Czu zdarzyło się Wam kiedyś do kogoś mocno zbliżyć emocjonalnie, z kim dzielicie wszelkie sekrety, przy kim jesteście szczerzy a jednocześnie nigdy nie wyznaliście co czujecie, ba mało tego wspieraliście 2 osobę w poszukiwaniu szczęścia i jeszcze pomogliście się jej z kimś związać? Brzmi to bardzo dziwnie, z serii jak sobie komplikujemy los ale czasem tak jest że wiemy że nie możliwe jest bycie z kimś w relacji ale jednak walczycie z uczuciem w środku
Taka miłość nieopowiedziana, nie wyjaśniona na pewno boli; a raczej dusi i stawia pytania co by było gdyby, czy teraz byłoby inaczej..
Ja myśle, ze póki ona z kimś już jest to nie mieszaj jej w życiu i głowie.
Chyba, ze od tego wyznania ty zechcesz zmienić swoje zycie; będziesz czuł, ze coś kończysz by zaczac coś nowego.
niee, teraz już nie powiem, pozostaje życzyć szczęścia ale pytanie w głowie pozostanie
Miałem dwie takie sytuacje co Ty.
W jednej z nich nie zaryzykowałem, po czasie okazało się, że kumpela czuła do mnie coś i dawała podobno znaki ale ja tego nie widziałem.
W drugiej wyszło to naturalnie i jesteśmy razem, więc uważam, że warto coś zrobić i żałować, niż pozostawać z pytaniem i myślą co by było...
Próbować to przekazać
Lepiej to zrobić i przeżyć porażkę, niż żyć przez lata z myślami, co by było gdyby.
Czu zdarzyło się Wam kiedyś do kogoś mocno zbliżyć emocjonalnie, z kim dzielicie wszelkie sekrety, przy kim jesteście szczerzy a jednocześnie nigdy nie wyznaliście co czujecie, ba mało tego wspieraliście 2 osobę w poszukiwaniu szczęścia i jeszcze pomogliście się jej z kimś związać? Brzmi to bardzo dziwnie, z serii jak sobie komplikujemy los ale czasem tak jest że wiemy że nie możliwe jest bycie z kimś w relacji ale jednak walczycie z uczuciem w środku
W liceum miałam tak! Zakochałam się w bardzo dobrym kumplu, przyjacielu właściwie. No, ale byłam zbyt nieśmiała by coś z tym zrobić. Poza tym nie chciałam ryzykować i... Otóż pewnego dnia ów kolega oświadczył mi, że chyba spodobała mu się przyjacółka mojej siostry i czy nie mogłabym wybadać mu gruntu... i jakoś mu pomóc! Jak ja się skręcałam wewnątrz! Pomogłam mu jednak. Po dwóch dniach dziewczyna sama dała mi numer, bo uważała, że on jest taki uroczy. A on z wdzięcznością odebrał tę wiadomość. To między nimi nie przetrwało zbyt długo.
Pamiętam jak w dniu imprezy pomaturalnej wyszliśmy obojee na ulicę pogadać o pierdołach, w pewnym momencie wyciągnął dłoń po moją... złapaliśmy się za ręce i szliśmy mówiąc o przyszłości i tak dalej. Jak to przyjaciele. No cóż, ja byłam zakochans, a on traktował mnie jak zaufaną przyjaciółkę. Wyobrażałam sobie, że moglibyśmy stanąć pod tym rogwieżdżonym niebem i zacząć się całować...
Po kilku latach dowiedziałam się czegoś co mnie zmiotło z nóg....
On też był w tym samym czasie (!) zakochany we mnie, ale był tak samo idiotycznie nieśmiały, jak ja i równie przekonany o tym, że ja go traktuję, jak kolegę... Wpadł na najgorszy z możliwych sposobów - poprosił mnie o pomoc z tamtą dziewczyną, bo chciał zobaczyć, czy jest mi obojętny i czy powinien zrobić jakiś krok, by nie zepsuć naszej relacji. Po tym, jak pomogłam... Ponoć się załamał. Zrobił dobrą minę do złej gry i zaczął spotykać się z tamtą. W wieczór imprezy wyciągnął mnie na spacer, wziął za rękę, gadał o pierdołach ale wyobrażał sobie jak by to było, gdyby mógł mnie pocałować...
Odkrycie tego, jakimi oboje byliśmy tchórzami było dla mnie wstrząsem. Byliśmy w sobie zakochani, pragnęliśmy siebie nawzajem i... koncertowo to spartaczyliśmy! Ot, dwójka dziewiętnastolatków bojących się własnych uczuć!
Także... Tak bywa. Mam nadzieję, że w Twoim wypadku po latach nie wyjdzie, że to jednak podobna historia