Dzień dobry. Chcę opisać swój problem. Uczęszczam na psychoterapię grupowa, która niebawem kończę. Myślę o kontynuacji psychoterapii, z której korzystam ogółem ponad rok. Gdy byłam młodsza, byłam weekendowa imprezowiczka. Przez wiele lat. Potem kupowałam sobie alkohol w pt lub sobotę do domu i piłam sama. Nie w każdym weekend ale dość regularnie. Wiem,że nadmierne spożycie alkoholu to problem chorych emocji. Myślałam że psychoterapia pozwoli mi zmienić moje zle nawyki. Tymczasem problem wrócił. Nie każdego weekendu, może czasem co drugi robię znów to samo. Kupuje alkohol,wypalam przy tym paczkę papierosów. Czasem słucham muzyki a czasem dzwonię z wynurzeniami do znajomych. Wypijam ok 5 piw. Czasem 4 a czasem 6. Na drugi dzień źle się czuje, nienawidzę siebie, czuję się brudna, razem ze swoim mieszkaniem. Nienawidzę alkoholu. Uważam że jest tylko dla tych, którzy potrafią napić się lampki wina i na tym poprzestać. Czy to jest alkoholizm? Nie mówiłam o tym podczas terapii, bo się wstydziłam. Nie pójdę nigdy na spotkanie aa, bo mam za dużo do stracenia gdyby dowiedział sie się ktoś u mnie w pracy. Będę chciała przełamać się kiedyś na terapii i wyznać problem ale jeszcze nie teraz. Jak myślicie skąd to się bierze? Czy wygląda to poważnie ?
1 2020-02-15 14:01:09 Ostatnio edytowany przez Zły duch (2020-02-15 14:05:18)
2 2020-02-15 14:48:28 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-15 14:53:42)
Dzień dobry. Chcę opisać swój problem. Uczęszczam na psychoterapię grupowa, która niebawem kończę. Myślę o kontynuacji psychoterapii, z której korzystam ogółem ponad rok. Gdy byłam młodsza, byłam weekendowa imprezowiczka. Przez wiele lat. Potem kupowałam sobie alkohol w pt lub sobotę do domu i piłam sama. Nie w każdym weekend ale dość regularnie. Wiem,że nadmierne spożycie alkoholu to problem chorych emocji. Myślałam że psychoterapia pozwoli mi zmienić moje zle nawyki. Tymczasem problem wrócił. Nie każdego weekendu, może czasem co drugi robię znów to samo. Kupuje alkohol,wypalam przy tym paczkę papierosów. Czasem słucham muzyki a czasem dzwonię z wynurzeniami do znajomych. Wypijam ok 5 piw. Czasem 4 a czasem 6. Na drugi dzień źle się czuje, nienawidzę siebie, czuję się brudna, razem ze swoim mieszkaniem. Nienawidzę alkoholu. Uważam że jest tylko dla tych, którzy potrafią napić się lampki wina i na tym poprzestać. Czy to jest alkoholizm? Nie mówiłam o tym podczas terapii, bo się wstydziłam. Nie pójdę nigdy na spotkanie aa, bo mam za dużo do stracenia gdyby dowiedział sie się ktoś u mnie w pracy. Będę chciała przełamać się kiedyś na terapii i wyznać problem ale jeszcze nie teraz. Jak myślicie skąd to się bierze? Czy wygląda to poważnie ?
To wygląda bardzo poważnie. Jeśli nie przyznasz sie na terapii, to całą tę terapię można o kant _____ rozbić. To nie tarapia, tylko jakaś ustawiona przez ciebie szopka. Chciałoby się powiedzieć; Pasławku, gdzie jesteś?
Do twojej wiadomości; Pasławek, to ktoś kto naprawdę może ci powiedzieć duzo mądrych rzeczy, o ile się znajdzie i bedzie mial chwilę, aby ci wszystko wyłożyć.
Salomonka dlaczego uważasz że to szopka? Pracowałam na terapii byłam tam szczera jeśli chodzi o inne problemy. Nie wiem dlaczego ten problem do mnie wraca. Terapię traktowałam bardzo poważnie ale to nie terapia uzależnień. Poszłam tam z czym innym. Rozwiń jeśli możesz swoją myśl
Nie będziesz mieć żadnych efektów terapii, ponieważ nie pracujesz nad prawdziwymi problemami. Pomijasz te, o których niewygodnie Ci mówić - takie jak uzależnienia czy kompulsje.
Mówiąc obrazowo - Ty leczysz ból dużego palca w stopie, podczas kiedy masz wyżej złamaną w trzech miejscach nogę.
Być może nie potrafisz w inny sposób dostarczać sobie pozytywnych doznań lub redukować przykrych emocji.
Jakieś problemy, które doprowadziły do picia nie zostały rozwiązane?
Następnym razem, gdy zdecydujesz się upić, zastanów się, dlaczego dokonujesz takiego wyboru.
Jeśli próbujesz zapić swoje troski, pamiętaj, że twoje problemy w ten sposób nie znikną i nadal będą z tobą, gdy rano obudzisz się z kacem.
Co znaczy, że czujesz się brudna, razem ze swoim mieszkaniu? Dlaczego pomimo tego uczucia nadal do niego doprowadzasz? Od złych emocji również można się uzależnić.
6 2020-02-15 15:36:43 Ostatnio edytowany przez Zły duch (2020-02-15 15:39:30)
Ósemka napewno próbuję sobie podnieść nastrój. Potrafię przeżywać pozytywne emocje . Bardziej chyba nie radzę sobie z tymi negatywnymi, może próbuje w taki sposób od czegoś uciec. W terapii miałam różne fazy, bywało lepiej i gorzej. Wiele razy udało mi się przetrzymać te cięższe momenty bez sięgania po alkohol. Jak powiem podczas terapii że pije alkohol to myślę że mnie z niej wyrzuca, po prostu. Moja sytuacja się pogorszy. Czytałam gdzieś że picie alkoholu to objaw czegoś głębszego. Miałam nadzieję że dzięki terapii ta chęć zniweluje się. Różne rzeczy pozmieniały się dzięki na terapii na lepsze. Poprawiłam relacje z osobami na których mi zależało, stałam się spokojniejsza i mniej krytyczna wobec siebie. Ale nie wiem dlaczego akurat z tym trudno mi się uporać skoro wiem że mi to szkodzi.
7 2020-02-15 15:41:02 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-15 15:41:54)
Salomonka dlaczego uważasz że to szopka? Pracowałam na terapii byłam tam szczera jeśli chodzi o inne problemy. Nie wiem dlaczego ten problem do mnie wraca. Terapię traktowałam bardzo poważnie ale to nie terapia uzależnień. Poszłam tam z czym innym. Rozwiń jeśli możesz swoją myśl
Sfera emocji u człowieka, to system naczyń połączonych. Nie rozdzielisz ich według jakiejś swojej teorii. Myślisz, że twoj alkoholizm z czegosię bierze? Z powietrza? Jak chcesz dojść do równowagi, gdy ukrywasz że masz wielkie kamienie w kieszeniach? Możliwe, że ta cala terapia w ogole jest ci niepotrzebna, bo trzeba byłoby zacząć od terapii uzależnień, czyli od skutku i początku wszystkiego co się z tobą dzieje. Jesli nie jestes sczera na terapii, to ona ci w ogóle w żaden sposób nie pomoże. To tak, jakbyś poszla do lekarza i powiedziała o widocznych objawach, a powody dolegliwości, urazy itp. zataiła. Czy lekarz postawi własciwą diagnozę? Może mógłby, gdyby to nie było leczenie grupowe, osób z nadciśnieniem, a nie po urazach mechanicznych o ktorych pacjent nie wspomniał. Nie wiem, jak mam ci jeszcze wytłumaczyć... Robisz sobie krzywdę, bo okłamujesz nie terapeutę, ale siebie. Tracisz czas na niepotrzebnej terapii, która niczego ani nie zmieni, ani nie poprawi. Podstawą psychoterapii jest szczerość, a ty ustawiasz sobie co chcesz powiedziec, a co zataić. I jest coraz gorzej z tobą...
Salomonka masz bardzo duże przekonanie że chyba zjadłaś wszystkie rozumy. Niektóre rzeczy które piszesz nie mają nic wspólnego z prawdą. Jeżeli mam jakiś problem i dzięki terapii on został rozwiązany to znaczy że terapia przynosi efekty. Moje problemy nie wzięły początku z picia. Tzn nie zawałami pracy, nie mam długów, nie rozpadł mi się żaden związek. Miałam problemy z poczuciem własnej wartości i zaniżaniem wszystkiego co robię, byłam bardzo zamknięta wobec innych ludzi. Od czasu terapii jestem spokojniejsza nie jeżdżę do pracy z lękiem że cokolwiek zrobie nie tak jak trzeba, to mnie wyrzuca. Nie nakręcam się że jak ktoś się na mnie krzywo spojrzy to od razu oznacza że mnie nie lubi. Te rzeczy zmieniły się dzięki terapii, która ty uznajesz za niepotrzebna. I nie wiem skąd wniosek że jest ze mną coraz gorzej, jeśli częstotliwość picia się nie zwiększyła. Wiem że robię źle nie mówiąc całej prawdy ale alkohol nie jest moim podstawowym problemem tylko jednym z kilku. I tamte problemy mają inne źródło . Np jeśli obawiam się zdrady bo mój ojciec zdradzał moja matkę i zostawił dla innej kobiety to raczej alkoholowi nic do tego czy tak? I jeśli zaczynam rozmawiać z facetem o swoich obawach i dzięki temu czuję się spokojniejsza to dla mnie to znak że zaczynam sobie radzić trochę lepiej. Nie zgadzam się z tobą ale dzięki że Ci się chciało coś napisać w temacie.
9 2020-02-15 16:01:46 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-15 16:12:45)
Nie musisz się ze mną zgadzac, to twoje zycie i twoje wybory, ale znowu robisz to co zawsze robiłaś; Wybierasz sobie to, co ci pasuje. W takim razie masz jakis pomysł na to, żeby przestać pić?
Edit; Dzieci z rodzin, w których jedno z rodzicow zawiodlo, nieważne w jaki sposób, często zostają alkoholikami, narkomanami. Tak wygląda rzeczywistość; to odpowiedż na twoje pytanie:
Np jeśli obawiam się zdrady bo mój ojciec zdradzał moja matkę i zostawił dla innej kobiety to raczej alkoholowi nic do tego czy tak?
Tego właśnie min. byś się dowiedziala, gdybyś zaliczyła własciwą terapię i była szczera.
10 2020-02-15 16:12:06 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-15 16:23:09)
Dzień dobry. Chcę opisać swój problem. Uczęszczam na psychoterapię grupowa, która niebawem kończę. Myślę o kontynuacji psychoterapii, z której korzystam ogółem ponad rok. Gdy byłam młodsza, byłam weekendowa imprezowiczka. Przez wiele lat. Potem kupowałam sobie alkohol w pt lub sobotę do domu i piłam sama. Nie w każdym weekend ale dość regularnie. Wiem,że nadmierne spożycie alkoholu to problem chorych emocji. Myślałam że psychoterapia pozwoli mi zmienić moje zle nawyki. Tymczasem problem wrócił. Nie każdego weekendu, może czasem co drugi robię znów to samo. Kupuje alkohol,wypalam przy tym paczkę papierosów. Czasem słucham muzyki a czasem dzwonię z wynurzeniami do znajomych. Wypijam ok 5 piw. Czasem 4 a czasem 6. Na drugi dzień źle się czuje, nienawidzę siebie, czuję się brudna, razem ze swoim mieszkaniem. Nienawidzę alkoholu. Uważam że jest tylko dla tych, którzy potrafią napić się lampki wina i na tym poprzestać. Czy to jest alkoholizm? Nie mówiłam o tym podczas terapii, bo się wstydziłam. Nie pójdę nigdy na spotkanie aa, bo mam za dużo do stracenia gdyby dowiedział sie się ktoś u mnie w pracy. Będę chciała przełamać się kiedyś na terapii i wyznać problem ale jeszcze nie teraz. Jak myślicie skąd to się bierze? Czy wygląda to poważnie ?
Witaj Zły Duchu ( aleś se wymyśliła nick : ) )
Zgadzam się z Salomonka i IsaBellą ,a dlaczego bo trochę je znam z forum i często mamy podobne refleksje jakoś tak.
Dziewczyny mają rację i powiem Ci że mają świadomość problemu choć nieco inne doświadczenia niż ja bo ja jestem alkoholikiem takim zdiagnozowanym, przebadanym i przetestowanym poddanym różnym eksperymentom za moją zgodą dodam że akceptuje swoje uzależnienia wiem że jestem alkoholikiem utożsamiam się z tym problemem całkowicie .
Twój przypadek nie jest specjalnie wyjątkowy wydaje mi się .
Podejrzewam że leczysz się na terapii albo na jakąś nerwice lub depresje lub coś podobnego.
Z doświadczeń podpowiem Ci że osoby które mają jedno z tych dwóch przypadłości często mają problem z piciem i np. lekami oraz posiadają predyspozycje do uzależnień i po prosu uzależniają się.
Bywa też i tak że osoby uzależnione i ich chorowanie bardzo przypomina nerwicę lub depresje albo oba na raz objawy są prawie takie same.Na pierwszy rzut oka to trudno zdiagnozować i rozróżnić .
Zwłaszcza kiedy osoba w terapii zataja lub minimalizuje problemy z piciem.
Wygląda to tak że nie jawnie leczysz swoje emocje alkoholem a na terapii próbujesz dojść do siebie i odwrotnie,terapii poprawia Ci trochę samopoczucie co daje Ci albo dawało kiedyś iluzję panowania nad piciem i emocjami z tym związanymi oczywiście do czasu bio uzależnienia się rozwijają a tym bardziej jeżeli nie odstawi się substancji które zmieniają świadomość i nastrój.
Prędzej czy później występuje cierpienie pod najprzeróżniejszymi postaciami swoje opisałaś trochę.
Nerwice i depresje są chorobami emocji i problemami z ich przeżywaniem uzależnienia również są chorobami emocji, w uzależnieniach też istnieje regulacja uczuć i emocji - nałogowa, dla osób z nerwicą i depresją alkohol może być jednym ze środków na regulowanie emocji jota w jotę jak u alkoholików/narkomanów .Nawet jak alkoholik nie miał wcześniej nerwicy lub depresji to życie w nałogu z piciem narkotykami itp spowoduje zaburzenia które przypominają nerwicę lub depresję albo nadużywanie substancji spowoduje coś takiego.
alkohol nie jest lenkiem .na nerwicę depresje schizofrenię i inne zaburzenia osobowości ,choroby psychiczne.W wielu odmianach nerwic i depresji nie wskazane jest spożywanie alkoholu a na pewno w wielu przypadkach gdzie stosuje się farmakoterapię interakcje leków z alkoholem bywają bardzo niebezpieczne i szkodzą.
Zatajając problem z piciem szkodzisz sobie stoisz w miejscu a nawet cofasz się w terapii taka terapia z chwilową poprawą po to żeby pić nic nie da bo w dalszym ciągu alkohol niby pomaga Ci na chore emocje .Podtrzymujesz piciem i niby terapią stan chorobowy w niby równowadze to złudzenie - nie pomagasz tak sobie to jakby wszystko na pozór udawanie zdrowienia .
Innym problemem jest to że nie ma jednego typu alkoholika jest ich podstawowych kilka ,mieszają się i przekształcają jeden w drugi często.
Uzależnienia mają swoje fazy,utrata kontroli nad piciem też nie ma jednego schematu.Milcząc nie pozwalasz sobie pomóc.
Przesuwanie i odsuwanie w czasie decyzji o abstynencji odkładanie tego na kiedyś tam i nie teraz jest charakterystyczne dla obsesji u osób uzależnionych i "nałogowych" ,opór i unikanie tego też, niechęć przed zmianą w terapii lub przed samą terapią jest powszechny i nagminny wpisany w chorobę alkoholową i narkomanię .
Powiedz o tym na terapii albo zmień ośrodek na taki który specjalizuje się w uzależnieniach w takich ośrodkach również znają się na nerwicach depresjach itp nie obawiaj się leczenie właściwie niewiele się różni.
Wstyd i obawy takie które masz w stosunku do AA to wymówki i też nic wyjątkowego większość znanych mi alkoholików je miała i przed terapia i przed AA to co piszesz to normalka jeżeli nie ma się jeszcze noża na gardle i nie sięgnęło dna to się zmienia jak pi...olnie się na twarz.
Leczenie jakiegokolwiek zaburzenia psychicznego w momencie kiedy przekroczysz próg uzależnienia nie sprawi że wróci Ci kontrola picia co najwyżej sprawi złudzenie jej utrzymywania i przedłużyć może cierpienie odroczy i przysypie niektóre dolegliwości i problemy ale one nie znikną .
Passlawek Dziękuję za Twoją odpowiedź. Jest napewno do przemyślenia. Depresja nie musi być skutkiem nadużywania alkoholu, może być odwrotnie. Myślę że jeżeli ktoś pije alkohol regularnie, nawet te dwa piwa dziennie może chemicznie spowodować obniżenie nastroju lub podwyższenie lęku. Ja pije alkohol zrywami i trwa to jeden dzień. Nie biorę żadnej farmakoterapii bo przytępia emocje a chciałam żeby ta terapia poszła na żywca. Znam inne osoby z depresja których nie dotyczy problem alkoholu. To się wcale nie musi łączyć. Twoja odpowiedź jest pomocna ale jako zdiagnozowany alkoholik mam wrażenie że cały początek wszystkiego bierzesz z picia tak jak niektórzy lekarze są zafiksowani na farmakoterapii i terapeuci będą uznawać wyższość psychoterapii nad lekami. Myślę że najbliżej prawdy była wypowiedź i kompulsjach bo faktycznie robię to impulsywnie. Chyba powinnam bardziej przyglądać się temu co chce wtedy ukryć i zapić. Kolejny raz nie zgodzę się z tym że cała terapia jest pozorna. Mam trwałe zmiany jak choćby większą pewność siebie i otwartość w pracy i zostało to zauważone przez współpracowników To jest efekt wymierny a nie pozorne polepszenie nastroju. Bardzo dużo piszecie uogólnień którymi można komuś zaszkodzić. Gdybym zrezygnowała z terapii zw że moja szczerość nie jest 100 proc to efekt byłby lepszy? Gdybym zamknęła się całkiem w sobie ? Wiem że robię źle. Wiem bardzo dobrze. O niektórych problemach mówi się po długim czasie. Np o wykorzystaniu seksualnym. Jeśli ktoś to powie np po roku lub dwóch to znaczy że był nieszczery ? Nie to znaczy że wtedy zaczął być gotowy. Ale nie wszystkie problemy mają tak ścisły związek. Moja depresja nie zaczęła się na skutek picia. Była jako pierwsza. czasem bywa odwrotnie i wiem o tym. Pozdrawiam
Salomonka myślę że twoje wypowiedzi mogą byś szkodliwe dla innych. To że alkoholicy i narkomani mieli problemy w dzieciństwie i zawiedli ich dorośli to wydaje Ci się że odkryłas Amerykę ?? I że tego trzeba się dowiedzieć z terapii? To każdy średnio myślący człowiek wie. A tutaj jeszcze taka niespodzianka że niektórzy z trudnym dzieciństwem nie popadają w żadne nalogi . Mają depresje, nerwicę, lęk obniżone poczucie wartości a nawet fajek nie palą. I nawet dda czasem nie piją i nie palą . Twoje myślenie jest lopatologiczne i jak ktoś nie ma żadnej wiedzy to mogą mu takie wypowiedzi jak twoje wyrządzić dużo krzywdy. Jesteś terapeuta czegokolwiek ? To wyrazaj opinie a nie pseudofachowe fakty jak to że zranione dzieci zawsze powinny pić i ćpać
Picie nadmierne nie bierze się z powietrza. Zatajanie tzw. binge drinking wobec terapeuty sabotuje Twoją terapię, bo nie przedstawia mu realnych mechanizmów jakimi sobie radzisz z negatywnymi emocjami. On nie wie, że Ty pijesz by się uspokoić. Taka terapia jest kant o doopę roztrzaść.
Depresja nie musi być skutkiem nadużywania alkoholu, może być odwrotnie. Myślę że jeżeli ktoś pije alkohol regularnie, nawet te dwa piwa dziennie może chemicznie spowodować obniżenie nastroju lub podwyższenie lęku.
Wydaje mi się, że Pasławek wskazał w swoim poście na to, że alkohol idzie często w parze z depresją (i nerwicami), bez wskazywania co jest przyczyną a co skutkiem.
Biorąc pod uwagę to, co twierdzą naukowcy, czyli, że po spożyciu alkoholu mózg dostaje informacje, że w organizmie jest substancja, która poprawia nastrój, bo „przytępia”., to raczej ucieczka w alkohol staje się sposobem na poradzenie sobie z niechcianymi emocjami (depresyjnymi, nerwicowymi). Przy okazji zagłusza to zdolność mózgu do produkowania naturalnych neurohormonów: dopaminy, serotoniny, oksytocyny, fenyloetyloaminy, endorfin etc. i mózg się rozleniwia. Samemu się siebie oszukuje.
Jest na tym forum sporo wątków osób, które miały, mają problem z alkoholem. Już właściwie dla mnie jako ich czytelniczki stało się jasne, że żaden alkoholik nie zacznie się leczyć, gdy nie dotknie dna, Ty z pewnością go nie dotknęłaś, na razie tylko zauważasz pewien problem, więc będziesz w to brnęła, a w gorszym okresie życia (któż ich nie ma) jest wielce prawdopodobne, iż przejdziesz w inną postać. A mogłabyś teraz coś zacząć z tym robić...
15 2020-02-15 17:16:31 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-15 17:19:31)
Salomonka myślę że twoje wypowiedzi mogą byś szkodliwe dla innych. To że alkoholicy i narkomani mieli problemy w dzieciństwie i zawiedli ich dorośli to wydaje Ci się że odkryłas Amerykę ?? I że tego trzeba się dowiedzieć z terapii? To każdy średnio myślący człowiek wie. A tutaj jeszcze taka niespodzianka że niektórzy z trudnym dzieciństwem nie popadają w żadne nalogi . Mają depresje, nerwicę, lęk obniżone poczucie wartości a nawet fajek nie palą. I nawet dda czasem nie piją i nie palą . Twoje myślenie jest lopatologiczne i jak ktoś nie ma żadnej wiedzy to mogą mu takie wypowiedzi jak twoje wyrządzić dużo krzywdy. Jesteś terapeuta czegokolwiek ? To wyrazaj opinie a nie pseudofachowe fakty jak to że zranione dzieci zawsze powinny pić i ćpać
Naprawdę? W czym ci zaszkodziłam? Ten portal, to nie spotkanie z psychoterapeutą, tutaj każdy doradza na podstawie swoich doświadczeń. Nie jestem alkoholiczką ani nigdy nie byłam, ale dużo wiem o alkoholiźmie, bo mialam z nim do czynienia. Pochdzę z rodziny dysfunkcyjnej, miałam męża alkoholika i sporo przeszłam, aby swoje wiedzieć. Nie chcesz, nie korzystaj z moich rad, ani z nikogo, jesli one ci się nie podobają. Są tu ludzie którzy na pewno wiedzą lepiej, dlatego na ich opinię sie powołałam przede wszystkim. Czy alkoholicy i narkomani mieli problemy w dzieciństwie, bo zawiedli ich dorośli? Zdziwisz, się ale to nie jest aksjomat, to tylko predyspozycja, ktora dośc często się ujawnia w dorosłym życiu. Nic na to nie poradze, że mimo iż taka odkryta ta prawdą, to niektórzy nie potrafią skojarzyć kilku faktów. Podobnie jest z popadaniem w depresję, brakiem dojrzałości i odpowiedzialności za siebie i swoje życie. To akurat wiem, bo pracuję z takimi ludźmi.
16 2020-02-15 17:17:19 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-15 20:35:14)
Passlawek Dziękuję za Twoją odpowiedź. Jest napewno do przemyślenia. Depresja nie musi być skutkiem nadużywania alkoholu, może być odwrotnie. Myślę że jeżeli ktoś pije alkohol regularnie, nawet te dwa piwa dziennie może chemicznie spowodować obniżenie nastroju lub podwyższenie lęku. Ja pije alkohol zrywami i trwa to jeden dzień. Nie biorę żadnej farmakoterapii bo przytępia emocje a chciałam żeby ta terapia poszła na żywca. Znam inne osoby z depresja których nie dotyczy problem alkoholu. To się wcale nie musi łączyć. Twoja odpowiedź jest pomocna ale jako zdiagnozowany alkoholik mam wrażenie że cały początek wszystkiego bierzesz z picia tak jak niektórzy lekarze są zafiksowani na farmakoterapii i terapeuci będą uznawać wyższość psychoterapii nad lekami. Myślę że najbliżej prawdy była wypowiedź i kompulsjach bo faktycznie robię to impulsywnie. Chyba powinnam bardziej przyglądać się temu co chce wtedy ukryć i zapić. Kolejny raz nie zgodzę się z tym że cała terapia jest pozorna. Mam trwałe zmiany jak choćby większą pewność siebie i otwartość w pracy i zostało to zauważone przez współpracowników To jest efekt wymierny a nie pozorne polepszenie nastroju. Bardzo dużo piszecie uogólnień którymi można komuś zaszkodzić. Gdybym zrezygnowała z terapii zw że moja szczerość nie jest 100 proc to efekt byłby lepszy? Gdybym zamknęła się całkiem w sobie ? Wiem że robię źle. Wiem bardzo dobrze. O niektórych problemach mówi się po długim czasie. Np o wykorzystaniu seksualnym. Jeśli ktoś to powie np po roku lub dwóch to znaczy że był nieszczery ? Nie to znaczy że wtedy zaczął być gotowy. Ale nie wszystkie problemy mają tak ścisły związek. Moja depresja nie zaczęła się na skutek picia. Była jako pierwsza. czasem bywa odwrotnie i wiem o tym. Pozdrawiam
Mylisz się trochę co do mnie ja nie widzę wszędzie alkoholików,może czasem dmucham na zimne ale jakiegoś skrajnego przekoszenia nie mam i nie jestem typem nawracacza aktywisty co lata po ulicy i namawia ludzi "nie pijta" zapewniam Cię a może ja coś zagmatwałem bo słaby ze mnie" publicysta" "początkiem" i przyczyną uzależnień są chore emocje to podstawa w każdym uzależnieniu chemicznym czy behawioralnym ( np hazard,uzależnienie od seksu,zakupów,gier wideo itp).
Kompulsywna,obsesyjna strona uzależnienia z czasem jednak zawłaszcza coraz więcej dziedzin życia i eliminuje coraz więcej tego co zdrowe w życiu a to co związane z samym piciem ćpaniem zaczyna być problemem i samo przez się i samo w sobie dostarcza i jest źródłem problemów chorych emocji normalne życie kurczy się i tworzy się coraz bardziej zamknięty świat ,dla otoczenia może to wyglądać że picie jest problemem a w gruncie rzeczy to tylko czubek wierzchołka góry lodowej,prawdziwym problemem są uczucia i emocje.
Masz rację że w nerwicach i depresjach uzależnienia nie są "obowiązkowe" i" automatyczne " zdarzają się jednak.
Natomiast jak jedno z drugim się połączy to leczenie np alkoholizmu jednocześnie leczy np jakąś depresję/nerwice.
Potrzebna jest jednak do tego abstynencja i psychoterapia przynajmniej przez rok lub dwa trzy lata prowadzona pod kątem uzależnienia dlatego że "holizmy" mają swoją specyfikę związaną z nawykami,rytuałami, różnymi nałogowymi odruchowymi mimowolnymi,podświadomymi mechanizmami i życiem w piciu i z piciem.
Można się też leczyć równolegle
17 2020-02-15 17:26:17 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-15 17:29:39)
Myślę, że jeszcze nie dosiegnełaś swojego dna, jak wspomniala MagdaLena i jestes teraz w fazie, ktora polega na widzeniu wroga w każdym kto ci powie, że jestes alkoholiczką i powinnas się leczyć, obowiązkowo.
To też przeczytałam w mądrej ksiązce, którą gdybyś chciala, moge ci polecić
Passlawek Alkohol nie zawłaszczył mi jak myślę zainteresowań i innych form spędzania czasu. Całe szczęście nie pije więcej niż wcześniej , może nawet mniej bo nie w każdy weekend tylko co któryś. Najbardziej co przychodzi mi do głowy to to że chce przed czymś uciec właśnie w te dni. A że imprezowy czas za mną to może mam taki schemat już wyuczony polepszania nastroju sztucznie ? Nie zgodzę się napewno z tym że cały ten rok terapii jest do bani. Bo kilka rzeczy zrobiłam i widzę to a zmiany są trwałe. Napewno pomyśle czy w ogóle nie wybrać terapeuty od uzależnień i zobaczyć jak to wyglada, bo na zwykłej terapii nie wolno pić alkoholu, więc też z tego powodu nigdy się nie przyznałam żeby mnie nie wykreślili. wtedy bym została z niczym i być może sięgała po alkohol częściej bo już w ogóle nic bym nie robiła ze swoim życiem
Jak dobrze zrozumiałem to terapia na którą uczęszczasz nie jest terapią uzależnień od alkoholu tylko psychoterapią pozwalającą rozwiązać inne problemy z psychiką a przy okazji stwierdziłaś że zbyt często organizujesz sobie picie weekendowe. Jak uważasz że alkohol nie jest dla Ciebie problem to co chciałaś uzyskać zakładając ten wątek?
Myślę, że jeszcze nie dosiegnełaś swojego dna, jak wspomniala MagdaLena i jestes teraz w fazie, ktora polega na widzeniu wroga w każdym kto ci powie, że jestes alkoholiczką i powinnas się leczyć, obowiązkowo.
To też przeczytałam w mądrej ksiązce, którą gdybyś chciala, moge ci polecić
W punkt Salomonko.
To jest właśnie takie typowe dla osób uzależnionych ciskanie się i nerwy. Mechanizm zaprzeczeń.
Nie jestem alkoholikiem, bo nie zawalam pracy, nie sikam pod siebie. Wypraszam sobie, nie jestem żadnym żulem.
Nie jestem uzależniony, w każdej chwili mogę przestać. Piwo to nie alkohol, to napój chłodzący, który lubię pić kiedy odczuwam pragnienie. Nie jestem alkoholikiem, bo wcale dużo nie piję, potrzebuję się tylko odprężyć, zrelaksować.
Typowe, naprawdę modelowe zaprzeczanie.
21 2020-02-15 18:18:25 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-15 18:44:33)
Passlawek Alkohol nie zawłaszczył mi jak myślę zainteresowań i innych form spędzania czasu. Całe szczęście nie pije więcej niż wcześniej , może nawet mniej bo nie w każdy weekend tylko co któryś. Najbardziej co przychodzi mi do głowy to to że chce przed czymś uciec właśnie w te dni. A że imprezowy czas za mną to może mam taki schemat już wyuczony polepszania nastroju sztucznie ? Nie zgodzę się napewno z tym że cały ten rok terapii jest do bani. Bo kilka rzeczy zrobiłam i widzę to a zmiany są trwałe. Napewno pomyśle czy w ogóle nie wybrać terapeuty od uzależnień i zobaczyć jak to wyglada, bo na zwykłej terapii nie wolno pić alkoholu, więc też z tego powodu nigdy się nie przyznałam żeby mnie nie wykreślili. wtedy bym została z niczym i być może sięgała po alkohol częściej bo już w ogóle nic bym nie robiła ze swoim życiem
To akurat mnie nie dziwi dlatego że i uzależniania i nerwice/depresje są bardzo indywidualne ale mimo różnic mają coś wspólnego tak jak osobowości i charaktery ludzkie są różne a jednak podobne.
Każdy typ uzależnienia ma swoją dynamikę i progresje rozłożoną w szybkości i czasie.Jedni i po 30 lat nie mają jakiś konsekwencji a inni jak ja po 8 latach dochodzą do delirium i omamów padaczki to zależy od odporności ,predyspozycji i skutków bo skutki osłabiają wolę a wzmacniają obsesję prowadząc do utraty zdolności kierowania swoim życiem.Zdolność kierowania życiem podczas leczenia można odzyskać można zdrowieć ale utraty kontroli nad piciem po przekroczeniu pewnych faz i granic w żaden sposób odzyskać nie można nawet po wielu latach abstynencji to są nieodwracalne zmiany na poziomie fizjologicznym i psychicznym
Nie ma jednego typu alkoholika jest ich kilka już pisałem wyżej o tym.Alkoholicy wykorzystują i nawet sami stworzyli mam wrażenie wiele błędnych stereotypów funkcjonujących w przestrzeni i "świadomości zbiorowej " na temat picia i "innych "alkoholików a na pewno jak się pije to porównywanie się do tych "gorszych" jest wygodne "uspokaja" i pakuje w niby komfort psychiczny który jednocześnie jest komfortem picia .To jednak wszystko jest raczej skutkiem a przyczyną są te nieszczęsne emocje i próby regulacji i sterowania myśleniem, uczuciami w stronę doznawania ulgi ,pobudzania się przedłużania i powtarzania różnych przyjemności i radości związanych i zależnych od narkotyków i alkoholu na przykład.
Nie od razu traci się szybo wszystko nie ma tak że po pół roku od razu jest się w 100% absolutnie chorym od stóp do głów a jeśli już to bardzo rzadkie przypadki młodocianych alkoholików lub narkomanów.
W tym mieści się pojęcie utraty panowania/kontroli nad ilością wypitego alko częstotliwością i czasem w którym się pije piło.
Nie istnieje jedna jedyna droga dochodzenia do utraty zdolności picia kontrolowanego też jest ich wiele.
Nawet okresy wymuszonej abstynencji są przez alkoholików wykorzystywane do utrzymania,udowodnienia sobie i bliskim że ma się kontrolę okresy względnego spokoju w życiu też na przykład dla mnie poznanie nowej dziewczyny było czymś takim.
To proste żeby utracić kontrole trzeba ją najpierw mieć albo mieć iluzję jej posiadania cała para albo wiele energii życiowej z czasem coraz więcej idzie w podtrzymanie,walkę o utrzymanie udowadnianie uzasadnianie itp tego że pije się wtedy kiedy się chce a jak się nie chce to się nie pije.W tym wszystkim obsesja picia jest obecna sprzeczności, zakłamywanie, wypieranie są próbą jej odsunięcia wzmacniają ją jednak choć momentami nie ma się kontaktu z uczuciami które jej dotyczą różnie jest z wewnętrznymi oporami i przymusami.
U Ciebie Duchu może być tak że psychoterapia odbiera Ci jakiś komfort związany z piciem bo coś Cię jednak uwiera i niepokoi w tym sensie to pomaga Ci ta terapia a z drugiej strony niezbyt świadomie wplatasz to co na terapii w regulowanie sterowanie piciem, życiem, uczuciami alkohol i emocje są nie rozłączne problemy też.Nie znaczy to że możesz mieć silne wrażenie że coś pomaga bo wierzy się i widzi co che widzieć i w co wierzyć.
Postępy w innych dziedzinach życia nie dyskredytując ich u Ciebie mogą być jednak pozorne lub w konsekwencji nietrwałe bo jednak jakaś Twoja część podpiera się piciem.
W najlepszym przypadku robisz krok w przód i zaraz potem w tył to jednak nie jest najlepsze wyjście.
Wynajdujesz przeszkody do zaprzestania picia to nie jest dobry znak,sygnał świadczy raczej o powadze problemu.
To ja chyba przecze tym teoriom. Piwa nie pije, ale potrafilam wypic- w przeliczeniu na ilosc alkoholu- duzo wiecej niz 6 piw.
Nigdy nie krylam, ze lubie wypic. Nigdy tez nie musialam wypic. Zwlaszcza gdy mi towarzystwo, miejsce lub rodzaj alkoholu nie odpowiadal.
Gdy zachorowalam na depresje calkowicie odrzucilam alkohol. Pilam, bo bylo przyjemnie. W depresji alkohol nie dawal przyjemnosci. Nawet jako "rozszerzacz swiadomosci" do dobrej muzyki czy filmu. Wiec po co pic?
Wypije czasem kilka lykow dobrego wytrawnego wina - lubie smak.
Salomonka myślę że twoje wypowiedzi mogą byś szkodliwe dla innych. To że alkoholicy i narkomani mieli problemy w dzieciństwie i zawiedli ich dorośli to wydaje Ci się że odkryłas Amerykę ?? I że tego trzeba się dowiedzieć z terapii? To każdy średnio myślący człowiek wie. A tutaj jeszcze taka niespodzianka że niektórzy z trudnym dzieciństwem nie popadają w żadne nalogi . Mają depresje, nerwicę, lęk obniżone poczucie wartości a nawet fajek nie palą. I nawet dda czasem nie piją i nie palą . Twoje myślenie jest lopatologiczne i jak ktoś nie ma żadnej wiedzy to mogą mu takie wypowiedzi jak twoje wyrządzić dużo krzywdy. Jesteś terapeuta czegokolwiek ? To wyrazaj opinie a nie pseudofachowe fakty jak to że zranione dzieci zawsze powinny pić i ćpać
Sądzę że opinia Salomonki Cię uraziła i dlatego ja teraz atakujesz, uważam że jesteś na fazie zaprzeczenia, sądzisz że póki nie zawalasz pracy nie masz problemu z alkoholem, nie jestem specjalistką ale znam wielu alkoholików którzy są mimo wszystko dobrymi pracownikami, póki co chętnie przeczytałam ten post gdyż uważam że również mam problem z alkoholem i często przepelnia mnie złość nie adekwatna do sytuacji ale walczę z tym jak tylko mogę, trzymaj sie zły duchu i się już tak nie złość
:*
24 2020-02-16 18:43:31 Ostatnio edytowany przez Zły duch (2020-02-16 18:46:02)
Dobry wieczór. Robiłam sobie dziennik uczuć, z kilku dni gdzie chciałam znaleźć jakieś przyczyny pogorszenia mojego nastroju na dużo bardziej depresyjny, niż ostatnio. Myślę, że jedną z przyczyn jest zakończenie terapii i konieczność szukania nowej, opowiadania tego wszystkiego od początku. Bedę próbowała znaleźć terapeutę który jest wyspecjalizowany w terapii uzależnień. Może łatwiej będzie mi się przmóc i przyznać do problemu.Myślę też, że mogę mieć trudność radzenia sobie bezpośrednio po sesjach terapeutycznych, z wszystkimi emocjami bo przeważnie nie sa one zbyt miłe. Zabolało mnie w powyższych wypowiedziach, unieważnianie jednym zdaniem 13 miesięcy włożonej przeze mnie ciężkiej pracy, w terapię. By może jest to próba tłumaczenia się ale myślę, że jeśli upiłam się raz na tydzień, na dwa tygodnie czy na trzy tygodnie, to przez reszte tego czasu, terapia też oddziałowuje. Uważam to za wpadki, które oczywiście nie powinny mieć miejsca. Normalni ludzie przecież tez piją alkohol i tez przeważnie celem jest poprawa nastroju, dobra zabawa czy reset po ciężkim tygodniu. Też wydaje mi się że to może być forma autoagresji, takie picie mimo niechcenia. Bo nie każdy chyba wyrzuca sobie że się napił. Chciał to się napił. A ja się napiłam a nie chciałam, bo wiedziałam że będę się źle czuć i zmarnuje kolejny dzień na leczenie kaca. Ech ciężkie to życie. Dużo zdrówka dla wszystkich
25 2020-02-16 19:31:43 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-16 19:32:23)
Może znowu na mnie naskoczysz, ale myslę że ta terapia dawala ci złudzenie, że jednak coś ze sobą robisz, jakoś się starasz, walczysz o siebie i tak sobie przeżyłaś 13 miesięcy w samozadowoleniu, że nie stoisz w miejscu. Teraz ten czas się skończył i po prostu sama widzisz, że nie przestałaś pić, problem nie zniknął a nawet się całkiem dobrze ma i tracisz poczucie kontroli nad sytuacją. Teraz już nie będzie usprawiedliwienia dla ciebie, terapia się skończyła, powinno być lepiej a nie jest. Wiem, powiesz że lepiej sobie radzisz z emocjami po terapii i widzisz różnicę, ale prawdziwy problem jednak nie zniknął, bo nie mógł, skrzętnie przez ciebie ukrywany.
Jeśli nie możesz przestać pić, nie kontrolujesz ilości wypitego alkoholu, na drugi dzień masz kaca nie tylko fizycznego, ale też moralnego, to naprawdę jest znak, że potrzebujesz pomocy.
Nie marnuj życia na picie, bo naprawę ono jest za krótkie, młodość jest za krótka a ty ją marnujesz na bezsensowne upijanie się w samotności. Zbierz wszystkie siły jakie masz, żeby raz na zawsze się od tego uwolnić i żyć pełnią życia.
Powodzenia
(...) byłam weekendowa imprezowiczka. Przez wiele lat. Potem kupowałam sobie alkohol w pt lub sobotę do domu i piłam sama. Nie w każdym weekend ale dość regularnie. Wiem,że nadmierne spożycie alkoholu to problem chorych emocji. (...)
Myślałam że psychoterapia pozwoli mi zmienić moje zle nawyki. (...)
Pracowałam na terapii byłam tam szczera jeśli chodzi o inne problemy. Nie wiem dlaczego ten problem do mnie wraca. Terapię traktowałam bardzo poważnie ale to nie terapia uzależnień. Poszłam tam z czym innym. (...)
Skoro zataiłaś problem, to czemu oczekiwałaś, że go rozwiążesz? <pytanie retoryczne>
(...) Ale nie wiem dlaczego akurat z tym trudno mi się uporać skoro wiem że mi to szkodzi. (...)
Uzależnienie nie przechodzi od tak, nie znika pod wpływem uzyskania informacji o szkodliwości picia.
Póki nie zdecydujesz się na konfrontację z samą sobą, póki uciekać będziesz przed stawieniem czoła nieprzyjemnym emocjom, póty nie rozwiążesz swego problemu.
Próbowanie, o którym wspominasz jest zaakceptowaniem swego status quo, jest przygotowaniem do stwierdzenia "Próbowałam,ale nie wyszło". Moja rada? Nie próbuj. Podejmij obojętnie jaką decyzję, wówczas nie będziesz się miotać.
I, wbrew radom niektórych, złość się ile wlezie, pozbywaj się złości, to szansa na ujawnienie się innych, skrywanych przez Ciebie głębiej, emocji.
27 2020-02-16 20:24:26 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-16 20:30:38)
Dobry wieczór. Robiłam sobie dziennik uczuć, z kilku dni gdzie chciałam znaleźć jakieś przyczyny pogorszenia mojego nastroju na dużo bardziej depresyjny, niż ostatnio. Myślę, że jedną z przyczyn jest zakończenie terapii i konieczność szukania nowej, opowiadania tego wszystkiego od początku. Bedę próbowała znaleźć terapeutę który jest wyspecjalizowany w terapii uzależnień. Może łatwiej będzie mi się przmóc i przyznać do problemu.Myślę też, że mogę mieć trudność radzenia sobie bezpośrednio po sesjach terapeutycznych, z wszystkimi emocjami bo przeważnie nie sa one zbyt miłe. Zabolało mnie w powyższych wypowiedziach, unieważnianie jednym zdaniem 13 miesięcy włożonej przeze mnie ciężkiej pracy, w terapię. By może jest to próba tłumaczenia się ale myślę, że jeśli upiłam się raz na tydzień, na dwa tygodnie czy na trzy tygodnie, to przez reszte tego czasu, terapia też oddziałowuje. Uważam to za wpadki, które oczywiście nie powinny mieć miejsca. Normalni ludzie przecież tez piją alkohol i tez przeważnie celem jest poprawa nastroju, dobra zabawa czy reset po ciężkim tygodniu. Też wydaje mi się że to może być forma autoagresji, takie picie mimo niechcenia. Bo nie każdy chyba wyrzuca sobie że się napił. Chciał to się napił. A ja się napiłam a nie chciałam, bo wiedziałam że będę się źle czuć i zmarnuje kolejny dzień na leczenie kaca. Ech ciężkie to życie. Dużo zdrówka dla wszystkich
Może jeszcze inaczej terapia na pewno nie pójdzie na marne jeżeli będziesz ją kontynuować i rozszerzać.Wychodząc z odwyku też miałem srala i spadek nastroju i coś jak chorobę szpitalną to też chyba częste .Też długo pisałem dziennik uczuć jak widzisz te terapie nie różnią się jakoś diametralnie zależy od szkoły psychologicznej i metod w podejściu.
Twoja historia Duchu przypomina historię bardzo wielu znanych mi alkoholików takich co mają chad i różne zespoły uzależnień jednocześnie.Mających przez jakiś czas wpadki i zapicia nawet przez parę lat terapii i udziału w AA niektórzy alkoholicy też mają zapicia nie mając chad czy nerwicy.
a najbardziej to przypominasz historię jednego z pionierów Anonimowych Alkoholików który leczył się nawet u C.Junga maił cięgle wpadki i zapicia do czasu kiedy odkrył że rozmowa z innym ancymonem z podobnym problemem przynosi ulgę pomaga utrzymać trzeźwość porządkuje myślenie i emocje co pozwala rozwiązywać życiowe problemy wtedy cała ogromna wiedza którą zdobył podczas leczenie połączyła się z doświadczeniami zatrybiło połączyło się i obaj zachowywali trzeźwość i zaczęli zdrowieć.
Passławek
Nie wiem jaki cel ma u mnie picie alkoholu. To tylko chwilowe polepszenia nastroju na jeden wieczór. Wiem że to złudzenie, że to sztuczne emocje. Najbliżej jestem tego że to jest jakas ucieczka od czegoś. Terapia mnie zmieniła, nie boję się już tak ludzi jak kiedyś. Odważniej mówię to co myślę. Ale jest jeszcze wiele ran, na które nie przyszedł czas żeby o nich powiedzieć.
Nie mam nic przeciwko spotkaniom AA, ale przeraża mnie otwarte przyjście. Jakby to była jakaś zaciszna klinika na odludziu i wieksza atmosfera dyskrecji to mylę że mogłabym spróbować, bo ogólnie lubiłam być na innych terapiach, na tej może tez bym się odnalazła. Ale nie widzę tego że idę przy przychodni do bloku AA w swoim mieście lub sąsiadującym i może zobaczyć mnie ktoś znajomy. Wiem, że jest tendencja że osoby pijące przyznają się wszem i wobec do swojego picia, w rodzinie otoczeniu itd. Ja bym jednak nie potrafiła.....Myślę, że mogłabym też stracic przez to pracę. Ludzie nie sa tolerancyjni wobec pijących, niektórzy w ogóle nie uważają że to choroba tylko wybór. Może za bardzo bagatelizuję, bo nie pije az tak dużo i nie zamierzam zacząć. Na pewno chciałabym przestać pić w ogóle bo nie widzę w piciu żadnych pozytywnych wartości
29 2020-02-16 21:21:23 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-16 21:58:51)
Wiesz zachęcanie do udziału w AA nie polega na reklamowaniu a na przyciąganiu to jedna z tradycji AA
Możliwe że to co do tej pory wiesz o AA i znasz z filmów TV mocno rozmija się z tym czym AA jest w rzeczywistości.
Opory przed pójściem miała większość moich przyjaciół z AA ja też je miałem to cząstka problemu ten opór i mnóstwo argumentów przemawiający przeciw naprawdę nic niezwykłego.
Przed pierwszym mityngiem na który polecono mi iść w ramach wsparcia w terapii(zmuszono mnie według mnie wtedy ) ja już wiedziałem że mi to nie pomoże i kogo tam spotkam jakichś nawróconych je...ch nawiedzonych oszołomów świętoszków meneli co i tak tylko się mądrzą i piją po kryjomu.Zdziwiłem się jak wszedłem na salkę normalni ludzie na oko żadnych meneli i oszołomów.
Nawet mi się spodobało trochę bo się nieco utożsamiałem ale wyszukiwałem na siłę różnic wszyscy byli dożo starsi od emnie no zgredy o czym z takimi gadać.Poszedłem jeszcze na kilka spotkań w celu udowodnienia sobie że to mi nic nie da a przecież próbowałem i starałem się uznałem że bez terapii i AA dam sobie sam radę i nawet przez parę tygodni zachowałem abstynencję przestałem jednak chodzić gdziekolwiek i przy najbliższej okazji sięgnąłem po alkohol potem po amfetaminę bo od niej też jestem uzależniony tak przez dwa lata szalałem jeszcze aż o mało nie umarłem zaliczyłem przez te dwa lata wiele z tego o czym mówiły zgredy miałem 27 lat jak zaprzestałem pić i ćpać.Znowu robię za bohatera
Nie znaczy to że od razu jak przystąpiłem do terapii i ponownie do AA do wszystkiego przyznawałem się natychmiast to procesy stopniowego odkłamywania i nabierania odwagi pewności siebie.
Naczelną zasadą AA jest anonimowość dyskrecja jest dobrowolna i niewymuszona nic nie musisz nie ma list obecności i nie ma przysięgi czy jakiegoś przyrzeczenia na temat picia jedynym warunkiem uczestnictwa jest chęć zaprzestania picia nikt nie śledzi nie kontroluje innych alkoholików nie sprawdza trzeźwości nie ma obowiązku mówienia o sobie możesz przespać na mityngu 2 godziny można przyjść pijanym nie ma się co prawda prawa głosu w takiej sytuacji.Przez 28 lat nie zdarzyło mi się że coś wyciekło na zewnątrz w świat to trochę taka "cicha zmowa" AA jest jak mafia w pewnym sensie .
Nikt nie ma na mityngu prawa Ciebie oceniać i osądzać, komentować,karać z zapicie, krytykować, przerywać Ci czy zadawać Ci pytań takie zasady obowiązują podczas spotkań.Czy AA jest czymś doskonałym i najlepszym nie wiem dla mnie nie musi być mam swoje poglądy na AA i mnóstwo wdzięczności dla ludzi którzy rozwiązując swój problem pomogli mi rozwiązać mój własny poświęcili kupę czasu na słuchanie mnie to jest też trochę taki czyściec w przenośni.Nie ma przymusu przyznawania się do czegokolwiek mówisz o czym chcesz i na co jesteś gotowa tu trochę woda na Twój młyn .
.Namawianie kogoś często ma odwrotny skutek jak wiesz dobrowolność i samodzielność jest wżyciu istotna warto jednak pozwać inne spojrzenia.W AA jest inaczej jak na terapii nie podpisujesz kontraktu a dyskrecja jest na bardzo wysokim poziomie moim zdaniem
Ja już tak często nie chodzę na mityngi bo daję radę z emocjami odzyskałem spokój wiem jak radzić sobie lub nie radzić w życiu ale czasem chodzę jak czuje potrzebą lub zatęsknię no i też dlatego że siedzę na forum netkobiety i się mądrzę
Jak chcesz to przeczytaj ten wątek podobnie jak Ty założony przez młodą dziewczynę,w jej wątku też się mądrze
https://www.netkobiety.pl/t119652.html
Co do pracy też miałem podobne obawy ale płonne i wyolbrzymione jak się okazało po czasie, jeżeli pracodawca jest zadowolony z Twojej pracy i nie zawalasz pracy przez picie to nie masz się czego bać a alkoholizm jest w Polsce traktowany jako jednostka chorobowa i podlega wszystkim ochronnym przepisom o zwolnieniach lekarskich też jakbyś chciała iść do kliniki na odwyk zamknięty.