Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 72 ]

1 Ostatnio edytowany przez Żabka08 (2020-03-01 22:30:24)

Temat: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Cześć! Jestem na początku swojej przygody z pracą. Znalazłam "dobrą" prestiżową pracę bezpośrednio po studiach, w zawodzie. Jest to praca dająca szanse rozwoju. Miałam niesamowite szczęście. Nie jest to praca moich marzeń ale pracuję i zarabiam, to najważniejsze. Niestety niektórzy znajomi ze studiów nadal szukają pracy w zawodzie.

Problem w tym, że po pół roku jestem zmęczona psychicznie. Od razu na wstępie zakomunikowano mi, że czeka mnie dużo pracy i dużo nauki. Przedstawiono mi zakres obowiązków i charakter pracy. W tym momencie poczułam pierwszy opór i sygnał alarmowy w głowie, coś na zasadzie : "to nie jest praca dla ciebie". Ale nie zważałam na to. Przecież to pierwsza praca, byłam pozytywnie nastawiona i gotowa do podjęcia nauki. Zależało mi też na tym, by zarabiać i się czegoś nauczyć. Przebrnęłam okres próbny. Już wtedy miałam myśli by się wycofać ale zostałam. Po 4 miesiącu naszedł mnie poważny kryzys, załamanie. Zaczęłam odczuwać silny lęk przed chodzeniem do pracy, na nic nie miałam siły, zdarzało mi się płakać, byłam dosłownie wypruta psychicznie z energii. Przed każdym poniedziałkiem, niedziela wieczór, atak paniki, płacz, nerwy. Próbowałam się jakoś uspokoić. Trwało to około miesiąc. Potem nazbierało mi się trochę urlopu i w 5 miesiącu w święta Bożego Narodzenia odpoczęłam ok łącznie 2 tygodni. Uspokoiłam się i nabrałam energii. Przyszedł Nowy rok, nowe wyzwania i zadania w pracy, wiedziałam więcej, chętniej pracowałam. Myślałam, że kwestia odpoczynku załatwi sprawę. Niestety po miesiącu naszedł mnie drugi kryzys, lęki przed ludźmi, panika pod koniec weekendu... Ten kryzys z przerwami na lepsze i gorsze dni trwa do dziś.

W czym rzecz? Czuję, że to nie jest praca dla mnie. Już odczuwany lęk i dyskomfort na myśl o tej pracy daje mi mocno do myślenia. Ale ja wciąż myślę, że przesadzam. Prawdą jest, że rzucilam się na głęboką wodę.. ale powtarzałam sobie, że nie muszę tam być. Nigdy nie miałam cech przywódczych, menedżerskich, nigdy nie byłam towarzyska, odważna. A ja jestem raczej nieśmiała zbyt lękliwa i defensywna w stosunku do ludzi. Po drugie ta praca mnie zbytnio nie interesuje. I serio, męczę się tam. po trzecie - nie chcę pracować z niektórymi ludźmi. Niektórzy są tam toksyczni (2-3 osoby) albo chodzą nadęci (wyraz twarzy) i wywołują u mnie dość duży dyskomfort. Z drugiej strony głupio mi zrezygnować. Z pracy w zawodzie i zmarnować tą szansę. Bałabym się też co ludzie powiedzą. A może ja faktycznie przesadzam, że to nie dla mnie. Wszyscy mi też powtarzają , że " w każdej pracy jest tak samo" i że "wszędzie jest dobrze gdzie nas nie ma i wszędzie jest stres".. Sugerują, że jeśli odejdę to mogę trafić gorzej. Mam już straszny mętlik w głowie, ale jeśli nic z tym nie zrobię mogę kiedyś wpaść w depresję.. Jest niedziela i już odczuwam lęk i stres przed jutrem. Jestem bliska płaczu.

Poszukuję obecnie jakiejś pracy z możliwie małym kontaktem z ludźmi. Nawet zaczęłam rozważać pracę fizyczną, może nawet na produkcji.. W gruncie rzeczy nie jest to zła praca. Miałabym spokój psychiczny. Po pracy nie żyłabym pracą, tylko czasem wolnym a nie zastanawiałabym się ile stresu mnie czeka w tym miesiacu w pracy.. Bo mi się to wydaje chore. Tylko w tym momencie zaczynam się zastanawiać po co było mi 5 lat studiów.. no i co ludzie powiedzą.. Obecnie sił mi brak, męczę się.. mimo, że odnoszę wrażenie, że większość ludzi myśli, że to normalna robota. Wydaje mi się, że tylko ja mam takie porąbane myśli i lęki..

Teraz mocno się zastanawiam.. rzucić tą pracę (to jest moje pragnienie od kilku miesięcy) i mieć psychiczny upragniony spokój? Czuję w sercu że to nie jest to. Nie wiem czy dociągnąć do roku stażu i potem to rzucić na rzecz mniej ambitnej pracy.. Czy może lepiej się nie zastanawiać.. Czuję się zmęczona psychicznie i marzę o spokoju! Byliście kiedyś w takim dylemacie? Macie jakieś przemyślenia, wskazówki, rady? Z gory dziękuję

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Żabka08 napisał/a:

(...) Macie jakieś przemyślenia, wskazówki, rady? Z gory dziękuję

Zobacz, co naprawdę jest dla Ciebie ważne. I zastanów się, skąd weźmiesz środki na życie.

3

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Wielokropek napisał/a:
Żabka08 napisał/a:

(...) Macie jakieś przemyślenia, wskazówki, rady? Z gory dziękuję

Zobacz, co naprawdę jest dla Ciebie ważne. I zastanów się, skąd weźmiesz środki na życie.

O to się nie martwię. Po 1 jest okres wypowiedzenia. Po 2 mam oszczędności a po trzecie mieszkam z rodzicami, mamy własny dom. Nie chcę być na niczyim utrzymaniu, bardziej chodzi o to, że koszty utrzymania są znacznie niższe i umożliwiają niemartwienie się o przeżycie.

4

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Nie, nie warto się męczyć. Z niewolnika nie ma pracownika- stare mądre przyszłowie. Twoje zdrowie psychiczne/fizyczne i szczęście z dnia codziennego jest najważniejsze - tym się kieruj a nie tym co ludzie powiedzą. Ludzie lubią mówić, będą to robić i "świetnie"radzą jak żyć. Łatwo jest pracować cudzymi rękami i mówić żeby zostać "dla prestiżu". Masz za co żyć, gdzie mieszkać, nie masz rodziny na utrzymaniu, poza tym to Twoja dopiero pierwsza praca. Po cholerę się tam męczysz? nie każdy potrafi pracować w stresie. Ważne jest to co Ty czujesz, w pracy spędzamy tak naprawdę większość dnia a życie w permanentnym stresie może się skończyć tylko deprechą. Jesteś młoda, szkoda czasu, szukaj czegoś spokojniejszego. Osobiście uważam, że nie ma też co popadać w skrajności i iść od razu do pracy na produkcjęm bo wierz mi, że to naprawdę ciężki kawał chleba, monotonny.. jak miałabym tak pracować w Polsce to wolałabym już wyjechać do pracy fizycznej za granicę, żeby dobrze przynajmniej zarobić . Niemniej moim zdaniem próbuj czegoś innego. Praca nie w zawodzie nie oznacza porażki. Porażką jest żyć tak jak inni tego wymagają, nie mając odwagi wziąć byka za rogi.

5

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Byłem kiedyś w takiej sytuacji jak ty. W niedzielę wieczorem miałem kurcze żołądka, nie mogłem spać itd. Teraz wiem że nie warto. Wtedy myślałem że inaczej nie można, ale to bzdura. Są firmy i firmy. W jednej będziesz walczyć z oporem materii, w drugiej przy podobnym zakresie obowiązków będziesz pływać jak ryba. Z pracą jest trochę jak ze związkiem. Musi być chemia. Zawsze polecałem doprowadzanie spraw do końca, ale chyba to nie ma sensu. Mamy jedno życie i tylko jedną szansę żeby je przeżyć.
Ale przemyśl co dalej. Co zamiast? Chcesz pracować w ...? Chcesz robić ...? Chcesz osiągnąć ...? To są pytania na które musisz sobie prędzej czy później odpowiedzieć. I to od tej odpowiedzi zależy co masz zrobić dziś.

6

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Wyuczony zawód to jedno a charakter wykonywanej pracy na danym stanowisku to coś innego. Stanowiska "prestiżowe" najczęściej oprócz wiedzy fachowej wymagają odpowiednich predyspozycji psychicznych i intelektualnych. To może być umiejętność szybkiego analizowania dużego strumienia informacji i błyskawicznego wyciągania z tego logicznych wniosków, to może być odwaga podejmowania decyzji obciążonych dużym ryzykiem, to mogą być umiejętności kierowania zespołem ludzkim, i jeszcze inne. Nie każdy posiada takie predyspozycje a jeszcze mniej osób wszystkie razem.

Dużo osób idzie na studia bo uważa, że wtedy znajdą pracę na wysokim, kierowniczym stanowisku i  będą zarabiać dużo pieniędzy. Wszystko dobrze, ale nikomu nie płacą za wiedzę, płacą za pracę, w której tą wiedzę potrafią wykorzystać i spowodować zyski dla zakładu. Masz wiedzę, ale prawdopodobnie brakuje jakichś potrzebnych predyspozycji i dodatkowo nie masz doświadczenia w pracy z ludźmi. Jeśli nie masz zdolności przywódczych,  to trzeba trochę praktyki i czasu by taką umiejętność sobie wypracować, chociaż niektórym nigdy się to nie uda.

Trudno mi na podstawie dosyć ogólnego opisu  podpowiadać coś bardziej konkretnego. Wiedz, że nie Ty jedna masz taki problem. Sporo osób decyduje się zrezygnować z pracy powodującej problemy psychiczne. Żadne pieniądze nie zapewnią człowiekowi szczęścia i zadowolenia,  gdy połowę życia ( nie licząc snu) spędzają w stresie. Praca powodująca rozstrój zdrowia wcześniej czy później spowoduje całkowite wypalenie. Za to praca dająca satysfakcję dodaje człowiekowi skrzydeł, i nawet gdy jest trudna i ciężka, czuje zadowolenie. Dzisiaj mozna sobie pozwolić na szukanie pracy jaka nam odpowiada. Masz wykształcenie, więc nawet podejmując na początku prace poniżej kwalifikacji masz szansę na rozwój i awans. Ludzie wykonujący pracę fizyczną mają kierowników niższego i wyższego szczebla..a czasem i po tych szczeblach można iść w górę smile

7

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Lagrange napisał/a:

Byłem kiedyś w takiej sytuacji jak ty. W niedzielę wieczorem miałem kurcze żołądka, nie mogłem spać itd. Teraz wiem że nie warto. Wtedy myślałem że inaczej nie można, ale to bzdura. Są firmy i firmy. W jednej będziesz walczyć z oporem materii, w drugiej przy podobnym zakresie obowiązków będziesz pływać jak ryba. Z pracą jest trochę jak ze związkiem. Musi być chemia. Zawsze polecałem doprowadzanie spraw do końca, ale chyba to nie ma sensu. Mamy jedno życie i tylko jedną szansę żeby je przeżyć.
Ale przemyśl co dalej. Co zamiast? Chcesz pracować w ...? Chcesz robić ...? Chcesz osiągnąć ...? To są pytania na które musisz sobie prędzej czy później odpowiedzieć. I to od tej odpowiedzi zależy co masz zrobić dziś.

Niestety również dlatego mam dylemat.. Bo nie wiem gdzie chcę pracować, nie wiem co chcę osiągnąć.. Mam wrażenie że utknęłam. Właściwie pierwotnie chciałam właśnie o tym napisać post smile Obecnie będę się chyba nastawiać (jeśli zmienię tą pracę) na jakąkolwiek pracę. Byle z dala od tego wszystkiego.

8 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-03-02 03:38:50)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Jak mialam 18 lat przeczytalam taka rozmowe z jednym z moich ulubionych aktorow. To byl Anthony Hopkins.
Jego podejscie tam zmienilo moje cale zycie, naprawde.
Chodzilo o to, ze Hopkins jako mlody aktor mial prace w prestizowym, najlepszym i bardzo szanowanym teatrze i to pod szefostwem legendarnego aktora.
Czy to nie jak marzenie dla mlodego aktora? Przeciez to najlepszy wstep! Inni by zabijali sie o taka pozycje.
Jednak Hopkins nie byl szczesliwy. Zwyczajnie nie lubil grac w teatrze. Czul sie tam zle. I pewnego dnia po prostu odszedl i to w polowie sezonu jego sztuki i musial byc zastapiony. Po prostu rzucil teatr. I tak bardzo podziwialam jego odwage. Bo rzucic prace, ktora jest marzeniem innych, prace, ktorej inni Ci zazdroszcza, prace, ktora jest swietna w Twoim zawodzie? To jest bardzo, bardzo trudne. To jest prawdziwe pojscie za swoim glosem. Jezeli on instynktownie czul, ze nie chce tam byc to musial i powinien postapic wedle tego uczucia.

To zmienilo moje zycie calkowicie, bo nauczylam sie, ze rzecza numer jeden i najwazniejszym prawem jest sluchanie siebie. Ignorowanie wlasny potrzeb jest najwiekszym grzechem jaki istnieje i prowadzi do choroby.
Taka droga jest bardzo trudna czasami, bo inni ludzie nigdy nie zrozumieja dlaczego Ty odrzucasz cos o czym oni marza.
Czasami taka droga jest trudna bo prowadzi do problemow finansowych czy innych zyciowych. Czasem prowadzi do stresu.
Ale wiesz co?
Jezeli czlowiek idzie swoja sciezka i slucha siebie to nawet te problemy sa szlachetne, nawet problemy wspomina sie z przyjemnoscia.

Jezeli praca mnie wkurzala to od razu sie zwalnialam, albo nawet wychodzilam w polowie. Jezeli praca mi sie znudzila to rzucilam ja od razu. Nawet nie ogladalam sie na finanse. Finanse sa nic nie warte bez bycia na wlasciwym torze. Raz rzucilam szkole jak juz przyszlam na zajecia haha.
Juz bylam w srodku i tak poczulam, ze chce wyjsc i wyszlam. Poszlam zjesc sniadanie z kolega zamiast tego.

Z kolei rowniez mialam takie momenty, ze nie wiedzialam co chce robic. I na to mam swoja idealna recepte, ale to tez trudne do wykonania.

Oczywiscie to tez zalezy do czego czlowiek jest sklonny. Dla mnie najwazniejsze jest zycie w zgodzie ze soba.
W takich tematach ludzie czesto mowia 'a pieniadze'? 'a jak sie utrzymasz?'
Dla mnie to jest zerowy problem zebym ja wskoczyla przez plot i wziela to co supermarket wyrzucil tego dnia.
Problem to jest jak mam robic cos wbrew sobie.

9

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Żabka08 napisał/a:
Lagrange napisał/a:

Byłem kiedyś w takiej sytuacji jak ty. W niedzielę wieczorem miałem kurcze żołądka, nie mogłem spać itd. Teraz wiem że nie warto. Wtedy myślałem że inaczej nie można, ale to bzdura. Są firmy i firmy. W jednej będziesz walczyć z oporem materii, w drugiej przy podobnym zakresie obowiązków będziesz pływać jak ryba. Z pracą jest trochę jak ze związkiem. Musi być chemia. Zawsze polecałem doprowadzanie spraw do końca, ale chyba to nie ma sensu. Mamy jedno życie i tylko jedną szansę żeby je przeżyć.
Ale przemyśl co dalej. Co zamiast? Chcesz pracować w ...? Chcesz robić ...? Chcesz osiągnąć ...? To są pytania na które musisz sobie prędzej czy później odpowiedzieć. I to od tej odpowiedzi zależy co masz zrobić dziś.

Niestety również dlatego mam dylemat.. Bo nie wiem gdzie chcę pracować, nie wiem co chcę osiągnąć.. Mam wrażenie że utknęłam. Właściwie pierwotnie chciałam właśnie o tym napisać post smile Obecnie będę się chyba nastawiać (jeśli zmienię tą pracę) na jakąkolwiek pracę. Byle z dala od tego wszystkiego.

Wiesz co, moja najstarsza córka miała podobnie. Skończyła licencjat w jednej dziedzinie, potem magisterkę zrobiła z czego innego, a pracę podjęła jeszcze w trzeciej dziedzinie. Po dwóch latach zmieniła ja znów na coś innego.
Zresztą ja byłem w życiu budowlańcem (stawiałem rusztowania), kierowcą, miałem własny mini handelek, byłem dostawcą, przedstawicielem handlowym, informatykiem. Szybko się nudzę w jednym miejscu. Studia zacząłem mając 35 lat. Nigdy nie żyłem w biedzie, choć nie zawsze było bogato. Ale zawsze szedłem za głosem serca i z perspektywy pięćdziesięciu kilku lat jestem zadowolony ze swojego życia, choć na jego początku nigdy bym nie zgadł gdzie wyląduje na jego końcu.

10 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-02 10:57:08)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Pytanie, co naprawdę w tej pracy Cię męczy i stresuje, co jesteś w stanie zmienić i czy w innej się nie powtórzy.
Może warto na początek zmieniać małe denerwujące Cię elementy, a po pracy umieć się zregenerować, Sport, joga dobre odżywianie..
Jak inni funkcjonują w tej pracy, są zadowoleni?
Dobrze byłoby zlokalizować problemy, jeśli to kontakt z ludźmi, da się nad tym pracować.Twoje dobre nastawienie zaowocuje reakcją zwrotną od ludzi, i poczujesz satysfakcję
Spróbuj przestać myśleć o tej pracy całościowo, zlokalizuj poszczególne trudne elementy i je rozgryzaj i poprawiaj

11

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Winter.Kween napisał/a:

(...) W takich tematach ludzie czesto mowia 'a pieniadze'? 'a jak sie utrzymasz?'
Dla mnie to jest zerowy problem zebym ja wskoczyla przez plot i wziela to co supermarket wyrzucil tego dnia. (...)

To, czyli wskoczenie przez płot i wzięcie z pojemników supermarketu tego, co zostało wyrzucone, jest planem. smile

12

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Wielokropek napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

(...) W takich tematach ludzie czesto mowia 'a pieniadze'? 'a jak sie utrzymasz?'
Dla mnie to jest zerowy problem zebym ja wskoczyla przez plot i wziela to co supermarket wyrzucil tego dnia. (...)

To, czyli wskoczenie przez płot i wzięcie z pojemników supermarketu tego, co zostało wyrzucone, jest planem. smile

Tak, prawda.

13

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Żabka
Nie warto czasem się męczyć , uwierz są firmy i firmy . Atmosfera może być całkowicie inna , mimo podobnych obowiązków . Firmę tworzą ludzie , nie z każdym da się utworzyć poprawną relację . Sam ostatnio zmieniłem pracę i  ... wytrzymałem miesiąc . Miało być super , ale to tylko było pobożne twierdzenie menadżera który mnie przyjmował , z czasem zaczniesz dostrzegać własną wartość i iść za tym co jest najlepsze dla Ciebie . Zdobywaj doświadczenie a z czasem CV przestanie być potrzebne.  Praca , twoj wkład w nia i kontakty same Cię skierują na nowe ścieżki .

14

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

To jeszcze zalezy od kasy. Jak placa 2 x tyle co konkurencja to mozns sie zastanawiac.

15

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Ela210 napisał/a:

Pytanie, co naprawdę w tej pracy Cię męczy i stresuje, co jesteś w stanie zmienić i czy w innej się nie powtórzy.
Może warto na początek zmieniać małe denerwujące Cię elementy, a po pracy umieć się zregenerować, Sport, joga dobre odżywianie..
Jak inni funkcjonują w tej pracy, są zadowoleni?
Dobrze byłoby zlokalizować problemy, jeśli to kontakt z ludźmi, da się nad tym pracować.Twoje dobre nastawienie zaowocuje reakcją zwrotną od ludzi, i poczujesz satysfakcję
Spróbuj przestać myśleć o tej pracy całościowo, zlokalizuj poszczególne trudne elementy i je rozgryzaj i poprawiaj

Jak bym słyszała swoją psycholożkę, która chyba nie bardzo mnie rozumiala (co mogłoby się wydawać podstawą w gabinecie psychologicznym) smile Nie wiem co jest nie tak, wszystko po trochu tak naprawdę. Ja całościowo czuję, że to nie jest dla mnie. Całościowo czuję to w sercu. Nie sposób tego opisać w elementach. Już to zrobiłam w tytułowym poście smile Czasami nie potrafimy do końca tak wyjaśnić. Gdy próbowałam - ex psycholożka obalała wszystkie moje argumenty po kolei a ja byłam coraz bardziej sfrustrowana. Czasem to się po prostu czuje i tyle. Kropka.

No ale jakby tak spróbować to, nie mam charakteru i osobowości. Nie jestem śmiała, wygadana, otwarta, lubię mieć spokój, nie mam zdolności przywódczych, preferuję spokój. Wiele sytuacji społecznych (np. spotkania) powoduje moje skrępowanie, inni też lubią wprawiać w zakłopotanie (nie zlośliwie, lecz tacy są). Zawsze taka byłam. W szkole wykazywałam takie same skłonności. Jestem osobą nieśmiałą, cichą, fobiczną i niesamowicie się męczę próbując zmieniać charakter pod czyjeś dyktando (Może nie nadaję się do życia w tym społeczeństwie?). Poza tym praca nakłada na mnie dużo obowiązków którym częściowo jestem w stanie podołać a częściowo wywołują duży opór. Nie kręci mnie ta praca. Co jakiś czas wybuchają afery, gdzie przykro mi patrzeć jak ktoś cierpi duże pokłady stresu np dlatego, że ktoś ma toksyczny charakter i męczy 2 osobę.

Co tu więcej pisać..  Po prostu czuję po swoim samopoczuciu, że to nie to. Co tutaj naprawiać? Wydaje mi się, że rzeczy, które wywołują nasz opór to jakiś sygnał żeby uciekać.. no ale może się mylę

16

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
foggy napisał/a:

To jeszcze zalezy od kasy. Jak placa 2 x tyle co konkurencja to mozns sie zastanawiac.

Kandydaci na moje stanowisko żądali 2 razy tyle. Mi nie zależy na kasie a bardziej na doswiadczeniu, poznaniu pracy, kwestii chodzenia do pracy samej w sobie. Nie zależy mi na pieniądzach. Poza tym gdybym żądała podwyżki - oni żądali by więcej ode mnie. Ja marzę tylko o spokoju.

17

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Wielokropek napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

(...) W takich tematach ludzie czesto mowia 'a pieniadze'? 'a jak sie utrzymasz?'
Dla mnie to jest zerowy problem zebym ja wskoczyla przez plot i wziela to co supermarket wyrzucil tego dnia. (...)

To, czyli wskoczenie przez płot i wzięcie z pojemników supermarketu tego, co zostało wyrzucone, jest planem. smile

Wielokropko podziwiam ludzi, którzy mają odwagę iść za głosem serca, tyle w temacie smile

18

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Żabka08 napisał/a:

(...)  Po prostu czuję po swoim samopoczuciu, że to nie to. Co tutaj naprawiać? Wydaje mi się, że rzeczy, które wywołują nasz opór to jakiś sygnał żeby uciekać.. no ale może się mylę

Czasem to widmo zmiany i lęk przed nieznanym wywołuje opór.


(...) podziwiam ludzi, którzy mają odwagę iść za głosem serca, tyle w temacie smile

Odwaga to często postępowanie mimo istniejącego lęku. smile

Ufaj sobie!

19

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Wielokropek napisał/a:
Żabka08 napisał/a:

(...)  Po prostu czuję po swoim samopoczuciu, że to nie to. Co tutaj naprawiać? Wydaje mi się, że rzeczy, które wywołują nasz opór to jakiś sygnał żeby uciekać.. no ale może się mylę

Czasem to widmo zmiany i lęk przed nieznanym wywołuje opór.


(...) podziwiam ludzi, którzy mają odwagę iść za głosem serca, tyle w temacie smile

Odwaga to często postępowanie mimo istniejącego lęku. smile

Ufaj sobie!

Tutaj chodzi o coś więcej niż opór z lęku. Ja po prostu nie chcę..

20

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Nie warto. Idź tam, gdzie Ci będzie lepiej i łatwiej.

21

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Żabka08 napisał/a:
foggy napisał/a:

To jeszcze zalezy od kasy. Jak placa 2 x tyle co konkurencja to mozns sie zastanawiac.

Kandydaci na moje stanowisko żądali 2 razy tyle. Mi nie zależy na kasie a bardziej na doswiadczeniu, poznaniu pracy, kwestii chodzenia do pracy samej w sobie. Nie zależy mi na pieniądzach. Poza tym gdybym żądała podwyżki - oni żądali by więcej ode mnie. Ja marzę tylko o spokoju.

Jeśli kandydaci żądali dwa razy tyle, to coś w tym jest. Ty nie masz doświadczenia i wzięłaś stanowisko dla prestiżu. To z pewnością jakaś wartość, ale kto zna życie ten wie, że prestiż wiąże się nieprzeciętnymi wymaganiami. Zawsze jest coś za coś. Gdyby stanowisko było łatwe nie miało by cech prestiżu. Może Ci się w tej chwili  wydawać, że kasa to nie wszystko, ale gdybyś naprawdę brała podwójną wypłatę to motywacja za pozostaniem na pewno byłaby większa. Tym niemniej, jaka by nie była, zawsze trzeba się zastanowić czy pieniądze zrekompensują utratę zdrowia i chęci do życia.
Ludzie, którzy nie mają wyboru pracują płacąc zdrowiem, życiem rodzinnym i osobistą wolnością. Ty nie musisz, więc możesz podziękować i iść dalej. Jesteś mądrzejsza o to doświadczenie, zdobyłaś wiedzę praktyczną, dlatego z podniesionym czołem, bez lęku o przyszłość możesz poszukać czegoś mniej prestiżowego, ale dającego Ci satysfakcję. Z czasem Ty też będziesz się zmieniać, posiądziesz nowe umiejętności współpracy z ludźmi. Jeśli trafisz w przyjazne środowisko, bo nie jest to bez znaczenia,rozwiniesz swoje zdolności interpersonalne,  będziesz potrafiła postawić innym granice, i nauczysz się egzekwować od innych ich obowiązki, to zdążysz zrobić karierę. Każdy z nas ma pewien zestaw cech, jedni nie mogą żyć bez ludzi a inni lubią ciszę i spokój. Jedni czują się doskonale na stanowiskach kierowniczych, inni wolą pracować jako specjaliści by odpowiadać tylko za siebie  swoją pracę. Szukaj pracy, która na obecną chwilę jest zgodna z Twoimi umiejętnościami, a z czasem, gdy umiejętności będą większe możesz sięgać po bardziej wymagające stanowiska.

22 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-04 20:06:50)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Jak całościowo czujesz a  nie wiesz co konkretnie Ci przeszkadza to żaden psycholog nie poda Ci odpowiedzi na tacy, bez Twojego udziału.
Może niektóre rzeczy są specyficzne dla tej pracy, a może w każdej bedziesz miała tak samo.
Przyznam że nie rozumiem czego oczekujesz.
Brzmisz tak roszczeniowo, że wolałabym zjeść żabę, niż pracować z taką Żabką smile

23

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Ela210 napisał/a:

Jak całościowo czujesz a  nie wiesz co konkretnie Ci przeszkadza to żaden psycholog nie poda Ci odpowiedzi na tacy, bez Twojego udziału.
Może niektóre rzeczy są specyficzne dla tej pracy, a może w każdej bedziesz miała tak samo.
Przyznam że nie rozumiem czego oczekujesz.
Brzmisz tak roszczeniowo, że wolałabym zjeść żabę, niż pracować z taką Żabką smile

Przecież wypisałam powody takiego stanu rzeczy w poście tytułowym i między innymi odpowiedziami. Jeżeli przedstawianie swoich potrzeb i uczuć, wewnętrzne dylematy (które ma każdy w życiu) odbierasz jako roszczeniowość to faktycznie nie dogadałybyśmy się. Przykro mi, że odbierasz ten post w ten sposób. Nie rozumiem tylko po co wbijanie szpili.

24

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Lagrange napisał/a:

Ale przemyśl co dalej. Co zamiast? Chcesz pracować w ...? Chcesz robić ...? Chcesz osiągnąć ...? To są pytania na które musisz sobie prędzej czy później odpowiedzieć. I to od tej odpowiedzi zależy co masz zrobić dziś.

Moim zdaniem te pytania są kompletnie BEZ SENSU!!
Po pierwsze - ona nie wie (mało kto zna odpowiedzi na takie pytania).
Po drugie - wcześniej wiedziała co chce robić, gdzie chce pracować. I dokąd ją to doprowadziło?

Pytania to: Jak chcę się czuć w pracy? Jakie chcę mieć tam warunki?
I dopiero wtedy szukać pracy pod tym kątem.

Ja wybrałam takę pracę, że nie mam kontaktu z ludźmi wcale. Mam działalność gospodarczą gdzie jestem sama sobie szefem i pracuję sama. Robię coś, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała, a przecież skończyłam studia i zawód wyuczony mam kompletnie inny!
Ale moja praca to raj!
Siedzę sobie w biurze nawet w bieliźnie, bo nikogo tu nie ma. Na jednym monitorze pracuję, na drugim oglądam film.
Mam tu nawet łózko i śpię gdy mi się zachce.
Wieczorami myślę i planuję co będę jutro robić, często nie mogę się doczekać pójścia do pracy, jestem podekscytowana.
Dla mnie to taka trochę "zabawa w pracę".

Nie czuję się jakoś spełniona zawodowo czy pod kątem talentów, ale nie jest to moim zdaniem najważniejsze. Jestem szczęśliwa, spokojna, żyję bezstresowo i mam dobre pieniądze. Dlaczego mam gonić za czymś czego może nie złapię, żyć wbrew swojej osobowości,a opłacić to stresem, tylko w imię idei?
Wielu ludzi robi inne rzeczy niż zawód wyuczony.

Może pomyśl właśnie o jednoosobowej DG?
Produkcja to jest jakiś pomysł, bo po powrocie masz tylko dom, a w pracy nie masz w sumie stresów, ale ta praca sądzę że Cię zmęczy.

25

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
madoja napisał/a:
Lagrange napisał/a:

Ale przemyśl co dalej. Co zamiast? Chcesz pracować w ...? Chcesz robić ...? Chcesz osiągnąć ...? To są pytania na które musisz sobie prędzej czy później odpowiedzieć. I to od tej odpowiedzi zależy co masz zrobić dziś.

Moim zdaniem te pytania są kompletnie BEZ SENSU!!
Po pierwsze - ona nie wie (mało kto zna odpowiedzi na takie pytania).
Po drugie - wcześniej wiedziała co chce robić, gdzie chce pracować. I dokąd ją to doprowadziło?

Pytania to: Jak chcę się czuć w pracy? Jakie chcę mieć tam warunki?
I dopiero wtedy szukać pracy pod tym kątem.

Ja wybrałam takę pracę, że nie mam kontaktu z ludźmi wcale. Mam działalność gospodarczą gdzie jestem sama sobie szefem i pracuję sama. Robię coś, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała, a przecież skończyłam studia i zawód wyuczony mam kompletnie inny!
Ale moja praca to raj!
Siedzę sobie w biurze nawet w bieliźnie, bo nikogo tu nie ma. Na jednym monitorze pracuję, na drugim oglądam film.
Mam tu nawet łózko i śpię gdy mi się zachce.
Wieczorami myślę i planuję co będę jutro robić, często nie mogę się doczekać pójścia do pracy, jestem podekscytowana.
Dla mnie to taka trochę "zabawa w pracę".

Nie czuję się jakoś spełniona zawodowo czy pod kątem talentów, ale nie jest to moim zdaniem najważniejsze. Jestem szczęśliwa, spokojna, żyję bezstresowo i mam dobre pieniądze. Dlaczego mam gonić za czymś czego może nie złapię, żyć wbrew swojej osobowości,a opłacić to stresem, tylko w imię idei?
Wielu ludzi robi inne rzeczy niż zawód wyuczony.

Może pomyśl właśnie o jednoosobowej DG?
Produkcja to jest jakiś pomysł, bo po powrocie masz tylko dom, a w pracy nie masz w sumie stresów, ale ta praca sądzę że Cię zmęczy.

To bardzo ciekawe co piszesz smile Gratuluję jednocześnie, że udało ci się znaleźć w takiej sytuacji smile mogę podpytać cóż to za działalność jeśli to nie tajemnica i jak do tego doszło że robisz to właśnie?

26

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

A nie jest tak, że chcesz się za szybko poddać? To trochę tak jakbyś znalazła idealną parę butów, ale no cóż złe dobrałaś skarpetki trochę za dużo pochodziłaś i masz otarcia... i dlatego chcesz je wywalić? Z pracą (pomijam sprzedaż) jest jak z butami chwilę trwa dopasowanie. Nie poddawaj się od razu na początku, postaraj się zmienić dział(szefa), swoje podejście... najgorsza nawet praca z dobrym szefem i zespołem jest porywająca.

Jeśli pracujesz poza sprzedażą, zacznij szukać czegoś pracując łatwiej będzie Ci znaleźć. Jeśli pracujesz w sprzedaży to generalnie wszędzie jest szambo, ale w niektóych firmach będziesz mieć tego po szyję w innych po kostki ...

27

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
john.doe80 napisał/a:

A nie jest tak, że chcesz się za szybko poddać? To trochę tak jakbyś znalazła idealną parę butów, ale no cóż złe dobrałaś skarpetki trochę za dużo pochodziłaś i masz otarcia... i dlatego chcesz je wywalić? Z pracą (pomijam sprzedaż) jest jak z butami chwilę trwa dopasowanie. Nie poddawaj się od razu na początku, postaraj się zmienić dział(szefa), swoje podejście... najgorsza nawet praca z dobrym szefem i zespołem jest porywająca.

Jeśli pracujesz poza sprzedażą, zacznij szukać czegoś pracując łatwiej będzie Ci znaleźć. Jeśli pracujesz w sprzedaży to generalnie wszędzie jest szambo, ale w niektóych firmach będziesz mieć tego po szyję w innych po kostki ...

Próbowałam się przekonać do tej pracy. Tłumaczyłam sobie na wszelkie sposoby, że tylko wydaje mi się. Że każdy tak ma, że w każdej pracy tak jest.. Radzę sobie tak jak potrafię, nawet słyszę od innych że sobie radzę. Przełożonego nie mogę zmienić, działu też. Raczej w grę może wchodzić mniejszy/zmieniony zakres obowiązków. Rozmawiałam o tym, ale niewiele to dało. Aczkolwiek rozumiem to. Nikt się nie musi na to zgadzać.

Mam straszny mętlik w głowie, dokładnie taki sam gdy usiłowałam zerwać toksyczną relację z moim ex. Nie czuję się tutaj dobrze. Wiele sytuacji wywołuje mój opór wewnętrzny. OKEJ - po części to wynika z mojej fobii społecznej. Staram się nad nią pracować. Ale rezulat pracy tutaj jest taki, że odczuwam coraz częściej lęki ( zdiagnozowane przez psychoterapeutę ).

28

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Żabka08 napisał/a:
john.doe80 napisał/a:

A nie jest tak, że chcesz się za szybko poddać? To trochę tak jakbyś znalazła idealną parę butów, ale no cóż złe dobrałaś skarpetki trochę za dużo pochodziłaś i masz otarcia... i dlatego chcesz je wywalić? Z pracą (pomijam sprzedaż) jest jak z butami chwilę trwa dopasowanie. Nie poddawaj się od razu na początku, postaraj się zmienić dział(szefa), swoje podejście... najgorsza nawet praca z dobrym szefem i zespołem jest porywająca.

Jeśli pracujesz poza sprzedażą, zacznij szukać czegoś pracując łatwiej będzie Ci znaleźć. Jeśli pracujesz w sprzedaży to generalnie wszędzie jest szambo, ale w niektóych firmach będziesz mieć tego po szyję w innych po kostki ...

Próbowałam się przekonać do tej pracy. Tłumaczyłam sobie na wszelkie sposoby, że tylko wydaje mi się. Że każdy tak ma, że w każdej pracy tak jest.. Radzę sobie tak jak potrafię, nawet słyszę od innych że sobie radzę. Przełożonego nie mogę zmienić, działu też. Raczej w grę może wchodzić mniejszy/zmieniony zakres obowiązków. Rozmawiałam o tym, ale niewiele to dało. Aczkolwiek rozumiem to. Nikt się nie musi na to zgadzać.

Mam straszny mętlik w głowie, dokładnie taki sam gdy usiłowałam zerwać toksyczną relację z moim ex. Nie czuję się tutaj dobrze. Wiele sytuacji wywołuje mój opór wewnętrzny. OKEJ - po części to wynika z mojej fobii społecznej. Staram się nad nią pracować. Ale rezulat pracy tutaj jest taki, że odczuwam coraz częściej lęki ( zdiagnozowane przez psychoterapeutę ).

No to szanowna Pani mamy pewien schemat, a jak jest schemat i sama go widzisz to udaj się do paru specjalistów i pogadaj o tym ktoś do Ciebie trafi.
Niestety jeśli problem jest gdzieś w nas to bez naprawienia siebie pozostaje Ci zostanie utrzymanką. Jeśli obniżysz loty i pójdziesz robić coś na minimum to ambicja Cię zje, nie mówiąc o tłumie ludzi do których nie będziesz pasować, a wtedy poczujesz się wyobcowana.

Ja bym robił swoje, szukał nowej pracy i znalazł kogoś kto mnie po naprawia. Rozumiem o czym piszesz, ale to nic złego nie lubić ludzi big_smile

29 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-03-05 15:17:25)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Nie mam złej pracy, nawet lubię pewne jej aspekty, a z ludźmi się zżyłam, choć nie wszystkich darzę sympatią. A jednak narasta we mnie pragnienie zmiany. Obmierzł mi ten sam od lat zakres obowiązków, brak świeżości i kontaktu z ludźmi, ta odtwórczość, bo taki jest charakter moich obowiązków. Obmierzli złośliwi i małostkowi współpracownicy (niektórzy), koło których wszyscy chodzą na palcach, układy i układziki.
Tylko odwagi brak, by postawić pierwszy krok.
Dzięki za takie wątki. Lagrange, dzięki za porównanie pracy do związku i tę uwagę o chemii.
Właśnie mam okazję przekonać się na własnej skórze, jak dobrze można czuć się z drugim człowiekiem, fajnie wiedzieć, że z pracą może być podobnie

30

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Może należy Ci się Zabko taka szpila, bo zachowujesz się tak, jakbys z niewiadomego powodu była zwolniona z rozwiązywania swoich problemów.
Tak. Jesteś roszczeniowa chociaż to maskujesz pozując na biedactwo pogubione. Ja się nie nabrałam.:)
John, ale autorka bardzo lubi ludzi, bo nie miałaby widowni na te lamenty:)

31

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Ela chyba jesteś trochę niesprawiedliwa w tak surowej ocenie. Nie zauważyłam tu osobiście roszczeniowości. Raczej zagubienie, niepewność i nieporadność. Przykre jest to, że po kilku postach można od razu kogoś podejrzewać i "nie nabrać się". Nabrać na co? jaka tu intryga zaistniała?
Co jest dziwnego w tym, że komuś nie odpowiada praca? bez wyraźnego powodu?

Autorko powtórzę się: nie męczyłabym się. Nabrałaś już trochę doświadczenia, wiele się nauczyłaś, przekonałaś się jak to jest w takiej pracy, szukaj czegoś innego. Wierz mi , że są firmy i firmy, naprawdę można trafić lepiej.

32

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

To moja opinia subiektywna, jestem kimś anonimowym i obcym,może ją pominąć.
Ale zadałam sobie trud przeczytania innych postów autorki niż tych paru.
I pozostaję przy swoim zdaniu

33 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-03-05 22:49:02)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Też nie zauważam tutaj żadnej roszczeniowości. Nie wiem, skąd w ogóle takie podejście, że trzeba za wypruwanie sobie flaków, utratę zdrowia fizycznego i psychicznego jeszcze być wdzięcznym. No nie, nie trzeba.
Jedyne co trzeba, to liczyć się z konsekwencjami tego, że idąc własną ścieżką, jesteśmy później też zdani sami na siebie. W światku pracy, układów i układzików jest łatwiej, bo ręka rękę myje, no i należy się do grupy, do większości, a w kupie raźniej, bo wygodniej i pozornie bezpieczniej.
Ja też należę do odludków i indywidualistów, unikam grup. Jednak potrzebuję w życiu pewności, nie mogłabym tak jak to opisuje Winter.Kwinn - żyć z dnia na dzień i jeść... ze śmietnika ;-). Mam za dużą świadomość niebezpieczeństw, starości, chorób, czy jak teraz - dziwnych wirusów, grasujących po świecie. Muszę mieć pewne zaplecze, żeby spokojnie spać.
Nie jestem w pełni usatysfakcjonowana moją obecną pracą, ale powiedzmy, że jest ona dla mnie znośna. Co do ludzi (współpracowników), to daję im pewną iluzję przynależenia do grupy, ale tak na prawdę mnie ta grupa mało obchodzi. Odwalam small-talki, staram się być kolegialna i robić dobrze swoją robotę, ale to tyle.
Czy jestem zadowolona ze statusu quo? Nie jestem, ale mój poziom cierpienia nie jest aż tak wysoki, jak to opisuje autorka.
Moja ostatnia praca również była z tych prestiżowych, ale emocjonalnie wykańczających z winy fatalnych współpracowników. Rzuciłam ją po roku. Nie ma co się męczyć i tracić sił dla jakichś konwenansów, bo w całej tej historii nie chodzi nic innego jak tylko o to "co ludzie powiedzą", a nie o samorozwój.

34

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Nigdzie nie napisałam, że na się koniecznie tej pracy trzymać.
Dostrzegłam szerszy problem niż ta praca. Pracę zmieni, a problem pójdzie za nią

35

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Ela210 napisał/a:

Nigdzie nie napisałam, że na się koniecznie tej pracy trzymać.
Dostrzegłam szerszy problem niż ta praca. Pracę zmieni, a problem pójdzie za nią

Jeżeli charakter pracy będzie podobny, to tak będzie.
Natomiast może gdzie indziej będzie szczęśliwsza np. mając własną działalność.
Sama nie nadaję się do pracy w typowych przedsiębiorstwach, w grupie. Bliżej mi do nerda, który gdzieś sobie tam coś w odosobnieniu dłubie, może wykonuje jakieś zlecenia, ale w samotności.
Nie nazwałabym tego "problemem", to jest kwestia uwarunkowań. Nie wszyscy nadają się do wszystkiego, ale przecież wcale nie muszą. Warto szukać czegoś odpowiedniego do swoich talentów i preferencji, a nie każdego dnia poddawać się torturom. Trudno tańczyć w butach o dwa rozmiary za małych albo za dużych, warto poszukać czegoś we własnym rozmiarze.

36

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Najpierw trzeba chcieć poznać rozmiar..

37

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Moim zdaniem, praca (poza prawem do niej), to również obowiązki.
I nie ma znaczenia, czy odpowiada Ci stanowisko.
Uważam, że olałaś obowiązki i wróciłaś na garnuszek starszych państwa. I tyle.

38

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Ela210 napisał/a:

Może należy Ci się Zabko taka szpila, bo zachowujesz się tak, jakbys z niewiadomego powodu była zwolniona z rozwiązywania swoich problemów.
Tak. Jesteś roszczeniowa chociaż to maskujesz pozując na biedactwo pogubione. Ja się nie nabrałam.:)
John, ale autorka bardzo lubi ludzi, bo nie miałaby widowni na te lamenty:)

Skąd tyle jadu w ocenie mojej osoby? Jest mi bardzo przykro, że postrzegasz moj problem w kategorii roszczeniowości. Być może właśnie tobie droga Elu przydałoby się coś w rodzaju szpili żeby poskromić nadmiar goryczy? Może warto być po ludzku trochę milszym? Cóż, po to jest forum żeby podzielić się swoim problemem i poznać punkt widzenia innych. A co za tym idzie czasem się troszkę wyżalić, wylać swoje uczucia. Być może ty ich nie potrafisz okazywać.. hmm ale nie oceniam, bo cię nie znam. Nie oczekuję, że inni rozwiązą ten problem za mnie. Okej, jak słusznie zauważyłas, mam swoje pewne problemy ze sobą (każdy jakieś ma!) ale czy to znaczy, że należy atakować taką osobę? Może wystarczyłaby po prostu konstruktywna krytyka a nie wylewanie pomyj. Życzę miłego dnia!

39

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Excop napisał/a:

Moim zdaniem, praca (poza prawem do niej), to również obowiązki.
I nie ma znaczenia, czy odpowiada Ci stanowisko.
Uważam, że olałaś obowiązki i wróciłaś na garnuszek starszych państwa. I tyle.

Excop - skąd wniosek, że olałam obowiązki? Co na to wskazuje? Może mogłabym się ustosunkować do fragmentów, które na to wskazują? Nie wróciłam poza tym na niczyj garnuszek smile Według mnie to ma znaczenie czy komuś odpowiada stanowisko czy nie. Skąd taki tok myślenia? smile

40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-06 11:50:23)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Nic do Ciebie personalnie nie mam.
W przeciwieństwie do Ciebie szpilki uważam za cenne bo posuwają nas w rozwoju.
Rzecz w tym,że zauważ, tyle postów o pracy, a tak mało napisałaś co Ci się w niej nie podoba konkretnie.
Bo ludzi będziesz, mieć w każdej pracy, jakiś z nadętą miną, też w każdej. Skąd wiesz jak wygląda Twoja mina?
Czy to w twoim spostrzeganiu innych wszystko jest jak trzeba.?
Nie warto tego zmienić i nad tym pracować?
Samo się nie zrobi.
Tymczasem piszesz długi post głównie o mnie:) a to Twój temat, pisz o sobie.
Nie ma tylko takiej skali; miły człowiek, to ok, a jak nie jest przymilny to potwór..
Miłymi ludźmi czasami piekło jest wybrukowane.I najczęściej od nich nie szpilkę ale nóż w plecy się dostaje.:)

Oczywiście że możesz rzucić tę pracę nawet dziś. Tylko wydaje mi się, że nie tam problem.
Jesteś na stanowisku managerskim a nie chcesz tego? Poproś o przeniesieniem na inne. I nie wydaje mi się by praca na produkcji byla mniej stresująca niż inne. Pamiętam takie prace z studenckich czasów, w zależności kto kierował ludźmi bywało bardzo stresujaco.
Bez nakreślenia co jest źródłem stresu nie ruszysz dalej.

41

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Żabka08 napisał/a:

To bardzo ciekawe co piszesz smile Gratuluję jednocześnie, że udało ci się znaleźć w takiej sytuacji smile mogę podpytać cóż to za działalność jeśli to nie tajemnica i jak do tego doszło że robisz to właśnie?

Jeśli powiem co, to zaryzykuję że stworzysz mi konkurencję. big_smile

Ja mam hedonistyczne podejście do życia.
Życie jest jedno, upływa szybko i należy je układać tak, by było jak najprzyjemniejsze.
Nie ma sensu się umartwiać, podchodzić w rodzaju "takie już jest życie", "każdy ma obowiązki których nie lubi", bo to nieprawda.
Mamy to, na co się zgadzamy.
Jeśli coś mnie unieszczęśliwia, sprawia że przez to płaczę, to po prostu tego nie robię. Żadna siła, żaden człowiek, żadna sytuacja mnie do tego nie zmusi.
I uwierz, jestem szczęśliwą osobą. Ludzie którzy mnie znają pytają skąd we mnie tyle pogody ducha, radości.

Weź też pod uwagę, że na świecie są różne osobowości. Są ekstrawertycy którzy świetnie czują się w grupie. Są przywódcy, lubiący dowodzić grupą ludzi. Są introwertycy, którzy lubią pracować w samotności i wtedy są najbardziej wydajni.
Różnorodność jest fajna.
Jeśli źle się czujesz w grupie, to po prostu inna praca czeka na Ciebie, a ta jest dla innej osoby. Ten puzzel tu nie pasuje smile

Nie wiem czemu w ogóle się zastanawiasz. Szukaj innej pracy.

42 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-03-06 16:57:49)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

@madoja - również uważam, że skoro życie jest krótkie, to niewarto oglądać się na opinie innych, którzy uważają, że trzeba dać się złamać, no bo tak trzeba i już. Nie ma co poświęcać swojego życia na stosie, bo inni uznają nas za roszczeniowych.
Sama w życiu nie chciałabym mieć takiej pracy, za żadne pieniądze, za żaden prestiż.
Cieszy mnie również to, że autorka pomimo młodego wieku ma na tyle rozumu i rozsądku, żeby nie dać się wciągnąć w myślenie, że jak nie pójdzie na lewe kompromisy, to nic z niej nie będzie. A to nie jest prawda - ludzie mają różne źródła utrzymania i sobie radzą, są szczęśliwi, spełnieni. Można żyć z konsultacji online, z kanału na youtube, z rękodzieła, z pisania książek, z prowadzenia własnej restauracji i naprawdę mnóstwa innych rzeczy. Byle sobie nie dać wmówić, że coś tam TRZEBA i że istnieje tylko jedna słuszna droga.

43 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-06 18:43:09)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Tak. Można z rękodzieła, tylko o ile nie jest się Banksym albo Grocholą a krytyka wykonanych dzieł czy czyjaś nadęta twarz przy ocenie tych dzieł będzie problemem. to znowu mamy stres i niezadowolenie.
Może, skoro autorka napisała ze samodzielna finansowo, to wróci do poprzedniej pracy, która jej taką samodzielność zapewniła?
Bo chyba niemożliwe, ze tam też byli źli ludzie dookoła..
Mozna również zmienić tylko stanowisko np

44

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Lovelynn napisał/a:

Byle sobie nie dać wmówić, że coś tam TRZEBA i że istnieje tylko jedna słuszna droga.

Totalnie!

Np. ja zatrudniałam jakiś czas kilku pracowników.
I kompletnie nie mogłam się w tym odnaleźć.
Rozpraszali mnie, musiałam wdawać się w jakieś idiotyczne "small talks".
Nie mogłam się skupić, nie byłam wydajna. Nie mogłam zachowywać się swobodnie w pracy, tylko wciąż "pod lupą".

Ktoś inny pomyślałby z poczuciem winy "jestem taka aspołeczna... dlaczego nie umiem pracować w grupie? muszę się nauczyć, muszę się przestawić, muszę to ciągnąć mimo że mi się nie podoba, bo INNI tak żyją".
(ogólnie to już dzieciom wmawia się że powinny pasować do tłumu)
Zamiast na siłę się przystosowywać, teraz pracuję sama i to jest to czego chciałam.
Moje szczęście jest dla mnie najwyższą wartością. To jest najzdrowsze podejście (przy założeniu oczywiście by nie krzywdzić innych).

45 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-06 19:44:35)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

No właśnie! Zidentyfikowalas problem, bo wiesz że efektywniej pracujesz sama, wydedukowałas co bardziej się opłaci, poszła analiza i decyzja.
Gdybyś nie szukała odpowiedzi na pytania, to może w ciemno idąc do tej pory wymieniałabys  pracowników?
To co mnie uderza u autorki, to że ona tego nie robi,idzie do psychologa o drażnią ją pytania, bo powinna być zrozumiana od razu, beż zdawania pytań i konieczności odpowiedzi na nie.
Tu nie chodzi o uparte trzymanie się prestiżowej niby pracy, tylko niechęć do pracy nad sobą. To nazywam roszczeniowością .

46

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Niechęć do zmian to nie jest roszczeniowość.
To strach przed opuszczeniem strefy pozornego komfortu.

47 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-06 21:25:17)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Sama niechęć nie, ale jeśli doda się do tego podejście do psychoterapii typu płacę, gdzie recepta i posty  z innych wątków to wygląda już inaczej.
Samą niechęć do zmian można tłumaczyć strachem.i wtedy kogoś zachęcać, dodawać mu odwagi.
Jednak ludzie nie chcą zmian gdy mają jakąś korzysc z narzekania

48

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Ela210 napisał/a:

To co mnie uderza u autorki, to że ona tego nie robi,idzie do psychologa o drażnią ją pytania, bo powinna być zrozumiana od razu, beż zdawania pytań i konieczności odpowiedzi na nie.

Też mnie to uderzyło. Nawet zaczęłam pisać wypowiedz na temat, ale sobie dałam spokój.
Jakby ten psycholog nie wiem co miał zrobić, wysłuchać i w milczeniu przytulić? Adorować wypowiedzi? Nie zadawać pytań, by nie spowodować rysy na zrozumieniu, które "powinno być podstawą w gabinecie psychologa, wydawałoby się" ?
Nie szkoda to czasu na terapię przy takim podejściu?

49

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Psycholog to nawet nie jest drogowskaz, ale ktos kto zadaje pytania. To nie jest ani droga, ani kierunek. To sa tylko pytania i osoba i tak idzie sama.
Oczekiwanie recepty na szczescie jest naiwne.

50

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Ulala, przeczytałam post autorki i jakbym widziała siebie. Praca w dużej spółce, gdzie fałszywie mili ludzie (w tym szefowa, która potrafi przyczepić się o najmniejszą rzecz) codziennie kopią nowy dołek, a co niektórzy z wyższych stanowisk pokazują na wszystkie strony świata, kim to są oni <władcy swiata zajmujący wysokie stanowiska wyłącznie ze wzgledu na znajomości>, a kim są inni <czyt.: nikim>. Podobne dylematy mam, chociaż w mojej pracy raz jest super, ale następnego dnia może być tak źle (i to niekoniecznie dlatego, że coś źle zrobiłam), że mam ochotę rzucić na stół wypowiedzenie. W dodatku ja wykonuję swoje obowiązki i zarazem cudze, za które ofkors kto inny bierze pieniądze. Za szefową w sumie też wiele robię, a potem słyszę jak mówi o czymś, co ja zrobiłam np. "napisałam", "zrobiłam"...chociaż ona nawet palca do tego nie przyłożyła...

Dobrze ktoś napisał o strefie komfortu - ciężko z niej wyjsć nawet jeśli chodzi o pracę, bo:
- lęk przed szukaniem nowej
- przyzwyczajenie
- zżycie z ludźmi
- pewne przyjemne profity niekoniecznie w postaci pienięznej (przynajmniej u mnie tak jest)

Doskonale rozumiem Cię droga autorko, dla mnie też niedziela jest bardziej depresyjnym dniem niż poniedziałek, ale mimo wszystko nie potrafię podjąć decyzji o odejściu z obecnej pracy, bo coś mnie tam trzyma. Może to jakaś nadzieja? Nie wiem. Wiem na pewno, że kiedyś może przyjść moment, w którym naprawdę czara goryczy się przeleje ale wiem też, że jakbym odeszła, to bardzo bym tęskniła.

51 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-09 19:21:42)

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
trx napisał/a:
Ela210 napisał/a:

To co mnie uderza u autorki, to że ona tego nie robi,idzie do psychologa o drażnią ją pytania, bo powinna być zrozumiana od razu, beż zdawania pytań i konieczności odpowiedzi na nie.

Też mnie to uderzyło. Nawet zaczęłam pisać wypowiedz na temat, ale sobie dałam spokój.
Jakby ten psycholog nie wiem co miał zrobić, wysłuchać i w milczeniu przytulić? Adorować wypowiedzi? Nie zadawać pytań, by nie spowodować rysy na zrozumieniu, które "powinno być podstawą w gabinecie psychologa, wydawałoby się" ?
Nie szkoda to czasu na terapię przy takim podejściu?

Droga trx , mi właśnie było szkoda czasu.. ale przy podejściu pani psycholog. Kiedy zaczęłam jej opowiadać między innymi o swoich wątpliwościach i uczuciach związanych z pracą to miałam wrażenie jakby się obruszyła, bo spytała "Czy oczekuję potwierdzenia z jej strony", że źle się czuję w tej pracy. Nie była wogóle w stanie dostrzec problemu jaki jej próbowałam nakreślić (nie tylko argumentując, że "nie czuję tej pracy") tylko na siłę próbowała obalać moje argumenty zamiast przyjrzeć się temu co mi przeszkadza. Gdy opowiadałam jej o swoich innych problemach to stwierdziła, że najwyraźniej wcale nie chcę zmian. Kiedy zaproponowałam, że będę czytać pamiętniki w gabinecie (przedstawienie zapisków ułatwiłoby poznanie mojej historii i postęp terapii) pani psycholog stwierdziła, że nie będzie pracować w ten sposób.. Bez komentarza więc.

Może jestem niedzisiejsza, ale uważam, że brak zrozumienia jest nieprofesjonalnym podejściem w gabinecie psychoterapeuty zwłaszcza, jeśli każda wizyta kosztuje i to niemałe pieniądze. Myślę, że jak najbardziej mam prawo oczekiwać, że specjalista mnie zrozumie (Co nie oznacza, że ma temu przyklaskiwać!), da jakieś narzędzia do zmiany (zaproponuje jakieś techniki pracy nad sobą, cokolwiek) zamiast tylko rozgrzebywać przeszłość (co robiłam już wielokrotnie w ciągu życia). Niestety ale mam wyrobione zdanie na ten temat (a przynajmniej tej pani).  Niestety po każdej wizycie wychodziłam sfrustrowana.

Winter.Kween:

Oczywiście, jasne, że nie oczekuję, ze ktoś za mnie wykona pracę nad sobą. Wiadomo. Psycholog moim zdaniem powinien nakierowywać, dawać narzędzia, wskazywać prawidłową drogę, zadawać pytania, rozumieć punkt widzenia pacjenta. Niestety jeżeli twoim zdaniem  psycholog tylko zadaje pytania to równie dobrze mogę kupić książkę i sama sobie zadać takie pytania (A może jednak zmienić psychologa?) i wykonać pracę nad sobą.

Ela210 napisał/a:

No właśnie! Zidentyfikowalas problem, bo wiesz że efektywniej pracujesz sama, wydedukowałas co bardziej się opłaci, poszła analiza i decyzja.
Gdybyś nie szukała odpowiedzi na pytania, to może w ciemno idąc do tej pory wymieniałabys  pracowników?
To co mnie uderza u autorki, to że ona tego nie robi,idzie do psychologa o drażnią ją pytania, bo powinna być zrozumiana od razu, beż zdawania pytań i konieczności odpowiedzi na nie.
Tu nie chodzi o uparte trzymanie się prestiżowej niby pracy, tylko niechęć do pracy nad sobą. To nazywam roszczeniowością .

Skąd wiesz, że wykazuję niechęć do pracy nad sobą? Widziałam, że zadałaś sobie trud przeczytania innych moich wątków, to miłe. Jednak skąd taki wniosek? Być może taka zmiana wcale nie jest prosta? Byc może nad sobą właśnie pracuję (na co wskazuje aplikowanie choćby na takie stanwoisko, chęć rozwoju, przełamywanie strachu).

Idąc do psychologa też można źle trafić. Bezkrytyczność w tym przypadku też może zaszkodzić. I owszem, nie uważam za nic złego chęc bycia zrozumianym. I to nie żadna roszczeniowość. Psycholodzy między innymi od tego są a poza tym chyba zapomniałaś, że człowiek idąc do psychologa czuje się na tyle przybity emocjonalnie, że nie czuje ochoty na wtłaczanie na siłę argumentów, których się nie czuje. To przychodzi z czasem.. Cóż można czuć w sercu, że coś nie gra. Znać swój charakter i możliwości i po prostu źle się czuć w pewnych warunkach. Można też mieć wątpliwości co do zmian w życiu. To normalne! I chyba jednak wydaje mi się, że czuję personalny przytyk wink

52

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Żabka08, przepraszam zatem, rozumiem Cię lepiej po szerszym opisie tego, co przeszkadzało Ci podczas spotkań z psychologiem.

Po wypowiedzi, która skłoniła mnie do nieprzychylnego komentarza, odniosłam wrażenie jakby irytował Cię sam fakt stawiania przez tą panią dociekliwych pytań i jakbyś to poczytywała za brak zrozumienia.

Przykro mi, że między Tobą a psychologiem, do którego zwróciłaś się po pomoc ewidentnie nie zagrało, decyzja by nie ciągnąć tych spotkań jest pewnie słuszną decyzją, natomiast obawiam się, że żaden psycholog nie będzie osobą, która "da narzędzia i wskaże drogę", bo  na moje skromne rozeznanie w temacie psychoterapii - terapia po prostu tak nie działa.

53

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Pierwsze, co nasuwa się czytając to to zdanie "Chłopie, szkoda nerwów, rzuć to", po czym przypomniałam sobie, że mam to samo ze studiami. Wykańczam się psychicznie, normalny człowiek by to rzucił, ale no studia prestiżowe, potem praca praktycznie pewna, bo ludzi brakuje, zarobki też ok
Także no ja mimo że jestem wykończona to ciągnę dalej, zaciskam zęby i jakoś to leci, ale to Ty sam musisz zdecydować, czy stres i to wszystko Cię nie wykańcza, bo nikt za Ciebie nie zdecyduje

54

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Ja tu czegoś nie rozumie - studiować kierunek, na którym człowiek się tylko męczy i zupełnie go to nie kręci? Jeśli nawet po jakimś czasie okazuje się, że coś nam jednak nie odpowiada, to czemu mamy to z uporem ciągnąć? Bo tak wypada, bo praca będzie, ale co z tego, jeśli ta praca kompletnie nie daje nam żadnej satysfakcji?

55

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
bagienni_k napisał/a:

Ja tu czegoś nie rozumie - studiować kierunek, na którym człowiek się tylko męczy i zupełnie go to nie kręci? Jeśli nawet po jakimś czasie okazuje się, że coś nam jednak nie odpowiada, to czemu mamy to z uporem ciągnąć? Bo tak wypada, bo praca będzie, ale co z tego, jeśli ta praca kompletnie nie daje nam żadnej satysfakcji?

No cóż, sztuka wymaga poświęceń. Jak spojrzysz na praktycznie każdego lekarza, farmaceutę, stomatologa to wyobraź sobie, że taka osoba przeszła szkołę życia. U nas na studiach praktycznie każdy ma dosyć, każdy by to rzucił w cholerę, ale nie ma alternatywy. No ja przykładowo zastanawiałam się, czy studiów nie rzucić, po czym zaczęłam się zastanawiać, co mogę robić zamiast tego i nie mam pomysłów. Tzn mam tysiące pomysłów, ale do żadnego z nich nie jestem zbytnio przekonana. Dodatkowo szkoda czasu, bo jakbym teraz zrezygnowała ze studiów, miałabym 4 lata opóźnienia, gdzie mój rocznik już licencjaty napisał. Poza tym już przeszłam na tych studiach tyle stresu, że szkoda mi to teraz tak po prostu rzucić.
Nie ma nic za darmo. Najlepsi pracują najciężej
Zastanawiałam się, czy nie rzucić studiów medycznych, bo szkoda nerwów, bo praca niewdzięczna a pieniądze wcale nie aż takie duże. Zaczęłam rozmyślać, że może lingwistyka (zawsze interesowały mnie języki), ale moja koleżanka po językoznawstwie pracuje w firmie, do której jej wykształcenie z języków wcale nie było potrzebne, tylko nie mogła znaleźć niczego innego. Myślałam o psychologii, bo mnie to interesowało, ale podobnie- słyszałam, że średnio z pracą. Jeszcze taka w miarę jest fizjoterapia, bo to kierunek podchodzący pod dziedzinę sportu, ja trochę w sporcie siedzę, ale no mam znajomych po fizjoterapii i też twierdzą, że z pracą jest ciężko. Doszłam więc do wniosku, że już chyba teraz wolę się przemęczyć jeszcze te 3 lata i mieć spokój potem z pracą, niż teraz mieć luzy, a w wieku lat 40-50 trząść portkami, że mnie mogą wyrzucić i przechodzić podobny stres tylko za kilkanaście/dziesiąt lat

56

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

W takim razie jak to jest na samym początku? Ludzie idą na te studia, wiedząc czego można się spodziewać i czy rzeczywiście chcą zostać tymi lekarzami czy prawnikami? Zdaję sobie sprawę, jak wyglądają studia medyczne czy pokrewne, bo też mam tam znajomych, tzn tych, którzy skończyli. Za każdym razem, jak o studiach opowiadali, nikt nie mówił, że jest łatwo. Może nawet też narzekali, ale wszystko wskazywało na to, że chcą te studia skończyć i podjąć pracę w zawodzie i własnie tam też pracują. Sam skończyłem nieporównywalnie lżejsze studia, choć też było momentami sporo nauki pamięciowej. I powiem szczerze, że tez nieraz miewałem chwile zwątpienia, kiedy po prostu chciałem to rzucić w cholerę. Jedno jest pewne: na pewno nie podjąłbym się studiowania kierunku i podjęcia pracy w zawodzie, który od początku, kompletnie mnie nie interesuje. Inaczej mówiąc, moją intencją jest poszukiwanie za wszelką cenę zatrudnienia związanego z zawodem wyuczonym. Wiem po prostu, że jest gdzieś kierunek, gdzie chce podążać. Jak bardzo się do tego zbliżę, to się okaże..

57

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
bagienni_k napisał/a:

W takim razie jak to jest na samym początku? Ludzie idą na te studia, wiedząc czego można się spodziewać i czy rzeczywiście chcą zostać tymi lekarzami czy prawnikami? Zdaję sobie sprawę, jak wyglądają studia medyczne czy pokrewne, bo też mam tam znajomych, tzn tych, którzy skończyli. Za każdym razem, jak o studiach opowiadali, nikt nie mówił, że jest łatwo. Może nawet też narzekali, ale wszystko wskazywało na to, że chcą te studia skończyć i podjąć pracę w zawodzie i własnie tam też pracują. Sam skończyłem nieporównywalnie lżejsze studia, choć też było momentami sporo nauki pamięciowej. I powiem szczerze, że tez nieraz miewałem chwile zwątpienia, kiedy po prostu chciałem to rzucić w cholerę. Jedno jest pewne: na pewno nie podjąłbym się studiowania kierunku i podjęcia pracy w zawodzie, który od początku, kompletnie mnie nie interesuje. Inaczej mówiąc, moją intencją jest poszukiwanie za wszelką cenę zatrudnienia związanego z zawodem wyuczonym. Wiem po prostu, że jest gdzieś kierunek, gdzie chce podążać. Jak bardzo się do tego zbliżę, to się okaże..

Ale wiesz, że można być zainteresowanym danymi studiami i ich jednocześnie ich nienawidzić? Nie wiem, jak na innych kierunkach, ale u nas nie ma ludzi z pasji. Tzn to są może pojedyncze osoby na roku. Większość idzie tam właśnie dla pewnej pracy i w miarę dobrych zarobków wyższych niż najniższa krajowa
Prawo jest trudne, kierunki na politechnikach też są trudne, ale jednak jak spojrzę na studentów zwykłych uniwersytetów oraz politechnik nie są oni tak zmęczeni i wypaleni jak my. No moja współlokatorka studiuje farmację, ma siostrę bliźniaczkę na prawie i cały czas się wkurza, bo sama siedzi non stop w książkach, a siostra na prawie chodzi po imprezach. Tylko tak jest teraz, ale zarobki i perspektywy pracy są lepsze po farmacji niż po prawie i współlokatorka o tym wie, zagryza zęby. Ja staram się robić to samo
Gdyby każdy wymiękał, to nie miałby nas kto leczyć

58

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

No właśnie kompletnie tego nie jarzę smile Jeżeli czegoś nienawidzę, to tego nie robię smile A motywacja  w postaci wysokich zarobków jednak nie będzie wystarczającą motywacją, skoro mam leczyć czy ratować ludziom życie. Sam po biol - chemie w liceum, rozważałem sporo kierunków związanych z tym profilem, ale medycyna odpadała. Nie wiem, czy dałbym radę ze względu na ilość materiału czy stres, raczej psychiczna blokada przed odpowiedzialnością o czyjeś życie a może nie tak wielkie zainteresowanie tematem, jak kierunki bardziej przyrodnicze. Powiem szczerze, że jeśli widzę takie podejście studentów medycyny, to strach chorować, bo leczyć mnie mają ludzie, którzy się do tego nie przykładają albo robią to z przymusu. Z drugiej strony, jeśli dzisiaj ludziom na studiach zależy głównie na imprezach a nie na nauce, to się nie dziwię, że narzekają. Słowem idąc na kierunki lekarskie raczej nie spodziewałbym się sporej ilości wolnego czasu. Może podejście ludzi z mojego rocznika było nieco inne, kto wie. Zresztą na swoje drodze spotykałem właśnie więcej lekarzy
(a trochę ich było), którzy sprawiali wrażenie ludzi pogodnych, dla których praca nie jest jakimś zesłaniem, przynajmniej nie patrzyli na pacjenta, jak na kogoś, kto tylko im zabiera cenny czas.

59

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
bagienni_k napisał/a:

No właśnie kompletnie tego nie jarzę smile Jeżeli czegoś nienawidzę, to tego nie robię smile A motywacja  w postaci wysokich zarobków jednak nie będzie wystarczającą motywacją, skoro mam leczyć czy ratować ludziom życie. Sam po biol - chemie w liceum, rozważałem sporo kierunków związanych z tym profilem, ale medycyna odpadała. Nie wiem, czy dałbym radę ze względu na ilość materiału czy stres, raczej psychiczna blokada przed odpowiedzialnością o czyjeś życie a może nie tak wielkie zainteresowanie tematem, jak kierunki bardziej przyrodnicze. Powiem szczerze, że jeśli widzę takie podejście studentów medycyny, to strach chorować, bo leczyć mnie mają ludzie, którzy się do tego nie przykładają albo robią to z przymusu. Z drugiej strony, jeśli dzisiaj ludziom na studiach zależy głównie na imprezach a nie na nauce, to się nie dziwię, że narzekają. Słowem idąc na kierunki lekarskie raczej nie spodziewałbym się sporej ilości wolnego czasu. Może podejście ludzi z mojego rocznika było nieco inne, kto wie. Zresztą na swoje drodze spotykałem właśnie więcej lekarzy
(a trochę ich było), którzy sprawiali wrażenie ludzi pogodnych, dla których praca nie jest jakimś zesłaniem, przynajmniej nie patrzyli na pacjenta, jak na kogoś, kto tylko im zabiera cenny czas.

No ale powiedz, czy to wina studentów, że mają robione pranie mózgu na studiach? Od znajomych wiem, że studia medyczne za granicą nie są tak stresujące i pracochłonne. Nawet zagraniczni u nas mają lepiej. Niestety jest jak jest, musimy to przeżyć. Dużo ludzi się dziwi, czemu medycy nie mają w sobie empatii. Też się dziwiłam, ale teraz widzę, że po prostu tego uczą na studiach i no póki polityka się nie zmieni to będzie jak będzie
"Z drugiej strony, jeśli dzisiaj ludziom na studiach zależy głównie na imprezach a nie na nauce, to się nie dziwię, że narzekają"- dlatego nie każdy może studiować wymagające kierunki. Kto dużo imprezuje nie kończy na tym dobrze. U nas byli tacy imprezowi na 1 roku. Po 1 roku się ulotnili. Takie życie. Mnie to nie przeszkadza, bo nie lubię imprez, ale gorzej niestety, że nie ma czasu na hobby czy pracę dorywczą i to akurat boli
"Powiem szczerze, że jeśli widzę takie podejście studentów medycyny, to strach chorować, bo leczyć mnie mają ludzie, którzy się do tego nie przykładają albo robią to z przymusu."- przykro mi to mówić, ale też jesteśmy tylko ludźmi. Mamy prawo być zmęczeni. Pokaż mi ludzi, którzy tak ochoczo chodzą do pracy. Ja nie znam nikogo takiego. Nawet największa pasja powielana na etat przez 40 lat nudzi

60

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Nie wiem, na czym miałoby polegać to pranie mózgu..Może to po prostu kwestia systemu edukacji w szkolnictwie wyższym..Z drugiej strony wolę, żeby lekarz w momencie badania pacjenta nie podchodził do tego znowu aż tak skrajnie emocjonalnie, bo przecież trzeba nieraz zachować zimną krew przy leczeniu pacjenta. Osobiście do końca życia nie zapomnę mojego onkologa prowadzącego, który za każdym razem na kontroli się uśmiechał i podawał rękę na powitanie smile
Wszyscy są tylko ludźmi, ale jeśli już na samym początku się ludzie zniechęcają, to daje do myślenia. Kierunki studiów są różne wiadomo, ale szczerze mówiąc to nawet nie zdziwiłoby mnie to, jakby ktoś w ten sam sposób narzekał na studia, będąc na jakimś podrzędnym kierunku, nie wymagającym wiele wysiłku. Wierzę naprawdę, że studia medyczne nie należą do lekkich, bo, jak mówiłem, mam wgląd prze znajomych. Biologia przy tym, to spacerek, ale bywały czasami chwile zwątpienia. Kilka kierunków po biol- chemie, wydawały  mi się szczególnie ciężkie, na czele z medycyną i wiedziałbym na początek, że będzie ostro. Teraz większość ludzi, poczynając od pokoleń z mojego rocznika, nie wyobrażają sobie pracy w jednym miejscu przez te kilkadziesiąt lat. Dla naszych rodziców to była norma, moja Mama właśnie przepracowała ponad 40 lat w służbie zdrowia, w tym 27 lat w jednym (!) zakładzie pracy.

61

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Bardzo proszę o zakończenie off topu i o powrót do tematu wątku.
Mocno nam się rozmydlila dyskusja przez te studia medyczne ...

62

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Sorry, rozpędziłem się smile Autorka wątku chyba gdzieś się ulotniła..

63

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Jasne, kończę temat
Właśnie autorka gdzieś uciekła

64

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
bagienni_k napisał/a:

Sorry, rozpędziłem się smile Autorka wątku chyba gdzieś się ulotniła..

Jestem jestem, po prostu dopiero teraz mam możliwość odpisania smile

Ze studiami to też chyba śliski temat. W dużym skrócie - wiadomo, zawsze trzeba przysiąść nad materiałem, trochę się postresować, trochę popracować, ale jednak zawsze gdzieś na końcu finalnie powinniśmy w życiu odczuwać jakieś zadowolenie. Niestety również nie wierzę w zmuszanie się do studiowania czegoś czego się nie lubi lub studiowanie czegoś co się lubi ale nas po prostu wykańcza i frustruje finalnie.

Moim marzeniem co do wątku glównego jest spokojniejsza praca smile Myślę, że nie każdy się nadaje do takiego stresu, nie każdy potrafi funkcjonować tak. Ja do tej pory unikałam sytuacji stresowych, skupisk ludzi, załatwiania spraw, ról przywódczych (jak choćby np przewodniczący klasy itp). Dlatego od razu nie uciekam i daję sobie szansę na zaadaptowanie się do takiego trybu życia. Na chwilę obecną jest dobrze ale zdaję sobie sprawę, że pewnie za około tydzień-dwa do miesiąca znów nerwowo będę się wykańczać, popłakiwać, smutać.. nie wiem czy to ma sens

65

Odp: Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?
Żabka08 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Sorry, rozpędziłem się smile Autorka wątku chyba gdzieś się ulotniła..

Jestem jestem, po prostu dopiero teraz mam możliwość odpisania smile

Ze studiami to też chyba śliski temat. W dużym skrócie - wiadomo, zawsze trzeba przysiąść nad materiałem, trochę się postresować, trochę popracować, ale jednak zawsze gdzieś na końcu finalnie powinniśmy w życiu odczuwać jakieś zadowolenie. Niestety również nie wierzę w zmuszanie się do studiowania czegoś czego się nie lubi lub studiowanie czegoś co się lubi ale nas po prostu wykańcza i frustruje finalnie.

Moim marzeniem co do wątku glównego jest spokojniejsza praca smile Myślę, że nie każdy się nadaje do takiego stresu, nie każdy potrafi funkcjonować tak. Ja do tej pory unikałam sytuacji stresowych, skupisk ludzi, załatwiania spraw, ról przywódczych (jak choćby np przewodniczący klasy itp). Dlatego od razu nie uciekam i daję sobie szansę na zaadaptowanie się do takiego trybu życia. Na chwilę obecną jest dobrze ale zdaję sobie sprawę, że pewnie za około tydzień-dwa do miesiąca znów nerwowo będę się wykańczać, popłakiwać, smutać.. nie wiem czy to ma sens

Studiowanie czegoś, co nas zaczyna frustrować to nic dobrego dla psychiki. Ja jednak jestem narażona na ciągły stres, ale jak zaliczę przedmiot to czuję się szczęśliwa i spełniona, ale fakt, że dużo osób od nas rzuca po prostu te studia

Co do Ciebie autorko skoro wcześniej unikałaś sytuacji stresowych to jesteś może po prostu nieprzyzwyczajona? Może spróbuj najpierw popracować nad stresem z psychologiem, bo powiedzmy sobie szczerze, każda bardziej odpowiedzialna i lepiej płatna praca w większości przypadków wiąże się ze stresem mniejszym lub większym, więc spróbuj to pokonać, jak się nie uda, to wtedy zrezygnuj, bo nie ma co się wykańczać psychicznie, ale wtedy będziesz mogła powiedzieć, że zrobiłaś co mogłaś i jesteś z siebie dumna. Generalnie jestem przeciwna poddawaniu się bez walki, więc sama rozumiesz...wydaje mi się, że jeśli praca dobrze płatna to może warto popracować nad stresem trochę?

Posty [ 1 do 65 z 72 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Czy warto się męczyć w pracy w imię prestiżu?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024