Drogie Panie,
mam nadzieje ze znajde tutaj jakies wskazowki, latwiej mi bedzie spojrzec na moj problem z wlasciwej prespektywy.
Dwa miesiace temu poznalam prze internet faceta starszego o 3 lata (on ma 35). Nie jest w moim typie ale weszlam w znajomosc bo czulam sie samotna i potrzebowalam kogos z kim bede mogla rozmawiac, kto sie mna zaopiekuje, zapelni pustke... nie podoba mi sie, ale dobrze nam sie rozmawia, lubie sie z nim calowac... czasem gdy mnie obejmie w pasie lub wezmie za reke, czuje motyle. mam gesia skorke, gdy caluje mnie w szyje.... moze to plytkie, co teraz napisze, a moze ma zwiazek i znaczenie ale gdy mnie caluje namietnie, czuje ze robie sie mokra, i chcialabym pojsc z nim do lozka....
sens w tym, ze nie czuje tych szalenczych porywow milosci od poczatku, bicia serca przed spotkaniem, gdy pisze do mnie lub dzwoni.... moze to juz nie wiek na to by szukac filmowych uniesien, i majac 32 lata pora spojrzec prawdzie w oczy ze zycie to nie romans, a szukajac mezczyzny na cale zycie, trzeba zajrzec glebiej...
do tej pory wybieralam tych, ktorzy mi sie podobali fizycznie ale nie byli mna zainteresowani... a gdy ktos intersowal sie mna, sama uciekalam.... tak naprawde nigdy nie bylam z nikim tak blisko jak z nim... poprzednia znajomosc z facetem okazala sie klamstwem, bardzo mnie skrzywdzil i oszukal... teraz probuje sie otworzyc z tym bagazem i brakiem zaufania, dodatkowo wieczna blokada przed byciem z kims tak blisko... wiem ze to jazwyzszy czas, nie chce byc sama cale zycie... pojawil sie on, widac ze mu zalezy, dba o mnie i mowi powaznie o tym ze chcialby zeby z czasem przerodzilo sie to w zwiazek na cale zycie z obraczka na moim reku. '
gdy przyjezdza, czuje sie fajnie z tym, ze mam obok faceta, ze cos razem robimy, nie chce zostawac sama gdy odjezdza.... o wielu rzeczach potrafimy rozmawiac... ale znow, wroce do sedna, nie mam tak, ze zjadlabym go na sniadanie, rzucila na niego i zaciagnela do lozka... nie dziala tak na mnie...
moze to za wczesnie? tylko dwa miesiace... widzielismy sie w sumie 4 razy.... do tej pory mialam tak ze blokowalam jakiekolwiek uczucia i facet przestawal mi sie podobac gdy tylko zaczynal pokazywal ze mu zalezy i gdy robilo sie powaznie.... moze to cos gdzies tam drzemie, ale nie umiem sie do tego dokopac, moze sposobalby mi sie gdyby nie wyszlo, on zwiazalby sie z inna i ja wtedy zrozumialabym co stracilam. najczesciej tak to u mnie dzialalo...
nie chce stracic szansy, popelnic bledu, nie chce tez desperacko wiazac sie z kims tylk odlatego ze akurat sie pojawil... juz sama nie wiem co myslec... co jest ze mna nie tak...
pomozcie