Cześć, chciałbym na wstępie powiedziec, że jestem chłopakiem 21lat, student 2 roku finansów, założyłem tutaj konto ponieważ łatwiej jest mi rozmawiać z kobietami o problemach, w moim życiu zawsze była babcia - matka mojej mamy (w sobote 87lat skonczy) i mama i dla mnie rozmowa o takich sprawach z kobietami jest oczywista, zawsze coś mądrego i przydatnego powiedza, stąd konto tutaj.
Moja rodzina jest fałszywa i okropna od dawna, dopiero po 18 zrozumiałem to, chodziłem do liceum o prof bio-chem, miałem iść na medycyne, zrezygnowałem, bo moi rodzice nie żyją razem A NIKT NIE BEDZIE MNIE UTRZYMYWAŁ 6lat (chociaz 2...) babcia i dziadek (rodzice mojego taty)bardzo chcieli bym poszedl w tym kierunku, od momentu kiedy nie poszedłem z jednej strony byli tacy smętni, a z drugiej tacy ehe do przodu, bo ogólnie u mnie w rodzinie nikt nei ma studiów, ale są mundurowi i dziadek dorobił się fortuny mając kiedyś sklepy i warsztaty, teraz został mu dom 300m2 i 1 he pola , z długami poszły 3,6 hektary... Sprawa ogólnie wygląda tak, nikt nie ma studiów, co niektórzy matury , a wywyższają się i mówią ile to oni się nie uczyli i nei mieli szkoleń w pracy ( mundurowi) i jacy oni to nie są, taki przerost treści nad formą..
Odkąd poszedłem na finanse, było wielkie bum, ja ? na studia? pierwszy w rodzinie, nagle każdy zaczął być uszczypliwy, tato w tym czasie budował nową rodzine ( a po rozwodzie nie jest a otwarcie pokazuje ze jest z nowa kobieta, nawet dziecko wychowuje ktore chodzi do 4kl podst) i mu cos odawało, miałem 19lat idąc na studia a ten do mnie ze mam isc do pracy, kiedy ja widze plan na 5 dni na nastepne kilka miesiecy.. powiezdiałem ze nigdzie nie ide i aby sie odwalił i nie mowił tak do mnie, relacje mamy okey, ale rodzina strasznie sie odsunełą ode mnie ,... od babci i mamy - to akurat wiadome z racji tego co tato robi, z nikim nie utrzymuje prawie kontaktu.
Mój dziadek lubi polityke, kiedyś ( w maju tamtego roku) mówił mi, że mam glosować na te partie co on chce i że ma nadzieje ze sie rozumiemy, odpowiedziałem mu prosto w oczy że nie interesuje mnie to na kogo on głosuje, ja na pewno nie będe głosował na tych samych co on, mam swój rozum umiem za siebie decydować i mam swój mózg, kłótnie były, ogólnie jesli chodzi o wiedze ekonomiczno-finansową, to nawet nie jest na poziomie gimnazjum (tam była przedsiebiorczosc) jesli chodzi o mojego dziadka, a to dziwne, bo prowadził sklepy i warsztaty, no ale sie zadłużył, może jednak nie bez przyczyny i od tamtej pory, jest strasznie naburmuszony, w tym roku nie złozył mi nawet zyczen na urodziny ani mojej mamie, gdzie co roku składali, strasznie są fałszywi, odkąd pamietam to robili cos w stylu ze gadali na jednego wujka, jechali do drugiego i gadali na tego u którego byli, więc fałszywość to ich drugie imie.
Nie lubię ich strasznie, kiedyś ( w tamtmy roku) zostawiłem tacie prezent u nich na dzien ojca aby wzial jak bedzie wracal z pracy do siebie, przejazdem. na drugi dzien przyjechalem rowerem z ciekawosci, dom zamkniety.. ide na pole (maja tam las,truskawki,maliny,jablka,brzoskwinie grusze itd itp) i babcia przez 40minut wypytuje sie mnie dlaczego nei chce jej powiedziec co tam mam ( bo nei powiedzialem jaki prezent mu daje, powiedziałem ze to jest moja sprawa miedzy mna a tata, ze to sie nazywa więź z rodzicem, własne sprawy - bo i tak za duzo ona mowi tacie o tym co ja z nia gadam.. wiec babcia po ch. ) i tak kłocila sie ze mna przez 40minut jak nienormalna, ze czemu to taka tajemnica... wchodzimy do domu, otwiera drzwi a ja lece zobaczyć do torebki ,a tam rozpakowana, otworzona .. zdałem sobie sprawe, ze jest chora na umysle jak dziadek, a.. wspomniałem ze sie go ona boi i tez nie ma swojego zdania tylko jest mu podporządkowana?
Kiedy dziadek zobaczył ze sie stawiam i nie jestem ślepym pionkiem, to zaczął mnie nie traktowac jak wnuka - ale i tak nie mielismy nigdy o czym pgoadac i wlasciwie nie jest dla mnie dziadkiem, bo nic o nim nie wiem, nie mamy wspolnych tematow, nawet 10min sam na sam nigdy z nim nie przegadałem, a od dziecka miał chore jazdy, teksty i to ze kazdy ma robic myslec tak jak on chce, kim on jest? no wlasnie. moj prawidzwy dziadek umarł w 2002roku (prawdziwy w sensie ten, ktory z opowiesci był cudownym człowiekiem, a nie skuczysynem)
Na każdym kroku widzę jak dziadkowie , wujkowie i mój tato uważają, że oni się wyedukowali (powinni być profesorami.. conajmniej) a moje studia to nic, cos tam robie ale to takie studia ze aj tam no studia to studia do czegos sie tam przydadzą, a oni są najmądrzejsi , wyedukowani i wgl, widzę to po docinkach, minach... dzisiaj np. tato mówil, że on pracuje po 10h 5 dni w tygodniu, a ja tylko siedze w domu i kilka razy do szkoły pojde - nawet nei chcialo mi sie tego komentować, ostatnio przyjechalem do dziadków - rzadko bywam, ostatnio bylem nawet 2mies temu, przyjechalem z mama bo mama sprzedaje mieszkanie w tej samej wsi, i musiala zrobic zdjecia do urzedu, przychodzimy, mama mowi ze musi zrobic jeszcze zdjecia ze tyle tej roboty i wgl, a dziadek- a no bo to skuwy takie są w tych urzędach, skiwnął na mnie głową jak na psa i mowi, ten taki sam będzie, a potem coś gadał i znowu tematy polityczne (jego tekst, a no bo słuchaj ja ci powiem... ) i do mnie, ze ja jego wróg albo przeciwnik, jestem w trakcie szukania auta, a on do mnie z jakimis tekstami o ktorych kiedys gadalismy, zarzuca mi brak asertywności, własnego zdania - glupoty takie ze mi sie az parsknelo smiechem, nie chcialem przy mamie sie klocic, sam przeczy sobie, nawet teraz nie chce mi sie tego komentowac, głupota totalna, jest calkiem na odwrot a najlepsze jest to ze on to wie, a denerwuje mnie bo potem bedzie gadal po rodzinie takie pierdoły, a .. dlaczego w ogole z tym wyjechał? bo sie smialem do dziadka, ze jak szukam auta a tato mi pomaga bo ja sie nie znam zbyt dobrze, to ze nie wazne jaki mi sie podoba to specjalnie mi nie doradza, nie mowi czy dobry silnik, czy okey jest auto, tylko nic nie mowi i udaje ze dzwoni albo cos tam idzie ogladac dalej , a tylko dlatego ze mu sie nie podoba ten samochód, myśli ze ja bez niego nie kupie auta? dzis uslyszałem tekst( dzis bo sie z nim spotkałem ) ze nie znajde auta bo jestem od niego uzalezniony, bo jak samemu nie kupie bo sie nie znam a jak kupie to wyłąduje pieniadze w naprawe bo ja nic nie dam rady samemu kupic i jestem zdany na niego, a najlepsze jest to ze zaprosil dzis mnie do siebie, jechalem pociagiem 30min przyjezdzam nikt na mnie nie czeka, czekam 15min pisze mu za ile bedzie, przyjezdza i gada mi ze myslal ze przyjde na nogach, serio? ja do niego, ze a skad mialem wiedziec, zapraszales mnie to chyba oczywiste ze przyjedziesz, zresztą nic nie mowiles ze mam isc na nogach, bo nie masz jak przyjechac bo dziecko w domu i zadania odrabiasz, a ten ze to ja powinienem sie zainteresowac a nie ze leży to w jego interesie, cos tam dopowiedzialem, od razu chcialem wlasciwie powiedziec, stoj ja wysiadam i wracam.
Jest takich sytuacji więcej, fałszywych uśmieszków, gadek, od rownież strony wujków i dwóch cioci, oni są podobni.
Wiadomo, sytuacja ciężka , nie sposób jest to opowiedzieć dokładnie w 2-3h a co dopiero napisać normalny temat który byłby do kupy, zwlaszcza ze za dlugi byc nie moze bo kto to przeczyta, jak ktos bedzie sie pytal w komentarzach o cos to wiadomo, tak mozna cos dopowiedziec.
Mam dosyć takiego zachowania dziadka / dziadka i babci, mam dosc takiego zachowania od strony taty, czesto sie stawiam, niektorych rzeczy nie chce mowic poki czasami jeszcze cos mi ktos pomaga (mowie o tacie) ale mam dość takiego zachowania, zwlaszcza ze wszystkie rzeczy z przeciwnstawianiem sie to od razu awantura, bo sa strasznie wybuchowi a ja sie nie daje, ale czy to sens sie wiecznie kłócić?
Mam ochotę się od nich odciąć, ale to jest troche nie możliwe, przynajmniej z kwestią z tatą, tam też niezłe jaja są, nawet nie chce mowic o tej kochance, o tym co sie działo ,gdzie byli co robili i jak zachowywali się dziadkowie, jak kłamali jak babcia kłamała co robili co sie działo, boże, fałszerstwo i debil1zm w jednym mam dosyć ich serdecznei wszystkich, tato darł morde na mnie cała podstawówke, nie raz po głowie sie dostało, mame też szarpał i wyzywał od kur. awantury i nie wiadomo co, a teraz ? wspaniały kochanek, zrobi obiad firanki powiesi, z dzieckiem zadania zrobi, a kiedyś mame wyzywal ze za malo zarabia, ze obiadow nie gotuje( babcia z nami mieszkała i mieszka ze mna nadal) a gotowala rozne rzeczy, chcialbym aby mi moja kobieta robila taka rożnorodna kuchnie, mial wszystko ,desery , 1 dania 2 dania, kolacje do pracy jedzenie, ciasta w kazdy weekend, wyzywał szurał szarpał i gnoił , zero wdzięczności, mnie wyzywał, mowil jaki to nieuk, nie dorajda i cymbał nawet przy wujkach, wyzywał mnie i zdarzyło mu sie nawet walnac tzw. liścia, albo po głowie w tył, kiedyś jak byłem mały i miałem nerwice, to na spacerze szedł wkurzony (z perspektywy czasu wiem ze bral mnie aby sie wyrzyć) to kopa dostałem na plecy ( przynajmniej tak mi sie zdaje ze dostałem).
Dziadkowie oszukiwali mnie i ojciec również,jak byłem mały byłem gruby i gadali na mnie ze chodze jak pingwin i ze nikt mnie nie bedzie chcial i ze wygladam źle, gadali ze źle sie ucze, bo przez nerwice i depresje spowodowana przez tate i przez nich, niezdałem w 1 gimnazjum ,mialem straszna fo bie społeczna, ale sie ocknąłem, zrobiłem wszystko dla siebie, gimnazjum na dobrych ocenach, liceum i studia, zalozylem sobie droge ciezkiej pracy, w tym roku probuje pracować jeszcze na studiach...
Mieszkamy z mamą i babcią sami, mieszkanie ma na mnie przepisac niedlugo, mieszkamy razem (w 3) od roku? czy tam 14mies? cos takiego, mama upieksza mieszkanie, piekny salon ma , kuchnia odswiezona, w swoim pokoju tez cos zrobilem (bylem w anglii na 2,5mies w pracy 6 dni w tyg 12h) mama tez ma lepiej, wiecej kasy ma, bo lepsze stanowisko, sprzedała mieszkanie... i z tego tytulu też slysze docinki, a bo wy macie pewno juz tam nie wiadomo co, a bo wy to takie jesteście..
Nie wspomne o tym jak w tamtym roku (w tamtym roku !!) moj tato wybral sie z kochanica na slub jakiegos tam znajomego z ich wioski, gdzie kazdy wiedzial juz ze on ma kochanke i sie afiszuje an ie jest nawet w trakcie rozwodu.
Moja mama ma depresje, ja mam nerwice lekową z fobią społeczną, czuje się jak jakiś "autsajder" na tych studiach, radze sobie ale tam tez sa falszywi ludzie, dziewczyna wyjechala na 1,5mies do anglii bo rzucila magisterke (na 1 roku magisterki) bo chce odlozyc kasy troche i rozpaczac inny kierunek, ma tam brata a ten brat narzeczona, wiem ze moge jej ufac i mnie nie zdradzi, jestesmy razem 2,5roku i zżyci, ja do niej jade w czerwcu, to mnie podtrzymuje na duchu, ze bede miał dodatkwoy zastrzyk gotówki i ze jest ona.. (zeby nie bylo haha- mam insurance number a w tym roku bede zakładał karte zasiedleńca, bo payslip mam jeszcze z 2017 roku gdzie mam insurance )
Za duzo stało się do tej pory rzeczy aby zmieścić to w jednym temacie, czuje jakbym mial kamienie na plecach, bo widze ze jest to bez ładu i tak tylko POWIERZCHOWNIE NAPISANE - POWIERZCHOWNE TEMATY , może ktoś źle to ocenić i zrozumieć, ze albo nie sa tacy źli, albo ja sie studiami podniecam a nigdy sie nie podniecałem, nie musze nikomu nic udowadniac, sobie musze, swoj plan ... jego skutecznosc.
Nie chce aby ktoś odebrał źle tego tematu, jest to troche mój wylew, bo nie zniose dłużej tego, w jaki sposób oni się zachowuja wszyscy wobec mnie i mamy, a raczej wobec mnie - NAS.
Mam dosyć tego, przyjąlem sobie ze od tej pory sam sobie zalatwie wszystko i nie bede sie przejmowal i wchodzil w dyskusje- powinienem znac swoja wartosc, ale ciezkie jest to do zrobioenia z moim stanem psychicznym.
Wspomniałem, ze byłem gruby i mialem nerwice i objawy depresji jeszcze w gimnazjum (1kl ) przez co niezdalem, to prawda, jak wzialem sie za siebie idac znowu do 1 klasy w 2012 to zaczalem sie uczyc i zmieniac, bylem strasznie zamkniety na ludzi jeszcze w podstawowce i sie ze mnie wysmiewano, tam tez nie mialem lekko, bylem zamkniety przez to co sie dzialo w domu. Od 2012 wszystko sie zmienilo, sam to zrobiłem, najpierw zmiana w nauce, w 2014 roku w sylwetce, w 2014 roku wazylem 122kg, w 2015 roku w czerwcu ważyłem 84kg. Potem liceum, biolchem i studia, w miedzy czasie troche boksu i siłowni. Zmiana o 180st. Chcę zmienić siebie i swoje zycie nie zaleznie od tego wszystkiego.
Propo rodziny od strony matki, moja mama ma rodzine 150km od nas, oraz 500km od nas (ale tak daleka ze raczej nie ma tam kontaktu, a z ta z 150km to jest caly czas telefoniczny)
Ludzie, doradźcie, jak tu sie odizolować? od rodziny i taty? Chciałbym jakos umiejetnie sie odizolować, i powoli na spokojnie jakos strategicznie powiedziec o tym jak się do dup. zachowuja i że mi to nie pasuje, i jeśli mówią tak o sobie co to nie oni, to dlaczego nie maja studiow? czemu nie jezdza mercami z salonu? mnie boli, niech ich. Chciałbym zrobic to strategicznie. Ale dla mnie ta druga babcia nie jest do konca prawdziwa babcia, jestem w stanie KILKA RZECZY jej wybaczyć, ale kilka.. bo wiem ze sie boi dziadka bo tez ma za uszami, ale dziadek nie jest moim dziadkiem, to jakiś chłop do ktorego CZASAMI PRZYJEZDZAM.
Zeby nie było, wiele zdarzeń (głownie te z szarpaninami czy coś- to miały miejsce 2008-2010 MAX 11 i to początek... to już góra.)
Ale psychiczne, trwaja do teraz tylko ze z rokiem na rok zmieniły postać i zaczeły dobierać innych słów - im starszy jestem, tym więcej mogę, pewnie na to uważaja
Pomózcie, jak sie odizolować? mam serio dość, a z drugiej mam tak serdecznie dość samotności.Chciabym na magisterke ktora planuej rozpoczac na angielskim wydziale (studiowac finasne na mgr po angielsku) rozpoczac w innym miescie- w krakowie, ale ... nei chce zostawiac mamy i babci a na pewno od nich bym odpoczał i bym innego zycia posmakował).
Pisząc to wszystko boje sie fali hejtu, ale... za co ? jestem asertywny, potrafie sie postawić, mam wląsne zdanie..nie wywyższałem sie z niczym, jestem atkowany bo mialem czelnosc pojsc na studia. a cala reszte (przynajmniej mysle ze 5% z 100%) znacie.
Pozdrawiam, miłego dnia. Dzisiaj w koncu piatek! ja lece na miasto szukać tortu i świeczek takich fontann ( z 3 sztuki) na jutro jakies dobre wino lekkie - slodkie, polecacie?