Problem z zaufaniem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem z zaufaniem

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 87 ]

Temat: Problem z zaufaniem

Dobry wieczór,

Założyłam konto na tym portalu ponieważ chciałabym uzyskać opinie bezstronnych osób.
Mam 37 lat, jesteśmy z partnerem od 11 lat razem. Zawsze tworzyliśmy zgrany duet. Mojego mężczyznę zawsze charakteryzował honor i fakt, że można było mu zaufać w każdej sytuacji. Nie kłóciliśmy się nigdy za bardzo, drobne sprzeczki nam towarzyszyły, ale nigdy nie trwało to dłużej niż do końca dnia. Z reguły mieliśmy odmienne gusta co do wystroju domu i wtedy pojawiały się małe zgrzyty. W łóżku tez nigdy nie brakowało nam fantazji. Przez te 11 lat czułam się kochana i szanowana. Często powtarzałam, że lepiej trafić nie mogłam. Sielanka trwała do końca lutego. Mój partner pojechał na dwudniowe szkolenie. Kiedy wrócił oznajmił mi, że ubiegłego wieczoru dużo wypili na tym wyjeździe, a rano obudził się w łóżku z jedną z uczestniczek. Twierdzi, że nie pamięta zbyt wiele prócz jakiś obrazów. Zdradził mnie. O tego czasu runęło mi życie. Nie jestem zła ani wściekła. Jestem wyprana z emocji. Towarzyszy mi od tego czasu pernamentna obojętność i chłód. Przepraszał setki razy. Niestety nie potrafię stanąć na nogi, po tym wszystkim. W każdej sytuacji mogłam na niego liczyć, nigdy mnie nie zawiódł, aż do tego wyjazdu. Snuję się po domu niczym cień, przeniosłam się do pokoju gościnnego i próbuje to wszystko bezskutecznie układać w głowie. Rozmawialiśmy wielokrotnie, niestety  nie potrafię określić jak chcę, żeby wyglądało moje życie po zdradzie. Planuje iść do terapeuty kiedy epidemia osłabnie. Póki co chciałabym zapytać jak Wy widzicie wyjście z tego zobojętniałego stanu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Problem z zaufaniem

Zdrada jest rzeczą straszna, ale powinnaś docenić fakt że przyszedł i się przyznał. Nie złapałas go, po prostu chciał żebyś wiedziała. Są ludzie, którzy złapani za rękę będą mówić, że to nie ich ręka. Skoro się przyznał sam, byłaś szczęśliwa, chyba warto walczyć? Wiadomo że na początku będzie kiepsko, potrzeba dużo cierpliwości z obu stron. Terapeuta jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Trzymam kciuki.

3

Odp: Problem z zaufaniem

Ile jesteście po ślubie?
Mogłabym polecic terapie trudnych małżeństw Sychar. Tam nie jednemu pomogli.
Co do męża znam w otoczeniu jeden przypadek. On potem serio żałował i nigdy więcej nie zdradził. Minęło już wiele lat.. Ona o niczym nie wiedziała. Potrzeba Ci czasu i spróbuj sie nie zamykać na męża. Wyjdźcie gdzieś razem. Potrzebujesz teraz więcej pozytywnych emocji, które będą sie z nim wiązać.

4 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-04-19 11:00:35)

Odp: Problem z zaufaniem
samotnax4 napisał/a:

Zdrada jest rzeczą straszna, ale powinnaś docenić fakt że przyszedł i się przyznał. Nie złapałas go, po prostu chciał żebyś wiedziała. Są ludzie, którzy złapani za rękę będą mówić, że to nie ich ręka. Skoro się przyznał sam, byłaś szczęśliwa, chyba warto walczyć? Wiadomo że na początku będzie kiepsko, potrzeba dużo cierpliwości z obu stron. Terapeuta jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Trzymam kciuki.



Dziękuję za słowa wsparcia

blueangel napisał/a:

Ile jesteście po ślubie?
Mogłabym polecic terapie trudnych małżeństw Sychar. Tam nie jednemu pomogli.
Co do męża znam w otoczeniu jeden przypadek. On potem serio żałował i nigdy więcej nie zdradził. Minęło już wiele lat.. Ona o niczym nie wiedziała. Potrzeba Ci czasu i spróbuj sie nie zamykać na męża. Wyjdźcie gdzieś razem. Potrzebujesz teraz więcej pozytywnych emocji, które będą sie z nim wiązać.

Nie jesteśmy małżeństwem i nie planuje korzystać z katolickich poradni, nie jesteśmy ludźmi wierzącymi. Wyjścia  w dobie koronawirusa są nieodpowiedzialnym działaniem.

5

Odp: Problem z zaufaniem

Sprawy w moim związkiem jeszcze bardziej się skomplikowały. Partner postanowił się wyprowadzić, po rozmowie ze mną uznał, że to przyspieszy moją decyzję. Powiedział, że chce dać mi przestrzeń. Otwarcie stwierdził, że liczy na to, iż zatęsknię za nim.
Od trzech dni zostałam w pustym domu. Kontaktujemy się telefonicznie i codziennie rozmawiamy. Praca daje mi sporo wytchnienia, ale faktycznie pojawiła się tęsknota. Po 11 latach nie jest to płomienna miłość, ale uczucia nie wygasły, brakuje mi go. Niestety nie potrafię zapomnieć o zdradzie. Kiedy pomyślę, że mogłabym okazywać mu jakąkolwiek czułość w głowie pojawiają mi się wyobrażenia tej kobiety. Zastanawiam się jaki ma kolor włosów, jakich perfum używa, i co spowodowało, że mój mężczyzna jej zapragnął pomijając alkohol. Boję się powiedzieć, że chce być z nim. Obawiam się, że kiedyś mu to wypomnę. Myślałam kilka razy o rozstaniu, ale kocham go, wcześniej nigdy mnie nie zawiódł.
Czy ktoś z Was miał takie problemy?
Ile trwał proces wybaczania?

6

Odp: Problem z zaufaniem

A poza tym, że się wyprowadził, coś jeszcze się między Wami wydarzyło? Oczywiście coś, o czym warto wspomnieć w kontekście wiadomego tematu?
Proces wybaczenia po zdradzie nie jest tym samym co zapomnienie, ale jest możliwy, zależy jednak od bardzo wielu czynników, w tym postawy osoby, która zdradziła. Notabene, wybaczamy nie dla zdrajcy, ale dla siebie samych.

7

Odp: Problem z zaufaniem
Olinka napisał/a:

A poza tym, że się wyprowadził, coś jeszcze się między Wami wydarzyło? Oczywiście coś, o czym warto wspomnieć w kontekście wiadomego tematu?
Proces wybaczenia po zdradzie nie jest tym samym co zapomnienie, ale jest możliwy, zależy jednak od bardzo wielu czynników, w tym postawy osoby, która zdradziła. Notabene, wybaczamy nie dla zdrajcy, ale dla siebie samych.

Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Rozmawialiśmy sporo, przygotowywał mi posiłki. Niewiele jego postępowanie się zmieniło. Prócz przepraszania jego zachowanie i maniery jak zawsze nieskazitelne.Widać skruchę, żałuje itd. Nie ma awantur, Krzyków tylko jest żal w moim sercu.
Nie wiem jak się z tym uporać wewnętrznie,  pękła bańka szczęśliwego związku i pozostał szok.

8

Odp: Problem z zaufaniem

Z tą wyprowadzką coś mi tu śmierdzi. Facet dość szybko się ewakuował pod przykrywką że zatęsknisz. Ja na Twoim miejscu dałabym sobie czas. Proces wybaczania trwa długo i nie należy robić nic na siłę. Ty powinnaś teraz zająć się sobą. Zatroszczyć się o siebie, zaopiekować się sobą.
Obserwuj jak zachowuje się partner. Czy z upływem czasu nadal będzie o Ciebie zabiegał czy jego entuzjazm zgasnie.

Ps. Nie wierzę że tylko alkohol spowodował że posunął się do zdrady. Może powinien wogole go odstawić skoro nie kontroluje siebie po jego spożyciu ? Strach myśleć co odwali następnym razem.  ..

9

Odp: Problem z zaufaniem

Przyznanie się do błędu a szczególnie do zdrady nie bywa prostą sprawą, co widać po opisywanych tutaj historiach. Sam fakt, że się przyznał, mówiąc w jakich okolicznościach miało to miejsce, powinno dać Ci do myślenia. Nie można z góry zakładać, że wszystko co mówi na temat tego przykrego incydentu jest historią zmyśloną i gdzieś tam kryje się drugie dno..Jest różnica między pojedynczym wyskokiem a długotrwałym romansem. Każdy na drugą szansę zasługuje, o ile oczywiście do tej pory nic nie wzbudzało Twoich podejrzeń ani nie nadużywał Twojego zaufania. Sama wyprowadzka może będzie potrzebna po to, żeby dać Ci czas do namysłu i poukładania sobie wszystkiego..?

10 Ostatnio edytowany przez balin (2020-05-16 10:36:16)

Odp: Problem z zaufaniem

Nasz organizm, niestety tylko często podświadomie mówi: a co ja z tego mam? Facet Ciebie zdradził i teraz jest problem, bo co z tego dla siebie wyciągnąć? Podświadomość poszła w kierunku dowalenia mężowi przez obojętność, zamknięcie.
Pytasz co z tym zrobić? Nikt ci tego nie powie, bo każdy ma inaczej. Można iść w kierunku honoru i tego pana kopnąć w tyłek. Jakaś to nagroda dla psychiki będzie, ale obarczona ogromnym kosztem, bo go kochasz.
Coś sobie musisz dać. Ty musisz stwierdzić, co cię zadowoli. Sama widzisz, że siebie nie oszukasz. Robienie piekła i ciągłe wypominanie mężowi, to też kiepska droga. Cynizm daje przyjemność tylko chwilową, jak alkohol.

11 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-05-16 12:17:59)

Odp: Problem z zaufaniem
Emilia83 napisał/a:

Dobry wieczór,

Założyłam konto na tym portalu ponieważ chciałabym uzyskać opinie bezstronnych osób.
Mam 37 lat, jesteśmy z partnerem od 11 lat razem. Zawsze tworzyliśmy zgrany duet. Mojego mężczyznę zawsze charakteryzował honor i fakt, że można było mu zaufać w każdej sytuacji. Nie kłóciliśmy się nigdy za bardzo, drobne sprzeczki nam towarzyszyły, ale nigdy nie trwało to dłużej niż do końca dnia. Z reguły mieliśmy odmienne gusta co do wystroju domu i wtedy pojawiały się małe zgrzyty. W łóżku tez nigdy nie brakowało nam fantazji. Przez te 11 lat czułam się kochana i szanowana. Często powtarzałam, że lepiej trafić nie mogłam. Sielanka trwała do końca lutego. Mój partner pojechał na dwudniowe szkolenie. Kiedy wrócił oznajmił mi, że ubiegłego wieczoru dużo wypili na tym wyjeździe, a rano obudził się w łóżku z jedną z uczestniczek. Twierdzi, że nie pamięta zbyt wiele prócz jakiś obrazów. Zdradził mnie. O tego czasu runęło mi życie. Nie jestem zła ani wściekła. Jestem wyprana z emocji. Towarzyszy mi od tego czasu pernamentna obojętność i chłód. Przepraszał setki razy. Niestety nie potrafię stanąć na nogi, po tym wszystkim. W każdej sytuacji mogłam na niego liczyć, nigdy mnie nie zawiódł, aż do tego wyjazdu. Snuję się po domu niczym cień, przeniosłam się do pokoju gościnnego i próbuje to wszystko bezskutecznie układać w głowie. Rozmawialiśmy wielokrotnie, niestety  nie potrafię określić jak chcę, żeby wyglądało moje życie po zdradzie. Planuje iść do terapeuty kiedy epidemia osłabnie. Póki co chciałabym zapytać jak Wy widzicie wyjście z tego zobojętniałego stanu.

Cierpisz, bo cierpi twoje zranione ego. Dotąd żyłas jak pod kloszem w tym swoim małym raju, a to dzonk.. Okazuje się, że ani partner nie jest taki pewny ani świat dookoła nie taki sprawiedliwy, bo jakaś pijana dziunia, która pewnie nawet nie wie ilu facetów w życiu "zaliczyła" sponiewierała go prawie do szczętu.

Trudno ci się z tym pogodzić, ale naprawdę chcesz zniszczyć wspolne 11 lat z człowiekiem, na którego jak piszesz zawsze możesz liczyć, ktory dotąd nigdy cię nie zawiódł? Bo raz się facetowi zdarzyło zrobić jakieś głupstwo, którego pewnie sam żaluje? Czasu nie cofniecie, co się stało to już było, teraz ważne jest co z tym zrobicie. Możesz się unosić honorem i wystawić mu klamoty przed drzwi, a możesz też pomysleć, co z tym bałaganem zrobić, aby nie zdarzyło sie to w przyszłości i aby wasz związek jeszcze bardziej się umocnił.

Zakładam, że możesz partnerowi wierzyć i że nie kłamie, bo tak go przedstawiłaś, a przecież ty go znasz najlepiej. Co więc my tu mamy? Facet się znieczulił za bardzo, wylądowal w łożku z kimś kogo ani nie zna, ani nie darzy jakimiś atencjami, mało z tego pamięta i pewnie zdradził też jak w przerywanym filmie wink Dziś tego żaluje, przyznał się "bez bicia" i liczy, ze dla ciebie te 11 lat nie były tylko lekką przygodą, ale związkiem opartym na mocnych fundamentach i że może liczyć na twoje zrozumienie i wybaczenie. Czyżby się mylił?

Moim zdaniem facet ma naprawdę charakter, bo inny wierz mi, nawet by się nie zająknął, gdyby mu się to przydarzyło i nie narażał się na utratę ciebie i spokoju, jaki mieliście przez te wspólne lata.
Ukaraj go jak to sobie chcesz, dąsaj się i wypłacz jak tego potrzebujesz, ale daj wam szansę, bo naprawdę facet na nią zasluguje. Z czasem ból ci minie, jesli nie bedziesz tego "wlokła" za wami w nieskończoność i dasz partnerowi odrobić straty w waszym związku.

Pomoc profesjonalna jak najbardziej, wszystko będzie dobre, co pozwoli wam obojgu spojrzec na siebie z dystansem.

12

Odp: Problem z zaufaniem

Taki to przykład,  że w życiu nie można być na 100% pewnym . Alkohol , impreza w gronie żeńskim wzbudza we mnie niepokój.

13

Odp: Problem z zaufaniem

Krzywda wyrządzona na skutek zdrady boli tym bardziej, jeśli nie wiadomo dokładnie dlaczego do niej doszło. Skrzywdzony człowiek łamie sobie głowę: dlaczego? Co zrobiłam/em nie tak? Dlaczego on/ona mnie tak potraktował/ła? Niezależnie od tego, jaki będzie dalekosiężny skutek dla Was, nie ma co tej krzywdy w sobie dusić ani wypominać partnerowi. Stało się, trudno. Weź jednak pod uwagę, jak się Twój partner zachował po wszystkim i jak wyglądała Wasza relacja do tej pory, może wtedy łatwiej dostrzec, czy warto wybaczyć i ponownie odbudować zaufanie dla partnera.

14

Odp: Problem z zaufaniem

Również uważam, że przynajmniej warto spróbować odbudować tę relację. Jesteście ze sobą długo, sama oceniasz, że do tej pory Wasz związek był dobry, nawet nie kłóciliście się, mogłaś na partnera liczyć. On żałuje, przeprasza, nie naciska, jestem przekonana, że w głębi duszy też cierpi i nie jest mu łatwo żyć ze świadomością, że przez chwilę słabości zniszczył coś dla siebie ważnego, a przy okazji potężnie skrzywdził najbliższą mu osobę. Zdrady nic nie usprawiedliwia, ale osobiście jestem zwolenniczką, by każdą z nich jednak rozpatrywać indywidualnie. Spojrzeć w przeszłość i w to co może przynieść przyszłość.
Przede wszystkim nie daj się ponosić emocjom, a ostateczną decyzję podejmij, kiedy już opadną.

15

Odp: Problem z zaufaniem

Długość trwania związku a w szczególności jego jakość i charakter a także postawa partnera wobec zdrady i dalszej perspektywy wobec związku, wskazuje, że gościowi jest naprawdę przykro i pewnie dałby wszystko, żeby tylko cofnąć czas. Skoro zawsze mogłaś na niego liczyć i właściwie nie miałaś mu niczego do zarzucenia, to może warto na chłodno przeanalizować sytuację i pójść jednak znowu razem do przodu? Takie przypadki z reguły mają to do siebie, że jednak osoby dopuszczające się zdrady żałują równie mocno swojego występku, jak osoba skrzywdzona odczuwa żal do zburzenia swojego szczęścia, do czego doszło w wyniku zdrady partnera. To raczej zupełnie inna sytuacja, niż dłuższy bądź krótszy romans, gdzie występuje zaangażowanie emocjonalne między kochankami.

16 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-05-16 15:09:09)

Odp: Problem z zaufaniem

Wierność w związku jest bardzo ważna, ale chyba ważniejsze jest zaufanie, które przywołała autorka w tytule swojego tematu. Partner powiedział, co zrobił źle i że tego żałuje. Okoliczności były jakie były; alkohol, utrata kontroli nad sobą, wylądowanie w łożku z osobą która nic dla niego nie znaczy i najlepiej żeby w ogóle nie zaistniała. Poczucie, że wyrządził krzywdę kobiecie  którą naprawdę kocha, czyli autorce. Przyznanie się do "wpadki" i liczenie na jej wyrozumialość i po prostu przebaczenie, które jemu samemu pozwoliłoby uporządkować odczucia względem siebie.

Czy właśnie on nie okazał, jak wielkie ma zaufanie do autorki? Liczył, że razem sobie z tym poradzą, bo przecież łączy ich tak wiele.

Mam nadzieję, że autorka da radę z emocjami i oboje odnajda drogę do siebie, bo aż żal patrzeć jak się marnuje taki potencjał, jakim był/jest ich związek. smile

Powodzenia.

17

Odp: Problem z zaufaniem
czarnuszka83 napisał/a:

Z tą wyprowadzką coś mi tu śmierdzi. Facet dość szybko się ewakuował pod przykrywką że zatęsknisz. Ja na Twoim miejscu dałabym sobie czas. Proces wybaczania trwa długo i nie należy robić nic na siłę. Ty powinnaś teraz zająć się sobą. Zatroszczyć się o siebie, zaopiekować się sobą.
Obserwuj jak zachowuje się partner. Czy z upływem czasu nadal będzie o Ciebie zabiegał czy jego entuzjazm zgasnie.

Ps. Nie wierzę że tylko alkohol spowodował że posunął się do zdrady. Może powinien wogole go odstawić skoro nie kontroluje siebie po jego spożyciu ? Strach myśleć co odwali następnym razem.  ..


Momentami nawet lepiej się czuje gdy się wyprowadził. Nie czuję tego wzroku, który błaga o wybaczenie. Nie wydaje mi się żeby póki co odpuszczał - pisze, dzwoni.

Co do picia to raczej rzadko oboje sięgamy po alkohol. Może z dwa razy w roku po lampce wina. Nigdy niczego nie odwalał przez 11 lat, dopiero niedawno

18

Odp: Problem z zaufaniem
bagienni_k napisał/a:

Przyznanie się do błędu a szczególnie do zdrady nie bywa prostą sprawą, co widać po opisywanych tutaj historiach. Sam fakt, że się przyznał, mówiąc w jakich okolicznościach miało to miejsce, powinno dać Ci do myślenia. Nie można z góry zakładać, że wszystko co mówi na temat tego przykrego incydentu jest historią zmyśloną i gdzieś tam kryje się drugie dno..Jest różnica między pojedynczym wyskokiem a długotrwałym romansem. Każdy na drugą szansę zasługuje, o ile oczywiście do tej pory nic nie wzbudzało Twoich podejrzeń ani nie nadużywał Twojego zaufania. Sama wyprowadzka może będzie potrzebna po to, żeby dać Ci czas do namysłu i poukładania sobie wszystkiego..?

Nie zakładam, że kłamie i oszukuje. Choć brzmi to przewrotnie jestem wdzięczna, że powiedział od razu. Tak jak wspomniałam, przez lata można go było wskazywać jako wzór do naśladowania.
Co do wyprowadzki to faktycznie, może przestrzeń mi pomoże.

19

Odp: Problem z zaufaniem
balin napisał/a:

Nasz organizm, niestety tylko często podświadomie mówi: a co ja z tego mam? Facet Ciebie zdradził i teraz jest problem, bo co z tego dla siebie wyciągnąć? Podświadomość poszła w kierunku dowalenia mężowi przez obojętność, zamknięcie.
Pytasz co z tym zrobić? Nikt ci tego nie powie, bo każdy ma inaczej. Można iść w kierunku honoru i tego pana kopnąć w tyłek. Jakaś to nagroda dla psychiki będzie, ale obarczona ogromnym kosztem, bo go kochasz.
Coś sobie musisz dać. Ty musisz stwierdzić, co cię zadowoli. Sama widzisz, że siebie nie oszukasz. Robienie piekła i ciągłe wypominanie mężowi, to też kiepska droga. Cynizm daje przyjemność tylko chwilową, jak alkohol.

Z tym, że to on dowalił sobie sam. Ja tego nie robię, skupiłam się na swoich emocjach i wprowadziło mnie to w stan zobojętnienia.

20

Odp: Problem z zaufaniem

No i masz..
Wiesz co ci powiem? Ty za bardzo księżniczka jesteś. Za dobrego faceta dostałaś i teraz czujesz się jakbyś z tronu spadła. Trochę prozy życia by ci trzeba było.

21

Odp: Problem z zaufaniem
Salomonka napisał/a:
Emilia83 napisał/a:

Dobry wieczór,

Założyłam konto na tym portalu ponieważ chciałabym uzyskać opinie bezstronnych osób.
Mam 37 lat, jesteśmy z partnerem od 11 lat razem. Zawsze tworzyliśmy zgrany duet. Mojego mężczyznę zawsze charakteryzował honor i fakt, że można było mu zaufać w każdej sytuacji. Nie kłóciliśmy się nigdy za bardzo, drobne sprzeczki nam towarzyszyły, ale nigdy nie trwało to dłużej niż do końca dnia. Z reguły mieliśmy odmienne gusta co do wystroju domu i wtedy pojawiały się małe zgrzyty. W łóżku tez nigdy nie brakowało nam fantazji. Przez te 11 lat czułam się kochana i szanowana. Często powtarzałam, że lepiej trafić nie mogłam. Sielanka trwała do końca lutego. Mój partner pojechał na dwudniowe szkolenie. Kiedy wrócił oznajmił mi, że ubiegłego wieczoru dużo wypili na tym wyjeździe, a rano obudził się w łóżku z jedną z uczestniczek. Twierdzi, że nie pamięta zbyt wiele prócz jakiś obrazów. Zdradził mnie. O tego czasu runęło mi życie. Nie jestem zła ani wściekła. Jestem wyprana z emocji. Towarzyszy mi od tego czasu pernamentna obojętność i chłód. Przepraszał setki razy. Niestety nie potrafię stanąć na nogi, po tym wszystkim. W każdej sytuacji mogłam na niego liczyć, nigdy mnie nie zawiódł, aż do tego wyjazdu. Snuję się po domu niczym cień, przeniosłam się do pokoju gościnnego i próbuje to wszystko bezskutecznie układać w głowie. Rozmawialiśmy wielokrotnie, niestety  nie potrafię określić jak chcę, żeby wyglądało moje życie po zdradzie. Planuje iść do terapeuty kiedy epidemia osłabnie. Póki co chciałabym zapytać jak Wy widzicie wyjście z tego zobojętniałego stanu.

Cierpisz, bo cierpi twoje zranione ego. Dotąd żyłas jak pod kloszem w tym swoim małym raju, a to dzonk.. Okazuje się, że ani partner nie jest taki pewny ani świat dookoła nie taki sprawiedliwy, bo jakaś pijana dziunia, która pewnie nawet nie wie ilu facetów w życiu "zaliczyła" sponiewierała go prawie do szczętu.

Trudno ci się z tym pogodzić, ale naprawdę chcesz zniszczyć wspolne 11 lat z człowiekiem, na którego jak piszesz zawsze możesz liczyć, ktory dotąd nigdy cię nie zawiódł? Bo raz się facetowi zdarzyło zrobić jakieś głupstwo, którego pewnie sam żaluje? Czasu nie cofniecie, co się stało to już było, teraz ważne jest co z tym zrobicie. Możesz się unosić honorem i wystawić mu klamoty przed drzwi, a możesz też pomysleć, co z tym bałaganem zrobić, aby nie zdarzyło sie to w przyszłości i aby wasz związek jeszcze bardziej się umocnił.

Zakładam, że możesz partnerowi wierzyć i że nie kłamie, bo tak go przedstawiłaś, a przecież ty go znasz najlepiej. Co więc my tu mamy? Facet się znieczulił za bardzo, wylądowal w łożku z kimś kogo ani nie zna, ani nie darzy jakimiś atencjami, mało z tego pamięta i pewnie zdradził też jak w przerywanym filmie wink Dziś tego żaluje, przyznał się "bez bicia" i liczy, ze dla ciebie te 11 lat nie były tylko lekką przygodą, ale związkiem opartym na mocnych fundamentach i że może liczyć na twoje zrozumienie i wybaczenie. Czyżby się mylił?

Moim zdaniem facet ma naprawdę charakter, bo inny wierz mi, nawet by się nie zająknął, gdyby mu się to przydarzyło i nie narażał się na utratę ciebie i spokoju, jaki mieliście przez te wspólne lata.
Ukaraj go jak to sobie chcesz, dąsaj się i wypłacz jak tego potrzebujesz, ale daj wam szansę, bo naprawdę facet na nią zasluguje. Z czasem ból ci minie, jesli nie bedziesz tego "wlokła" za wami w nieskończoność i dasz partnerowi odrobić straty w waszym związku.

Pomoc profesjonalna jak najbardziej, wszystko będzie dobre, co pozwoli wam obojgu spojrzec na siebie z dystansem.

W dużej mierze pierwszym akapitem trafiłeś w sedno. Bo to ja byłam tą kobietą, która nie skarżyła się, kiedy koleżanki opowiadały o trudach z partnerami. Zawsze byliśmy dla siebie przede wszystkim najlepszymi przyjaciółmi . Ładny dom, wymarzony ogród i życie podporządkowane tylko naszej dwójce. Spowodowało to iluzje bajki, którą nagle utraciłam.
Nie chce go karać, przez ostatnie tygodnie wyglądał jakby sam sobie zrobił największą krzywdę. Doceniam jego szczerość i siłę charakteru nawet w takich chwilach.
Na pewno będę chciała przepracować ten problem ze specjalistą, on także wyraża chęć także jak sytuacja pandemii się unormuje to skorzystamy z tej opcji.

22 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-05-16 16:35:22)

Odp: Problem z zaufaniem
Emilia83 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Emilia83 napisał/a:

Dobry wieczór,

Założyłam konto na tym portalu ponieważ chciałabym uzyskać opinie bezstronnych osób.
Mam 37 lat, jesteśmy z partnerem od 11 lat razem. Zawsze tworzyliśmy zgrany duet. Mojego mężczyznę zawsze charakteryzował honor i fakt, że można było mu zaufać w każdej sytuacji. Nie kłóciliśmy się nigdy za bardzo, drobne sprzeczki nam towarzyszyły, ale nigdy nie trwało to dłużej niż do końca dnia. Z reguły mieliśmy odmienne gusta co do wystroju domu i wtedy pojawiały się małe zgrzyty. W łóżku tez nigdy nie brakowało nam fantazji. Przez te 11 lat czułam się kochana i szanowana. Często powtarzałam, że lepiej trafić nie mogłam. Sielanka trwała do końca lutego. Mój partner pojechał na dwudniowe szkolenie. Kiedy wrócił oznajmił mi, że ubiegłego wieczoru dużo wypili na tym wyjeździe, a rano obudził się w łóżku z jedną z uczestniczek. Twierdzi, że nie pamięta zbyt wiele prócz jakiś obrazów. Zdradził mnie. O tego czasu runęło mi życie. Nie jestem zła ani wściekła. Jestem wyprana z emocji. Towarzyszy mi od tego czasu pernamentna obojętność i chłód. Przepraszał setki razy. Niestety nie potrafię stanąć na nogi, po tym wszystkim. W każdej sytuacji mogłam na niego liczyć, nigdy mnie nie zawiódł, aż do tego wyjazdu. Snuję się po domu niczym cień, przeniosłam się do pokoju gościnnego i próbuje to wszystko bezskutecznie układać w głowie. Rozmawialiśmy wielokrotnie, niestety  nie potrafię określić jak chcę, żeby wyglądało moje życie po zdradzie. Planuje iść do terapeuty kiedy epidemia osłabnie. Póki co chciałabym zapytać jak Wy widzicie wyjście z tego zobojętniałego stanu.

Cierpisz, bo cierpi twoje zranione ego. Dotąd żyłas jak pod kloszem w tym swoim małym raju, a to dzonk.. Okazuje się, że ani partner nie jest taki pewny ani świat dookoła nie taki sprawiedliwy, bo jakaś pijana dziunia, która pewnie nawet nie wie ilu facetów w życiu "zaliczyła" sponiewierała go prawie do szczętu.

Trudno ci się z tym pogodzić, ale naprawdę chcesz zniszczyć wspolne 11 lat z człowiekiem, na którego jak piszesz zawsze możesz liczyć, ktory dotąd nigdy cię nie zawiódł? Bo raz się facetowi zdarzyło zrobić jakieś głupstwo, którego pewnie sam żaluje? Czasu nie cofniecie, co się stało to już było, teraz ważne jest co z tym zrobicie. Możesz się unosić honorem i wystawić mu klamoty przed drzwi, a możesz też pomysleć, co z tym bałaganem zrobić, aby nie zdarzyło sie to w przyszłości i aby wasz związek jeszcze bardziej się umocnił.

Zakładam, że możesz partnerowi wierzyć i że nie kłamie, bo tak go przedstawiłaś, a przecież ty go znasz najlepiej. Co więc my tu mamy? Facet się znieczulił za bardzo, wylądowal w łożku z kimś kogo ani nie zna, ani nie darzy jakimiś atencjami, mało z tego pamięta i pewnie zdradził też jak w przerywanym filmie wink Dziś tego żaluje, przyznał się "bez bicia" i liczy, ze dla ciebie te 11 lat nie były tylko lekką przygodą, ale związkiem opartym na mocnych fundamentach i że może liczyć na twoje zrozumienie i wybaczenie. Czyżby się mylił?

Moim zdaniem facet ma naprawdę charakter, bo inny wierz mi, nawet by się nie zająknął, gdyby mu się to przydarzyło i nie narażał się na utratę ciebie i spokoju, jaki mieliście przez te wspólne lata.
Ukaraj go jak to sobie chcesz, dąsaj się i wypłacz jak tego potrzebujesz, ale daj wam szansę, bo naprawdę facet na nią zasluguje. Z czasem ból ci minie, jesli nie bedziesz tego "wlokła" za wami w nieskończoność i dasz partnerowi odrobić straty w waszym związku.

Pomoc profesjonalna jak najbardziej, wszystko będzie dobre, co pozwoli wam obojgu spojrzec na siebie z dystansem.

W dużej mierze pierwszym akapitem trafiłeś w sedno. Bo to ja byłam tą kobietą, która nie skarżyła się, kiedy koleżanki opowiadały o trudach z partnerami. Zawsze byliśmy dla siebie przede wszystkim najlepszymi przyjaciółmi . Ładny dom, wymarzony ogród i życie podporządkowane tylko naszej dwójce. Spowodowało to iluzje bajki, którą nagle utraciłam.
Nie chce go karać, przez ostatnie tygodnie wyglądał jakby sam sobie zrobił największą krzywdę. Doceniam jego szczerość i siłę charakteru nawet w takich chwilach.
Na pewno będę chciała przepracować ten problem ze specjalistą, on także wyraża chęć także jak sytuacja pandemii się unormuje to skorzystamy z tej opcji.

Związek to nie tylko bycie w czasie, gdy się wszystko układa i jest jak w bajce. Czasem trzeba zejść na ziemię i spojrzeć na partnera jak na człowieka, ktory nie zawsze jest królewiczem i czasem musi jak żaba sie upaprać w błocie.

Mam za sobą naprawdę dużo.. Przezyłam tyle, ze na kilka życiorysów by starczyło, ale co ci powiem, to ci powiem smile smile smile

Jakby mi facet z ktorym jestem szczęsliwa, a on nigdy by mnie nie zawiódł, raz na kilkanascie lat przyszedl skruszony i przepraszał, że się upił jak nieboszczyk i wylądował w łożku z kimś, kogo nawet dobrze nie zna i mu na niej nie zależy, prosilby mnie o przebaczenie, to wiesz co bym, zrobiła? Zaśmiałabym się i zapytala, czy się dobrze bawił smile

Bo wiedziałabym ze on jest tego wart i mogę mu wierzyć. Jesli ty masz z tym problem, to znaczy że coś nie tak z twoją miłością do niego. Nie ufasz mu po prostu i nigdy nie ufałaś. Zyłas iluzją, którą sama stworzyłaś.

23

Odp: Problem z zaufaniem
Salomonka napisał/a:

No i masz..
Wiesz co ci powiem? Ty za bardzo księżniczka jesteś. Za dobrego faceta dostałaś i teraz czujesz się jakbyś z tronu spadła. Trochę prozy życia by ci trzeba było.

Nie można mówić o byciu za dobrym, skoro naruszył istotny fundament. Oboje ustaliliśmy sobie sposób funkcjonowania w związku. Z całą pewnością odpowiadał nam obojgu, dopóki to nie runęło. Mimo obowiązków i wspomnianej przez Ciebie prozy życia staraliśmy się pielęgnować swoją bajkę.

24

Odp: Problem z zaufaniem
Salomonka napisał/a:
Emilia83 napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Cierpisz, bo cierpi twoje zranione ego. Dotąd żyłas jak pod kloszem w tym swoim małym raju, a to dzonk.. Okazuje się, że ani partner nie jest taki pewny ani świat dookoła nie taki sprawiedliwy, bo jakaś pijana dziunia, która pewnie nawet nie wie ilu facetów w życiu "zaliczyła" sponiewierała go prawie do szczętu.

Trudno ci się z tym pogodzić, ale naprawdę chcesz zniszczyć wspolne 11 lat z człowiekiem, na którego jak piszesz zawsze możesz liczyć, ktory dotąd nigdy cię nie zawiódł? Bo raz się facetowi zdarzyło zrobić jakieś głupstwo, którego pewnie sam żaluje? Czasu nie cofniecie, co się stało to już było, teraz ważne jest co z tym zrobicie. Możesz się unosić honorem i wystawić mu klamoty przed drzwi, a możesz też pomysleć, co z tym bałaganem zrobić, aby nie zdarzyło sie to w przyszłości i aby wasz związek jeszcze bardziej się umocnił.

Zakładam, że możesz partnerowi wierzyć i że nie kłamie, bo tak go przedstawiłaś, a przecież ty go znasz najlepiej. Co więc my tu mamy? Facet się znieczulił za bardzo, wylądowal w łożku z kimś kogo ani nie zna, ani nie darzy jakimiś atencjami, mało z tego pamięta i pewnie zdradził też jak w przerywanym filmie wink Dziś tego żaluje, przyznał się "bez bicia" i liczy, ze dla ciebie te 11 lat nie były tylko lekką przygodą, ale związkiem opartym na mocnych fundamentach i że może liczyć na twoje zrozumienie i wybaczenie. Czyżby się mylił?

Moim zdaniem facet ma naprawdę charakter, bo inny wierz mi, nawet by się nie zająknął, gdyby mu się to przydarzyło i nie narażał się na utratę ciebie i spokoju, jaki mieliście przez te wspólne lata.
Ukaraj go jak to sobie chcesz, dąsaj się i wypłacz jak tego potrzebujesz, ale daj wam szansę, bo naprawdę facet na nią zasluguje. Z czasem ból ci minie, jesli nie bedziesz tego "wlokła" za wami w nieskończoność i dasz partnerowi odrobić straty w waszym związku.

Pomoc profesjonalna jak najbardziej, wszystko będzie dobre, co pozwoli wam obojgu spojrzec na siebie z dystansem.

W dużej mierze pierwszym akapitem trafiłeś w sedno. Bo to ja byłam tą kobietą, która nie skarżyła się, kiedy koleżanki opowiadały o trudach z partnerami. Zawsze byliśmy dla siebie przede wszystkim najlepszymi przyjaciółmi . Ładny dom, wymarzony ogród i życie podporządkowane tylko naszej dwójce. Spowodowało to iluzje bajki, którą nagle utraciłam.
Nie chce go karać, przez ostatnie tygodnie wyglądał jakby sam sobie zrobił największą krzywdę. Doceniam jego szczerość i siłę charakteru nawet w takich chwilach.
Na pewno będę chciała przepracować ten problem ze specjalistą, on także wyraża chęć także jak sytuacja pandemii się unormuje to skorzystamy z tej opcji.

Związek to nie tylko bycie w czasie, gdy się wszystko układa i jest jak w bajce. Czasem trzeba zejść na ziemię i spojrzeć na partnera jak na człowieka, ktory nie zawsze jest królewiczem i czasem musi jak żaba sie upaprać w błocie.

Mam za sobą naprawdę dużo.. Przezyłam tyle, ze na kilka życiorysów by starczyło, ale co ci powiem, to ci powiem smile smile smile

Jakby mi facet z ktorym jestem szczęsliwa, a on nigdy by mnie nie zawiódł, raz na kilkanascie lat przyszedl skruszony i przepraszał, że się upił jak nieboszczyk i wylądował w łożku z kimś, kogo nawet dobrze nie zna i mu na niej nie zależy, prosilby mnie o przebaczenie, to wiesz co bym, zrobiła? Zaśmiała bym się i zapytala, czy się dobrze bawił smile

Bo wiedziałabym ze on jest tego wart i mogę mu wierzyć. Jesli ty masz z tym problem, to znaczy że coś nie tak z twoją miłością do niego. Nie ufasz mu po prostu.

Po tym jak mnie zdradził i złamał zasady na które się umawialiśmy spowodował osłabnięcie zaufania. Z całą pewnością masz prawo zareagować w sposób który opisałaś jak partner Cię zdradzi, ale nie życzę Ci  tego. Ja mam inne do tego podejście. To nie jest dla mnie proste jak wycięcie wyrostka robaczkowego.

25

Odp: Problem z zaufaniem
Emilia83 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Emilia83 napisał/a:

W dużej mierze pierwszym akapitem trafiłeś w sedno. Bo to ja byłam tą kobietą, która nie skarżyła się, kiedy koleżanki opowiadały o trudach z partnerami. Zawsze byliśmy dla siebie przede wszystkim najlepszymi przyjaciółmi . Ładny dom, wymarzony ogród i życie podporządkowane tylko naszej dwójce. Spowodowało to iluzje bajki, którą nagle utraciłam.
Nie chce go karać, przez ostatnie tygodnie wyglądał jakby sam sobie zrobił największą krzywdę. Doceniam jego szczerość i siłę charakteru nawet w takich chwilach.
Na pewno będę chciała przepracować ten problem ze specjalistą, on także wyraża chęć także jak sytuacja pandemii się unormuje to skorzystamy z tej opcji.

Związek to nie tylko bycie w czasie, gdy się wszystko układa i jest jak w bajce. Czasem trzeba zejść na ziemię i spojrzeć na partnera jak na człowieka, ktory nie zawsze jest królewiczem i czasem musi jak żaba sie upaprać w błocie.

Mam za sobą naprawdę dużo.. Przezyłam tyle, ze na kilka życiorysów by starczyło, ale co ci powiem, to ci powiem smile smile smile

Jakby mi facet z ktorym jestem szczęsliwa, a on nigdy by mnie nie zawiódł, raz na kilkanascie lat przyszedl skruszony i przepraszał, że się upił jak nieboszczyk i wylądował w łożku z kimś, kogo nawet dobrze nie zna i mu na niej nie zależy, prosilby mnie o przebaczenie, to wiesz co bym, zrobiła? Zaśmiała bym się i zapytala, czy się dobrze bawił smile

Bo wiedziałabym ze on jest tego wart i mogę mu wierzyć. Jesli ty masz z tym problem, to znaczy że coś nie tak z twoją miłością do niego. Nie ufasz mu po prostu.

Po tym jak mnie zdradził i złamał zasady na które się umawialiśmy spowodował osłabnięcie zaufania. Z całą pewnością masz prawo zareagować w sposób który opisałaś jak partner Cię zdradzi, ale nie życzę Ci  tego. Ja mam inne do tego podejście. To nie jest dla mnie proste jak wycięcie wyrostka robaczkowego.


No tak.. Nie dogadamy się.
Ja mam zbyt wiele doświadczeń, ty za mało.

Stracisz naprawdę wyjątkowego, szczerego faceta z poczuciem honoru, pewnie jakaś inna się ucieszy. Myślisz, ze tacy jak on na drzewach rosną?

Sorry, ale nie wiem jak inaczej do ciebie dotrzeć.

26

Odp: Problem z zaufaniem

Trochę nie rozumiem dlaczego robicie z gościa jakiegoś świętego.
Owszem, może i jest porządny, skrupulatny, można na nim polegać ale no kurde....on ją zdradził!
Ten który tyle lat był opoką i skałą, tworzył z nią ten wspólny świat poszedł do łóżka z pierwszą lepszą lepszą panną której nawet nie pamięta.
Osobiście dla mnie to poważna ujma z którą ciężko byłoby mi się pogodzić. Tym bardziej że zrobił to po alkoholu pokazuje że jednak nie kontroluje siebie zbytnio i nie jest taką ostoją, siłą spokoju i wewnętrznego opanowania.

Pomimo wszystko co napisałam wyżej uważam że każdy zasługuje na drugą szansę.
Szczególnie jeżeli wykazuje skruchę i jest gotów aby naprawiać.
Szkoda tym jednym wydarzeniem przekreślać tyle wspólnych lat, przeżyć i wspomnień.
Emilio, nie ma idealnych związków, w pewnym sensie każdy człowiek - nawet taka oaza spokoju i opanowania prędzej czy później nas zawiedzie.
Daj Wam czas. Nie wywieraj na sobie presji, małymi krokami możesz próbować iść z nim przez życie dalej a przyszłość pokaże czy on rzeczywiście był tej szansy wart.

27

Odp: Problem z zaufaniem
czarnuszka83 napisał/a:

Trochę nie rozumiem dlaczego robicie z gościa jakiegoś świętego.
Owszem, może i jest porządny, skrupulatny, można na nim polegać ale no kurde....on ją zdradził!
Ten który tyle lat był opoką i skałą, tworzył z nią ten wspólny świat poszedł do łóżka z pierwszą lepszą lepszą panną której nawet nie pamięta.
Osobiście dla mnie to poważna ujma z którą ciężko byłoby mi się pogodzić. Tym bardziej że zrobił to po alkoholu pokazuje że jednak nie kontroluje siebie zbytnio i nie jest taką ostoją, siłą spokoju i wewnętrznego opanowania.

Pomimo wszystko co napisałam wyżej uważam że każdy zasługuje na drugą szansę.
Szczególnie jeżeli wykazuje skruchę i jest gotów aby naprawiać.
Szkoda tym jednym wydarzeniem przekreślać tyle wspólnych lat, przeżyć i wspomnień.
Emilio, nie ma idealnych związków, w pewnym sensie każdy człowiek - nawet taka oaza spokoju i opanowania prędzej czy później nas zawiedzie.
Daj Wam czas. Nie wywieraj na sobie presji, małymi krokami możesz próbować iść z nim przez życie dalej a przyszłość pokaże czy on rzeczywiście był tej szansy wart.

Nikt nie robi z niego świętego, ale też zbrodniarza niezaslugującego na łaskę tez nie należy z niego robić. Naprawdę nie ma gorszych "zdrad" niż przespanie sie po pijaku z jakąś pindzią, której sie nie pamięta? Co to za zwiazek, który nie przetrwa takiej próby?  A może lepiej, że nie przetrwa... Autorka będzie mogła dalej szukać księcia na białym koniu, ktory wytrzyma z nią 11 lat bez potknięcia.

28

Odp: Problem z zaufaniem
Salomonka napisał/a:
czarnuszka83 napisał/a:

Trochę nie rozumiem dlaczego robicie z gościa jakiegoś świętego.
Owszem, może i jest porządny, skrupulatny, można na nim polegać ale no kurde....on ją zdradził!
Ten który tyle lat był opoką i skałą, tworzył z nią ten wspólny świat poszedł do łóżka z pierwszą lepszą lepszą panną której nawet nie pamięta.
Osobiście dla mnie to poważna ujma z którą ciężko byłoby mi się pogodzić. Tym bardziej że zrobił to po alkoholu pokazuje że jednak nie kontroluje siebie zbytnio i nie jest taką ostoją, siłą spokoju i wewnętrznego opanowania.

Pomimo wszystko co napisałam wyżej uważam że każdy zasługuje na drugą szansę.
Szczególnie jeżeli wykazuje skruchę i jest gotów aby naprawiać.
Szkoda tym jednym wydarzeniem przekreślać tyle wspólnych lat, przeżyć i wspomnień.
Emilio, nie ma idealnych związków, w pewnym sensie każdy człowiek - nawet taka oaza spokoju i opanowania prędzej czy później nas zawiedzie.
Daj Wam czas. Nie wywieraj na sobie presji, małymi krokami możesz próbować iść z nim przez życie dalej a przyszłość pokaże czy on rzeczywiście był tej szansy wart.

Nikt nie robi z niego świętego, ale też zbrodniarza niezaslugującego na łaskę tez nie należy z niego robić. Naprawdę nie ma gorszych "zdrad" niż przespanie sie po pijaku z jakąś pindzią, której sie nie pamięta? Co to za zwiazek, który nie przetrwa takiej próby?  A może lepiej, że nie przetrwa... Autorka będzie mogła dalej szukać księcia na białym koniu, ktory wytrzyma z nią 11 lat bez potknięcia.

Salomonka bardzo wiele osób nie wybacza zdrady i również Emilia ma do tego prawo.
To nie jest tylko zdrada ale i zrujnowanie zaufania. A to już dużo bo zawaliły się fundamenty tego związku.

29 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-05-16 17:34:01)

Odp: Problem z zaufaniem
czarnuszka83 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
czarnuszka83 napisał/a:

Trochę nie rozumiem dlaczego robicie z gościa jakiegoś świętego.
Owszem, może i jest porządny, skrupulatny, można na nim polegać ale no kurde....on ją zdradził!
Ten który tyle lat był opoką i skałą, tworzył z nią ten wspólny świat poszedł do łóżka z pierwszą lepszą lepszą panną której nawet nie pamięta.
Osobiście dla mnie to poważna ujma z którą ciężko byłoby mi się pogodzić. Tym bardziej że zrobił to po alkoholu pokazuje że jednak nie kontroluje siebie zbytnio i nie jest taką ostoją, siłą spokoju i wewnętrznego opanowania.

Pomimo wszystko co napisałam wyżej uważam że każdy zasługuje na drugą szansę.
Szczególnie jeżeli wykazuje skruchę i jest gotów aby naprawiać.
Szkoda tym jednym wydarzeniem przekreślać tyle wspólnych lat, przeżyć i wspomnień.
Emilio, nie ma idealnych związków, w pewnym sensie każdy człowiek - nawet taka oaza spokoju i opanowania prędzej czy później nas zawiedzie.
Daj Wam czas. Nie wywieraj na sobie presji, małymi krokami możesz próbować iść z nim przez życie dalej a przyszłość pokaże czy on rzeczywiście był tej szansy wart.

Nikt nie robi z niego świętego, ale też zbrodniarza niezaslugującego na łaskę tez nie należy z niego robić. Naprawdę nie ma gorszych "zdrad" niż przespanie sie po pijaku z jakąś pindzią, której sie nie pamięta? Co to za zwiazek, który nie przetrwa takiej próby?  A może lepiej, że nie przetrwa... Autorka będzie mogła dalej szukać księcia na białym koniu, ktory wytrzyma z nią 11 lat bez potknięcia.

Salomonka bardzo wiele osób nie wybacza zdrady i również Emilia ma do tego prawo.
To nie jest tylko zdrada ale i zrujnowanie zaufania. A to już dużo bo zawaliły się fundamenty tego związku.

Czarnuszko, ja autorce nie odbieram prawa do niewybaczenia zdrady, wprost przeciwnie. chcę jej otworzyć oczy na tę zdradę i na to, co się stanie gdy wybaczy bądź nie. A o jakich fundamentach tego związku byłas łaskawa wspomnieć? Bo jesli jakaś pijana baba która pewnie zalicza takich "onych" kilku w ciągu tygodnia doprowadziła do zawalenia się tego całego, podobno takiego cudownego związku z 11 letnią tradycją i zaufaniem ze strony autorki, to tylko posprzatać kurz po tym związku i pozamiatane. Nie ma takiego związku, w którym prędzej czy później nie doszłoby do jakiegoś przesilenia. Autorka żyła sobie 11 lat jak w rajskim ogrodzie i myslała że tak będzie zawsze? Że jej partner to jakiś nie z tej ziemi jest i nie ma prawa się potknąć? Fajna ta jej miłość, jeśli teraz jest jej lepiej bez niego niż z nim.l tylko przyklasnąć i dodać; MA PRAWO TAK SIĘ CZUĆ. W końcu kto komu zabroni unieszczęsliwiać się gdy tego chce.

"(...)schudłam, zbrzydłam, zestarzałam się i nic, nic, żadnego zadowolenia,a czas płynie i wciąż się wydaje, że odchodzę od prawdziwego, pięknego życia, odchodzę coraz dalej, coraz dalej, w jakąś otchłań. Rozpacz mnie ogarnia, nie rozumiem, jakim cudem jeszcze żyję i do tej pory nie popełniłam samobójstwa..."

Anton Czechow- Trzy siostry.

30

Odp: Problem z zaufaniem

Salomonko Świetnie napisane! Muszę przyznać, że chyba wcześniej nie widziałem na tym forum tak wyważonej i dojrzale brzmiącej wypowiedzi, na temat wybaczenia a przede wszystkim spojrzenia na CAŁOKSZTAŁT. Zarówno wcześniejszej historii "przebiegu" tego związku, jak i reakcji i zachowania faceta po zdradzie.

Nikt tutaj nie robi z niego świętego, bo istotnie NIKT święty i kryształowy nie jest. Nie jesteśmy robotami zaprogramowanymi na pewien moduł, ale czującymi ludźmi, którzy czasami niestety w życiu mogą zbłądzić. Nikt chyba przy zdrowych zmysłach nie będzie twierdził, że każda relacja międzyludzka będzie przebiegać sielankowo czy bezproblemowo. Co więcej, czy wartość takiej relacji jest "mierzona" jedynie sukcesami i szczęśliwymi chwilami czy również zdolnością przezwyciężenia kryzysów. Można się zastanowić czy taki pojedynczy wyskok należy stawiać na równi z wieloletnimi romansami, gdzie strona zdradzana jest perfidnie oszukiwana i wręcz robiona w balona. Specjalne i zamierzone planowanie dalszego związku, więź emocjonalna przy jednoczesnym sztucznym i udawanym "uczuciu" do oficjalnego partnera ma stać obok jednej nocy, spędzonej z kimś, kogo się nie zna, nic do niego nie czuje i nie chce na drugi dzień nawet widzieć na oczy?
Można zatem sobie zadać pytanie czy jest powód/powody, aby móc czy starać się, aby pozwolić odbudować zaufanie względem partnera, patrząc na to, co było do tej pory między ludźmi? Jeśli komuś tak łatwo byłoby zakończyć związek przez TEGO TYPU zdradę, POMIMO całego obrazu związku sprzed zdrady, to czy można mówić, że osoba zdradzona ten związek  i swojego partnera w ogóle sobie ceniła? Czytając opis zachowania faceta Autorki, wyobrażam sobie, że gość wyrywa sobie włosy z głowy, że był tak głupi i lekkomyślny, że dopuścił się zdrady. Facet wyznał skruchę i szczerze przyznał się do zdrady, żałując i zapewniając Autorkę o tym, że popełnił błąd. Zostawił Autorkę na jakiś czas, pozwalając jej przemyśleć i poukładać sobie w głowie swoje emocje. Nie naciska, ale pokazuje cały czas, jak bardzo mu zależy.
Ciężko trochę porównywać do innych historii, ale jak się czyta wątki o długotrwałych romansach, gdzie zdradzający nie miał nawet za grosz szacunku do swojego partnera, robiąc mu przez tak długi czas wodę z mózgu, to sam obraz tego krótkiego wyskoku wydaje się niepomiernie mały.

31

Odp: Problem z zaufaniem
Salomonka napisał/a:
czarnuszka83 napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Nikt nie robi z niego świętego, ale też zbrodniarza niezaslugującego na łaskę tez nie należy z niego robić. Naprawdę nie ma gorszych "zdrad" niż przespanie sie po pijaku z jakąś pindzią, której sie nie pamięta? Co to za zwiazek, który nie przetrwa takiej próby?  A może lepiej, że nie przetrwa... Autorka będzie mogła dalej szukać księcia na białym koniu, ktory wytrzyma z nią 11 lat bez potknięcia.

Salomonka bardzo wiele osób nie wybacza zdrady i również Emilia ma do tego prawo.
To nie jest tylko zdrada ale i zrujnowanie zaufania. A to już dużo bo zawaliły się fundamenty tego związku.

Czarnuszko, ja autorce nie odbieram prawa do niewybaczenia zdrady, wprost przeciwnie. chcę jej otworzyć oczy na tę zdradę i na to, co się stanie gdy wybaczy bądź nie. A o jakich fundamentach tego związku byłas łaskawa wspomnieć? Bo jesli jakaś pijana baba która pewnie zalicza takich "onych" kilku w ciągu tygodnia doprowadziła do zawalenia się tego całego, podobno takiego cudownego związku z 11 letnią tradycją i zaufaniem ze strony autorki, to tylko posprzatać kurz po tym związku i pozamiatane. Nie ma takiego związku, w którym prędzej czy później nie doszłoby do jakiegoś przesilenia. Autorka żyła sobie 11 lat jak w rajskim ogrodzie i myslała że tak będzie zawsze? Że jej partner to jakiś nie z tej ziemi jest i nie ma prawa się potknąć? Fajna ta jej miłość, jeśli teraz jest jej lepiej bez niego niż z nim.l tylko przyklasnąć i dodać; MA PRAWO TAK SIĘ CZUĆ. W końcu kto komu zabroni unieszczęsliwiać się gdy tego chce.

"(...)schudłam, zbrzydłam, zestarzałam się i nic, nic, żadnego zadowolenia,a czas płynie i wciąż się wydaje, że odchodzę od prawdziwego, pięknego życia, odchodzę coraz dalej, coraz dalej, w jakąś otchłań. Rozpacz mnie ogarnia, nie rozumiem, jakim cudem jeszcze żyję i do tej pory nie popełniłam samobójstwa..."

Anton Czechow- Trzy siostry.

Nie musisz otwierać mi oczu. Wyjścia są tylko dwa, wybaczenie i odbudowa lub rozejście się każdy w swoją stronę. To nie jest tak, że Ty napiszesz, że wiele stracę i ja ze strachu mimo swoich emocji powiem sobie" ty tylko jedna noc". Czuję się zawiedziona i po części obdarta z godności. Nie jest to sytuacja, która przychodzi mi łatwo. Natomiast nie zamierzam robić niczego bez większej pewnosci. I to przez szacunek do niego, robienie złudnych nadziei jest moim zdaniem nieuczciwe. Owszem czuje się aktualnie bez jego obecności lepiej, otwarcie zresztą mu to powiedzialam kiedy dziś rozmawialiśmy przez telefon. Ustaliśmy, że potrzebujemy wytchnienia od tej sytuacji.

Przywołany przez Ciebie cytat nie przemawia do mnie. Nie zamierzam być w związku bez pewności czy to ma sens i czy nie będę się tym dreczyła.
Masz prawo traktować zdradę lekko, to Twoje postrzeganie rzeczywistości. Natomiast nawet z medycznego punktu widzenia jest to stresujące. Badania w kierunku chorób przenoszonych drogą płcią są tutaj niezbędne.
Piszesz, że na moim miejscu zaśmiałabyś się. I co po takim newsie spanie w jednym łóżku i seks?

32

Odp: Problem z zaufaniem

Emilia, zapewniam cię, że zdrada emocjonalna jest bardziej bolesna niż fizyczna. Jeśli czytałaś wszystkie moje posty, to przeczytałas też tego, w którym pisalam ci o tym, abyś swojego męża ukarała, jak chcesz już tak koniecznie zapachu krwi. Wymocz go w domestosie, wyslij na badania do szpitala, niech przyniesie ci zaświadczenie, że jest zdrowy jak noworodek.

Tylko ty tego nie chcesz, wszystko w tobie się wypaliło, bo jakieś słabe było. Zależne od tego, czy twój mąż będzie takim, jakiego sobie wymarzyłaś, bez marginesu na jego pomyłkę.

Wydaje mi się, że twój mąż też zaczyna rozumieć, ile warte były dla ciebie te wspólne wasze lata. To, co się stalo tylko obnażyło słabość tego związku.
I nie atakuj mnie, bo nie ja jestem winna zawirowań w twoim małżeństwie i nie ja prosiłam o radę w twoim temacie. Dostałas to o co prosiłaś, jeśli nie jest tak jak sobie wymyśliłaś, to trudno.

Zrobisz jak będziesz chciała, to w końcu twoje życie. Ja, ani nikt inny nie ma mocy sprawczej wpływania na twoje decyzje, ktore z resztą są już chyba podjęte.

33

Odp: Problem z zaufaniem
Salomonka napisał/a:

Emilia, zapewniam cię, że zdrada emocjonalna jest bardziej bolesna niż fizyczna. Jeśli czytałaś wszystkie moje posty, to przeczytałas też tego, w którym pisalam ci o tym, abyś swojego męża ukarała, jak chcesz już tak koniecznie zapachu krwi. Wymocz go w domestosie, wyslij na badania do szpitala, niech przyniesie ci zaświadczenie, że jest zdrowy jak noworodek.

Tylko ty tego nie chcesz, wszystko w tobie się wypaliło, bo jakieś słabe było. Zależne od tego, czy twój mąż będzie takim, jakiego sobie wymarzyłaś, bez marginesu na jego pomyłkę.

Wydaje mi się, że twój mąż też zaczyna rozumieć, ile warte były dla ciebie te wspólne wasze lata. To, co się stalo tylko obnażyło słabość tego związku.
I nie atakuj mnie, bo nie ja jestem winna zawirowań w twoim małżeństwie i nie ja prosiłam o radę w twoim temacie. Dostałas to o co prosiłaś, jeśli nie jest tak jak sobie wymyśliłaś, to trudno.

Zrobisz jak będziesz chciała, to w końcu twoje życie. Ja, ani nikt inny nie ma mocy sprawczej wpływania na twoje decyzje, ktore z resztą są już chyba podjęte.

To nie jest mój mąż i nigdy nim nie był.
Nie atakuje Cię, masz prawo żyć sobie na tak liberalnych zasadach. Nie podoba mi się, że uważasz, iż on nie zrobił niczego złego. Traktujesz to jakby zapomniał zrobić zakupów. Nie rozumiesz, że ja nie chce nikogo karać? Nie zamierzam się na nim wyładowywać, wrzeszczeć, wyrzucać albo ciskać przedmiotami. On sam sobie najbardziej zaszkodził.
Moje uczucia są na takim samym poziomie jak przed zdradą z tym, że wszystko jest utytłane w żalu. Zawsze bylam zdania, że zdrady się nie wybacza, a to że naginam własne zasady przemawia za uczuciami, ktorymi go darze.
Mój facet nie jest taki jak sobie wymarzyłam. Gdyby taki był nie byłoby tych problemów w tym momencie. On nie wybrał sobie drobnego błędu, tylko mnie zdradzil wiedząc, że jest to kwestia którą w pełni potępiam. Złamał poważne zasady, które zawsze były ważne w naszym związku.

34

Odp: Problem z zaufaniem
Emilia83 napisał/a:

Mój facet nie jest taki jak sobie wymarzyłam. Gdyby taki był nie byłoby tych problemów w tym momencie. On nie wybrał sobie drobnego błędu, tylko mnie zdradzil wiedząc, że jest to kwestia którą w pełni potępiam. Złamał poważne zasady, które zawsze były ważne w naszym związku.

Tak to już jest, że ludzie, którzy kierują się ideałami - cierpią. Ale zgadzam się z Tobą, są takie sytuacje, w których nie warto robić czegoś wbrew sobie.
Dla jednego taka zdrada, to może być chwila słabości, dla kogoś innego sprawa nie do przeskoczenia.

35

Odp: Problem z zaufaniem
Emilia83 napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Emilia, zapewniam cię, że zdrada emocjonalna jest bardziej bolesna niż fizyczna. Jeśli czytałaś wszystkie moje posty, to przeczytałas też tego, w którym pisalam ci o tym, abyś swojego męża ukarała, jak chcesz już tak koniecznie zapachu krwi. Wymocz go w domestosie, wyslij na badania do szpitala, niech przyniesie ci zaświadczenie, że jest zdrowy jak noworodek.

Tylko ty tego nie chcesz, wszystko w tobie się wypaliło, bo jakieś słabe było. Zależne od tego, czy twój mąż będzie takim, jakiego sobie wymarzyłaś, bez marginesu na jego pomyłkę.

Wydaje mi się, że twój mąż też zaczyna rozumieć, ile warte były dla ciebie te wspólne wasze lata. To, co się stalo tylko obnażyło słabość tego związku.
I nie atakuj mnie, bo nie ja jestem winna zawirowań w twoim małżeństwie i nie ja prosiłam o radę w twoim temacie. Dostałas to o co prosiłaś, jeśli nie jest tak jak sobie wymyśliłaś, to trudno.

Zrobisz jak będziesz chciała, to w końcu twoje życie. Ja, ani nikt inny nie ma mocy sprawczej wpływania na twoje decyzje, ktore z resztą są już chyba podjęte.

To nie jest mój mąż i nigdy nim nie był.
Nie atakuje Cię, masz prawo żyć sobie na tak liberalnych zasadach. Nie podoba mi się, że uważasz, iż on nie zrobił niczego złego. Traktujesz to jakby zapomniał zrobić zakupów. Nie rozumiesz, że ja nie chce nikogo karać? Nie zamierzam się na nim wyładowywać, wrzeszczeć, wyrzucać albo ciskać przedmiotami. On sam sobie najbardziej zaszkodził.
Moje uczucia są na takim samym poziomie jak przed zdradą z tym, że wszystko jest utytłane w żalu. Zawsze bylam zdania, że zdrady się nie wybacza, a to że naginam własne zasady przemawia za uczuciami, ktorymi go darze.
Mój facet nie jest taki jak sobie wymarzyłam. Gdyby taki był nie byłoby tych problemów w tym momencie. On nie wybrał sobie drobnego błędu, tylko mnie zdradzil wiedząc, że jest to kwestia którą w pełni potępiam. Złamał poważne zasady, które zawsze były ważne w naszym związku.

Skąd wiesz, że zyję na liberalnych zasadach? W ogóle wciąz powtarzasz; zasady, zasady, ja ich przestrzegam, ja zawsze byłam zdania, ja .. ja..

Nikt nie jest tobą i każdy ma prawo zrobić w życiu błąd.
Nie będę ci tutaj się "wywnętrzać", bo nie mam takiej potrzeby, ale naprawdę jestes męcząca z tymi swoimi zasadami. Tylko tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono.

Ty naprawdę nic nie wiesz o zdradzie. Może któraś z dziewczyn z tego portalu chciałaby ci coś o tym napisać, jak to naprawdę wygląda, bo mnie niestety czas się kończy smile
Poza tym, rób co chcesz. Zgodnie z twoimi zasadami.

36

Odp: Problem z zaufaniem

Nikt chyba tutaj nie ma zamiaru zaprzeczać, że zdrada(każda) jest czymś poważnym. Uczucie zawodu czy żalu towarzyszy nam przez pewien czas, bo podstawowe fundamenty związku się właśnie zawaliły. Tylko czy wobec całości relacji i tego, co nas łączyło czy łączy cały czas z partnerem, będziemy w sobie to dusić i tłamsić? Szczególnie zważając na OKOLICZNOŚCI akurat tego przypadku. Zatem jeśli już ktoś w ogóle byłby gotów wybaczyć zdradę ,to własnie zaistniałą na skutek takiego przypadku a nie dłuższego romansu czy zaangażowania emocjonalnego. W życiu pewnie nieraz nasze marzenia czy idealne wizje są brutalnie weryfikowane przez życie a złudzenie, że wszystko będzie się zawsze układać jak w bajce, pozostaje tylko złudzeniem, choć sama przyznałaś, że do ideału niewiele brakowało w Waszej relacji.
Podejmiesz właściwą decyzję, ale jak już wiele osób się pewnie zdążyło w życiu przekonać, nic nie jest czarno-białe smile

37

Odp: Problem z zaufaniem

Emilio83, to jest Twoje życie i Twoja decyzja. Masz pełne prawo do swoich uczuć, do żalu, złości, do bycia zawiedzioną, rozczarowaną, masz też pełne prawo nie chcieć związku, w którym zostałaś zdradzona. Nie zauważyłam, by ktokolwiek w tym wątku Ci to odbierał.
Jedyne na co zwracano uwagę, to abyś dostrzegła, bo to nie jest bez znaczenia, że było to jedyne poważne potknięcie w ciągu aż 11 lat, że partner wziął to na klatę, okazuje skruchę, poczuwa się do winy i przeprasza, a wreszcie, że spośród wszelkich zdrad, jakich ludzie doświadczają w swoich związkach, Ciebie dotknęła chyba najłagodniejsza z możliwych.
Uwierz, że to nie jest ten sam kaliber, co wielokrotne, zaplanowane zdrady z prostytutkami czy długotrwały romans, w który wpisane jest emocjonalne zaangażowanie, notoryczne kłamstwa, prowadzenie podwójnego życia.
I żeby nie było - nike mam zamiaru nikogo bronić ani usprawiedliwiać, bo uważam, że zdrada w każdej postaci jest ogromną podłością i chyba jedną z najgorszych rzeczy, jaką można wyrządzić bliskiej osobie, ale równocześnie twierdzę, że zdrada zdradzie jest nierówna i naprawdę warto czasem na partnera spojrzeć jak na człowieka.




-----------
Już jako moderatorka proszę Cię, abyś nie pisała postów jeden pod drugim, bo łamiesz w ten sposób obowiązujący na forum regulamin. Jeśli chcesz coś do swojej wypowiedzi dopisać, użyj funkcji "edytuj", która znajduje się po prawej stronie każdego z Twoich postów.
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka

38

Odp: Problem z zaufaniem

Sytuacja zaczęła się rozwijać. Zjedliśmy wspólnie obiad, który ogotował. Rozmawialiśmy sporo na temat przyszłości.W moim sercu pojawiła się mała iskierka nadziei, że jeszcze da się to wszystko ułożyć. Ten żal i smutek trochę zelżał. Ustaliliśmy, że jutro wraca do domu. On też przyznał, że ta chwilowa rozłąka pozwoliła mu przemyśleć całą sytuację i wyciszyć się. Mimo dość sceptycznego nastawienia zmiękłam. I po tym obiedzie mam przeczucie, że nie pożałuję. Koleżanka doradziła mi żebyśmy pojechali gdzieś na weekend. Może jak mi się uda zamienić dyżurami to mu to zaproponuje w czerwcu. Czas pokaże.

39

Odp: Problem z zaufaniem

To fajnie smile Emocje opadły, rozsądek zaczął działać - będzie dobrze smile

40 Ostatnio edytowany przez Misiek123 (2020-05-18 21:29:05)

Odp: Problem z zaufaniem

Zazdroszczę tej dużej obustronnej nadziei smile (tak pozytywnie oczywiście, widać że jest tam miłość. W moim przypadku jestem osamotniony)

41 Ostatnio edytowany przez esflores (2020-05-18 21:39:08)

Odp: Problem z zaufaniem

Ja nie napiszę chyba nic czego sama byś nie wiedziała....Moim zdaniem na pewno trzeba sobie dać czas i na spokojnie ocenić czy jeszcze będziesz potrafiła być w tym związku szczęśliwa. Czy będziesz potrafiła jeszcze zaufać. Tylko wtedy i ze względu na siebie i swoje szczęście warto dać związkowi drugą szansę.

Na marginesie:
Bardzo nie podobają mi się niektóre wypowiedzi tutaj, przepełnione (w moim odczuciu) niechęcią do kobiet i stosowaniem podwójnych standardów. (vide: wypowiedź Salomonki). Partner autorki postu zdradził ją, co jest świństwem, błędem (dla wielu niewybaczalnym) i zniszczeniem zaufania jakim został obdarzony. Tymczasem wychodzi na to, że mężczyzna zasługuje na drugą szansę i jest "wyjątkowym, szczerym facetem z poczuciem honoru" etc. natomiast kobieta, z którą spał tamtej nocy to "pindzia", "pijana baba", "nie wiadomo ilu zaliczyła" itd. Czyli mamy casus anioła, którego alkohol i "zła kobieta" sprowadziła na ciemną stronę mocy. Serio?

To nie jest kwestia tego ile kto przeszedł. Dla niektórych ludzi, w pewnych obszarach świat jest czarno - biały. Dla mnie to np. kwestia szacunku do samej siebie i świadomości, że nie byłabym w stanie ponownie zaufać. Piszę, to ponieważ widzę, że krytykuje się tutaj taką postawę, a uważam, że tak samo jak można wybaczyć zdradę i odbudować związek, tak samo można jej nie wybaczać i nie widzieć możliwości dalszego życia z osobą, która zawiodła zaufanie. Obie postawy zasługują na szacunek i zrozumienie, a nie wypominanie komuś od "księżniczek".

42

Odp: Problem z zaufaniem

Nie nazywając tutaj Autorki księżniczką, staram się myśleć i patrzeć obiektywnie. Tamtą kobietę ciężko oceniać, można się jedynie domyślać na podstawie tego, co sama opisała i do czego jej partner sam się przyznał.
Warto po prostu w każdej sytuacji brać pod uwagę wszystkie czynniki, choćby to, że facet, (jako winowajca) się przyznał. To jest trochę walka między poczuciem utraty zaufania i żalu a dalej utrzymującym się uczuciem do partnera, które ot tak nie znika, tak samo dokładnie jak nie znika za pstryknięciem palca poczucie krzywdy, jakiego doznała Autorka. To, jaki jest jej partner i jaki był do tej pory wie ona sama najlepiej i z pewnością teraz zdaje sobie sprawę, czy warto partnerowi wybaczyć czy też nie, w odniesieniu do tego, co ich łączy i jak wyglądał związek wcześniej. Każdy na drugą szansę zasługuje, tym bardziej w takich okolicznościach jak we wspomnianym wątku. Autorka, gdyby nie doceniła całego przeżytego okresu z partnerem pewnie by się nawet nie zastanawiała, wystawiając partnerowi walizki za drzwi. Jest dla mnie ogromna różnica pomiędzy przyznaniem się do winy, żalem( bo chyba nie zakładamy od razu, że winowajca twierdzi iż nic się nie stało czy wręcz jest z tego dumny) i stosunkiem do osoby, którą skrzywdził winowajca oraz przeszłością związku a notorycznym zdradzaniem czy długoletnim romansem, gdzie występuje zaangażowanie emocjonalne, połączone z jawną niechęcią czy wręcz unikaniem i szydzeniem z partnera.
Zatem uważam osobiście, że w tym konkretnym przypadku, uwzględniając wszystkie okoliczności, warto spróbować dać drugą szansę. Jeśli partner zawiedzie - wtedy opcja będzie wiadoma. Dlatego w dużej mierze podzielam zdanie Salomonki, że jest o co walczyć smile
Podwójne standardy niestety występują, bo akurat w jednorazowych przygodach kobietę pewnie łatwiej zrozumieć i łatwiej jej wybaczyć, przynajmniej zdaniem niektórych.

43

Odp: Problem z zaufaniem

Ja tylko dodam, że jak wszystko sobie poukładacie, to nigdy już bajka nie będzie taka sama.
Jak się oddali, wyjedzie, spóźni itd., Ty będziesz odchodzić od zmysłów, że pewnie znowu jest z inną kobietą. Będziesz myśleć, sprawdzać, denerwować się...
I to jest rzecz do przepracowania u Ciebie. Poradzisz sobie z tym?

44

Odp: Problem z zaufaniem
esflores napisał/a:

Ja nie napiszę chyba nic czego sama byś nie wiedziała....Moim zdaniem na pewno trzeba sobie dać czas i na spokojnie ocenić czy jeszcze będziesz potrafiła być w tym związku szczęśliwa. Czy będziesz potrafiła jeszcze zaufać. Tylko wtedy i ze względu na siebie i swoje szczęście warto dać związkowi drugą szansę.

Na marginesie:
Bardzo nie podobają mi się niektóre wypowiedzi tutaj, przepełnione (w moim odczuciu) niechęcią do kobiet i stosowaniem podwójnych standardów. (vide: wypowiedź Salomonki). Partner autorki postu zdradził ją, co jest świństwem, błędem (dla wielu niewybaczalnym) i zniszczeniem zaufania jakim został obdarzony. Tymczasem wychodzi na to, że mężczyzna zasługuje na drugą szansę i jest "wyjątkowym, szczerym facetem z poczuciem honoru" etc. natomiast kobieta, z którą spał tamtej nocy to "pindzia", "pijana baba", "nie wiadomo ilu zaliczyła" itd. Czyli mamy casus anioła, którego alkohol i "zła kobieta" sprowadziła na ciemną stronę mocy. Serio?

To nie jest kwestia tego ile kto przeszedł. Dla niektórych ludzi, w pewnych obszarach świat jest czarno - biały. Dla mnie to np. kwestia szacunku do samej siebie i świadomości, że nie byłabym w stanie ponownie zaufać. Piszę, to ponieważ widzę, że krytykuje się tutaj taką postawę, a uważam, że tak samo jak można wybaczyć zdradę i odbudować związek, tak samo można jej nie wybaczać i nie widzieć możliwości dalszego życia z osobą, która zawiodła zaufanie. Obie postawy zasługują na szacunek i zrozumienie, a nie wypominanie komuś od "księżniczek".

Może ci się nie podobać moje zdanie w tym temacie, to jest portal dyskusyjny i każdy ma prawo napisać jak widzi opisaną sytuację.  Rozumiem, że dla ciebie świat jest czarno - biały i nie mogłabyś ponownie zaufać gdyby facet cię zdradził, ale nie analizujemy twojego przypadku, tylko sytuację autorki wątku. Mam nadzieję, że oboje z partnerem sobie poradzą z tą sytuacją i zostaną ze sobą, czego im naprawdę szczerze życzę smile

45 Ostatnio edytowany przez esflores (2020-05-18 22:27:43)

Odp: Problem z zaufaniem

Ja nie twierdzę, że nie ma o co walczyć, zwłaszcza jeśli autorka posta uzna, że chce i że warto. Tylko można do tego przekonywać tak, by nie oceniać/ deprecjonować innych postaw. W takich sytuacjach nie ma uniwersalnych rozwiązań i pewnie co człowiek, to zdecydowałby w tej kwestii inaczej. Nie znaczy, że źle  jeśli  nie dałby tej przysłowiowej "drugiej szansy". 

bagienni_k napisał/a:

Podwójne standardy niestety występują, bo akurat w jednorazowych przygodach kobietę pewnie łatwiej zrozumieć i łatwiej jej wybaczyć, przynajmniej zdaniem niektórych.

Ja akurat spotkałam się częściej z odwrotną postawą. Jeśli chodzi o moje prywatne zdanie: bez względu na płeć, wychodzę z założenia, że pewnych błędów się nie wybacza. Zarówno sobie jak i najbliższym. Tak, przedkładam zasady nad miłosierdzie (?), bo wychodzę z założenia, że uczucie miłości pozbawione fundamentu prawdy i zaufania prędzej czy później runie. [ale to jest coś czego ja się "prywatnie" trzymam...i rozumiem, że dla kogoś innego taka postawa może być obca]

Salomonka napisała: "Może ci się nie podobać moje zdanie w tym temacie, to jest portal dyskusyjny i każdy ma prawo napisać jak widzi opisaną sytuację."
Stąd właśnie weszłam z tobą w polemikę i powiedziałam co mi się nie podoba w takim podejściu smile
Ja też mam ogromną nadzieję, że Autorka posta, niezależnie od jej decyzji,  zazna jeszcze w życiu wielu szczęśliwych chwil u boku ukochanej osoby.

46

Odp: Problem z zaufaniem

Spoko, szanuje każde odmienne zdanie smile

Zastanawiam się w takim razie nad tym, czy to sprawa czysto honorowa czy zwątpienie w to, że tego zaufania i fundamentu nie da się odbudować? Wiadomo, że siłą rzeczy i tak człowiek będzie czujniejszy i w razie najmniejszej wpadki sytuacja jest już klarowna i czysta.

47

Odp: Problem z zaufaniem
bagienni_k napisał/a:

zwątpienie w to, że tego zaufania i fundamentu nie da się odbudować

Bardziej to. Tak jak z przemocą. Uderzył raz - wybaczysz. Za jakiś czas uderzy znowu. A odejść będzie coraz trudniej. I coraz więcej usprawiedliwiania tej drugiej strony i wkręcania się w fałsz takiego życia...nazywania tego miłością. Ja nie potrafiłabym zaufać i uwierzyć, że właśnie nie będzie tak jak w tym czarnym scenariuszu.
Ale to jest moje, nazwijmy to pesymistyczne spojrzenie, do którego nie chciałabym tu przekonywać...bo, jeśli mimo wszystko ktoś potrafi jeszcze raz zaufać i dać szansę i akurat się uda? Chwała jej/jemu za to. Nie mnie oceniać cudzych decyzji życiowych.

48

Odp: Problem z zaufaniem

Dlatego fajnie poznawać inne opinie smile Kiedy np. spotykasz kogoś, kto nie wybacza nawet takiej zdrady a inna osoba jest w stanie wybaczyć dłuższy i emocjonalny romans, czy choćby inne podejście do zdrady i przemocy, gdzie sam osobiście przemoc interpretuję jednoznacznie. smile

49

Odp: Problem z zaufaniem

Od zmysłów nie będę odchodziła, kontrolowanie tez nigdy nie wchodziło w grę. Staram się podejść do tego najbardziej racjonalnie i spokojnie jak tylko potrafię.
M. ma dużą firmę i sporo pracowników, gdybym miała szaleć i myśleć o każdej pracownicy to bym w szpitalu psychiatrycznym wylądowała. Po to jest to budowanie na nowo, żeby nie było takich akcji.

50

Odp: Problem z zaufaniem
Emilia83 napisał/a:

Od zmysłów nie będę odchodziła, kontrolowanie tez nigdy nie wchodziło w grę. Staram się podejść do tego najbardziej racjonalnie i spokojnie jak tylko potrafię.
M. ma dużą firmę i sporo pracowników, gdybym miała szaleć i myśleć o każdej pracownicy to bym w szpitalu psychiatrycznym wylądowała. Po to jest to budowanie na nowo, żeby nie było takich akcji.

Ja Ci tylko chcę uzmysłowić z czym będziesz się mierzyć.
Mówić możesz jedno, ale zderzysz się prędzej czy później z emocjami, które są niezwykle trudne do ogarnięcia rozumem. Bądź na to gotowa.

51

Odp: Problem z zaufaniem
Emilia83 napisał/a:

Od zmysłów nie będę odchodziła, kontrolowanie tez nigdy nie wchodziło w grę. Staram się podejść do tego najbardziej racjonalnie i spokojnie jak tylko potrafię.
M. ma dużą firmę i sporo pracowników, gdybym miała szaleć i myśleć o każdej pracownicy to bym w szpitalu psychiatrycznym wylądowała. Po to jest to budowanie na nowo, żeby nie było takich akcji.

I o to chodzi smile Takie podejście czy może etap radzenia sobie z kryzysem już lepiej wróży smile

52

Odp: Problem z zaufaniem

Dzis wrócił do domu, tak jak ustaliliśmy. Powiedział, że zrobił prywatnie cały pakiet badań. I jak dostanie wyniki to otrzymam je do pełnego wglądu. Przyjelam to spokojnie, ale ucisk stresu w klatce piersiowej się pojawił.
Zaproponował żebyśmy pojechali do miasta kupić kwiaty do ogrodu. Potem wspólnie zajęliśmy się przesadzaniem, ustawianiem. Mimo, że to bardzo trywialne zajęcia obojgu nam pomagają. Trochę daliśmy sobie na wstrzymanie w kwestii rozmów o zdradzie. Bardziej skupiamy się na tym co jest tu i teraz. Jeszcze długo przed tą całą sytuacją mieliśmy kupić psa. Zasugerował, że może to jest odpowiedni moment, kiedy oboje mniej pracujemy. Nieśmiało zapytałam co się stanie gdy nam nie wyjdzie. Powiedział, że wtedy on go weźmie i mam się nie przejmować - sama nie dałabym rady posiadać psa ze względu na pracę.
Może faktycznie szczeniak trochę pomógłby temu wszystkim. Niemniejszym jest to nadal kwestia do przedyskutowania i zaplanowania.

53

Odp: Problem z zaufaniem

Fajnie smile Super się czyta taki przebieg wydarzeń, kiedy emocje opadają, ludzie daje sobie trochę czasu a wydarzenia toczą się swoim rytmem. Rozpamiętywanie zdarzeń z przeszłości lepiej zastąpić czerpaniem radośći z tego, co jest teraz, jeśli pokrzywdzona osoba zdecydowała się dać winnemu szansę:)

54

Odp: Problem z zaufaniem

Cieszę się, Emilio, że idzie ku dobremu. W tym miejscu napiszę szczerze, że będę Wam kibicować, bo uważam, że to naprawdę ma szansę się udać. Mimo wszystko wydaje mi się ważne, żebyś była świadoma, że jeszcze mogą pojawić się gorsze chwile, w tym Twoje zwątpienie, rozczarowanie, żal, a nawet gniew. To jest zupełnie normalne. To co się zdarzyło nigdy nie powinno mieć miejsca, a zaufania nie da się odbudować z dnia na dzień. Niemniej im więcej czasu upłynie, im bardziej Wam obojgu będzie zależeć, im bliżej siebie będziecie - tym zdrada będzie mieć coraz mniejsze znaczenie.

55

Odp: Problem z zaufaniem

W naszym domu zagościł szczeniak. Póki co jest komicznie z tego powodu. Uczymy się egzystować we trójkę. Nasze relacje pomału ulegają ociepleniu, nie ukrywam, że wyniki badań bardzo mnie uspokoiły. Ja chodzę normalnie do pracy, a M. pracuje zdalnie ze względu pandemie, ale też psa, który wymaga opieki. Szukamy wspólnych zajęć, żeby nawiązywać nić porozumienia. Gotowanie, ogród, pies, spacery. Miewam fazy przygnębienia i smutku, ale nie są one tak intensywne jak wcześniej. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami nie wracamy do tematu  zdrady, nie chcę rozdrapywać ran na nowo i układać w głowie idiotycznych scenariuszy. Wyznał mi tylko, że więcej nie zamierza jeździć na żadne szkolenia, konferencje i wyjazdy integracyjne bo ma nauczkę do końca życia i że zawsze i tak wolał kanapę z książką. Pocieszające jest to wszystko dla mnie, zaczęłam spać spokojniej. Dwa dni temu mialam imieniny, zrobił mi niespodziankę w ogrodzie bo sama zapominam zawsze o tym dniu. Myślę, że wracamy na dobre tory. Jestem trocha zestresowana na myśl o intymnej części związku, ale wydaje mi sie ze to też przejdzie z czasem i blokady znikną

56

Odp: Problem z zaufaniem

Nie no pięknie smile Naprawdę fajnie się czyta tak miłe wiadomości. Wydarzenia potoczyły się pozytywnym torem, emocje opadły i można zacząć budować wszystko od nowa smile
Gratulacje i powodzenia!

57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-26 05:11:20)

Odp: Problem z zaufaniem

No i wszystko się skończyło pięknie..
Szczeniak zyskał nowy dom, a Pan odzyskał spokój  ducha  kosztem spokoju partnerki.
Bo tak to musiałby nosić  w sercu cierń, ale jak można było to podzielić,  czemu nie?
To nic że umarła na chwilę.
Można  na nią liczyć. sad
Szef dużej firmy  i nie będzie nigdy już jeździł  na spotkania, konferencje, szkolenia? Bo ma nauczkę?
Dziwna deklaracja.

58

Odp: Problem z zaufaniem

Pozytywne zakończenia, (nawet, jeśli to nie gwarantuje dożywotniego szczęścia) stało się na tyle rzadkie czy nietypowe, że jeśli się już pojawiają, to zaraz pada podejrzenie, że i tak to się nie uda. Co druga historia pisana tutaj, związana z oszustwem, zdradą i zawiedzionym zaufaniem, kończy się raczej niefortunnie. Jeśli ktoś chwilowo wyjdzie z kryzysu, to od razu uchodzi to za równie nieprawdopodobne jak wylądowanie UFO na środku czyjegoś pokoju..

59 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-26 08:50:25)

Odp: Problem z zaufaniem

To autorka oceni. W tym temacie mam wrażenie że jego przyznanie się jest gloryfikowane, dla mnie to zrzucenie  ciężaru  i to prawdopodobnie pod zagrożeniem wydania  się sprawy. Szef upijajacy się do nieprzytomności z pracownikami? Nie znam takich.
Zrzuca ciężar,  widzi że kobietę  przygniotlo, to wyprowadza się z domu, by nie patrzeć  na skutki,  I to w czasach zarazy, chyba nielatwych dla niej, lekarka? coś  o dyżurach  było, ale może nie.
Potem wraca , kupują psa by odwrócić  uwagę  od problemow.
A Pan deklaruje rzecz mało realną,  a co gorsza, motywuje ją czym? Że ma nauczkę.  ON!   Kto tu jest w centrum  uwagi?
Miłość  wiele wybacza, ale Pani ma za partnera słabego mężczyznę i będzie  go nieraz  podpierać.
Nie piszę  tego by wszczynać dyskusję,  bo czytałam że większość  ma inne stanowisko i już dostal  medal...
Po prostu dokładam swoje zdanie do przemyślenia.

60

Odp: Problem z zaufaniem

Ja z kolei widzę jakąś próbę naprawy tego, co się spieprzyło. Pierwszy raz chyba na tym forum widzę, że osoba zdradzająca tak wyraźnie żałuje swojego wybryku. Co robi? Nie dość, że przyznaje się do winy to jeszcze chce to NAPRAWIĆ! Zrzuca ciężar? no ale chyba nie zakładamy, że dla tego faceta cała sytuacja była taka łatwa? Można sobie dopisywać w głowie różne scenariusze, ale ja nie mam w zwyczaju tworzyć alternatywnych wersji ani doszukiwać się innych intencji - po prostu opieram się  na tym, co zostało napisane przez Autorkę. Niepotrzebny ten sarkazm z medalem, bo sama widzisz Ela ile tutaj jest historii, gdzie nie ma najmniejszych nawet chęci do poprawy czy porzucenia romansu, nie mówiąc nawet o przyznaniu się do winy. Dlatego uważam, że skoro jest to aż tak rzadkie zjawisko, to od razu powstają teorie spiskowe. Autorka sama o tym wspomniała, choć tez nie można tego od razu wykluczać, że facetowi, jako osobie zdradzającej nie było łatwo się z tym uporać, bo chyba nigdy nie jest to takie łatwe, zrzucić z siebie ten ciężar.
Zatem jeśli to oznaka słabości, to co byłoby oznaką wytrwałości i siły? - ukrycie tego skoku w bok i poprawa, bez obciążania żony świadomością? Zawsze, jak ktoś to opisuje, mam przed oczami opcję, kiedy się osoba oszukana dowiaduje o zdradzie z 3 ręki. I co wtedy? Jeśli facetowi naprawdę zależy i mam dalsze czyste intencje to mógł wykalkulować, że jeśli się partnerka o tym dowie od kogoś innego, to będzie koniec.
Czy Autorka tak samo łatwo by wybaczyła, mimo najszczerszych chęci poprawy i DOKŁADNIE tych samych intencji, gdzie facet chce zapomnieć i nic go z tamtą kobietą nie łączy? Ciekawe co w takich wypadkach boli bardziej: sama zdrada czy świadomość zatajenia tego niby nic nieznaczącego epizodu..? Może niech Autorka napisze, czy byłaby w stanie( na dzień dzisiejszy) wybaczyć zdradę, gdyby się dowiedziała o tym od kogoś innego.

61 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-26 09:38:14)

Odp: Problem z zaufaniem

Ja opieram zawsze ocenę  zdarzeń  na motywach, nie skutkach. A analizę  na każdym słowie które pada.
Raczej Ty więcej dopowiadasz że swojej głowy.:)
Tak sarkazm był niepotrzebny.

62

Odp: Problem z zaufaniem

Motywy? Zatem kogo, faceta, tak? Gość zaliczył "wtopę", jeśli to tak można nazwać smile Z historii opisanej w wątku wynika, że była to nic nie znacząca przygoda, więc pewnie nic wcześniej nie było między nimi wcześniej i zakładam, że potem się rozeszli bez żadnych oczekiwań( chyba, że tutaj dokładamy alternatywną wersję zdarzeń). I teraz co czuje facet? Wyrzuty sumienia, złość na siebie, żal - jeśli oczywiście czuje, że zrobił źle i nie zamierza okłamywać partnerki, bo jest dla niego ważna i chce jej pokazać, że pragnie odbudować jej zaufanie. Zatem co robi? Szczerze przyznaje się do winy( co akurat w mojej subiektywnej ocenie jest zaletą, nie chodzi ogólnie o zdrady, ale o świadomość popełnienia błędu), mówi jak się z tym czuje i co chce dalej zrobić. Rozumie, jak skrzywdził partnerkę, więc daje jej czas, aby zdecydowała czy może mu wybaczyć. Mija kilka, kilkanaście dni, po czym dochodzi do rozmowy, połączonej ze szczerymi wyznaniami i Autorka decyduje się dać drugą szansę, w oparciu o to, jak to wyglądało dotychczas, zatem dochodzi do wniosku, że jednak kocha swojego partnera i jej na nim zależy. Powoli zaczynają wstępny etap odbudowywania zaufania.
Zatem jak inaczej miałoby się to potoczyć, jeśli oczywiście zakładamy, że Autorka ma facetowi dać drugą szansę..?

63 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-26 10:19:38)

Odp: Problem z zaufaniem

Bagiennik, Ty masz taką  ocenę  a ja inną,  nie róbmy offtopowej dyskusji.
Wszystkie  decyzje podejmują  autorzy wątków,  na podstawie tego co mają  naświetlone.

64 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-26 10:56:16)

Odp: Problem z zaufaniem

Spoko, tylko możesz przecież zdradzić, co według Ciebie powinna zrobić Autorka i co by świadczyło o tym, że facetowi na tym związku zależy, poza żalem, skruchą i chęcią odbudowy zaufania, w taki sposób, jaki się to odbyło? Niech Autorka napisze też, co by zrobiła, jakby się dowiedziała o zdradzie od kogoś innego i dopiero po jakimś czasie?
Nie jestem jedyną osobą, która im kibicuje i widzi pozytywne strony.. smile

Podejmą oczywiście decyzję sami smile

65

Odp: Problem z zaufaniem

Różne są koncepcję. Dla mnie  w takich sytuacjach najważniejsze jest pytanie,  czy można komuś  zaufać.  A tego się nie da ocenić  po terazbiejszych deklaracjach, tylko po rozpoznawaniu  motywów  którymi kieruje  się jako człowiek w życiu. Bo tylko to będzie nim sterować. W sytuacji zdrady można albo skupiać  się na własnym bólu,  albo na związku  i tej drugiej  osobie, przyjrzeć  się  wnikliwie.
Autorka zna męża  lepiej niż my. Zna historię  jego życia, jego wybory.  Może przewidywać.
Nie jest ważne  jakie kroki  on teraz podjął.  Ważna jest motywacja. Bo nią się będzie kierował.  Jeśli np motywacją  była ochrona własnego tyłka,  będzie robił  tak dalej.
Jeśli ochrona jej uczuć,  będzie tak robił dalej.

Posty [ 1 do 65 z 87 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem z zaufaniem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024