balin napisał/a:Zapytam zatem jeszcze raz. Co powiedzieć, gdy ktoś nie chce pogodzić (zrozumieć) się z rozstaniem?
Najlepiej zdeptać to co było i samego człowieka, żeby poczuł się jak nic, bo wtedy na pewno da sobie spokój.
Zauważ, że autorka nie napisała, że on poznał kogoś, porozmawiał z nią, wyjaśnił i skończył relację. Po prostu pojawiła się druga kobieta, która była i przejmowała jego uwagę i zaangażowanie, autorkę coraz bardziej olewał, jednak nie kończąc związku i licząc chyba na to, że "sama zrozumie". Jednak samo się po kościach nie chciało rozejść, i nic dziwnego, po tym, co wcześniej utrzymywał. Ona próbowała się o tę relację starać, rozmawiać, domagała się szacunku, skoro to nadal trwało. Dopiero potem nastąpiło rozstanie. Tak ja to zrozumiałam. I dopiero wtedy "wytłumaczył" jej, że ona nie była jego kobietą, choć wcześniej twierdził coś przeciwnego, uważał, że jest w związku i twierdził, że jest jedyna; że nie była dla niego ważna i była nic nie warta.
Pomijając nawet totalny brak klasy takich wypowiedzi rzucanych komuś na koniec, to długo mu to zajęło.
Ale tak naprawdę pominąć tego nie sposób. Jest okrucieństwem kończenie w ten sposób znajomości. Mógł powiedzieć choćby, że poczuł do tej drugiej więcej, a nie umiał od razu tego rozwiązać i że teraz nie chce już kontaktu, bo mu on ciąży.
Tak naprawdę nie jest najwazniejsze, czy wcześniej kochał i się odkochał, czy też miłości tam nie było (bo związek jednak był).
Winter.Kween napisał/a:Mozna sie odkochac, ale jak sloma z butow wystaje to sie to wlasnie w taki sposob bedzie zalatwiac.
To jest istota.
Facet bez klasy, honoru i podstawowej empatii.
Jasne, że dla autorki jest już w tej chwili bezproduktywne i niszczące zastanawianie się, dlaczego tak postąpił i trzymanie emocji związanych z nim.
Tylko to nic nie zmienia.
Dorośli i odpowiedzialni ludzie tak nie kończą.