Witam
Mam ogromny problem. Mysle, ze ciagnie sie On juz ze mna od bardzo dawna ale od jakiegos czasu jest bardzo duzy i poprostu juz nie wiem jak Sobie z nim dac rade.
Problem mysle, ze siega domu rodzinnego. Ojca nie mialem bo odszedl od mamy kiedy sie urodzilem. Mama przeszla Swoje perturbacje z ojcem. Byl bokserem i dawal jej wycisk. Dala Sobie rade na Swoje sposoby. Znalazla innego faceta - nie wiem czy sie starala i do jakiego stopnia bo nie rozumialem tego. Na pewno pila alkoholu sporo bo to glownie pamietam. Imprezy. Poznala innego faceta. I zyla z nim 20 lat. Rozeszli sie wkoncu. Facet rowniez pil. Klocili sie i to nie tak lekko. Slownie tez nie tylko. Bili sie. Policja itd. Takich sytuacji pamietam wiele. Mezczyna przyszel czas, ze i mnie uderzyl. Raz drugi trzeci az dostal ode mnie tak, ze stracil zeby. Zlamal sie mocno. Ani z mama ani z nim nie czulem wiezi wiec zaczalem od nich uciekac... Od mamy bardziej bo jest osoba bardzo ciezka. Bardzo sie klocilismy z mama. Facet od niej sie wyprowadzil wkoncu. Ja jako mlody czlowiek zaczalem chodzic po imprezach i poznawalem nowych ludzi. Wkoncu na jednej z imprez poznalem dwoch takich z ktorymi poszedlem do sklepu i Oni obili komus mocno twarz i cialo. Ukradli telefon. Ja stalem obok i jedyne wtedy co pomyslalem to by to sie szybko skonczylo. Poszedlem do domu - Oni dalej pic chyba. Naprawde tak bylo. Nie oczyszczam Siebie. Tu chodzi o sytuacje. Z tego powodu trafilem do wiezienia na rok. Wspoludzial bo nie zglosilem tego zdarzenia. W wiezieniu walka z Soba otoczeniem itd. Dalem rade. Wtedy myslalem, ze psychicznie jestem twardy. I taki chyba bylem. Mama dostawala alimenty na mnie ale zapominala o paczkach dla mnie. Pracowalem wiec nie chodzi o to, ze ich nie bylo. Ale dowiedzialem sie, ze z alimentow utrzymywala kolege bo ten tez nie mial gdzie isc. Na pytanie gdzie sa pieniadze z alimentow odpowiedz wkoncu padla z jej ust. Wiecie jak to dziala na glowe? Bardzo... Brak jakiejkolwiek wiary w rodzine. Zniszczylo sie wiele. Od czasu wyjscia mieszkalem jeszcze u mamy. Ale klotniom nie bylo konca. Dostalem mieszkanie. Remontowalem. W miedzyczasie poznalem jedna kobiete. Bylem z nia 1,5 roku. Zaszla w ciaze. Mama nie zaakceptowala dziewczyny. Rozumiecie? Mama. Co Ja myslalem niewazne. Dziecko zmarlo w brzuchu w 4 miesiacu. Kobieta wszystkie zale zrzucila na mnie. Ja cierpialem Swoje a to zrzucila na mnie dobilo. Staralem sie ale poznala kokgos po drodze i wyjechala do Anglii. Przez 1,5 roku spalem po 3 godziny na noc. Stres. Taki jestem. Po dwoch latach przerwy znalazlem inna kobiete. Prostytutke ekskluzywna. W weekendy zarabiala. Ja w miedzyczasie skonczylem 3 kierunki szkoly sredniej - wszystko w jednym czasie wiec czasu nie zabralo to zbyt wiele. Z kobieta prostytutka nawet nie myslalem czegokolwiek ukladac. Wiadomo. Mi to nie przeszkadzalo. Po roku czegos takiego rozszedlem sie. Musialem zamieszkac znowu z mama bo mieszkanie dalej bylo w remoncie.2 rok. Po rozejsciu zaczalem szukac wsparcia. Znalazlem bardzo dobra kolezanke. Mamie sie nie spodobala. Miala troche zeza. Nie o to hcodzilo mi bo byla bardzo dobra osoba - to bylo wazne. Mama co chwile, ze nie mam co u niej szukac jak Ona wyglada... Nieporozumienie jakies. Wbila mi do glowy stres i sie rozszedlem. Ona ma juz faceta i dzieci. Super zwiazek stworzyla. Ja znalazlem inna kobiete. Z dwojka dzieci. To jest kobieta z ktora chcialem stworzyc swiat Swoj. Co na to mama?? Co to za kobieta... Ma dwojke dzieci. Zniszczysz Sobie zycie. Mieszkalem juz z nia i z dziecmi. Bylo super. Kazda mozliwosc spotkania konczyla sie jednym... Wyzwiska jaka to Ona to k... Ma dzieci kazde z innym. I bez zadnych ale ostro po niej jechala. Za kazdym razem. Moja kobieta dawala jej zawsze szanse. Dla mnie... Staralismy sie wkoncu unikac wizyt u niej. Czesto rozmawialismy bo wierzylismy, ze sie cos zmieni. ALe nie. Za kazdym razem coraz gorzej. Moja kobietka tez nie dawala wkoncu luzu. Bo i dzieci juz byly wyzywane i Ona. Ja przyjalem droge mojej kobiety. Bo ja wlasnie wybralem i po tym wszystkimm co sie do tej pory dzialo chcialem juz tez ukrocic spotkania z mama do minimum. Mama rozmawiala z rodzina cala... Nie szczedzila slow dobrych na temat mojej kobiety. Kazda rozmowa z nia a pozniej i z cala rodzina konczyla sie zle. Zaprosilem kiedys na komunie jedna z njawazniejszych kuzynek. Przyjechala z mezem i dziecmi z daleka. Ale to bylo czuc w powietrzu... atmosfera zla. Wkoncu klotnia i rzyganie wszystkim.Chore to wszystko. A Ja w srodku nie wiedzialem co juz tez robic po kilku sytuacjach... Kazdy mowil zle o mojej kobiecie. Odcialem sie od wielu osob. Od praktycznie wszystkich. Ucieklem w prace. Troszke odlozylem na bok rodzine... Swoja najblizsza i ta dalsza. Zaczalem sie bac o to co bedzie dalej. Nerwy juz nawet w zwiazku byly na takim poziomie, ze nie szlo juz czesto nawet w domu rozmawiac... Dlugo sie staralem rozmawiac z rodzina o kobiecie i dzieciach dobrze. Z mama nie. Ale wkoncu i kobiecie nerwy puscily... klotnie coraz czesciej. Mnie bolalo, ze nie mam juz rodziny i przyjaciol (przez prace rownniez). Staralismy sie pojechac do rodzinki ze strony mamy - innej nie mam. A tam zle... Zamykalismy sie oboje coraz bardziej na Siebie. Ja w praacy uciekalem od swiata. Wkoncu zaczalem sie odbijac i poznalem jakies kolezanki. Nie wiem czemu ale mialem wrazenie, ze szukam kobiet by je krzywdzic... taki syndrom? Faceci mi mowili, ze szukam w nich ojca i to czuja. Facetow w moim wieku nie lubialem. Starsi ok. Z kobieta moja sie oddalalem. Od niej i od dzieci. Zaczalem oszczedzac pieniadze. Na co? Na mieszkanie. Zaczalem sie bardzo bac zycia. Przestalem wierzyc w Siebie... Skonczylem szkoly. Skonczylem studia. Lubialem psychologie. Zaczalem analizowac wszystko. Analizowac i analizowac. Poznalem kolejne osoby. W pracy sie czulem dobrze. Szukalem kolezanek. Nie do seksu a do rozmow. Kobieta sie zamykala coraz bardziej bo myslala, ze szukam kogos na boku. A Ja chcialem sie wygadac. Zawsze Ja kochalem. Ale w domu klotnie... O wszystko juz pozniej. Ktos napisal - klotnia. Ktos zadzwonil - klotnia. Bo na pewno cos robie na boku. A Ja nigdy o tym nie pomyslalem. A slyszalem wiele razy o zdradach... Co zrobilem? Ucieklem jeszcze bardziej... Oszczedzalem kase na mieszkanie. Gdzies w podswiadomosci by uciec od niej... Chociaz kocham. Balem sie... Pojechalem na delegacje na pol roku lacznie. Tam poznalem wiele osob. Kobiecie pokazywac chcialem wszystko ale Ona miala to za zlo... Wszystkich ludzi za k... bo kazdy moze mnie zabrac... Kochala mnie. I Ja ja. Po 3 miesiacach przylecialem do domu. I wiedzialem, ze chce wszystko odbudowac. Miec dziecko. Miec dom. Bylem w 100 procentach tego pewien. Pojechalem znowu. No i sie zaczelo. Moja juz rady nie dala... klotni coraz wiecej przez telefon. Wkoncu przestalem sie kontaktowac. Zeby nie myslec zaczalem chodzic na imprezy. ALe tylko by nie myslec. Nic nie zrobilem. Az wkoncu trafila sie dziewczyna z ktora zrobilem blad. Nie trwalo to dlugo. 10 sekund. Wczesniej zdjecie zrobilismy Sobie ktore wyszlo na jaw. Przez to sie moja kobieta dowiedziala co sie stalo. Juz bylem w domu. No i kobieta sie zalamala. Ja czulem sie bardzo z tym zle co sie stalo... Przepraszalem... Ale wiadomo co to oznacza dla kobiety... Jeszcze takiej ktora tyle przeszla. Ma Swoje wady. Ale jednak zawsze Ja kochalem. Wszystko sie kumulowalo... Do matki myslalem, ze zaczne sie odzywac bo przeciez ma juz 60 lat... to tez odebrane zle przez moja kobiete... Ale kontakt utrzymywalem minimalny. Po roku czasu kobieta powiedziala, ze mam sie wyprowadzic. Co przyjalem bo juz mialem rowniez dosc sytuacji zlej... Dzieci sie nie odzywaly bo obraly strone mamy Swojej. Kilku krotnie jak sie chcialem wtracic w wychowanie uslyszalem, ze nie sa moje. Odbilem. Robilem tyle ile musialem. Strach... Rodzina caly czas bbym odszedl juz... Partnerka powiedziala, ze wrocil jej byly facet i, ze dopuszcza zycie wspolne z nim... Poddalem sie wszystkiemu. Chociaz kocham caly czas... Czy to milosc... Mama (jak zwykle z radosci chyba) powiedziala, ze moge u niej mieszkac na czas zamieszkania na Swoim. Perspektywa miesiaca lub dwoch. Spie w kuchni zeby unikac kontaktu. Nie chce za wiele od niej. Ale czulem, ze nadejdzie moment narzucenia woli... I po kilku dniach zaczyna sie. Nie mysl o niej... kiedy Ja ja kocham. Mowie o tym. Matka? To jest k... O mojej kobiecie. Z kobieta rozmawiam ale sie boje na maksa wracac. Ona mowi, ze jest szansa bo nigdy nie myslala by byc z nim a jedynie mi tak powiedziala. Przyjechalem... kochalismy sie po tygodniu rozstania. Ja ja kocham. Ale boje sie ,ze to gra... Musze zrezygnowac z calej rodziny jesli z nia bede... taka sytuacja. Przez matke. .. Chcialbym to pogodzic ale sie nie da... czasem jak mialem ciezko rozmawialem z ciocia o moich problemach. Wszystko rozeszlo sie po rodzinie i kazdy mowil, ze sie z moja kobieta mecze... Najchetniej dzisiaj bym wrocil... Ale sie boje... Dzwonie do mamy i pytam co mam kupic wracajac z pracy. Ta placze, ze ma dosc bycia ze mna w domu. Bo wczoraj jej bronilem... Kiedy Ja ja kocham. Najbardziej na swiecie. Tak mi sie wydaje. A zarazem sie boje. Zbieram na mieszkanie. Niby dla dzieci jakby dorosly ale wiem, ze podswiadomie dla Siebie... Matka jest moja laleczka voodoo. Niszczy mnie... od dawien dawna mam wrazenie chce kontrolowac moje zycie... Staram sie to odrzucic ale ciezko mi. Bo zawsze chce by bylo dobrze. Chcialbym miec spokojna rodzine. Cala. Bo kocham rodzine ze strony mamy. Ale wiem, ze teraz jestem w sytuacji gdzie moj wybor serca zniszczy juz wszystko bo ciociaz juz mi powiedziala, ze mam nie wracac do partnerki... Kiedy Ja chce... Chociaz i tutaj jest zle. Boje sie zycia. Boje sie bliskosci. Boje sie kobiet. Boje sie odpowiedzialnosci. Boje sie zycia we dwojke... We czworke. Kocham ale sie boje... Czuje, ze wkraczam w depresje. Matka mowi, ze juz mam sie wyprowadzac bo nie zamierza jzu mi pomagac. Bo wie, ze chce wrocic... Mam dosc wszystkiego. Nie wiem co zrobic. Nie chce miec takich wyborow. Kazda partnerka byla zla... kazda... Juz nie chodzi o rozejscie z partnerka... chce wrocic ale czy da sie cos jeszcze z tego wybudowac?? nie wiem. Ale to co ze mna robia najblizsi... Mam 35 lat a emocjonalnie sie czuje jak dziecko zagubione w lesie... Moze i to minie ale chcialbym zniknac z tego swiata. Bo nigdy nie bedzie dobrze. Strach niszczy zwiazek. Partnerka podejrzewa mnie na kazdy kroku o zdrade. Raz sie nie zawiodla... Po 7,5 roku mowienia o tym... Jak mozna miec tak zniszczone emocjonalnie zycie...
Wiesz co, w pierwszej chwili to się odetnij od mamusi. Jesteś dorosły a Twoja matka mąci Ci w życiu. Mąci, bo jej pozwalasz. Stąd też Twój strach przed życiem. Zacznij myśleć, czego Ty chcesz, nie czego chce mama, przestań się przejmować opinią mamy na temat Twoich wyborów. Sporo przeszedłeś, ale widzę, że parłeś mocno naprzód, więc i tu dasz sobie radę - tylko postaw siebie w centrum, myśl o tym, czego Ty potrzebujesz, nie mama.
Podejrzewam, ze mama jest kontrolująca przez to, że Twój ojciec odszedł od Was bardzo szybko i jakoś przelała te uczucia na Ciebie. Jednak Ty nie jesteś odpowiedzialny za jej szczęście i jej życie, tylko za swoje. Rozmawiałeś z mamą o jej wtrącaniu się w Twój wybór partnerek? Jak nie, to jej powiedz wprost, że nie życzysz sobie tego i trzymaj sie swojego słowa. Możesz też np nie informować mamy od razu jak tylko kogoś poznasz, czy jak wrócisz do poprzedniej partnerki. Powiedz mamie dopiero jak już będziesz wiedział na pewno, że to wypali - wtedy zdanie mamy tak łatwo nie zachwieje Twoją wolą. Wyprowadź się też jak najszybciej.
Szczerze... W związku w którym aktualnie jestem/nie jestem był okres 3 lat gdzie w ogóle nie miałem kontaktu z mamą. Najmniejszego. W tym czasie chciałem pojechać do rodzinki gdzie wszystko wyszło na jaw - to co mama wyrzuciła dla rodziny. Ja pisze mama ale uwierz, że bardzo ciężko mi to przechodzi przez usta/ myśl. Ciężko mi o niej myśleć. Praktycznie nie chcę. Najchętniej bym poszedł gdzieś do kolegi ale każdy ma rodziny. Nie chcę się narzucać. Jak myślę o tym, że nie zostało jej wiele to jest mi jej szkoda ale jak pomyślę, że jest taka jaka jest to myślę o tym by żyła własnym życiem. Powiedziała, że jeśli wrócę do partnerki to Ona się odwróci ode mnie. Szantaż na maksa. Przez te wszystkie sytuacje z kiedyś bałem się podświadomie kobiet. Mama jest taką osobą która jak się jej się coś powie mają rację będzie źle. Wczoraj przetoczyłem pewną sytuację o tym co powiedziała kiedyś na spotkaniu z rodzicami mojej kobiety to usłyszałem, że wymyślam i bronię kobiety i jej rodziny. Gdzie Ja chciałem tylko coś poruszyć. Rozmawiać się nie da. Po prostu. W wielu sytuacjach musiałbym po prostu odejść. Nie da się naprawiać. Ona ma 61 lat. Żyje sama. I mam wrażenie, że chce bym Ja również tak miał. Nie przejmuję się chyba jej opiniami. Na zewnątrz. W środku możliwe, że odbywa się to inaczej. Moja kobieta już ma dość tego wszystkiego. Przez to wszystko co się działo odbiłem od Naszego życia. Nie chcę innej kobiety ale również zdaję Sobie sprawę z tego, że pewnych ran nie zapomni. Zrobiła krok w przód gdzie tyle lat była obok. Kiedy naprawdę było źle. Zrobiła ten krok. Teraz już słyszałem, że wybrała sercem. Matka jak zwykle wygrała. Moja kobieta kiedyś mówiła, że powinienem iść na spotkania DDA bo z tym mam problem. Myślałem, że dam Sobie radę sam. A teraz widzę, że gdzieś popełniałem błędy nie do wybaczenia...
Masz do wyboru: albo staniesz się niezależnym psychicznie człowiekiem, albo zdecydujesz się na dalsze bycie zależnym od matki.
Jako człowiek i facet chcę uciec - to oczywiste. Już tak raz zrobiłem i z chęcią zrobię tak znowu. Całe, życie unikać ale tak chyba trzeba by żyć tak jak się samemu chce. Masz rację.
Twoja mama jest chyba z tych, które uważają, że żadna nie będzie wystarczająco dobra dla ich syna. Albo jest egoistką i ma w nosie Twoje szczęście.
Masz racje, to co ona robi to jest szantaż. Tyle, że tu nie ma co negocjować. Twoja mama jest starsza, może niewiele jej zostało. Jak już postawi na swoim, zostaniesz sam jak palec, a ona kopnie w kalendarz, to co wtedy? Druga rzecz, że teraz Cię szantażuje, rozwaliła Ci w sumie kilka związków, ale jest stara, będzie niedługo potrzebować Twojej pomocy bardziej niż Ty jej. Niech się odwraca - ciekawe kto do kogo pierwszy po pomoc przyjdzie.
Adi, nie wolno ulegać szantażystom. Z zasady, gdyby ktoś mnie szantażował w ten sposób, na pewno nie wybrałabym szantażysty, bo to nie wypływa z dobrego serca ani z troski. To jest egoizm w czystej formie, chęć kontrolowania, zachowania na zawsze na własność. Ty masz całe życie przed sobą, nie możesz się podporządkowywać mamie.
Czy Twoja mama ma jakieś konkretne argumenty przeciwko Twojej ostatniej partnerce (i przeciwko poprzednim)? Czy tak po prostu mianowała ją k...ą, bo tak? Przeszkadza jej to, że partnerka ma dwoje dzieci, tak? Ale sama też kiedyś była samotną matką, a potem żyła 20 lat z facetem, wśród alkoholu i kłótni, więc sama taka idealna nie jest... nie widzisz tu zakłamania?
Twoja kobieta moze jeszcze czeka na Twój powrót, ale wiecznie czekać nie będzie. Dużo zniosła podłości ze strony Twojej matki, ale chyba już ma dość, więc albo się ogarnij i uniezależnij od niej - nie tylko pozornie, na zewnątrz, ale i w środku -albo spartol sobie kolejny związek, bo się mamusi nie podoba.
Poczytaj może książki Susan Forward: Matki, które nie potrafią kochać i Toksyczni rodzice. W "Matkach..." autorka pisze z perspektywy konfliktu córek z matkami, ale coś dla siebie znajdziesz. Pisze też, że konieczne jest ustalenie jasnych granic z matką, a jeśli ona ich nie przestrzega, to należy zerwać kontakt, dla własnego dobra.
Twoja partnerka wspominała o terapii DDA - też dobry pomysł.
Zrób coś zanim będzie za późno.
Witam
Mam ogromny problem. Mysle, ze ciagnie sie On juz ze mna od bardzo dawna ale od jakiegos czasu jest bardzo duzy i poprostu juz nie wiem jak Sobie z nim dac rade.
Problem mysle, ze siega domu rodzinnego. Ojca nie mialem bo odszedl od mamy kiedy sie urodzilem. Mama przeszla Swoje perturbacje z ojcem. Byl bokserem i dawal jej wycisk. Dala Sobie rade na Swoje sposoby. Znalazla innego faceta - nie wiem czy sie starala i do jakiego stopnia bo nie rozumialem tego. Na pewno pila alkoholu sporo bo to glownie pamietam. Imprezy. Poznala innego faceta. I zyla z nim 20 lat. Rozeszli sie wkoncu. Facet rowniez pil. Klocili sie i to nie tak lekko. Slownie tez nie tylko. Bili sie. Policja itd. Takich sytuacji pamietam wiele. Mezczyna przyszel czas, ze i mnie uderzyl. Raz drugi trzeci az dostal ode mnie tak, ze stracil zeby. Zlamal sie mocno. Ani z mama ani z nim nie czulem wiezi wiec zaczalem od nich uciekac... Od mamy bardziej bo jest osoba bardzo ciezka. Bardzo sie klocilismy z mama. Facet od niej sie wyprowadzil wkoncu. Ja jako mlody czlowiek zaczalem chodzic po imprezach i poznawalem nowych ludzi. Wkoncu na jednej z imprez poznalem dwoch takich z ktorymi poszedlem do sklepu i Oni obili komus mocno twarz i cialo. Ukradli telefon. Ja stalem obok i jedyne wtedy co pomyslalem to by to sie szybko skonczylo. Poszedlem do domu - Oni dalej pic chyba. Naprawde tak bylo. Nie oczyszczam Siebie. Tu chodzi o sytuacje. Z tego powodu trafilem do wiezienia na rok. Wspoludzial bo nie zglosilem tego zdarzenia. W wiezieniu walka z Soba otoczeniem itd. Dalem rade. Wtedy myslalem, ze psychicznie jestem twardy. I taki chyba bylem. Mama dostawala alimenty na mnie ale zapominala o paczkach dla mnie. Pracowalem wiec nie chodzi o to, ze ich nie bylo. Ale dowiedzialem sie, ze z alimentow utrzymywala kolege bo ten tez nie mial gdzie isc. Na pytanie gdzie sa pieniadze z alimentow odpowiedz wkoncu padla z jej ust. Wiecie jak to dziala na glowe? Bardzo... Brak jakiejkolwiek wiary w rodzine. Zniszczylo sie wiele. Od czasu wyjscia mieszkalem jeszcze u mamy. Ale klotniom nie bylo konca. Dostalem mieszkanie. Remontowalem. W miedzyczasie poznalem jedna kobiete. Bylem z nia 1,5 roku. Zaszla w ciaze. Mama nie zaakceptowala dziewczyny. Rozumiecie? Mama. Co Ja myslalem niewazne. Dziecko zmarlo w brzuchu w 4 miesiacu. Kobieta wszystkie zale zrzucila na mnie. Ja cierpialem Swoje a to zrzucila na mnie dobilo. Staralem sie ale poznala kokgos po drodze i wyjechala do Anglii. Przez 1,5 roku spalem po 3 godziny na noc. Stres. Taki jestem. Po dwoch latach przerwy znalazlem inna kobiete. Prostytutke ekskluzywna. W weekendy zarabiala. Ja w miedzyczasie skonczylem 3 kierunki szkoly sredniej - wszystko w jednym czasie wiec czasu nie zabralo to zbyt wiele. Z kobieta prostytutka nawet nie myslalem czegokolwiek ukladac. Wiadomo. Mi to nie przeszkadzalo. Po roku czegos takiego rozszedlem sie. Musialem zamieszkac znowu z mama bo mieszkanie dalej bylo w remoncie.2 rok. Po rozejsciu zaczalem szukac wsparcia. Znalazlem bardzo dobra kolezanke. Mamie sie nie spodobala. Miala troche zeza. Nie o to hcodzilo mi bo byla bardzo dobra osoba - to bylo wazne. Mama co chwile, ze nie mam co u niej szukac jak Ona wyglada... Nieporozumienie jakies. Wbila mi do glowy stres i sie rozszedlem. Ona ma juz faceta i dzieci. Super zwiazek stworzyla. Ja znalazlem inna kobiete. Z dwojka dzieci. To jest kobieta z ktora chcialem stworzyc swiat Swoj. Co na to mama?? Co to za kobieta... Ma dwojke dzieci. Zniszczysz Sobie zycie. Mieszkalem juz z nia i z dziecmi. Bylo super. Kazda mozliwosc spotkania konczyla sie jednym... Wyzwiska jaka to Ona to k... Ma dzieci kazde z innym. I bez zadnych ale ostro po niej jechala. Za kazdym razem. Moja kobieta dawala jej zawsze szanse. Dla mnie... Staralismy sie wkoncu unikac wizyt u niej. Czesto rozmawialismy bo wierzylismy, ze sie cos zmieni. ALe nie. Za kazdym razem coraz gorzej. Moja kobietka tez nie dawala wkoncu luzu. Bo i dzieci juz byly wyzywane i Ona. Ja przyjalem droge mojej kobiety. Bo ja wlasnie wybralem i po tym wszystkimm co sie do tej pory dzialo chcialem juz tez ukrocic spotkania z mama do minimum. Mama rozmawiala z rodzina cala... Nie szczedzila slow dobrych na temat mojej kobiety. Kazda rozmowa z nia a pozniej i z cala rodzina konczyla sie zle. Zaprosilem kiedys na komunie jedna z njawazniejszych kuzynek. Przyjechala z mezem i dziecmi z daleka. Ale to bylo czuc w powietrzu... atmosfera zla. Wkoncu klotnia i rzyganie wszystkim.Chore to wszystko. A Ja w srodku nie wiedzialem co juz tez robic po kilku sytuacjach... Kazdy mowil zle o mojej kobiecie. Odcialem sie od wielu osob. Od praktycznie wszystkich. Ucieklem w prace. Troszke odlozylem na bok rodzine... Swoja najblizsza i ta dalsza. Zaczalem sie bac o to co bedzie dalej. Nerwy juz nawet w zwiazku byly na takim poziomie, ze nie szlo juz czesto nawet w domu rozmawiac... Dlugo sie staralem rozmawiac z rodzina o kobiecie i dzieciach dobrze. Z mama nie. Ale wkoncu i kobiecie nerwy puscily... klotnie coraz czesciej. Mnie bolalo, ze nie mam juz rodziny i przyjaciol (przez prace rownniez). Staralismy sie pojechac do rodzinki ze strony mamy - innej nie mam. A tam zle... Zamykalismy sie oboje coraz bardziej na Siebie. Ja w praacy uciekalem od swiata. Wkoncu zaczalem sie odbijac i poznalem jakies kolezanki. Nie wiem czemu ale mialem wrazenie, ze szukam kobiet by je krzywdzic... taki syndrom? Faceci mi mowili, ze szukam w nich ojca i to czuja. Facetow w moim wieku nie lubialem. Starsi ok. Z kobieta moja sie oddalalem. Od niej i od dzieci. Zaczalem oszczedzac pieniadze. Na co? Na mieszkanie. Zaczalem sie bardzo bac zycia. Przestalem wierzyc w Siebie... Skonczylem szkoly. Skonczylem studia. Lubialem psychologie. Zaczalem analizowac wszystko. Analizowac i analizowac. Poznalem kolejne osoby. W pracy sie czulem dobrze. Szukalem kolezanek. Nie do seksu a do rozmow. Kobieta sie zamykala coraz bardziej bo myslala, ze szukam kogos na boku. A Ja chcialem sie wygadac. Zawsze Ja kochalem. Ale w domu klotnie... O wszystko juz pozniej. Ktos napisal - klotnia. Ktos zadzwonil - klotnia. Bo na pewno cos robie na boku. A Ja nigdy o tym nie pomyslalem. A slyszalem wiele razy o zdradach... Co zrobilem? Ucieklem jeszcze bardziej... Oszczedzalem kase na mieszkanie. Gdzies w podswiadomosci by uciec od niej... Chociaz kocham. Balem sie... Pojechalem na delegacje na pol roku lacznie. Tam poznalem wiele osob. Kobiecie pokazywac chcialem wszystko ale Ona miala to za zlo... Wszystkich ludzi za k... bo kazdy moze mnie zabrac... Kochala mnie. I Ja ja. Po 3 miesiacach przylecialem do domu. I wiedzialem, ze chce wszystko odbudowac. Miec dziecko. Miec dom. Bylem w 100 procentach tego pewien. Pojechalem znowu. No i sie zaczelo. Moja juz rady nie dala... klotni coraz wiecej przez telefon. Wkoncu przestalem sie kontaktowac. Zeby nie myslec zaczalem chodzic na imprezy. ALe tylko by nie myslec. Nic nie zrobilem. Az wkoncu trafila sie dziewczyna z ktora zrobilem blad. Nie trwalo to dlugo. 10 sekund. Wczesniej zdjecie zrobilismy Sobie ktore wyszlo na jaw. Przez to sie moja kobieta dowiedziala co sie stalo. Juz bylem w domu. No i kobieta sie zalamala. Ja czulem sie bardzo z tym zle co sie stalo... Przepraszalem... Ale wiadomo co to oznacza dla kobiety... Jeszcze takiej ktora tyle przeszla. Ma Swoje wady. Ale jednak zawsze Ja kochalem. Wszystko sie kumulowalo... Do matki myslalem, ze zaczne sie odzywac bo przeciez ma juz 60 lat... to tez odebrane zle przez moja kobiete... Ale kontakt utrzymywalem minimalny. Po roku czasu kobieta powiedziala, ze mam sie wyprowadzic. Co przyjalem bo juz mialem rowniez dosc sytuacji zlej... Dzieci sie nie odzywaly bo obraly strone mamy Swojej. Kilku krotnie jak sie chcialem wtracic w wychowanie uslyszalem, ze nie sa moje. Odbilem. Robilem tyle ile musialem. Strach... Rodzina caly czas bbym odszedl juz... Partnerka powiedziala, ze wrocil jej byly facet i, ze dopuszcza zycie wspolne z nim... Poddalem sie wszystkiemu. Chociaz kocham caly czas... Czy to milosc... Mama (jak zwykle z radosci chyba) powiedziala, ze moge u niej mieszkac na czas zamieszkania na Swoim. Perspektywa miesiaca lub dwoch. Spie w kuchni zeby unikac kontaktu. Nie chce za wiele od niej. Ale czulem, ze nadejdzie moment narzucenia woli... I po kilku dniach zaczyna sie. Nie mysl o niej... kiedy Ja ja kocham. Mowie o tym. Matka? To jest k... O mojej kobiecie. Z kobieta rozmawiam ale sie boje na maksa wracac. Ona mowi, ze jest szansa bo nigdy nie myslala by byc z nim a jedynie mi tak powiedziala. Przyjechalem... kochalismy sie po tygodniu rozstania. Ja ja kocham. Ale boje sie ,ze to gra... Musze zrezygnowac z calej rodziny jesli z nia bede... taka sytuacja. Przez matke. .. Chcialbym to pogodzic ale sie nie da... czasem jak mialem ciezko rozmawialem z ciocia o moich problemach. Wszystko rozeszlo sie po rodzinie i kazdy mowil, ze sie z moja kobieta mecze... Najchetniej dzisiaj bym wrocil... Ale sie boje... Dzwonie do mamy i pytam co mam kupic wracajac z pracy. Ta placze, ze ma dosc bycia ze mna w domu. Bo wczoraj jej bronilem... Kiedy Ja ja kocham. Najbardziej na swiecie. Tak mi sie wydaje. A zarazem sie boje. Zbieram na mieszkanie. Niby dla dzieci jakby dorosly ale wiem, ze podswiadomie dla Siebie... Matka jest moja laleczka voodoo. Niszczy mnie... od dawien dawna mam wrazenie chce kontrolowac moje zycie... Staram sie to odrzucic ale ciezko mi. Bo zawsze chce by bylo dobrze. Chcialbym miec spokojna rodzine. Cala. Bo kocham rodzine ze strony mamy. Ale wiem, ze teraz jestem w sytuacji gdzie moj wybor serca zniszczy juz wszystko bo ciociaz juz mi powiedziala, ze mam nie wracac do partnerki... Kiedy Ja chce... Chociaz i tutaj jest zle. Boje sie zycia. Boje sie bliskosci. Boje sie kobiet. Boje sie odpowiedzialnosci. Boje sie zycia we dwojke... We czworke. Kocham ale sie boje... Czuje, ze wkraczam w depresje. Matka mowi, ze juz mam sie wyprowadzac bo nie zamierza jzu mi pomagac. Bo wie, ze chce wrocic... Mam dosc wszystkiego. Nie wiem co zrobic. Nie chce miec takich wyborow. Kazda partnerka byla zla... kazda... Juz nie chodzi o rozejscie z partnerka... chce wrocic ale czy da sie cos jeszcze z tego wybudowac?? nie wiem. Ale to co ze mna robia najblizsi... Mam 35 lat a emocjonalnie sie czuje jak dziecko zagubione w lesie... Moze i to minie ale chcialbym zniknac z tego swiata. Bo nigdy nie bedzie dobrze. Strach niszczy zwiazek. Partnerka podejrzewa mnie na kazdy kroku o zdrade. Raz sie nie zawiodla... Po 7,5 roku mowienia o tym... Jak mozna miec tak zniszczone emocjonalnie zycie...
Jesteś DDA. Jesteś również ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej, ze strony matki i jej partnera.
Potrzebna jest Ci pomoc psychologiczna i terapeutyczne wsparcie.
A także - izolacja i odcięcie się od toksycznej matki.
Masz swoje mieszkanie, masz pracę, czyli jesteś w stanie sam się utrzymać - dlaczego mieszkasz z nią i śpisz u niej w kuchni?
W swojej obecnej partnerce masz ogrom zrozumienia i wygląda na to, że ona nadal chętnie udzieli Ci wsparcia, jeśli zdecydujesz się zawalczyć i zadbać o siebie.
Czytam Wasze słowa i w tym samym czasie jestem w kontakcie z moją partnerką. Mam mieszkanie Swoje ale jest wynajmowane. Wyprowadzka to był jeden dzień. A przy wynajmie mam umowę. Już ją wypowiedziałem ale to i tak czas do końca marca. Najchętniej bym wrócił do mojej kobiety bo to Ona jest dla mnie najważniejsza. Chciałbym jeszcze tylko by też przemyślała trochę Swoje zachowanie. Brak kontaktu z ludźmi źle na Nas wpływał. Mam nadzieję, że też myśli nad wszystkim. Z matki facetem mam jakiś kontakt i On też mówi jedno... Twoja matka to zła kobieta. Wiadomo, że żyje też nerwami do niej. Ale czasem powie coś mądrzejszego i wtedy się wszystko pokrywa z tym co Ja też czuję do niej. Chociaż kiedyś tematu nawet nie dotykaliśmy razem. Ma takie same spostrzeżenia więc pewnie są One chociaż w pewnej kwestii poprawne. Za dużo wszystkiego jak na te kilka dni. Tu nacisk ze strony mamy. Tu zdarzenie które zmieniło moje życie o 180 stopni. Chciałem od Was wsparcia. I dostałem. Dziękuję. Od początku wiedziałem czego chcę dalej. Jak będzie zobaczymy pewnie niedługo. Pracujemy na zmiany i akurat jeszcze jutro nasze zmiany są naprzemienne. Trzeba porozmawiać i ustalić trasę naszego życia.
9 2021-02-10 03:40:40 Ostatnio edytowany przez ZagubionaOna33 (2021-02-10 16:50:38)
Każdego dnia zastanawiam się, czy Ty jeszcze o mnie pamiętasz? Czy wspominasz tak samo, jak ja te chwile, w których byliśmy tak cholernie szczęśliwi? Czy czasami żałujesz, że to wszystko tak marnie się skończyło? Czy zdarzają się dni, w których jednak za mną tęsknisz? Czy myślisz o mnie wieczorem, zanim zaśniesz? Czy masz czasem tak, że chciałbyś do mnie zadzwonić, ale nie masz pojęcia co powiedzieć?