Witajcie,
piszę w sprawie problemu, dziwnego problemu z sobą. Otóż nie potrafię konwersować, nie wiem jak to opisać abyśmy się dobrze zrozumieli. Nie potrafię tak jakby zaskoczyć na falę. Np piszę z koleżanką i ona zaczyna się ze mną droczyć, to ja zamiast jej np odpowiedzieć, po pierwsze nie wiem co, to po drugie odpowiem coś bezsensownego, co nie rozpala rozmowy dalej, tylko zmusza ją do kolejnej próby droczenia o ile ma na to ochotę. Sam też nie wzbudzam takiego zainteresowania społecznie, wszędzie muszę na siłę się wciskać, dodatkowo jak dojdzie do jakiejś gierki słownej, ja jestem dobry jedynie na starcie, nie wiem jak konwersować dalej i wiele takich gierek z dziewczynami spaliłem. Ot nie wiem jak się zachować, mimo że wewnętrznie dobrze czuję co powinienem zrobić. Bliżej nie określone coś. Np znajoma się droczy ze mną ja z nią i finalnie nawiązuje do kawy którą sobie robię, że jak to można pić kawę? Wtedy nie mam pojęcia co jej odpowiedzieć, bo jej nie znam, wysyłam tylko zdj kawy z serduszkiem do niej (bo to rozmowa przez internet). A ona widząc to natychmiast kończy rozmowę Czuję się za głupi na jakieś głębsze droczenie czy rozmowy. Brakuje mi osoby, która by mnie przez to przeprowadziła, zrobiła swoisty tutorial, ponieważ sam zazwyczaj parzę się na początku, nie wiem jak mam się zachować ani co zrobić aby daną rozmowę poprowadzić z sensem dalej. Jestem na to nie za głupi, tylko nie wiem, tak jakby mi brakowało umiejętności, ogarnięcia. Niczym malarz, który w głowie ma świetny obraz, jednak na płótnie on za bardzo nie wychodzi, albo braknie mu niektórych kolorów na palecie barw. Również mam taką dosyć nieasertywną osobowość, kobiety też na tyle mnie onieśmielają, że aż blokują swoim wyglądem, mam często wahania nastroju spowodowane tym, że nie dostaję tego co bym chciał od społeczeństwa, wiecie odpowiedniego, oczekiwanego odzewu, bo źle im to komunikuję. Zauważyłem, że mój problem polega na komunikacji z ludźmi i to na naprawdę wielu płaszczyznach. Szczczególnie w rozmowie z kimś, gdy takowa się rozkręca i nabiera rumieńców, np z kobietą. Ostatnio to spaliłem, wiem. A nie mam pojęcia natomiast co powinienem jej odpowiedzieć aby było dobrze. I nie jest to kwestia "dorośnięcia", tylko braku pewnych "danych", czuję jakbym miał braki intelektualne, których nie potrafię nadrobić.
Pozdrawiam i dziękuję z góry za szczere odpowiedzi. Jeśli zajdzie potrzeba, będę rozwijał post poniżej w komentarzach w miarę potrzeby.
Nie potrafię się tak jakby bawić, jedynie do pewnego momentu, potem się wykolejam z powodu własnej niewiedzy. Jak mi to ojciec powtarzał: "Nie rozumiem bluesa." Mam dobre intencje ale zawsze powiem coś w nie temat, wprawiam tym rozmówców w zakłopotanie. Widać to po konwersacji, biegnie biegnie i nagle po mojej odpowiedzi stop! i cicho sza. Wtedy wiem, że coś schrzaniłem ostatnim zdaniem, ale najgorsze jest to, że nie jestem w stanie stwierdzić czym i wyciągnąć z tego wniosków na przyszłość hmm W trakcie rozmowy (chodzi tę z kobietą, aby się odpowiednio komunikować jako facet) nie wiem w którą stronę ją pociągnąć, co konkretnie wyrazić, mam taką blokadę. Jestem świadom swojego wybrakowania w wielu sferach komunikacji, mniej lub bardziej. Dziewczyna np zaczyna ze mną flirtować, ja nie potrafię w pewnym momencie tego pociągnąć dalej, wysyłam jej jakiś syf, a potem łapię się za głowę bo konwersacja ucicha. Pisze, że ma dużo obowiązków, jednak tak naprawdę zaczyna to ignorować coraz bardziej, bo nie jestem dla niej nikim istotnym.
Dodam, że nie jestem nieśmiały, jedynie nie wiem jak się mam zachować, tego się wstydzę, bo wiem, że zachowuję się często irracjonalnie. Nie potrafię też być asertywny. Np ktoś mi dogryzie, a ja nie mam żadnej odpowiedzi w głowie. Tylko głęboko wzdycham z napięcia i emocji związanej z odbiorem przytyku, nie wiem jak go skontrować.