Hej, chciałam opowiedzieć o mojej sytuacji. Mam 20 pare lat, jestem z moim chłopakiem prawie 6 lat, od początku się nam nie układało, był nerwowy, porywczy, ciągle awantury o pierdoły, próbowałam go zostawić kilka razy ale on twierdził że bardzo mu zależy i żeby dać mu szanse, w końcu się zgodziłam. Niestety co chwile były jakieś problemy, a to o jego zazdrość, a to o moją, brak wspolnych wyjść itd. W końcu po jakimś czasie On zmienił się jak dla mnie o 180 stopni, niby dalej twierdził że mnie bardzo kocha że ma ze mną wspólne plany itd, ale zaczął bardzo mnie olewać, prosiłam go żeby ze mną posiedział chociaż godzine po pracy ( nie mieszkamy razem ale dosyc blisko w tym samym mieście), to on wolał wyjść ze znajomymi, uważał że przeżywam pierdoły, nie było go przy mnie jak umarła dla mnie bliska mi osoba i miałam inne ciężkie okresy itd.. W końcu zaczełam się od niego oddalać, przestałam prosić go o uwage, zmieniłam prace, poznałam wielu dobrych znajomych, w tym pewnego kolege, dużo gadaliśmy po pracy, głównie o pierdołach, żartowaliśmy itp, czasem przyjeżdżał też ze znajomymi chwile pogadać, nic poza tym. Mój chłopak o tym wiedział ale niby nie przeszkadzało mu to. W końcu sprawy zaszły za daleko i pocałowaliśmy się, z tym kolegą.. Bardzo żałowałam, na drugi dzień powiedziałam o wszystkim chłopakowi, oczywiście był wściekły, wyzywał mnie, ale w końcu powiedział że sam musi się do czegoś przyznać. Jakiś czas temu pisał z pewna kobietą, mężatką z dziećmi i ułożonym życiem, twierdził że robił to bo nie mógł ze mną pogadać, chciał tylko z nią pisac i nigdy nie chciał się z nią spotkać, nic razem nie planowali, pogadali o swoich problemach, wymienili sie zdjeciami i tyle, ale ona pozniej nalegała żeby dalej z nią pisał, że bardzo jej zależy, i tak utrzymywał z nią kontakt 3 miesiące, stwierdził że godził się na to bo sama rozmawiam ciągle z tym kolegą i był zazdrosny, stwierdził że tak będzie "po równo", dobija mnie jednak że gdyby nie ten mój nieszczęsny numer to nawet bym się o tym nie dowiedziała.. Po tych wyznaniach rozstaliśmy się na krótko, byłam wściekła ale też załamałam się kompletnie, ciągle piłam, płakałam, nie chciałam wychodzić z domu itd, zaczełam wpadać w jakaś kompletną depresje, w końcu stwierdziliśmy że to za ciężkie dla nas obojga i wróciliśmy do siebie, jednak to wszystko się za nami ciągnie do dzisiaj a ta sytuacja miała miejsce dość dawno temu, często sobie to wypominamy, on jest zazdrosny a ja nie potrafie mu zaufać, ciągle sie boje że ktoś do niego pisze, że coś ukrywa i z tego są kolejne kłótnie i tak w kółko.. wiem że każdy normalny człowiek radziłby nam się rozstać i zacząć wszystko od nowa ale mam wrażenie że jestem w jakiejś kropce bez wyjścia, bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym, jednak to wszystkko jak było między nami mnie przytłacza..
Właśnie takiego podejście nie rozumie. Od samego początku cię nie szanuje a ty mimo wszystko tkwisz w tym związku. Nie ważne co robi a czego nie robi. Sama jesteś świadoma że ma cię w nosie a ty mówisz że go kochasz? Jak można kochać kogoś kto cię nie szanuje...
Właśnie takiego podejście nie rozumie. Od samego początku cię nie szanuje a ty mimo wszystko tkwisz w tym związku. Nie ważne co robi a czego nie robi. Sama jesteś świadoma że ma cię w nosie a ty mówisz że go kochasz? Jak można kochać kogoś kto cię nie szanuje...
Znaczy wiesz..może nie to że on mnie całkiem nie szanuje.. po prostu nie zauważał mnie przez jakiś czas ale ogólnie wiem że mu zależy i bardzo sie teraz stara żeby wszystko było dobrze
Nie masz zaufania do swojego chłopaka i nie jesteś jakoś specjalnie szczęśliwa w związku.
Jednocześnie nie chciałabyś od niego odchodzić.
Jak chcesz zmienić swoje życie nie zmieniając w nim nic?
Izzie_Stevens napisał/a:Właśnie takiego podejście nie rozumie. Od samego początku cię nie szanuje a ty mimo wszystko tkwisz w tym związku. Nie ważne co robi a czego nie robi. Sama jesteś świadoma że ma cię w nosie a ty mówisz że go kochasz? Jak można kochać kogoś kto cię nie szanuje...
Znaczy wiesz..może nie to że on mnie całkiem nie szanuje.. po prostu nie zauważał mnie przez jakiś czas ale ogólnie wiem że mu zależy i bardzo sie teraz stara żeby wszystko było dobrze
Ale pisałaś jak sie traktował kiedyś, teraz się zmienił o 180 stopni na jeszcze gorzej. Więc nie chciałabym znać takiej osoby prywatnie. A teraz go bardzo bronisz.
Więc wiesz, najpierw piszesz co innego a potem piszesz że on cię kocha...jakby cię kochał to by cię szanował.
Jak koleżanka też napisała nie da się prowadzić takiego życia jakie chcesz bez żadnych zmian.
olap94002 napisał/a:Izzie_Stevens napisał/a:Właśnie takiego podejście nie rozumie. Od samego początku cię nie szanuje a ty mimo wszystko tkwisz w tym związku. Nie ważne co robi a czego nie robi. Sama jesteś świadoma że ma cię w nosie a ty mówisz że go kochasz? Jak można kochać kogoś kto cię nie szanuje...
Znaczy wiesz..może nie to że on mnie całkiem nie szanuje.. po prostu nie zauważał mnie przez jakiś czas ale ogólnie wiem że mu zależy i bardzo sie teraz stara żeby wszystko było dobrze
Ale pisałaś jak sie traktował kiedyś, teraz się zmienił o 180 stopni na jeszcze gorzej. Więc nie chciałabym znać takiej osoby prywatnie. A teraz go bardzo bronisz.
Więc wiesz, najpierw piszesz co innego a potem piszesz że on cię kocha...jakby cię kochał to by cię szanował.
Jak koleżanka też napisała nie da się prowadzić takiego życia jakie chcesz bez żadnych zmian.
Eh.. może faktycznie sama sobie za bardzo wmawiam, muszę się jakos poskładać