Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 137 ]

1

Temat: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Moja mama jest bardzo wrażliwą osobą. Przynajmniej raz dziennie płacze, bo się czymś wzrusza. Obojętnie czy to historia o piesku czy o chorobie jakiejś obcej osoby.
Mój tata od 2 lat walczy z rakiem. Sytuacja jest średnio ciekawa, bo wciąż ma nowe przerzuty.
Mama przez ten czas wciąż płacze. Wciąż słyszę "nie dam już rady", "ja już nie wytrzymam". Rozmowa przez telefon z nią to jest słuchanie przez godzinę jak płacze i mówi że już dłużej tego nie zniesie. Przeżywa to o wiele bardziej niż tata czy ktokolwiek z naszej rodziny. Tata żyje i funkcjonuje normalnie, na początku tylko się trochę załamał, ale teraz jest ok - ma humor i chęć do życia. Ogólnie to tata wciąż martwi się mamą - jak ona coś zniesie, jak będzie przeżywać.

Na początku mówiłam że przecież sytuacja nie jest tak tragiczna, tata czuje się dobrze, a lekarze są dobrej myśli. Że w wielu rodzinach jest rak i ludzie jakoś dają radę. To nie pomagało.  Umówiłam ją więc na wizytę do psychologa, dałam jej tylko datę i godzinę i powiedziałam żeby poszła. Nie poszła, wizyta przepadła. Mama powiedziała że to nie dla niej.

Raz na jakiś czas mówi o samobójstwie, że gdy tata będzie na chemii to po cichutku zabije siebie oraz wezwie weterynarza by uśpił koty (mają 2).

Dociekałam co jest przyczyną tego że nie chce iść do psychologa, powiedziała że jej się nie chce malować i ubierać.
Ok. Zorientowałam się więc w pomocy on-line, nawet bez obrazu video, pokazałam jej linki. Odmówiła. Powiedziała że to nie dla niej, ona nie chce opowiadać o sobie i jej jest potrzebny psychiatra a nie psycholog.
W porządku. Od lekarza pierwszego kontaktu dostała antydepresanty. I co? Leżą w szafie, powiedziała że ich nie będzie brała bo wzięła tylko jedną tabletkę i bolała ją głowa.

Namawiam ja na wizytę u psychiatry, stwierdziła że też nie chce iść bo ona wie jak to wygląda i nie chce.

Ostatnio powiedziała że jak tata umrze, to ona się zabije na pewno i mam jej tego nie mieć za złe. Zapytałam czy nie myśli o mnie? Mam stracić dwoje rodziców naraz? Ona że samobójców to nie obchodzi.

Wciąz mówi te same teksty: że nie da rady, że ona jest inna niż wszyscy - może inni by dali radę, ale ona jest za słaba.

Teraz doszła też choroba ich kota, który prawdopodobnie ma raka. Zadzwoniłam przed chwilą do niej spytać jak się czuje, płakała i powiedziała że nie chce z nikim gadać i się rozłączyła. Już wcześniej mówiła, że jak kot umrze to ona nie da rady i sobie coś zrobi.

Powiedzcie co mogę jeszcze zrobić? Kocham ją bardzo, ale cała sytuacja mnie stresuje i denerwuje. Ja domyślam się że mama ma depresję, ale ona nie chce by jej pomóc.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Możesz zadzwonic na pogotowie z informacją o jej myślach samobójczych i powiedzieć, że się martwisz, że coś sobie zrobi. Wyląduje przymusowo u psychiatry.

3

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

To mi wygląda na depresję/
Moze jej powiedz, że teraz do psychiatry wiele ludzi chodzi, 20 letni jak i 60 letni i to nie tylko "psychiczni" ale też np ludzie po jakiś ciężkich przaeżyciach np po poronieniu, smierci małżonka, utracie pracy i tak dalej.

4 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-06-25 12:15:23)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
rossanka napisał/a:

To mi wygląda na depresję/
Moze jej powiedz, że teraz do psychiatry wiele ludzi chodzi, 20 letni jak i 60 letni i to nie tylko "psychiczni" ale też np ludzie po jakiś ciężkich przaeżyciach np po poronieniu, smierci małżonka, utracie pracy i tak dalej.

To nie o to chodzi, że ona się boi wyjść na "psychiczną".

Ona nie chce iść, bo nie chce opowiadać o sobie, nie chce jej się malować, ubierać (typowa domatorka, tata jej nigdzie nie może wyciągnąć). Ona nie widzi sensu opowiadania komuś o sobie. Męczy tym tylko mnie i swoje 3 przyjaciółki.

Gdy ją umówiłam do psychologa, dostałam od niej naprawdę niezły opie*dol. Tak samo gdy kidyś chciałam im kupić wczasy nad morzem. Dostałam od niej taki opieprz że szok. Ona chce być tylko w domu, bo tam czuje się najlepiej.
Teraz w wakacje jadę nad morze i znów im zaproponowałam. Mama powiedziała, że tata pojedzie sam. (rok temu tylko tata z nami pojechał też)

Wciąż mówi że może kiedyś zacznie brać te tabletki "gdy wszystko się uspokoi", ale ja jej mówię że może wcale się nie uspokoi tylko może być gorzej.

5

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

No to mówię Ci, Madoja, następnym razem jak będzie konkretniej straszyć, wołasz karetkę.
Twojej mamie potrzebna jest pomoc, czy ona tego chce czy nie chce.

6

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
Lady Loka napisał/a:

No to mówię Ci, Madoja, następnym razem jak będzie konkretniej straszyć, wołasz karetkę.
Twojej mamie potrzebna jest pomoc, czy ona tego chce czy nie chce.

A tak można?  Skąd masz takie informacje? Nie sadzę że karetka zabierze osobę która tylko mówi o śmierci. Ona do ludzi jest uśmiechnięta i pełna zycia, więc nawet gdyby jakiś lekarz do niej przyjechał, to ona z uśmiechem by powiedziała że wszystko jest ok i nie wie o co chodzi

7 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2020-06-25 14:29:44)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No to mówię Ci, Madoja, następnym razem jak będzie konkretniej straszyć, wołasz karetkę.
Twojej mamie potrzebna jest pomoc, czy ona tego chce czy nie chce.

A tak można?  Skąd masz takie informacje? Nie sadzę że karetka zabierze osobę która tylko mówi o śmierci. Ona do ludzi jest uśmiechnięta i pełna zycia, więc nawet gdyby jakiś lekarz do niej przyjechał, to ona z uśmiechem by powiedziała że wszystko jest ok i nie wie o co chodzi

Oczywiście, że można. W momencie, kiedy Tobie wydaje się, że jej groźby są realne i że ona faktycznie może je spełnić. Ewentualnie ja skonsultowałabym się z lekarzem rodzinnym, co możesz zrobić w takiej sytuacji, bo się martwisz. To normalne, że się martwisz, ja sobie nie wyobrażam nawet, co Ty musisz przeżywać, tylko też dla niej samej trzeba być twardym, żeby sobie faktycznie krzywdy nie zrobiła.

edit.
Wiesz, ona tylko mówi o śmierci, ale skąd Ty masz wiedzieć, że sobie akurat czegoś nie zrobi?

8

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
Lady Loka napisał/a:

Wiesz, ona tylko mówi o śmierci, ale skąd Ty masz wiedzieć, że sobie akurat czegoś nie zrobi?

Jej matka robiła dokładnie to samo.
Straszyła latami samobójstwem, aż w końcu zrobiła to naprawdę.
Moja mama bardzo miała i ma jej to za złe.
A teraz chce zrobić to mi. hmm

9

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Madoja, przede wszystkim porozmawiaj z tym lekarzem pierwszego kontaktu matki. Przedstaw mu całą sytuację i poproś o pomoc. Jesteś córką, więc masz prawo interweniować gdy masz słuszne podejrzenia, że matka może naprawdę sobie coś zrobić.
Nie czekaj aż się coś stanie, działaj.

10

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Mój tata od 2 lat walczy z rakiem. Sytuacja jest średnio ciekawa, bo wciąż ma nowe przerzuty.
Mama przez ten czas wciąż płacze. Wciąż słyszę "nie dam już rady", "ja już nie wytrzymam". ...
Raz na jakiś czas mówi o samobójstwie, że gdy tata będzie na chemii to po cichutku zabije siebie oraz wezwie weterynarza by uśpił koty (mają 2).
...
Dociekałam co jest przyczyną tego że nie chce iść do psychologa, powiedziała że jej się nie chce malować i ubierać.
Ok. Zorientowałam się więc w pomocy on-line, nawet bez obrazu video, pokazałam jej linki. Odmówiła. Powiedziała że to nie dla niej, ona nie chce opowiadać o sobie i jej jest potrzebny psychiatra a nie psycholog.
W porządku. Od lekarza pierwszego kontaktu dostała antydepresanty. I co? Leżą w szafie, powiedziała że ich nie będzie brała bo wzięła tylko jedną tabletkę i bolała ją głowa.
Namawiam ja na wizytę u psychiatry, stwierdziła że też nie chce iść bo ona wie jak to wygląda i nie chce.
...
Ostatnio powiedziała że jak tata umrze, to ona się zabije na pewno i mam jej tego nie mieć za złe. Zapytałam czy nie myśli o mnie? Mam stracić dwoje rodziców naraz? Ona że samobójców to nie obchodzi.

Taką postawę, jak prezentuje Twoja Mama,  niektórzy nazywają to szantażem emocjonalnym. Inni egoizmem. Myśleniem tylko o sobie, nie liczeniem się z uczuciami innych. Ale może być inaczej. Ja nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. A Twoja Mama koniecznie powinna z takim porozmawiać.
Są psychologowie, którzy zajmują się chorymi onkologicznie oraz ich rodzinami.
Twój Tata jest poważnie chory, powinien dostać od najbliższych wsparcie emocjonalne. A stara się dzielnie trzymać i myśleć o innych w swojej tragicznej sytuacji. Choć pewnie przeżywa w samotności.

11

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Też bym się wsciekła, jakby mi ktoś wykupił wczasy za moimi plecami. Moze ona nie lubi jeżdzić, są tacy ludzie przecież.
A pomysł z psychologiem online jest bardzo dobry. Mama będzie miała poczucie anonimowości, może tego się obawia, a powie mu tylko tyle ile uzna za stosowne.
Tu jest za mało danych  by coś stwierdzić. To co opisałaś może być czubkiem góry lodowej a problem leży gdzie indziej. Na moje oko to dobija ją choroba męża, każdy ma swoją wytrzymałość a ile można siedzieć na bompie zegarowej.

12

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

(...) A teraz chce zrobić to mi. hmm

Na pewno Tobie chce to zrobić? I na pewno o Ciebie w tym wszystkim chodzi?



Ad rem.
Twoja mama była i jest osoba bardzo wrażliwą (wyszukaj w internecie hasło "osoby wysoko wrażliwe", pewnie znajdziesz tam informacje opisujące zachowanie podobne do zachowania Twej mamy), wychowywaną w domu, w którym temat samobójstwa był na porządku dziennym. W końcu matka tej wrażliwej kobiety spełniła swe groźby i popełniła samobójstwo. Dla każdego to dramat, dla osoby bardzo wrażliwej, tym bardziej. By tego było mało od dwóch lat kochany przez nią człowiek, będący jej oparciem i filarem bezpieczeństwa zachorował na nowotwór.
Leczenie psychiatryczne nie jest w Polsce przymusowe, chyba że dana osoba zagraża sobie i/lub innym.

Tak jak napisano wyżej, skontaktuj się z lekarzem pierwszego kontaktu mamy, opowiedz o swych obserwacjach i obawach, poproś o wskazówki dla mamy i siebie.

13

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Macie rację, skontaktuję się z jej lekarzem rodzinnym (swoją drogą to też mój lekarz rodzinny, więc nie ma problemu).
Jednak jestem całkiem pewna, że po wysłuchaniu mnie, lekarka powie że nie można nic zrobić, jeśli ktoś tego nie chce.

14

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Tak jak napisałam wyżej: nie można zmusić kogokolwiek do podjęcia leczenia, także psychiatrycznego; można to zrobić jedynie wtedy, gdy osoba zagraża sobie i/lub innym, można, gdy jest ubezwłasnowolniona.

15 Ostatnio edytowany przez madoja (2021-03-25 12:11:50)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Przepraszam jesli powtórzę informacje które już podałam.

Pokrótce o naszej rodzinie: naprawdę dobra, normalna rodzina, rodzice bardzo się kochali i kochają, ja jestem jedynaczką, byłam dobrze wychowana w poczuciu miłości. W tej chwili mamy super kontakt, mieszkam jakieś 5 km od nich. Zawsze mogę na nich liczyć, a oni na mnie.

Tata ma raka. Walczy od 3 lat, w tej chwili sa liczne i duże przerzuty na płuca. On sam mówi że zostało mu tylko kilka miesięcy życia.
Mama zawsze była delikatna, słaba psychicznie. Całą chorobę taty przepłakała, wciąż słyszałam od niej że nie da już rady i ma myśli samobójcze. Najpierw umówiłam ją do psychologa - nie poszła. Potem do psychiatry - w końcu poszła, brała leki antydepresyjne, które nie pomogły, potem kolejne i tez nie pomogły. Przestała chodzić do psychiatry.

Mówi, że gdy tata umrze, popełni samobójstwo. Nie działa na nią nic:
- gdy mówię że pójdzie nawet do szpitala psychiatrycznego gdy będzie trzeba (nie zgadza się)
- gdy mówię że będę przy niej cały czas (ona mówi że i tak kiedys wyjdę do pracy i wtedy to zrobi)
- gdy mówię że nie może mnie zostawić, bo zostanę zupełnie sama, że to ogromny cios gdy stracę dwoje rodziców (ona mówi że przecież mam swoje życie a ona będzie tak cierpieć że nie wytrzyma)
- gdy mówię że wtedy ja też się zabiję (rodzice wtedy nie komentują,albo mówią że ta rodzina i tak się rozpada od czasu choroby, co mnie wręcz wkurza, bo to znaczy że mają gdzieś czy ja będę żyła?)
- gdy podaję przykłady wdów które żyją dalej, żadna się nie zabija (mama mówi że one to one, a ona jest inna i sobie nie da rady)
- gdy mówię że za kilka lat będzie dobrze, oswoi sie z tym i będzie w miarę normalnie żyć (ona nie chce przejść tych kilku lat)
- gdy mówię że tata chciałby żeby żyła dalej

Do tego tata wcale nie pomaga, bo mówi do mnie przy mamie "no ale co ona ma zrobić po mojej śmierci? Leżeć i gapić sie w sufit? To bez sensu. Po co cierpieć?". Opieprzyłam go na osobnej rozmowie że ma przestać tak mówić. Ma mówić mamie że chce by dalej żyła, by sobie poradziła. On powiedział że ona i tak to zrobi, bo zna ją.

Jestem załamana.
Prawdopodobnie za parę miesięcy stracę oboje rodziców.
Moja mama mówi żebym ją zrozumiała. Że nie mogę być samolubna każąc jej żyć, skoro ona cierpi a ja i tak mam swoje życie.

Mam wrażenie że wszystko mi się śni i się obudze.

16 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-03-25 12:56:48)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:
rossanka napisał/a:

To mi wygląda na depresję/
Moze jej powiedz, że teraz do psychiatry wiele ludzi chodzi, 20 letni jak i 60 letni i to nie tylko "psychiczni" ale też np ludzie po jakiś ciężkich przaeżyciach np po poronieniu, smierci małżonka, utracie pracy i tak dalej.

To nie o to chodzi, że ona się boi wyjść na "psychiczną".

Ona nie chce iść, bo nie chce opowiadać o sobie, nie chce jej się malować, ubierać (typowa domatorka, tata jej nigdzie nie może wyciągnąć). Ona nie widzi sensu opowiadania komuś o sobie. Męczy tym tylko mnie i swoje 3 przyjaciółki.

Gdy ją umówiłam do psychologa, dostałam od niej naprawdę niezły opie*dol. Tak samo gdy kidyś chciałam im kupić wczasy nad morzem. Dostałam od niej taki opieprz że szok. Ona chce być tylko w domu, bo tam czuje się najlepiej.
Teraz w wakacje jadę nad morze i znów im zaproponowałam. Mama powiedziała, że tata pojedzie sam. (rok temu tylko tata z nami pojechał też)

Wciąż mówi że może kiedyś zacznie brać te tabletki "gdy wszystko się uspokoi", ale ja jej mówię że może wcale się nie uspokoi tylko może być gorzej.

Nie chce opowiadać o sobie lekarzowi a Ciebie będzie tym zamęczać.. To bardzo egoistyczne. Chyba wie jak bardzo obciążające jest kiedy mówi osobie z rodziny o samobójstwie. Tym bardziej dziwne, że funduje ci te same traumatyczne przeżycia, których sama doświadczyła.

To co było mówione o pogotowiu - możesz spróbować, ale bardzo możliwe, że skończy się na tygodniu w szpitalu. Mama będzie się zachowywać w miarę normalnie, a oni uznają, że nie mają podstaw by ją zatrzymywać.

Jedna sprawa: czy mama ma koleżanki, przyjaciółki? Z twojego opisu wychodzi jakby nie miała swojego życia i była jakby uzależniona od męża. Jesteś w stanie przypomnieć jej o jakichś pasjach, rzeczach, które chciała zrobić w życiu, wyciągnąć ją do ludzi, skłonić do zacieśnienia więzi z koleżankami, zaangażowania się w cololwiek?
Może to dziwne, ale ja bym odpuściła mówienie o samobójstwie, wręcz bym jej tego zabroniła. To chyba ściągnie Ciebie i ją w dół. Założyłabym chyba już, że i tak ona zrobi to co będzie chciała. Spędźcie przynajmniej fajnie te kilka miesięcy. Może jej coś się na końcu poprawi.
(To tylko moje zdanie, nie jestem specjalistą.)

17

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Bardzo współczuję całej waszej rodzinie. Patrzenie na odchodzenie bliskiej osoby, wspieranie i jej, i innych osób jest bardzo trudnym doświadczeniem wymagającym niezwykłej odporności i wyczerpującym emocjonalnie. Jeśli dołożyć do tego fakt, że rodzice bardzo się kochali i kochają, to nie dziwią ich reakcje. Ty zaś dodatkowo, oprócz radzenie sobie ze swymi uczuciami, walczysz o to, by mama nie tylko przeżyła, ale i była w możliwie dobrej formie. Osoby wspierające same wymagają wsparcia. W realu masz taką osobę, przy której możesz się wypłakać, odzłościć, a która wysłucha Cię i nie będzie zaprzeczała temu, co kłębi się w Tobie?


Z dobrego serca, chcąc zapobiec samobójstwu mamy, mówisz do niej rzeczy, które nie dają spodziewanego przez Ciebie efektu. Nie dają, bo nie mają prawa dawać. Dlaczego? Bo straszysz ją (gdy mówisz o szpitalu), szantażujesz (mówiąc o własnym samobójstwie), pokazujesz, że inni też przeżywają podobne tragedie, pocieszasz, obiecujesz. Tymczasem jej, tak jak Tobie (i ojcu), potrzebne jest zrozumienie, pozwolenie na gadanie tego wszystkiego, co ślina na język przyniesie, czułość i bycie blisko.

18

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
Wielokropek napisał/a:

Tymczasem jej, tak jak Tobie (i ojcu), potrzebne jest zrozumienie, pozwolenie na gadanie tego wszystkiego, co ślina na język przyniesie, czułość i bycie blisko.

Ohhh, pozwalam na to 3 lata! Pisałam wyżej że godzinami mi opowiada jak jej źle, a ja słucham i współczuję. Straszę i szantażuję ją dopiero od niedawna.
Czy gdyby Twoja mama groziła samobójstwem, tylko byś potakiwała w milczeniu?

Nie wiem co zrobić. Mam paru przyjaciół, opowiedziałam im o tym, to oni aż nie wierzą że rodzice fundują mi taki koszmar. Tata mówi że mam zaakceptować samobójstwo mamy bo jestem dorosła i powinnam to ogarnąć. Co to za gadanie w ogóle...

19 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-03-25 13:44:32)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Ohhh, pozwalam na to 3 lata! Pisałam wyżej że godzinami mi opowiada jak jej źle, a ja słucham i współczuję. Straszę i szantażuję ją dopiero od niedawna.
Czy gdyby Twoja mama groziła samobójstwem, tylko byś potakiwała w milczeniu? (...)

Nie przeczę, że to robiłaś. Napisałam, że działania przez Ciebie podjęte nie spowodują zmiany myślenia mamy. Ona słyszy zupełnie inne teksty.

Gdybym była w Twej sytuacji, to dalej słuchałabym mamy pozwalając się jej wygadać (i odgadując się, odwrzaskując i wypłakując się u przyjaciół), poszłabym sama do psychiatry, by znaleźć pomoc dla siebie, w tym wskazówki do bycia wsparciem dla rodziców, zadzwoniła po wsparcie do jednego z Telefonów Zaufania (w tej chwili nie mogę znaleźć numerów/adresów, ale wiem, że są takie dla osób  z nowotworami i ich rodzin).

Wiem też, bo sama to przeżywałam, że bycie bezradną, nie mającą wpływu na to, co dzieje się z najbliższymi, jest tańcem na linie. Póki co akceptacja, o której wspomniał Twój tata, jest nieprawdopodobna. Może kiedyś... .



***
Znalazłam to:
- BEZPŁATNY TELEFON ZAUFANIA DLA PACJENTÓW – PTPO 800 080 164
- TELEFON ZAUFANIA FUNDACJI RAK’N’ROLL 604 51 51 51 w każdą środę w godzinach od 19:00 do 21:00

20 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-25 14:12:18)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Tymczasem jej, tak jak Tobie (i ojcu), potrzebne jest zrozumienie, pozwolenie na gadanie tego wszystkiego, co ślina na język przyniesie, czułość i bycie blisko.

Ohhh, pozwalam na to 3 lata! Pisałam wyżej że godzinami mi opowiada jak jej źle, a ja słucham i współczuję. Straszę i szantażuję ją dopiero od niedawna.
Czy gdyby Twoja mama groziła samobójstwem, tylko byś potakiwała w milczeniu?

Nie wiem co zrobić. Mam paru przyjaciół, opowiedziałam im o tym, to oni aż nie wierzą że rodzice fundują mi taki koszmar. Tata mówi że mam zaakceptować samobójstwo mamy bo jestem dorosła i powinnam to ogarnąć. Co to za gadanie w ogóle...

Współczuję bo sama mam toksycznych rodziców i też nie raz słyszałam o myślach czy planach samobójczych. Słuchanie i współczucie jednak moim zdaniem to nie jest dobra "strategia" bo tylko nakręca daną osobę do coraz większego narzekania i użalanie się nad sobą.
Z tego co piszesz, to oni we dwójkę mają na siebie destrukcyjny wpływ. Każdy jest inny ale gdybym coś miała doradzić, to byś się postarała zmotywować matkę do tego by czymś się zajęła, co pochłonęłoby jej myśli i nadało sens dalszemu życiu. Oprócz zwierzątek, o które trzeba troszczyć, dobrym rozwiązaniem mogłoby być choćby dbanie o własny ogródek. Tu nawet nie potrzeba kawałka ziemi, choć jeśli macie jakąś działkę, to jak najbardziej, ale nawet na balkonie można zasadzić roślinki. Ona musi znaleźć jakieś zajęcie i to takie długoterminowe, które ją jakoś pochłonie.
Niestety pandemia sprzyja rozwojowi depresji, a jak jeszcze dojdą choroby czy uzależnienia, to robi się naprawdę nieciekawie.
W innych okolicznościach poleciłabym Ci wysłać matkę do sanatorium.
Jak masz możliwość weź matkę na dzień czy dwa do siebie, daj jej coś do roboty, niech poczuje potrzebna. Posadźcie razem jakieś zioła, ugotujcie coś - cokolwiek byleby nie rozmawiać o chorobie ojca i nie narzekać.
Sama wyżej pisałaś, że ojciec powiedział, że co miałaby matka robić po jego śmierci, leżeć i patrzeć w sufit? Jak dla mnie ewidentnie brakuje jej zajęcia i celu, sensu dalszego życia. Wiem, że to nie jest łatwe, ale przynajmniej spróbuj zaangażować w coś matkę i potem pomału rozmowy koncentruj na tej rzeczy, a nie na jej narzekaniu.

21 Ostatnio edytowany przez madoja (2021-03-25 14:22:19)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Mojej mamy nie da się wyciągnąć z domu. Pisałam wyżej. To ten typ który, nawet ryzykując że ktoś się obrazi, nie wyjdzie z domu. Ona nawet u mnie nie bywa, tylko ja ich odwiedzam. Taki mega typ introwertyczki albo nie wiem co.
Nie ma mowy o żadnych ziołach czy sadzeniu warzyw.
Przyjaciółki ma, ale tylko przez telefon.

Jej celem jest teraz opieka nad tatą. Nie chce nawet pójść do lekarza gdy ma wysokie ciśnienie. Zrozumcie że na niektóre osoby nie ma wpływu.

Dzwoniłam do przyjaciółki mamy, żeby o tym pogadać. Powiedziała że jej zdaniem tata trochę napędza mamę w tych myślach. Nie wiem czy pisałam, ale proponował jej samobójstwo we dwoje. Bo on wie, że czekają go cierpienia fizyczne, a ją psychiczne. On wcale jej nie chce powstrzymywać przed samobójstwem.
Straszne, co?

22 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-03-25 14:35:16)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Straszne. Tym bardziej współczuję.
Oswojenie i zaakceptowanie własnej bezradności zajęło mi sporo czasu. Czasem i teraz się złoszczę, gdy zapominam (?!), że nie jestem wszechmocna.

23

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Zadzwonię pod te numery zaufania, dzięki.

Przypomniało mi się że gdy choroba taty nie była jeszcze tak rozwinięta, a wizja śmierci odległa, to powiedziałam mu że mama straszy samobójstwem. Zdenerwował się. Wrócił do domu i ją ostro opieprzył, że ma żyć i dbać o siebie. Właśnie wtedy się na chwilę ocknęła i poszła do psychiatry.

Ale gdy dla taty jego śmierć stawała się coraz bardziej bliska i rzeczywista, nagle zaczął - jakby - dawać przyzwolenie na samobójstwo mamy. Nie wiem... chce odejść wspólnie z nią? Boi się bólu? Boi się samotnej śmierci?

Ich sytuacja jest tragiczna, ale i tak jest we mnie złość za ich egoizm. Byłam dziś u nich rano, najpierw prosiłam i tłumaczyłam. Po powrocie płakałam, aż rozbolała mnie głowa. Teraz czuję na nich złość.

24

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Złościsz się? Świetnie! To jeden ze sposobów radzenia sobie z trudnościami. Odzłość się, odpłacz i... bądź z nimi (wiem, że jesteś).

Człowiek, niezależnie od tego, ile osób jest wokół, umiera samotnie. Czy boi się śmierci? On tylko wie. Czasem ludzie boją się nie tyle samej śmierci, co cierpienia tej śmierci towarzyszącego, boją się o los bliskich, o to, jak bez nich sobie poradzą.

25 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-03-25 16:26:52)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Mojej mamy nie da się wyciągnąć z domu. Pisałam wyżej. To ten typ który, nawet ryzykując że ktoś się obrazi, nie wyjdzie z domu. Ona nawet u mnie nie bywa, tylko ja ich odwiedzam. Taki mega typ introwertyczki albo nie wiem co.
Nie ma mowy o żadnych ziołach czy sadzeniu warzyw.
Przyjaciółki ma, ale tylko przez telefon.

Jej celem jest teraz opieka nad tatą. Nie chce nawet pójść do lekarza gdy ma wysokie ciśnienie. Zrozumcie że na niektóre osoby nie ma wpływu.

Dzwoniłam do przyjaciółki mamy, żeby o tym pogadać. Powiedziała że jej zdaniem tata trochę napędza mamę w tych myślach. Nie wiem czy pisałam, ale proponował jej samobójstwo we dwoje. Bo on wie, że czekają go cierpienia fizyczne, a ją psychiczne. On wcale jej nie chce powstrzymywać przed samobójstwem.
Straszne, co?

Trudny przypadek, skoro ani nie wyjdzie, ani nie da się na nic namówić, nie ma swojego życia i jeszcze mąż wspiera w zamiarach zakończenia życia.
Chyba pozostaje sie pogodzić z tym, że nie masz wpływu na to co mama zrobi. Być może przestraszy się śmierci, bo jednak ludzie mają ten instynkt samozachowawczy i boją się bólu.
Okazuj jej swoją miłość jak potrafisz, może kwiatki czasem daj, przytul, porób coś, mów, że jest ważna dla Ciebie. Nie wiesz jak długo będzie na tym świecie, ale niech to będzie dobry czas i dobre wspomnienia. Może poczuje jeszcze chęć życia wiedząc, że jest ważna dla innych.

Nie zapominaj jednak o sobie i radzę stawiać pewne granice, Ty też jesteś przecież tylko człowiekiem i masz swoją wytrzymałość. Ta sytuacja z którą mierzy się twoja rodzina jest bardzo trudna również dla Ciebie

Edit: Chyba dobrze abyś miała wsparcie psychoterapeuty. Nie wiem jak dajesz radę, ale ja bardzo źle znoszę takie sytuacje. Żeby wspierać rodzinę sama potrzebujesz wsparcia.

26

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Zadzwonię pod te numery zaufania, dzięki.

Przypomniało mi się że gdy choroba taty nie była jeszcze tak rozwinięta, a wizja śmierci odległa, to powiedziałam mu że mama straszy samobójstwem. Zdenerwował się. Wrócił do domu i ją ostro opieprzył, że ma żyć i dbać o siebie. Właśnie wtedy się na chwilę ocknęła i poszła do psychiatry.

Ale gdy dla taty jego śmierć stawała się coraz bardziej bliska i rzeczywista, nagle zaczął - jakby - dawać przyzwolenie na samobójstwo mamy. Nie wiem... chce odejść wspólnie z nią? Boi się bólu? Boi się samotnej śmierci?

Ich sytuacja jest tragiczna, ale i tak jest we mnie złość za ich egoizm. Byłam dziś u nich rano, najpierw prosiłam i tłumaczyłam. Po powrocie płakałam, aż rozbolała mnie głowa. Teraz czuję na nich złość.

Współczuję i sytuacji i bezradności. Tak jak piszesz oni teraz sami się nakręcają. U mnie było tzn jest inaczej bo moi rodzice są wrogami nr 1, mimo, że mieszkają pod jednym dachem i zatruwają sobie życie. Im są starsi, tym gorzej. Ja im nawet zorganizowałam dom tak by nie musieli widywać. Oczywiście mama dalej mu pierze rzeczy i gotuje ale wygląda to tak, że on zostawia rzeczy w łazience a w kuchni nigdy nie spotykają razem na wspólnym posiłku. Dodam, że mój ojciec ma już 90l, mama trochę młodsza, nie mają jakichś poważnych chorób i naprawdę nie rozumiem dlaczego wciąż się nienawidzą choć i kochają (no matka dba o ojca mimo, że na odległość), ale u mnie tato nigdy mamie nie wybaczył zdrady, która miała miejsce 40l temu i teraz wraca do niego ze zdwojoną siłą. O niczym innym by nie gadał. Mama też ma wile do zarzucenia ojcu i gdybym miała tylko ich wysłuchiwać, to bym osiwiała.
Ty jesteś jedynaczką, ja niby mam rodzeństwo ale ono odwróciło od rodziców i nie ma z nimi kontaktu, ja byłam no i jestem siłą rzeczy najmłodsza i też ten ciężar na mnie spłynął. Jednak u mnie odseparowanie i nie reagowanie na ich narzekanie (na siebie i życie bo ileż można słuchać), tylko stworzenie jakiś wspólnych spraw o których możemy gadać jak dzwonie czy przyjeżdżam (choć to rzadko), dało mega poprawę. Ze starszymi osobami niestety trzeba rozmawiać nie raz jak z dziećmi. Jak dzwonię do mamy to pytam o podstawowe kwestie, jaka temperatura, jak zwierzaczek, co  gotowała, jak roślinki... czasem choć nie muszę pytam o jakiś przepis albo coś wspominam. Też mówię o sobie i że chciałabym by coś zobaczyła itd. A jak tylko zaczynają wchodzić na temat narzekania na siebie.... mówię pa. Jak coś ze zdrowiem dzieje to reaguję, wiadomo. Ale na pewno nie wysłuchuję i nie współczuję bo to droga do nikąd.

27

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Dziś nie wytrzymałam i opieprzyłam mamę. U mnie podnoszenie głosu jest bardzo rzadkie, ale uznałam że przyda jej się w końcu. Powiedziałam większość rzeczy które napisałam tutaj. Jak mama zareagowała? Obraziła się. Powiedziała że skoro chcę to wcale nie musimy utrzymywać kontaktu. Że od dziś nie dowiem się co u taty. Że nigdy nie byłam wsparciem. To okrutne słowa, bo uważam że byłam - nawet sama to podkreślała.

Mówiła "dlaczego nie możesz mi na spokojnie powiedzieć że nie mam się zabijać, bo mam ciebie itd?". A ja "przecież mówię to od miesięcy, od lat... mówię na spokojnie i głaszczę po głowie. Ale teraz coś we mnie pękło".

Jest mi bardzo przykro.  jej podsumowaniem, jej dziwnym tokiem myślenia że możemy urwać kontakt i że przez cały czas byłam okropną córką. Powiedziała że pierwsza się do mnie na pewno nie odezwie i jeśli będę miała ochotę przeprosić to mam zadzwonić.

Fakt, może się uniosłam, a ona nie przywykła do tego, bo zawsze jestem cicha. Ale ja też jestem człowiekiem i mam swoje uczucia.

28

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Uznałaś, opieprzyłaś i skutek (póki co) odwrotny do zamierzonego.
Zapomniałaś (?), że często agresja rodzi agresję? Obie dałyście sobie po razie (znacie się dobrze, więc wiecie, co powiedzieć, by zabolało najbardziej) i obu wam, tak podejrzewam, jest przykro.

Jesteście wszyscy wyczerpani emocjonalnie, bo do permanentnego stresu związanego z chorobą ojca rok temu dołączyła pandemia. Zasilanie padło, włączyło się już awaryjne, ale i ono zaczyna szwankować. Skąd wziąć energię? Czasem pomaga upuszczenie złości, bo odsłania skrywane bolesne uczucia.

29

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Pandemia akurat nie ma wpływu na nasza sytuację, wszyscy żyjemy jak dawniej.
Tak, wiem że teraz jest jej przykro. Pewnie płacze i opowiada tacie jaką jestem okropną córką. A tata się wkurza na mnie, że dołożyłam mamie zmartwień.
Nie wiem już nic...

30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-01 14:54:19)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Nie dziwię  Ci się że tak zareagowalaś.
Nie wiem czy Twoja mama taka była wcześniej ale zareagowała na chorobę  z pozycji dziecka które trzeba chronić  A nie dorosłej kobiety która powinna wspierać  męża.
Z tego co piszesz nie wygląda to na depresję  ale wykształcony mechanizm manipulacji.
Oczywiście nie spotkaliśmy Twojej mamy więc tylko specjalista psychoterapii ew. Psychiatra psychoterapeuta byłby tu kompetentny.
Możesz Ty sama porozmawiać z takim specjalistą  o mamie.
Mama wchodzi w rolę  dziecka  więc inni automatycznie muszą  w kontaktach z nią  wejść w rolę  rodzica: albo opiekuńczego albo wyprowadzonego z równowagi.
Więc w sumie Twoja reakcja w końcu  była do przewidzenia.
Jeśli to manipulacja  mogłabyś spróbować  ominąć  ją  wchodząc w pozycję  rozmowy dorosłych ludzi.
Dorosła kobieta się nie obraża  więc niezależnie co na początku zrobi mama nie zrywam z nią  kontaktu "za karę " skontaktuj się pomijając tamten incydent: możesz powiedzieć:
Przepraszam mamo. Zdenerwowałam się.
Też mi ciężko z powodu choroby taty. Też się boję.  Ale on potrzebuje  wsparcia ode mnie i od Ciebie.  Tu nie rób wyrzutów  mamie by znowu nie wejść w rolę  karcącego rodzica.

Możesz też zapewnić mamę  jak dorosła kobieta o tym że niezależnie co by się nie działo wesprzesz ją.
Być może  będziesz musiała dość długo trzymać się tej postawy  zanim mama załapie.

31 Ostatnio edytowany przez madoja (2021-04-01 16:57:06)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

My już dawno pogodzone, zadzwoniłam do niej pierwsza i powiedziałam że przepraszam że podniosłam głos, ale nie przeproszę za żadne słowo, bo tak właśnie uważam. Była sfochowana (jakieś dramatyczne teksty w stylu "ja ci wybaczam, ale nie zapomnę", jakbym nie wiem co... ukradła jakieś dobra rodowe), ale następnego dnia powiedziała że mimo że byłam okropna, to przemyślała sobie i mam być spokojna bo nic sobie nie zrobi. Za 2 tygodnie idzie do psychiatry. Więc opłacało się ją opieprzyć.

Mój przyjaciel, który zna mnie od dzieciństwa mówi że to właśnie taka manipulatorka, gwiazda która chce być w centrum uwagi i że nawet nie robi tego świadomie i z premedytacją, tylko innego wzorca nie zna, bo zawsze wszyscy się nad nią litowali. Powiedział to samo - że ona wchodzi w rolę dziecka, a ja matki.

Teraz głównym problemem jest tata, po prostu gaśnie w oczach. Wczoraj ich odwiedziłam i odchorowałam wizytę 6 godzinnym płaczem po powrocie do domu. Totalnie nie jestem przygotowana na śmierć mojego kochanego Taty. Na odległość mi łatwiej, ale spotkanie z nim, to jak cierpi, jakie ma popalone żyły na dłoniach od chemii, przerzedzone włosy, to jak mówi "gdy już odejdę"... To jest aż abstrakcyjne. Tak naprawdę współczuję mamie że musi na to patrzeć 24/7, a ja tylko raz czy kilka razy w tygodniu. Wszystko jest takie bez sensu...

Niektórzy mówią że lepiej gdy ktoś choruje, bo można się psychicznie przygotować, pogadać, pożegnać się. Ja uważam że lepiej gdy ktoś umrze nagle. Bo rodzina i tak przechodzi żałobę, ale przynajmniej oszczędzona jest psychika zmarłego - gdy umarł nagle to nawet nie zdawał sobie sprawy, a tak jak mój tata - w pełni świadomy że odchodzi, świadomie trzeba załatwiać sprawy bankowe, odpisać się od mieszkania, od konta z mamą, zrobić na mnie darowiznę samochodu... żeby po śmierci nie było biegania i załatwiania... To po prostu jakiś kosmiczny, abstrakcyjny koszmar. Czy wyobrażacie sobie jak czuje się osoba wiedząca że niedługo umrze? Przecież nie cieszy wtedy już nawet głupi film, piosenka, dobre jedzenie... Jest mi go tak strasznie, strasznie żal. Wciąż liczyliśmy że pokona chorobę, że kolejna chemia pomoże. Ja nadal się łudzę że stanie się cud, albo że gdzieś istnieje metoda leczenia i nagle ją odkryjemy. Mam też wyrzuty że może nie spróbowaliśmy wszystkiego. Namawiałam go nawet na uzdrowiciela (choć nie wierzę), ale on nie chce. Nie mogę uwierzyć że jeszcze 2 tygodnie temu jeździł ze mną po sklepach, a ja się śmiałam z jego hipsterskich okularów. A teraz nagle go ścięło.

To zawsze był mój największy koszmar, moja największa fobia - śmierć rodziców. I teraz to się dzieje sad

32

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

madoju, bardzo współczuję, i Tobie, i każdemu z was z osobna.

Towarzyszenie bliskim w ich odchodzeniu jest ciężkim przeżyciem, cięższym tym bardziej, im bardziej jest to rozłożone w czasie.
O jedno proszę, nie wiń ani siebie, ani kogokolwiek innego. Wiem, że to trudne, ale możliwe. To, co dla wielu umierających było pomocne, to postawa ich bliskich, którzy pozwalali im odejść i do tego odejść z godnością.

33

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Też współczuję. Chemia zawsze jest ciężkim czasem  A jej efekty da się ocenić  po..
Do tej pory miałam szczęście  nie mieć  z tym do czynienia ale niestety zachorowała mama i po świętach zaczyna chemię..
Co do spraw ziemskich ..W sumie zawsze warto mieć  je uporządkowane..
A będzie co ma być..czy miałabyś  większą  szansę  łącząc tatę  alternatywnie? Wątpię..
Będzie co ma być. Płakać masz prawo, wyzwolisz emocje ciężko takie emocje trzymać  w środku cały czas.
Spokoju wam życzę.

34

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Bardzo Ci współczuję.

Nie wiem jak akceptować bezradność, kiedy człowiek po prostu chce wyć z bólu i rozpaczy, albo mógłby wściekłością roznieść pół świata, a wie, że nic to nie zmieni.
Zadbaj o siebie - cokolwiek to dla Ciebie znaczy. Pisz tu co czujesz, czy wygadaj się przyjaciołom, idź do kościoła czy terapeuty. Przeżywaj i nazywaj to, co przeżywasz.
Z bezradnością jest tak, moim zdanaiem, że jedyne co można zrobić, to zająć się sobą.

Dbaj o siebie.

35

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
Ela210 napisał/a:

Też współczuję. Chemia zawsze jest ciężkim czasem  A jej efekty da się ocenić  po..

W tym przypadku nie ma już nadziei. Wszystkie chemie zawiodły, lekarze już odpuścili leczenie. Teraz tylko ewentualnie opieka paliatywna.
3 lata nierównej walki i przegraliśmy.

Monoceros napisał/a:


Nie wiem jak akceptować bezradność, kiedy człowiek po prostu chce wyć z bólu i rozpaczy, albo mógłby wściekłością roznieść pół świata, a wie, że nic to nie zmieni.

Dokładnie tak. Mój mózg nie może zrozumieć problemu którego nie da się rozwiązać. Do tej pory miałam tylko problemy np. finansowe, miłosne, ale one zawsze mijały i wracało słońce. Ten problem jest nierozwiązywalny. Jak zaakceptować śmierć?

Czuję się jak pies przypięty do krótkiego łańcucha. Najpierw wyrywa się i rzuca, ma dużo siły, ale łańcuch jest mocny, więc wyczerpany pies w końcu jest zmuszony się poddać, zaakceptować okropieństwo swojego losu, zwinąć się w kłębek i skomleć.

36

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Pomocną mi była, i jest wielokrotnie, książka Elisabeth Kübler-Ross, Rozmowy o śmierci i umieraniu.

37

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
Wielokropek napisał/a:

Pomocną mi była, i jest wielokrotnie, książka Elisabeth Kübler-Ross, Rozmowy o śmierci i umieraniu.

Dziękuję, zapoznam się.

A czy macie jakiś pomysł co podsunąć tacie co mogłoby trochę złagodzić jego cierpienie (psychiczne)? Jakieś książki, filmy?
Niestety jesteśmy niewierzący... Myślę że wierzącym jest o wiele łatwiej.

38

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Madoja
bardzo Wam współczuję, niestety wiem, jak to jest sad
Polecam Ci blog Mistrza Polikarpa. Mnie bardzo pomógł, szkoda, że nie trafiłam tam wcześniej.

39

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

(...) A czy macie jakiś pomysł co podsunąć tacie co mogłoby trochę złagodzić jego cierpienie (psychiczne)? Jakieś książki, filmy? (...)

Proponuję, byś przed podsunięciem którejkolwiek z książek przejrzała ją, by sprawdzić, czy to dobra lektura dla niego. Kolejność przypadkowa.
- Ken Wilber, Śmiertelni, nieśmiertelni. Prawdziwa opowieść o życiu, miłości, cierpieniu, umieraniu i wyzwoleniu
- Stephen Levine, Gdybyś miał przed sobą rok życia. Eksperymenty na świadomości
- Bronnie Ware, Czego najbardziej żałują umierający
- Mitch Albom, Wtorki z Morriem
- Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka, Życie na pełnej petardzie czyli wiara,polędwica i miłość
- Katarzyna Jabłońska, Jan Kaczkowski, Szału nie ma jest rak
- Joachim Badeni, Alina Petrowa-Wasilewicz, Śmierć? Każdemu polecam

40

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
mallwusia napisał/a:

Madoja
bardzo Wam współczuję, niestety wiem, jak to jest sad
Polecam Ci blog Mistrza Polikarpa. Mnie bardzo pomógł, szkoda, że nie trafiłam tam wcześniej.

Dziękuję. Weszłam na ten blog, ale tam sa raczej porady - czy szczepić, jak urządzić łózko, kiedy do hospicjum itd...

Wielokropek napisał/a:
madoja napisał/a:

(...) A czy macie jakiś pomysł co podsunąć tacie co mogłoby trochę złagodzić jego cierpienie (psychiczne)? Jakieś książki, filmy? (...)

Proponuję, byś przed podsunięciem którejkolwiek z książek przejrzała ją, by sprawdzić, czy to dobra lektura dla niego. Kolejność przypadkowa.
- Ken Wilber, Śmiertelni, nieśmiertelni. Prawdziwa opowieść o życiu, miłości, cierpieniu, umieraniu i wyzwoleniu
- Stephen Levine, Gdybyś miał przed sobą rok życia. Eksperymenty na świadomości
- Bronnie Ware, Czego najbardziej żałują umierający
- Mitch Albom, Wtorki z Morriem
- Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka, Życie na pełnej petardzie czyli wiara,polędwica i miłość
- Katarzyna Jabłońska, Jan Kaczkowski, Szału nie ma jest rak
- Joachim Badeni, Alina Petrowa-Wasilewicz, Śmierć? Każdemu polecam

Zapoznam się, dziekuję.

41

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Byłam u rodziców.
Koszmar.
Tata naprawdę już b źle, ostatnio chociaż z nami siedział, teraz już nie mógł. Wstał to się przewrócił, strasznie boli go pół twarzy, oko, wciąż ma zamknięte oczy, bardzo schudł. Weszłam do nich do sypialni, leżał taki woskowy, z otwartymi ustami, zamkniętymi oczami jakby już nie żył.

Siedzieliśmy potem z mamą w kuchni i ona mówi Idź do niego, potrzymaj za ręke. I poszłam, położyłam się obok, sam mnie złapał za rękę i głaskał mnie po dłoni jednym palcem. Chciałam mu tyle powiedzieć, ale kluch w gardle, leciały mi łzy. A ja nigdy przy nikim nie płacze!
Ale potem momentami byłam w stanie mówić, powiedziałam że byl najlepszym tatą, on na to że zawsze się staral.
Powiedział że jeśli kiedyś przez niego płakałam to przeprasza. Ja że nigdy przez niego.
Mówił jeszcze że życie minęło jak mgnienie oka, a teraz odchodzi w inny wymiar.
Że dopiero pamięta moje dzieciństwo, a teraz umiera.
Mówił żebym opiekowała się mamą.
Gdy wychodziłam, łza mu pociekła po policzku. A nigdy nie widziałam żeby płakał...

Poszłam do łazienki i tak się dławiłam od płaczu, że myślałam że zwymiotuje.

A może jest tu ktoś kto stracił kogoś bardzo bliskiego i mógłby ze mną porozmawiać na priv? Bardzo bym chciała...

42

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Bardzo mi przykro. Wirtualnie tule i ściskam.

43

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Byłam u rodziców.
Koszmar.
Tata naprawdę już b źle, ostatnio chociaż z nami siedział, teraz już nie mógł. Wstał to się przewrócił, strasznie boli go pół twarzy, oko, wciąż ma zamknięte oczy, bardzo schudł. Weszłam do nich do sypialni, leżał taki woskowy, z otwartymi ustami, zamkniętymi oczami jakby już nie żył.

Siedzieliśmy potem z mamą w kuchni i ona mówi Idź do niego, potrzymaj za ręke. I poszłam, położyłam się obok, sam mnie złapał za rękę i głaskał mnie po dłoni jednym palcem. Chciałam mu tyle powiedzieć, ale kluch w gardle, leciały mi łzy. A ja nigdy przy nikim nie płacze!
Ale potem momentami byłam w stanie mówić, powiedziałam że byl najlepszym tatą, on na to że zawsze się staral.
Powiedział że jeśli kiedyś przez niego płakałam to przeprasza. Ja że nigdy przez niego.
Mówił jeszcze że życie minęło jak mgnienie oka, a teraz odchodzi w inny wymiar.
Że dopiero pamięta moje dzieciństwo, a teraz umiera.
Mówił żebym opiekowała się mamą.
Gdy wychodziłam, łza mu pociekła po policzku. A nigdy nie widziałam żeby płakał...

Poszłam do łazienki i tak się dławiłam od płaczu, że myślałam że zwymiotuje.

A może jest tu ktoś kto stracił kogoś bardzo bliskiego i mógłby ze mną porozmawiać na priv? Bardzo bym chciała...

Do mnie napisz.

44

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Madoja przytulam Cię mocno do serducha. Aż mi łzy pociekły czytając opis rozmowy z tatą. Z jednej strony  poczułam smutek z racji jego choroby, bólu i stopniowego odchodzenia ale z drugiej strony poczułam tez piękno, piękno Twojej relacji z tatą. Wasze wzajemne słowa byly przepełnione takim ładunkiem miłości, że aż mnie w klatce scisnęlo. Myślę, że jak zle by się nie czuł i jak bardzo nie był słaby to ta świadomość Twojej miłości i tego ze odchodzi jako najkochanszy tata jest dla niego ogromną siłą i pokrzepieniem.

45

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Madoju,
wszystko wydaje się banalne wobec tego, co zaszło między Tobą a Twym Ojcem.

Jedno wiem. Po latach, u kresu życia usłyszeć, że jest się najukochańszym, to piękny prezent.

46

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

rossanka - dziękuję, odezwę się

KoloroweSny - dziękuję

feniks35 napisał/a:

Madoja przytulam Cię mocno do serducha. Aż mi łzy pociekły czytając opis rozmowy z tatą. Z jednej strony  poczułam smutek z racji jego choroby, bólu i stopniowego odchodzenia ale z drugiej strony poczułam tez piękno, piękno Twojej relacji z tatą. Wasze wzajemne słowa byly przepełnione takim ładunkiem miłości, że aż mnie w klatce scisnęlo. Myślę, że jak zle by się nie czuł i jak bardzo nie był słaby to ta świadomość Twojej miłości i tego ze odchodzi jako najkochanszy tata jest dla niego ogromną siłą i pokrzepieniem.

Ja nie wiem czy to takie dobre. Serio to zazdroszczę osobom które mają zły kontakt z rodzicami, przynajmniej nie przeżyją tak ich śmierci. Mój dobry kontakt z rodzicami to przekleństwo, bo muszę ich pożegnać.

Pytałam go jeszcze czy jest zadowolony ze swojego życia, albo czy czegoś żałuje. Powiedział że jest zadowolony, a żałuje tego że mało podróżował, nigdy nie wyjechał z Polski. Powiedziałam, że chociaż ostatnie lata coś wspólnie porobiliśmy, bo zabraliśmy go do kilku Escape Roomów, na kręgle, kupiłam mu lot szybowcem jako prezent, trochę pojeździliśmy, pływaliśmy statkiem itd. Powiedział że dziękuje, że urozmaiciliśmy mu życie w ostatnich latach.

Mówił jeszcze że chce sobie wyobrażać, że spotka teraz swoich rodziców, swojego brata i Dżekiego - naszego psa którego mieliśmy przez 17 lat.

To naprawdę jest najlepszy tata. Żadna dziewczyna nie ma lepszego taty. Przyjaciele mnie pocieszają, że  po latach wspomnienia zaczną się zacierać, że nawet tę rozmowę będę z trudem pamiętać. Ale ja nie chcę! Ja chcę go pamiętać! Tata nie zasługuje by być "zatartym wspomnieniem".

Czy ktoś z was wierzy że śmierci to nie koniec? Chciałabym w to wierzyć, choć nie wierzę w Boga.

47

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Ja nie wiem czy to takie dobre. Serio to zazdroszczę osobom które mają zły kontakt z rodzicami, przynajmniej nie przeżyją tak ich śmierci. Mój dobry kontakt z rodzicami to przekleństwo, bo muszę ich pożegnać.

Pytałam go jeszcze czy jest zadowolony ze swojego życia, albo czy czegoś żałuje. Powiedział że jest zadowolony, a żałuje tego że mało podróżował, nigdy nie wyjechał z Polski. Powiedziałam, że chociaż ostatnie lata coś wspólnie porobiliśmy, bo zabraliśmy go do kilku Escape Roomów, na kręgle, kupiłam mu lot szybowcem jako prezent, trochę pojeździliśmy, pływaliśmy statkiem itd. Powiedział że dziękuje, że urozmaiciliśmy mu życie w ostatnich latach.

Mówił jeszcze że chce sobie wyobrażać, że spotka teraz swoich rodziców, swojego brata i Dżekiego - naszego psa którego mieliśmy przez 17 lat.

To naprawdę jest najlepszy tata. Żadna dziewczyna nie ma lepszego taty. Przyjaciele mnie pocieszają, że  po latach wspomnienia zaczną się zacierać, że nawet tę rozmowę będę z trudem pamiętać. Ale ja nie chcę! Ja chcę go pamiętać! Tata nie zasługuje by być "zatartym wspomnieniem".

Czy ktoś z was wierzy że śmierci to nie koniec? Chciałabym w to wierzyć, choć nie wierzę w Boga.

Pisz jak coś.  Dobrze bardzo, ze chociaż tyle zdązyliście porozmawiać, czasem człowiek nie zdąży, wtedy się zastanawia, czy osoba była swiadoma, że odchodzi, to chyba przynosi ukojenie jak sądzę.
Nie wiem co jest po śmierci, pojęcia nie mam.
Moze jest jakiś inny wymiar.


Przyjaciele chyba racji nie mają, nigdy nie zapomnisz tej rozmowy, będziesz to zawsze pamiętać, będziesz błagała, żeby zapomnieć ale nie zapomnisz, o to bądz spokojna, jeśli tego chcesz.
Kurcze to są trudne sprawy, nie chce sie tak tu wywnętrzać na forum.

48

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Nie tak dawno umarł mój Ojciec. Nie zdążyłam mu powiedzieć nic z tego, co Ty powiedziałaś swojemu. Już wiele lat wstecz nasza rodzina się posypała z różnych powodów, nas tak naprawdę już nie było.

Owszem, wierzę, że śmierć nie jest końcem. Jednak to przekonanie w niczym nie zmniejsza smutku. Nie wiem, może za jakiś czas....?
Na jego pogrzebie jakoś się trzymałam. Nawet mocno się trzymałam. Niecały tydzień po tym wydarzeniu musiałam pójść na pogrzeb kogoś bliskiego jednej osoby z mojej pracy.
Po powrocie z tego drugiego pogrzebu prawie zemdlałam. Być może przeżyłam to wszystko silniej, niż myślałam.

Mnie żadne słowa nie dały pociechy. Cały czas mam wrażenie, że on za chwilę wróci z pracy. Często zastanawiam się, co on myślał w tych ostatnich chwilach,  co czuł, czy cierpiał. Tak, sądzę, że cierpiał.

Mam tylko nadzieję, że jest teraz szczęśliwy.

Nie wiem, jak Cię pocieszyć.....

Życzę Ci dużo, dużo siły. I zachowania w pamięci każdej, nawet najmniejszej dobrej chwilki spędzonej z Ojcem.

49

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

rossanka - dziękuję, odezwę się

KoloroweSny - dziękuję

feniks35 napisał/a:

Madoja przytulam Cię mocno do serducha. Aż mi łzy pociekły czytając opis rozmowy z tatą. Z jednej strony  poczułam smutek z racji jego choroby, bólu i stopniowego odchodzenia ale z drugiej strony poczułam tez piękno, piękno Twojej relacji z tatą. Wasze wzajemne słowa byly przepełnione takim ładunkiem miłości, że aż mnie w klatce scisnęlo. Myślę, że jak zle by się nie czuł i jak bardzo nie był słaby to ta świadomość Twojej miłości i tego ze odchodzi jako najkochanszy tata jest dla niego ogromną siłą i pokrzepieniem.

Ja nie wiem czy to takie dobre. Serio to zazdroszczę osobom które mają zły kontakt z rodzicami, przynajmniej nie przeżyją tak ich śmierci. Mój dobry kontakt z rodzicami to przekleństwo, bo muszę ich pożegnać.

Pytałam go jeszcze czy jest zadowolony ze swojego życia, albo czy czegoś żałuje. Powiedział że jest zadowolony, a żałuje tego że mało podróżował, nigdy nie wyjechał z Polski. Powiedziałam, że chociaż ostatnie lata coś wspólnie porobiliśmy, bo zabraliśmy go do kilku Escape Roomów, na kręgle, kupiłam mu lot szybowcem jako prezent, trochę pojeździliśmy, pływaliśmy statkiem itd. Powiedział że dziękuje, że urozmaiciliśmy mu życie w ostatnich latach.

Mówił jeszcze że chce sobie wyobrażać, że spotka teraz swoich rodziców, swojego brata i Dżekiego - naszego psa którego mieliśmy przez 17 lat.

To naprawdę jest najlepszy tata. Żadna dziewczyna nie ma lepszego taty. Przyjaciele mnie pocieszają, że  po latach wspomnienia zaczną się zacierać, że nawet tę rozmowę będę z trudem pamiętać. Ale ja nie chcę! Ja chcę go pamiętać! Tata nie zasługuje by być "zatartym wspomnieniem".

Czy ktoś z was wierzy że śmierci to nie koniec? Chciałabym w to wierzyć, choć nie wierzę w Boga.

Uwierz mi że wcale nie lepiej jest tak jak mówisz. Ja mojego ojca wciąż mam zdrowego jak na swoje lata i obok mnie. A mimo to nie poczułam i nie wiem czy kiedykolwiek poczuje chociazby  połowę  tej bliskości jaka wyczułam w Twojej relacji  z tatą. Można tęsknić za kimś i opłakiwać coś mając żywą osobę obok. To też bardzo boli uwierz mi.
Ja wierzę że gdy miną najgorsze emocje to te lata z Tatą i Wasza więź będzie dla Ciebie jak cenny skarb w sercu.
Ja wierzę że śmierć nie jest koncem i że spotkamy się znowu.

50 Ostatnio edytowany przez madoja (2021-04-12 22:14:10)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
feniks35 napisał/a:

wcale nie lepiej jest tak jak mówisz. Ja mojego ojca wciąż mam zdrowego jak na swoje lata i obok mnie. A mimo to nie poczułam i nie wiem czy kiedykolwiek poczuje chociazby  połowę  tej bliskości jaka wyczułam w Twojej relacji  z tatą.

Uwierz mi że my nie mieliśmy jakiejś super bliskości. ZAWSZE mi pomagał, ZAWSZE. Wystarczył jeden telefon a tata pędził na załamanie karku. Ale nie było miedzy nami czułości - to byłoby jakieś nienaturalne, nie wiem. Myslę że wiele osób to rozumie, że zwłaszcza z ojcami nie ma jakiejś wielkiej czułości, przytulanek, słów "kocham". To po prostu sie wie - tak twardo, po męsku.

Np. to że głaskał mnie po dłoni, było nietypowe. Ostatni raz trzymaliśmy się za ręce po jego operacji usunięcia przerzutu z wątroby, 2 lata temu - tez mnie wtedy to zaskoczyło. A wcześniej? Gdy byłam mała. Łapał mnie za rękę i jeden palec przesuwał na mój nadgarstek i mnie głaskał, tak jak dziś. Wtedy mnie to łaskotało i się śmiałam.

Nie mówiłam mu też wcześniej, że go kocham czy że jest najlepszym tatą (chociaż zazwyczaj gdy od nich wychodziłam, krzyczałam "pa, kocham was"). Dopiero dziś...

Więc może Ty też z tatą poczujesz silną więź gdy będzie umierał?

Wkurza mnie że umiera młody, dobry człowiek. Naprawdę dobry. Pogodny, pomógł każdemu i bardzo bardzo kochał moją mamę.
A jakieś szumowiny żyja po 90 lat...

51

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Byłam u rodziców.
Koszmar.
Tata naprawdę już b źle, ostatnio chociaż z nami siedział, teraz już nie mógł. Wstał to się przewrócił, strasznie boli go pół twarzy, oko, wciąż ma zamknięte oczy, bardzo schudł. Weszłam do nich do sypialni, leżał taki woskowy, z otwartymi ustami, zamkniętymi oczami jakby już nie żył.

Siedzieliśmy potem z mamą w kuchni i ona mówi Idź do niego, potrzymaj za ręke. I poszłam, położyłam się obok, sam mnie złapał za rękę i głaskał mnie po dłoni jednym palcem. Chciałam mu tyle powiedzieć, ale kluch w gardle, leciały mi łzy. A ja nigdy przy nikim nie płacze!
Ale potem momentami byłam w stanie mówić, powiedziałam że byl najlepszym tatą, on na to że zawsze się staral.
Powiedział że jeśli kiedyś przez niego płakałam to przeprasza. Ja że nigdy przez niego.
Mówił jeszcze że życie minęło jak mgnienie oka, a teraz odchodzi w inny wymiar.
Że dopiero pamięta moje dzieciństwo, a teraz umiera.
Mówił żebym opiekowała się mamą.
Gdy wychodziłam, łza mu pociekła po policzku. A nigdy nie widziałam żeby płakał...

Poszłam do łazienki i tak się dławiłam od płaczu, że myślałam że zwymiotuje.

A może jest tu ktoś kto stracił kogoś bardzo bliskiego i mógłby ze mną porozmawiać na priv? Bardzo bym chciała...

Współczuję a jednocześnie zazdroszczę wspomnień i relacji z ojcem.
Ty teraz czujesz ból i rozpacz i to jest normalne, ale to minie za jakiś czas.

52

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Madoja to piękne co zrobiłaś dla swojego taty. Stworzyłaś mu normalność w tej nienormalnej sytuacji, dzięki tobie mógł pogadać szczerze i normalnie o tym co się dzieje, co było, o sobie, o tobie o mamie, o umieraniu. Jesteś naprawdę kochaną i mądrą córką, on wie, że sobie poradzisz w życiu. Przytulam cię wirtualnie kochana.

53 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2021-04-13 06:33:54)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:
feniks35 napisał/a:

wcale nie lepiej jest tak jak mówisz. Ja mojego ojca wciąż mam zdrowego jak na swoje lata i obok mnie. A mimo to nie poczułam i nie wiem czy kiedykolwiek poczuje chociazby  połowę  tej bliskości jaka wyczułam w Twojej relacji  z tatą.

Uwierz mi że my nie mieliśmy jakiejś super bliskości. ZAWSZE mi pomagał, ZAWSZE. Wystarczył jeden telefon a tata pędził na załamanie karku. Ale nie było miedzy nami czułości - to byłoby jakieś nienaturalne, nie wiem. Myslę że wiele osób to rozumie, że zwłaszcza z ojcami nie ma jakiejś wielkiej czułości, przytulanek, słów "kocham". To po prostu sie wie - tak twardo, po męsku.

Np. to że głaskał mnie po dłoni, było nietypowe. Ostatni raz trzymaliśmy się za ręce po jego operacji usunięcia przerzutu z wątroby, 2 lata temu - tez mnie wtedy to zaskoczyło. A wcześniej? Gdy byłam mała. Łapał mnie za rękę i jeden palec przesuwał na mój nadgarstek i mnie głaskał, tak jak dziś. Wtedy mnie to łaskotało i się śmiałam.

Nie mówiłam mu też wcześniej, że go kocham czy że jest najlepszym tatą (chociaż zazwyczaj gdy od nich wychodziłam, krzyczałam "pa, kocham was"). Dopiero dziś...

Więc może Ty też z tatą poczujesz silną więź gdy będzie umierał?

Wkurza mnie że umiera młody, dobry człowiek. Naprawdę dobry. Pogodny, pomógł każdemu i bardzo bardzo kochał moją mamę.
A jakieś szumowiny żyja po 90 lat...

Madoja ja poprzez bliskość wcale tez nie rozumiem tulenia się i spijania z dziubkow z tatą chociaz znam rodziny gdzie i takie coś jest naturalne dla ojców i dzieci.
Poprzez brak bliskości rozumiem bliskość szeroko rozumianą, emocjonalną i psychiczną. Aktywne uczestnictwo w życiu dziecka, zainteresowanie. Tego nigdy nie było. Niedawno na terapii przepracowałam ten temat i rozumiem, że tata pewnych rzeczy nie tyle nie chciał co nie był w stanie mi dać z uwagi na pewne deficyty. Nie jest ani chory psychicznie ani upośledzony ale ma pewne swoje zaszłości i deficyty jeszcze z dzieciństwa które utrudniają mu funkcjonowanie jako nie tylko ojciec ale i maz. Zrozumienie tego pomogło mi pozbyć się pretensji do niego o brak tej autentycznej wiezi i zaangażowania ale tak do końca nie ukoiło bólu że to się nie zadzialo i już nie zadzieje. Tata musiałby poddac się terapii a i to pewnie nie załatwiłoby sprawy bo pewne zdolności poznawcze ma ograniczone. Zresztą czy terapia człowieka w wieku lat 70 miałaby sens? I to w sytuacji gdy on wcale nie widzi jej potrzeby bo jemu takie życie obok rodziny tak naprawdę odpowiadało i nie rozumiał co w tym złego? Nie miałaby sensu. Może gdybym zrozumiala pewne kwestie  jakieś 20 lat temu to coś moznaby było podziałać albo chociaż zmienić swoje podejście. A tak..Już za późno na rewolucję i ani straconych lat się nie odzyska ani tych które jeszcze  zostały jakoś diametralnie nie zmieni. Mogę jedynie starać się żyć pogodzona z faktami i bardziej wyrozumiała ale wiezi to nie zastąpi. I tak sobie żyjemy   z tatą obok siebie i jest czasem tak jakbym wogole go nie miała albo jak już to rozwydrzonego nastolatka którego to ja muszę ogarniać.
Pewnie, ze jesli przyjdą jego ostatnie dni to będę czuła smutek bo zwyczajnie po ludzku go jednak kocham, jest moim ojcem ale to będzie śmierć, ktora poza smutkiem wynikajacym z samego faktu odejścia bliskiego (bardziej w sensie biologicznymi) członka rodziny nie zmieni za bardzo nic w moim życiu. Nie poczuję zasadniczo większej pustki niż ta ktora czuje od lat. 
Dlatego sądzę że Ty masz ogromny skarb, pewnego rodzaju dziedzictwo które mimo zbliżającego się  braku taty pojdzie gdzieś dalej z Tobą w życiu jako pewnien zasób. Tatą zapełnił swoim postępowaniem i obecnością Twoje " naczynie"  miłości, akceptacji i bezpieczeństwa. Dziś bardzo cierpisz ale kiedyś uśmiechniesz się do wspomnień o tacie i będziesz wdzięczna że był nawet jeśli zdecydowanie za krótko.

54

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

W takich chwilach cieszę się, że nigdy nie miałam dzieci, bo rozpaczalyby po mojej śmierci. Ani faceta, bo jak bym umarła, to byłby dla niego wielki ciężar.
Samotność ma więc i dobre strony, nigdy nie zasmucę najbliższych, bo ich nie mam. Takie myślenie pojawiło mi się około 10 lat temu i myślę, że stanowi plus w mojej singlowskiej sytuacji.

55

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Madoja jak ci tam? Wiem, że na pewno okropnie, ale jakbyś czuła potrzebę pisz.

56

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
rossanka napisał/a:

W takich chwilach cieszę się, że nigdy nie miałam dzieci, bo rozpaczalyby po mojej śmierci. Ani faceta, bo jak bym umarła, to byłby dla niego wielki ciężar.
Samotność ma więc i dobre strony, nigdy nie zasmucę najbliższych, bo ich nie mam. Takie myślenie pojawiło mi się około 10 lat temu i myślę, że stanowi plus w mojej singlowskiej sytuacji.

Z całym szacunkiem, ale w czym powyższy post ma pomóc/ wesprzeć autorkę ?

Madoja, jak u Ciebie, jak samopoczucie?

57

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Dziękuję za pamięć.
Bez większych zmian. Byłam dziś u taty na godzinę, mama w tym czasie pojechała zrobić zakupy (chciała żeby cały czas ktoś z nim był). Tata lezy w piżamie, podłączony do aparatury. nie rozmawialiśmy dziś, dużo spał. Pielęgniarka paliatywna powiedziała że tata może odejść za godzinę ale równie dobrze to może trwać i trwać, rożne są przypadki.

Mam totalną huśtawkę uczuć.
Raz totalna obojętność, aż mnie to przeraża i mam wyrzuty sumienia. Nie czuję nic, a gdy pomyślę o śmierci taty to odbieram to jako suchą informację. A raz totalna rozpacz, która dosięga mnie nagle - np. idę sobie ulicą i nagle sobie uświadamiam cała sytuację, aż muszę stanąć i wziąć głębokie oddechy, bo mam wrażenie że zemdleję.
Mama powiedziała że ma tak samo - obojętność i nawet potrafi się z czegoś śmiać, a zaraz potem płacz.

Strasznie żal mi taty. Prawie 190 cm, zawsze silny, a teraz chudy i malutki, z popalonymi od chemii dłońmi. Mówi że już chciałby umrzeć.

58

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Dziękuję za pamięć.
Bez większych zmian. Byłam dziś u taty na godzinę, mama w tym czasie pojechała zrobić zakupy (chciała żeby cały czas ktoś z nim był). Tata lezy w piżamie, podłączony do aparatury. nie rozmawialiśmy dziś, dużo spał. Pielęgniarka paliatywna powiedziała że tata może odejść za godzinę ale równie dobrze to może trwać i trwać, rożne są przypadki.

Mam totalną huśtawkę uczuć.
Raz totalna obojętność, aż mnie to przeraża i mam wyrzuty sumienia. Nie czuję nic, a gdy pomyślę o śmierci taty to odbieram to jako suchą informację. A raz totalna rozpacz, która dosięga mnie nagle - np. idę sobie ulicą i nagle sobie uświadamiam cała sytuację, aż muszę stanąć i wziąć głębokie oddechy, bo mam wrażenie że zemdleję.
Mama powiedziała że ma tak samo - obojętność i nawet potrafi się z czegoś śmiać, a zaraz potem płacz.

Strasznie żal mi taty. Prawie 190 cm, zawsze silny, a teraz chudy i malutki, z popalonymi od chemii dłońmi. Mówi że już chciałby umrzeć.

Hej kochana. Nie miej do siebie żalu za emocje, lub ich brak, wasze ciała, twoje i mamy, próbują was w ten sposób ochronić. To co teraz u was się dzieje jest  jednym z najtrudniejszych wydarzeń. Widzicie ostatnie dni waszego kochanego taty i męża( dla mamy), widzicie jak się męczy. Ważne co masz w głowie, , że jesteś świadoma co masz w sercu, a nie w emocjach. Tato jest już gotowy i wie, że wy po części też. Jeśli poczujesz, po śmierci taty ulgę, że odszedł, bo dzieki temu się nie męczy, to wiedz, że masz do tego prawo. Więcej, że to prawda.
Jak mama? Czy poszła do psychologa ?

59

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Dziękuję za pamięć.
Bez większych zmian. Byłam dziś u taty na godzinę, mama w tym czasie pojechała zrobić zakupy (chciała żeby cały czas ktoś z nim był). Tata lezy w piżamie, podłączony do aparatury. nie rozmawialiśmy dziś, dużo spał. Pielęgniarka paliatywna powiedziała że tata może odejść za godzinę ale równie dobrze to może trwać i trwać, rożne są przypadki.

Mam totalną huśtawkę uczuć.
Raz totalna obojętność, aż mnie to przeraża i mam wyrzuty sumienia. Nie czuję nic, a gdy pomyślę o śmierci taty to odbieram to jako suchą informację. A raz totalna rozpacz, która dosięga mnie nagle - np. idę sobie ulicą i nagle sobie uświadamiam cała sytuację, aż muszę stanąć i wziąć głębokie oddechy, bo mam wrażenie że zemdleję.
Mama powiedziała że ma tak samo - obojętność i nawet potrafi się z czegoś śmiać, a zaraz potem płacz.

Strasznie żal mi taty. Prawie 190 cm, zawsze silny, a teraz chudy i malutki, z popalonymi od chemii dłońmi. Mówi że już chciałby umrzeć.

Tak ma być i tak masz się czuć,  to normalne.
Ile tato ma lat bo mi umknęło?

60

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Nie dziwie się, że tak to odbierasz. To przecież nie są sytuacje standardowe. Pozwól sobie na te emocje, które przez Ciebie przepływają. A Czy nie chciałabyś się sama skontaktować z jakimś psychologiem/terapeutą w tej ciężkiej sytuacji? Jak sypiasz, jak dajesz rade w pracy? Jesz normalnie, nie zaniedbujesz się?
Ściskam mocno.

61

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Dziwnie mi z moimi uczuciami w dniach gdy czuję obojętność, bo chciałabym czuć to bardziej, zdawać sobie sprawę z tego co się dzieje, a mam wrażenie że jestem odcięta, że gdy mówimy o tacie to o jakimś obcym człowieku, albo że tata jest chory tymczasowo, ale lada dzień z tego wyjdzie. A nawet mi przychodziło do głowy że tata udaje, wygłupia się. A są momenty gdy to do mnie dociera i aż doznaję szoku, jakbym wciąż i wciąż słyszała tę informację po raz pierwszy i od nowa ją przeżywam. Jakie to wszystko dziwne.

Mama właśnie dzwoniła że mamy przywieźć pampersy, tata już nie wstaje. Dostaje od kilku dni morfinę.
Miałam wrażenie że gadamy o kimś innym.

Sypiam dobrze oprócz dni gdy jestem w rozpaczy, wtedy nie mogę zasnąć. W dni "obojętne" jest dobrze.
Tata ma 65 lat.

62

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Każda reakcja, wszystkie emocje, które przeżywasz, są normalne. To jest proces żałoby i nie ma książkowego przykładu czy niewłaściwych reakcji.

Pamiętam początki, po wypadku mojego brata, miałam podobnie. Raz rozmawiam zupełnie trzeźwo, zimno o tym "tak, uszkodzenie mózgu, stan paliatywny" a innym razem nie jestem  w stanie wypowiedzieć jego imienia bez płaczu. Mam tak do dziś, ale czas leczy rany (banał), miłość nie maleje ale ból tak.

Nie uważam, żebyś potrzebowała psychologa, ale sama oceń. Wspierająca na pewno jest po prostu obecność innych osób, nawet fizyczna blikość - nasze ciała ją lubią, to uspokaja nerwy, działa kojąco. Bliskość, ciepło, dawanie sobie prawa do przeżywania tego, co przeżywasz.

63

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa
madoja napisał/a:

Dziwnie mi z moimi uczuciami w dniach gdy czuję obojętność, bo chciałabym czuć to bardziej, zdawać sobie sprawę z tego co się dzieje, a mam wrażenie że jestem odcięta, że gdy mówimy o tacie to o jakimś obcym człowieku, albo że tata jest chory tymczasowo, ale lada dzień z tego wyjdzie. A nawet mi przychodziło do głowy że tata udaje, wygłupia się. A są momenty gdy to do mnie dociera i aż doznaję szoku, jakbym wciąż i wciąż słyszała tę informację po raz pierwszy i od nowa ją przeżywam. Jakie to wszystko dziwne.

Mama właśnie dzwoniła że mamy przywieźć pampersy, tata już nie wstaje. Dostaje od kilku dni morfinę.
Miałam wrażenie że gadamy o kimś innym.

Sypiam dobrze oprócz dni gdy jestem w rozpaczy, wtedy nie mogę zasnąć. W dni "obojętne" jest dobrze.
Tata ma 65 lat.

To tak wygląda, tak ma być, tak się będziesz czuć.  Ta obojętność to wyparcie tego megasmutku z głowy, bo inaczej byś zwariowała.
Nie wiem , może powiedz sobie ,że każdy ma swój Czas. Może to już jest jego Czas. Mi to troszkę pomagało.

64 Ostatnio edytowany przez madoja (2021-04-17 20:09:39)

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie, jest to ważne dla mnie.

Monoceros napisał/a:

Pamiętam początki, po wypadku mojego brata, miałam podobnie. Raz rozmawiam zupełnie trzeźwo, zimno o tym "tak, uszkodzenie mózgu, stan paliatywny" a innym razem nie jestem  w stanie wypowiedzieć jego imienia bez płaczu. Mam tak do dziś, ale czas leczy rany (banał), miłość nie maleje ale ból tak.

Nie uważam, żebyś potrzebowała psychologa, ale sama oceń. Wspierająca na pewno jest po prostu obecność innych osób, nawet fizyczna blikość - nasze ciała ją lubią, to uspokaja nerwy, działa kojąco. Bliskość, ciepło, dawanie sobie prawa do przeżywania tego, co przeżywasz.

Rozumiem że Twój brat umarł?

Co do psychologa - nie czuję w tej chwili, by był mi potrzebny. Mam męża który jest wsparciem (on nie lubi rozmawiać o uczuciach, raczej milczy, ale jest obok, przytula, załatwia wszystko), mam mojego kochanego przyjaciela (geja) który niedawno stracił ojca i ukochaną siostrę więc zna mój ból i rozmawiamy po kilka godzin dziennie. No i mam mamę która czuje to co ja. Rodzeństwa nie mam. Myślę że jeśli będę potrzebowała jeszcze innej pomocy, to zadzwonię pod jakiś telefon zaufania.

Ale na 100% moja mama będzie potrzebowała pomocy. Nadal nie poszła ani do psychologa ani do psychiatry. Codziennie bierze tylko benzodiazepiny. Natomiast ja nie chcę brać żadnych leków, ani teraz ani po Jego śmierci.

rossanka napisał/a:

To tak wygląda, tak ma być, tak się będziesz czuć.  Ta obojętność to wyparcie tego megasmutku z głowy, bo inaczej byś zwariowała.
Nie wiem , może powiedz sobie ,że każdy ma swój Czas. Może to już jest jego Czas. Mi to troszkę pomagało.

Też tak myślę, że mój mózg mnie "ratuje".
A pomaga mi wiele rzeczy: myślenie że miał dobre życie, czytanie innych podobnych historii (nie czuję się wtedy samotna), czytanie o tym że jest coś po śmierci (jestem niewierząca, ale teraz bardzo chcę wierzyć w cokolwiek, chociażby reinkarnację).

----

Pielęgniarka powiedziała że mamy czuwać, bo to się może stać w każdej chwili.
Wróciliśmy właśnie od rodziców, choć powiedziałam mamie że mogę zostać na noc - nie chciała. Ma dzwonić gdyby cokolwiek się działo. Powiedziała że chciałaby, żebyśmy ubrali tatę w garnitur po śmierci. Ja nie dam rady tego zrobić.

65

Odp: Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Mój brat nie umarł, jest w ośrodku od lat, bez kontaktu i bez szans na zmianę. Wegetuje. Mam poczucie, że trwam w żałobie i będę w niej trwała dopóki on będzie żył.

Będę dziś o Tobie myśleć. Cieszę się, że masz dobrych ludzi wokoło. Dbaj o siebie tak jak możesz.

Posty [ 1 do 65 z 137 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Nadwrażliwość mamy, chęć samobójstwa

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024