Witam, proszę o anonimowość.
Chciałabym podzielić się z Wami moja historią i jednocześnie prosić o poradę. Podobno nikt nie umie doradzić tak jak osoby, które Nas nie znają.
A więc do rzeczy mam przyjaciółkę, koleżankę nie wiem jak ją nazwać. Nie wiem jak ją nazwać, ponieważ pewne sytuacje wpłynęły na to, że nie jest tak jak być powinno. Trochę czasu się znamy. Wszystko było w porządku. Do pewnego momentu. Kiedy jej się zwierzałam, jak się potem dowiedziałam wszystko poszło w eter. Były dwie takie sytuacje. Było mi strasznie przykro. Tym bardziej, że prosiłam ją o dyskrecję. Niby powiedziałam do niej, że nie mam żalu. Czuje, że jest inaczej. Ona nie poczuła się. Powiedziała, że tylko rozumie. Przez dłuższy czas mnie olewała. Dopiero kiedy miała problemy zwierzyła się mi, ale czułam że nie do końca mi ufa. Wspieralam ją jak tylko mogłam, ale powoli nie mam siły walczyć. Walczyć o znajomość w której tylko ja się staram. Zauważyłam też, że nie potrafimy że sobą rozmawiać. Dopiero jak wypijemy, to rozmowa jakoś się kręci. Ostatnio jej proponowałam, odmówiła. Jest mi strasznie przykro. Nie wiem już co mam robić. Kiedy zaczynam rozmowę to albo mi nie odpowiada, albo siedzi w telefonie. Czy jest sens walczyć o tą znajomość? Na tą chwilę czuję, że tylko mi zależy.