Cześć dziewczyny, piszę tutaj abyście pomogły mi zrozumieć, bo ja tego nie rozumiem.
Jeszcze w szkole średniej rozkręciłem sklep internetowy i razem z usługami informatycznymi miałem takie dochody, że wystarczało na normalne życie i aby coś odłożyć. Przy pomocy rodziny kupiłem mieszkanie. Przez te 10 lat byłem w czterech kilkuletnich związkach z dziewczynami, z każdą z nich doskonale się rozumieliśmy, może z wyjątkiem jednej, która wyraźnie mi powiedziała, że takie życie lub życie ze mną jej nie pasuje. Pozostałe miały ze mną plany na przyszłość, tak wynikało z naszych rozmów. Tylko jedna mieszkała ze mną tydzień i wyprowadziła się, pozostałe mieszkały u mnie po kilka lat. Praca typowo domowa nie zajmowała mi całego dnia, był czas na to, abym ugotował obiad, posprzątał, pojechał do sklepu, wyszedł z dziewczyną do kina czy do knajpy. Nawet byłem gotów utrzymywać tę dziewczynę, która szybko ze mną zerwała, mówiła, że jest domatorką, wciągnął bym ją w biznes. Kolejne to fryzjerka, sprzedawca w niedużym sklepie, sprzedawca wycieczek w biurze podróży, więc one chodziły do pracy, ja pracowałem w domu, gdy wracały obiad był gotowy. Uważam, że miały ze mną dobrze. Rozmawialiśmy o zakładaniu rodziny, wszystkie były z przedziału wiekowego 19-27 lat, każda chciała być w związku ze mną, chciała mieć ze mną dzieci, kontakty seksualne układały się znakomicie, ale zauważyłem, że rozmawiają ze mną, że chcą mieć dzieci, a używają antykoncepcji hormonalnej.
Czy moim błędem było brak pytania: słuchaj mówisz, że chcesz mieć dzieci a bierzesz pigułki ? Dlaczego ?
Musze, się przyznać, że żadnej nie zadałem tego pytania, a chodziliśmy po sklepach i oglądaliśmy łóżeczka dla dzieci. Jak się mieszka z kimś, to nawet przypadkiem znajdzie się napoczęte pigułki antykoncepcyjne, ulotkę czy pudełko.
Może kilka zdań jak się kończyły nasze związki:
ta co mieszkała ze mną tydzień, pakowała mi się do łóżka przy każdej nadarzającej się okazji, po prostu powiedziała prosto i wyraźnie, że nie potrafi jeszcze mieszkać z facetem.
Nie wiem czemu pozostałe związki się rozpadły. Monotonia ? Nie sądzę, wypady na weekend, wypady do znajomych, do mojej lub do jej rodziny, jeśli nic nam się nie chciało, to kilka tygodni siedzieliśmy w domu nigdzie nie jeżdżąc, nic nie gotując, tylko kupując gotowe, żadnych nakazów, żadnych zakazów, chciała iść do koleżanki to nie zatrzymywałem, nie czułem się zaniedbywany, czasem nie zgadzałem się na jakieś kosztowne pomysły jak jakaś droższa wycieczka, ale wyjazd zimą czy latem za granicę na kilka dni był obowiązkowy.
Dwa śluby już były planowane, nie było z ich strony przeciwwskazań o kolejności, jak się trafi dziecko przed ślubem to nie szkodzi.
Po każdym rozstaniu było mi smutno, ale stawałem na nogi.
Aktualnie jestem w związku, ale jeszcze nie mieszkamy razem. Zaproszę ją do wspólnego zamieszkania jak koronawirus się uspokoi.