Witam , mój problem polega na tym że nie wiem co czuje do swojego męża. Codziennie zadaje sobie pytanie czy ja go w ogóle kocham. Czy to nie jest już tylko przyzwyczajenie po 5 latach małżeństwa. Czuję się z nim samotna, nie pociąga mnie już jako facet,nie mam ochoty się z nim kochać. Może gdyby był inny częściej gdzieś mnie zabierał, nie spędzał większość czasu przy komputerze i nie pił codziennie piw może ja otworzylabym się na nowo. Czy ktoś z Was też tak ma? Jak się odnaleźć w tych uczuciach? Boje się tego że jak odejdę będę żałować i odwrotnie.
Ile tych piw dziennie pije i ile czasu przy komputerze spędza? Ogólnie napisz coś więcej bo bez jakiś szczegółów ciężko odnieść się do sytuacji?
Codziennie pije 4 piwa. Na tyg spędza mało bo pracuje a w niedzielę i sobotę potrafi spędzić pół dnia przed komputerem.
Rozmawiałaś z nim o tym? Jaka była jego reakcja? pracujecie oboje, macie dzieci?
Podobno po 5 latach czesto przychodzi kryzys i jak sie go przetrwa to pozniej ma byc lepiej... nie wiem ale tak sie mowi. Chociaz z tymi piwami to ciezka sprawa. Wiec ja bym zrobila tak: najpierw bym sie zastanowila czy go kocham jeszcze, czy mnie pociaga i czy sie czulabym przy nim szczesliwa gdyby nie siedzial przy kompie i byl bardziej aktywny. Jesli tak to powiedz mu o tym, o twoich potrzebach! Powiedz ze masz marzenia i nie jestes zadowolona z tego jak jest. Jesli nie zareaguje i nie zmieni sie to powiedz ze odejdziesz bo masz dosyc. Bo jeszcze o ile komputer moglabym zaakceptowac to regularne picie piwa moze przerodzic sie w nalog, bo to jest alkohol. I po latach bedziesz miec naprawde problem, bez tego piwa nie przetrwa dnia i juz wogle nic z niego miec nie bedziesz. Moj wujek jest nalogowym piwoszem, niby chodzi do pracy i w pracy nie pije ale po pracy istnieje tylko piwo, zero zainteresowania rodzina i czymkolwiek. A ciocia tylko placze.