Cześć!
W akcie desperacji postanowiłam napisać tutaj, bo już sama nie wiem co myśleć, co robić..
Od 3 lat jestem w związku z facetem. Jest to związek na odległość - dzieli nas cała Polska. Przed pandemią widywaliśmy się przynajmniej raz w miesiącu na kilka dni, wyjeżdżaliśmy razem itp. On poznał moją rodzinę i znajomych, a ja poznałam jego rodzinę.
Wszystko było w sumie dobrze - do wczoraj..
Ostatnio miałam kiepskie dni.. Wczoraj wieczorem wysłałam do mojego faceta smsa z wiadomością mniej więcej o treści: Czy nie powinniśmy zrobić sobie przerwy? Chciałam wiedzieć o on na ten temat sądzi, bo ciężko jest być w związku na odległość i jeśli to ma trwać dalej, to powinniśmy podjąć jakieś decyzje.
Do tej pory układało się nam dobrze. Nie kłóciliśmy się, mieliśmy podobne poglądy, jakieś tam plany na przyszłość.
Od wczoraj telefon ma wyłączony co jest do niego niepodobne..
Pisałam, dzwoniłam i zaczynam wariować.. Boję się, że coś się stało.. Wcześniej, przed moją wiadomością, narzekał na złe samopoczucie, ale nie myślałam, że to coś poważniejszego..
On nie uznaje portali społecznościowych, nie mam żadnego kontaktu do jego znajomych.
Nie chcę siać zamieszania.. Nie mogłam wytrzymać i napisałam jakieś 3 godziny temu smsa do jego mamy z pytaniem czy wszystko ok, bo ma wyłączony telefon..
Nie dostałam odpowiedzi..
Boję się.. Boję się, że coś mogło mu się stać, a ja się nawet o tym nie dowiem..