Dzień dobry, pisze tutaj ponieważ kiedyś znalazłem na tym forum trochę podobna historię do mojej i liczę na to, że może tutaj znajdzie się kobieta z mojej okolicy, która mnie zrozumie i zechce poznać mimo, że wychowuje córkę a w dzisiejszych czasach facet z dzieckiem dla dużej grupy kobiet jest nie do przyjęcia. Zacznę od początku mając 21 lat ożeniłem z kobietą, z którą jak wtedy myślałem siedzę resztę życia myśleliśmy oboje o dziecku nasz ślub nie był spowodowany jak to często bywa ciąża a tym, że oboje tego chcieliśmy niestety jak się z czasem okazało dla niej było to tylko wyjście jak się wydostać od matki, która jak się z czasem okazało była nałogową alkoholiczka, zmarła niedługo po naszym ślubie. Po niedługim czasienod naszego ślubu nasze relacje bardzo się zmieniły mija żona przestała już grać i pokazała jaka jest naprawdę nic jej nie interesowało, próbowałem z nią rozmawiać wspierać ale nie dawało to żadnego rezultatu, gdy miała się urodzić naszą córka sam musiałem wszystko organizować, bo jej nic nie interesowało, po pewnym czasie widząc co się z nią dzieje postanowilem działać, namówiłem ją na terapię, na której jak się później okazało poznała swojego przyszłego partnera, z którym mnie zdradziła zostawiając mnie i nasze wtedy dwuletnie dziecko, to w skrócie moja historia od tego czasu staram się znaleźć kobietę, dla której moja 5 letnia córka nie będzie przeszkodą żeby się poznać i żeby wyszło z tego coś więcej bo jak łączy chciałbym być szczęśliwy ale z tego co widzę dla większości kobiet mimo mojego młodego wieku bo mam obecnie 27 lat już jestem przekreślony, bardzo proszę szanowne Panie o opinię. Pozdrawiam Krzysiek
Głowa do góry. Rób swoje, opiekuj się córką najlepiej jak potrafisz, nie zapominaj o sobie. Będą chwilę smutku, zwątpienia, ale uwierz mi, wszystko się ułoży, także dla Ciebie wyjdzie słońce.
Jestem o tym przekonana.
3 2019-12-18 20:04:31 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2019-12-18 20:05:20)
A szukasz? Może portal randkowy?
Jest duża grupa kobiet , które z chęcią by chciały Cię poznać
Mi nigdy problemu nie robiło że mężczyzna ma dziecko. Co prawda wolałabym by nie miał ale jak już to problemu mi to nie robiło
Życzę powodzenia i ytzymdn kciuki
Szukałem już na nie jednym portalu randkowym zostając jedynie nagie zdjęcia i propozycje sponsoringu od paru kobiet a jak się tylko dowiedziały o tym, że mam córkę to był koniec kontaktu.
Ale nie mówimy o Tinderze?
Jestem pewna , że w końcu trafisz na odpowiednią kobietę
Nie, mówimy o Edarling, samotne serca, buziak.pl, Badoo, sympatia itp
A szukałes wsród kobiet, które też mają dziecko? Kobieta samotna mysli o związku i urodzeniu swojego dziecka, ale kobieta ktora już ma dziecko, łatwiej się zdecyduje na związek z kimś z dzieckiem. Szukaj wsród kobiet, ktorym też w życiu nie wyszło...
Spokojnie, głowa do góry. Wiem że masz utrudniony start jak chodzi o poważny związek, ale jeszcze przyjdzie czas, zobaczysz
Jesteś super mega wartościowym facetem , tego się trzymaj , związek może nie teraz, może za pół roku a może za 5 lat. Warto czekać i się nie poddawać
Teraz zajmij się sobą i córeczką
A szukałes wsród kobiet, które też mają dziecko? Kobieta samotna mysli o związku i urodzeniu swojego dziecka, ale kobieta ktora już ma dziecko, łatwiej się zdecyduje na związek z kimś z dzieckiem. Szukaj wsród kobiet, ktorym też w życiu nie wyszło...
Ja nie uważam że nie wyszło ,Autor ma na pewno cudowną córeczkę
Dokladnie moja córeczka jest naprawdę kochanym dzieckiem mało tego sama mi dziewczyny szuka ostatnio w autobusie jak jechała z moją mamą to zagadywała do jakiejś dziewczyny co tam jechała akurat. Jeżeli chodzi o kobiety z dzieckiem to próbowałem ale z tego co widzę to one szukają akurat faceta bez dziecka albo wzdychają do swojego byłego na taki przypadek też już trafiłem niestety.
Salomonka napisał/a:A szukałes wsród kobiet, które też mają dziecko? Kobieta samotna mysli o związku i urodzeniu swojego dziecka, ale kobieta ktora już ma dziecko, łatwiej się zdecyduje na związek z kimś z dzieckiem. Szukaj wsród kobiet, ktorym też w życiu nie wyszło...
Ja nie uważam że nie wyszło ,Autor ma na pewno cudowną córeczkę
później okazało poznała swojego przyszłego partnera, z którym mnie zdradziła zostawiając mnie i nasze wtedy dwuletnie dziecko, to w skrócie moja historia od tego czasu staram się znaleźć kobietę, dla której moja 5 letnia córka nie będzie przeszkodą żeby się poznać i żeby wyszło z tego coś więcej bo jak łączy chciałbym być szczęśliwy ale z tego co widzę dla większości kobiet mimo mojego młodego wieku bo mam obecnie 27 lat już jestem przekreślony, bardzo proszę szanowne Panie o opinię. Pozdrawiam Krzysiek
To mialam na mysli pisząć, że autorowi nie wyszło... Gdyby był szczęsliwy, nie potrzebowałby naszej pomocy, a dziecko nie ma tu nic do rzeczy. Można mieć cudowne, kochane dziecko i nie zaznać osobistego szczęścia, to dwie różne rzeczy.
Właśnie o to chodzi staram się żeby mała była szczęśliwa, żeby jej niczego nie brakowało ale sam nie jestem szczęśliwy bo samotność mi nie służy.
13 2019-12-18 21:17:09 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-18 21:30:46)
Kobieta ,którą być może kiedyś spotkasz i się z nią zwiążesz na pewno będzie wyjątkowa bo jak zaakceptuje Twoją córeczkę to inaczej być według mnie nie może akceptacja cudzego dziecka to wyraz pewnej dojrzałości jak jeszcze się obie polubią i pokochają.Taka babka to wielki props od życia prawdopodobnie.
Masz w sumie nieźle ostra selekcja kandydatek "słabe" odpadają w przedbiegu,tylko ta krew nie woda unikaj własnej presji - nic na siłę bo to doprowadzić może do ukrytej dużej desperacji,która czasem odbiera rozum.
Lepiej odpuść sobie ciśnienie na szukanie pod jakimś przymusem i zainwestuj w siebie może studia, lepszą pracę - dopóki babcia młoda i chętna do pomocy.Rozglądaj się bardziej na luzie.
Wzmacnianie myślenia o samotności też Ci nie służy nie masz obowiązku się zadręczać tym.
Wiesz łatwo się mówi jak sama jesteś w szczęśliwym związku, w mojej sytuacji jest to dużo trudniejsze, ciężko mi się skupić na innej kwestii jak wszyscy znajomi i przyjaciele kogoś mają są szczęśliwi a ja cały czas jestem sam, a jedyne co słyszę to to, że się kiedyś znajdzie ta druga osoba a widzę, że jest inaczej.
15 2019-12-18 21:37:06 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-18 21:38:22)
Znajomi nie przeżyją życia za Ciebie,jeżeli są naprawdę szczęśliwi to super życz im tego z serca na zawsze,a zanim spotkałem swoją żonę to chłopaku długo by pisać - same klęski i przepiękne katastrofy.
Wiem, że nie przeżyją ja też mimo swojego wieku spotkałem kilka kobiet po rozwodzie, związki te szybciej się skończyły niż się zaczęły ale nie ułatwia mi to w żaden sposób tylko bardziej dołuje, bo jeżeli jeszcze ma się takie osoby w gronie przyjaciół, które chcą w jakiś sposób pomóc, gdzieś wyjść razem itp to jest łatwiej A tak mi nikt z nieba nie zleci.
Szukałem już na nie jednym portalu randkowym zostając jedynie nagie zdjęcia i propozycje sponsoringu od paru kobiet a jak się tylko dowiedziały o tym, że mam córkę to był koniec kontaktu.
Żartujesz? Mam te same doświadczenia, ale że str facetów. Myślałam, że kobiety z tych portali są poważniejsze i raczej szukają partnera a nie durnej zabawy. Nie ustawaj w poszukiwaniach. Z pewnością trafisz na jakąś normalną. A jeśli nie akceptują Twojej córki, to kij im w oko. To będzie zawsze najważniejsza kobieta w Twoim życiu, szukaj takiej partnerki która ją zaakceptuje i może nawet pokocha. Dasz radę. Już z tyloma rzeczami sobie radzisz.
No niestety tak jest albo trafiłem na takie co nie akceptują małej albo na takie co same mają dzieci szukają faceta bez dzieci albo najpierw mówią, że kogoś szukają a potem sie okazuje, ze wzdychaja do swoich byłych takich przypadków miałem sporo.
Ale co to znaczy : wzdychają??
To że wspominają bez nienawiści?, czy mówią Ci jak tęsknią?
Może masz taką męską przypadłość, alergię na innych facetów w otoczeniu kobiety? Nawet byłych? To może utrudniać wejście w związek.
Nie ze mną wszystko ok, doprecyzuje chodzi o to, że facet ją rzucił a ona cały czas chciała by z nim być ale jednocześnie szuka innego faceta żeby zapomnieć a cały czas żyje tamtym związkiem, mam nadzieję, że teraz wyraziłem się jasno.
Tak Ci powiedziała, że szuka innego by zapomnieć, a chce być z byłym? Czy to tylko Twoje wnioski?
Nie wiem, czy to Ci pomoże, ale ja np. zawsze miałam alergię na mężczyzn szukających drugiej połówki. Może trochę dlatego, że sama nigdy partnera nie szukałam, może przez to, że to kojarzy się z tym, że facet nie chce mnie, tylko jakąś-partnerkę, a mi się zdarzyło po prostu spełnić wymagania, ale przede wszystkim dlatego, że taką chęć znalezienie drugiej połówki, co by sobie mężczyzna nie myślał, bardzo widać. I wtedy nie było szansy na poznanie znajomego, ewentualne rozwinięcie koleżeństwa i - być może - jakieś zaiskrzenie, bo wiedziałam, że ze strony takiego pana znajomość została już niejako zdefiniowana. Znaczy, on szuka dziewczyny, więc wchodzimy od razu w fazę testów, czy to się może udać. Biorąc pod uwagę, że to krótko znany pan, a ja nigdy nikogo na siłę nie szukałam, żeby mieć chęć testowania, nie byłam nigdy zainteresowana rozwijaniem takiej relacji - bo i po co? Poza tym ta potrzeba znalezienie się w związku zawsze była dla mnie trochę odpychająca - dużo bardziej interesujący wydają mi się ludzie, którym dobrze samym ze sobą, sami są szczęśliwi i nie potrzebują do tego drugiej połówki. To jest, nie wiem, bardziej atrakcyjne?
No i jeszcze jedno - ta świadomość, że ktoś szuka, rodziła zawsze we mnie coś w rodzaju potrzeby zadeklarowania się (z którą, owszem, walczyłam, ale to nie ma nic do rzeczy). Skoro wiem, że facet zastanawia się, czy nadawałabym się do związku z nim, to automatycznie to widzę. A z nim się oczywiście na tym etapie w związku nie widzę. Więc właściwie wolę go spławić, skoro już od razu wiem, że mnie nie interesuje. Mężczyzna, który nie szuka, nie sprawia, że od razu przychodzi mi do głowy potencjalny związek, więc - być może - z czasem ten związek zacznie mi do głowy przychodzić sam z siebie. Ot, na przykładzie: jestem w szczęśliwym związku, ale gdybym zaraz po poznaniu mojego partnera wyczuła, że szuka drugiej połówki, że brakuje mu jej do szczęścia itd., to na pierwszą propozycję spotkania usłyszałby uprzejme, ale bardzo zdecydowanie "nie".
No i tak sobie myślę, że pewnie więcej kobiet może mieć podobne odczucia. A w Twoim przypadku dochodzi do tego dziecko - podejrzewam, że tym poszukiwaniem związku możesz je bardzo łatwo spłoszyć, tym łatwiej, im szybciej to wyczują. Bo nie dość, że od razu wiedzą, o co chodzi, to jeszcze dochodzi natychmiast wizja wejścia nie w związek a od razu w szczęśliwą rodzinkę. To dużo. A może przynajmniej część z nich nie miałaby nic przeciwko, gdyby poznała Cię tak normalnie, wiesz, bez wizji związku czyhającego za rogiem.
Zgadzam się z SaraS. Takie nastawienie, definiowanie znajomości od razu może budzić obawy, poczucie presji. Nie ma w tym przestrzeni na naturalny, stopniowy rozwój znajomości.
Trochę rozumiem Autora, bo w tym wieku może rzeczywiście brakować bliskiej osoby, jak przez długi czas było się związanym z wieloletnim partnerem.
Jednak takie spaecjalne nastawianie się może tylko przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Tą potrzebę i parcie na związek wyczuwa się z daleka - działa to wybitnie odstraszająco. Jeśli ktoś zacznie nas naciskać, osaczać, cżłowiek czuje, że zbyt szybko traci pewną prywatną przestrzeń, w której prawawdopodobnie czuje się swobodnie.
Tą potrzebę i parcie na związek wyczuwa się z daleka - działa to wybitnie odstraszająco. Jeśli ktoś zacznie nas naciskać, osaczać, cżłowiek czuje, że zbyt szybko traci pewną prywatną przestrzeń, w której prawawdopodobnie czuje się swobodnie.
O, trafnie ujęte.
I tak jeszcze dodam do swoich wcześniejszych wywodów: jak ktoś tak bardzo szuka/potrzebuje drugiej połówki i z tym wiąże swoje szczęście, to ja od razu podświadomie klasyfikuję go jako osobę, hm, nieciekawą (może nie nieciekawą samą w sobie, ale że poznanie jej /bliżej/ byłoby nieciekawe). Bo jeżeli jemu niedobrze/nie do końca szczęśliwie samemu, to dlaczego mi by z tym kimś miało być dobrze? Jeżeli mi było świetnie samej ze sobą i jako singielka uważałam, że mam fajne życie, z którego jestem zadowolona, to właściwie tylko taka osoba mogła zwrócić moją uwagę. Taka, z którą - myślę, że mogę tak to ująć - związek byłby w tej kwestii handlem wymiennym . Znaczy, ja pana wpuszczam do mojego fajnego życia, które lubię i mi w zupełności wystarcza, a pan, któremu również niczego nie brakuje, wpuszcza mnie do swojego życia. Wizja związku z połączenia takich dwóch żyć xD wydaje się pociągająca. W przeciwnym razie? Dostaję życie pana, z którego on sam nie jest do końca zadowolony (więc ja pewnie też nie będę) + czuję się, jakby zrzucał na mnie odpowiedzialność za swoje szczęście. No... nie, dziękuję, to ja poproszę kolejnego kota.
Najgorsze jest to, że taka zdesperowana osoba zupełnie nie widzi tego, jak właśnie owa desperacja z niej wychodzi. Nic chyba nie jest tak bardzo widoczne, jak właśnie uporczywe parcie na bycie z kimś i to nastawianie i nakręcanie się z góry na to, że kolejny/a kandydat/ka będzie tym/tą jedynym/ną. Osoby nieuświadomione dziwią się potem, że im ciągle nie wychodzi, zaś owo uzależnianie szczęscia i poczucia wartości od partnera odbija się nie tylko na jednej stronie ale i obu.
Proste pytanie masz kogoś czy jesteś sama ? Bo jeżeli kogoś masz a zakładam, że tak to nie masz pojęcia o czym piszesz a tak na marginesie nie jestem zdesperowany, chciał bym kogoś mieć ale na pewno nie laske co będzie udawała zainteresowanie a cały czas wygadywala wypisywała i mówiła o swoim byłym. Kolejne z prostych pytań chciała byś żeby twój przyszły facet będąc z tobą gadał cały czas ze swoją byłą i opowiadał ci jaka jest super, bo jeżeli tak to już nic nie pisze.
Proste pytanie masz kogoś czy jesteś sama ? Bo jeżeli kogoś masz a zakładam, że tak to nie masz pojęcia o czym piszesz a tak na marginesie nie jestem zdesperowany, chciał bym kogoś mieć ale na pewno nie laske co będzie udawała zainteresowanie a cały czas wygadywala wypisywała i mówiła o swoim byłym. Kolejne z prostych pytań chciała byś żeby twój przyszły facet będąc z tobą gadał cały czas ze swoją byłą i opowiadał ci jaka jest super, bo jeżeli tak to już nic nie pisze.
Mam. Ale związałam się z kimś, mając lat niespełna 27, czyli w momencie, w którym większość znajomych była już często w wieloletnich związkach, po ślubie itd. I zupełnie mi to nie przeszkadzało, nie wpływało na to, jak oceniałam swoje życie. Po prostu nikogo nie szukałam, było mi dobrze jak było. Różnica jest taka, że ja zaczęłam myśleć o związku w kategorii czegoś pożądanego, kiedy zaczęło mi na kimś zależeć. Jeżeli takiej osoby nie było, wizja związku wydawała się zwyczajnie odpychająca, bo przecież dobrze mi samej, mam to zmieniać, bo...? I dla kogo? Przypadkowego faceta, który się mną zainteresował? Bez sensu.
No i chyba najważniejsze, czyli to, co pogrubiłam. To właśnie dla mnie byłoby problemem w Twoim nastawieniu. Jak rozumiem, nie piszesz o długiej znajomości, w której nagle - po obu stronach - coś zaiskrzyło. Raczej: poznałeś dziewczynę i się spotkaliście... A Ty już patrzysz na nią w kategoriach "moja przyszła dziewczyna"?! I już masz z tego tytułu jakieś oczekiwania względem niej? Ja bym uciekła. Więc, odpowiadając na Twoje pytanie, zupełnie nie przeszkadzałoby mi, gdyby ZNAJOMY (tak, znajomy, a nie - na litość boską - przyszły facet!), opowiadał mi coś o swojej byłej. Nawet o tym, że jest super. Przecież na razie jest tylko znajomym, niech gada o czym chce, zresztą mówienie o byłych pozytywnych rzeczy bardzo doceniam, bo takie coś jest bardzo rzadkie. No ale to właśnie dlatego, że ja nigdy nie patrzyłam na każdego samca jak na nawet potencjalnego partnera, więc nie istnieje powód, dla którego miałoby mi to przeszkadzać. Tematy dzielą się na nudne i interesujące, nie ma niewłaściwych.
No i w ramach bonusu, skoro już i tak wspomniałam o swoim związku... Na samym początku, po tym, jak poznałam mojego partnera (znamy się jakieś 5 - 6 lat, ale widywaliśmy się raczej tylko "przy okazji", wspólne grono znajomych, tylko zawsze jakoś tak wychodziło, że lądowaliśmy gdzieś na uboczu i po prostu gadaliśmy; razem jesteśmy od 1,5 roku), też zdarzało się, że opowiadałam coś o facetach. Bo i czemu nie? W końcu to był tylko znajomy, do którego, owszem, ciągnęło mnie, ale przecież nic między nami nie było. Jak rozumiem, powinien stwierdzić, że jego przyszła partnerka nie może takich rzeczy mówić, i odmaszerować? Cóż...
Dokładnie Sara, prawidłowe podejście
Po pierwsze zupełnie nie patrzę na innych, jeśli mam zastanawiać sie nad swoim życiem w każdym jego aspekcie. To, jak inni żyją i co robią, nie wpływa na to, co robię i jak żyję ja. Do tego bardzo często ludzie podchodzącą do relacji w ten właśnie sposób. Kiedy od razu po pierwzszym prawie spotkaniu, już jedna strona widzi siebie przed ołtarzem, daje się to od razu wyczuć. Człowiek zachowuje się wted jakoś tak odpychająco, ma się wrażenie, jakby przestrzeń wokół nas powoli się zamykała. Używając porównania, to czujemy żę ktoś się włamał do naszego życia, zamiast tego, kiedy kogoś uprzejmie zapraszamy Zazwyczaj przecież żeby drugi człowiek wywołał w nas jakis głębsze uczucie przywiązania, musi minąc trochę czasu, ludzie powinni się nawzajem poznać. Wtedy zaczyna nam na nich zależeć. Zmiana sposobu życia( zawsze jakas jest) kiedy przesytaje się być singlem i wchodzi się w związek, nie przychodzi przeciez tak od razu i na początku cieżko nam opuścić tą strefę komfortu. NIe można stawiać oczekiwań przed kimś kogo prawie nie znamy, bo nagle się okaże że nasze oczekiwania się zupełnie rozjadą.