Hejka, jestem ze swoim partnerem w związku już ponad 2 lata, nie mieliśmy żadnej poważnej kłótni, jedynie kilka drobnostek. Zazwyczaj zawsze się dogadywaliśmy, on jest bardzo spokojną osobą. Od początku związku okazywał mi bardzo dużo uczucia, do czasu mniej więcej po 2 rocznicy już znacznie mniej zaczął mi mówić, że mnie kocha. Rzadko kiedy się zdarzy, że powie to sam z siebie w ciągu dnia, jedynie na pożegnanie to pisze. Od jakiegoś czasu widujemy się coraz mniej. Ja rozumiem, że on pracuje od 9-17, ale tak naprawdę w 70% tygodnia robi nadgodziny do 18-19. W weekendy ma zajęcia na studiach zaocznych ale też nie w każdy. Zaczynamy się widywać tylko raz w tygodniu bo on jest wiecznie zmęczony, nie ma czasu bo szkoła, praca i jeszcze nie raz zabiera ją ze sobą do domu. Jak się mamy zobaczyć to czekam tylko aż powie kiedy on ma czas, ponieważ ja się uczę dziennie jestem dyspozycyjna. Za każdym razem jak ja wyskoczyłam z propozycją spotkania to zawsze albo miał coś zaplanowane, albo musiał coś zrobić, praktycznie zawsze coś. Więc po prostu czekam jak idiota i robię sobie nadzieję "może dziś się zobaczymy" a wychodzi na to, że widzimy się raz w tygodniu a jak już dwa razy to to jest po prostu cud. Jak już się spotkamy to czuję, że on się ze mną nudzi. Jest aktywny fizycznie choć ze mną nie specjalnie chodzi na spacery, ja nie naciskam bo wiem, że zawsze jest zmęczony. Boję się zaproponować mu za każdym razem jakieś wyjście czy spacer bo po prostu nie chcę go dodatkowo męczyć bo już ma sporo na głowie i do tego mało sypia. Za każdym razem sobie tłumaczyłam, że będzie dobrze, że to chwilowe takie przerwy i wróci wszystko do normy. Ale zamiast tego są spotkania raz na tydzień. Nie wiem co mam zrobić, czy on na pewno jest jeszcze mną zainteresowany, już mega dawno nie usłyszałam od niego żadnego komplementu, nie chcę też żadnych drogich prezentów tylko jego czasu. Ciężko mi o tym z nim porozmawiać, ponieważ odrazu zaczynam płakać. Często czuję, że jest osępiały ale zawsze mówi, że "jest okey", "wszystko jest dobrze między nami", "nadal mnie kocha" jeśli się sama o to zapytam. Nie wiem czy po prostu to wszystko wynika z jego braku czasu, który może by chciał dla mnie mieć a nie ma możliwości czy może on po prostu przestaje coś do mnie czuć? Może to już wygasa? Mimio, że on mówi, że jest tak jak było. A ja wyraźnie widzę, że to się zmieniło. Macie może jakieś rady? Co mogę zrobić z tą sytuacją? Jak się wziąć z nim za rozmowę? Czy może sama jakoś zacząć ratować związek zanim on się mną znudzi?
Już się do ciebie po prostu przyzwyczaił co, w jego przypadku, sprawiło że jesteś dla niego niższym priorytetem. Wg mnie on myśli że jesteś z nim to jesteś i tyle. Im mniej ciebie w jego codziennym życiu tym bardziej tak na prawdę stajesz mu się obojętna. Jeżeli tak to wszystko dalej będzie trwać to zacznie się zastanawiać czy faktycznie nadal cie kocha. Taki rozpad związku to nic nadzwyczajnego w tym świecie. Czy coś możesz z tym zrobić? Tak na prawdę bez jego chęci to niewiele. Możesz prosić o rozmowę, powiedzieć w prost że cie to wszystko martwi, że ci zależy i oczekujesz od niego zmian, że chcesz więcej niż tylko jedno widzenie. Możesz też spróbować choć trochę spontaniczności przy nim na zasadzie zaskoczenia go np. zaraz po pracy go gdzieś wyciągniesz. Dwa lata związku to wg mnie już najwyższy czas o rozmowie (a i nawet działaniu) w kierunku zamieszkania razem.
Przykra sprawa musisz się okropnie czuć. Ja bym na Twoim miejscu zaczęła bardziej się skupiać na sobie i starać się zająć swoimi sprawami. Nie miej czasu kilka tygodni, myślę że chłopak jest po prostu przytłoczony ale może być tak że jeśli Ty się nie skierujesz w swoją stronę i zaczniesz sama mieć ciekawe życie to może ten związek się niebawem skończyć. Nie trzeba czekać na sygnał od faceta ze ma czas i lecieć na każde zawołanie. Ja wiem ze chcesz się z nim widywać i tęsknisz za nim ale tutaj trzeba działać. Po prostu nie czekaj aż on Ci powie kiedy ma czas, zaplanuj swój czas fajnie bez niego a jeśli nagle jemu się przypomni że ma dziewczynę to po prostu powiedz że przykro mi ale mam już plany na ten tydzień. Jeśli tego nie zrobisz to chłopak niebawem zacznie Cię jeszcze bardziej unikać i nie wydaje mi się że ten związek długo potrwa.
Facet pracuje do 18-19, bierze robotę do domu, w weekendy studia, egzaminy, kolokwia, pewnie jakieś projekty na studiach - to co on ma zrobić ? Sama mówisz, że jest zmęczony, mało śpi, jest zajechany. To po co robisz taki problem i wątpisz w jego miłość ?
Trochę zrozumienia.
Uważam, że powinnaś z nim porozmawiać na spokojnie póki nie jest za późno. Ale też nie naciskaj na niego.
Przeważnie jest tak że jak ktoś mówi że jest wszystko ok- to nie jest.
Facet pracuje do 18-19, bierze robotę do domu, w weekendy studia, egzaminy, kolokwia, pewnie jakieś projekty na studiach - to co on ma zrobić ? Sama mówisz, że jest zmęczony, mało śpi, jest zajechany. To po co robisz taki problem i wątpisz w jego miłość ?
Trochę zrozumienia.
Zrozumienie zrozumieniem ale jak jesteś w związku to on też wymaga od ciebie czegoś więcej niż tylko chwilę raz w tygodniu. Bywałem w życiu przepracowany, zarobiony i zmęczony nie mniej niż ten chłopak z opisu ale zawsze miałem w głowie że jestem w związku. Zawsze miałem w głowie że nie jestem sam i muszę i na tym polu działać. Zawsze znalazł się czas bycie ze sobą jak się pomyślało chwilę. Zawsze gdy np inni szli na przerwę śniadaniową to ja dzwoniłem do niej by pokazać że myślę o niej mimo roboty, zawirowania spraw itd.