No i teraz zgupiałem, w nocy przyszła do mnie bo nie śpie z nią oststnio, chciała się przytulić - prosiła o zgodę, żebyśmy narazie normalnie rozmawiali, bez pytań bo się nerwowo wykończymy!!!! A do rozmowy kiedyś wrócimy ale nie teraz bo ma dość złych myśli...
Teraz kwestia wyjaśnień, moja żona nie miała przede mną praktycznie nikogo - spotykala się z jakimiś kolesiami, ale olewali ją - nikt się nią nie interesował, jedyny poważny związek gdzie coś iskrzyło był koleś z pracy - gdzie pękło bo ją porzucił kiedy się zauroczyla i wrócił do byłej! Miała kilku adoratorów ale nie w jej typie - jest osobą myśliwego, dużo myśli i dłamsi w sobie - a najgorsza wada, że pamięta 20 lat wstecz, nie wymazuje złych emocji. Wszystko w niej siedzi!!!! Tak naprawdę jak byliśmy, że sobą była i nadal jest bardzo nie dowartościowana - wiele razy jej mówiłem, że jest piękna ale nie docierało to do niej!!!! Wiele razy próbowałem ale jak grochem o ściane!!!! Były awantury stres w pracy - wyżywała się na mnie, w domu mnie przestawiała, miała zły okres a ja wtedy się oddaliłem od niej... potem jej przeszło, chciała powrotu, naprawy ale ja już nie słuchałem - może nawet nie chciałem dobrze mi było z tym!!! Komplementów ode mnie miała mało, to fakt ale wiele razy mówiłem o niej ciepło!!! Prezenty były - cieszyły na chwile i dość. Ona to źle odbierała - chyba nawet w to nie wierzyła!!!! Tłumaczy się, że wie co mi zrobiła ale tak jej wszystkiego brakowało, że musiała sie upewnić, chciała się dowartościować poznać kolesia, żeby jej powoedział kilka komplementów - bo tak się źle ze sobą czuje... miała iśc do psychologa trochę mojej winy, że nie naciskałem a zamiotłem problem pod dywan!!!! Myślałem, że się problem sam rozwiąże!!! Sex nasz ją nie satysfakcjonował, brakowało jej miłości, a sex był nudny mówiła mi o tym wiele razy ale sama nic w tej kwestii też nie robiła - poznała kolesia, zwierzyła mu się ze swoich problemów... on był miły, miał ją w garści, rozwaloną kobietę psychicznie, którą jest do dzisiaj.... Rozmawiali, zbliżyli się do siebie, on wiedział co ma jej mówić - pocieszał ją w trudnych chwilach, był miły a mnie nie było. Zaczęła się uśmiechać przy nim, a na tym jej najbardziej zależało, żeby się uśmiechać jak dawniej!!!! Potem wiadomo weszli na temat sexu, jak on widzi sex a jak ona - sama mówiła, że była tak podekscytowana, że musiała to sprawdzić jak wyglądać może sex z innymi. Wie, że źle robiła teraz tego żałuje bo wraca do tego czasami. Zawierzyła obcemu kolesiowi, uwierzyła w jego bajki, on ją pocieszał, że nie dziwi się, że tak robi bo ja jako mąż zasługuje sobie teraz na to!!!! Wiem, że gość był cwany urobił sobie ją jak chciał, a przy tym mnie obrażał tak, że ona o tym nie wiedziała... Najgorsze co mógł zrobić, to powiedział jej, że jeżeli chce on może już dzisiaj ją przygarnąć, wraz z dzieckiem - pomóc jej i sprawić, że będzie szczęśliwa( po dwóch miesiącach znajomości przes internet, znacie moje zdanie nie będe komentował)... Obcy facet taki dobry, obiecał prawie gwiazdkę z nieba!!! A mąż z boku ślepy - na szczęście nie uwierzyła w to do końca, nie dała się zbałamucić. Sami widzicie jak koleś to wykorzystał!!! Wiem, że to siedzi w niej, nie wierzy w to ale czasami podświadomość mówi, a może on był by lepszy!!! Gość jej nie olał - pierwszy co jej nie olał!!!! Zakończyła z nim znajomość - teraz wie, że to nie było uczciwe, nie chciała z nim wiązać przyszłości ale chciała się dużo dowiedzieć jak inni fsceci widzą... otaczającą rzeczywistość.
Teraz jej siostra - o 4 lata starsza, znam ją bo chodziłem z nią do tej samej klasy. Samotna nie miała nigdy nikogo, żadnego chłopaka!!!! Rodzice ją ograniczali żadnych wyjść z domu, poznała chłopaka - pierwszegl i ostatniego, miała dużo ograniczeń, moja żona też ale mogła więcej niż od starszej siostry. Nie była pewna do ślubu ale wyszła za mąż - matka nalegała nawet na to, żeby potem nie żałowała, że zostsnie sama. Dwójka dzieci- mąż mało mówny cichy chłop, ona wszystko robiła w domu, zajmowała siędziećmi, zakupami, obiadem, sprzątaniem itp. To trwało lata - do tego rodzina męża - awantury z teściami, nie akceptowali jej, rodzina cała z niej się śmiała bo była dziewczyną przy kości!!!! Wytrzymywała tak kilkanaście lat, może 8-10 nawet, miała gechennę, mąż nigdy jej nie bronił, mało z nią rozmawiał - plusy zarabiał kase, przytulał się i kupował prezenty tyle!!!! Prawie się załamała - wkońcu dotarło do niej, że musi się podnieśc - znalazła pracę, zabrała się za swoją figurę - poznała nowe osoby!!!! Zaczęła się uśmiechać i zaczęło ją życie cieszyć ale jedno pozostało bez zmian - żal do męża, setki tysięcy rozmów do męża, żeby się zmienił, pomagał jej itd. - on nadal ślepy, tak jest do dzisiaj!!! Próbowała wywołać zazdrość u swojego męża opowiadała historie jak koleś do niej zalatywał - żeby jej mąż to słyszał był zazdrosny, walczył o nią ale NIC!!!! 5 lat pracuje, zmieniła się, dalej to samo jej mąż praca dom - spanie, czasami sex i garaż!!!! Nie widzi jej, zero komplementów, kupiła suknie na wesele - obraźił ją, że źle wygląda!!!! Siostra mojej żony już od dłuższego czasu zaczyna żałować ślubu z nim, zastanawia się czy się aż tak nie pomyliła.Ma żal do matki, że ją tak izolowali, że ją namówiła na ten ślub bo głupia była, miała wtedy 22 lata. Odwróciła się od rodziców, mało ich odwiedza ma żal, poznała towarzystwo i nowego amanta, nie wiem jak tam bardzo się rozwinęła sytuacja... wiem tylko, że ktoś jest - było fajnie przez chwile ale teraz cierpi, wysyła mojej żonie informacje od niego, doradza się - ma oparcie u siostry - mojej żony. Zwierzają się siostry sobie, trwa to przynajmniej od 4 miesięcy!!!! Żona nie chce mi nic powiedzieć, tłumaczy, że to nie moja sprawa!!!! Jak dochodzi to awantur - mówi w złości, że jej siostra jest załamana, dostrzętnie rozwalona psychicznie, uśmiecha się na zewnatrz ale w głebi duszy cierpi!!!! Mówi, że zależy jej na siostrze i nigdy nie wybaczyla by sobie jak by się jej coś stało - jest aż tak źle, ponoć były myśli o samobójstwie!!!! Mówiłem żonie żeby jej powiedziała żeby poszła do psychologa - mówi, że wiele razy mówiła o tym ale nie!!!! Trwa to do dzisiaj - moja żona ma problemy ze mną, bo nie zawsze jestem miły, wraca wszystkk co mi zrobiła!!!! To jeszcze jej siostra!!!! Wiem, że cierpi - schudła, mało je i co chwile zalicza toaletę...
Dlatego jestem taki pogubiony, z jednen strony denerwuje mnie moja bezradność!!! Nic nie mogę zrobić, rozmawiałem z jej siostrą okłamuje mnie, że wszystko OK. Kiedyś przyjechała do nas - wyciagnęła wódkę i chciała się upić - była taka zła!! Piła jak alkoholik bardzo szybko!!! Moja żona jej zwróciła uwagę nawet, że za szybko pije nie sluchała... jak żeśmy się spotkali wszyscy ciągle wrzeszczy na swojego męża, ma o wszystko pretensję, to jest jak wołanie o pomoc - zauważ mnie wkońcu !!! On nadal ślepy!!!
Teraz co mam zrobić zostawić żonę z tym wszystkim, to nie w moim stylu - zostawić kogoś w potrzebie, przez koronawirusa nie pracuje - zarobki się ukruciły. Koronawirus nie ułatwia sprawy, rodzice jej o niczym nie wiedzą, starsze małżeństwo!!!! Moja żona cierpi, wie jak mnie skrzywdziła bo to widać jak się czasami płaszczy, ale potem przychodzi moment żalu jaki dla niej byłem!!!! A byliśmy dla siebie źli - za wcześnie na poważne rozmowy, rana się nie goi, bo ciągle wracam do przeszłości i robie jej awantury. Kłócimy się owszem nie jak dawniej, tonujeny emocje ale mówi, że boi się mnie, że się nie zmienię, że będę ją kontrolował, że będzie jak w więzieniu jak dawniej... ja się boje jej, że teraz jest ok ale za jakiś czas zrobi to samo albo coś gorszego!!!! Walcze ze sobą, ze swoją zazdrością!!!!
Chce przerwy, żebyśmy się oddalili od siebie, na jakiś czas ona nie ma gdzie pójść - dom u rodziców stary i zimno!!!! Mówi, że chce ją wyrzucić - jest dostrzętnie rozwalona psychicznie, ze mną nie lepiej!!!!! Jak tu decydować, jak tu zrobić krok jak się nie da... koronawirus utrudnia wszystko!!!! Oto cała prawda!!!!
Moja żona mówi, że nie potrafi racjolanie myśleć, jest tak rozwalona, że nie chce narazie nic decydować, nie jest nawet w stanie!!! Z jednej strony chciała by to naprawić, ale z drugiej jest zła bo co chwile wracają awantury i boi się, że się nie zmienię. Do końca w żalu nie wie co do mnie czuje - sama to powiedziała, że mówi szczerze bo jest tak załamana, nic ją nie cieszy i nie wie co ma sobie myśleć. Nie umie sobie nic sama po układać w głowie, nie umie podjąc decyzji - boi się wszystkiego!!! Totalna załamka... Czy udaje - wydaje mi się, że nie gra, trochę ją znam, z drugiej strony koleś jej zawrocił w głowie swoją dobrocią i to nie ułatwia podjęcia decyzji... Chciała by na jakiś czas wyjechać sama, przemyśleć wszystko czy będzie tęsknić za mną i czy coś będzie czuła ale boi się o dziecko znowusz, nie ufa mi czy nie zrobię czegoś po cichu - straszylem ją rozwodę, papierami, że jej dziecko zabiorę w złości wszystko było jak się dowiedziałem o zdradzie. Teraz się z tego wycofuję, bo wiem jak synek nasz kocha ją!!! Ale ona w to nie wierzy!!!! Chce żebyśmy razem normalnie rozmawiali, bez decyzji, pytań kłótni, awantur - żebyśmy trochę ochłoneli!!! Na jakiś czas!!! Załamkę potwierdza fakt, że w ostatnim czasie zaniedbywała naszego syna, nie interesowała się nim, jakby go nie widziała!!! Oststnio jakby wróciła na właściwy tor - opiekuje się nim jak dawniej, wysłała mi wiadomość:
Kocham Cie :* i naprawde szczerze bardzo Cie przepraszam !!! Bede sie starala wszystko naprawic !!!!! I nie lez bo teraz jestes jak w depresji!!! I jestes wartosciowym mezczyzna i przuszltojnym i madrym , to ja zbladzilam i zepsulam nie ty!!!
Niedobrze mi sie robi jak patrze na siebie !!! Ot cala ja gnój i pasozyt tak sie czuję a nie ze korona wirus
Wirusem tez siw martwie tzn o malego ...
To było po naszej szczerej rozmowie chyba jednej z nie wielu co zesmy sie nie klocili!!! Potem jeszcze bylo wiele rozmow i klotni!!!! Mowi ze tak się jej walaja mysli, a jak sie klocimy to oddalam sie od niej!!!! Dzisiaj ma takie mysli - jak jest dobrze chce wrocic i widzi co zrobila - zaluje tego bardzo bo to wraca, ale jak sie klocimy znowusz zastanawia sie co dalej i ma metlik w glowie... nie jest w stanie racjonalnie myśleć na chwilę obecną...
Nie wiem może jestem idiotą i chce widzieć nadzieje, ale na obecną chwilę to ja się waham i mam teraz mieszane uczucia. Nawet teraz bardziej nie chce z nią być, czuje wstręt i lekkie obrzydzenie. Co się ze mną dzieje ??? Zawsze byłem silny w miarę stanowczy a teraz jak 4 litery czyli d.... Mam takie obawy, że się zaangażuje a ona za pół roku powie spadaj, albo zaufam jej a ona za jakiś czas znowu da mi popalić!!! Znowusz oleje ją, skrzywdzę syna a może jest malutkie światełko w tunelu... wiem, że jest za wcześnie nawet bardzo wcześnie.... a ja jak zawsze w gorącej wodzie kapany!!!
Widzę, że mnie obserwuje czasami i jak np. wcześnie rano coś robie na komórce, to się zlości, np. dzisiaj zadzwoniła koleżanka z pracy coś zapytać, to lekko podsluchiwała, pytała czy jej mama może dzwoni... a ja mówie nie i koniec tematu... wiem, że to może nie wporządku i troche złośliwe ale wyczuwam lekką zazdrość u niej... czy to dobry znak ??? Czy może złudne i niepotrzebnie sobie robię nadzieje...