiast przypadku synowa, mimo, że przed ślubem miała obiecane, że będzie mogła kontynuować pracę w mieście i do gospodarstwa nie dotknie, po kilku latach kiedy teściowie przeszli na emeryturę, mąż przejął gospodarstwo (też nie jakieś super dochodowe a wcześniej miał na boku inną pracę), a ona urodziła 2 dziecko, musiała zrezygnować z pracy i obecnie pracuje z mężem na gospodarstwie.
Także jak sama widzisz teraz obiektywnie rzecz biorąc masz tam naprawdę dobrze bo wciąż pracujesz zawodowo. Ok, jesteś teraz na macierzyńskim ale nikt od Ciebie nie wymaga byś pomagała teściom w gospodarstwie, gotowała dla całej rodziny, a nawet teściowa sama coś dla Was ugotuje, chce wnukiem zajmować ale nie nachalnie bo i pewnie jest zarobiona.
Problemy pojawią się tak naprawdę jak zechcesz wrócić do pracy (kto zajmie dzieckiem, skoro teściowa jest pochłonięta pracą w gospodarstwie) i kiedy, jak wyżej wspomniałam, teść przepisze gospodarstwo na męża (a tak najprawdopodobniej będzie).
Oczywiście jest opcja, że wszystko ułoży. W Waszym przypadku byłaby to likwidacja gospodarstwa, wtedy mielibyście możliwość kontynuować pracę zarobkową poza nim, a teściowa nie mając obowiązków związanych z gospodarstwem może by się ogarnęła i wolny czas poświęciła opiece nad wnukiem, co na pewno byłoby na wagę złota kiedy wrócisz do pracy. Wy z kolei moglibyście sobie odłożyć kasę z ew dzierżawy czy sprzedaży ziemi na nowy własny kąt, gdybyście jednak woleli mieszkać oddzielnie.
Zważywszy, że teściowej do emerytury brakuje kilka lat, tyle co najmniej to gospodarstwo raczej musi funkcjonować w tej lub mniejszej skali. Gdybyście się teraz wyprowadzili, koszty by Wam wzrosły, mąż pewnie i tak by pomagał rodzicom więc miałabyś go jeszcze mniej bo traciłby czas na dojazd, a poza tym wiadomo jak to z rodziną bywa... w razie kłótni mógłby nic nie dostać, ani domu, w którego remont włożył kasę, ani ziemi.
Także niekoniecznie musisz się już pakować, moim zdaniem nie jesteś w jakiejś beznadziejnej sytuacji, obecnie nawet dość komfortowej bym powiedziała (jak na wieś), wszystko do dogadania ... o ile chce się  dogadać. Wszystko zależy od tego co teść zrobi z gospodarstwem, jak je przepisze za rok i co zrobi Twój mąż.

15 Ostatnio edytowany przez yessa (2020-09-02 19:35:58)

Odp: Mieszkanie z teściami

Zawsze jak czytam podobne tematy aż mnie brzuch boli. Nikt nie powinien się tak czuć a już na pewno nie młoda matka.
Ja też przeprowadziłam się z miasta na wieś do męża, też mieszkałam z jego rodzicami w jednym domu, pomimo że kuchnia, łazienka i wejscie osobno.
To byly 4 beznadziejne lata. Okres macierzyństwa wspominam kiepsko, miałam bardzo podobna sytuację jak Ty.
Na szczęście wybudowaliśmy dom i od roku mieszkamy na swoim, na wsi nadal i nadal jestem dziwna Pani z miasta, bo nie mam grządek, codziennie ugotowanych ziemniaków itp. Codziennie jeżdżę do pracy, i nie chce więcej dzieci, bo przecież kariera jest dla mnie ważniejsza, co to za kobieta co dzieci nie rodzi i w grzadkach nie grzebie tongue
Ale nie obchodzi mnie to, bo nikt mi w gary nie zagląda ani życia za mnie nie przeżyje.
Często odwiedzają mnie znajomi, jak mam ochotę słucham głośno muzyki, wypije z mężem wino, pospiewam z córką, wrócę późno do domu i nikt tego nie widzi, nie słyszy i nie komentuje, i to jest nieocenione, taka wolność.
Do pomocy męża w gospodarstwie teściów po prostu musiałam się przyzwyczaić bo nadal to robi, wtedy do późna nie ma go w domu. Nauczyłam się z tym żyć, korzystam z tego czasu i wyjeżdżam wtedy do mamy, lub z córką na wycieczkę. Robimy sobie taki babski czas wolny, bez taty, bo szanuje to że mąż chce im pomagać, że tak jest nauczony... choć nie zawsze mi to odpowiada.
Wspólne mieszkanie to zawsze porażka.
Twój mąż naprawdę się stara, ale on musi zrozumieć, że mieszkanie w jednym domu ZAWSZE jest złe. Szkoda że tyle pieniędzy włożył w dom rodziców, bo teraz ciężko będzie go przekonać do wyprowadzki

16 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-09-02 20:04:49)

Odp: Mieszkanie z teściami
yessa napisał/a:

Wspólne mieszkanie to zawsze porażka.
Twój mąż naprawdę się stara, ale on musi zrozumieć, że mieszkanie w jednym domu ZAWSZE jest złe. Szkoda że tyle pieniędzy włożył w dom rodziców, bo teraz ciężko będzie go przekonać do wyprowadzki

Nie zawsze wspólne mieszkanie to porażka.
Po prostu życie w mieście znacząco się różni od tego na wsi, szczególnie kiedy jest gospodarstwo rolne. Ja znam wiele rodzin które tak żyją i to sobie nawet chwalą, tyle że tam synowe od razu wprowadzały do domu męża i jego rodziców i nie było żadnego dzielenia tylko wspólne gospodarstwo domowe. Wtedy zazwyczaj synowa obejmowała obowiązki gospodyni czyli zajmowała domem i potem dziećmi, mąż z teściem zajmowali gospodarstwem, a teściowa tam gdzie była potrzeba. Często po urodzeniu/odchowaniu dzieci żona znajdowała gdzieś sobie blisko pracę (choćby w sklepie lub gminie), a wtedy teściowa przejmowała jej 'obowiązki' choćby w gotowaniu.
Przy dwóch oddzielnych gospodarstwach domowych w jednym domu i innym stylu życia bardzo ciężko to pogodzić.
Co do Autorki to wydaje mi się, że jej główny problem polega na tym, że ona po urodzeniu dziecka czy już nawet trochę wcześniej bo z tego co pisała poszła na chorobowe, dopiero zobaczyła jak codzienność na wsi wygląda. Wcześniej nie bardzo miała jak tego doświadczyć bo przed ślubem prowadziła inne życie i tam pewnie tylko bywała a po ślubie dojeżdżała do pracy więc w tygodniu też jej nie było. A oni przecież nie zmienili. Tylko ona zaczęła tam być 24h na dobę i zaczęła więcej dostrzegać, żyć choćby z boku ich życiem i przestało jej się podobać. Ja miałam dziadków na wsi i teraz trochę znajomych więc wiem jak to jest. I przyznam szczerze, że jak na wieś (podkreślę) to ona ma tam naprawdę całkiem dobrze bo nie musi pomagać w gospodarstwie, teściowie nie wtrącają (chyba) w to co robi, może skupić na dziecku itd. Dla mnie osobiście pretensje, że mąż pomaga rodzicom w gospodarstwie mieszkając w tym samym domu (a nawet nie) też są trochę z kosmosu. Raczej każdy tak robi w podobnej sytuacji. Pretensje, że teściowa, która ogarnia oborę chce pobawić z wnukiem dla mnie dyskusyjne. No chyba, że jest totalnie zaniedbana ale sorry raczej do tzw krów człowiek nie stroi i ma robocze ubrania.. dziecko też przecież bawi w piaskownicy itd. Dzieci na wsiach przecież też się wychowują i nikt tam nie zwraca uwagi czy przed jego przytuleniem zmienił koszulę.
Oczywiście nie znam teściów Autorki ale ... wieś to nie miasto. Może nie wiedziała na co pisze... pytanie, jak jej z mężem? Bo to chyba podstawa.

17 Ostatnio edytowany przez yessa (2020-09-02 19:42:17)

Odp: Mieszkanie z teściami
Roxann napisał/a:
yessa napisał/a:

Wspólne mieszkanie to zawsze porażka.
Twój mąż naprawdę się stara, ale on musi zrozumieć, że mieszkanie w jednym domu ZAWSZE jest złe. Szkoda że tyle pieniędzy włożył w dom rodziców, bo teraz ciężko będzie go przekonać do wyprowadzki

Nie zawsze wspólne mieszkanie to porażka.
Po prostu życie na wsi znacząco się różni od tego na wsi, szczególnie kiedy jest gospodarstwo rolne. Ja znam wiele rodzin które tak żyją i to sobie nawet chwalą, tyle, że synowe od razu wprowadzały do domu męża i jego rodziców i nie było żadnego dzielenia tylko wspólne gospodarstwo domowe. Wtedy zazwyczaj synowa obejmowała obowiązki gospodyni czyli zajmowała domem i potem dziećmi, mąż z teściem zajmowali gospodarstwem, a teściowa tam gdzie była potrzeba. Często po urodzeniu/odchowaniu dzieci żona znajdowała gdzieś sobie blisko pracę (choćby w sklepie lub gminie), a wtedy teściowa przejmowała jej 'obowiązki' choćby w gotowaniu.
Przy dwóch oddzielnych gospodarstwach domowych w jednym domu i innym stylu życia bardzo ciężko to pogodzić.

Racja, źle napisałam, to nie zawsze, ale często porażka. Szczerze podziwiam kobiety, którym to odpowiada, ja bym się nie odnalazła, pomimo że na wsi się odnalazłam ale tylko w swoim własnym, osobnym domu w którym to teściowa jest gościem i panują moje i męża zasady

18

Odp: Mieszkanie z teściami
yessa napisał/a:

Racja, źle napisałam, to nie zawsze, ale często porażka. Szczerze podziwiam kobiety, którym to odpowiada, ja bym się nie odnalazła, pomimo że na wsi się odnalazłam ale tylko w swoim własnym, osobnym domu w którym to teściowa jest gościem i panują moje i męża zasady

Każdy jest inny. Wiele rolników narzeka na takich 'lokatorów' bo sprowadzają na wieś i chcą żyć sielsko anielsko a tu im burzy spokój to, że rolnicy pracują często do późna w sezonie, wywożą obornik, który im śmierdzi itd. Oj, ile takich kłótni sąsiedzkich a nawet protestów na większą skalę.
Fajnie, że wybudowałaś się tam, gdzie Ci dobrze.
Ja też chciałabym się za jakiś czas osiedlić na wsi ale nie tam gdzie mi rolnicy pod oknem będą jeździć. Wieś ma swój urok ale nie każda i nie każdy w niej odnajdzie.

19 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2020-09-02 21:36:25)

Odp: Mieszkanie z teściami

polecam lekturę tematu "przeprowadzka z miasta na wies-stres i zmiany", piekna historia sprzed dekady, jak ulozyly sie losy jezyka?przeczytaj sama.
https://www.netkobiety.pl/t18610.html

20

Odp: Mieszkanie z teściami
Roxann napisał/a:
yessa napisał/a:

Racja, źle napisałam, to nie zawsze, ale często porażka. Szczerze podziwiam kobiety, którym to odpowiada, ja bym się nie odnalazła, pomimo że na wsi się odnalazłam ale tylko w swoim własnym, osobnym domu w którym to teściowa jest gościem i panują moje i męża zasady

Każdy jest inny. Wiele rolników narzeka na takich 'lokatorów' bo sprowadzają na wieś i chcą żyć sielsko anielsko a tu im burzy spokój to, że rolnicy pracują często do późna w sezonie, wywożą obornik, który im śmierdzi itd. Oj, ile takich kłótni sąsiedzkich a nawet protestów na większą skalę.
Fajnie, że wybudowałaś się tam, gdzie Ci dobrze.
Ja też chciałabym się za jakiś czas osiedlić na wsi ale nie tam gdzie mi rolnicy pod oknem będą jeździć. Wieś ma swój urok ale nie każda i nie każdy w niej odnajdzie.

Na naszej wsi już praktycznie nikt nie uprawia, jest kilka nowych domów, kilka następnych w trakcie budowy, działki z rolnych przekształcają się w budowlane... mamy blisko do miasta, pola a uprawne są kawałek dalej, ale nigdy bym nie pomyślała, że mogłoby mi to przeszkadzać, gdybym miała pod samym domem może? Zawszw więcej problemów z sąsiadami miałam niestety w mieście...
Życzę Ci więc udanej realizacji planów  smile

21

Odp: Mieszkanie z teściami

Wydaje mi się że część problemu może być gdzieś we mnie, że ciężko mi się przestawić. Ćwierć wieku żyłam w mieście, nie tam znowu jakimś dużym, bo to niewielkie miasteczko. Faktem jest że miałam wszędzie blisko, czy to do sklepu, czy do szkoły, do kościoła, do lekarza, do banku, do urzędu, czy nawet na basen. Nigdzie nie trzeba było samochodu, wszędzie poszłam na piechotę i załatwiłam. Nie zmienia to jednak faktu, że znam życie na wsi, mam dużą rodzinę i w 95% są to ludzie ze wsi.

Nie o samą jednak wieś chodzi, chodzi raczej o podejście do życia w ogóle. Moi dziadkowie, ciocie, wujkowie pomimo tego że uprawiają ziemię, chodują krowy, konie, kury i inne ptactwo, to mają też czas i chęć mieć wokół siebie porządek, czystość, jakąkolwiek harmonię. Grządki jak są, to oplewione, zwierzęta jak są to czyste, podwórko jak jest to z zachowaniem jakiegoś porządku.
Tu jest zupełnie inaczej. To inna wieś od tych wszystkich, które znałam. Niestety jest to wszystko w opłakanym stanie, bo nie można inaczej tego określić. Wystarczy że napiszę, że na środku podwórka stoi gnojownik. Jak się wjeżdża na "ogród" to wita gości sterta gnoju. To dlatego że teściowie wybudowali się kiedyś za stodołą gospodarstwa, z którego pochodzi teściu. A teraz po tej niby właściwej stronie stodoły jest stare podwórko ze starym walącym się drewnianym domem i tam jest dopiero armagedon. No ale trudno. Nie interesuje mnie co tam jest.

Opłakanym stanem też bym nazwała relacje ludzi tu żyjących. To najbardziej mnie przeraża i zniechęca do mieszkania tutaj. Dobra, jestem może i na piętrze, ale słyszę co się dzieje na parterze. W dodatku mamy jedno wejście do domu i żeby dość do schodów muszę przejść cały parter.... Nie ma zgody pomiędzy mojego męża ojcem a jego niepełnosprawnym bratem (w dodatku bliźniakiem), a co gorsza nie ma także zgody pomiędzy ojcem a matką.

Smutne tu jest otoczenie domowników. Żadnej radości, tylko złości, nerwy, kłótnie. To chyba o to najbardziej chodzi, nie o samą wieś, czy fakt mieszkania z teściami.

Sąsiedzi tutaj niedaleko są dla mnie bardziej rozmowni, otwarci i życzliwi niż domownicy.

22 Ostatnio edytowany przez yessa (2020-09-03 14:34:02)

Odp: Mieszkanie z teściami

Chcąc nie chcąc to ich podwórko, nieTwoje, więc nie powinnaś dbać o to jak wygląda ani się tym przejmować. Mieszkasz tam ale tego nie zmienisz, bo to Ty jesteś tam gościem. Oni są tak nauczeni od zawsze i też tego nie zmienią.
W relacje pomiędzy domownikami też bym nie wchodziła, to są ich sprawy.
Najważniejsze relacje jakie powinny Cię interesować to te między Tobą a Twoim mężem.
Jeśli mieszkanie tam wpływa na Ciebie tak źle, że odbija się to na Twoim małżeństwie, to zastanowilabym się nad rozmową z mężem na temat wyprowadzki. Myślisz że przeprowadzka w ogóle wchodzi w grę? Czy jesteś pewna że mąż będzie anty?

23

Odp: Mieszkanie z teściami
PeonyLady napisał/a:

Smutne tu jest otoczenie domowników. Żadnej radości, tylko złości, nerwy, kłótnie. To chyba o to najbardziej chodzi, nie o samą wieś, czy fakt mieszkania z teściami.

Myślę, że to wynika w dużej mierze z alkoholizmu ojca. Trudno by w takim domu była radość życia. Pewnie wszystko było na głowie matki, tj. dom, gospodarstwo, dzieci więc trudno by myślała jeszcze o porządku na podwórku. Teraz ma wsparcie w synu (Twoim mężu), który jak widać jest bardzo zaradny i pracowity (praca, remont, pomoc w gospodarstwie) ale też wiele na głowie.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że dzieci alkoholików są często współuzależnione dlatego wątpię by on stamtąd chętnie wyprowadził czy przestał im pomagać.

24

Odp: Mieszkanie z teściami

Moim zdaniem tu nie ma co analizować i szukać rozwiązania żeby obejść to co bije z tego postu. Jesteś tam nieszczęśliwa i to jest niezaprzeczalne. Jesteś w sytuacji która bardzo Ci nie odpowiada i jedyne co tutaj się odbywa to podanie tabletki na ból żeby jeszcze jakoś to przetrzymać. Życie masz jedno, czujesz się coraz gorzej i trzeba coś z tym zrobić. Patologia w tym domu również nie pomaga. Nie ma co czekać na cud że coś się zmieni, albo jak teść pójdzie na emeryturę, albo kiedy w końcu zapije się na śmierć.
Jest źle i trzeba się ewakuować. Porozmawiaj z mężem i uświadom mu ze sprawa jest poważna i nie będziesz więcej marnować cennych lat swojego życia których nikt Ci nie odda. I wspólnie zdecydujcie. A najlepiej moim zdaniem jak najszybciej się wyprowadzić. I nie musisz racjonalizować swoich uczuć ani walczyć z nimi. Nie ważne co kto myśli, to są Twoje uczucia i masz do nich prawo. Nie chcesz tam być i nie powinnaś dłużej tam pozostawać bez względu na wszystko.

Pozdrawiam smile

25

Odp: Mieszkanie z teściami
yessa napisał/a:

Myślisz że przeprowadzka w ogóle wchodzi w grę? Czy jesteś pewna że mąż będzie anty?

Już wiele razy o tym rozmawialiśmy. Mówiłam mężowi o moich uczuciach, o tym, że czuję się tu jak intruz, że chciałabym się wyprowadzić. To jest temat bumerang, wraca co jakiś czas i trwa i trwa. Za każdym razem mąż mnie pociesza i deklaruje te same chęci, zawsze mówi, że też chciałby się wyprowadzić, ale w sumie nic ku temu nie robimy...(z wyjątkiem tego, że ja non stop siedzę w ogłoszeniach na internecie)
Mąż mówi, że ich nie zmienimy i nic nie poradzimy na to jak to wygląda. Mówi, że mam ich olewać, nie przejmować się tym, co mówią, co robią. Twierdzi, że on nie zwraca na nich takiej uwagi przez to, że od dziecka ich zna i wie, że choćby nie wiem ile tłumaczyć to oni i tak będą trwać przy swoim, więc lepiej żyć własnym życiem i olać starszych.
Teściowie chcieli, żebym zrezygnowała z pracy i pomagała im, kilka razy mi mówili żebym wyprowadziła krowy albo ze mam pójść do obory sprzątać. Mąż się z nimi wtedy kłócił i powiedział im że to on tego chce żebym ja nie robiła na tym gospodarstwie i do obory nie będę chodzić w pole też nie i żadnych tego typu prac wykonywać nie będę. Widać nie pasuje im taka synowa ..

Wracając do tematu wyprowadzki, mój mąż nie chce iść do wynajmowanego mieszkania. W sumie do mieszkania nie poszedłby mieszkać nawet gdyby ktoś nam podarował za darmo... sad On pracuje na własną rękę przy remontach, elewacjach itp i ma mnóstwo sprzętów, kilka samochodów, do tego kilka motorów bo tym się pasjonuje, no i twierdzi, że jak bysmy poszli mieszkać gdzieś do bloku to on się z tym wszystkim nie zabierze, a nie może zostawić tego, co mu potrzebne do pracy.
Ech
Jestem na spalonej pozycji, co nie?

26

Odp: Mieszkanie z teściami

Moim zdaniem w Waszym przypadku najrozsądniejszym rozwiązaniem jest pobudowanie się w nowym miejscu, gdzieś nie za daleko i nie za blisko jego rodziców (na pewno będzie im dalej pomagał). Gdyby teść przepisał ziemię, mielibyście plac. Skoro Twój mąż sam może dużo zrobić, to i te koszty Wam się znacznie zredukują.

27

Odp: Mieszkanie z teściami

Myślę tak samo jak Roxann. Budowa domu byłaby dla Was idealnym rozwiązaniem, byle nie "za płotem" tesci. Czy jest taka szansa?
Lepszy mały domek niż piętro u teściów. Możecie postawić domek parterowy wielkości mieszkania plus garaż i plac na sprzęty męża i można całkiem elegancko sobie żyć.
Masz daleko do pracy, co przy malym dziecku może być problemem, czy jest szansa, żebyś znalazła pracę gdzieś w okolicy? To ważne żebyś wróciła do pracy, nigdy nie daj się namówić na rezygnację

28

Odp: Mieszkanie z teściami
yessa napisał/a:

Masz daleko do pracy, co przy malym dziecku może być problemem, czy jest szansa, żebyś znalazła pracę gdzieś w okolicy? To ważne żebyś wróciła do pracy, nigdy nie daj się namówić na rezygnację

Szanse na pracę gdzieś tu bliżej są bardzo malutkie, tym bardziej jeśli chodzi o takie warunki jakie mam w obecnej pracy. Umowa o pracę na czas nieokreślony na pełen etat. Dodatkowo bardzo lubię tę pracę i chcę do niej wrócić po macierzyńskim.
Zrezygnować z pracy nie chcę, ale problemem będzie kto się zajmie małą jak będę musiała wrócić do pracy.

Budowa domu to jest jedno, ale posiadanie działki na tę budowę jest najpierw istotne. Pomimo tych hektarów rodzice męża ani ara nam nie chcą dać na budowę i nawet nie chcą o tym słyszeć. Uważają, że jest wystarczająco duży dom, że mamy gdzie mieszkać i nie po to go kiedyś wybudowali, żeby się wszyscy wyprowadzali od nich..

29 Ostatnio edytowany przez yessa (2020-09-08 08:00:13)

Odp: Mieszkanie z teściami

W takim razie powrót do pracy to dość mocny argument do tego, żeby się przeprowadzić.
Te 60km do pracy to w jedną stronę?
Powiem Ci, że dla mnie nawet ciężko sobie to wyobrazić przy małym dziecku...
Przemyśl Wszytskie za, czy gdybyście przeprowadzili się bliżej miejsca twojej pracy, czy będziesz miała tam pomoc, żłobek i będziesz mogła to pogodzić z pracą.
Mąż pracuje na własną rękę więc miejsce zamieszkania nie zrobi mu różnicy... za to Tobie ogromną.
Skoro mieszkanie odpada można kupić dom do remontu, lub działkę i pomału zacząć budowę, choćby np. W połowie drogi do tesci i pracy. 60km to kawał drogi. Postaw powrót do pracy jako priorytet i nie daj się namówić na zmianę decyzji.
Jak zostaniesz w domu u tesci, na dodatek bezrobotna to nigdy nie będziesz szczęśliwa, niezależna i szanowana.
Niestety tu Twój mąż stoi przed wyborem, albo szczęście żony, albo rodzice.
Pogodzić to i znaleźć zloty środek graniczy z cudem, zawsze jedna ze stron będzie poszkodowana.
Moi teście pomimo 6 dzieci zostali sami w wielkim domu. Nie powiem by byli z tego powodu zadowoleni ale jakoś muszą z tym żyć i nikt z tego tragedii nie robi. Gospodarstwo też będą musieli kiedyś zwinąć bo nikt po nich tego nie przejmie

30

Odp: Mieszkanie z teściami

Peonylady jeśli na en moment nie ma możliwości żebyście się wyprowadzili, to pozostaje Ci po prostu zamienić nastawienie do tych ludzie. Popatrz na teściową z innej perspektywy: umęczona, zapracowana kobieta żyjąca od lat u boku alkoholika. Nie ma pewnie łatwego życia. Jakby przychodziła ciągle do Ciebie na górę to byś miała problem pt "teściowa mnie zamęcza". Jeśli potrzebujesz jej poocy prz dziecku - spróbuj jej wcześniej powiedzieć, poprosić. Pójdź na herbatę,porozmawiaj, może ona wyczuwa Twój dystans i się po prostu nie chce narzucać?
Masz męża , który murem z Tobą stoi - doceń to smile mogło być gorzej. Jeździsz autem ? Bierz dziecko w samochód i jedź do miasta. Nie musisz tkwić tam cały dzień. Głowa do góry, w ogóle bycie mamą na macierzyńskim bywa trudne, dużo zmian jest teraz w Twoim życiu.Co do późniejszej opieki po powrocie do pracy - są przecież żłobki, po dordze możesz zawozić malucha. JA mieszkam na wsi, nie mam tez na miejscu nikogo na stałe do pomocy, dojeżdżam autem do pracy do miasta. Wszystko da się zorganizować.

31

Odp: Mieszkanie z teściami
yessa napisał/a:

W takim razie powrót do pracy to dość mocny argument do tego, żeby się przeprowadzić.
Te 60km do pracy to w jedną stronę?
Powiem Ci, że dla mnie nawet ciężko sobie to wyobrazić przy małym dziecku...

Tak, 60km w jedną stronę, jadę ok. 1h do pracy. Powrót tak samo + jakieś zakupy na obiad. Oprócz pracy 8h to jeszcze te dojazdy ok 2h. Bardzo się tym martwię, jak to będzie, że cały dzień nie będę wiedzieć córki

32

Odp: Mieszkanie z teściami
yessa napisał/a:

Moi teście pomimo 6 dzieci zostali sami w wielkim domu. Nie powiem by byli z tego powodu zadowoleni ale jakoś muszą z tym żyć i nikt z tego tragedii nie robi. Gospodarstwo też będą musieli kiedyś zwinąć bo nikt po nich tego nie przejmie

Yessa, jak widać u Ciebie nikt nie umarł z powodu wyprowadzki wszystkich dzieci od rodziców i braku chętnych na kontynuację prowadzenia gospodarstwa. Wychodzi na to że się da, można żyć bez tego. Dziękuję za otuchę smile

33

Odp: Mieszkanie z teściami
chomik9911 napisał/a:

Popatrz na teściową z innej perspektywy [...] Pójdź na herbatę,porozmawiaj, może ona wyczuwa Twój dystans i się po prostu nie chce narzucać?
[...]
Co do późniejszej opieki po powrocie do pracy - są przecież żłobki, po dordze możesz zawozić malucha.

Chomik9911, dziękuję za miłe słowa.
Co do teściowej to uwierz, przez ten rok mieszkania tu już próbowałam podchodzic z różnych stron i rozmawiać na wszelkie sposoby, po urodzeniu dziecka również. Niestety za każdym razem jakoś rezultat blady i wnioski takie same. Nie dogadamy się i kropka. Od zawsze wiedziałam że oni żyją tu jakby w innym świecie. Inne podejście do życia, inne priorytety, inny tryb.
Podkreślę, że ja wcale nie oczekuję pomocy przy dziecku, ale jest dla mnie czymś nienaturalnym to, że dziadkowie, którzy mają wnuczkę w domu 24h nie chcą jej w ogóle widzieć. Nie ubolewam z tego powodu, ale wyrażam jedynie moje zdziwienie. To wszystko.

Co do żłobka to jest to jakiś pomysł, oczywiście że tak, mogłabym dziecko po drodze do pracy zaprowadzić do zlobka. Problem pojawia się na powrocie, moje godziny pracy są najczęściej 10-18. Nie miałabym jej jak wybierać, bo żłobki są max do 16 z tego co się orientuję. Uprzedzając - nie mogę liczyć na zmianę godzin pracy, nie ma najmniejszych szans, taka jest specyfika miejsce gdzie pracuję.

34

Odp: Mieszkanie z teściami

Kiedyś się tak żyło. Wielopokoleniowe domy, wspólne sprawy i przede wszystkim fakt, że starsi decydują o planie dnia i o tym, co młodym wolno. Nie dziwi mnie, że Twój mąż lata pomagać w gospodarstwie, bo po pierwsze prosi go o to matka, po drugie takie są zasady, po trzecie czuje się wdzięczny za dach nad głową. Ty natomiast w oczach teściowej możesz być po prostu niewdzięczna. W jej oczach to może wyglądać tak, że wielka damulka z miasta przyjechała, kazała sobie wszystko wyremontować i czuje sie lepsza od innych, nie pomaga w gospodarstwie, wszystko ją brzydzi (jak np. nie chcialaś dać dziecka teściowej na ręce, bo miała brudne ciuchy). Nie atakuję Cię, sama nie znoszę wsi i wiejskiego życia. Mówię na podstawie doświadczenia, bo jeździłam jako dziecko do babci na wieś i moj narzeczony ma sporą część rodziny na wsi. Akurat rodzice mojego narzeczonego są nowocześni, ale już dziadkowie też mieli cudowne pomysły, że ja tam przyjadę i będę z nimi prowadzić gospodarstwo. Mogę Ci poradzić jedynie unikać konfliktów i natychmiast się wyprowadzić, tak szybko jak to możliwe. Niestety moim zdaniem stracisz męża, jezeli tam dłużej zostaniecie. Za chwilę będziesz robiła awantury, bo nie dasz rady psychicznie.

35

Odp: Mieszkanie z teściami

PeonyLady mam podobny problem i też nie umiem sobie z nim poradzić sad chętnie z Tobą porozmawiam na ten temat.

Posty [ 35 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024