Witam serdecznie.
Chciałbym się z Wami podzielić moja historią, może Wy dacie mi jakąś pozytywną radę.
Otóż jakiś czas temu zostawiła mnie kobieta, powiedziała, że nic do mnie nie czuje, ja natomiast miałem trochę inne zdanie na ten temat ponieważ nie dawała mi sprzecznych sygnałów.
Bylem z nią kilka miesięcy, fakt nie jest to dużo, ale moje uczucia niestety poszły w trochę inną stronę niż jej. Wszystko szlo dobrze, fakt czasem czułem się dziwnie przy niej, jak jakiś mąż z 20-letnim stażem, nie było tyle uczuć ile bym chciał, często powtarzała mi, że za szybko pędzę, ale ja nie wywierałam na niej presji z żadnej strony.
Ona była ze swoim byłym kilka ładnych lat, ma z nim dziecko które chcę nie chcąc łączy ich na zawsze, rozstała się z nim ponieważ przez większość czasu źle ją traktował. Nie robiłem żadnych scen zazdrości bo jej ufałem.
Raz odwaliłem numer bo po pijaku wyszedłem z jej domu ponieważ nie doszło do stosunku i się zdenerwowałem, ona przez to się strasznie wkurzyła, ale mimo wszystko postanowiła ciągnąć związek dalej. Wszystko było w porządku, przyjeżdżała do mnie, gadaliśmy, ale jakiś czas przed rozstaniem widziałem, że coś jest nie tak, jakaś taka oddalona była. Możliwe, że się zdenerwowała tym, że chce zrobić imprezę na którą ona nie może wpaść ponieważ będzie w pracy do późna a potem jedzie do dziecka, ale mimo wszystko myślałem, że nie jest zła na to, nawet te ostatnie chwile miło spędziliśmy. Kilka dni po imprezie powiedziała mi, że musimy pogadać, była smutna, powiedziała, że nic do mnie nie czuje i nie chce tego ciągnąć, ja się załamałem. Spotkałem się z nią ale nie potrafiłem zadać konstruktywnego pytanie, bo po prostu nie mogłem zebrać myśli, wyszedłem. Potem się zaczęło, pod wpływem emocji i alkoholu wszedłem na jej pocztę, bez jej wiedzy, widziałem zdjęcia gdzie trzy dni po zerwaniu spotkała się z byłym i pojechali razem gdzieś na cały dzień, powiedziałem jej o tym, mega się wściekła, zrobiła awanturę, że jak mogłem wejść na jej pocztę itp..., strasznie mi się głupio zrobiło, bardzo tego żałuję, przeprosiłem ją, ale niestety bez pożądanego efektu. Powiedziała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego po czym polokowała wszystkie możliwe ścieżki kontaktu. Od tamtej pory nie wiem co u niej, jakiś czas już minął a ja nadal o niej myślę, nie mogę zapomnieć, czyje się jak jakaś emocjonalna pipa. Chcę teraz trochę odczekać jakiś miesiąc, wysłać jej kwiatka w liścikiem, może się uda jakoś dotrzeć do niej i żeby mi wybaczyła. Pomału powoli atakować ponownie, może się uda.
Jak myślicie ma to sens?