Pisze po prostu żeby się wyżalić, wyrzucić pewne rzeczy z siebie. Jestem po trzech poważnych nieudanych zwiazkach. Pierwszy facet nie potrafił zapomnieć o byłej, nie chciał się do końca zaangażować, zwodził, drugi z kolei był niedojrzały emocjonalnie, imprezował, często mnie lekceważył, krzywdził emocjonalnie, potrafił nie odzywać się tydzień. Ostatni okazał się nałogowcem i również tak naprawdę nigdy mnie nie kochał. Zakończył ze mną związek w bardzo przykry sposób, wcześniej mnie szantażował, miałam wrażenie że robił wszystko by rozwalić ten związek. Od rozstania minął już ponad rok. Choć już nic do niego nie czuje, to nadal w jakimś sensie boli. W pracy znam jednego mężczyznę, jest nieco starszy ode mnie. Kiedy go po raz pierwszy zobaczyłam, miałam wrażenie że gdzieś już go widziałam. Od roku pracujemy w tym samym dziale. Zawsze jak na niego spojrze ogarnia mnie dziwne uczucie, trudno to opisać, bardzo lubie słuchać jego głosu, czuje wtedy jakaś tęsknote. Prawie wogle ze sobą nie gadamy, on jest zdystansowany, szorstki, potrafi być też nieprzyjemny i arogancki. Lubi plotkować i krytykować niektóre osoby, na początku wydawał mi sie wulgarnym, zarozumiałym typem. Moje myślenie zmieniła nieco jedna rozmowa. Gadaliśmy ze sobą sam na sam, wtedy dostrzegłam że można z nim normalnie pogadać, że być może to jego zachowanie na co dzień to taka maska. Miał wtedy dziewczyne, póżniej sie z nią rozstał. Od początku był między nami dystans, jestem raczej spokojną, nieśmiałą osobą, on mnie trochę onieśmielał, miałam też wrażenie że chyba nie jest do mnie przychylnie nastawiony. Po przykrym rozstaniu z chłopakiem chciałam coś w sobie zmienić, zaczęłam się bardziej kobieco ubierać, mocniej malować. Zauważyłam że ukradkiem mi sie przygląda, jednak jak go na tym przyłapywałam, spuszczał głowe, zauważyłam też że zaczął mnie ignorować, patrzył się wszędzie tylko nie na mnie, choć ja nie dałam mu żadnego powodu by tak się zachowywał. Jak do mnie podchodził czasem żeby coś przekazać czuć było jakaś nerwowość. Ja miałam dosyć takiego zachowania, i sama zaczęłam go unikać, co jednak pogorszyło sytuacje, widziałam czasem kątem oka, jak ukradkiem mi się przygląda i szepcze coś do swojego kolegi na korytarzu, czułam że jest zły. Na zebraniu pracowników wszystkie miejsca były pozajmowane, widać było że jest spięty, podenerwowany, zaczął robić ukryte aluzje do koleżanki obok że musi koło mnie usiąść, było mi cholernie przykro że tak się zachowuje że przecież nic złego mu nie zrobiłam. Czułam że jest spięty, ja zresztą też byłam zdenerwowana. Póżniej stwierdziłam że wyciągne do niego ręke, będe mądrzejsza, nie będe sie zniżać do jego poziomu, i zaczne go traktować normalnie, znów mówiliśmy sobie cześć, nadal był dystans ale już nie było czuć od niego tej niezrozumiałej złości w stosunku do mnie. Zaczął się nawet do mnie odzywać w jakiś sprawach związanych z pracą, jednak czułam się wtedy troche dziwnie, nie utrzymywał ze mną kontaktu wzrokowego, spuszczał głowe, często mrugał, odniosłam wrażenie że chyba sie mnie boi co jest dziwne bo jestem raczej cicha i spokojna. Chciałam być dla niego miła, od czasu do czasu się uśmiechałam, on wydawał się zmieszany, ale któregoś dnia dłużej patrzyliśmy na siebie, a jego spojrzenie było jakieś takie inne, jakby cielęce, jakby zobaczył we mnie coś co go zachwyciło, miałam wrażenie że chce do mnie podejść, ale tego nie zrobił. Póżniej zamknął się w sobie więc i ja dałam sobie spokój. Też zaczęłam go ignorować, nie wiedziałam o co mu chodzi. Z innymi normalnie rozmawiał, mnie traktował jak trędowatą. Miałam dosyć tej głupiej sytuacji, któregoś dnia w barku podszedł do nas jak rozmawiałam z koleżanką, ja konsekwentnie go ignorowałam, on zaczął się na mnie patrzeć, włączył się do rozmowy, zadał mi nawet pare pytań niezwiązanych z pracą, uśmiechał sie do mnie przez pewien czas. Następnego dnia znów sie zamknął w sobie. Jednak na zebraniach siadał bez problemu koło mnie choć inne miejsca były wolne, od czasu do czasu rzucał na mnie okiem. Kilka dni póżniej spotkałam go z koleżankami na korytarzu, nie odpowiedział na moje pozdrowienie, co było dosyć przykre i znów mnie unikał. Któregoś razu dowiedziałam się przez przypadek że facet jest z trudnej, dysfunkcyjnej rodziny. Mam dość tej można powiedzieć chorej sytuacji, tym bardziej że nie ma powodów by mnie ostentacyjnie unikać, nie latam za nim, nie narzucam się. Czuje coś do niego jednak nikomu o tym nie mówiłam, on nie może o tym wiedzieć. Nie jest niewiniątkiem potrafi być nieprzyjemny, arogancki, jednak mnie nigdy wprost nie atakował. Nie chce kolejnych rozczarowań, no i prawdopodobnie może jestem mu obojętna, może tamte spojrzenia i przypadkowe zagadywania nic nie znaczyły. Nie jestem już naiwna, tylko jest mi przykro że nie moge w końcu poznać normalnego faceta, że zawsze natrafiam na trudnych, poplątanych, ja ich nie szukam, oni sami stają na mojej drodze. Nie należe do dziewczyn które narzucają się, latają za facetami, nie jestem desperatką. Zastanawiam się dlaczego inne osoby zakochują się z wzajemnością,tkwią w spełnionych związkach. Ja mam wrażenie że żaden z moich byłych tak naprawdę mnie nie kochał, zawsze czułam tą niepewność, to ja bardziej sie starałam, oni raz byli czuli, kochani, póżniej sie odsuwali, odpychali, i to cholerne zdezorientowanie. Zaczynam się przyzwyczajać do myśli że chyba nie jest mi dane normalnie, szczęśliwie sie zakochać. Zawsze zabiegają o mnie ci na których mi totalnie nie zależy. Doszłam do wniosku że już nie chce sie angażować w jakąkolwiek relacje, że może nawet wystarczy mi układ bez zobowiązań, flirt. Mam wrażenie że ta historia się ciągle powtarza. On prawdopodobnie wyjedzie w sierpniu za granice, jest to platoniczne uczucie, wiem że to głupie, nie mam już szesnastu lat. Wiem jaki potrafi być, nie chce szukać z nim kontaktu, a już na pewno zabiegać, prawdopodobnie mnie nawet nie lubi, tylko przykre jest to że tak sie zachowuje, ostentacyjnie ignoruje, choć ja za nim nie latam, nie szukam kontaktu. Nie zasłużyłam sobie niczym na takie traktowanie. Ładnie się ubieram, utrzymuje chigiene osobistą, nie jestem wyniosła. Chciałabym zapomnieć, czuje niesmak że wogle o nim myślałam, fantazjowałam. Wiem że nawet jeśli on w końcu wyjedzie i nigdy więcej go nie zobaczę. To zostanie w mojej pamięci, takiej osoby jeszcze nigdy nie spotkałam. Czasem żałuje że wogle go poznałam, nie jestem już na tyle głupia by w to wejść, nie zniosłabym kolejnej porażki, odrzucenia. Prawdopodobnie jest to uczucie jednostronne, widzimy się codziennie, nikomu o tym nie powiedziałam, mam nadzieje że on nigdy się o tym nie dowie. Ogólnie mówiąc straciłam wiarę w to że spotkam w końcu tego odpowiedniego mężczyznę. Ze być może nie jest mi to dane. Ze choć jestem z normalnej rodziny, to zawsze przyciągam facetów z problemami, niedojrzałych emocjonalnie, nieprzewidywalnych. Zawsze kończy się to jednym wielkim rozczarowaniem.
Powiem ci tak z mojego własnego doświadczenia i czytając twój post mam wrażenie (mówię szczerze) jakbym czytała o sobie sprzed ok 8 lat.
Był moment że uważałam się za fajną babkę, w miarę ładną, zadbaną, z poczuciem, humoru, wykształconą, pracowitą itp. Nie byłam jakaś nadzwyczajna ale nie uważałam się za osobę niegodną czyjeś uwagi. Niestety po kilku dość nieudanych związkach, pomyślałam, że może to ze mną faktycznie jest coś nie tak. Był okres że bardzo mnie to bolało. Ale moja znajoma stwierdziła, że ja po prostu mam za dobre serce, bo zawsze się angażowałam w związek, zawsze dbałam o tą drugą osobę, nie koniecznie tak było w drugą stronę. I co? Niespodziewanie, kiedy w ogóle o tym nie myślałam pojawiła się pewna osoba. Niestety na początku nie miała ze mną łatwo, z uwagi na moje poprzednie związki, tym razem nie chciałam się jakoś bardzo starać. Ta osoba przeczekała to, była wyrozumiała i dziś jesteśmy małżeństwem.
3 2020-03-11 21:02:54 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-11 21:58:01)
Post obraźliwy, poniżej poziomu forum
Lara, tego nie chce sie czytac. Nie jestes taka super jak sie sobie wydajesz i stad moze te dlugie i nikomu nie potrzebne analizy, nieudane zwiazki. Popracuj nad wlasna pewnoscia siebie, nie miej ochoty wisiec na facetach, nie rob z siebie ofiary, to nie jest atrakcyjne.
post obraźliwy
Po pierwsze nie chodzi wcale o sex, nie zamierzam bynajmniej rozkładać przed nim nóg. Jest to platoniczne uczucie, nie czuje się z tym dobrze, i nie chce kolejny raz popełnić ten sam błąd.
Lara200 napisz do mnie maila
7 2020-03-12 00:08:47 Ostatnio edytowany przez Meliska21 (2020-03-12 00:50:57)
Lara, tego nie chce sie czytac. Nie jestes taka super jak sie sobie wydajesz i stad moze te dlugie i nikomu nie potrzebne analizy, nieudane zwiazki.
To trzeba bylo przerwać po pierwszych zdaniach.
"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa." (Julian Tuwim )
Lara nie daj sobie wmówić, że jesteś gorsza czy nie taka. Fajnie,że widzisz swoje dobre strony, tego się trzymaj. Ze związkami bywa różnie i czasem trzeba długo czekać na tą jedyną osobę . Nie idź na łatwiznę i nie zadawalaj się kimkolwiek tylko szukaj tego właściwego. Na pewno gdzieś tam jest, tak jak znalazła go Izzy
A czemu masz jakiekolwiek uczucia do faceta, który Cię jawnie zlewa?
Tu jest problem. Zauroczenie wywołują w Tobie konkretne typy ludzi. Bo dają emocje, dają adrenalinę. W normalnym związki nie ma takie huśtawki, jest spokój, a Ty przyzwyczajona do emocji, byś ich szukała.
Jedynym sposobem jest zmiana w głowie. Przede wszystkim skoro teraz jesteś w takiej sytuacji to przemysl, dlaczego ciagle ciagnie Cie do tego faceta, chociaz on nie daje zadnych sygnalow zainteresowania. Dlaczego to w sobie pielegnujesz zamiast odpuscic?
Wracając do samej nazwy wątku.
Miłość nie ma nic wspólnego z sytuacją w której jesteś.
To że Ty kogoś kochasz nie oznacza, że ten ktoś kocha Ciebie.
Twoja miłość nie zmienia tej osoby
Powinnaś stracić wiarę do swoich własnych wyborów, które do tej pory były tragiczne
Lara200, tyle jest tych analiz czy on wzrokiem uciekał czy patrzył cielęco, na którym krześle siadał i czy się uśmiechał a ja szczerze mówiąc nie wiem jaka jest puenta.
Czy problem leży w tym, że on Ci się spodobał, ale jego stosunek do Ciebie nie wskazywał sympatię ?
Czy w tym, że (jak w niedalekim wątku) uważasz, że za tą oziębłością coś się kryje i za spojrzeniem pełnym zachwytu też się coś kryje i nie wiesz co z tym zrobić?
To że Ty kogoś kochasz nie oznacza, że ten ktoś kocha Ciebie.
Twoja miłość nie zmienia tej osoby
Dlaczego zwracasz się do Lary, jakby miała naiwność dziecka?
A czemu masz jakiekolwiek uczucia do faceta, który Cię jawnie zlewa?
Tu jest problem. Zauroczenie wywołują w Tobie konkretne typy ludzi. Bo dają emocje, dają adrenalinę. W normalnym związki nie ma takie huśtawki, jest spokój, a Ty przyzwyczajona do emocji, byś ich szukała.
Jedynym sposobem jest zmiana w głowie. Przede wszystkim skoro teraz jesteś w takiej sytuacji to przemysl, dlaczego ciagle ciagnie Cie do tego faceta, chociaz on nie daje zadnych sygnalow zainteresowania. Dlaczego to w sobie pielegnujesz zamiast odpuscic?
Nie pielęgnuje tego w sobie, to są uczucia niezależne ode mnie. Gdybym była rzeczywiście zdesperowana to latałabym za nim i żebrała o uwage, a ja nie robie nic, i chciałabym żeby to sie skończyło. Nie da się zaprogramować na uczucie, nie raz tak było że zabiegał o mnie facet, którego nawet lubiłam, ale pozatym nie czułam nic. Ktoś by powiedział żebym dała szanse, że uczucie przyjdzie póżniej, uwierzcie że dawałam, ale im bardziej się próbowałam przekonać do danej osoby tym bardziej mnie odrzucało. Stwierdziłam że wole być sama, niż kierować się rozsądkiem, czy przekonywać się do kogoś. Jestem uczuciowa, dla mnie namiętność, uczucia są bardzo ważne. Nie chce czegoś na pół gwizdka, chce żeby to było coś prawdziwego, inaczej to nie ma sensu.
13 2020-03-12 16:07:51 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-03-12 16:20:05)
Wracając do samej nazwy wątku.
Miłość nie ma nic wspólnego z sytuacją w której jesteś.
To że Ty kogoś kochasz nie oznacza, że ten ktoś kocha Ciebie.
Twoja miłość nie zmienia tej osobyPowinnaś stracić wiarę do swoich własnych wyborów, które do tej pory były tragiczne
[Post usunięty z powodu naruszenia punktu 6 postanowień szczególnych Regulaminu Netkobiet.]
Ponadto pozwalam sobie przypomnieć, że od upominania innych użytkowników jest moderacja.
Lady Loka napisał/a:A czemu masz jakiekolwiek uczucia do faceta, który Cię jawnie zlewa?
Tu jest problem. Zauroczenie wywołują w Tobie konkretne typy ludzi. Bo dają emocje, dają adrenalinę. W normalnym związki nie ma takie huśtawki, jest spokój, a Ty przyzwyczajona do emocji, byś ich szukała.
Jedynym sposobem jest zmiana w głowie. Przede wszystkim skoro teraz jesteś w takiej sytuacji to przemysl, dlaczego ciagle ciagnie Cie do tego faceta, chociaz on nie daje zadnych sygnalow zainteresowania. Dlaczego to w sobie pielegnujesz zamiast odpuscic?Nie pielęgnuje tego w sobie, to są uczucia niezależne ode mnie. Gdybym była rzeczywiście zdesperowana to latałabym za nim i żebrała o uwage, a ja nie robie nic, i chciałabym żeby to sie skończyło. Nie da się zaprogramować na uczucie, nie raz tak było że zabiegał o mnie facet, którego nawet lubiłam, ale pozatym nie czułam nic. Ktoś by powiedział żebym dała szanse, że uczucie przyjdzie póżniej, uwierzcie że dawałam, ale im bardziej się próbowałam przekonać do danej osoby tym bardziej mnie odrzucało. Stwierdziłam że wole być sama, niż kierować się rozsądkiem, czy przekonywać się do kogoś. Jestem uczuciowa, dla mnie namiętność, uczucia są bardzo ważne. Nie chce czegoś na pół gwizdka, chce żeby to było coś prawdziwego, inaczej to nie ma sensu.
Uczucia są zawsze zalezne od Ciebie. Nowych nie stworzysz, ale spokojnie mozesz podejmowac akcje, zeby eliminowac te, ktorych nie chcesz.
Powiem szczerze że liczę się z tym że prawdopodobnie nigdy już nie zakocham się z wzajemnością. Podobam się wielu facetom, nawet czasem niektórzy mnie zaczepiają na ulicy, ale jestem raczej spokojną osobą, mało imprezuje, bywam też zamknięta w sobie, boje sie bardzo odrzucenia. Choć lubię się stroić akceptuje siebie z wyglądu, to nadal w głębi duszy czuje się niepewna siebie, za mało kompetentna, interesująca. Może inni tutaj uznają mnie za dziwną, ale zawsze ciepli subtelni i typowo mili faceci mnie w jakiś sposób odrzucali, tzn. szanowałam ich i lubiłam jako kolegów ale jak któryś zaczął o mnie zabiegać to czułam niepokój i jakąś taką niechęć, a im bardziej próbował się do mnie zbliżyć tym bardziej mnie wnerwiał. Nie wiem z czego to wynika. Rodzice nie raz mi wypominają że miałam w swoim otoczeniu fajnych, dobrych chłopaków którym naprawdę na mnie zależało a ja ich odtrąciłam. Po prostu nie potrafiłam inaczej, nie czułam tego. Nie zwodziłam ich, nie grałam na ich emocjach, uczciwie powiedziałam że nic z tego nie będzie że traktuje ich tylko jak kolegów. Nie jestem wybredna, nie patrze się tylko na wygląd. Mój były narzeczony nie należał do urodziwych, dużo koleżanek dziwiło się co ja w nim takiego widzę, ale taki mi się podobał. Zaczęłam nawet akceptować bycie singlem, wiem że nie chce kogoś szukać byle mieć, i mam już totalnie gdzieś co sobie ktoś o mnie pomyśli że jestem sama. W Polsce nadal niektórzy niestety w ten sposób oceniają innych.
ja86 napisał/a:To że Ty kogoś kochasz nie oznacza, że ten ktoś kocha Ciebie.
Twoja miłość nie zmienia tej osobyDlaczego zwracasz się do Lary, jakby miała naiwność dziecka?
Bo takie sprawia wrażenie.
Widać po niej, co zresztą wynika nie tylko z jej wyborów ale mówi o tym sama wprost, że stanęła na etapie "łobuz kocha najbardziej" i pomimo czerwonych lampek destrukcyjnie dla siebie grzęźnie w beznadziejne przypadki żaląc się przy tym, że miłości nigdy nie zazna.
To jest etap rozwoju nastolatki z którego autorka nie wyszła. Nie stała się dojrzała, podejmująca w pełni świadome wybory.
Kobiety na takim etapie szczerze sądzą, że to ch miłość zmieni ich ukochanego.
Kobiety na takim etapie szczerze sądzą, że to ch miłość zmieni ich ukochanego.
Całkowicie się tu zgodzę. Zazwyczaj są to tylko szczeniackie myśli, ale niestety większczość kobiet pomimo doświadczenia życiowego cały czas tak myśli, częste jest to widoczne przed ślubem i po. Kobieta po ślubie budzi sie i jest zdziwiona że jej lubi się zmienił bo taki nie był. Nic bardziej mylnego. Był tylko one tego nie widziały albo miał nadzieję, że dzięki zaczarowanej różdżce się ot tak zmienią
Setny wątek o tym samym, tylko tu mamy dopiero początki. Dobry chłopak- nieee, nuda, ale taki co krzywo spojrzy czy ostentacyjnie ignoruje jest "jedyny w swoim rodzaju", "znajomy" itd.
Sama sobie odpowiedziałaś Autorko, to Ty ich wybierasz, a dziewczyny dobrze mowią, że trzeba dojrzeć do tego, żeby wybrać w końcu faceta, przy którym od samego początku nie zapalają się czerwone lampki.
Jezeli się sparzysz to w końcu nauka przyjdzie naturalnie, o ile nie wplączesz się w jakies konkretne bagno, z którego nie ma ucieczki.
Spotykasz przykładowego chama, który nagle spojrzy zalotnie albo odezwie się niespodziewanie dobrym słowem (łaskawca) i juz jestes jego, bo przecież tak na niego wpływasz, ze wszystkich traktuje źle, ale tylko Ciebie dobrze- zapomnij, tak nie będzie. Nie masz cudownych mocy, on wyczuje w Tobie ofiarę, gotową zgodzić się na każde jego złe zachowanie w imię "miłosci" (patrz na swoje poprzednie związki). Juz przeżywasz grę naprzemiennego oschłego traktowania i zalotów. Wiesz jak to się skończy.
Musisz najpierw poukładać sobie w głowie i swoje dobro stawiać na pierwszym miejscu, swoją potrzebę miłości i bezpieczeństwa, a nie fajerwerki.
Zakochaj się w tym kto na miłość i zaufanie i oddanie zasługuje.
Zgadzam sie z przedmowcami. Autorko zachowujesz sie jak dziecko, ktore pcha reke do ognia a potem ryczy ze sie poparzylo i nie wierzy w to ze kazda inna rzecz go nie poparzy.
Sama sobie wybierasz tych facetow i to wrecz Ty ich zdobywasz a nie oni Ciebie. Rozkminy na pol strony jak on jednego dnia patrzyl a drugiego nie patrzyl i raz mial takie spojrzenie, innym razem siakie a jeszcze innym zerkal ukradkiem. Wez pod uwage tez to, ze on zwyczajnie moze zerkac na Ciebie bo widzi Twoje dziwne zachowanie. Ja tez tak mam, ze obserwuje jak ktos sie specyficznie zachowuje. Tobie sie pewnie wydaje ze jestes w tym wszystkim naturalna i zwyczajna ale sam fakt z jaka dokladnoscia relacjonujesz jego zachowania, gesty, mimike sugeruje ze caly czas go obserwujesz/sledzisz i to zapewne nie umknelo jego uwadze. I to wszystko kreci sie wokol w sumie obcego faceta, o ktorym wiesz w sumie tylko to ze potrafi byc niemily. Kreci Cie to co? Wyzwanie, zeby z gburkowatego i niedostepnego faceta zrobic slodkiego i kochanego dla Ciebie misia. Pobudka, to nie jest bajka Piekna i Bestia tylko dorosle zycie.
Zachowuje się w stosunku do niego normalnie, nie latam za nim, nie szukam kontaktu, NIE ROBIE NIC! Więc nie ma prawa cokolwiek podejrzewać. Ani go nie śledzę ani nie obserwuję. Nie jestem i nigdy nie byłam desperatką która narzuca się facetom, ZAWSZE SIĘ PILNUJE. Skąd on ma wiedzieć że mi się podoba, nikomu się nie zwierzałam, nie mam też tego wypisane na czole. Tekst ze śledzeniem jest poniżej pasa. To on od początku ma ze mną problem, dziwnie się zachowuje, raz ostentacyjnie ignoruje, raz ukradkiem obserwuje, widzę to kątem oka. Naprawde nie napawam się tą sytuacją, męczy mnie, i mam nadzieję że po kwarantannie, szybko minie czas, i nasze drogi raz na zawsze się rozejdą, czuje niesmak i żal że wogle tą osobę poznałam. Naprawde chce w końcu poznać normalnego faceta. A zawsze przyciągałam konkretne typy. Albo takich wręcz uległych, desperatów którzy ewidentnie mi się narzucali, i miałam wrażenie że ich jedynym celem było poprostu kogoś mieć. Dwóch z nich po tym jak dałam delikatnie do zrozumienia że nic z tego nie będzie prosiło bym poleciła ich jakiejś wolnej koleżance. No i ci co nie wiadomo o co im chodzi, dwóch poprzednich na początku zabiegało w nienachalny sposób o mnie, a póżniej zaczynały się schody, niepewność, niestabilne zachowania- ja zastanawiałam się o co im chodzi, a jak dawałam sobie spokój to wtedy znów się do mnie zbliżali, taka cholerna huśtawka emocjonalna. Oczywiście po jakimś czasie okazywało się że są po przejściach i mieli trudne dzieciństwo min. ojciec alkoholik, przemoc domowa, naprawdę na początku o tym nie wiedziałam. Ogólnie mówiąc ze skrajności w skrajność. Jak już wcześniej wspomniałam pochodzę z normalnej rodziny gdzie nic mi nie brakowało. Nie obracam się patologicznym środowisku, a jednak takie osoby niestety stają na mojej drodze, i to w miejscach gdzie bym się tego nie spodziewała- uczelnia, praca, biblioteka. Spotkałam też tych zrównoważonych, którzy ani mnie nie osaczali ani nie ignorowali. Normalni, pozytywni faceci przy których się dobrze czułam, jednak jeden nie był zainteresowany, a drugi kochał się w innej kobiecie. Tak więc jestem przykładem tego że jednak można mieć pecha. W sumie to nabrałam do tego dystansu a nawet czasem się pośmieje, że u mnie to zawsze pomieszane z poplątanym, i gdybym miała dostawać kasę za każde moje uczuciowe niepowodzenie to byłabym już bogata ;D Nie mam parcia na to by kogoś mieć, dbam o siebie, lubię się dobrze ubrać stroić, nawet bez okazji. Ostatnio jedna koleżanka się dziwiła że tak mi się to nie układa, no bo przecież nic mi nie brakuje, ale jak widać nie ma tu reguły. Acha i od niedawna pisze na fb z kolesiem nawet fajnym (On mnie zaczepił), ma pasje (tworzy muzykę), nawet dobrze nam się gada, ale ostatnio wyznał mi że jest z patologicznej rodziny, i miał problem z alkoholem (nie zmyślam). Fatum jakieś, serio... I kto mi teraz powie że pech nie istnieje...
Niektore z tematow, zalozonych przez autorke
''Nieudane związki, brak wiary w miłość''
''Trudna sytuacja ze znajomymi na studiach''
''Rodzice nie akceptują mojego związku''
''Urojenia prześladowcze?''
''Ciągłe wahania nastroju, myśli samobójcze''
''W potrzasku''
''wieczny singiel- klątwa czy pech?''
''Beznadziejna miłość bez wzajemności''
''Niesłabnące uczucie, jak sobie z nim poradzić''
''Niechęć do całowania osób na przywitanie''
''Strach przed wystąpieniami publicznymi''
''Brak szczęścia w miłości, od czego to zależy?''
''Senne halucynację''
''Trudne relacje z ojcem''
''Dlaczego zawsze trafiam na niedostępnych??''
''Beznadziejne zauroczenie...''
I tak juz od 2014 roku....
Zachowuje się w stosunku do niego normalnie, nie latam za nim, nie szukam kontaktu, NIE ROBIE NIC! Więc nie ma prawa cokolwiek podejrzewać. Ani go nie śledzę ani nie obserwuję. Nie jestem i nigdy nie byłam desperatką która narzuca się facetom, ZAWSZE SIĘ PILNUJE. Skąd on ma wiedzieć że mi się podoba, nikomu się nie zwierzałam, nie mam też tego wypisane na czole. Tekst ze śledzeniem jest poniżej pasa. To on od początku ma ze mną problem, dziwnie się zachowuje, raz ostentacyjnie ignoruje, raz ukradkiem obserwuje, widzę to kątem oka. Naprawde nie napawam się tą sytuacją, męczy mnie, i mam nadzieję że po kwarantannie, szybko minie czas, i nasze drogi raz na zawsze się rozejdą, czuje niesmak i żal że wogle tą osobę poznałam. Naprawde chce w końcu poznać normalnego faceta. A zawsze przyciągałam konkretne typy. Albo takich wręcz uległych, desperatów którzy ewidentnie mi się narzucali, i miałam wrażenie że ich jedynym celem było poprostu kogoś mieć. Dwóch z nich po tym jak dałam delikatnie do zrozumienia że nic z tego nie będzie prosiło bym poleciła ich jakiejś wolnej koleżance. No i ci co nie wiadomo o co im chodzi, dwóch poprzednich na początku zabiegało w nienachalny sposób o mnie, a póżniej zaczynały się schody, niepewność, niestabilne zachowania- ja zastanawiałam się o co im chodzi, a jak dawałam sobie spokój to wtedy znów się do mnie zbliżali, taka cholerna huśtawka emocjonalna. Oczywiście po jakimś czasie okazywało się że są po przejściach i mieli trudne dzieciństwo min. ojciec alkoholik, przemoc domowa, naprawdę na początku o tym nie wiedziałam. Ogólnie mówiąc ze skrajności w skrajność. Jak już wcześniej wspomniałam pochodzę z normalnej rodziny gdzie nic mi nie brakowało. Nie obracam się patologicznym środowisku, a jednak takie osoby niestety stają na mojej drodze, i to w miejscach gdzie bym się tego nie spodziewała- uczelnia, praca, biblioteka. Spotkałam też tych zrównoważonych, którzy ani mnie nie osaczali ani nie ignorowali. Normalni, pozytywni faceci przy których się dobrze czułam, jednak jeden nie był zainteresowany, a drugi kochał się w innej kobiecie. Tak więc jestem przykładem tego że jednak można mieć pecha. W sumie to nabrałam do tego dystansu a nawet czasem się pośmieje, że u mnie to zawsze pomieszane z poplątanym, i gdybym miała dostawać kasę za każde moje uczuciowe niepowodzenie to byłabym już bogata ;D Nie mam parcia na to by kogoś mieć, dbam o siebie, lubię się dobrze ubrać stroić, nawet bez okazji. Ostatnio jedna koleżanka się dziwiła że tak mi się to nie układa, no bo przecież nic mi nie brakuje, ale jak widać nie ma tu reguły. Acha i od niedawna pisze na fb z kolesiem nawet fajnym (On mnie zaczepił), ma pasje (tworzy muzykę), nawet dobrze nam się gada, ale ostatnio wyznał mi że jest z patologicznej rodziny, i miał problem z alkoholem (nie zmyślam). Fatum jakieś, serio... I kto mi teraz powie że pech nie istnieje...
Piszac o sledzeniu nie mialam na mysli doslownego sledzenia kogos, chodzenia za nim pod jego dom i obserwacji lornetka, no bez przesady. Mialam na mysli tylko to a moze az to ze sledzisz kazdy jego ruch w pracy gdy jest w zasiegu Twego wzroku. No sorry ale skoro wiesz ze Cie ukradkiem obserwuje to musisz tez na niego patrzec, no chyba ze masz tak rozwiniete widzenie obwodowe. Ja potrafie minac znajoma osobe na korytarzu w pracy i nie zauważyc jej jak jestem zaaferowana praca i serio nie wiem czy ktos mi sie przyglada czy nie. Ty natomiast opisujesz tu szczegolowe dane z kazdego dnia. To zdecydowanie wykracza poza zwyczajowe spojrzenie na kogos w toku rozmowy czy mijania sie w pracy. A w pecha do pewnego typu facetow nie wierze. To zawsze chodzi o cos w Tobie co przyciaga pewien typ partnera jak i Twoj glod do lgniecia do pewnego typu facetow. U Ciebie chodzi ewidentnie o glod emocji i adrenalinki jaka daje Ci hustawka emocjonalna serwowana przez Twoje obiekty uczuc. Moze tez chodzic o tak naprawde lek przed bliskoscia ktory kaze Ci odrzucac zainteresowanych i wzdychac do chamow, zajetych, niechetnych i w perspektywie odleglych nawet geograficznie.
Przypominasz mi moja kolezanke z pracy ktora zawsze twierdzi ze przydarzaja jej sie zle rzeczy w zyciu ale nie widzi ze sama je na siebie sprowadza:lenistwem w pracy, rozrzutnoscia w wydawaniu kasy, konfliktowoscia i umilowaniem do dziwnych facetow i alkoholu. Tez wkolo gada ze to pech. Zapewne...
Lara200 napisał/a:Zachowuje się w stosunku do niego normalnie, nie latam za nim, nie szukam kontaktu, NIE ROBIE NIC! Więc nie ma prawa cokolwiek podejrzewać. Ani go nie śledzę ani nie obserwuję. Nie jestem i nigdy nie byłam desperatką która narzuca się facetom, ZAWSZE SIĘ PILNUJE. Skąd on ma wiedzieć że mi się podoba, nikomu się nie zwierzałam, nie mam też tego wypisane na czole. Tekst ze śledzeniem jest poniżej pasa. To on od początku ma ze mną problem, dziwnie się zachowuje, raz ostentacyjnie ignoruje, raz ukradkiem obserwuje, widzę to kątem oka. Naprawde nie napawam się tą sytuacją, męczy mnie, i mam nadzieję że po kwarantannie, szybko minie czas, i nasze drogi raz na zawsze się rozejdą, czuje niesmak i żal że wogle tą osobę poznałam. Naprawde chce w końcu poznać normalnego faceta. A zawsze przyciągałam konkretne typy. Albo takich wręcz uległych, desperatów którzy ewidentnie mi się narzucali, i miałam wrażenie że ich jedynym celem było poprostu kogoś mieć. Dwóch z nich po tym jak dałam delikatnie do zrozumienia że nic z tego nie będzie prosiło bym poleciła ich jakiejś wolnej koleżance. No i ci co nie wiadomo o co im chodzi, dwóch poprzednich na początku zabiegało w nienachalny sposób o mnie, a póżniej zaczynały się schody, niepewność, niestabilne zachowania- ja zastanawiałam się o co im chodzi, a jak dawałam sobie spokój to wtedy znów się do mnie zbliżali, taka cholerna huśtawka emocjonalna. Oczywiście po jakimś czasie okazywało się że są po przejściach i mieli trudne dzieciństwo min. ojciec alkoholik, przemoc domowa, naprawdę na początku o tym nie wiedziałam. Ogólnie mówiąc ze skrajności w skrajność. Jak już wcześniej wspomniałam pochodzę z normalnej rodziny gdzie nic mi nie brakowało. Nie obracam się patologicznym środowisku, a jednak takie osoby niestety stają na mojej drodze, i to w miejscach gdzie bym się tego nie spodziewała- uczelnia, praca, biblioteka. Spotkałam też tych zrównoważonych, którzy ani mnie nie osaczali ani nie ignorowali. Normalni, pozytywni faceci przy których się dobrze czułam, jednak jeden nie był zainteresowany, a drugi kochał się w innej kobiecie. Tak więc jestem przykładem tego że jednak można mieć pecha. W sumie to nabrałam do tego dystansu a nawet czasem się pośmieje, że u mnie to zawsze pomieszane z poplątanym, i gdybym miała dostawać kasę za każde moje uczuciowe niepowodzenie to byłabym już bogata ;D Nie mam parcia na to by kogoś mieć, dbam o siebie, lubię się dobrze ubrać stroić, nawet bez okazji. Ostatnio jedna koleżanka się dziwiła że tak mi się to nie układa, no bo przecież nic mi nie brakuje, ale jak widać nie ma tu reguły. Acha i od niedawna pisze na fb z kolesiem nawet fajnym (On mnie zaczepił), ma pasje (tworzy muzykę), nawet dobrze nam się gada, ale ostatnio wyznał mi że jest z patologicznej rodziny, i miał problem z alkoholem (nie zmyślam). Fatum jakieś, serio... I kto mi teraz powie że pech nie istnieje...
Piszac o sledzeniu nie mialam na mysli doslownego sledzenia kogos, chodzenia za nim pod jego dom i obserwacji lornetka, no bez przesady. Mialam na mysli tylko to a moze az to ze sledzisz kazdy jego ruch w pracy gdy jest w zasiegu Twego wzroku. No sorry ale skoro wiesz ze Cie ukradkiem obserwuje to musisz tez na niego patrzec, no chyba ze masz tak rozwiniete widzenie obwodowe. Ja potrafie minac znajoma osobe na korytarzu w pracy i nie zauważyc jej jak jestem zaaferowana praca i serio nie wiem czy ktos mi sie przyglada czy nie. Ty natomiast opisujesz tu szczegolowe dane z kazdego dnia. To zdecydowanie wykracza poza zwyczajowe spojrzenie na kogos w toku rozmowy czy mijania sie w pracy. A w pecha do pewnego typu facetow nie wierze. To zawsze chodzi o cos w Tobie co przyciaga pewien typ partnera jak i Twoj glod do lgniecia do pewnego typu facetow. U Ciebie chodzi ewidentnie o glod emocji i adrenalinki jaka daje Ci hustawka emocjonalna serwowana przez Twoje obiekty uczuc. Moze tez chodzic o tak naprawde lek przed bliskoscia ktory kaze Ci odrzucac zainteresowanych i wzdychac do chamow, zajetych, niechetnych i w perspektywie odleglych nawet geograficznie.
Przypominasz mi moja kolezanke z pracy ktora zawsze twierdzi ze przydarzaja jej sie zle rzeczy w zyciu ale nie widzi ze sama je na siebie sprowadza:lenistwem w pracy, rozrzutnoscia w wydawaniu kasy, konfliktowoscia i umilowaniem do dziwnych facetow i alkoholu. Tez wkolo gada ze to pech. Zapewne...
Naprawde w żaden sposób go nie obserwuję. Co ciekawe sama go kiedyś przyłapałam jak mi sie przyglądał, więc równie robrze ja mogłabym go o to posądzić. Ile razy mam mówić że nie jestem typem dziewczyny która lata za facetem, nigdy taka nie byłam. Więc naprawdę wnerwia mnie jego zachowanie. Siada koło mnie na zebraniach choć może też usiąść gdzie indziej, zapyta się o coś i nawet spojrzeć się na niego nie można, bo spuszcza głowe do dołu, więc po jaką cholere się do mnie odzywa, zmusza się do tego?? Nawet jak podeszłam do koleżanek (bez żadnych zamiarów) nie patrząc się na niego to on od razu odszedł. Czy on naprawde myśli że wszystko kręci się wokół niego? Uważa się za jakiś ósmy cud świata? Zachowuje się jakbym ewidentnie za nim latała, i wszystko robiła na jego cześć. Mnie już to nawet śmieszy. Parę razy usłyszałam jak coś po cichu o mnie mówił. Ja jakbym miała kogoś w d.... czy nie lubiłabym tej osoby, to nawet nie chciałoby mi się o niej gadać, a co dopiero teatralnie ignorować, szkoda by mi było czasu i energii. Skoro tak mnie nie lubi to niech przynajmniej będzie spójny w swoich zachowaniach, i wogle trzymać się ode mnie z daleka, a nie że jednego dnia ostentacyjnie ignoruje, a drugiego ukradkiem się patrzy, odzywa. To jest żałosne i chore. W pracy jest facet któremu ewidentnie się podobam, sam mi się do tego przyznał, ja go tylko lubie, ale nie unikam go, i traktuje z szacunkiem, do głowy by mi nie przyszło by go po chamsku zlewać, czy obmawiać, nie chce z nim być, ale po cholerę miałabym być wobec niego niemiła skoro tylko mu się podobam, czy to jakaś zbrodnia???
On tak robi specjalnie żebyś się wkręciła, żebyś o nim myślała. W dogodnym dla siebie czasie, on wykorzysta Twoje zainteresowanie.
Olej typa, nie zwracaj uwagi na niego i przede wszystkim nie myśl, nie fantazjuj co by było gdyby. Nie będzie, bo to tylko gra.
On tak robi specjalnie żebyś się wkręciła, żebyś o nim myślała. W dogodnym dla siebie czasie, on wykorzysta Twoje zainteresowanie.
Olej typa, nie zwracaj uwagi na niego i przede wszystkim nie myśl, nie fantazjuj co by było gdyby. Nie będzie, bo to tylko gra.
Już go olałam, ale po co on miałby to wykorzystywać, nie jestem wpływową osobą.
On tak robi specjalnie żebyś się wkręciła, żebyś o nim myślała. W dogodnym dla siebie czasie, on wykorzysta Twoje zainteresowanie.
Olej typa, nie zwracaj uwagi na niego i przede wszystkim nie myśl, nie fantazjuj co by było gdyby. Nie będzie, bo to tylko gra.
Tutaj popieram w całej rozciągłości. Nie zawracać sobie nim głowy .
Już go olałam, ale po co on miałby to wykorzystywać, nie jestem wpływową osobą.
Bardziej chodzi o niezobowiązujący seks.
Na szczęście już za ileś miesięcy prawdopodobnie nasze drogi się rozejdą bo on wyjeżdża. Zawsze myślałam że gierki to specjalność kobiet.