Witam
Niedawno zakończyłam 3 letni zwiazek nie bylo to pod wplywem emocji, decyzja analizowana i mocno przemyślana.
Głównym powodem mojej decyzji były histerię partnera popadanie od euforii po przygnębienie.
Wyzywanie sie na mnie obrażanie innych pod wplywem emocji w momencie furii tak naprawdę z błahych powodów. Nie umiejętność radzenia sobie z emocjami i opanowania ich.
A także stateczność przekładanie ważnych decyzji przeciąganie planów np wspólnego mieszkania.
Bojazliwość przed nowymi rzeczami ,miejscami , ludzmi.
Decyzji z nikim nie konsultowalam poprstu tak postapilam bo tak czułam ze może być tylko gorzej.
Usłyszałam ze od innych partnerek ,kobiet ze przesadzam ze to nie sa żadne histerię tylko np. choroba zawodową i ze każda z nas ma ten problem I sobie jakoś radzi. Że każdego kogo poznam bedzie taki sam .Spotkalam sie z dużą krytyką i zdziwieniem ze mam za duże wymagania i wyidealizowany obraz rodziny który ponoć nie istnieje.
Jestem zdziwiona bo uważam że to chodzi o priorytety czego kobieta oczekuje i na co się godzi..
Jeśli chce byc z kimś dla samego bycia albo po to aby nie być sama .Dla mnie to nie jest szczęśliwa kobieta .
Faktycznie jest tak że po kilku rozczarowaniach w związkach stwierdziłam że nie chce kogos naprawiać, nie chce byc psychogiem, terapeutą nie chce nad kimś pracować poprostu.
Czy jest to podejście egoistyczne?Czy faktycznie w większości związków tak jest? I sposobem na udane życie jest lekceważenie zachować partnera.
Proszę o rady.