Witajcie.Od 3 lat jestem/ bylam w szczesliwym zwiazku.Wszystko ukladalo sie dobrze, zadnych klotni, problemow, odmiennego podejscia do zycia czy zdania na temat slubu i dzieci(czasami zartowalismy ze przez niego bede stara panna).Nagle z dnia na dzien dowiaduje sie , ze on ma watpliwosci czy to jest to, bo boi sie ze przez niego moge stracic szanse na bycie szczesliwa z innym i co bedzie jak nam sie nie uda.Twierdzi, ze sie po prostu boi przyszlosci.Nigdy wczesniej nie wspomnial mi, ze ma obawy czy to jest to, przez to nie mamy szansy teraz jeszcze nad tym popracowac i naprawic bledow.Czy moze byc tak , ze on po prostu boi sie byc szczesliwym i za wszelka cene ucieka?
Dziewczyno, jakaś ty naiwna. Mało, że cię narzeczony zdradza i sprzedaje bajeczkę to jeszcze martwisz się czy on się boi być szczęśliwy. On już jest szczęśliwy - z kimś innym. Głupio mu to cię wpycha w ramiona innych. Nie tak wyglada miłość.
3 2020-02-03 10:16:56 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-03 10:22:12)
Czy moze byc tak , ze on po prostu boi sie byc szczesliwym i za wszelka cene ucieka?
Gdybyś była facetem to byś przeczytała, że szorujesz porożem o sufit
To proste jak drut. Jest jakaś inna Pani, on jeszcze nie jest jej pewien ale już prawie, z Tobą kolejnego kroku już nie zrobi. Trzyma Cie na wszelki wypadek, z przyzwyczajenia, gdyby z tamtą nie wyszło ale i tak będzie szukał dalej.
Tak jak napisał imieslow on próbuje Cię jakoś zagospodarować (że niby przez niego będziesz nieszczęśliwa, poszukaj kogoś i inne bajeczki)
Was już nie ma od dawna. Zrób szybkie cięcie i pogoń go.
Masz szczęście, że nie wzięliście ślubu.
Tak, akurat on boi się być szczęśliwy, boi się przyszłości i dlatego zastanawia się czy przypadkiem tobie nie zawiązuje życia.
Ale bajerant.
Autorko tak nie mówi facet, który kocha kobiete i chce ułożyć sobie z nią życie.
Zwyczajnie jest - minęło sporo czasu i on zdaje sobie sprawę z tego, że za moment będzie musiał pod iść wasz związek na wyższy lewel, a do tego raczej mu daleko, więc niby chciałby, a jednak nie chce. Bredzenie.
Nie wierz w takie bajki, tylko patrz trzeźwo.
5 2020-02-03 11:05:02 Ostatnio edytowany przez Malgosia30 (2020-02-03 11:07:22)
Trudno mi patrzec na trzezwo , bo nadal go kocham i trudno mi uwierzyc, ze mozna od tak wszystko zniszczyc.Trudno mi uwierzyc ,ze przez caly ten czas bylam wykorzystywana a relacja ktora budowalismy zostanie zniszczona tylko dlatego ze pojawily sie pierwsze watpliwosci .Przeciez nikt nigdy nie ma pewnosci czy dany zwiazek to jest wlasnie to ,bo moim zdaniem to dalsze zycie wszystko zweryfikuje.Nie rozumiem jak mozna zrezygnowac z milosci, tylko dlatego ze np.nie chce slubu tym bardziej ze oboje mamy to samo podejscie do tego tematu.
6 2020-02-03 11:11:24 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-03 11:12:17)
... a relacja ktora budowalismy ...
... korekta ... Ty budowałaś ...
Zrozum, że jest ktoś inny. Tu nie chodzi o wątpliwości bo on ich nie ma.
Cały Twój ostatni post to seria wyłącznie Twoich odczuć. Gdyby kochał to by walczył. On odpuścił już dawno.
On nie rezygnuje z miłości bo nie ma z czego.
Mowie o moich odczuciach bo dzis mamy sie spotkac i porozmawiac o wszystkim co nas boli ale mysle ze to rownoczesnie oficjalne rozstanie.Zastanawiam sie o co go zapytac , czy bylam jedynie zabawka, osoba z ktora mozna milo spedzic czas i na tym koniec.Pod wplywem emocji czlowiek mowi rozne rzeczy a ja nie chce sie przed nim dzis ponizac , bo juz wystarczajaca czuje sie upokorzona.Boje sie dzisiejszej rozmowy.
Możesz być pewna, że nie powie ci całej prawdy. Wpychanie ciebie w ramiona innych to jasny znak, że kogoś ma i żeby pozbyć się wyrzutów sumienia, wolałby żebyś się szybko z kimś związała.
On się nie boi kochać, widocznie już kogoś kocha, sęk w tym że nie ciebie.
Nie rozumiem, skoro mnie nie kocha to czemu na kazdym kroku okazywal milosc, nie mowie tu o slowach ale czynach.Nie chce wierzyc , ze byl zdolny do takiego oszustwa, ze chcialoby mu sie tak krecic przez 3 lata.
Ja też nie wierzę jak widzę poziom zdesperowania niektórych kobiet.
Nie rozumiem, skoro mnie nie kocha to czemu na kazdym kroku okazywal milosc, nie mowie tu o slowach ale czynach.Nie chce wierzyc , ze byl zdolny do takiego oszustwa, ze chcialoby mu sie tak krecic przez 3 lata.
Tu nie ma co rozumieć, poczytaj wątki inne, choćby pierwszy z brzegu Pieter'a
to klasyka gatunku.
Nie wiem po co w ogóle się chcesz z nim spotykać, nie powinnaś, a na pewno nie teraz. On zobaczy Ciebie przybitą i jego ego poleci w kosmos. Na pewno nie będzie mu przykro, może trochę na pokaz.
Powinnaś jeśli się spotkać to najwcześniej za kilka tygodni.
Odwołaj to, radzę Ci dobrze.
Podaj jakiś powód z czapy ale taki co idzie w pięty.
Np. Umówiłaś się na kawę, nie mów z kim "Nie ważne, my już nie jesteśmy razem, a sprawa jest perspektywiczna".
Twoja słabość jest jego siłą, twoja siła jego słabością
Jeśli tak zrobisz uwierz, kolesiowi mina zrzednie
Nagle z dnia na dzien dowiaduje sie , ze on ma watpliwosci czy to jest to, bo boi sie ze przez niego moge stracic szanse na bycie szczesliwa z innym
... a na samym początku 3 lata temu też przejmowała się innymi potencjalnymi twoimi facetami? Sugerował ci spotkania z innymi, abyś wybrała najlepszego dla siebie? czy może był zazdrosnym kogucikiem, gotowym do walki z potencjalnymi konkurentami? skąd nagle ta troska, że z innym będziesz szczęśliwsza?
Uwielbiam takie kity, gostek się znudził, a jeszcze z siebie robi takiego szlachetnego, dbającego o dobro bliskiego, bardziej niż swoje.
Pobudka! Porycz do poduszki/na forum, a gostka kopnij w du**
Idziesz więc dzisiaj właściwie po wyrok. Nie wiem po co ci coś takiego?
Dziwisz się, że on tak łatwo skreśla miłość. Otóż ja uważam, że on nie skreśla miłości jako takiej, tylko konkretnie on skreśla dokładnie twoja miłość. Najprawdopodobniej od dłuższego czasu stosunki między wami wyglądały tak, że ty byłaś ta strona, której zależało bardziej, czyli nie było między wami równowagi. Komuś zależało, a komuś nie.
Uważam, że on o niczym innym nie marzy, jak tylko o tym, żebyś zniknęła bezkolizyjnie. Twój widok, dakiej zakochanej i zabiegającej o niego drażni go i drażni od dłuższego czasu. To tak właśnie działa, że nie cenimy czegoś, dopóki tego nie stracimy. Nie byłaś dla niego żadnym wyzwaniem i kojarzysz mu się z nudą i jednostajnością. Dlatego on wypycha cię w ramiona innego faceta.
Moim zdaniem niepotrzebnie tak długo przeciągałas agonię waszego związku, że doszło aż do tego, że to on musi cię pogonić. Należało zupełnie inaczej to rozegrać i dzisiaj nie byłabyś w pozycji zbitego psa, który na dodatek nie rozumie dlaczego dostał kopniaka.
Ja radzę ci nie spotykać się z nim. Odmów mu spotkania i powiedz, że masz inne plany. Z niczego się nie tłumacz a potem konsekwentnie za każdym razem odprawiaj go z kwitkiem. Nie ma sensu, żebyś narażała się na poniżenie i pompowała jego ego. On za tobą płakał nie będzie. Ty też nie płacz. Nie wykonuj w jego kierunku żadnych ruchów, ani teraz, ani nigdy.
Zapamiętaj, że jeśli ktoś wywala cię że swojego życia, to najlepsze, co możesz zrobić, to zgodzić się na to natychmiast i nie wdawać się w jakiekolwiek dyskusje. Jeśli ktoś cię nie chce, to nie chce i tyle w temacie.
Ty też jeśli masz kogoś po dziurki w nosie to oprócz tego, że nie chcesz tego kogoś, nic więcej się liczy. Żałosny jest widok osoby odraconej, która domaga się wyjaśnień albo, nie daj Boże, szansy.
Nie idź na to spotkanie.
Małgosiu mówisz że go kochasz, czy wpadłoby Ci do głowy popychać go w kierunku innej dziewczyny bo akurat być może ona będzie bardziej mu odpowiadać a z tobą nie ma szansy tego sprawdzić ?
Piszesz że czynami dawał wyraz swojej miłości do Ciebie, jeśli możesz napisz jak to się wyrażało, daj jakieś przykłady
15 2020-02-03 17:27:08 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-02-03 18:23:51)
Nie wiem czy to dobre przyklady ale na kazdym spotkaniu zawsze sie staral , zeby milo spedzac czas, zawsze mielismy o czym rozmawiac i nigdy nie konczyly sie wspolne tematy.Kiedy zachorowalam on mnie wspieral, jezdzil ze mna na badania , pocieszal i choc byl zapracowany zawsze znalazl czas gdy poprosilam go o pomoc.
Pewnie sobie wmawiam i probuje go usprawiedliwic ale czasami mi sie wydaje ze ten jego strach przed dalszym etapem wiazal sie z tym, ze kilka lat temu mial raka i moze przez to sie boi, ze gdyby to sie powtorzylo to bym cierpiala .
I co, już po rozmowie?
Pewnie sobie wmawiam i probuje go usprawiedliwic ale czasami mi sie wydaje ze ten jego strach przed dalszym etapem wiazal sie z tym, ze kilka lat temu mial raka i moze przez to sie boi, ze gdyby to sie powtorzylo to bym cierpiala .
Gdyby bał się tego to być już od dawna o tym wiedziała, powiedziałby dlaczego boi się zaangażować i że nie szuka nikogo na dłużej. Coś jest na rzeczy, może nie ma innej ale próbuje się przekonać abyś z nim zerwała,bo on już nie chce być z tobą - albo sam nie umie zerwać albo nie chce wyjść na gnojka.
Spotkania nie bedzie, bo jest chory .Prosze was o wsparcie, bo nie mam nikogo kto bylby w stanie mi pomoc.Chyba najbardziej sie boje , ze nie bede w stanie juz kiedykolwiek komus zaufac tak jak zaufalam jemu.
19 2020-02-03 20:39:58 Ostatnio edytowany przez Izzie_Stevens (2020-02-03 20:40:19)
Na jakie wsparcie liczysz?
Ile masz lat, jeśli mogę spytać?
Nie wiem czego tak na prawde potrzebuje, jestem zalamana, nie umiem sie z tym pogodzic.Rozum podpowiada, zeby odpuscic i nawet nie tracic chwili na smutek ale serce dalej walczy.Choc nie pisze do niego i nie blagam o zmiane decyzji, bo mam jeszcze resztki godnosci to po cichu wierze, ze on kiedys wroci.
Spotkania nie bedzie, bo jest chory .Prosze was o wsparcie, bo nie mam nikogo kto bylby w stanie mi pomoc.Chyba najbardziej sie boje , ze nie bede w stanie juz kiedykolwiek komus zaufac tak jak zaufalam jemu.
Mogę Ci pomóc. W tym tygodniu będziesz już trzecią dziewczyną, której to podpowiem. Znajdź sobie na yt "Tatiana Kostyra", jest to piękna Ukrainka, pani psycholog i obejrzyj sobie jej filmiki. Są na wagę złota, ja miałam wielkiego farta, że ja znalazłam. Żebyś mogła lepiej zrozumieć o czym ona mówi, to ja zaraz napiszę Ci w jakim wątku znajdziesz wczorajszy mój post, w którym to w kilkunastu zdaniach strescilam idee Tatiany. Staniesz na nogi już po kilku filmikach, a przynajmniej mam taką nadzieję. Musiałabys bardzo nie chcieć sobie pomoc, żeby nie znaleźć w tym, co ona mówi konkretnych wskazówek dla ciebie.
Zaraz napiszę, żeby podać ci tytuł tego wątku, w którym wczoraj się wypowiadałam.
Więc wszystko z tobą w porządku To normalne że tęsknisz, ale uwierz mi, że niebawem przekonasz się że jesteś szczęśliwsza bez niego niż z nim.
Dla mnie nie ma nic gorszego niż wracanie do tej samej rzeki, przekonałam sie o tym na własnej skórze. I co ciekawe - drugim razem cierpiałam bardziej niż za pierwszym.
"Toksyczny związek. Ratować czy uciekać?" przez małami, jakoś tak, jest w dziale o partnerstwie.
24 2020-02-03 23:09:59 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-02-04 00:58:10)
Pomocne to nie będzie, ale gdy przeczytałam Twój post, a zwłaszcza dictum, iż powinnaś rozglądać się za innym, zawyły wszystkie syreny alarmowe i zapaliły się liczne, pulsujące strażacką czerwienią diody w mojej pamięci... Kiedyś usłyszałam: "Lepiej, abyś szukała innego. Ja na ciebie nie zasługuję. Nie mogę ci dać tego, czego pragnę dla ciebie" i takie tam koszałki - opałki. Najpierw oponowałam, ale kilka tygodni później, można było chłonną ściereczką Vileda, zmywać podłogę po tej relacji. Już nigdy później nie pozwoliłam sobie na taki wodewil dla koła początkujących hafciarek z Hultajewa.
Uważaj Małgosiu! Według mnie, ten gość jedzie na wstecznym...
"Toksyczny związek. Ratować czy uciekać?" przez małami, jakoś tak, jest w dziale o partnerstwie.
Bardzo proszę
http://netkobiety.pl/t121637.html
"Toksyczny związek. Ratować czy uciekać?" przez małami, jakoś tak, jest w dziale o partnerstwie.
Przeczytalam w calosci i obiektywnie nie bylo ani jednego elementu, ktory moglby potwierdzic, ze nasz zwiazek byl toksyczny.po prostu zadna z sytuacji opisanych przez malami u nas nigdy nie miala miejsca.
27 2020-02-03 23:58:17 Ostatnio edytowany przez Pikupik2019 (2020-02-03 23:58:51)
Przeczytalam w calosci i obiektywnie nie bylo ani jednego elementu, ktory moglby potwierdzic, ze nasz zwiazek byl toksyczny.po prostu zadna z sytuacji opisanych przez malami u nas nigdy nie miala miejsca.
Nie zrozumiałaś chyba Ulle proponowała ci swoje rozwiązanie twojego problemu które opisała w cytowanym wątku o toksycznych związkach. Przeczytaj sobie post nr 6 tamtego wątku.
28 2020-02-03 23:59:01 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2020-02-04 00:03:12)
Idziesz więc dzisiaj właściwie po wyrok. Nie wiem po co ci coś takiego?
Dziwisz się, że on tak łatwo skreśla miłość. Otóż ja uważam, że on nie skreśla miłości jako takiej, tylko konkretnie on skreśla dokładnie twoja miłość. Najprawdopodobniej od dłuższego czasu stosunki między wami wyglądały tak, że ty byłaś ta strona, której zależało bardziej, czyli nie było między wami równowagi. Komuś zależało, a komuś nie.
Uważam, że on o niczym innym nie marzy, jak tylko o tym, żebyś zniknęła bezkolizyjnie. Twój widok, dakiej zakochanej i zabiegającej o niego drażni go i drażni od dłuższego czasu. To tak właśnie działa, że nie cenimy czegoś, dopóki tego nie stracimy. Nie byłaś dla niego żadnym wyzwaniem i kojarzysz mu się z nudą i jednostajnością. Dlatego on wypycha cię w ramiona innego faceta.
Moim zdaniem niepotrzebnie tak długo przeciągałas agonię waszego związku, że doszło aż do tego, że to on musi cię pogonić. Należało zupełnie inaczej to rozegrać i dzisiaj nie byłabyś w pozycji zbitego psa, który na dodatek nie rozumie dlaczego dostał kopniaka.
Ja radzę ci nie spotykać się z nim. Odmów mu spotkania i powiedz, że masz inne plany. Z niczego się nie tłumacz a potem konsekwentnie za każdym razem odprawiaj go z kwitkiem. Nie ma sensu, żebyś narażała się na poniżenie i pompowała jego ego. On za tobą płakał nie będzie. Ty też nie płacz. Nie wykonuj w jego kierunku żadnych ruchów, ani teraz, ani nigdy.
Zapamiętaj, że jeśli ktoś wywala cię że swojego życia, to najlepsze, co możesz zrobić, to zgodzić się na to natychmiast i nie wdawać się w jakiekolwiek dyskusje. Jeśli ktoś cię nie chce, to nie chce i tyle w temacie.
Ty też jeśli masz kogoś po dziurki w nosie to oprócz tego, że nie chcesz tego kogoś, nic więcej się liczy. Żałosny jest widok osoby odraconej, która domaga się wyjaśnień albo, nie daj Boże, szansy.
Nie idź na to spotkanie.
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami
Zresztą podobnie należy postąpić na wcześniejszych etapach, kiedy ktoś niby to chce rozwijać znajomość, ale z pozycji DAJĘ CI SZANSĘ. Nie potrzebujemy szans, tylko bycia kimś niepowtarzalnym.
To ja odpowiem trochę ze swojej perspektywy, wbrew temu, co tu większość piszę. Mianowicie to ja w pewnym momencie w związku byłam w tej sytuacji, że on mnie przerósł. Nie było nikogo u mnie w zanadrzu, a i tak mówiłam swojemu chłopakowi by sobie znalazł inną, lepszą dziewczynę, bo ja na niego nie zasługuję. Dodam, że mieliśmy już po 30 lat, więc nie były to szczeniackie rozmowy. Ja naprawdę tak uważałam, moje poczucie wartości było obniżone na tyle, że nie mogłam uwierzyć, że on chcę spędzić ze mną resztę życia. I w końcu zaczęłam się zastanawiać, z czego to wynika i okazało się, że moje słabe dzieciństwo miało na to wpływ. Zdecydowałam się pójść na terapię i mam nadzieję, że uda mi się na nowo odbudować jego zaufanie, bo już wiem, że nie warto się bać miłości. Jednak trudno tak na to spojrzeć, gdy nie miało się dobrych wzorców w domu.
Koniec końców, może on naprawdę się boi, po prostu odpowiedzialności za drugiego człowieka?
Dopoki jest chory to nie ma szans na spotkanie i wyjasnienia.Nadal chce utrzymywac kontakt, dzwoni, pisze , chce sie spotykac ale nie chce juz zwiazku , bo sie boi wszystkiego....Kiedys mowil mi ze aby z kims wziac slub musi chodzic dlugo, potem zamieszkac i upewnic sie ze to na pewno ta wlasciwa osoba.Jestem w pelni swiadoma, ze to koniec, boli strasznie, mam teraz mnostwo wspomnien i swiadomosc ze to sie juz nie powtorzy nigdy.On twierdzi, ze jest mu bardzo zle z tym wszystkim , ze swiadomoscia ze ja przez niego teraz cierpie.Najbardziej chyba boli mnie to, ze nic nie powiedzial o watpliwosciach, nie dal szansy na naprawienie bledow.Po prostu poddal sie bez walki i nagle z dnia na dzien przestal kochac choc wprost nie padly z jego ust te slowa.
31 2020-02-05 01:34:20 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-02-05 03:01:25)
.Po prostu poddal sie bez walki i nagle z dnia na dzien przestal kochac choc wprost nie padly z jego ust te slowa.
Małgosiu, pamiętaj, że jest to Twoja interpretacja tego, co w ostatnim czasie się wydarzyło i oglądasz ją wyłącznie ze swojej perspektywy. To Ty jesteś zaskoczona tak nagłym zwrotem akcji. Osoba decydująca się na rozstanie, nie budzi się któregoś ranka z myślą o zerwaniu i tego samego dnia wciela w życie swój plan. Taka decyzja w niej dojrzewa. Już wcześniej szuka dla niej racji. Obawy, które Twój partner podaje jako powód rozstania mają gdzieś swoje źródło. Rzeczywiście nie muszą być one związane z Tobą, ale w konsekwencji taka relacja przestaje już istnieć. Jemu jest źle, bo zdaje sobie sprawę, że Cię zawiódł, że sprawił ból, że przeżywasz teraz trudny czas, choć w niczym nie zawiniłaś. Zaś kontaktuje się z Tobą, bo sam przed sobą nie chce wyjść na patałacha, a to, że nawiązujesz z nim dialog, pomaga mu nie myśleć źle na własny temat i niweluje poczucie, że zrobił coś bardzo niestosownego...
Zastanawiam sie czy jest sens w ogole utrzymywac ten kontakt nadal, rozum mowi nie odpisuj, nie odbieraj ale serce cos zupelnie innego...bo nadal jest ta glupia nadzieja , ze moze za miesiac ,za dwa wszystko sie zmieni i okaze sie ze to byl blad.Moze napisal tak bo chce miec otwarta furtke a moze nie do konca jest pewny tej decyzji , ktora podjal...
33 2020-02-05 14:19:59 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-05 14:23:44)
Zastanawiam sie czy jest sens w ogole utrzymywac ten kontakt nadal, rozum mowi nie odpisuj, nie odbieraj ale serce cos zupelnie innego...bo nadal jest ta glupia nadzieja , ze moze za miesiac ,za dwa wszystko sie zmieni i okaze sie ze to byl blad.Moze napisal tak bo chce miec otwarta furtke a moze nie do konca jest pewny tej decyzji , ktora podjal...
Przede wszystkim daj sobie szansę.
On jeśli rzeczywiście zechce wrócić (kiedyś, w co wątpię) to się odezwie. Nie ma takiej pewności czy to ogólże nastąpi ... buduj swoje życie
Autorko, chyba masz problem z myśleniem, więc na jakim poziomie można z tobą rozmawiać. Napisałam ci o Tatianie i to w sposób tak zrozumiały, że ja nie pojmuje, jakim cudem tak przekręciłas moje słowa i abarot dalej swoje.
Może ten facet też ma problem w tym, żeby się z tobą dogadać? Wcale by mnie to nie zdziwiło.
Spotkania nadal nie bylo ale nie zaluje , ze nie zerwalam jeszcze kontaktu.Zrobie to tuz po wyjasnieniu wszystkiego.Teraz jestem juz w pelni swiadoma z kim bylam i jak niewiele dla niego znaczylam...Zaproponowal mi seks bez zobowiazan, nawet dal instrukcje jak chcialby abym byla ubrana.A ja naiwna...ludzilam sie, ze moze kiedys do siebie wrocimy.Teraz wiem, ze nawet gdyby to nie chce go, bo czuje do niego w koncu jakies negatywne emocje.W koncu " pan idealny" przestal istniec w moich myslach i sercu.
W koncu " pan idealny" przestal istniec w moich myslach i sercu.
Pozostaje mieć nadzieję, że masz świadomość faktu. Osobą odpowiedzialną za tworzenie mirażu pt. "pan idealny", jesteś tylko ty.
Warto przemyśleć swoje zachowanie. Zastanowić się skąd powstał taki rozdźwięk między stanem faktycznym, a twoimi wyobrażeniami.
Spotkania nadal nie bylo ale nie zaluje , ze nie zerwalam jeszcze kontaktu.Zrobie to tuz po wyjasnieniu wszystkiego.Teraz jestem juz w pelni swiadoma z kim bylam i jak niewiele dla niego znaczylam...Zaproponowal mi seks bez zobowiazan, nawet dal instrukcje jak chcialby abym byla ubrana.A ja naiwna...ludzilam sie, ze moze kiedys do siebie wrocimy.Teraz wiem, ze nawet gdyby to nie chce go, bo czuje do niego w koncu jakies negatywne emocje.W koncu " pan idealny" przestal istniec w moich myslach i sercu.
Niepotrzebnie czekasz na to spotkanie. On Ci niczego nie wyjasni, bo co tu wyjasniac? Nie kocha i juz. Przyjmij to do wiadomosci. Na tym spotkaniu to oj moze probowac Cie urobic pod siebie. Tu bedzueez nam pisac ze masz negatywne emocje, a na spotkania z nim bedziesz latac jak na skrzydlach.
Utnij kontakt. Nie potrzebujesz wyjasnien. I tak ich nie dostaniesz. Gdyby byly jakies wyjasnienia to juz dawno bys je dostala.
38 2020-02-09 13:33:14 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-02-09 20:50:56)
Spotkania nadal nie bylo ale nie zaluje , ze nie zerwalam jeszcze kontaktu.Zrobie to tuz po wyjasnieniu wszystkiego.
Naprawdę? A kto Ci to wyjaśni? Że on na przykład? Ha ha, no jasne, aż sam nie mogę się doczekać co to będzie.
Oczekując powrotu do zdrowia twojego chłoptasia, może w międzyczasie spróbuję Ci naświetlić co się wokół Ciebie dzieje...
Pobujaliście się jakiś czas i było miło, aż chłopakowi się znudziło i wszystko się skończyło. Tak to w życiu bywa.
Jeśli serio wierzysz w te jego wierutne bzdury, to już teraz przygotuj się na mocne zderzenie ze ścianą, gdy poznasz całą prawdę.
Moim zdaniem kolesiowi zbrzydła przewidywalność Ciebie, szara nuda i monotonia zdarzeń, spróbował czegoś innego i zaskoczyło,
ale tam widocznie nie do końca wszystko idzie gładko, może laska mieszka daleko, może nie ma czasu, może ma chłopaka, a może dziecko,
a może pierdyliard innych powodów, dla których nie mogą spędzać ze sobą tyle czasu ile on by chciał, albo mu nie daje tyle i tak jak by chciał,
więc robi sobie z Ciebie pogotowie seksualne, gdzie zawsze będzie mógł wpaść spuścić z krzyża... o ile oczywiście nie będzie akurat chory.
Wziął i się rozchorował nagle bidulek, ale żeby przyjść pobzykać, to już się lepiej od razu poczuł? No popatrz, prawdziwe cuda normalnie.
No dobrze młoda damo, nie przedłużając ... weź daj sobie z nim siana, bo tutaj nic się już nie wydarzy, a chyba masz większe ambicje
niż rola materaca do czasu aż on tam sobie wszystko poukłada i prędzej czy później zniknie na dobre. Szkoda życia na tkwienie w takim syfie,
a rozmyślanie co jak dlaczego, to tylko strata czasu, bo kłamca i oszust nigdy prawdy nie powie, a Tobie ta wiedza i tak nie jest potrzebna.
Niech sobie idzie w wulgaryzm i krzyżyk na drogę, Ty zajmij się sobą. Wiosna za pasem, zaraz się pojawi jakiś książę na różowym jednorożcu
Mogę Ci pomóc. W tym tygodniu będziesz już trzecią dziewczyną, której to podpowiem. Znajdź sobie na yt "Tatiana Kostyra", jest to piękna Ukrainka, pani psycholog i obejrzyj sobie jej filmiki. Są na wagę złota, ja miałam wielkiego farta, że ja znalazłam.
ulle, dziękuję za info. Pani Tatiana bardzo pomaga mi zrozumieć samą siebie i to, co się dzieje w moim życiu...
Ja musialam kilkanrazy obejrzec jej filmy i nie dlatego, ze ich nie rozumialam ale dlatego , ze nie chcialam zrozumiec , ze tak bardzo dotycza mnie i tego jak wielkim minusem bylam od samego poczatku.
ulle napisał/a:Mogę Ci pomóc. W tym tygodniu będziesz już trzecią dziewczyną, której to podpowiem. Znajdź sobie na yt "Tatiana Kostyra", jest to piękna Ukrainka, pani psycholog i obejrzyj sobie jej filmiki. Są na wagę złota, ja miałam wielkiego farta, że ja znalazłam.
ulle, dziękuję za info. Pani Tatiana bardzo pomaga mi zrozumieć samą siebie i to, co się dzieje w moim życiu...
ulle napisał/a:Mogę Ci pomóc. W tym tygodniu będziesz już trzecią dziewczyną, której to podpowiem. Znajdź sobie na yt "Tatiana Kostyra", jest to piękna Ukrainka, pani psycholog i obejrzyj sobie jej filmiki. Są na wagę złota, ja miałam wielkiego farta, że ja znalazłam.
ulle, dziękuję za info. Pani Tatiana bardzo pomaga mi zrozumieć samą siebie i to, co się dzieje w moim życiu...
Cieszę się, że oglądasz jej filmiki, ja cenie je wysoko.
Tatiana jest świetna, bo ona nie adresuje swoich rad do ludzi, którzy nacięli się na zaburzeńca, lecz do osób, które popełniają kardynalne błędy w związkach i nie diagnozuje nikogo pod kątem zaburzeń psychicznych czy osobowościowych. Pomaga po prostu wszystkim, nawet kompletnym laikom w kwestiach zaburzeńcow.
Jej filmiki to jakby pierwszy stopień wtajemniczenia w tych sprawach.
Super, że ci pomagają.
Ja musialam kilkanrazy obejrzec jej filmy i nie dlatego, ze ich nie rozumialam ale dlatego , ze nie chcialam zrozumiec , ze tak bardzo dotycza mnie i tego jak wielkim minusem bylam od samego poczatku.
umajona napisał/a:ulle napisał/a:Mogę Ci pomóc. W tym tygodniu będziesz już trzecią dziewczyną, której to podpowiem. Znajdź sobie na yt "Tatiana Kostyra", jest to piękna Ukrainka, pani psycholog i obejrzyj sobie jej filmiki. Są na wagę złota, ja miałam wielkiego farta, że ja znalazłam.
ulle, dziękuję za info. Pani Tatiana bardzo pomaga mi zrozumieć samą siebie i to, co się dzieje w moim życiu...
Małgosiu, oglądaj te filmiki i staraj się wyciągnąć z nich jak najwięcej wniosków dla siebie.
Owszem, zgadzam się z tobą, byłaś minusem, jednak pamiętaj, że bycie minusem to stan przejściowy. Nie dopuść już więc do tego, bys w relacjach z facetami zawsze była minusem.
Życzę ci bycia plusem.
A wiecie, co mi przyszło do głowy? Może ten chłopak dowiedział się o nawrocie choroby nowotworowej, i dlatego tak się zachowuje. Niektórzy w taki sposób reagują, odsuwają się od partnerów, wiedząc, że sprawią im ból. Może myśli, że mniej będziesz cierpiała, Małgosiu, gdy się zawczasu rozstaniecie? Jest to możliwe?
A mi przyszło do głowy, że powinnaś przestać oglądać trudne sprawy i czytać harlequiny.
Autorko, dużo zostalo napisane. Pamiętaj o jednym. Zostawiając mu furtkę sprawiasz, że wróci do ciebie jak mu nie wyjdzie z obecną miłością. Podbuduje ego, będzie miał darmowy seks i później znowu tekst o strachu. Nie bądź odpadem
Ja 86, jeśli do mnie odnosił się przytyk, dotyczący harlequinów i kloacznych programów telewizyjnych, to wielce nietrafiony. Mam kuzynkę, która dowiedziawszy się, że nie będzie mieć dzieci, zrobiła wszystko, żeby obrzydnąć swojemu partnerowi. Jak twierdziła, nie chciała marnować życia komuś, kto marzył, by zostać ojcem. Czasem i tak bywa. Dlatego taka myśl przemknęła mi przez głowę, gdy Małgosia wspomniała o chorobie partnera.
A wiecie, co mi przyszło do głowy? Może ten chłopak dowiedział się o nawrocie choroby nowotworowej, i dlatego tak się zachowuje. Niektórzy w taki sposób reagują, odsuwają się od partnerów, wiedząc, że sprawią im ból. Może myśli, że mniej będziesz cierpiała, Małgosiu, gdy się zawczasu rozstaniecie? Jest to możliwe?
vs
Spotkania nadal nie bylo ale nie zaluje , ze nie zerwalam jeszcze kontaktu.Zrobie to tuz po wyjasnieniu wszystkiego.Teraz jestem juz w pelni swiadoma z kim bylam i jak niewiele dla niego znaczylam...Zaproponowal mi seks bez zobowiazan, nawet dal instrukcje jak chcialby abym byla ubrana.A ja naiwna...ludzilam sie, ze moze kiedys do siebie wrocimy.Teraz wiem, ze nawet gdyby to nie chce go, bo czuje do niego w koncu jakies negatywne emocje.W koncu " pan idealny" przestal istniec w moich myslach i sercu.
Ups... Agneseyes, musiałam przeoczyć tę wypowiedź Małgosi. To rzeczywiście nie rokuje dobrze, ale także bardzo źle świadczy o jej partnerze. Propozycja „niezobowiązującego seksu”, to już cios poniżej pasa. Jak w ogóle można komuś, kogo się kochało, składać takie propozycje. Mam nadzieję, Małgosiu, że odpowiednio zareagowałaś na takie chamstwo.
W takich chwilach, kiedy człowiek znajduje się na zakręcie, zaczyna usilnie szukać w sobie błędów czy winy, bo zwyczajnie nie widzi w dotychczasowej relacji nic złego. Przyjmuje to wszystko, co dostaje od partnera, dając z siebie 10 razy więcej i nagle się okazuje, że to wszytko na nic. Gość założył na czas Waszego związku maskę pana idealnego, po czym ją zrzucił, kiedy ktoś "lepszy" pojawił się na horyzoncie. Sam fakt, że niby tak dobrze się między Wami układało i ot tak nagle się skończyło, pokazuje, że dla niego ten etap z pewnością nie był istotny tak bardzo, jak dla Ciebie.