Witam. Większość forum lubi z tego tematu robić sobie żarty jednakże mi do śmiechu nie jest. Prosiłbym o radę damskim okiem na moja sprawę ale i facetów będących na tym forum.
Moja Historia wygląda tak. Znamy się z Martą od czasów gimnazjum. Oboje kończymy 24 lata w tym roku. Zawsze mieliśmy dobry kontakt pisemny po ukończeniu szkoły. Az do czasu gdy jej były zerwał zaręczyny. Załamała się popadla w depresje, miała myśli samobójcze. Próbowałem ja pocieszyć. W tamtym momencie byłem sam wiec poświęcalem jej sporo czasu. Zaczęliśmy wircej pisać później spotykać. Po paru miesiącach coś zaiskrzylo i od niecalego roku jesteśmy razem. Na początku było jak z bajki. Mnóstwo spotkań, nie mogliśmy dnia bez siebie wytrzymać. Wiele cudownych wspomnień. Ukladalismy sobie w głowach plany na przyszłość. Miałem wrażenie ze nic nas nie rozdzieli ze to kobieta z którą spędzę resztę życia. Az nie pojawił się były narzeczony chcący jej powrotu. Marta przyjaźnila się z jego siostra wiec chcąc nie chcąc widywala się z nim przelotnie. Poszła nawet na jego imprezę urodzinowa bez mojej wiedzy. Nie byłem tym zachwycony w szczególności ze ta siostra próbowała ich swatac na nowo.. Marta zapewniła ze to przeszłość i nie mam się obawiac. Miesiąc później kolejna sytuacja. Mielismy 3 dni wolnego wiec przyjechała do mnie. Poszliśmy na zakupy i zaczepil nas nieznany mi facet kolo 40tki. Zaczął ją wypytywac kim jestem powiedziała ze nieważne. Widziałem w niej zakłopotanie. Kazała mi zostawić ich na chwile samych. Bylem wściekły. Po powrocie do domu wydusila z siebie ze umówiła się z tym gościem 2 razy na seks za czasów jak jeszcze pisaliśmy. A jemu powiedziala ze ma niby sobie odpiscic. Zamurowalo mnie. Było to w czasach jak jeszcze nie byliśmy razem wiec odpuscilem temat. Od tego czasu diametralnie zmieniła się w stosunku do mnie. Stała się chłodna niedostępna. Nie chciała odbierać telefonów. Na wiadomości odpisywala jednym słowem "tak nie no aha" od nie chcenia. Była w czasie zmieniania pracy wiec nie naciskałem sądziłem ze ma gorsze dni i przejmuje się praca. Mylilem sie praktycznie sie nie widujemy zniknal flirt czulosci seks. Musze sie dopraszac o kontakt pisemny. Miesiąc temu zaproponowałem jej odwiezienie z pracy do domu bo nasz grafik w tym dniu był kompatybilny powiedziala ze chce wrócić sama. Postanowiłem podjechać po nią może się zgodzi. A tam widzę moja Marta wchodzi do auta tego gościa od spotkań. Nawet nie chciałem jechać za nimi. Pojechałem do domu zadzwoniłem i wybuchlem tłumaczyła się ze akurat przejeżdżał i nie chciała odmówić. Później kłótnia zeszła na temat niedostępności po czym stwierdziła że kocha mnie "mniej" i ze moja zazdrość ja irytuje. Nie rozumiała jak boli mnie to że pozwala sobie zbliżać się innym facetom jakby była wolna. Powiedziałem ze ma parę dni na przemyslen na temat nas 3 dni później chciała żeby ją odwiedził powiedziała ze mnie kocha i chce ze mną być. Myślałem że już po najgorszym ale jednak następne 2 tygodnie znowu minęły w klimacie chłodu niedostępności. Nie wiedziałem co się z Marta dzieje. 2 dni temu wyciągnąłem ja na spacer. Znikąd zaczęła mi wygarniac rzeczy z przed miesięcy, moje wady dodając ze mnie chyba nie potrzebuje. Później dodała ze dręczy ja przeszłość i nie ma zamiaru otwierać się przede mną z problemami i ze byłoby lepiej jakby jej na świecie nie było. Dorzucila ze do lekarza nie pojdzie bo terapia jej nic nie dala. Domyslam się ze znowu dręczy ja depresja. W przeszłości włożyłem wiele starań żeby zobaczyć na jej twarzy uśmiech. Jednakże ona teraz mnie totalnie odpycha izoluje się ode mnie a jednocześnie jest nieszczera z tym co robi za moimi plecami mianowicie widywanie się z byłymi. Bardzo mi na niej zależy. Z jednej strony odpuściłbym bo potrzebuje zapewne czasu a z drugiej strony boje się ze może znaleźć pocieszenie u innego faceta przez naszą ostatnia kłótnie.
Proszę o radę jak mam to rozegrać.