Hej!
Zastanawiam się nad tym, co czuje mój znajomy z punktu psychologicznego. Może Wy macie jakieś pomysły?
Poznałam faceta przez internet. Ale nie na portalu randkowym. Od początku trochę mi się narzucał. Ja odpisywałam bardzo zdawkowo. Bo po prostu nie byłam zainteresowana. Gdy wyskoczył z propozycją spotkania, ja po prostu odmówiłam. A on sprawiał wrażenie, że się obraził. I zamilkł na jakieś 4 miesiące.
Byłam zdziwiona, że po tym czasie ponownie do mnie zagadał. Ja oczywiście nadal byłam bardzo zdystansowana. Postanowiłam nawet jasno mu powiedzieć, że nie pasujemy do siebie i nie chcę nawet poznawać go na żywo (mamy 300 km do siebie). Powiedziałam, że jeśli ma ochotę, może pisać, ale to ma być tylko internetowa niezobowiązująca znajomość. Anonimowa.
Napisałam tak dlatego, że... myślałam, że da sobie spokój. Naprawdę nie miałam ochoty gadać.
Ale on wciąż pisał. I nie wiem co spowodowało, ale sama przestawałam powoli odpowiadać sceptycznie, tylko naprawdę z zainteresowaniem i zadowoleniem.
Zaczął przesyłać krótkie wiadomości głosowe, po jakimś czasie ja zaczęłam robić to samo. Zaczął dzwonić. Przeprowadziliśmy też rozmowę na video. Znamy swoje nazwiska. Jesteśmy znajomymi na facebooku. To już nie jest anonimowe...
Obecnie jest mowa, żeby się spotkać. Najpierw chciał mnie ciągnąć do siebie. Ja powiedziałam, że nie zależy mi aż tak, żeby robić 300 km. Zagadałam więc, że niech on przyjedzie. No i chce przyjechać do mnie na weekend...
Rozmawiamy codziennie. Telefonicznie godzina, dwie, czy nawet więcej. On mówi bardzo dużo o sobie. Głównie gadamy o głupotach, ale gdy dochodzi do rozmów przez telefon jest w stanie porozmawiać ze mną na ciekawe tematy i sprawia wrażenie inteligentnego. Nie ma natomiast z jego strony pewnego zainteresowania moją stroną. Oczywiście są pytania jak minął dzień i o mnie też wie co nieco itd, ale jest tego mało. Wiecie? Nie wyczuwam troski. Jest typem podrywacza, bardzo pewnego siebie, doświadczonego i zabawowego. Kompletnie nie mój typ. Ja jestem osobą spokojną i wrażliwą. I on o tym wie. Nawet czasami robi sobie z tego żarty, co mi się nie podoba.
Rozmawiam z nim, bo mnie rozśmiesza. Nigdy sama do niego nie zadzwoniłam. Ustaliłam też na początku, że nie jestem kobietą, która by mogła go zainteresować, i odwrotnie, żeby nie robił sobie nadziei i żeby sam niepotrzebnie się starał. Wydawało się, że dobrze to rozumie.
Nigdy nie flirtowaliśmy. Może mieliśmy ze 3 takie momenty, gdy zrobiło się intymniej. Poza tym jakieś podteksty czasami lecą. Ale to głównie zabawa. Ale nie są namolna.
Chodzi mi o to że... Facet pisze do mnie codziennie. Dzwoni. Chce się spotkać i jest nawet gotowy by przebyć 300 km dla mnie. Mimo wszystko dobrze wie, że ja nie oczekuję niczego więcej. Czy robi to, bo spodziewa się seksu? Też mu to jasno powiedziałam, że nie ma szans.
Sam przyznał, że czasami gada z ludźmi z nudów. I jego zachowanie właśnie na to wskazuje. Nawet nie jestem pewna, czy on mnie polubił. W naszych rozmowach brakuje pewnego ciepła... Troski z jego strony... A Wręcz robi sobie żarty wtedy gdy nie powinien. Albo żarty, które mnie trochę dotykają.
Ale na serio z nudów jest w stanie przyjechać do mnie? Żadnych uczuć? Przyjaźni?
Ja nie jestem osobą, która bawi się ludźmi. Dlatego gdybym go nie polubiła w pewnym stopniu, nie pisałabym do niego. Tym bardziej nie pozwoliłabym mu tu przyjechać. Oczywiście jeśli chodzi o mnie, nie mam żadnych uczuć względem niego, nie jestem zainteresowana. Jestem tylko ciekawa, co kieruje nim? Tak jak już pisałam, mi by się chyba nie chciało do niego przyjechać. Bo nie mam po prostu żadnych planów względem niego. Poza tym, że jest miło i fajnie mi się z nim rozmawia.