Witam,
Mam taki nietypowy problem ale zanim przejde do sedna pozwole strescic sobie cala historie
Mam chlopaka z ktorym jestem od 1,5 roku. Bardzo go kocham i wiem ze on kocha mnie. Znalam go wczesniej zanim zaczelismy ze soba byc. On ma paczke przyjaciol ktorych zna od dziecinstwa i z ktorymi przyjazni sie do tej pory. w tej paczce jest dziewczyna o ktora wczesniej absolutnie nie bylam zazdrosna bo znam relacje jakie ich lacza- czysto braterskie. pochodzimy z jednego miasta ale jestesmy studentami . moj chlopak studiuje w innym miescie niz jego przyjaciele i ja ale ufam mu i o to sie nie martwie. ponoc jestem jedyna dziewczyna ktora polubili jego przyjaciele takze dostalam propozycje od tej jego przyjaciolki cobysmy zamieszkaly razem w tym roku. no i zgodzilam sie i wiem ze to byl blad. w sumie bardzo ja lubie i dobrze sie nam razem mieszka ale dzis miala miejsce sytuacja ktora byla dla mnie okrutnie dziwna. z racji tej ze jest dlugi weekend wszyscy wrocilismy do naszego miasta i tak sie zlozylo ze ta przyjaciolka mojego chlopaka z ktora mieszkam zaproponowala dzisiaj spotkanie z ktorego mnie wykluczyla. nie mamy zadnych scesji miedzy soba ale osobiscie bardzo dziwnie sie poczulam. wczesniej nie mialam takich uczuc nawet jak sie spotykali sami , ale z racji tej ze z nia mieszkam moze zaczelam inaczej ja postrzegac. w koncu jest osoba z ktora spedzam wiekszosc czasu i czulabym sie dziwnie gdybym po powrocie do naszego wspolnego mieszkania mialabym wysluchiwac relacji jak to bylo fajnie z moim chlopakiem w miescie. Moj chlopak totalnie mnie nie rozumie i mow mi ze to dziwne ze sie o to denerwuje i ze nie powinnam byc zazdrosna o starych przyjaciol. ale tu nie chodzi o zazdrosc o starych przyjaciol ale o kogos z kim mieszkam . nie wiem jak mam rozwiazac ten problem i czy to ja jestem nienormalna i dziwna.. chyba zaluje ze z nia zamieszkalam.... blagam pomozcie!!!! : (: (