Kilka miesięcy temu poznałam chłopaka na tinderze. Spotkaliśmy się. Było ciekawie. Masa wspólnych tematów, pracujemy w tej samej branży. Spędziliśmy ze sobą 4 godziny. Po "randce" miałam pozytywne odczucia, jednak wiedziałam, że nie pociąga mnie na tyle, abym mogła chcieć z nim czegoś więcej. Rozmwialiśmy głównie o pracy. Odezwał się tego samego dnia. Po dwóch dniach napisał mi litanie i- jak się okazało, miał podobne odczucia. Napisał mi, że cały wieczór myślał o naszym spotkaniu, że bardzo mu się podobało i mnie polubił, jestem ładna itp, ale czuje, że nie jesteśmy dla siebie i chciałby się spotykać na zasadach koleżeńskich.
Zaczęliśmy ze sobą pisać. Na chwilę obecną pisze do mnie praktycznie codziennie. I tutaj pojawiają się moje watpliwosci, bo zaczęłam mieć wrażenie, że go do mnie ciągnie.
Pojawiły się wspólne wyjścia. Raz zabrałam go do znajomych. Potem była przerwa świateczna i nie widzieliśmy się około miesiąc, ale cały czas utrzymywaliśmy kontakt.
Rozmawiamy o wszystkim, mamy podobne zdania na wiele tematów.
Coś we mnie drgnęło kiedy pewnego dnia umówiliśmy się na śniadanie, a potem poszliśmy na spacer. Ostatnio zainteresował się fotografią i robił mi zdjęcia. Potem stwierdził, że zdjęcia, które mi zrobił są najleszymi z całęgo dnia.
Raz też zapraszał mnie do siebie późnym wieczorem pod pretekstem omocy w sprzątaniu, a w zamian oferował kolację i wino. Akurat wtedy nie mogłam się z nim spotkać i odmówiłam. Dalej kontynuował pytania o to, kiedy możemy się spotkać.
Dwa tygodnie temu zaprosiłam go do siebie na kolację, zgodził się od razu. Gotowaliśmy razem, piliśmy wino. Wtedy spotykałam się z kimś innym i on rzekomo też. Powiedział mi, że ta dziewczyna za bardzo się angażuje. Widział ją raz przed świętami i raz po świętach. Kiedy dopytywałam o jakieś szczegóły zaczął się miotac i miałam wrażenie, że zmyśla.
Z drugiej strony, skoro jest ktoś inny w jego życiu, to dlaczego ze mną spędza niedzielny wieczór i wiele weekendów?
Wiem, że mu się podobam i myślę, że za szybko zdecydowaiśmy się pozostać na stopie koleżeńskiej.
Wczoraj zaprosił mnie na śniadanie, które tradycyjnie przerodziło się w kilkugodzinne spotkanie.
Skoro się kumplujemy, to czasem zwierzam mu się z moich ''problemów sercowych'', ale mam wrażenie, że on to średnio przyjmuje i szybko zmienia temat.