Cześć wszystkim !
Mam taką oto sytuację :
Jako, że jestem po części introwertykiem , ciężko mi czasem złapać wspólny język z osobami, które znam, ciężko mi być na luzie i sobą przy nich. Jest jednak w pracy mojej pewna koleżanka (która podoba mi się ) , z którą rozmawiam więcej niż o pracy , wie o moich poprzednich nieudanych związkach, jak one wyglądały itp. Ogólnie mam z nią najlepszy kontakt spośród wszystkich współpracowników. No ale problem jest następujący : bardzo mi się podoba , chciałbym czegoś więcej aniżeli relacja kolega - koleżanka. Kolejny problem to taki, że ona ma faceta, z którym jest już kilka lat.
Co o nich wiem ? Tylko tyle , że on mieszka na co dzień w innym mieście i oni widują się głównie w weekendy.
Nie chcę robić "gwałtownych" ruchów w jej kierunku, żeby po prostu nie zepsuć niczego, mam na myśli relacji (koleżeńskich) między nami.
Podczas imprezy firmowej bawiliśmy się wspólnie ale też nie chciałem robić jakiś gwałtownych ruchów w jej kierunku.
Na prywatną imprezę u niej w domu zaprosiła mnie nawet wstępnie do siebie do mieszkania, ale wiem że będzie tam jej facet...
Tak patrząc jak będą się do siebie migdalić np to nie będzie dla mnie przyjemny widok, więc chyba odmówię .
No więc przechodząc do sedna sprawy : jakie kroki poczynić , żeby się do niej bardziej zbliżyć ? Nie nachalnie, ale delikatnie żeby wyczuć czy wogole mam u niej jakiekolwiek szanse na coś więcej .
Pomożecie, podpowiecie ?
Idź na imprezę do niej, bo to okazja, byś zaobserwował jak układa się między nią a jej facetem. Może się okazać, że niewiele ich tak naprawdę już łączy, są z sobą z przyzwyczajenia a może nawet ledwie się lubią... bądź tam, bądź miły ale raczej neutralny w stos. do niej (jakieś głębsze spojrzenie w oczy nie zaszkodzi!) i wyciągnij wnioski. Jeśli będzie m. nimi źle - masz realną szansę wg mnie, tylko musisz wykazać się odwagą i inicjatywą.
3 2019-12-15 21:15:36 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-15 21:31:05)
Cześć wszystkim !
Mam taką oto sytuację :
Jako, że jestem po części introwertykiem , ciężko mi czasem złapać wspólny język z osobami, które znam, ciężko mi być na luzie i sobą przy nich. Jest jednak w pracy mojej pewna koleżanka (która podoba mi się ) , z którą rozmawiam więcej niż o pracy , wie o moich poprzednich nieudanych związkach, jak one wyglądały itp. Ogólnie mam z nią najlepszy kontakt spośród wszystkich współpracowników. No ale problem jest następujący : bardzo mi się podoba , chciałbym czegoś więcej aniżeli relacja kolega - koleżanka. Kolejny problem to taki, że ona ma faceta, z którym jest już kilka lat.
Co o nich wiem ? Tylko tyle , że on mieszka na co dzień w innym mieście i oni widują się głównie w weekendy.
Nie chcę robić "gwałtownych" ruchów w jej kierunku, żeby po prostu nie zepsuć niczego, mam na myśli relacji (koleżeńskich) między nami.
Podczas imprezy firmowej bawiliśmy się wspólnie ale też nie chciałem robić jakiś gwałtownych ruchów w jej kierunku.
Na prywatną imprezę u niej w domu zaprosiła mnie nawet wstępnie do siebie do mieszkania, ale wiem że będzie tam jej facet...
Tak patrząc jak będą się do siebie migdalić np to nie będzie dla mnie przyjemny widok, więc chyba odmówię .
No więc przechodząc do sedna sprawy : jakie kroki poczynić , żeby się do niej bardziej zbliżyć ? Nie nachalnie, ale delikatnie żeby wyczuć czy wogole mam u niej jakiekolwiek szanse na coś więcej .
Pomożecie, podpowiecie ?
Co to znaczy zbliżyć dla Ciebie i co rozumiesz przez "coś więcej "?
Czego byś tak konkretnie chciał ? Jak nic nie zrobisz to się nie dowiesz najwyżej dostaniesz "kosza" jak coś zrobisz lub wyznasz uczucia. Raz że ona jest z kimś a jak u nich jest ona tylko wie a dwa za dużo gadałeś o swoich byłych związkach dziewczyna mogła sobie wyrobić jakiś Twój obraz niezbyt korzystny dla Ciebie.
Jak nie wykonasz żadnego ruchu to wygląda że będziesz tak czekał jako "kolega wielbiciel ".
Chcesz wiedzieć co ona myśli i czuje ?
Możesz się nigdy nie dowiedzieć "prawdy".
Romansu nie polecam z własnego doświadczenia możesz się wykończyć czekaniem i niezdecydowaniem wygodą jeżeli już pójdziesz na taki układ.
Desperacja( tak tak możliwe że głęboko ukryta) nie jest dobrym doradcą w takich sprawach .
Albo albo jak Ciebie nie chce jako faceta to trudno nie jest jedną kobietą na świecie i nie można mieć wszystkiego.
Relacje po Twoich potencjalnych wyznaniach mogą się zmienić, ale tak to bywa .
Wkręcasz się coraz bardziej - będziesz cierpiał i będziesz zazdrosny,możesz ochłodzić relacje, ale nic nie mów i nie tłumacz się z tego przed nią, jeżeli nie chcesz postawić sprawy jasno, że się zakochujesz, ona o to nie prosiła co nie znaczy że jej się to nie spodoba coś jak komplement może być dla niej, może być zachwycona i korzystać lub nie, z tego dla Ciebie to nic dobrego dalej będziesz się łudził i żył marzeniami i fałszywą nadzieją - bez sensu szkoda czasu .
Skoro
(...) ona ma faceta, z którym jest już kilka lat. (...)
To pytanie
(...) jakie kroki poczynić , żeby się do niej bardziej zbliżyć (...)
jest bezzasadne.
Powiem tak, koleżanka z pracy to kiepski pomysł na przyszłą dziewczynę, bo będziecie się widywać zbyt często. Do tego zajęta. Fatalnie. Pozostań z nią na koleżeńskim poziomie. A sam zacznij pracę nad swoimi ograniczeniami.
A co w tym złego iż będą się zbyt często widywać ?
7 2019-12-15 22:26:58 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2019-12-15 23:44:51)
Ja na imprezę bym poszedł i poobserwował ale zbliżać się bym nie próbował. Owszem, fajna rozmowa , żarty, poznanie jej partnera, pokazanie siebie z jak najlepszej strony tak, ale nic więcej. Jest w związku o którym nic nie wiesz oprócz tego że są kilka lat ze sobą a to może wskazywać że jest im razem nie najgorzej. Nie możesz poszukać sobie wolnej dziewczyny. Niewłaściwy ruch i stracisz najlepszą przyjaciółkę a przy okazji dostaniesz rykoszetem jak po firmie rozniesie się że próbowałeś rozbić jej związek. Oczywiście komplementy w jej stronę są mile widziane ale do pewnych granic. Myślę że jak byś w rozmowie napomknął że jest fajną kobitką ponieważ to i tamto i że chciał byś mieć TAKĄ dziewczynę jak ona nie powinno wywołać jakiejś konsternacji i zniesmaczenia.
Może się okazać, że niewiele ich tak naprawdę już łączy, są z sobą z przyzwyczajenia a może nawet ledwie się lubią.
Może się nawet nienawidzą..i tak nienawidzą się już parę lat.????
Idź na imprezę do niej, bo to okazja, byś zaobserwował jak układa się między nią a jej facetem. Może się okazać, że niewiele ich tak naprawdę już łączy, są z sobą z przyzwyczajenia a może nawet ledwie się lubią... bądź tam, bądź miły ale raczej neutralny w stos. do niej (jakieś głębsze spojrzenie w oczy nie zaszkodzi!) i wyciągnij wnioski. Jeśli będzie m. nimi źle - masz realną szansę wg mnie, tylko musisz wykazać się odwagą i inicjatywą.
Co ja słysze ? Namowa do rozbicia wniosku ? Jesli odwrocimy role, to dziewczyna ma skonfrontowac sie ze zdradą ? Oj nieładnie !
Badz jej przyjacielm. Jak macie byc razem to bedziecie.
Ostatecznie mozesz jej powiedziec, ze chcesz z nia byc.
No właśnie nie chcę od razu "atakować" jej , bo nie oszukujmy się, ale raczej jakbym jej wyjawił lub pokazał, że chciałbym coś więcej niż relację koleżeńską to gdybym dostał kosza, to relacja między nami raczej by się ochłodziła i dostałbym rykoszetem w pracy, bo by się pewnie wieść rozniosła po firmie. Poczekam jeszcze trochę, zobaczę jaki ona ma stosunek do mnie. Ale wiecie jak to jest, jedna osoba jest miła, a druga odbiera to jako "coś więcej"
Wiem też, że w nieskończoność czekać nie chce i nie będę...
Nie ładne to.
Dziewczyna jest zajęta, a Ty szukasz sposobu by ją odbić komuś innemu.
Powiedz jej z mostu, że chcesz czegoś więcej, jak jest mądrą kobietą to spuści się na szczaw.
Nie ma już wolnych dziewczyn na tym świecie?
12 2019-12-16 21:10:47 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-12-16 21:11:12)
To raczej widać, ze ktoś się komuś podoba, tym bardziej jeśli spędzacie ze sobą nieco więcej czasu. Pytanie tylko takie, dlaczego ona jest obojętna na ciebie - może traktuje ciebie tylko jako znajomego, a może nie.
Co możesz zrobić, to iść na imprezę i może coś wypatrzysz, jednak warto pamiętać, że możesz też źle to ocenić.
Chyba najlepiej byłoby, abyś zaprosił ją gdzieś dwa-trzy razy po pracy - np. łyżwy, jakieś wydarzenie w środku tygodnia. Myślę, że będzie to dla niej na tyle jednoznaczny sygnał, że jakoś w końcu zareaguje i da tobie odpowiedź.
Nie ładne to.
Dziewczyna jest zajęta, a Ty szukasz sposobu by ją odbić komuś innemu.Powiedz jej z mostu, że chcesz czegoś więcej, jak jest mądrą kobietą to spuści się na szczaw.
Nie ma już wolnych dziewczyn na tym świecie?
Jak jest madra to wybierze to czego chce.
Nie wiem jaki to grzech, ze ktos zmienia zwiazek na inny zwiazek.
Onpo30stce, trudno tutaj cos radzic. Bo jestes teoretycznie w sytuacji takiej jak moj maz byl ze mna. Jednak relacja jakos sama sie stala.
Przyjaznilismy sie, spedzalismy czas razem. Bylo mozna zauwazyc chemie miedzy nami, dobrze nam sie rozmawialo. Wiec zakonczylam tamten zwiazek i zapytalam sie go czy chce wyjechac ze mna i zamieszkac ze mna. Tak zaczela sie relacja romantyczna.
Pokręcona Owieczka napisał/a:Nie ładne to.
Dziewczyna jest zajęta, a Ty szukasz sposobu by ją odbić komuś innemu.Powiedz jej z mostu, że chcesz czegoś więcej, jak jest mądrą kobietą to spuści się na szczaw.
Nie ma już wolnych dziewczyn na tym świecie?Jak jest madra to wybierze to czego chce.
Nie wiem jaki to grzech, ze ktos zmienia zwiazek na inny zwiazek.
Wiesz, ja będąc w związku jestem tak samo wierna i lojalna jak w małżeństwie. Że nie podpisany papier? A dla kogo on ma być?
Lojalność i wierność to podstawy każdego związku.
Skoro nie jest grzechem zmiana związku na związek, to nie dziwię się, że potem jest tyle wątków o zdradach.
15 2019-12-17 09:36:08 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2019-12-17 09:40:09)
Winter.Kween napisał/a:Pokręcona Owieczka napisał/a:Nie ładne to.
Dziewczyna jest zajęta, a Ty szukasz sposobu by ją odbić komuś innemu.Powiedz jej z mostu, że chcesz czegoś więcej, jak jest mądrą kobietą to spuści się na szczaw.
Nie ma już wolnych dziewczyn na tym świecie?Jak jest madra to wybierze to czego chce.
Nie wiem jaki to grzech, ze ktos zmienia zwiazek na inny zwiazek.Wiesz, ja będąc w związku jestem tak samo wierna i lojalna jak w małżeństwie. Że nie podpisany papier? A dla kogo on ma być?
Lojalność i wierność to podstawy każdego związku.
Skoro nie jest grzechem zmiana związku na związek, to nie dziwię się, że potem jest tyle wątków o zdradach.
Czyli lojalnosc wylacza czlowiekowi zdolnosc odczuwania i oceniania sytuacji?
Czyli wedle Twojego myslenia, kiedy ja zaczelam miec uczucia do mojego kumpla to mialam zerwac z nim kontakt i zostac z bylym?
A nie zerwac z bylym i wejsc w ta relacje?
Tym sposobem teraz bylabym w nieudanym zwiazku.
Nie jest zadnym grzechem zmiana zwiazku na zwiazek. Czlowiek to nie maszyna, ze sie zaprogramuje na cos.
Mozna byc w zwiazku z kims, byc przyzywczajonym do tego i wszystko moze byc ok.
Wtedy poznaje sie kogos innego, kogos kto do nas pasuje, kogos z kim mamy prawdziwa relacje i wtedy czlowiek widzi, ze tamta relacja byla stanem uspienia.
Zrywa wiec tamta relacje i zaczyna ta, ktora mu odpowiada.
To co mowisz, brzmi jak gdyby ktos twierdzil, ze nie mozna zmienic zawodu bo to zdrada.
Taka lojalnosc jak przedstawiasz tutaj to szalenstwo i znecanie sie nad soba. Bycie dla bycia, byle byc.
Zmienic mozna, prowadzic romans za plecami nie. Ile razy sie mowi w watkach o zdrade, ze jak sie zakochal to mogl zostawic zone, a nie zaczynac relacje jak jeszcze z zona byl.
Jednak skoro wedle Ciebie nie mozna zakonczyc zwiazku bo to nie lojalnosc, to idac tym tropem nie mozna zakonczyc zwiazku z zadnego powodu.
Nie mozna zakonczyc zwiazku bo pokochalo sie kogos innego, nie mozna bo nie kocha sie juz partnera, nie mozna bo sie chce byc samemu, nie mozna bo chce sie wyjechac w podroz, a partner zabrania. Bo skoro nie mozna zamienic jednego partnera na innego to nie mozna tez na siebie, na prace, na szanse na prawdziwa milosc.
Wedlug Ciebie to jest fair? Byc z kims jak chce sie byc z kims innym?
Autor nie musi jej 'odbijac', moze zobaczyc co sie stanie. Nie musi byc romansu, mozna sie czysto rozstac. Nie musi byc zdrady, autor nie musi jej nawet w policzek calowac.
wiem, Winter o czym mówisz.
Jednak dla mnie to nie jest fajne, co Autor chce zrobić.
Wg Twojej, prawidłowej kolejności, dziewczyna, jeśli w ogóle byłaby nim zainteresowana, powinna zakończyć związek itd. Ale póki co, ona o niczym nie wie, a on robi krecią robotę. Chciałabyś, by ktoś za Twoimi, lub Twojego męża plecami obmyślał chytry plan, jak tu jej/jemu rozbić związek?
Wiesz, co innego jak ludziom jest źle w tym związku, są nieszczęśliwi, a tu ?on nic o nich nie wie, snuje domysły, bo usłyszał coś, że koleś jest tylko na weekendy.
Jak jest taki odważny, niech powie dzisiaj tej dziewczynie, co do niej czuje i będzie wiedział.
Nie możemy zakładać, że ona jest nieszczęśliwa i biedna musi wybierać...może jest w super związku?
wiem, Winter o czym mówisz.
Jednak dla mnie to nie jest fajne, co Autor chce zrobić.
Wg Twojej, prawidłowej kolejności, dziewczyna, jeśli w ogóle byłaby nim zainteresowana, powinna zakończyć związek itd. Ale póki co, ona o niczym nie wie, a on robi krecią robotę. Chciałabyś, by ktoś za Twoimi, lub Twojego męża plecami obmyślał chytry plan, jak tu jej/jemu rozbić związek?
Wiesz, co innego jak ludziom jest źle w tym związku, są nieszczęśliwi, a tu ?on nic o nich nie wie, snuje domysły, bo usłyszał coś, że koleś jest tylko na weekendy.
Jak jest taki odważny, niech powie dzisiaj tej dziewczynie, co do niej czuje i będzie wiedział.
Nie możemy zakładać, że ona jest nieszczęśliwa i biedna musi wybierać...może jest w super związku?
Tez mi sie wydaje, ze powinien wprost powiedziec. I zobaczyc co sie stanie.
Mi osobiscie by nie przeszkadzalo gdyby ktos chcial rozbic moje malzenstwo. To nie w moim stylu, martwic sie tym.
Jednak rozumiem o czym mowisz.
Na podstepy tutaj nie ma miejsca, powinien byc bezposredni.
Tez autor powinien wiedziec czy naprawde chce byc z nia, czy chce bo nie moze.
To raczej widać, ze ktoś się komuś podoba, tym bardziej jeśli spędzacie ze sobą nieco więcej czasu. Pytanie tylko takie, dlaczego ona jest obojętna na ciebie - może traktuje ciebie tylko jako znajomego, a może nie.
Co możesz zrobić, to iść na imprezę i może coś wypatrzysz, jednak warto pamiętać, że możesz też źle to ocenić.
Chyba najlepiej byłoby, abyś zaprosił ją gdzieś dwa-trzy razy po pracy - np. łyżwy, jakieś wydarzenie w środku tygodnia. Myślę, że będzie to dla niej na tyle jednoznaczny sygnał, że jakoś w końcu zareaguje i da tobie odpowiedź.
No może ona widzi że mi się podoba. A może nie ? Nie wiem.
Piszesz że jest obojętna wobec mnie. Tylko właśnie nasuwa się pytanie czy traktuje mnie jako znajomego tylko, czy widzi że ja "mam coś do niej " i czeka na mój konkretny ruch w jej kierunku?
Po co zaprasza mnie na imprezę ? Tu też jest albo - albo.
Onpo30stce bez rozmowy z nią niczego się nie dowiesz. Może robisz sobie niepotrzebnie nadzieję, a może faktycznie ona też czeka na jakiś ruch od Ciebie. Poproś o rozmowę. Wyjaśnijcie sobie co i jak.
Mi osobiscie by nie przeszkadzalo gdyby ktos chcial rozbic moje malzenstwo. To nie w moim stylu, martwic sie tym.
Nie wierzę że to czytam.
Winter.Kween napisał/a:Mi osobiscie by nie przeszkadzalo gdyby ktos chcial rozbic moje malzenstwo. To nie w moim stylu, martwic sie tym.
Nie wierzę że to czytam.
Bo?
Zycie jest bardzo proste. Albo cos ma byc, albo nie ma byc.
Jesli ktos by kombinowal jak byc z moim mezem opcje sa dwie:
Udalo by sie- tak mialo byc.
Nie udalo sie- tak mialo byc.
Nie ma sensu sie szarpac i stresowac czyms co nigdy nie bylo nasze. Bo gdyby bylo to by nie poszlo do innej.
marakujka napisał/a:To raczej widać, ze ktoś się komuś podoba, tym bardziej jeśli spędzacie ze sobą nieco więcej czasu. Pytanie tylko takie, dlaczego ona jest obojętna na ciebie - może traktuje ciebie tylko jako znajomego, a może nie.
Co możesz zrobić, to iść na imprezę i może coś wypatrzysz, jednak warto pamiętać, że możesz też źle to ocenić.
Chyba najlepiej byłoby, abyś zaprosił ją gdzieś dwa-trzy razy po pracy - np. łyżwy, jakieś wydarzenie w środku tygodnia. Myślę, że będzie to dla niej na tyle jednoznaczny sygnał, że jakoś w końcu zareaguje i da tobie odpowiedź.No może ona widzi że mi się podoba. A może nie ? Nie wiem.
Piszesz że jest obojętna wobec mnie. Tylko właśnie nasuwa się pytanie czy traktuje mnie jako znajomego tylko, czy widzi że ja "mam coś do niej " i czeka na mój konkretny ruch w jej kierunku?
Po co zaprasza mnie na imprezę ? Tu też jest albo - albo.
Jeśli dogadujecie się w pracy, to czemu miałaby ciebie nie zaprosić.
Choć może być też tak, że widząc twoje zainteresowanie zaprosiła ciebie celowo, byś przestał mieć nadzieję.
Jednak jeśli po imprezie nadal nie będziesz nic wiedzieć, to - tak jak pisałam - zaproś ja gdzieś. Jeśli nie podczas pierwszego wyjścia, to może podczas drugiego powinna zechcieć zareagować w tę czy tam wewtęęę.
Janix2 napisał/a:Winter.Kween napisał/a:Mi osobiscie by nie przeszkadzalo gdyby ktos chcial rozbic moje malzenstwo. To nie w moim stylu, martwic sie tym.
Nie wierzę że to czytam.
Bo?
Zycie jest bardzo proste. Albo cos ma byc, albo nie ma byc.
Jesli ktos by kombinowal jak byc z moim mezem opcje sa dwie:
Udalo by sie- tak mialo byc.
Nie udalo sie- tak mialo byc.
Nie ma sensu sie szarpac i stresowac czyms co nigdy nie bylo nasze. Bo gdyby bylo to by nie poszlo do innej.
No powiedziałbym tyle, że gruboo. I to bardzo...
Szanuję Cię Winter za ogólne luźne podejście do życia, ale tego w sumie się nie spodziewałem..
Tak tylko zakładam: jeśli jest się w małżeństwie czy związku i ogólnie rzecz biorąc, układa nam się wręcz doskonale, to raczej znaczy, że kocham swojego partnera i mi na nim zależy:) Więc nie wiem, dlaczego miałbym biernie patrzeć, jak mi go ktoś sprzata sprzed nosa Jeśli jemuy zależy równie silnie jak mnie, to on takżę powien robic wszystko, żeby mnie nie stracić. Jeśli ktoś mnie zaczyna uwodzić a ja do niego nic nie czuję, tylko cały czas kocham swojego partnera to mój partner nie powie mi chyba: " Idź do niej/niego, skoro ktoś Cię tak bardzo chce!"
Zwyczajnie, jeśli partner jest dla mnie tak ważną osobą w życiu, jak sam czuje, to raczej nie będę stać z boku, kiedy ktoś chce mi go uwieść..I to nie jest rezultatem tego, że uważam partnera za swoją właśność, nic z tych rzeczy. Po prostu skoro mi zależy na nim i na tym, żeby z nim spędzić resztę życia, to raczej ruszy mnie emocjonalnie fakt, że ktoś się na niego czai
Pozostając w temacie: nie wchodzę z butami w czyjś związek, niezależnie czy to małżeństwo czy nie oraz czy ta osoba coś dla mnie znaczy czy tez jest mi obojętna...
Winter.Kween napisał/a:Janix2 napisał/a:Nie wierzę że to czytam.
Bo?
Zycie jest bardzo proste. Albo cos ma byc, albo nie ma byc.
Jesli ktos by kombinowal jak byc z moim mezem opcje sa dwie:
Udalo by sie- tak mialo byc.
Nie udalo sie- tak mialo byc.
Nie ma sensu sie szarpac i stresowac czyms co nigdy nie bylo nasze. Bo gdyby bylo to by nie poszlo do innej.No powiedziałbym tyle, że gruboo. I to bardzo...
Szanuję Cię Winter za ogólne luźne podejście do życia, ale tego w sumie się nie spodziewałem..
Tak tylko zakładam: jeśli jest się w małżeństwie czy związku i ogólnie rzecz biorąc, układa nam się wręcz doskonale, to raczej znaczy, że kocham swojego partnera i mi na nim zależy:) Więc nie wiem, dlaczego miałbym biernie patrzeć, jak mi go ktoś sprzata sprzed nosaJeśli jemuy zależy równie silnie jak mnie, to on takżę powien robic wszystko, żeby mnie nie stracić. Jeśli ktoś mnie zaczyna uwodzić a ja do niego nic nie czuję, tylko cały czas kocham swojego partnera to mój partner nie powie mi chyba: " Idź do niej/niego, skoro ktoś Cię tak bardzo chce!"
Zwyczajnie, jeśli partner jest dla mnie tak ważną osobą w życiu, jak sam czuje, to raczej nie będę stać z boku, kiedy ktoś chce mi go uwieść..I to nie jest rezultatem tego, że uważam partnera za swoją właśność, nic z tych rzeczy. Po prostu skoro mi zależy na nim i na tym, żeby z nim spędzić resztę życia, to raczej ruszy mnie emocjonalnie fakt, że ktoś się na niego czaiPozostając w temacie: nie wchodzę z butami w czyjś związek, niezależnie czy to małżeństwo czy nie oraz czy ta osoba coś dla mnie znaczy czy tez jest mi obojętna...
Jestem pewna, ze nie wynika to u Ciebie z checi posiadania kogos na wlasnosc. To nie wydaje sie w Twoim stylu bo swietnie rozumiesz chec niezaleznosci.
Oczywiscie nie jest tak, zebym kiedylolwiek mowila do partnera by szedl do kogos bo ta osoba go chce. Chyba, ze w zartach.
Byla dziewczyna mojego meza chciala go miec znowu. Roznych tam method probowala, nawet uwodzic mojego bylego.
Mowila tez mojemu mezowi, ze jestem dla niego z innego swiata i taka kobieta jak ja nigdy nie wezmie kogos takiego jak on na powaznie. Pozniej zmienila taktyke na inna i przepraszala, doceniala i kochala.
Mam taki charakter, ze widze siebie idaca przez zycie i meza, ktory idzie obok mnie. Jezeli bedzie chcial isc obok mnie to bedziemy isc dalej razem, a jezeli bedzie chcial isc gdzie indziej to nie bede o to walczyc. Pojde dalej sama, tak jak szlam wczesniej i bede wdzieczna za to doswiadczenie, za poznanie drugiej osoby i innego swiata. Nie bede plakac.
Jestem osoba bardzo introwertyczna i zyjaca tylko dla siebie i glownie w myslach.
Poza tym jestem bardzo pewna siebie i wiem, ze male szanse sa by chcial mnie zostawic.
Z takim podejsciem moim nie jest trudno sobie wyobrazic dlaczego nie wydaje mi sie straszne, ze ktos chce czyjegos partnera.
Nie mowiac juz o tym, ze moje malzenstwo od tego sie zaczelo.
Jednak autor moim zdaniem powinien sie zastanowic czy naprawde tego chce. Bo czasami niedostepnosc to afrodyzjak.
Tez wydaje mi sie, ze szukanie relacji z kims kto jest w zwiazku powinno byc oparte na czyms wiecej niz to, ze dziewczyna mu sie ogolnie podoba.
Z byłymi tak już chyba jest Potrafią się naprawdę zawziąć, chwytając się tak dziwnych metod, aby odzyskać partnera, że reżyser dobrego filmu by się nie powstydził. Właśnie, aby dwoje ludzi chciało być ze sobą, musż achcieć iść razem przez życie. I teraz właśnie z jednej strony ciężko sobie wyobrazić, żeby stosunkowo łatwo można było się pogodzić z odejściem kogoś bliskiego. Zazwyczaj są przecież próby naprawy, rozmowy, jakakolwiek chęć działania, przyanjmniej z jednej strony. Z drugiej nikt sobie partnera do siebie nie przywiąże i jak jedno sięzdecyduje trwale odejść, to druga strona musi się pogodzić i zacząć żyć na nowo.
W kwestii rozbijania czyiś związków: mi z jednej strony jest zwyczajnie głupio ingerowąć w czyjeś relacje a zdrugiej nie chcę sobie zwyczajnie robić kłopotó, bo ciężko, aby takie akcje nie pozostawały bez echa.
Z byłymi tak już chyba jest
Potrafią się naprawdę zawziąć, chwytając się tak dziwnych metod, aby odzyskać partnera, że reżyser dobrego filmu by się nie powstydził. Właśnie, aby dwoje ludzi chciało być ze sobą, musż achcieć iść razem przez życie. I teraz właśnie z jednej strony ciężko sobie wyobrazić, żeby stosunkowo łatwo można było się pogodzić z odejściem kogoś bliskiego. Zazwyczaj są przecież próby naprawy, rozmowy, jakakolwiek chęć działania, przyanjmniej z jednej strony. Z drugiej nikt sobie partnera do siebie nie przywiąże i jak jedno sięzdecyduje trwale odejść, to druga strona musi się pogodzić i zacząć żyć na nowo.
W kwestii rozbijania czyiś związków: mi z jednej strony jest zwyczajnie głupio ingerowąć w czyjeś relacje a zdrugiej nie chcę sobie zwyczajnie robić kłopotó, bo ciężko, aby takie akcje nie pozostawały bez echa.
Patrzac z perspektywy takiej, ze ja mialabym wchodzic w zwiazek cudzy to na 100 % sie z Toba zgadzam. Totalnie nie wyobrazam sobie tego bym ja miala probowac w cudzy zwiazek sie wtracac. To jest duzo problemow, to jest meczace.I sytuacja nie zreczna tez.
Na podstawie moich uczuc to radzilabym by autor nie ruszal tego. Za duzo zachodu.
Hmm co do godzenia sie z odejsciem to wydaje mi sie, ze po prostu nie trzymam sie na sile niczego.
W zyciu nic nie jest dane za pewnik
Nic sie nie nalezy.
Ponioslam juz najwieksza strate jezeli chodzi o milosc. Ciesze sie, ze tamta milosc mialam i czuje sie wdzieczna za to doswiadczenie straty.
We wszystkim sa piekne strony. Tylko, ze ludzie mocno trzymaja sie czegos i nie widza niczego innego. To tak jak trzymac sie skaly nad przepascia, w ciemnosci.
Onpo30stce, dopóki nie widzisz pierścionka na jej palcu lub nie masz pewności, że jest w jakimś bardzo poważnym związku, to możesz spokojnie do koleżanki uderzać. - Ludzie się rozchodzą, więc nie ma sensu od razu robić z byle trzymanki za rączkę świętej krowy. Trzy lata, gdy czasem różne parki rozchodzą się po siedmiu, ośmiu czy dziesięciu latach. Nic sie nie stanie jeśli spróbujesz... o ile oczywiście nie dostaniesz od niej (jej chłopaka) bardzo czytelnego sygnału na "nie" na tej imprezie.
Nie dość, że z pracy to jeszcze nie kryje się z tym, że "wymienia na lepszy model". Serio? Nie ma jakichś wolnych, uczciwych i nieproblematycznych?