Cześć,
chciałam się z Wami podzielić drugą częścią mojej historii, którą opisałam w temacie " Oszust czy zapracowany facet?"
Ogólnie chodziło o to, że miałam lecieć na święta do faceta poznanego na wakacjach w innym kraju.
No i nie poleciałam...
Jak do tego doszło? Facet od początków grudnia odzywał się mniej, miał dużo pracy. Wylot miałam mieć wczoraj rano. We wtorek spytałam go, czy na pewno mnie odbierze z lotniska - tak tak, odbiorę. 2 dni przed wylotem on do mnie pisze, że zmienił mu się program pracy, że całe święta będzie pracował (branża gastronomiczna) i że bez sensu żebym do niego leciała, bo spędzę święta samotnie i spotkamy się może ze 2-3 razy w ciągu mojego tygodniowego pobytu. Facet miał mi również ogarnąć apartament i samochód - zgodnie z waszymi radami ogarnęłam apartament sama, natomiast samochód miał ogarnąć on, bo powiedziałam sobie, że nie popuszczę mu. Również 2 dni przed wylotem napisał mi, że nie odbierze mnie z lotniska o 18:30, bo na 17:00 musi być w pracy. Wersja dla niego była taka, że nie biorę ze sobą pieniędzy (a oczywiście szykowałam spory zapas na czarną godzinę), bo on mi tam je odda w gotówce. No więc napisałam mu, ze nawet sobie auta nie wypożyczę, więc zostawi mnie samą na lotnisku bez pieniędzy w święta... Jak spytałam, czy jego jakiś znajomy nie może po mnie przyjechać, to mówi, że ichniejsze kobiety są bardzo zazdrosne i że oni są żonaci no i nie da rady. Byłam tak rozpieprzona emocjonalnie, dostałam takiego ataku paniki pt. lecieć czy nie, że nie poleciałam i siedzę właśnie u rodziców. On sam mówił, żebym nie leciała, że to pomyłka ten pomysł z naszym spotkaniem w święta, ze mi odda pieniądze, bo co to za święta w obcym kraju kiedy on nie może być przy mnie... Niby wszystko ok, ma rację, ale nie mógł powiedzieć mi o tym zanim kupiłam pieprzone bilety na samolot?? Tylko 2 dni przed wylotem!?
Jak teraz wygląda sytuacja? On przepraszał, prosił, obiecywał, że przyleci w lutym do Polski chociaż na 2 dni, żeby mnie przeprosić i ja zdecyduję co z tym fantem dalej. Wczoraj nawet o 2 w nocy po pracy dzwonił do mnie na video (po 20 dniach od ostatniej rozmowy video, więc jednak czas się znalazł ).
Nie wiem co ja mam robić z nim... On jest tak cholernie niesłowny... Miał przylecieć w listopadzie, to nie, bo jego szef leciał na urlop, nie bo lot trwał 20h w najtańszej opcji (ja oczywiscie znalazłam mu 6h w opcji nieco droższej), nie, bo nie kupi biletów sam bo nie ma kredytówki itp... Więc zdecydowałam, że to ja mogę polecieć, bo mam bardziej elastyczną pracę i nie mam aż takich problemów z ogarnięciem tego wszystkiego. Więc wszystko dogrywaliśmy, ustalaliśmy... A teraz takie coś...
I oczywiście ciągle mi mówi, że on chce, że ma nadzieję, że w lecie się do niego wyprowadzę albo chociaż pomieszkamy dłużej razem, że obiecuje, ze przyleci w tym lutym bo będzie miał luźniej w pracy, że szukają drugiego managera (pokazał mi ogłoszenie - co prawda z czerwca, ale on ma pakiet premium (?))... Tylko, że ja już mu nie potrafię uwierzyć... Wcześniej tez wiele obiecał, a nie wywiązał się... Powiedział mi, że się zagubił, moi rodzice i przyjaciółka też go bronią (poznali go na wakacjach razem ze mną), że mu dobrze z oczu patrzy, że przecież jak on za mną wtedy biegał, że może faktycznie jest zapracowany... Że przecież jakby mnie nie chciał to by tak nie pisał, nie przepraszał, nie obiecywał, zablokował mnie i nara...
Jestem tak skołowana i zraniona... Myślę, żeby go sobie po cichu odpuścić i poczekać do lutego, albo sama tam polecieć nie mówiąc mu nic o tym (żeby nie miał wymówek) i po prostu się z nim rozprawić. Zapytany o to, co by zrobił gdyby mnie ujrzał pod swoim domem bez zapowiedzi to uznał, że byłby szczęśliwy. Chciałabym zobaczyć te jego szczęście... Ale póki co czekam, czy zwróci mi pieniądze...
PS: znalazłam też wczoraj na facebooku, że został oznaczony na zdjęciach swojego przyjaciela z polowania 15 grudnia. Gdy rozmawiałam z nim w tamten dzień pisał mi o 13:00, że pracuje i o 18:30, że pracuje. Zapytany o to, powiedział, że na polowaniu był 16:00-17:00 i że jak pracuje cały dzień to robi sobie przerwę 14:00-17:00 więc wyszedł na polowanie (w końcu siesta...)
Co byście zrobili w mojej sytuacji? Czekać, wierzyć, nie wierzyć, nie czekać? Pomocy... Nigdy w życiu nie spotkałam się z takim zachowaniem, z takimi skrajnościami, że jedno się mówi, a drugie robi... To wykracza poza moją logikę...
2 2019-12-23 13:35:29 Ostatnio edytowany przez balin (2019-12-23 13:39:49)
Przecież sprawa jest jasna i oczywista. Był wakacyjny romans, jesteś chętna, to trzyma Cię na orbicie. Może będzie okazja by z Ciebie skorzystać. Ty coś tam przede wszystkim sobie chcesz udowodnić. Ale tracisz czas i pieniądze. Sensu to najmniejszego nie ma. Warto również pamiętać, że obcokrajowcy, mogą mieć inne podejście do kobiet, niż przyjęło się u nas w Polsce.
co zrobić ? odpuścić i to szybciutko. Gdyby chciał nie byłoby przeszkód w spotkaniu się. nie marnuj swoich pieniędzy na lot, ani czasu na takie gry... odłącz się od tej jego śmiesznej zabawy.
A to nie jest czasami ten Grek którym się tak zachwycałaś i tym że Cię zaprosił na Święta. Jak to ten to pisali Ci użytkownicy żeby uważać na lovelasów o śniadej cerze bo ściemniają. Dobrze że nie był to chociaż amerykański generał z walizką złota.
Jak mówił Fred (Chłopaki nie płaczą), naszym chłopakom też nie brakuje luzu.
Regulamin naszego serwisu wyraźnie mówi, iż jednemu związkowi poświęcamy jeden wątek.
Dlaczego nie kontynuujesz dyskusji w swoim poprzednim temacie?
Zapoznaj się ponownie z naszymi zasadami i nie zaśmiecaj forum dublami.
Moderator IsaBella77