Hej, Mam 30 lat, spotykalem sie w tamtym roku z kobieta 39-letnia, od kwietnia 2019 do sierpnia 2019, ona naciskala na zwiazek, w koncu po ok pol roku sie rozeszlismy,
Ona weszla w zwiazek z facetem 42-letnim - byla z nim ok pol roku ,
W Marcu tego roku podczas Pandemii pomyslalem o niej, nawiazalismy kontakt , byla tez chora i w sumie przez 3 tygodnie nie wychodzila z lozka a ja sie nia zajmowalem, Okazalo sie, ze schudla 15kg i byla blisko depresji po rozpadzie poprzedniego zwiazku, bo chciala malzenstwa i dzieci, ale on nie chcial zgodzic sie na koscielne uniewaznienie malzenstwa, Jak juz dozsla do siebie to od kwietnia znowu zaczelismy sie regularnie spotykac i tak to trwalo, czasami sie klocilismy: np. Jak ja powiedzialem kiedys, ze wyobrazam sobie dzieci za 4 lata, to ona obrazona szla do domu , takich klotni mielismy wiecej.
Znowu ciagle zachowywalismy sie jak w zwiazku, calowalismy sie namietnie, przytulalismy, spalismy ze soba bez seksu, bo ona mowila ze jest bardzo zraniona i wraca do swoich chrzescijanskich wartosci i wyznaje teraz seks tylko po slubie,
Zdarzylo sie pewnego razu, ze sprzatalismy razem i znalezlismy prezerwatywe pod jej lozkiem - ja znalazlem , udalem, ze nie widze, a ona szybko to schowala... W tym momencie rozsypal sie moj swiat - jak - taka wstrzemezliwa, takie wartosci a tu
z bylym bzykala sie na calego w prezerwatywie, .... Poczulem sie upokorzony i niewartosciowy, zdradzony...
Od tego momentu nastapily 3 potezne klotnie - w ktorych po prostu ja wyzywalem odnoszac sie do zaklamania i wszystkiego zlego na jej temat.... Wiem,ze nie powinienem sie tak zachowywac,
3 klotnia wygladala tak - wyszlismy od jej kolezanki i rozmawiamy na temat wyjazdu w gory - ona mowi, ze bedzie chodzic w sandalach i w jeansach i w ogole, ze najlepiej krotka trasa, ja sie w koncu wkurzylem i mowie no to sam pojade i ona sie tego zdania przyczepila, poszla ulica do przodu i klocac sie dotarlismy do jej domu, gdzie znowu sie klocilismy, w koncu ja powiedzialem, ze ona by tylko chciala sie umawiac ze znajomymi na spotkania a facet ma zarabiac(ona zarabia ok 2.5k ja 8k miesiecznie i czesto mi mowila, ze ona juz nie chce pracowac tylko wychowywac dzieci a facet ma zarabiac, zreszta na ten moment juz nie moze miec dzieci i chce adoptowac) na co ona sie juz bardzo wkurzyla i ja wzialem swoje rzeczy i po raz pierwszy od pol roku nie mamy kontaktu juz dluzej 1.5tyg juz, po tym wszystkim napisalem jej bardzo ze rzeczy smsami, ze jest zaklamana katoliczka, ze nagina zasady do sytuacji, ze jak ma chcice to ma seks, a tak to udaje wstrzemiezliwa itp...
Dodam, ze w tamtym roku kilka razy ze soba spalismy, w tym roku doszlo do jednego razu przez ubranie, gdzie ona osiagnela orgazm, ja nie i znow czulem sie upokorzony, malo wartosciowy
Dodam, jeszcze, ze kiedys zostawila komorke i myslalem, ze ma pin, chcialem sprawdzic godzine i okazalo sie, ze nie ma pinu, a na pierwszym ekranie byly wiadomosci, cos mnie podkusilo i przeczytalem wiadomosc przez nia wyslana do jej przyjaciela wojtka - "czy jestes dzisiaj w miescie" - on odpisal , ze nie ....
Zapisalem sie na terapie, bo nie ma uzasadnienia takie zachowanie wiem...
Jest Ona gleboko w moim sercu, ale jak patrze na ostatnie pol roku widze tylko dwie rzeczy - ona mowiaca ze chce seksu po slubie, mowiaca o wstrzemiezliwosci, ja wspinajacy sie na wyzyny wstrzemiezliwosci, spiacy z nia dosyc czesto w jednym lozku bez seksu i rozsypanie tego wszystkiego w momencie gdy pod lozkiem znalazlem prezerwatywe po jej bylym, ....
Czy ja jestem nienormalny i zly czy ona ???