Szczęśliwe małżeństwo po latach? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 39 ]

1 Ostatnio edytowany przez słaba kobietka (2020-02-02 23:32:36)

Temat: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Tak myślę, czy da się utrzymać temperaturę w małżeństwie przez lata? Aby ta miłość i to początkowe uczucie nie wypaliły się z czasem.
Nie byłam w takim udanym małżeństwie, ale dziś rozmawiałam z kimś, kto twierdzi, że ta początkowa fascynacja musi minąć i zostanie proza życia, która wszystko sprowadzi do parteru. I to zabije każde małżeństwo. Zamieszkanie ze sobą spowoduje koniec namiętności.
To by oznaczało, że mimo pierwszego nieudanego związku, nigdy już lepszego mieć nie będę.

Ale są takie, które wyglądają na szczęśliwe po latach. Mi się wydaje, że jeśli dobrze dobierze się dwoje ludzi, świadomie wejdą w związek i będą dbać o siebie, komunikować swoje potrzeby, organizować sobie wspólnie czas, spotykać się we dwoje, sypiać ze sobą, dadzą sobie też wolność i przestrzeń na oddalenie się i zatęsknienie, to mają szansę budować dobry związek.
Czy są ludzie po wielu latach szczęśliwi ze sobą tak samo jak na początku?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Motyle w brzuchu przemijają. Jednak nie są one jedyna oznaką szczęśliwego związku. Można być i w późniejszym etapie równie a nawet bardziej szczęśliwym.

Pytanie tylko czego szukasz. Chwilowego uniesienia po "swędzi" czy też czegoś dojrzałego

3

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

,,Zamieszkanie ze sobą spowoduje koniec namiętności. "
Oczywiście że nie,  może być nieźle w górę z namiętnoscią , wszystko to kwestia dobrania się.  Jednak myśli wieczorne dopadły Cię smile

4

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
słaba kobietka napisał/a:

[…] dziś rozmawiałam z kimś, kto twierdzi, że ta początkowa fascynacja musi minąć i zostanie proza życia, która wszystko sprowadzi do parteru. I to zabije każde małżeństwo. Zamieszkanie ze sobą spowoduje koniec namiętności[…]

Proza życia jest najlepsza, bo to ona odsiewa ziarno od plew. Stąd to oczywista bzdura, że zabije każde małżeństwo. Zabije słabe małżeństwo. W myśl zasady "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Natomiast fakt, wspólne zamieszkanie może dla niektórych stanowić szok. Konfrontacja namiętności i motylków z gazami puszczanymi przez ukochaną czy zaszczanym kiblem przez ukochanego. No bo ile można się powstrzymywać? lol

5 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-02-03 11:07:01)

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
słaba kobietka napisał/a:

(...) Czy są ludzie po wielu latach szczęśliwi ze sobą tak samo jak na początku?

Na początku były motylki, a ponieważ to stan patologiczny, na szczęście zdechły.


Czy jestem tak samo szczęśliwa, jak na początku związku? Po pierwsze, czym tą (i tamtą) szczęśliwość zmierzyć? Po drugie, zmieniłam się ja, zmienił się mój mąż, zmieniły się warunki, w których żyjemy. Czy można zatem porównywać to, co było przed kilkudziesięciu laty z tym, co teraz? Można. Tylko... po co?


Czy teraz, po latach, jesteśmy szczęśliwi? Non stop? A skądże!


Proza życia. Lubię prozę, mąż też. smile

6 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2020-02-03 11:15:12)

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Kurcze, pierwszy raz sie zgodze ze Snake yikes
Lata malzenstwa rzeczywiscie weryfikuja wiele spraw. Nie ma dzikiej namietnosci i spijania z dziubkow non stop ale sa inne bardzo wazne rzeczy. Troska, zaufanie i taka dojrzala milosc, ktora nie musi sie wcale wyrazac w ognistych wyznaniach i bukietach róż tylko np tym, ze jak on idzie po chleb do kupuje mi ot tak dobre ciacho, zebym miala do kawki, mimo ze sam jej nie lubi i nie pije:) Takie codzienne, proste gesty albo przyjemnosc z samego lezenia obok siebie w ciszy.
Nie oznacza to oczywiscie, ze czasem nie mam ochoty go zagryzc gdy mnie wkurzy na maxa big_smile

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Tu pojawia się światło. Dla mnie. Nadzieja.
Myślę, że początkowe "motylki" zwyczajnie są nie do wytrzymania na dłuższą metę i całe szczęście, mijają. Bo człowiek by się wykończył.

I myślę, że ta proza życia potem i spokój są cudowne. To nazwałabym właśnie miłością.
Pod warunkiem, że partnerzy są dobrani, na początku szaleńczo w sobie zakochani i świadomi, że związek to praca. Czyli, że trzeba o sobie pamiętać i dokładać do ognia, aby nie zgasł.

8

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Namiętność, wieczne emocje, iskry i spijanie sobie z dzióbków - wszystko to moim zdaniem może być podstawą dobrego związku, ale raczej dla ludzi między 15 a 18 rokiem życia. Brak zrozumienia i świadomości, że życie( nie tylko sam związek) to właśnie owa proza życia, problemy i codzienne sprawy z NIEWIELKĄ domieszką uniesień, sprawi, że każdy prędzej czy później zderzy się brutalnie z ziemią. Tych wszystkich cudownych chwil i motylków nie da się znieść na dłuższą metę a lepiej o trwałości relacji świadczy chyba fakt, jak potrafimy sobie radzić z wyzwaniami i problemami, które nas trapią.

9

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

To pytanie jest strasznie głupio postawione, czy ty po wielu latach przeżywasz emocje jak w młodości? przecież zbierasz doświadczenie życiowe, twój partner też i to nie zawsze prowadzi was na wspólnej ścieżce.
Czy jeśli np. zjedzenie czekoladki sprawia przyjemność, to zjedzenie 5, 10, 50 jedna po drugiej, będzie cały czas sprawiać przyjemność?
Można, bo jednak są pary, które ze sobą przeżył wiele lat. Wraz z czasem owszem znasz tego drugiego człowiek... a tym samym wiesz jak postępować, wiesz co jest na poważnie, a co "ten typ tak ma".

Nie, ja akurat nie jestem zwolenniczką prozy życia, ale rzeczywiście dobrze dobrany partner to połowa sukcesu.

10

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Używasz wielkich słów. hmm
Trzeba być szaleńczo zakochanym? Brak szaleństwa równoznaczny jest z nieudanym związkiem? <pytania retoryczne>

11

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
słaba kobietka napisał/a:

I myślę, że ta proza życia potem i spokój są cudowne. To nazwałabym właśnie miłością.
Pod warunkiem, że partnerzy są dobrani, na początku szaleńczo w sobie zakochani i świadomi, że związek to praca. Czyli, że trzeba o sobie pamiętać i dokładać do ognia, aby nie zgasł.

Nie sądzisz, że rzucasz sobie sama kłody pod nogi. Tu jakieś warunki, tam bezwarunkowe stwierdzenia.
Życie, to życie. Nie ma w nim nic kategorycznego ani powtarzalnego. Co to znaczy, że ludzie są dobrani? Kto myśli, że związek to praca? 20 latek? Szaleńczo zakochani? A jak to się mierzy? Moja żona na przykład od czasu do czasu wciska mi kit, że ja "naprawdę (zapewne szaleńczo właśnie) kochałem tylko jedną kobietę, bo dla niej coś tam, coś tam zrobiłem, a dla niej nigdy tego nie zrobiłem". Świetny miernik, powalający na kolana wręcz. I tak ją to dręczy prawie 30 lat... wink

12 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-02-03 12:02:07)

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

I jeszcze jedno.
Można kochać/być zakochanym i... nie zdecydować się na wspólne życie.
Można nie kochać i żyć razem, a po latach stwierdzić, że i miłość była, i związek bardzo udanym.


Przykładanie szablonu, upychanie życia w wymyślone ramki, gwarantuje frustrację.

13

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

To jest zwyczajna ułuda, że każdy związek musi poprzedzać szaleńcze zakochanie i unoszenie się nad ziemią - prowadzi to niestety w ślepą uliczkę..

14

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Jeśli mam napisać o sobie, a właściwie o nas, to przez całe małżeństwo oboje się zmieniamy, ale też pracujemy nad związkiem, by dopasować się do coraz to nowych okoliczności. Mieliśmy lepsze i gorsze dni, sprawdziliśmy się w przeróżnych sytuacjach, czasem bardzo trudnych, przeszliśmy przez poważny kryzys, kiedy to ode mnie zależało co dalej, ale do dziś oboje jesteśmy sobie wzajemnie najbliżsi i to przy mężu czuję się tak dobrze i swobodnie, jak przy nikim innym.

My weszliśmy już w fazę przywiązania, miłości dojrzałej, ale obok wciąż jest namiętność, potrzeba emocjonalnej bliskości, przebywania ze sobą razem. Nauczyliśmy się wzajemnie rozpoznawać swoje potrzeby, szanować odmienności, cieszy nas to, co mamy i głównie skupiamy na sobie, a nie na tym, by mieć więcej i więcej.
Mamy świadomość tego, że syn lada moment wyfrunie z gniazda i wtedy będziemy mieć tylko siebie i to, na co sami sobie zapracowaliśmy. Staramy się sobie wzajemnie podobać, wciąż gotuję, co mąż lubi, chodzimy ze sobą na randki, zupełnie bez okazji dostaję kwiaty, żeby podgrzać atmosferę w sypialni kupuję ładną bieliznę, mąż po wszystkim nigdy nie zasypia. To jest ważne, by nie odpuszczać, ale też pozostać sobą i nie udawać kogoś, kim się nie jest.

Niemniej mąż się śmieje, że u nas nie ma czasu na nudę, bo jesteśmy jak to włoskie małżeństwo - czasem lecą wióry, ale żyć bez siebie nie umiemy. To fakt, oboje mamy silne charaktery i są sytuacje, kiedy życia nam to niestety nie ułatwia. Na ten moment uważam, że w związku chyba najważniejsze jest, by wzajemnie się szanować, umieć ze sobą rozmawiać, chcieć spotkać się w połowie drogi, zamiast wzajemnie o coś oskarżać czy przypisywać drugiemu złe intencje, posłuchać i usłyszeć co mówi. To naprawdę działa i procentuje.

15

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Ja też lubię prozę życia i zwykła normalność jest dla mnie najpiękniejsza.

16

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Pisząc o tej pracy w związku mam na myśli, że trzeba sobie komunikować potrzeby. Bo w moim małżeństwie nie rozmawiało się, tzn. ja mówiłam, a on (jak na końcu wyjaśnił), w domu nie został nauczony rozmów, więc nie rozmawiał.
I trzeba mieć czasem czas dla siebie, spotykać się ze sobą. Bo ja wciąż o to błagałam, a on nie miał czasu bądź chęci. Czułam się jak wdowa, zanim ostatecznie powiedziałam, że nie chcę z nim żyć. No i minęło 5 lat, nie żyję z nim, mieszkam i stałam się samodzielną osobą.
Ja po prostu nie wiem jak żyją inni ludzie i czy na prawdę można szczęśliwie żyć ze sobą po latach.
Ja tez myślałam, że zakocham się po ślubie. Robiłam co mogłam, aby ten normalny dom był. Pamiętałam o jm, ale nie czułam z jego strony tego samego. Po prostu pracował. I wracał spać. Emocjonalna pustynia ze mną i z dziećmi.
Dobrze, że napisałam ten temat. Widzę, że jeszcze nie zwariowałam. I że musze wierzyć w lepszy świat. Bez tego ta cała moja przeprawa nie ma sensu.

17

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Słaba kobietka, studiowałaś psychologię? Czy źle kojarzę?

18 Ostatnio edytowany przez słaba kobietka (2020-02-04 00:52:48)

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
marakujka napisał/a:

Słaba kobietka, studiowałaś psychologię? Czy źle kojarzę?

Tak, w biznesie.
Wydaje mi się, że wiem co wiem. Ale czasem mam wątpliwości po wysłuchaniu opinii innej osoby. I wtedy szukam Was na forum. Chce wiedzieć co Wy powiecie. Bo przecież to co wiem jest tylko moją opinią(przekonaniem) wyciągniętą z przeszłych doświadczeń.

19 Ostatnio edytowany przez marakujka (2020-02-04 01:19:25)

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
słaba kobietka napisał/a:
marakujka napisał/a:

Słaba kobietka, studiowałaś psychologię? Czy źle kojarzę?

Tak, w biznesie.


Małżeństwo to też między innymi byznes. Próbowałaś wykorzystać zdobytą wiedzę do analizy swojej sytuacji?

słaba kobietka napisał/a:

Ale są takie, które wyglądają na szczęśliwe po latach. Mi się wydaje, że jeśli dobrze dobierze się dwoje ludzi, świadomie wejdą w związek i będą dbać o siebie, komunikować swoje potrzeby, organizować sobie wspólnie czas, spotykać się we dwoje, sypiać ze sobą, dadzą sobie też wolność i przestrzeń na oddalenie się i zatęsknienie, to mają szansę budować dobry związek.
Czy są ludzie po wielu latach szczęśliwi ze sobą tak samo jak na początku?

No bardzo dobrze myślisz. Z tym, że ludzie muszą być dobrani oraz po latach to jest już trochę inny rodzaj szczęścia, niż na początku, wiadomo. A z tego co piszesz, wyście się chyba jednak nie wpasowali.
Jednak co do emocjonalnej pustyni, to też zależy od konkretnego człowieka, gdzie się ona zaczyna. Jedne osoby nie będą w stanie bez połówki pobyć choćby przez dwa dni, inne nie mają z tym problemu.
Jak twój mąż zapatruje się na wasz związek? Czy jemu nic nie brakuje? Bo może on cię kocha, tylko jest... jakiś emocjonalnie oziębły? smile

20

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Wielokropek napisał/a:

I jeszcze jedno.
Można kochać/być zakochanym i... nie zdecydować się na wspólne życie.
Można nie kochać i żyć razem, a po latach stwierdzić, że i miłość była, i związek bardzo udanym.


Przykładanie szablonu, upychanie życia w wymyślone ramki, gwarantuje frustrację.

Lata obserwacji pokazują mi, że z tą miłością bywa różnie, a i tak najważniejszy dla związku jest wzajemny szacunek. To on jest podstawowym fundamentem, który wszystko spaja nawet wtedy, gdy coś się sypie albo w coś wątpimy. Bez miłości można żyć ze sobą całkiem harmonijnie i szczęśliwie, bez szacunku wydaje się to prawie niemożliwe. Choć oczywiście wersja idealna zakłada posiadanie pakietu wink.

21

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Moim zdaniem miłość z szacunkiem idą pod rękę, tzn. bez szacunku nie ma mowy miłości. smile


I kolejna odpowiedź na pytanie będące tytułem wątku.

Jason Evert napisał/a:

Udane małżeństwa nie są efektem znalezienia idealnej osoby, lecz kochania niedoskonałego człowieka, którego wybrało się na współmałżonka.

22

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Wielokropek napisał/a:

Moim zdaniem miłość z szacunkiem idą pod rękę, tzn. bez szacunku nie ma mowy miłości. smile

To swoją drogą smile.
Chodziło mi głównie o zwrócenie uwagi, że bez miłości można tworzyć całkiem udany związek - ludzie w końcu dokonują różnych wyborów, ale szacunek musi być, przynajmniej moim zdaniem.

23

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Zgadzam się z Tobą. smile

24

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Dziewczyny, nie kochałam jm w dniu ślubu. Robiłam wszystko by go pokochać w małżeństwie.
Wstydziłam się być jego żoną i należeć do jego rodziny.
Ale byłam z nim.

Szacunek mówicie musi być i wystarczy.
A jak położyć się z nim do łóżka i bez uczucia uprawiać seks? Oddawać się z szacunku?
Robiłam to, bo jedyne co komunikował o swoich potrzebach, to była potrzeba seksu ze mną. Wszystko inne było nie w kręgu jego zainteresowań. Aby był spokój, robiłam to. Choć było nieprzyjemne.
Czuję do siebie i do niego wstręt.
Wiem, powinnam wtedy po prostu odejść, z szacunku do niego.
Nie znalazłam sposobu.
Zawsze słyszałam, że powinnam z nim żyć. Bo dom, rodzina, śluby, kościół.
Od rodziny, że wymyślam, głupia jestem.
Więc nie wyobrażam sobie żyć ze sobą z szacunku, bez uczucia.
Jedyne co przychodzi mi do głowy, to z szacunku odejść.
Dobrze, nie szanowałam go. Wiem.
Nie zrobiłam tego. Nie potrafiłam. Nie wiedziałam jak.
Dziś myślę, upokarzałam siebie dla pozorów. Siebie tez nie szanowałam.
Takie moje przemyślenia.

25

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Jeśli wstydziłaś się być jego żoną, to znaczy, że nawet szacunku w Tobie nie wzbudzał.
Jeśli on od Ciebie tego seksu oczekiwał, pomimo że wyczuwał wewnętrzny opór, a nie wierzę, że tego się nie czuje, to w moim odczuciu też jest to przejaw braku szacunku dla Ciebie, dla Twoich uczuć, dla Twojego ciała, które traktowane było przedmiotowo.

Bywa, że miłość jest, ale potem przemija, pozostaje przyzwyczajenie, choć ludzie mogą nadal się lubić i lubić ze sobą przebywać. Jeśli się szanują, to ma to prawo przetrwać i dawać względne poczucie satysfakcji. U Was, słaba kobietko, tego filaru nie było, dlatego się unieszczęśliwiłaś.
Z drugiej strony siebie samego też trzeba szanować, zatem właśnie teraz, czyli podejmując decyzję o rozstaniu, postąpiłaś w zgodzie z sobą i z szacunkiem do siebie.

26

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Olinka napisał/a:

Jeśli wstydziłaś się być jego żoną, to znaczy, że nawet szacunku w Tobie nie wzbudzał.
Jeśli on od Ciebie tego seksu oczekiwał, pomimo że wyczuwał wewnętrzny opór, a nie wierzę, że tego się nie czuje, to w moim odczuciu też jest to przejaw braku szacunku dla Ciebie, dla Twoich uczuć, dla Twojego ciała, które traktowane było przedmiotowo.

Bywa, że miłość jest, ale potem przemija, pozostaje przyzwyczajenie, choć ludzie mogą nadal się lubić i lubić ze sobą przebywać. Jeśli się szanują, to ma to prawo przetrwać i dawać względne poczucie satysfakcji. U Was, słaba kobietko, tego filaru nie było, dlatego się unieszczęśliwiłaś.
Z drugiej strony siebie samego też trzeba szanować, zatem właśnie teraz, czyli podejmując decyzję o rozstaniu, postąpiłaś w zgodzie z sobą i z szacunkiem do siebie.

Co mi przeszkadzało kochać jm?
Większość z tych rzeczy odkryłam po ślubie. Znałam go ledwie pół roku, przyjeżdżał w sobotę i niedzielę. Nie zdążyłam dowiedzieć się prawie nic.
Były dwie sytuacje, które mnie rozdrażniły w nim i nawet pokłóciłam się bardzo i wywaliłam z domu rodzinnego. Odkryłam, że jestem w ciąży. Jestem DDA, chciałam aby ktoś zabrał mnie z tego domu. Dla córki w ciąży nie było szans i przyzwolenia. I jm zabrał mnie do siebie. Tym mi zaimponował, nie powiem.
Był szybki ślub, dziecko, potem drugie i trzecie. Wpadłam w wir życia. Wszystko sama od początku. Pytałam go na początku, czy dom traktuje jak hotel, bo wpada jedynie na noc. A on pracował, biednie było. Tyle, że po pracy wolał iść do mamy, babci, ciotki. I spać ze mną.
Odkrywałam dzień po dniu gdzie jestem i co to za rodzina. Alkohol, przemoc, kryminał, patologia, bieda, brud. Mój jm skończył jedynie 6 klas podstawówki(w tym 3 razy powtarzał klasę), potem poprawczak i zakład karny. Oczywiście za niewinność. Jak go poznałam był już po tym wszystkim, mieszkał w domu, w tej patologii.
Wyciągałam go z domu, z rodziny, z tej wsi. Az wyszedł na ludzi. Wybudowaliśmy się, doszliśmy do jakiegoś poziomu.
Jak siłaczka.
Wychowałam go. A chciałam partnera.
Są rzeczy których nigdy nie zmienił. Ciągnie go do rodziny, jest agresywny, kłótliwy,nie rozmawia tylko wulgarnie krzyczy, nie nawiązał więzi z dziećmi i nie dał mi oparcia. Plusy takie, że jest bardzo pracowity i nie pije.
Nie zdołałam go pokochać i nie zdołam. Czas pokazał, że przy nim czuję jedynie lęk. Również lęk przed odejściem od niego.
Aż do teraz.

27 Ostatnio edytowany przez Lagrange (2020-02-04 23:45:39)

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
słaba kobietka napisał/a:

Tak myślę, czy da się utrzymać temperaturę w małżeństwie przez lata? Aby ta miłość i to początkowe uczucie nie wypaliły się z czasem.
<...>
Ale są takie, które wyglądają na szczęśliwe po latach. Mi się wydaje, że jeśli dobrze dobierze się dwoje ludzi, świadomie wejdą w związek i będą dbać o siebie, komunikować swoje potrzeby, organizować sobie wspólnie czas, spotykać się we dwoje, sypiać ze sobą, dadzą sobie też wolność i przestrzeń na oddalenie się i zatęsknienie, to mają szansę budować dobry związek.
Czy są ludzie po wielu latach szczęśliwi ze sobą tak samo jak na początku?

Nie ma ludzi tak samo szczęśliwych jak na początku. Są szczęśliwi, ale inaczej.
My mamy za sobą 32 lata. Nadal kocham żonę, nadal jej pożądam, nadal mi się podoba. Nie tak jak na początku, ale nie mniej.
Przez te lata nasz związek ewoluował, przechodził wzloty i upadki. Bywa szara rzeczywistość, stres w pracy, wyładowywanie nagromadzonych emocji. Bywa namiętny seks, spacery z trzymaniem za rękę, randki jak w czasach studenckich. Jak jesteśmy razem, to chłoniemy siebie. Jak osobno, to dzwonimy do siebie minimum trzy razy dziennie.
To co nas utrzymało przy sobie przez te lata  to wzajemna miłość, szacunek i tolerancja. Czy tylko one? Nie wiem. Jest mi z nią dobrze jak z nikim na świecie, tak po prostu.

28

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Lagrange napisał/a:
słaba kobietka napisał/a:

Tak myślę, czy da się utrzymać temperaturę w małżeństwie przez lata? Aby ta miłość i to początkowe uczucie nie wypaliły się z czasem.
<...>
Ale są takie, które wyglądają na szczęśliwe po latach. Mi się wydaje, że jeśli dobrze dobierze się dwoje ludzi, świadomie wejdą w związek i będą dbać o siebie, komunikować swoje potrzeby, organizować sobie wspólnie czas, spotykać się we dwoje, sypiać ze sobą, dadzą sobie też wolność i przestrzeń na oddalenie się i zatęsknienie, to mają szansę budować dobry związek.
Czy są ludzie po wielu latach szczęśliwi ze sobą tak samo jak na początku?

Nie ma ludzi tak samo szczęśliwych jak na początku. Są szczęśliwi, ale inaczej.
My mamy za sobą 32 lata. Nadal kocham żonę, nadal jej pożądam, nadal mi się podoba. Nie tak jak na początku, ale nie mniej.
Przez te lata nasz związek ewoluował, przechodził wzloty i upadki. Bywa szara rzeczywistość, stres w pracy, wyładowywanie nagromadzonych emocji. Bywa namiętny seks, spacery z trzymaniem za rękę, randki jak w czasach studenckich. Jak jesteśmy razem, to chłoniemy siebie. Jak osobno, to dzwonimy do siebie minimum trzy razy dziennie.
To co nas utrzymało przy sobie przez te lata  to wzajemna miłość, szacunek i tolerancja. Czy tylko one? Nie wiem. Jest mi z nią dobrze jak z nikim na świecie, tak po prostu.

Fajnie przeczytać czasami coś takiego, wśród tylu wątków o zdradach, oszustwach, wypaleniu czy znudzeniu i tym wiecznym dążeniu do doskonałości.. Pozostaje pogratulować smile

29

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Lagrange napisał/a:
słaba kobietka napisał/a:

Tak myślę, czy da się utrzymać temperaturę w małżeństwie przez lata? Aby ta miłość i to początkowe uczucie nie wypaliły się z czasem.
<...>
Ale są takie, które wyglądają na szczęśliwe po latach. Mi się wydaje, że jeśli dobrze dobierze się dwoje ludzi, świadomie wejdą w związek i będą dbać o siebie, komunikować swoje potrzeby, organizować sobie wspólnie czas, spotykać się we dwoje, sypiać ze sobą, dadzą sobie też wolność i przestrzeń na oddalenie się i zatęsknienie, to mają szansę budować dobry związek.
Czy są ludzie po wielu latach szczęśliwi ze sobą tak samo jak na początku?

Nie ma ludzi tak samo szczęśliwych jak na początku. Są szczęśliwi, ale inaczej.
My mamy za sobą 32 lata. Nadal kocham żonę, nadal jej pożądam, nadal mi się podoba. Nie tak jak na początku, ale nie mniej.
Przez te lata nasz związek ewoluował, przechodził wzloty i upadki. Bywa szara rzeczywistość, stres w pracy, wyładowywanie nagromadzonych emocji. Bywa namiętny seks, spacery z trzymaniem za rękę, randki jak w czasach studenckich. Jak jesteśmy razem, to chłoniemy siebie. Jak osobno, to dzwonimy do siebie minimum trzy razy dziennie.
To co nas utrzymało przy sobie przez te lata  to wzajemna miłość, szacunek i tolerancja. Czy tylko one? Nie wiem. Jest mi z nią dobrze jak z nikim na świecie, tak po prostu.

Tak chciałabym mieć. Pięknie napisane. Podziwiam i gratuluję.

30

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Lagrange napisał/a:
słaba kobietka napisał/a:

Tak myślę, czy da się utrzymać temperaturę w małżeństwie przez lata? Aby ta miłość i to początkowe uczucie nie wypaliły się z czasem.
<...>
Ale są takie, które wyglądają na szczęśliwe po latach. Mi się wydaje, że jeśli dobrze dobierze się dwoje ludzi, świadomie wejdą w związek i będą dbać o siebie, komunikować swoje potrzeby, organizować sobie wspólnie czas, spotykać się we dwoje, sypiać ze sobą, dadzą sobie też wolność i przestrzeń na oddalenie się i zatęsknienie, to mają szansę budować dobry związek.
Czy są ludzie po wielu latach szczęśliwi ze sobą tak samo jak na początku?

Nie ma ludzi tak samo szczęśliwych jak na początku. Są szczęśliwi, ale inaczej.
My mamy za sobą 32 lata. Nadal kocham żonę, nadal jej pożądam, nadal mi się podoba. Nie tak jak na początku, ale nie mniej.
Przez te lata nasz związek ewoluował, przechodził wzloty i upadki. Bywa szara rzeczywistość, stres w pracy, wyładowywanie nagromadzonych emocji. Bywa namiętny seks, spacery z trzymaniem za rękę, randki jak w czasach studenckich. Jak jesteśmy razem, to chłoniemy siebie. Jak osobno, to dzwonimy do siebie minimum trzy razy dziennie.
To co nas utrzymało przy sobie przez te lata  to wzajemna miłość, szacunek i tolerancja. Czy tylko one? Nie wiem. Jest mi z nią dobrze jak z nikim na świecie, tak po prostu.

Przepraszam, że piszę post pod postem, ale nie wiem jak zrobić, aby połączyć to w całość.
Autorze, czy sądzisz, że to długoletnie małżeństwo udało się Wam, bo dobrały się odpowiednio dwie osoby? Skąd wiedziałeś, że to ta właściwa? Zwątpiłeś kiedyś w to? Jaki był początek?

31

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Lagrange napisał/a:

My mamy za sobą 32 lata.

To my tylko 27 lat tongue Żona powiedziała, że nie mam najmniejszego prawa narzekać. Czyta to forum i uważa, że co roku powinienem na kolanach na Jasną Górę pielgrzymować w podzięce za taką żonę... Żony trzeba się słuchać, to nie narzekam wink

32

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Snake napisał/a:

To my tylko 27 lat tongue Żona powiedziała, że nie mam najmniejszego prawa narzekać. Czyta to forum i uważa, że co roku powinienem na kolanach na Jasną Górę pielgrzymować w podzięce za taką żonę... Żony trzeba się słuchać, to nie narzekam wink

My ledwie 24 cool, ale ja już teraz małżonkowi powtarzam, że nawet nie wie jakie szczęście go spotkało, że tyle lat z nim wytrzymuję big_smile.

33

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Naprawdę się to miło czyta Panowie smile Świećcie przykładem dla innych forumowiczów smile

34

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Rety! Ile optymizmu. Ja też tak chcę...

35 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-05 17:25:14)

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
Snake napisał/a:
Lagrange napisał/a:

My mamy za sobą 32 lata.

To my tylko 27 lat tongue Żona powiedziała, że nie mam najmniejszego prawa narzekać. Czyta to forum i uważa, że co roku powinienem na kolanach na Jasną Górę pielgrzymować w podzięce za taką żonę... Żony trzeba się słuchać, to nie narzekam wink

Moja żona też podczytuje forum a na pewno podczytywała i to ona wynalazła je z pośród innych for internetowych tak naprawdę jak z naszą córką było kiepsko smile
Czasem śmieje się ze mnie bo ja się przecież nie będę chował w kiblu z laptopem i ukrywał we własnym domu a śmieje się bo podobno jak coś  piszę to mam jakąś minę (niby mądrą) może dlatego że wtedy myślę a to nie jest częsty widok smile
Sama nie lepsza kobita prawie pięć dych na karku a gania się z kotem po domu a taka "poważna" niby.
I to właśnie jest szczęście ta proza o której  pisaliście i chwile ogromnej radości,przyjemności i chwile smutku, nudy ,gniewu przeżyte razem wspólnie i każde z osobna we własnej przestrzeni.Swobodnie dobrowolnie bez napinki z napinką też.

36

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?
paslawek napisał/a:
Snake napisał/a:
Lagrange napisał/a:

My mamy za sobą 32 lata.

To my tylko 27 lat tongue Żona powiedziała, że nie mam najmniejszego prawa narzekać. Czyta to forum i uważa, że co roku powinienem na kolanach na Jasną Górę pielgrzymować w podzięce za taką żonę... Żony trzeba się słuchać, to nie narzekam wink

Moja żona też podczytuje forum a na pewno podczytywała i to ona wynalazła je z pośród innych for internetowych tak naprawdę jak z naszą córką było kiepsko smile
Czasem śmieje się ze mnie bo ja się przecież nie będę chował w kiblu z laptopem i ukrywał we własnym domu a śmieje się bo podobno jak coś  piszę to mam jakąś minę (niby mądrą) może dlatego że wtedy myślę a to nie jest częsty widok smile
Sama nie lepsza kobita prawie pięć dych na karku a gania się z kotem po domu a taka "poważna" niby.
I to właśnie jest szczęście ta proza o której  pisaliście i chwile ogromnej radości,przyjemności i chwile smutku, nudy ,gniewu przeżyte razem wspólnie i każde z osobna we własnej przestrzeni.Swobodnie dobrowolnie bez napinki z napinką też.

Rozwaliłeś mnie z tym myśleniem. Padłam ze śmiechu. Lubię Cię jeszcze bardziej smile  Raczej myślisz często, bo co chwila widzę Twój mądry wpis na forum wink
Ale z jednym zgoda - myślenie to ciężka robota, trzeba się skupić.

37

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

A jak już o stażu i o cechach związku które go umożliwiają, to pomyślałem o swoich rodzicach. Jakiś czas temu obchodzili złote gody, jak dobrze pójdzie to zaraz będą diamentowe. Ojciec jest wredny, mama ma silny charakter. Przy tym całe życie on leczył kompleksy związane z gorszym wykształceniem. Za to mama traktowała go z lekkim przymrużeniem oka. Przy tym kiedyś z takim smutkiem w głosie powiedziała że czasem w zyciu jest tak, że wybiera się nie ta największa miłość, a bodajże uczciwego człowieka czy coś w tym stylu. Mimo wszystko przeżyli razem we względnej zgodzie 54 lata. Myślę że najbardziej dzięki tolerancji mamy i wspólnej woli naprawiania zamiast wyrzucania. No ale oni są z pokolenia które korzystało z usług szewca, krawca i cerowało skarpetki. Teraz, już sędziwi, idą przez życie podpierając się wzajemnie. Wątpię czy się kiedyś kochali, ale jakoś tak się uzupełniali, że było im chyba razem dobrze.

38

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Szczęśliwe są takie długoletnie związki, które są zawierane z dobrych powodów: miłości i wzajemnego szacunku. Oczywiście, nikomu nie gwarantuję, że coś się nie stanie, partner się nie odkocha, albo nie spadnie apokalipsa, ale mają one o wiele większą szansę niż te zawierane bo: mama głowę suszy, chce się mieć dziecko (nieważne z kim), boi się samotności, koleżanki się już ohajtały albo z domu trzeba uciekać.

39

Odp: Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Może w tym wątku, wyjątkowo nie wypowiem się na podstawie własnego związku (choć prawie 10 lat to też nie mało), a na podstawie związku moich rodziców. 30 lat razem, mam wrażenie że odkąd wyprowadziłam się z domu, przeżywają drugą młodość. Choć zawsze byli szczęśliwi, całe dzieciństwo wpadałam na nich jak się gdzieś obściskiwali, ich długie rozmowy nie dawały mi spać nocami, a jak byłam nastolatką to się wstydziłam, że moi "starzy" zachowują się jak gówniarze, lejąc się wodą, chowają się po szafach i straszą na wzajem itd. Wyjechałam z domu na studia ale nigdy później już nie wróciłam, jak miałam 22 lata (moi rodzice 44), wyjechałam do USA, i od tego czasu czasem zastanawiam się kto tu jest dorosły. Nie wiem, czy im teraz tak odbiło, czy po prostu już się nie hamują bo nie mają dla kogo robić za wzór. Włóczą się po imprezach, podróżują, chodzą na randki, ostatnio wyjechali sami, do jakiegoś lasu, gdzie nic nie było tylko ten las dzwoniłam chyba z 5 razy, żeby się nie ważyli jakiegoś dziecka przez głupotę zrobić, bo ja absolutnie za nich bawić gówniarza nie będę! W końcu zablokowali mój numer... Jak przyjeżdżają do mnie w odwiedziny, to żądają pokoju jak najdalej od mojej sypialni, a na moje pytanie czy umarliby bez seksu przez 2 tygodnie, tylko się ze mnie śmieją. W dodatku jak ich zabrałam na wakacje do Kolorado, to uznali to, za świetną okazję żeby...spróbować zapalić marihuanę. Chryste, niech mnie ktoś zabije...

Posty [ 39 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Szczęśliwe małżeństwo po latach?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024