Hej,
Mam ogromny problem z sobą. Wiem, że choruję na wiele chorób, a boję się iść z tym do lekarza.
Niestety problem jest od dzieciństwa. Rodzice nigdy nie dbali o moją dietę, zawsze byłam grubsza.
Teraz mam ponad 30 lat. Mam dziecko, marzę o drugim, ale....
Kiedyś robiłam wyniki. Mam b. podwyższony cholesterol, triglicerydy, otyłość i zapewne cukrzycę, bo normy ponad 140. I nie poszłam z tym do lekarza. Oprócz tego mam obniżony poziom prolaktyny, mam niedoczynnośc, torbiele na jajnikach i ogolnie problemy z miesiączką. Choruję też na depresję. Chodzę jedynie do ginekologa i endokrynologa, ktory przepisuje mi wieksze dawki leku a wyniki i tak nie są lepsze (tsh). Co mam robić? Czuję się fatalnie, a boję się iść do lekarza i usłyszeć, ma Pani cukrzycę itd. Ostatnio też mam problem z pęcherzem i nerką. Wiem, że mój stan zdrowia jest tragiczny i sobie z tym nie radzę. Tak bardzo boję się iść do lekarza i leczyć. Nie byłam u rodzinnego lekarza ponad 10 lat i tak bardzo się boję. Pomóżcie mi proszę... Niszczę się, a nie potrafię się przemóc.
Hej,
Mam ogromny problem z sobą. Wiem, że choruję na wiele chorób, a boję się iść z tym do lekarza.
Niestety problem jest od dzieciństwa. Rodzice nigdy nie dbali o moją dietę, zawsze byłam grubsza.
Teraz mam ponad 30 lat. Mam dziecko, marzę o drugim, ale....
Kiedyś robiłam wyniki. Mam b. podwyższony cholesterol, triglicerydy, otyłość i zapewne cukrzycę, bo normy ponad 140. I nie poszłam z tym do lekarza. Oprócz tego mam obniżony poziom prolaktyny, mam niedoczynnośc, torbiele na jajnikach i golnie problemy z miesiączką. Choruję też na depresję. Chodzę jedynie do ginekologa i endokrynologa, ktory przepisuje mi wieksze dawki leku a wyniki i tak nie są lepsze (tsh). Co mam robić? Czuję się fatalnie, a boję się iść do lekarza i usłyszeć, ma Pani cukrzycę itd. Ostatnio też mam problem z pęcherzem i nerką. Wiem, że mój stan zdrowia jest tragiczny i sobie z tym nie radzę. Tak bardzo boję się iść do lekarza i leczyć. Nie byłam u rodzinnego lekarza ponad 10 lat i tak bardzo się boję. Pomóżcie mi proszę... Niszczę się, a nie potrafię się przemóc.
Pomyśl o dziecku. Ono potrzebuje zdrowej matki.
Co więc musisz zrobić? Iść do lekarza rodzinnego, zrobić wszystkie wyniki i niech Cię skieruje dalej.
Tyle.
Jeśli lęk jest tak duży, to skorzystaj najpierw z pomocy psychiatry. BTW. Skąd wiesz, że masz depresję? Zdiagnozował Cię lekarz psychiatra, bierzesz jakieś leki?
P.S. Jakiś czas temu zdiagnozowano u mnie insulinooporność i stan przedcukrzycowy. Do tego leczę się również na refluks. Jakiś czas temu miałam atak kamicy nerkowej. Też czasem czuję, że to dla mnie za dużo. Ale mam w domu 6-latka z Zespołem Aspergera i nie mogę sobie pozwolić na to, by coś mi się stało.
P.S. 2 Odkąd przeszłam na dietę cukrzycową i przyjmuję metforminę na obniżenie cukru, schudłam 11kg. Może ta myśl Cię zmotywuje do pójścia do lekarza?
3 2020-02-03 20:18:32 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-02-03 21:41:22)
A ja czegoś tu nie rozumiem.
Dlaczego endokrynolog nie leczy u ciebie także cukrzycy?
Przecież od tego jest. Trzustka jest gruczołem podobnie jak tarczyca i leczy to endokrynolog.
Edytuję po uwadze czujnej Lady Loka. Trzustka i tarczyca nie są hormonami tylko gruczołami.
Dobry lekarz widząc otyłą pacjentkę od razu powinien mieć podejrzenie i cukrzycy i zlecić odpowiednie badania, zastosować leki.
Jeśli twoje wyniki cukru na czczo są w okolicach 140 to już masz cukrzycę.
I jak się nie ogarniesz to przeczytaj sobie jakie są powikłania nieleczonej cukrzycy.
Też mam cukrzycę, biorę leki doustne i insulinę długodziałającą w zastrzyku.
Jednak same leki to za mało, musi być odpowiednie żywienie.
Ani trzustka ani tarczyca nie są hormonami tylko narządami
A w sumie od cukrzycy to bardziej diabetolog niż endokrynolog. Tutaj jest potrzebna współpraca lekarzy. Od lekarza pierwszego kontaktu począwszy.
Sen Wiktorii, weź się w garść. Jak myślisz, dlaczego wysiadają Ci nerki i pęcherz? Chcesz dobić do tego, że Ci się cukier odłoży w rękach i stracisz w nich czucie, a potem doprowadzisz do amputacji? Chcesz stracić nogi? Już nie mówiąc o tym, że przy takim poziomie cukru po prostu pewnego dnia się nie obudzisz i tyle z tego wszystkiego będzie.
Masz cukrzycę i co? I trzeba Ci ustawić leki. Ludzie to mają i z tym żyją.
Ani trzustka ani tarczyca nie są hormonami tylko narządami
A w sumie od cukrzycy to bardziej diabetolog niż endokrynolog. Tutaj jest potrzebna współpraca lekarzy. Od lekarza pierwszego kontaktu począwszy.
Sen Wiktorii, weź się w garść. Jak myślisz, dlaczego wysiadają Ci nerki i pęcherz? Chcesz dobić do tego, że Ci się cukier odłoży w rękach i stracisz w nich czucie, a potem doprowadzisz do amputacji? Chcesz stracić nogi? Już nie mówiąc o tym, że przy takim poziomie cukru po prostu pewnego dnia się nie obudzisz i tyle z tego wszystkiego będzie.Masz cukrzycę i co? I trzeba Ci ustawić leki. Ludzie to mają i z tym żyją.
Tak, masz rację trzustka ani tarczyca nie są hormonami. Gdy to pisałam to akurat miałam niski poziom cukru i nie myśli się trzeźwo, takie bzdury się wypisuje.
Moja wypowiedź zasługuje na miano "Biologicznej Bzdury Roku na Forum"
Lady Loka napisał/a:Ani trzustka ani tarczyca nie są hormonami tylko narządami
A w sumie od cukrzycy to bardziej diabetolog niż endokrynolog. Tutaj jest potrzebna współpraca lekarzy. Od lekarza pierwszego kontaktu począwszy.
Sen Wiktorii, weź się w garść. Jak myślisz, dlaczego wysiadają Ci nerki i pęcherz? Chcesz dobić do tego, że Ci się cukier odłoży w rękach i stracisz w nich czucie, a potem doprowadzisz do amputacji? Chcesz stracić nogi? Już nie mówiąc o tym, że przy takim poziomie cukru po prostu pewnego dnia się nie obudzisz i tyle z tego wszystkiego będzie.Masz cukrzycę i co? I trzeba Ci ustawić leki. Ludzie to mają i z tym żyją.
Tak, masz rację trzustka ani tarczyca nie są hormonami. Gdy to pisałam to akurat miałam niski poziom cukru i nie myśli się trzeźwo, takie bzdury się wypisuje.
Moja wypowiedź zasługuje na miano "Biologicznej Bzdury Roku na Forum"
Oj tam, oj tam.. widziałam tu o niebo lepsze
7 2020-02-03 21:39:08 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-02-03 21:44:19)
Ani trzustka ani tarczyca nie są hormonami tylko narządami
A w sumie od cukrzycy to bardziej diabetolog niż endokrynolog. Tutaj jest potrzebna współpraca lekarzy. Od lekarza pierwszego kontaktu począwszy.
Sen Wiktorii, weź się w garść. Jak myślisz, dlaczego wysiadają Ci nerki i pęcherz? Chcesz dobić do tego, że Ci się cukier odłoży w rękach i stracisz w nich czucie, a potem doprowadzisz do amputacji? Chcesz stracić nogi? Już nie mówiąc o tym, że przy takim poziomie cukru po prostu pewnego dnia się nie obudzisz i tyle z tego wszystkiego będzie.Masz cukrzycę i co? I trzeba Ci ustawić leki. Ludzie to mają i z tym żyją.
Każdy endokrynolog powinien umieć leczyć cukrzycę i inne choroby gruczołów dokrewnych.
Jeśli chodzi do endokrynologa to nie musi iść do lekarza pierwszego kontaktu.
Przy poziomie cukru jaki ma autorka śpiączka cukrzycowa jej na razie nie grozi. Gorsze są spadki cukru do poziomu poniżej 70.
Czy cukier odkłada się w rękach, traci się w nich czucie i grozi to amputacją? Muszę sprawdzić.
Raczej nie widziałam cukrzyków z amputowanymi rękami.
Ale z nogami jak najbardziej są. Z powodu tzw. stopy cukrzycowej.
Cukrzyca powoduje też problem ze wzrokiem, coraz gorzej się widzi.
Lady Loka napisał/a:Ani trzustka ani tarczyca nie są hormonami tylko narządami
A w sumie od cukrzycy to bardziej diabetolog niż endokrynolog. Tutaj jest potrzebna współpraca lekarzy. Od lekarza pierwszego kontaktu począwszy.
Sen Wiktorii, weź się w garść. Jak myślisz, dlaczego wysiadają Ci nerki i pęcherz? Chcesz dobić do tego, że Ci się cukier odłoży w rękach i stracisz w nich czucie, a potem doprowadzisz do amputacji? Chcesz stracić nogi? Już nie mówiąc o tym, że przy takim poziomie cukru po prostu pewnego dnia się nie obudzisz i tyle z tego wszystkiego będzie.Masz cukrzycę i co? I trzeba Ci ustawić leki. Ludzie to mają i z tym żyją.
Każdy endokrynolog powinien umieć leczyć cukrzycę i inne choroby gruczołów dokrewnych.
Jeśli chodzi do endokrynologa to nie musi iść do lekarza pierwszego kontaktu.
Przy poziomie cukru jaki ma autorka śpiączka cukrzycowa jej na razie nie grozi. Gorsze są spadki cukru do poziomu poniżej 70.
Czy cukier odkłada się w rękach, traci się w nich czucie i grozi to amputacją?Muszę sprawdzić.
Raczej nie widziałam cukrzyków z amputowanymi rękami.
Ale z nogami jak najbardziej są. Z powodu tzw. stopy cukrzycowej.
Cukrzyca powoduje też problem ze wzrokiem, coraz gorzej się widzi.
Chodzi o kończyny czy dłoń czy stopa to mniejsze znaczenie. O dłonie łatwiej zadbać, może stąd teksty o stopie. Ale miałam w rodzinie osobę, u której zaczęło się od rąk i musiała mieć amputowany jeden palec.
Autorka ma kombinację różnych chorób i objawów i wszystkie nieodmiennie zaprowadzą ją do śmierci, o ile sama czegoś z tym nie zrobi. Lekarz pierwszego kontaktu może jej zlecić konkretne badania i wizytę u konkretnych specjalistów, a to zawsze lepsze od nie robienia niczego. Plus są też endokrynolodzy z konkretnymi specjalizacjami dodatkowymi np. ginekologią, więc taki lekarz pierwszego kontaktu znający sytuację na rynku może skierować do odpowiedniego.
Polecam takie łączenie, bo ja tak bujałam się z od endokrynologa do ginekologa aż znalazłam takiego z połączonymi specjalizacjami, który umiał popatrzeć całościowo.
SenWiktorii - po prostu zadbaj o siebie, nie użalaj się i nie rozpamiętuj co rodzice robili, nie robili, itd.
Na pewno nie wyleczy cię to, ale pomoże - zacznij normalnie, zdrowo odżywiać się, zacznij się więcej ruszać na świeżym powietrzu. Na pewno pomoże Ci, oczywiście nie wyleczy w magiczny sposób, ale i tak codziennie coś jesz, więc zadbaj by było to zdrowe, na pewno musisz wychodzić na spacery z dzieckiem, skorzystaj z siłowni na świeżym powietrzu, czy przygarnij sobie pieska, z którym będziesz chodzić na spacery.
Strach przed lekarzem, jeśli mi się zdarza leczyć, to bardziej mnie przeraża system, chodzenie od jednego, do drugiego, a wszędzie kolejki i wyczekiwanie, a sami lekarze? co w nich strasznego?
Tylko, że ja nie mam sił chodzić po tych lekarzach i stosować się do zaleceń. Najchętniej zaszyłabym się w ciemnej piwnicy i wcale nie wychodziła do świata. Nie wiem, może nie chodzę do lekarzy, nie leczę się, bo liczę na nagłą śmierć... Tylko, że mam dziecko i muszę dla niego żyć i sprawić by miał lepsze dzieciństwo i życie niż moje i tu jest paradoks... Jestem ciężkim przypadkiem. Doskonale wiem co robię źle i jak mam się za to zabrać, ale nie wiem czy tego chcę i boję się, że diagnozy mnie załamią jeszcze bardziej. Jak odebrałam wyniki tsh itd. gdzie wynik był gorszy od poprzedniego pomimo zwiększenia dawki, to chciało mi się dosłownie wyć, byłam bezsilna. Łzy cisneły mi się do oczy, a musiałam się powstrzymać, bo szłam do szkoły po dziecko, które nie może widzieć mnie smutnej i z problemami. I tak przetrwałam jakoś. A teraz jest strach i brak chęci. Nie mogę sobie z tym poradzić. Boję się diagnozy: cukrzyca itd. Przecież tych chorób pewnie będzie kilka. Ile to lekarstw, ile wizyt, badań, nie mam tyle sił w sobie żeby sobie z tym poradzić...
Tylko, że ja nie mam sił chodzić po tych lekarzach i stosować się do zaleceń. Najchętniej zaszyłabym się w ciemnej piwnicy i wcale nie wychodziła do świata. Nie wiem, może nie chodzę do lekarzy, nie leczę się, bo liczę na nagłą śmierć... Tylko, że mam dziecko i muszę dla niego żyć i sprawić by miał lepsze dzieciństwo i życie niż moje i tu jest paradoks... Jestem ciężkim przypadkiem. Doskonale wiem co robię źle i jak mam się za to zabrać, ale nie wiem czy tego chcę i boję się, że diagnozy mnie załamią jeszcze bardziej. Jak odebrałam wyniki tsh itd. gdzie wynik był gorszy od poprzedniego pomimo zwiększenia dawki, to chciało mi się dosłownie wyć, byłam bezsilna. Łzy cisneły mi się do oczy, a musiałam się powstrzymać, bo szłam do szkoły po dziecko, które nie może widzieć mnie smutnej i z problemami. I tak przetrwałam jakoś. A teraz jest strach i brak chęci. Nie mogę sobie z tym poradzić. Boję się diagnozy: cukrzyca itd. Przecież tych chorób pewnie będzie kilka. Ile to lekarstw, ile wizyt, badań, nie mam tyle sił w sobie żeby sobie z tym poradzić...
No ale to po co właściwie tutaj piszesz, skoro Ty sama nie chcesz wyzdrowieć?
Jak nei chcesz, to nikt Ci nie pomoże. Nikt za Ciebie nie będzie się stosował do zaleceń lekarzy. Diagnoza? Przecież widzisz swoje wyniki. Widzisz się w lustrze. Ty wiesz, że masz cukrzycę, otyłość, chorą tarczycę i wysiadające nerki.
Wiesz, wyjścia masz właściwie dwa. Albo zaczynasz się leczyć, albo Twoje dziecko będzie sierotą. Albo ktoś z Twoich bliskich przejrzy na oczy i wystąpi o przymusowe leczenie Ciebie, jak zaczniesz zagrażać swojemu życiu.
Wbrew pozorom tych wizyt i lekarstw wcale tak dużo nie będzie. Przede wszystkim musisz ogarnąć poziomy cukru. Idź nawet do lekarza pierwszego kontaktu, zleci Ci badania i będziesz mogła sobie to ustabilizować. Jak cukier będzie w normie, to nerki i pęcherz też powinny się poprawić, o ile nie będziesz zwlekać i nie doprowadzisz do trwałych uszkodzeń (swoją drogą jak rozwalisz sobie całkowicie nerki, to w takim stanie, w jakim jesteś teraz i tak nie dostaniesz przeszczepu, na dializę Ci się pewnie nie będzie chciało iść, więc będziesz leżeć w łóżku i zwijać się godzinami z bólu). Potem odwiedź dietetyka, na fundusz też powinni jacyś być, dostosuj dietę do swojego stylu życia, zacznij odżywiać się dokładnie tak, jak Ci dietetyk rozpisze. To Ci pomoże i z cukrzycą i z tarczycą.
Moje wyniki TSH po miesiącu zdrowego odżywiania przestały wariować i są wreszcie w normie, a też miałam za wysokie bez względu na to, jakie dawki leków brałam.
Przy okazji powinnaś odwiedzić lekarza psychiatrę i powiedzieć mu o swoim samopoczuciu, żeby dostać skierowanie na terapię u psychoterapeuty.
To ciągle nie jest dużo badań i dużo wizyt.
12 2020-02-06 14:19:34 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-02-06 14:25:03)
Hej,
Mam ogromny problem z sobą. Wiem, że choruję na wiele chorób, a boję się iść z tym do lekarza.
Niestety problem jest od dzieciństwa. Rodzice nigdy nie dbali o moją dietę, zawsze byłam grubsza.
Teraz mam ponad 30 lat. Mam dziecko, marzę o drugim, ale....
Kiedyś robiłam wyniki. Mam b. podwyższony cholesterol, triglicerydy, otyłość i zapewne cukrzycę, bo normy ponad 140. I nie poszłam z tym do lekarza. Oprócz tego mam obniżony poziom prolaktyny, mam niedoczynnośc, torbiele na jajnikach i golnie problemy z miesiączką. Choruję też na depresję. Chodzę jedynie do ginekologa i endokrynologa, ktory przepisuje mi wieksze dawki leku a wyniki i tak nie są lepsze (tsh). Co mam robić? Czuję się fatalnie, a boję się iść do lekarza i usłyszeć, ma Pani cukrzycę itd. Ostatnio też mam problem z pęcherzem i nerką. Wiem, że mój stan zdrowia jest tragiczny i sobie z tym nie radzę. Tak bardzo boję się iść do lekarza i leczyć. Nie byłam u rodzinnego lekarza ponad 10 lat i tak bardzo się boję. Pomóżcie mi proszę... Niszczę się, a nie potrafię się przemóc.
Rozumiem, że depresji też nie leczysz. Taki strach przed życiowymi sprawami, jakimiś zobowiązaniami wobec siebie czy innych, podejmowaniem normalnych zdawałoby sie życiowych decyzji, to objaw pewnego rodzaju depresji, dośc typowy.
Mimo iż teraz wydaje ci się że leczenie sie jest ponad twoje siły, to gdy zrobisz pierwszy krok, potem będzie już tylko łatwiej. Najgorzej przebić ten mur zbudowany z bezpodstwanych obaw, dalej już nie ma tyle trudności i zaczyna się po prostu działać. Nic nie piszesz o swoim mężu/partnerze, ojcu twojego dziecka. Możesz poprosic go o pomoc? Nie mógłby pójść do lekarza pierwszy, czy nawet drugi raz razem z tobą? Bo dalej przypuszczam poradziłabyś sobie sama.
Zawsze się dziwiłem ludziom, którzy się nie chcą leczyć. Oczywiście mowa o tych osobach, które wiedzą, że mają złe wyniki. Póki nic się nie dzieje, często zwyczajnie ciężko znaleźć czas na lekarza. Natomiast w momencie, kiedy ewidentnie wyniki badań wskazują na złą a nawet ciężką sytuację, to co musi się stać, aby się udać do lekarza? Aż zaczniemy umierać?
Skoro mi coś dolega, to się zastanawiam co jest tego przyczyną. Dolegliwości, ból czy dyskomfort powodują stres i obawę, że coś się może dziać. Zatem czy ważniejsze jest usunięcie tego błędu czy wieczne zamartwianie się, że coś tam się usłyszy, co niekoniecznie może być taką tragedią? Myślę ,że dużą rolę odgrywają tutaj niestety realia naszej służby zdrowia, gdzie nieraz trzeba czekać na terminy do przyjęć u specjalistów.
Akurat miałem kiedyś i mam do dzisiaj stały kontakt z wieloma lekarzami. Wiem, że jedyną drogą żeby się wyleczyć czy stale kontrolować swój stan zdrowia, nikt za mnie tego nie zrobi Ścieżka jest nieraz długa i kręta, ale kto powiedział, że będzie prosto? Nie obyło się bez kolejek, specjalistów, szpitali, operacji, chemioterapii, konsultacji, badań, brania leków itp. Zwyczajnie trzeba sobie to wpleść w życie i codzienne obowiązki.
Od lekarza rodzinnego przez diabetologa aż po dietetyka - z cukrzycą trzeba jakoś sobie radzić, jak i ze wszystkim. Skoro czujesz, że to jest największy problem, to może zacznij od tego.
Przede wszystkim zaniedbania jeszcze bardziej odbiją się na Twoim zdrowiu, co z kolei prowadzić będzie do jeszcze większego lęku. Są takie choroby, które można skutecznie leczyć, a w najgorszym wypadku trzymać pod kontrolą, ale pod warunkiem, że zostaną zdiagnozowane i leczone na etapie, gdy w ogóle jest to jeszcze możliwe. Zwłoka tylko pogłębi Twój problem, a tak naprawdę w NICZYM nie pomoże, bo przecież nawet o spokoju wynikającym z nieświadomości w Twoim przypadku mówić nie sposób.
jak zaniedbasz problem to nie znaczy że go nie ma