Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 38 ]

1 Ostatnio edytowany przez mia1987 (2019-12-23 17:13:36)

Temat: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Witam. Chciałabym Was prosić o pomoc i ocenę mojej sytuacji, na trzeźwo, bez emocji. Z góry przepraszam za długi post, ale chcę dokładnie wszystko opisać. Wczoraj został zakończony mój 8 miesięczny związek, który bez wątpienia już go mogę nazwać toksycznym. Być może krótko, ale bardzo intensywnie. Poznanie swoich rodzin, które nas wspierały, znajomych, którzy byli za nami (koleżanki śmiay się, że zazdroszczą mi takiego faceta). Wspólne plany na przyszłość, wspólne wakacje. Byliśmy bardzo za sobą, wspieraliśmy się w trudnych momentach, nie było kłótni, dramatów. Książkowy, idealny związek. On po długoletnim związku, który bardzo przeżył. Miał depresję, brał leki. Dwa lata dochodził do siebie. Ja po dwuletnim , również toksycznym związku. Już na samym początku powiedział mi, że popala marihuanę, której ja osobiście nie toleruję. Powiedział, że dla mnie będzie się starał nie palić (to była jego decyzja) i tak też było przez pół roku. Po tym czasie zaczęło się coś psuć. Stracił pracę, zaczął palić więcej, zrobił się bardziej nerwowy. Ja w międzyczasie planowałam kupno mieszkania, on mi pomagał szukać, jeżdził ze mną by je oglądać. Mieliśmy razem zamieszkać. Niestety z przyczyn finansowych musiałam to przełożyć i czekać do Lutego. Pewnego dnia przyszedł do mnie zmartwiony, powiedział, że ma dość szukania pracy, której nie ma, że znowu wracają mu myśli depresyjne. Zaproponował wyjście do baru, żeby "odreagować". Wypił duzo, gdy wrociliśmy to jeszcze dopił i wtedy zaczął podnosić na mnie głos w trakcie rozmowy, że ma mnie dość, ,że mu zawracałam tylko głowę z mieszkaniem, a teraz mu się śmieję w twarz, co było niedorzeczne i nieprawdziwe. Po czym wstał i powiedział, że jedzie do domu. Szybko schowałam mu klucze do auta i karty płatnicze, żeby nie wsiadał za kółko po alkoholu i nie popełnił głupstwa. Wtedy zaczął krzyczeć, że jestem złodziejką, zaczął mi przewracać rzeczy w pokoju i... zadzwonił na policję! Policja oczywiście wzięła moją stronę. Pytali się czy chcę pomoc, czy chcę zgłosić sprawę dalej. Powiedziałam, że nie był agresywny i wyjaśnimy to między sobą. Do domu zabrał go ojciec(mieszka z rodzicami). I wtedy już popełniłam pierwszy błąd, bo wyciagnełam do niego rękę, a on nawet nie chciał ze mną rozmawiać. Nie było z ninm kontaktu, ignorował moje telefony i wiadomości. Ja nie jadłam, nie spałam. Cała ta sytuacja mnie przerosła. Po czasie odezwał się, ale dalej miał do mnie pretensje, twierdząc, że to po części moja wina. Zaproponował spotkanie. Na spotkaniu przeprosił, ale nie widziałam w nim wielkiej skruchy. Przyznał się, że przez te 2 tygodnie balował z koklegami, palił oraz brał kokainę! Coż, ja dałam szansę, bo ślepo wierzyłam, że mimo wszystko wyciągnął jakieś wnioski. Było dobrze przez jakiś czas, bo dalej chodził przygnębiony. Pewnego dnia zadzwonił telefon z informacją, że dostał pracę dobrze płatną. Był szczęśliwy, podekscytowany. I co? Na drugi dzień przyjechał do mnie jak zbity pies(miałam wolne) i powiedział, że poprzedniego dnia pił i brał kokainę i po prostu zawalił i nie poszedł. Zaczął mówić, że nie daje sobie rady ze sobą, że potrzebuje pomocy, że musi się zmienić. Nie zrobiłam mu awantury, powiedziałam, że będę go wspierać,ale musi dać sobie pomóc. Póżniej zaczął prace sezonowe, parodniowe. Między nami było ok, ale już nie tak jak wcześniej. Momentami był nerwowy, miałam wrażenie, że wszystko mu we mnie przeszkadza, twierdził że go atakuję , że tylko wymagam, co było nieprawdą. Powtarzałam mu, że jest wspaniałym człowiekiem, że potrafi wiele, że jest wart więcej niż myśli(zaczał powtarzać, że do niczego się nie nadaje, że chciałby się rzucić pod pociag), ale nie mogłam tolerować zachowań, gdzie np spędzaliśmy czas razem, wychodził tylko do sklepu, a wracał na haju. Mowiłam mu spokojnie , że nie toleruję takiego zachowania i proszę go, żeby tak nie robił, bo źle to się dla nas skończy. W Sobotę miał rano zabrać mi auto do mechanika, a wieczorem miałam imprezę firmową, na którą mieliśmy iść razem. W Piątek wyszedł z kolegą do baru i rano nie odebrał auta. Dzwoniłam kilka razy żeby go obudzić i przypomnieć. Odebrał raz, mówiąc, że będzie. Nie przyjechał...Po paru godzinach jak gdyby nigdy nic zapytał czy idzie na imprezę, ale nie ma w sumie ochoty. Zadzwoniłam wściekła, kłociliśmy się. Podjechałam z pracy do niego żeby zabrać rzeczy, które zostawiłam na wieczorne wyjście. Kazał mi się wynosić, po czym za chwilę przytulał. Wyszłam i co zrobiłam? Zadzwoniłam czy pojdzie jednak ze mną. Po takim zachowaniu! Gdy wrociliśmy do domu, był mocno pijany, zataczał się. Kilka razy powiedział do mnie "spierdal..j" jak prosiłam go żeby polożył się do łóżka. Gdy zasnał, coś mnie tknęło żeby sprawdzić jego telefon(to nie było ok, zdaję sobie sprawę, ale jego częste wyjścia i nocne siedzenie na portalach społecznościowych dało mi do myślenia) i okazało się, że po naszej pierwszej kłotni, pod wpływem narkotyków pojechał do o kilkanaście lat starszej od niego kobiety na seks! Pisał jej, że zakonczył związek, że jest szczęśliwy, że szuka znajomości bez zobowiązań. Wyłam, czytając ile razy doszła i jak jemu było dobrze. Umawiali się jeszcze na kolejny dzień, ale wtedy już był ze mną. Napisała mu któregoś dnia, że jest wolna w Niedzielę, ale już z jego strony nie było kontaktu. Do tego pisał wiadomości do 8 kobiet w noc przed naszą imprezą firmową, a ode mnie nie odebrał nawet telefonu.. Nie spałam całą noc, próbowałam się trzymać, ale nie dawałam rady. Płakałam cały czas. Czułam do niego wstręt. On dopytywał, ja nie chciałam nic mówić. Wysłał swoją matkę zeby ze mną porozmawiała. Nie chciałam jej nic mówić, bo to nasze sprawy, ale pod wpływem emocji wyznałam jej prawdę. Musiałam też w końcu jemu powiedzieć. Zamilkł. Po chwili powiedział, że przespał się, bo przez ten czas nie byliśmy razem! A pisał do dziewczyn, bo nie czuję się szczęśliwy, nawet sam ze sobą. "Przepraszam". To byly jego slowa. Odpowiedziałam, że jego przeprosiny nie wydają się szczere i nie mają już sensu, na co on "To co tu jeszcze robisz. Wczoraj kazałem Ci się wynosic, a Ty nadal tu jesteś." . Zaniemówiłam i jedyne co mi przyszło na myśl to powiedzenie mu, że jego matka też wie i wtedy wpadł w szał. Przewrocił choinkę, kazał mi się wynosić i mam sekundy na spakowanie swoich rzeczy, krzyczał na cały dom, rodzice go próbowali uspokoić. Mówię mu, że nie nadaje się do jazdy, bo piłam na imprezie (mieszkam w innym mieście, 40 minut drogi). "Zawiozę Cię". Wsiadł w moje auto, zajechał poza swoją posesję, zaparkował w błocie i powiedział" Popełniłaś błąd, że powiedziałaś mojej matce, trzeba było ze mna najpierw porozmawiać. Nie masz wstępu do mojego domu, wynoś się i miło było Ciebie poznać". Próbowałam go uspokoić, powiedział, że mam za  nim nie iść. Zostawił mnie jak psa. Moi znajomi mnie odebrali, auto odstawione. Co zrobiłam potem? Dzwoniłam, wysyłałam wiadomości raz spokojne, raz z epitetami, typu "Brzydzę się Tobą". Echo. Poniżyłam się kolejny raz..Jestem wrakiem, nie moge się odnaleźć. Nie rozumiem tego wszystkiego. Jestem wściekła na samą siebie, że tak się płaszczyłam. Wiem, brzmi to żałośnie, ale dalej po cichu liczę, że coś zrozumie, że powie, że popełnił wielki błąd. Zdalam sobie sprawę, że chyba jestem od niego uzależniona. Nie potrafię sobie na dzień dzisiejszy pomóc. Zachowywałam się i zachowuje jak desperatka, skomląc o jego uczucie. Wiem, że po części dałam się tak traktować totalnie się nie szanując, ale nie zasługiwałam na to. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie...Proszę, powiedzcie jak się podnieść, jakiego błędu nie popełnic? Co stało się, że z idealnego mężczyzny zamienił się w potwora?

Zobacz podobne tematy :
Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

Proszę, powiedzcie jak się podnieść, jakiego błędu nie popełnic? Co stało się, że z idealnego mężczyzny zamienił się w potwora?


A tu małe podpowiedzi"

mia1987 napisał/a:

Miał depresję, brał leki.

mia1987 napisał/a:

Przyznał się, że przez te 2 tygodnie balował z koklegami, palił oraz brał kokainę!


Ćpuna to ty z nałogu nie wyciągniesz, prędzej sam cie wciągnie, albo wpędzi do wariatkowa. Pewne jest jedno, że mili chłopcy cie nie pociągają.

3

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Niestety muszę się z Tobą zgodzić. Po poprzednim 'miłym" chłopcu nie wyciągnęłam wniosków, chociaż ciężko jest na początku określić człowieka, jeśli się go nie zna.

4

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Mnie zastanawia dlaczego dopiero wykrycie że uprawiał seks z inną kobietą doprowadziło do zakończenia związku. Jestem pod wrażeniem że tak długo wytrzymałaś i tolerowałaś właściwie ćpuna.

Do leczenia ludzi uzależnionych od narkotyków (marihuana to narkotyk, już nie mówiąc o kokainie) są specjalne ośrodki. Zwykli ludzie takim osobnikom nie pomogą.

5

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

Witam. Chciałabym Was prosić o pomoc i ocenę mojej sytuacji, na trzeźwo, bez emocji. Z góry przepraszam za długi post, ale chcę dokładnie wszystko opisać. Wczoraj został zakończony mój 8 miesięczny związek, który bez wątpienia już go mogę nazwać toksycznym. Być może krótko, ale bardzo intensywnie. Poznanie swoich rodzin, które nas wspierały, znajomych, którzy byli za nami (koleżanki śmiay się, że zazdroszczą mi takiego faceta). Wspólne plany na przyszłość, wspólne wakacje. Byliśmy bardzo za sobą, wspieraliśmy się w trudnych momentach, nie było kłótni, dramatów. Książkowy, idealny związek. On po długoletnim związku, który bardzo przeżył. Miał depresję, brał leki. Dwa lata dochodził do siebie. Ja po dwuletnim , również toksycznym związku. Już na samym początku powiedział mi, że popala marihuanę, której ja osobiście nie toleruję. Powiedział, że dla mnie będzie się starał nie palić (to była jego decyzja) i tak też było przez pół roku. Po tym czasie zaczęło się coś psuć. Stracił pracę, zaczął palić więcej, zrobił się bardziej nerwowy. Ja w międzyczasie planowałam kupno mieszkania, on mi pomagał szukać, jeżdził ze mną by je oglądać. Mieliśmy razem zamieszkać. Niestety z przyczyn finansowych musiałam to przełożyć i czekać do Lutego. Pewnego dnia przyszedł do mnie zmartwiony, powiedział, że ma dość szukania pracy, której nie ma, że znowu wracają mu myśli depresyjne. Zaproponował wyjście do baru, żeby "odreagować". Wypił duzo, gdy wrociliśmy to jeszcze dopił i wtedy zaczął podnosić na mnie głos w trakcie rozmowy, że ma mnie dość, ,że mu zawracałam tylko głowę z mieszkaniem, a teraz mu się śmieję w twarz, co było niedorzeczne i nieprawdziwe. Po czym wstał i powiedział, że jedzie do domu. Szybko schowałam mu klucze do auta i karty płatnicze, żeby nie wsiadał za kółko po alkoholu i nie popełnił głupstwa. Wtedy zaczął krzyczeć, że jestem złodziejką, zaczął mi przewracać rzeczy w pokoju i... zadzwonił na policję! Policja oczywiście wzięła moją stronę. Pytali się czy chcę pomoc, czy chcę zgłosić sprawę dalej. Powiedziałam, że nie był agresywny i wyjaśnimy to między sobą. Do domu zabrał go ojciec(mieszka z rodzicami). I wtedy już popełniłam pierwszy błąd, bo wyciagnełam do niego rękę, a on nawet nie chciał ze mną rozmawiać. Nie było z ninm kontaktu, ignorował moje telefony i wiadomości. Ja nie jadłam, nie spałam. Cała ta sytuacja mnie przerosła. Po czasie odezwał się, ale dalej miał do mnie pretensje, twierdząc, że to po części moja wina. Zaproponował spotkanie. Na spotkaniu przeprosił, ale nie widziałam w nim wielkiej skruchy. Przyznał się, że przez te 2 tygodnie balował z koklegami, palił oraz brał kokainę! Coż, ja dałam szansę, bo ślepo wierzyłam, że mimo wszystko wyciągnął jakieś wnioski. Było dobrze przez jakiś czas, bo dalej chodził przygnębiony. Pewnego dnia zadzwonił telefon z informacją, że dostał pracę dobrze płatną. Był szczęśliwy, podekscytowany. I co? Na drugi dzień przyjechał do mnie jak zbity pies(miałam wolne) i powiedział, że poprzedniego dnia pił i brał kokainę i po prostu zawalił i nie poszedł. Zaczął mówić, że nie daje sobie rady ze sobą, że potrzebuje pomocy, że musi się zmienić. Nie zrobiłam mu awantury, powiedziałam, że będę go wspierać,ale musi dać sobie pomóc. Póżniej zaczął prace sezonowe, parodniowe. Między nami było ok, ale już nie tak jak wcześniej. Momentami był nerwowy, miałam wrażenie, że wszystko mu we mnie przeszkadza, twierdził że go atakuję , że tylko wymagam, co było nieprawdą. Powtarzałam mu, że jest wspaniałym człowiekiem, że potrafi wiele, że jest wart więcej niż myśli(zaczał powtarzać, że do niczego się nie nadaje, że chciałby się rzucić pod pociag), ale nie mogłam tolerować zachowań, gdzie np spędzaliśmy czas razem, wychodził tylko do sklepu, a wracał na haju. Mowiłam mu spokojnie , że nie toleruję takiego zachowania i proszę go, żeby tak nie robił, bo źle to się dla nas skończy. W Sobotę miał rano zabrać mi auto do mechanika, a wieczorem miałam imprezę firmową, na którą mieliśmy iść razem. W Piątek wyszedł z kolegą do baru i rano nie odebrał auta. Dzwoniłam kilka razy żeby go obudzić i przypomnieć. Odebrał raz, mówiąc, że będzie. Nie przyjechał...Po paru godzinach jak gdyby nigdy nic zapytał czy idzie na imprezę, ale nie ma w sumie ochoty. Zadzwoniłam wściekła, kłociliśmy się. Podjechałam z pracy do niego żeby zabrać rzeczy, które zostawiłam na wieczorne wyjście. Kazał mi się wynosić, po czym za chwilę przytulał. Wyszłam i co zrobiłam? Zadzwoniłam czy pojdzie jednak ze mną. Po takim zachowaniu! Gdy wrociliśmy do domu, był mocno pijany, zataczał się. Kilka razy powiedział do mnie "spierdal..j" jak prosiłam go żeby polożył się do łóżka. Gdy zasnał, coś mnie tknęło żeby sprawdzić jego telefon(to nie było ok, zdaję sobie sprawę, ale jego częste wyjścia i nocne siedzenie na portalach społecznościowych dało mi do myślenia) i okazało się, że po naszej pierwszej kłotni, pod wpływem narkotyków pojechał do o kilkanaście lat starszej od niego kobiety na seks! Pisał jej, że zakonczył związek, że jest szczęśliwy, że szuka znajomości bez zobowiązań. Wyłam, czytając ile razy doszła i jak jemu było dobrze. Umawiali się jeszcze na kolejny dzień, ale wtedy już był ze mną. Napisała mu któregoś dnia, że jest wolna w Niedzielę, ale już z jego strony nie było kontaktu. Do tego pisał wiadomości do 8 kobiet w noc przed naszą imprezą firmową, a ode mnie nie odebrał nawet telefonu.. Nie spałam całą noc, próbowałam się trzymać, ale nie dawałam rady. Płakałam cały czas. Czułam do niego wstręt. On dopytywał, ja nie chciałam nic mówić. Wysłał swoją matkę zeby ze mną porozmawiała. Nie chciałam jej nic mówić, bo to nasze sprawy, ale pod wpływem emocji wyznałam jej prawdę. Musiałam też w końcu jemu powiedzieć. Zamilkł. Po chwili powiedział, że przespał się, bo przez ten czas nie byliśmy razem! A pisał do dziewczyn, bo nie czuję się szczęśliwy, nawet sam ze sobą. "Przepraszam". To byly jego slowa. Odpowiedziałam, że jego przeprosiny nie wydają się szczere i nie mają już sensu, na co on "To co tu jeszcze robisz. Wczoraj kazałem Ci się wynosic, a Ty nadal tu jesteś." . Zaniemówiłam i jedyne co mi przyszło na myśl to powiedzenie mu, że jego matka też wie i wtedy wpadł w szał. Przewrocił choinkę, kazał mi się wynosić i mam sekundy na spakowanie swoich rzeczy, krzyczał na cały dom, rodzice go próbowali uspokoić. Mówię mu, że nie nadaje się do jazdy, bo piłam na imprezie (mieszkam w innym mieście, 40 minut drogi). "Zawiozę Cię". Wsiadł w moje auto, zajechał poza swoją posesję, zaparkował w błocie i powiedział" Popełniłaś błąd, że powiedziałaś mojej matce, trzeba było ze mna najpierw porozmawiać. Nie masz wstępu do mojego domu, wynoś się i miło było Ciebie poznać". Próbowałam go uspokoić, powiedział, że mam za  nim nie iść. Zostawił mnie jak psa. Moi znajomi mnie odebrali, auto odstawione. Co zrobiłam potem? Dzwoniłam, wysyłałam wiadomości raz spokojne, raz z epitetami, typu "Brzydzę się Tobą". Echo. Poniżyłam się kolejny raz..Jestem wrakiem, nie moge się odnaleźć. Nie rozumiem tego wszystkiego. Jestem wściekła na samą siebie, że tak się płaszczyłam. Wiem, brzmi to żałośnie, ale dalej po cichu liczę, że coś zrozumie, że powie, że popełnił wielki błąd. Zdalam sobie sprawę, że chyba jestem od niego uzależniona. Nie potrafię sobie na dzień dzisiejszy pomóc. Zachowywałam się i zachowuje jak desperatka, skomląc o jego uczucie. Wiem, że po części dałam się tak traktować totalnie się nie szanując, ale nie zasługiwałam na to. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie...Proszę, powiedzcie jak się podnieść, jakiego błędu nie popełnic? Co stało się, że z idealnego mężczyzny zamienił się w potwora?

Nigdy nie był idealny, tylko Tobie się tak wydawało.
Weszłaś w związek z ćpunem i miałaś tego świadomość od samego początku.
Zrób sobie prezent pod choinkę i zablokuj go na wszystkich możliwych portalach oraz w telefonie.
A po Nowym Roku umów się do psychologa/psychoterapeuty.

6

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Wiesz, przez pół roku twierdził, że zapalił sobie sporadycznie, a ja nie miałam nad tym żadnej kontroli, bo nie mieszkaliśmy razem.  Przy mnie nigdy tego nie zrobił. Nie powinnam nawet tolerować tego, ale powtarzał jak mantrę, że jest z siebie dumny, że ograniczył to do minimum. Później mogę winić tylko siebie, że nie odeszłam (albo ćpanie, albo ja), ale sądziłam, że skoro widzi, że ma z tym problem to w końcu podejmie decyzję o leczeniu. Przeliczyłam się. Tu się mało zmieni, jeśli on nie dotknie dna, ale jak ma do tego dojść, kiedy po swoich cugach wraca do rodziców, którzy obchodzą się z nim jak z jajkiem i ma wszystko podstawione pod nos, a ja nie umiałam podjąć rozsądnej decyzji i się z nim rozstać.

7

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

(...) Proszę, powiedzcie jak się podnieść (...)

Uświadomić sobie, jakim człowiekiem jest Twój były. Wówczas podskoczysz z radości, że nie ma go u Twego boku.


(...) jakiego błędu nie popełnic? (...)

Poznać przyczyny, tkwiące w Tobie, tworzenia związku z toksycznymi osobami. Poznać przyczyny, tkwiące w Tobie, wielokrotnego reaktywowania toksycznego związku.


(...) Co stało się, że z idealnego mężczyzny zamienił się w potwora?

Dla swego dobra zajmij się przyczynami swego, nie jego, zachowania.

8 Ostatnio edytowany przez balin (2019-12-23 18:36:19)

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

Po poprzednim 'miłym" chłopcu nie wyciągnęłam wniosków, chociaż ciężko jest na początku określić człowieka, jeśli się go nie zna.

A z poprzednim jaki był problem? Domyślam się, że jakiś przemocowiec.

9

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Tak, zamierzam skorzystać z pomocy psychologa, bo zdaję sobie sprawę, tak jak mówicie, że to ze mną jest problem, skoro wciąż rektywuję takie związki. Nie wyciągam żadnych wniosków, a dalej bawię się w osobistą terapeutkę i skupiam się na relacji, zamiast na sobie.

10

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Balin - również marihuana, którą palił niemal codziennie w ogromnych ilościach. Stany depresyjne, napady agresji. Raz podniósł na mnie rękę. Wybaczyłam.. Ciągłe rozstania, powroty. Skończyło się tylko dlatego, że poznałam właśnie ostatniego ex i byłam pewna, że jestem mega szczęściarą. Tak jak mówicie, on nie był idealny na samym początku, a ja żyłam złudzeniami i chyba nie chciałam widzieć, ze on może być taki sam. Podejrzewam, że dalej bym w tym tkwiła.

11

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Dlaczego wybierasz sobie na partnerów mężczyzn, którzy palą zioło, skoro Ty palenia zioła nie akceptujesz?
Sama się wpędzasz w kłopoty. Sama siebie maltretujesz emocjonalnie. Pora na terapię.

12

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Cyngli, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu nie wiem. Może boję się być sama?

13

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

Cyngli, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu nie wiem. Może boję się być sama?

To może być jeden z powodów. Może podświadomie karzesz się za coś - wchodząc w takie związki, które z góry wiadomo, że nie będą udane. Następnie cierpisz.

Wyglądasz na miłą dziewczynę. Masz na pewno dobre serce i dużo empatii. Szkoda, byś dalej robiła sobie krzywdę. Myślę, że powinnaś wybrać zaopiekowanie się sobą samą. Zacznij od terapii smile

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

Cyngli, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu nie wiem. Może boję się być sama?

Nieeeee. Poprostu dużą część babek takie cechy charakteru kręcą (badania to potwierdząją). Pora popracować nad  sobą bo ja tu nie widze problemu w tym twoim księciu tylko w tobie. Ćpun to kręcił jak sie dało.

15

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Dziękuję smile W tym przypadku zdecydowanie za dobre serce.
Tak, problem jest też we mnie. Chcę podjąć się leczenia.

16

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Do końca życia chyba nie zrozumię tego fenomenu: dlaczego tak wiele kobiet wręcz ciągnie do przemocowców, awanturników, nałogowców wszelkiej maści czy trudnych charakterów? Naprawdę Was to tak kręci? Zapewniaćie sobie naprawdę niezły rollercoster emocjonalny. Te ciągłe niepewności, obawy o to , co robi partner, czy nas nie okłamuje. Wiara po raz n-ty w to, że się zmieni po odwaleniu jakiegoś ciężkiego numeru.
Czy relacja z takim bad-boyem jest warta Waszych trosk, bólu, ciepienia i łez? Nie wiem gdzie tutaj sens istnienia takiego związku i na czym on się opiera?

Czy naprawdę tacy przeciętni, normalni, skromni i ułożeni faceci nie są lepszymi kandydatami na partnerów? Możę dostarczają za mało emocji?

17

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
bagienni_k napisał/a:

(...) dlaczego tak wiele kobiet wręcz ciągnie do przemocowców, awanturników, nałogowców wszelkiej maści czy trudnych charakterów? (...)

"Bo dzięki mnie i mej miłości stanie się przyzwoitym człowiekiem."
"Bo się pogubił, a ja mu pomogę wyjść na prostą."
"W gruncie rzeczy jest bardzo dobrym człowiekiem, tylko trzeba mu pomóc."
I tak dalej, i tak dalej....


(...) Zapewniaćie sobie naprawdę niezły rollercoster emocjonalny. Te ciągłe niepewności, obawy o to , co robi partner, czy nas nie okłamuje. Wiara po raz n-ty w to, że się zmieni po odwaleniu jakiegoś ciężkiego numeru. (...)

To często przeniesienie z domu rodzinnego.


(...) Czy naprawdę tacy przeciętni, normalni, skromni i ułożeni faceci nie są lepszymi kandydatami na partnerów? Możę dostarczają za mało emocji?

Tak. Dla jednych są doskonałymi towarzyszami życia, dla innych nudni jak flaki z olejem.

18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-12-23 20:16:17)

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Zauważam niestety, że ta druga grupa jest znacznie większa. Albo przynajmniej stopniowo rośnie. Dodatkowo z tych dwóch rzeczy, jeśli wybiera się przemocowca i ćpuna zamiast nawet nudnego, ale statecznego i poważnego człowieka, to i tak jest niepokojące.
I tu się pojawia pewnien paradoks: skoro kobiety tak bardzo wierzą, że ich cudowna miłośc i uleczające uczucia zmieni bad boya w dobrego człowieka i tak usilnie w tym trwają, to dlaczego nie wierzą, że trafiając na kogoś bardziej statecznego i przewiduywalnego, nie będą wstanie jego nieco "rozkręcić". W grę możę wchodzić to pierwsze wrażenie, że jeśli od razu jest odpychający, to kobieta za nic w świecie nie zdecyduje się na związek.  Bo niby to orka na ugorze. Ale w takim razie owa zabawa z bad boyem to czym jest, sielanką? smile

19 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-12-23 20:34:01)

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
bagienni_k napisał/a:

(...) I tu się pojawia pewnien paradoks: skoro kobiety tak bardzo wierzą, że ich cudowna miłośc i uleczające uczucia zmieni bad boya w dobrego człowieka i tak usilnie w tym trwają, to dlaczego nie wierzą, że trafiając na kogoś bardziej statecznego i przewiduywalnego, nie będą wstanie jego nieco "rozkręcić". (...)

Bo nauczyły się (zostały nauczone) w domu rodzinnym, że związek to jazda na karuzeli emocjonalnej.


(...) Ale w takim razie owa zabawa z bad boyem to czym jest, sielanką? smile

Czymś co znają i wiedzą jak się w takim związku poruszać.




***
"t" zjadłam. smile

20

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Bawiłam się po części w terapeutkę. Jeszcze czułam, że wygrywam kiedy mówił mi, że jestem powodem dla którego on chce się zmienić, że nie chce mnie stracić przez palenie. Jak widać lubi rzucać słowa na wiatr.

Co do wybierania "bad boyów", zgodzę się. Niby szukam statecznego, ogarniętego faceta, chcę założyć rodzinę, a wybieram takich, którzy nie potrafią tego udźwignąć. Jeszcze za czasów studiów byłam 6 lat w związku, planowany ślub. Odwołałam, bo jeszcze nie byłam gotowa i faktycznie było nudno i "statecznie". Po nim już nigdy nie zbudowałam normalnej relacji.

21

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

Bawiłam się po części w terapeutkę. Jeszcze czułam, że wygrywam kiedy mówił mi, że jestem powodem dla którego on chce się zmienić, że nie chce mnie stracić przez palenie. Jak widać lubi rzucać słowa na wiatr.

Co do wybierania "bad boyów", zgodzę się. Niby szukam statecznego, ogarniętego faceta, chcę założyć rodzinę, a wybieram takich, którzy nie potrafią tego udźwignąć. Jeszcze za czasów studiów byłam 6 lat w związku, planowany ślub. Odwołałam, bo jeszcze nie byłam gotowa i faktycznie było nudno i "statecznie". Po nim już nigdy nie zbudowałam normalnej relacji.


idź do terapeuty zobaczysz jak to wygląda, dopiero smile

"odwołałam, bo jeszcze nie byłam gotowa" brzmi jakby samemu nie wiedziało się jak dźwignąć dalej relacje

gdzieś w dalszej perspektywie, jest potrzeba kontroli tak naprawdę, wyobrażenie że się kontrolować będzie i odwołanie do tego jaki niesiesz model rodziny

a to tylko destrukcyjne powielanie umiejętności których się nie rozpoznaje w sobie, nie podważa, nie zmienia, nie wyciąga refleksji, tym samym dając zgodę na te których się nie akceptuje

jest pewnie więcej miejsc/sytuacji w których mogła byś odkryć własną zgodę na zaniżanie swoich wartości, kosztem czegoś, działanie skierowane przeciw Tobie samej

stąd się przylepiają do tego lepa, takie insekty nie inne smile

22

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Po 8 miesiącach nie mówisz, że masz idealny, książkowy związek. Tak możesz powiedzieć po kilku latach i kilku maturalnych kryzysach,

Nie robisz za terapeutę nieudacznikom lecz masz robić za partnerkę normalnych osób,

Jesteś z osobą, która ma takie cechy o których wiesz, a nie starasz się z kogoś kogo nie akceptujesz zrobić inną osob, zmieniac możesz jedynie siebie i dla siebie,


Popełniłas wszystkie błędy popełniane przez kobiety. Ciężka praca z terapeuta powinna zaowocować

23

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Mi jest już głupio,  kiedy rodzina,  czy przyjaciele strzepia sobie języki,  a ja i tak robię swoje, mimo że wiem,  że to jest złe. Jest mi wstyd,  że nie mam siły woli. Czasami tak sobie myślę , że ja po prostu wypieram fakty i żyję chorymi zludzeniami.  Macie rację.  Mi trzeba emocji, psychicznego "wpie..olu", gdzie teoretycznie szukam normalnego związku.  Tak mnie to zastanawia, że w innych sferach życia nie mam problemów.  Mam świetne stosunki z rodziną,  dobrych ludzi wokół siebie,  zawodowo się spełniam, kiedy obieram sobie cele to je realizuje,  a w relacjach z mężczyznami jestem popychadlem.  Ja to muszę leczyć,  bo sobie nie poradzę.  Za długo to już  trwa.  I wiem, że jeśli terapeuta mi nie pomoże  to mi juz nic nie pomoże. Skończy się tak,że wrócę do niego, czy znajdę sobie podobnego i zniszcze już sobie całe życie.

24

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Ten koles brzmi jak moj byly.
Poza mieszkaniem z rodzicami
To sposob na jaki moj byly traktowalby kobiete taka jak Ty.
Nie wchodz w kolejne zwiazki, dowiedz sie czemu wybierasz toksyczne.

25

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Jak sobie poradzilas?

26

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Przeczytałam Twoją historię. Nie zazdroszczę Ci przeżyć. Jestem po kilku toksycznych związkach. Gdybym była na Twoim miejscu odcięłabym się od niego i jego środowiska. Mieszkasz w odległości 40 km więc nie powinno to być bardzo trudne. Zablokuj go na portalach. Nie pisz do niego!!! Każdy sms czy email tylko przedłuża Twoją gehennę. Znowu czekasz na odpowiedź.
Dlaczego wiążesz się z takimi facetami? Wg mojej teorii czy też przemyśleń ból psychiczny jest jak narkotyk. Ciągle go szukasz i nie spoczniesz dopóki znowu nie zacznie boleć. Nie rozumiesz, że można żyć bez bólu. Potrzeba stabilizacji jest tylko pozorna. Mam narcystyczną matkę, która w dzieciństwie często mnie szantażowała emocjonalnie. Dopiero terapia pozwoliła mi znaleźć przyczynę moich dorosłych problemów. Może u Ciebie jest podobnie. Spróbuj to przemyśleć. I nie ładuj się w kolejny związek, choćby facet wydawał się księciem z bajki (tacy są chyba najgorsi). Myśl, czytaj, rozmawiaj na forum, znajdź siebie w sobie, a dopiero potem kiedy będziesz silna i spojrzysz na swoje życie obiektywnie, spróbuj je zacząć z kimś układać. Dopiero wówczas dostrzeżesz symptomy jakie towarzyszą toksycznym ludziom i pozwolą Ci ich omijać. Jak ktoś jest w Tobie szaleńczo zakochany już na drugi dzień po spotkaniu - uciekaj gdzie pieprz rośnie smile

27

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

Jak sobie poradzilas?

Ja? Nie musialam sobie radzic tak naprawde.
Jak chcial skakac z okna to musialam sobie poradzic wyjsciem do sklepu bo nie moglam powstrzymac smiechu juz.

28 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-12-28 11:52:00)

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Unisa, jak się czujesz po terapii? Czy może jesteś jeszcze  w trakcie? Myślisz, że teraz jesteś w stanie zbudować coś innego, lepszego?                             
Masz rację.  Widocznie ból jest jak narkotyk.  Zawsze jak było dobrze i nic szczególnego się nie działo to zastanawiałam się kiedy znowu coś się popsuje i ile jeszcze  ta sielanka będzie trwać.  Coś w tym jest...Nie chcę żadnego związku na dzień dzisiejszy. Teraz jestem zbyt wyczerpana i "wyprana" od środka. Długi proces przede mną.
Winter.Kween brawo  smile Mam nadzieję, że i ja kiedyś tak zagram i mnie to obejdzie jeśli znowu się jakiś "as" napatoczy (oby już nigdy;)

29

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Czy Ty masz jakąś traumę z dzieciństwa, że wybierasz takich partnerów? Jakieś DDA ? Znam parę takich przypadków, gdzie kobieta wręcz kochała rollercoaster emocjonalny. Nie pociągali jej normalni, zabawni faceci z jajem bez nałogów. I teraz męczą się po dzień dzisiejszy, wysyłają chłopaków/mężów na terapie. Tak się czasem zastanawiam, że ta część mózgu odpowiedzialna za logikę u niektórych kobiet kompletnie zaniknęła...

30

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Berrad,  nie mam.  Nie było idealnie w domu, ale nic szczególnego  się nie wydarzyło.  Mogę nawet powiedzieć, że mialam fajne dzieciństwo.  Też się doszukiwalam przyczyny w nim, ale nic mi nie przychodzi do głowy.

31

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
mia1987 napisał/a:

Unisa, jak się czujesz po terapii? Czy może jesteś jeszcze  w trakcie? Myślisz, że teraz jesteś w stanie zbudować coś innego, lepszego?                             
Masz rację.  Widocznie ból jest jak narkotyk.  Zawsze jak było dobrze i nic szczególnego się nie działo to zastanawiałam się kiedy znowu coś się popsuje i ile jeszcze  ta sielanka będzie trwać.  Coś w tym jest...Nie chcę żadnego związku na dzień dzisiejszy. Teraz jestem zbyt wyczerpana i "wyprana" od środka. Długi proces przede mną.
Winter.Kween brawo  smile Mam nadzieję, że i ja kiedyś tak zagram i mnie to obejdzie jeśli znowu się jakiś "as" napatoczy (oby już nigdy;)

Może nie jest to stuprocentowe wyleczenie ale przynajmniej pozwoliło mi znaleźć przyczyny, które najczęściej tkwią w dzieciństwie. Wiem, że jestem w stanie wejść w zdrowy związek, bo byłam już w takim i wiem, że istnieją cierpliwi kochający faceci. Jedynym moim zadaniem teraz jest nie dać się zwieść. Jestem wychowana przez narcystyczną matkę i mocno podkarmiona bajkami o księżniczkach i księciach. Jak do tego dojedzie jeszcze biały koń, to po mnie... wink Dlatego teraz jestem sama. Nie reaguję na zaczepki i staram się zbudować od środka, choć kilka miesięcy temu popełniłam błąd. Ale tym razem popłakałam tylko tydzień i przeszło. Nacięłam kolejną narcystyczną kreskę na lufie mojego Winchestera i ruszyłam dalej. To co chyba musisz zrobić to przemyśleć na zimno całość relacji, a najlepiej wyobrazić sobie siebie w trzeciej osobie. Popatrzeć co ONA robiła i jak on ja traktował i zastanawiać się co byś jej doradziła gdyby była Twoją najlepszą przyjaciółką. Najtrudniej wyjść z siebie i stanąć obok, ale jak się to już uda to doświadczysz olśnienia.

32

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów
Unisa napisał/a:
mia1987 napisał/a:

Unisa, jak się czujesz po terapii? Czy może jesteś jeszcze  w trakcie? Myślisz, że teraz jesteś w stanie zbudować coś innego, lepszego?                             
Masz rację.  Widocznie ból jest jak narkotyk.  Zawsze jak było dobrze i nic szczególnego się nie działo to zastanawiałam się kiedy znowu coś się popsuje i ile jeszcze  ta sielanka będzie trwać.  Coś w tym jest...Nie chcę żadnego związku na dzień dzisiejszy. Teraz jestem zbyt wyczerpana i "wyprana" od środka. Długi proces przede mną.
Winter.Kween brawo  smile Mam nadzieję, że i ja kiedyś tak zagram i mnie to obejdzie jeśli znowu się jakiś "as" napatoczy (oby już nigdy;)

Może nie jest to stuprocentowe wyleczenie ale przynajmniej pozwoliło mi znaleźć przyczyny, które najczęściej tkwią w dzieciństwie. Wiem, że jestem w stanie wejść w zdrowy związek, bo byłam już w takim i wiem, że istnieją cierpliwi kochający faceci. Jedynym moim zadaniem teraz jest nie dać się zwieść. Jestem wychowana przez narcystyczną matkę i mocno podkarmiona bajkami o księżniczkach i księciach. Jak do tego dojedzie jeszcze biały koń, to po mnie... wink Dlatego teraz jestem sama. Nie reaguję na zaczepki i staram się zbudować od środka, choć kilka miesięcy temu popełniłam błąd. Ale tym razem popłakałam tylko tydzień i przeszło. Nacięłam kolejną narcystyczną kreskę na lufie mojego Winchestera i ruszyłam dalej. To co chyba musisz zrobić to przemyśleć na zimno całość relacji, a najlepiej wyobrazić sobie siebie w trzeciej osobie. Popatrzeć co ONA robiła i jak on ja traktował i zastanawiać się co byś jej doradziła gdyby była Twoją najlepszą przyjaciółką. Najtrudniej wyjść z siebie i stanąć obok, ale jak się to już uda to doświadczysz olśnienia.

Cieszę się, że Tobie się udaje i mam nadzieję,  że stworzysz zdrowy związek  smile Oby do przodu!Ja jestem jeszcze w kiepskim stanie i gdyby nie praca to bym zwariowala  smile Obiecałam sobie, że już więcej się nie ponize więc zero kontaktu z mojej strony.  Z jego też i mi to na rękę.  W przyszłym tygodniu jestem umówiona na konsultację do psychoterapeuty więc zobaczymy co dalej.

33 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-01-10 10:12:46)

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Ja się rozstałam z panem który stosował wobec mnie przemoc psychiczną w lipcu (po raz kolejny w ciągu 7 lat trwania toksycznego związku). Niestety, ciągle on nim myślę, szukam kontaktu, czasem piszę do niego. Jemu to odpowiada, bo jest narcyzem, bawi się mną i moimi uczuciami. Cały czas walczę o obojętność wobec tego człowieka i wiem, że w końcu wygram.

Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo Cię rozumiem, kiedy piszesz <Mi jest już głupio,  kiedy rodzina,  czy przyjaciele strzepia sobie języki,  a ja i tak robię swoje, mimo że wiem,  że to jest złe. Jest mi wstyd,  że nie mam siły woli. Czasami tak sobie myślę , że ja po prostu wypieram fakty i żyję chorymi zludzeniami.>     Mnie jest głupio samej przed sobą. Ty jesteś pewnie jeszcze młodą dziewczyną, ja panią po 40-tce (wykształconą, oczytaną i podobno bardzo inteligentną). Szkoda nawet gadać.

34 Ostatnio edytowany przez mia1987 (2020-01-12 01:09:02)

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Inga, już podjęłaś jeden z najważniejszych kroków - rozstałaś się. Jeszcze tylko jeden i Twoje życie się całkowicie zmieni. My jeszcze tego nie wiemy, ale wierzę,że zmieni się ono na lepsze. Doskonale rozumiem jak ciężko jest zerwać kontakt. Z moim poprzednim facetem przedłużałam sobie cierpienie najdłużej jak tylko mogłam (pod przykrywką złudnego szczęścia), dlatego mimo że mnie cholernie boli, że mój ostatni nie ma w sobie pokory i traktuje mnie jak powietrze, nie kontaktując się ze mną to z drugiej strony dziękuję mu za to, bo zdecydowanie szybciej dochodzę do siebie (ja też zarzekłam się, że już więcej nie napiszę, bo w zasadzie po co?)! Moje emocje opadają, zaczynam wyciągać wnioski, myśleć więcej o sobie..Może warto chociaż spróbować się odciąć? Odbudować siebie? Zacząć żyć samotnie, ale spokojnie i z godnością?
Myślałaś o terapii albo chociaż konsultacji? Ja szczerze mówiąc pokładam w niej wielką nadzieję smile

35

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Mia
Do tej pory widocznie miałaś/masz jeszcze siły by ciągnąć takie toksyczne związki i nianczyc tych toksycznych partnerów. Jednak przyjdzie moment, gdy tej siły Tobie zabraknie. Będziesz na dnie emocjonalnym a wtedy nikt Ci nie pomoże. Nawet żadnego ćpuna przy Tobie nie będzie. Zbieraj swoje resztki oraz resztki siły emocjonalnej, bo wchodząc w takie związki tylko dajesz siebie, to co w Tobie dobre i mylusz się myslac, że tak będzie zawsze. Nie jesteś studnia bez dna. Im szybciej zrozumiesz, że nianczac tych facetów tylko tracisz tym większe masz szansę na powstanie. Naprawdę nie ma nic ekscytującego w rozwiązywaniu czyich problemów (Twoich facetów) mając tak wielkie własne. W tym czasie mogłabyś rozwiązywać swoje problemy.

36

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Nie, nie chodziłam na terapię. U mnie problem jest taki, że pracujemy w jednej firmie. Z racji tego nie ma podstawowej zasady "zero kontaktu". Wiem, że powinnam się zwolnić i poszukać innej pracy, ale w tej firmie zarabiam dużo (a jak wiadomo o dobrą pracę nie jest łatwo). Przez tego człowieka już tyle przeszłam, że nie wyobrażam sobie że jeszcze przez niego stracę pracę i dobre zarobki. Mia napisałaś <My jeszcze tego nie wiemy, ale wierzę,że zmieni się ono na lepsze>. Czy to znaczy, że chciałabyś wrócić do tego człowieka? Mam nadzieję, że nie. On nie rokuje kompletnie. To jest człowiek z masą nałogów. Pijak, narkoman, chamidło i babiarz. Wykończy Cię psychicznie, gość robi Ci huśtawkę emocjonalną czasem nieświadomie ale często specjalnie bo go to bawi. Przez niego będziesz świecić oczami przed rodziną i znajomymi (ale to i tak w tym wszystkim najmniejszy problem). Ten "mój" nie ma żadnych nałogów a przez swoje gierki zrobił ze mnie w pewnym momencie wrak człowieka. "Twój" jest milion razy gorszy. Uzależniłaś się od niego, ale z tym da się walczyć. Trzymam kciuki. Uciekaj od niego jak najszybciej i jak najdalej. Polecam książkę Mai Friedrich "Moje dwie głowy". Mnie bardzo pomogła. I pamiętaj - on się nigdy nie zmieni. Mnie ten mój przez kilka lat obiecywał zmianę i tym mnie przy sobie trzymał. Jak mu zarzucałam, że nic a nic się nie zmienił, to śmiał mi się prosto w twarz i mówił, że jestem dla niego nikim. A dla nikogo nie zamierza się zmieniać, co najwyżej dla kobiety bliskiej jego sercu. Za kilka dni przepraszał i obiecywał od początku. I tak się z nim bujałam (bujam się) siedem lat.

37

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Gracjana, zdałam sobie sprawę jak ukierunkowałam swoje życie. Zapomniałam o sobie i dzisiaj jestem gdzie jestem. Dostałam szansę od losu żeby  móc jeszcze to naprawić i tylko ode mnie zależy czy ją odpowiednio wykorzystam.
Inga, a jesteś w stanie ograniczyć kontakty tylko do sfery zawodowej? Zachowanie Twojego przypomina mi mojego poprzedniego byłego, który doskonale wiedział jak mną manipulować.  Chcesz tak jeszcze żyć? Jesteś silniejsza bardziej niż Tobie się wydaje. Wykorzystaj to.
Nie, nie chcę wracać do człowieka , jakim on jest dzisiaj.  Miałam na myśli to, że jeśli uwolnimy się emocjonalnie od tych ludzi i popracujemy nad sobą to czeka na nas coś nowego, wierzę, że zdecydowanie lepszego. Czuję, że on jest przełomem w moim życiu. Uświadomiłam sobie, że w środku jestem jeszcze małą dziewczynką, która wierzy, że "książę" zmieni moje życie, a jak widać,  poprzedni książęta to wieczni chłopcy, którzy nawet swojego życia nie potrafią udźwignąć. Jeśli chcę mieć w swoim życiu mężczyznę, który mnie szanuje to sama muszę stać się silną kobietą. Nie zbawiam świata, nie liczę na to, że dzięki mojej "miłości" ktoś się zmieni, nie błagam o uczucie. Jestem szczęśliwa sama ze sobą i to jest mój klucz do lepszego życia. Boję się tych zmian, bo po prostu ich nie znam. Wierzę, że wykorzystam tę szansę i Tobie życzę tego samego smile

38

Odp: Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Tak, kontakty są od kilku miesięcy ograniczone tylko do sfery zawodowej. Ale to, że widuję go kilka razy w tygodniu nie ułatwia sytuacji. Trzymaj się cieplutko.

Posty [ 38 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Potraktował mnie w najgorszy z możliwych sposobów

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024