Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 173 ]

Temat: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Witam.
Mam 39 lat. 2 lata po rozwodzie z człowiekiem, który tylko ze mną mieszkał i był ojcem naszej córki. Nie interesował się mną, odtrącenie miałam na porządku dziennym. Znikał na całe dnie, poświęcając się (podobno) sportowi. Nie wnikam, było - minęło. Rozwód dostaliśmy szybko na 1 rozprawie.

On - mój długoletni kolega. 46 lat. Też ma córkę (jeste w wieku mojej córy, mają po 12 lat).W małżeństwie podobno nieszczęśliwy, zaniedbany, popychadło. Wierzyłam. Miałam tak samo, więc czemu miałam nie wierzyć? Połączyły nas wspólne poglądy na wiele spraw, i niekończące się rozmowy. Od koleżeństwa przeszliśmy do romansu. Przy nim wreszcie czułam się  jak kobieta. Rozpieszczana, komplementowana... jak nigdy... popłynęłam.
On się nie miał zamiaru rozwieść - ze względu na córkę, ale kto wie jaka prawda. Ja nie naciskałam na jego rozwód. Było mi z nim dobrze - i nie chodzi tylko o łóżko. Refleksje i smutki pojawiły się mniej więcej po roku. Nadal nie nalegałam, tylko coraz bardziej się męczyłam.
W końcu rozstaliśmy się. Ale niedługo po tym, jego zona się dowiedziala o mnie. Jest na mnie wściekła. Wydzwania, wyzywa - pani magister obrzuca mnie rynsztokowymi określeniami, a męża chyba nawet do kibla samego nie puszcza. Jestem oskarżana o rozwalanie rodziny - jakbym kiedykolwiek tego żądała albo miała magiczne moce potrafiące sprawić, że prawie50latek wywróci dla mnie swoje życie do góry nogami.
Nie wiem czemu do mnie ma pretensje a nie do swojego męża? Tym bardziej, że to ja zainicjowałam  rozstanie. To on do mnie dzwoni on odwiedza w pracy, a wg niej ja mam się od niego odpie..olić. Wersal dosłownie. Lubię z nim gadać, a do łóżka nie poszłabym za żadne skarby świata, przecież tamta relacja mnie wykańczała. Dopiero od niedawna od kilku mcy potrafię przeżyć dzień bez szlochania...
A teraz się zaczęło od nowa. Ona mnie w ogóle nie słucha tylko się po mnie drze, jakby jej mąż był upośledzonym niewiniątkiem zmuszonym przeze mnie do romansu, czy teraz do rozmów. Sam przychodzi i gada że ona nie ma prawa mówić mu z kim może gadać. Co mam robić? Lubię go. Romansu nie ma i już nie będzie. Nie dam się tak traktować...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Wybacz ale on chyba nie lubi Ciebie skoro ostentacyjnie do pracy przychodzi jak wie że żona zrobi Ci o to jazdy.
Na dodatek nie był ostrożny i po romansie dopuścił by się żona dowiedziała.

3

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Ale serio się jej dziwisz?

Weszłaś w romans z gościem, który ma żonę i nie widzisz w tym żadnej swojej winy?

4

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Lady Loka napisał/a:

Ale serio się jej dziwisz?

Weszłaś w romans z gościem, który ma żonę i nie widzisz w tym żadnej swojej winy?

Ale doczytałaś że sama go zakończyłam?
I dlaczego żony traktują tych swoich mężów jak jełopów bezwolnych?

Żebym się mogła od kogoś "odpier.olić" to bym się do niego wpierw musiała "przypier.ilić", stosując wysublimowane słownictwo pani magister.
Ja zakończyłam romans, a pan mąż nie był przeze mnie do niczego zmuszany, sam robił podchody i lał łzy nad niesprawiedliwością świata i swoim nieszczęściem.

Mój mąż mnie olewał, wychodził z kolegami grać, pić i nie wiadomo co jeszcze. Nie przyszło mi do głowy mieć pretensje do nich, tylko do męża, bo to był JEGO wybór, by tak robić.

Analogicznie kolega -mąż zdradzanej żony nie był przeze mnie 2 lata gwałcony.

Przestańmy traktować facetów jak bezwolne kukły przestawiane z kąta w kąt. To nie ja umawiałam się z jego żoną na miłość po grób, prawda?

5

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Z punktu widzenia jego małżeństwa, winny rozpadu jest wyłącznie on. Za to jego żona wydaje się nie mieć absolutnie żadnych pretensji do niego, tylko do Ciebie. Dlaczego? Widocznie pokornie wróćił do niej, błagając o łaskę i został przyjęty z otwartymi ramionami. Pochylił się przed żoną, być może wciskając jej  głodne kawałki, zupełnie co innego, niż mówił Tobie. Bierzesz to pod uwagę? To, jak mu się małżeńśtwo układa/układało, może się mieć zupełnie inaczej do tego, co mówił Tobie. Wygląda na to, że to cwany osobnik, skoro nadal nie odszedł od żony a do Ciebie cąły czas się przystawia. Masz zupełną rację, nie jestesmy bezwolnymi kukłami, nikt nas nei pcha w ramiona innej kobiety, tak samo jak w drugą stronę - nikt Was nie pcha w ramiona innego faceta. Jeśli nie potrafisz definitywnie się od niego odciąć, tak, żeby Cię nie nękał, to pozostaje wyprowadzka. Mówisz, że go lubisz...Czy po tym, jak Cię potraktował jesteś w stanie zachować do niego jakąkolwiek sympatię?

6

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Po co utrzymujesz z nim kontakt? Sytuacja jest jaka jest, żona nie radzi sobie z sytuacją to się na Tobie wyżywa. Chcesz świętego spokoju to zerwij kontakt z tym facetem.

7

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Łatwiej jest oskarżyć obcą osobę, niż tę najbliższą.
Jeśli nie możesz wytrzymać, zgłoś nękanie.

Dziwię się, że utrzymujesz kontakt z tamtym facetem. Zostaw ich małżeństwo w spokoju, znajdź sobie innego kolegę. Trochę sama pchasz palce między drzwi. Szanuj się.

8

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
bagienni_k napisał/a:

Z punktu widzenia jego małżeństwa, winny rozpadu jest wyłącznie on. Za to jego żona wydaje się nie mieć absolutnie żadnych pretensji do niego, tylko do Ciebie. Dlaczego? Widocznie pokornie wróćił do niej, błagając o łaskę i został przyjęty z otwartymi ramionami. Pochylił się przed żoną, być może wciskając jej  głodne kawałki, zupełnie co innego, niż mówił Tobie. Bierzesz to pod uwagę? To, jak mu się małżeńśtwo układa/układało, może się mieć zupełnie inaczej do tego, co mówił Tobie. Wygląda na to, że to cwany osobnik, skoro nadal nie odszedł od żony a do Ciebie cąły czas się przystawia. Masz zupełną rację, nie jestesmy bezwolnymi kukłami, nikt nas nei pcha w ramiona innej kobiety, tak samo jak w drugą stronę - nikt Was nie pcha w ramiona innego faceta. Jeśli nie potrafisz definitywnie się od niego odciąć, tak, żeby Cię nie nękał, to pozostaje wyprowadzka. Mówisz, że go lubisz...Czy po tym, jak Cię potraktował jesteś w stanie zachować do niego jakąkolwiek sympatię?

Do mnie się już nie przystawia. Przychodzi albo czasem zadzwoni i rozmawiamy. To wszystko. O zwyklych rzeczach. O dzieciach, o zdeformowanej szkole, o problemach takich codziennych, no nic co by choć na siłę dało zakwalifikować do czynności zabronionych. Naprawdę lubię jego towarzystwo. Raz na jakiś czas wypijemy kawę w miejscu publicznym. W okolicznościach kompletnie nierandkowych.
Romans przerwałam, bo sie zaangażowałam emocjonalnie i trudno mi było godzić sie, że jest między nami jakaś sfera powiedzmy ""związkowa" a nigdy nie będzie to normalny związek.
Ona dowiedziała się przez przypadek i nie miało to wpływu na zakończenie romansu, bo ON WTEDY JUŻ BYŁ SKOŃCZONY.

Z nikim nigdy mi się tak dobrze nie rozmawiało. Jest sympatyczny, ale nie będę już w stanie dać mu tyle emocji z siebie, nigdy z nim nie będę - nawet gdyby został sam. Po prostu ta część mnie się wypaliła. Nie mam poza nim wielu znajomych. To jeden z niewielu. U mnie tylko praca-dom. Nie mam gdzie poznać znajomych. Zresztą godzę się powoli z tym, że spędzę resztę życia tylko ze sobą. To nie taka zła alternatywa, jak porównam to z życiem z mężem nieobecnym duchem... samej nie jest mi źle. Owszem - czasem brakuje mi rozmowy z kimś dorosłym, szczególnie wieczorami. Rady. Jakiś promil tego mam od niego. Jeśli kompletnie zerwę z nim kontakt, nie będę mieć nawet rozmowy. Podkreślam - nie chcę romansu, nie mam zamiaru go wyrywać znikąd - decyzje o trwaniu bądż nie trwaniu w związku każdy musi podjąć sam. Kiedyś myślałam, że będę szczęśliwa. Tak zupełnie i bezgranicznie. Z kimś kogo kocham i kto mnie kocha u boku. Może nie jest mi to pisane. Ale chciałabym tylko tych rozmów raz na jakiś czas. Tylko tyle...

9

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Bazooka napisał/a:

Witam.
Mam 39 lat. 2 lata po rozwodzie z człowiekiem, który tylko ze mną mieszkał i był ojcem naszej córki. Nie interesował się mną, odtrącenie miałam na porządku dziennym. Znikał na całe dnie, poświęcając się (podobno) sportowi. Nie wnikam, było - minęło. Rozwód dostaliśmy szybko na 1 rozprawie.

On - mój długoletni kolega. 46 lat. Też ma córkę (jeste w wieku mojej córy, mają po 12 lat).W małżeństwie podobno nieszczęśliwy, zaniedbany, popychadło. Wierzyłam. Miałam tak samo, więc czemu miałam nie wierzyć? Połączyły nas wspólne poglądy na wiele spraw, i niekończące się rozmowy. Od koleżeństwa przeszliśmy do romansu. Przy nim wreszcie czułam się  jak kobieta. Rozpieszczana, komplementowana... jak nigdy... popłynęłam.
On się nie miał zamiaru rozwieść - ze względu na córkę, ale kto wie jaka prawda. Ja nie naciskałam na jego rozwód. Było mi z nim dobrze - i nie chodzi tylko o łóżko. Refleksje i smutki pojawiły się mniej więcej po roku. Nadal nie nalegałam, tylko coraz bardziej się męczyłam.
W końcu rozstaliśmy się. Ale niedługo po tym, jego zona się dowiedziala o mnie. Jest na mnie wściekła. Wydzwania, wyzywa - pani magister obrzuca mnie rynsztokowymi określeniami, a męża chyba nawet do kibla samego nie puszcza. Jestem oskarżana o rozwalanie rodziny - jakbym kiedykolwiek tego żądała albo miała magiczne moce potrafiące sprawić, że prawie50latek wywróci dla mnie swoje życie do góry nogami.
Nie wiem czemu do mnie ma pretensje a nie do swojego męża? Tym bardziej, że to ja zainicjowałam  rozstanie. To on do mnie dzwoni on odwiedza w pracy, a wg niej ja mam się od niego odpie..olić. Wersal dosłownie. Lubię z nim gadać, a do łóżka nie poszłabym za żadne skarby świata, przecież tamta relacja mnie wykańczała. Dopiero od niedawna od kilku mcy potrafię przeżyć dzień bez szlochania...
A teraz się zaczęło od nowa. Ona mnie w ogóle nie słucha tylko się po mnie drze, jakby jej mąż był upośledzonym niewiniątkiem zmuszonym przeze mnie do romansu, czy teraz do rozmów. Sam przychodzi i gada że ona nie ma prawa mówić mu z kim może gadać. Co mam robić? Lubię go. Romansu nie ma i już nie będzie. Nie dam się tak traktować...

Wiedziałaś od początku, że ma żonę rodzinę a mimo to pasowało Ci to że swoją postawą kogoś upokarzasz. Dla mnie każda baba ( celowo użyłam tego określenia) bo na miano kobiety nie zasługujesz która idzie z żonatym jest egoistką z zaburzeniami! I teraz się dziwisz reakcji żony!
O facecie nie będę pisać bo oczywista oczywistość że jest złamanym ch***.

10

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Nie wiesz co ten szemrany typek naopowiadał żonie. Tobie ściemniał to pewnie jej też jakąś bajkę sklecił, artysta zdradzacz. Gadane ma niezłe więc może jej  wymyślił ściemę, że ty go nachodzisz i nękasz, do ciebie znowu przyłazi bo liczy na "małe co nieco". Jakiś czas było to może dasz się urobić na dalsze. Zerwij z nim całkowicie kontakt, wtedy tamta kobita po jakimś czasie odpuści i odetchnie. Nie rozumiem tych "przyjacielskich" pogaduszek? Odpuść je sobie to jest niezbędne by się uwolnić od tych ludzi.

11

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Jasne ze on jest winny i sam w to wszedl.

Ale Ty tez. A cudzego sie nie bierze.

12 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-12-04 18:06:22)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Jego żona to następna [określenie poniżej poziomu Forum] bez honoru.
Zamiast zrobić coś ze swoim życiem to uprzykrza je tobie. Cóż takim mamy klimat, że facet to wykorzystana biedulka, którą należy nawrócić na właściwą drogę i odstraszyć "przeciwnika".
Zresztą osoby zdradzone nadają sobie ogromne prawa i niektóre z nich gotowe są do każdego świństwa w obronie....swoich zasobów;)

Nagraj ją i odeślij jej nagranie z adnotacją, że następnym razem trafi do jej pracy. Niech wiedzą jaka jest elokwentna.

13

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Mnie to nie dziwi bo moja żona robi tak samo. Miałem romans 2 lata a nie przypominam sobie aby mówiła, że to moja wina. Natomiast kochanka i jej dzieci była i jest wyzywana tak że wstyd powtórzyć.

14

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Tutaj wina jest Twoja i jego, nie ma czegoś takiego że Ty jesteś bez winy bo byłaś singlem. Nie dziwię się że dziewczyna tak Cię traktuje, wyrządziłaś jej świństwo, zmieszałaś ją z błotem. Z butami wchodzi w związek dwójki ludzi jakbyś wolnego znaleść nie potrafiła... Aż dziwne jak niektóre osoby po kilku słówkach potrafią sięgnąć dna byle spełnić swoje zachcianki.

15 Ostatnio edytowany przez Bazooka (2019-12-04 19:12:30)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Hrefi napisał/a:

Mnie to nie dziwi bo moja żona robi tak samo. Miałem romans 2 lata a nie przypominam sobie aby mówiła, że to moja wina. Natomiast kochanka i jej dzieci była i jest wyzywana tak że wstyd powtórzyć.

Nasz romans też trwał 2 lata. Żona myśli że 6 mcy.
Zastanawia mnie w jakiż to sposób zmieszałam ją z błotem? (To do typowego Janusza czy tam Charliego tongue )
Nie dowiedziała się o tym w trakcie trwania romansu, nie miałam zamiaru jej uświadamiać, mniej więcej po 1,5 roku zaczęłam planować koniec. Nie było łatwo, czułam się jak uzależniona. Romans wyszedł przypadkowo sporo czasu po zakończeniu.

Moim zdaniem żona sama miesza się z błotem
i upokarza, sypiając z tym facetem i żebrząc o jego uwagę.
Ja miałam podejrzenie zdrady u mojego męża. Jakieś podejrzane smsy o dwuznacznej treści. Dodałam to do kupki syfu, który już i tak od niego miałam i się rozwiodłam.
Nie przyszło mi do głowy, żeby dzwonić do tej osoby albo ją nachodzić. Mąż odpisywał równie gorąco. Raczej nikt mu pistoletu do łba nie przystawił.
Problem tkwi chyba w tym, że wiele kobiet zapuszcza się na polu zawodowym a tym samym finansowym i wyje z rozpaczy, że bankomat na 2 nogach zwieje.
Faceci zaś jak policzą ile ich trzepnie na alimentach, to zaraz tę "miłość" do kochanki i to swoje "nieszczęście" mocno przedefiniują.

Cieszę sie, że jestem samodzielna, nie muszę na nikim wisieć i znosić małżeńskie upokorzenia.
Uważam, że mogę rozmawiać z kim chcę. Faceta trzymam na dystans i nie ma we mnie ani krzty chęci by -jak to ktoś napisal- dać się urobić. Moje zauroczenie co do tego człowieka diabli wzięli. Raz na dwa tygodnie mniej wiecej wpadnie do mnie z papierami i wypijemy kawę. Oprócz tego sporadyczne rozmowy telefoniczne. Co w tym złego?
Jak się ogarnę, może na wiosnę - spróbuję zacząć się umawiać z wolnymi facetami, może z kimkolwiek zaiskrzy. A może nie. Nie będę się na siłę pchać w związek.
Znalazłam właśnie paragrafy na stalking i jak nie skończy się wydzwanianie, to się nie będę cackać.
Swoją drogą - niepojęte jest dla mnie takie czepianie się męża na siłę. Zdrada to jedno z najgorszych przewinień małżeńskich - jak kobiety dają radę uprawiać seks z kimś, komu chyba już nie zaufają?

P.S. Charlie - "znaleźć" - bo "znalazłem" a nie znalasłem. big_smile

16

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

To zachowanie żony tego Twojego byłego kochanka lub żony Hrefiego to jakis dziwny mechanizm wyparcia. Zachowują się tak, jakbyś Ty porwała tego faceta i wbrew jego woli porwała go, zgwałciła i zmuszała do związku, gdy tymaczasem on jest bez winy, czysty jak łza. Fakt, ze romans już dawno skońćzony a ona dalej nie daje Ci spokoju, może świadczyć  o tym, że facet wrócił do żony z podkulonym ogonem i wciska jej o Tobie jakieś kity. Jednocześnie spotykając się z Tobą od czasu do czasu, daje żonie argumenty na to, żeby ona sie do Ciebie przyczepiała.

Co nie zmienia faktu, że ciężko mi sobie wyobrazić taki, nawet sporadyczny kontakt z osobą, z którą łączył mnie kiedyś romans. Rónocześnie, kiedy partner tej osoby ciągle mnie prześladuje, to takim zachowaniem, daje jej tylko wodę na młyn..

17

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
bagienni_k napisał/a:

To zachowanie żony tego Twojego byłego kochanka lub żony Hrefiego to jakis dziwny mechanizm wyparcia. Zachowują się tak, jakbyś Ty porwała tego faceta i wbrew jego woli porwała go, zgwałciła i zmuszała do związku, gdy tymaczasem on jest bez winy, czysty jak łza. Fakt, ze romans już dawno skońćzony a ona dalej nie daje Ci spokoju, może świadczyć  o tym, że facet wrócił do żony z podkulonym ogonem i wciska jej o Tobie jakieś kity. Jednocześnie spotykając się z Tobą od czasu do czasu, daje żonie argumenty na to, żeby ona sie do Ciebie przyczepiała.

Co nie zmienia faktu, że ciężko mi sobie wyobrazić taki, nawet sporadyczny kontakt z osobą, z którą łączył mnie kiedyś romans. Rónocześnie, kiedy partner tej osoby ciągle mnie prześladuje, to takim zachowaniem, daje jej tylko wodę na młyn..

Myslisz, że on może manipulować tą żoną? W sensie - "ma być tak, jak ja chcę, bo inaczej sobie pójdę do tamtej?"
Im więcej o nim myslę i o tym co robił, jak kłamał tę żonę, tym bardziej trzeźwieję i za skarby nie chciałabym z nim być.
Do mnie wydzwaniala (dziś już spokój) bo widziała w jego telefonie parę połączeń do mnie z początków tego miesiąca. Zdaje się z 4, 8, 12 i 17. W sumie z 15 minut rozmowy. W tym też o pracy.
Co mi sugerujecie - mam z wrzaskiem uciekać na jego widok? To dosyć dziwne? Jak mi wejdzie do biura, ktore dzielę z 2gą dziewczyną i wypijemy nieraz we 3kę kawę to mam też przeskoczyć biurko i spieprzyć na korytarz?
Ja nie jestem jedyną kobietą na Ziemi a ten facet może tamtą żonę zdradzić z którąkolwiek... Chce odganiać od niego każdą znajomą?

Btw - tamta żona też miała z nim romans zanim wzięli ślub. Tylko z tą 1wszą nie miał dzieci.

18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-12-04 20:15:18)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Może to w praktyce jest trudne, jak sie pracuje razem. Zacznijmy od tego, czy w ogóle to spotykanie się i rozmawianie jst sensowne? Poza kontaktami służbowymi.Jeśli komuś to nie odpowiada, to zwyczajnie mówi się, że nie życzę sobie kontaktu, czy coś takiego. Wam obojgu widocznie to pasuje. Dziwię się tylko jego żonie, że Ciebie się czepia a jego nie pogoni w cztery wiatry..Kto wie, może jakąś inną sobie znalazł?

19

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Jako ta "żona" powiem, że to są ogromne emocje. I nie ma znaczenia jaki się ma tytuł tylko bardziej chodzi o dojrzałość emocjonalną. Ja mam wyższy niż mgr a niestety też nie umiałam zachować się na poziomie i czasem złorzeczę babie ile wlezie. To znaczy nie jej bezpośrednio co prawda ale o niej jemu, tak że aż uszy bolą.
Wstydzę się tego później przed sobą, ale niestety te emocje są tak silne, trudno je powstrzymać. Ja doskonale wiem, że to mój mąż jest kanalią, ale ponieważ jest ojcem mojego dziecka i zależy mi aby się od niego nie odwrócił, muszę powstrzymywać tę złość na niego i gdzieś ją umiejscowić. Kochanka jest idealnym miejscem spustowym niestety. Zwłaszcza taka okropna jak ta moja...
Niestety są czasem takie bardzo trudne sytuacje, np. zdrada męża w ciąży, czy tuż po porodzie i porzucenie z niemowlakiem (planowanym), że ciężko o racjonalne myślenie. Dodatkowo hormony działają i histeria gotowa. Bo boli tak naprawdę nie że odszedł, tylko że tak bardzo zranił...
Czasem mam wrażenie, że ludziom łatwiej wybaczyć kochankom, że nawiązali romans z żonatym niż żonie, że wpada w histerie. Dziwne to...
Ja się bardzo cieszę z twojego postu Bazooka. Oznacza to, że kochanki też się poznają na takich kanaliach z czasem. To oznacza, że jest jeszcze sprawiedliwość na tym świecie big_smile
Bądź dla niego po prostu oschła i niemiła. Z czasem sam przestanie przychodzić. No chyba, że to uzależnienie od niego albo potrzeba grania na nosie żonie no to wtedy łatwo nie będzie...

20 Ostatnio edytowany przez Bazooka (2019-12-04 20:49:08)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Pikupik2019 napisał/a:

Jako ta "żona" powiem, że to są ogromne emocje. I nie ma znaczenia jaki się ma tytuł tylko bardziej chodzi o dojrzałość emocjonalną. Ja mam wyższy niż mgr a niestety też nie umiałam zachować się na poziomie i czasem złorzeczę babie ile wlezie. To znaczy nie jej bezpośrednio co prawda ale o niej jemu, tak że aż uszy bolą.
Wstydzę się tego później przed sobą, ale niestety te emocje są tak silne, trudno je powstrzymać. Ja doskonale wiem, że to mój mąż jest kanalią, ale ponieważ jest ojcem mojego dziecka i zależy mi aby się od niego nie odwrócił, muszę powstrzymywać tę złość na niego i gdzieś ją umiejscowić. Kochanka jest idealnym miejscem spustowym niestety. Zwłaszcza taka okropna jak ta moja...
Niestety są czasem takie bardzo trudne sytuacje, np. zdrada męża w ciąży, czy tuż po porodzie i porzucenie z niemowlakiem (planowanym), że ciężko o racjonalne myślenie. Dodatkowo hormony działają i histeria gotowa. Bo boli tak naprawdę nie że odszedł, tylko że tak bardzo zranił...
Czasem mam wrażenie, że ludziom łatwiej wybaczyć kochankom, że nawiązali romans z żonatym niż żonie, że wpada w histerie. Dziwne to...
Ja się bardzo cieszę z twojego postu Bazooka. Oznacza to, że kochanki też się poznają na takich kanaliach z czasem. To oznacza, że jest jeszcze sprawiedliwość na tym świecie big_smile
Bądź dla niego po prostu oschła i niemiła. Z czasem sam przestanie przychodzić. No chyba, że to uzależnienie od niego albo potrzeba grania na nosie żonie no to wtedy łatwo nie będzie...

Powiem Ci jak romans wygląda od strony kochanki. Jak przeanaluzuję początki, to jakieś pół roku byłam mamiona komplementami, dobrymi słowami (były normalne, żadne obleśne). Dla olewanej przez męża 12 lat żony uslyszeć od faceta - "ale schudłaś, pięknie Ci w tej sukience", to jak zjeść pyszny obiad po latach obżerania się strawą ze śmietnika. Te pół roku było dla mnie jak trans. Trudno mi to wytłumaczyć. Nie jestem puszczalska, to był mój drugi facet w życiu (po ex). Nieśmiała. Niepewna siebie. Wciąż dostrzegająca tylko swoje wady. W tym czasie dużo mówił o swoim nieszczęściu, smutku, poczuciu bycia wykorzystanym...
Po prostu dostałam coś, czego nigdy albo prawie nigdy nie miałam. Troskę, uwagę, mnóstwo uwagi, ciepło... wiem, to tylko namiastka, ale tak bardzo mi tego było trzeba... myślę, że dawałam mu to samo.
Po pewnym czasie romans męczy. Ten emovjonalny haj przeplata się z coraz dłuższymi okresami smutku, wypalenia, poczucia beznadziei. Chcesz z tym facetem być (to uczucie interpretowałam jako miłość) i nie chcesz ( bo dziecko, bo on nie chce, bo żona). Ja jej nie nienawidzę. Po pewnym czasie ją poznałam. Okazała się być miła, mądra... ale on mi wmawiał, że to pokazówa. Po czasie zjazdy trwają niemal non stop. Chcesz to rzucić, ale coś Cię trzyma. I znowu chcesz, ale na samą myśl aż Cię ściska. W końcu dół był tak gigantyczny, że zakonczyłam to ze łzami w oczach i słowami, że ja dłużej nie wytrzymam tej huśtawki, że czuję się jak nikt, jeszcze gorzej niż w czasie małżeństwa.
Mieliśmy kilka tygodni braku kontaktu. On niał delegację, potem urlop z żoną i córką. Po wakacjach zaczął wpadać do nas do biura. Z czasem przedzwonił. Żadnych podtekstów, niczego. Ot - rozmowa. A że miał jakiś staroć w telefonie nie skasowany (pamiątkę chciał mieć) a żona przeglądnęła i sprawdziła, że czasem rozmawiamy, to się zaczęło. Teraz tzn dziś mam spokój. Zobaczymy co dalej. Pytałam go co u nich - wszystko jej wytłumaczył, seks jest bajeczny, śniadania do łózka mu znosi... Od 2 dni nie odbieram telefonów. Ale wizyty w pracy są nieuniknione.
Teraz znowu 2 tyg go nie będzie bo ma delegację za granicą poza UE. Nie będzie telefonów.
Zastanawia mnie jego buta przede mną -tzn. "Dorosły jestem, gadam z kim chcę", a żonie pewnie co innego plecie.

Narazie daję sobie spokój ze związkami. Czuję się jakbym miała jakieś psychiczne problemy i powoli z nich wychodziła. Zima sie zbliża. Mam.ochotę spędzić ją od kołdrą z książką.
Czasem myślę cz6 poszukiwanie kogokolwiek jest dobrym pomysłem? Mam dziecko, muszę o nie zadbać, już i tak te 2 lata pozbawiły mnie pełnego kontaktu z córką, bo myśli co rusz wędrowały do faceta, który nie był wart takich emocji... im dłużej o tym myślę, tym mniej mam ochoty go widywać.
Może jak wpadnie do biura - wychodzić?
Z drugiej strony mimo tego, że nieraz się złoszczę,żal mi tej znajomości... gdyby wykasować romans i wrócić do tej beztroski, która miała wtedy miejsce... te rozmowy o motocyklach (oboje jeździmy), wspólnych zainteresowaniach, dzieciach... ale w czasie romansu i tak z tyłu głowy tłukły się myśli, że tak naprawdę jestem nikim ważnym, może on mnie okłamuje z tymi komplementami... ostatecznie klamał żonę, matkę swojej córki, co za problem kłamać takiego nikogo jak ja?
Ja chyba siebie wcale nie lubię...

Czy zdradzający facet kocha żonę?
Że mnie nie kochał to pewne, ale ją? Nie wiem. Mętlik mam.
Pikupik, co czujesz do męża? Czy wolałabyś żeby został?

21

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Słysząc tego typu historie, kiedy byłe żony lub żony w trakcie trwania nieudanego małżeństwa, wdają się w romans z innymi, niekoniecnzie żonatymi, zastanawia mnie jedno.Jak bardzo nieudane małżeńśtwo musi się dawać we znaki, żeby właśnie dać się urabiać obcemu facetowi? I tutaj od razu zaznaczam, że to nie przytyk w Waszą stronę, w pragnienia bycia spełnioną w udaneym zwiazku. To, że tak bardzo brakuje Wam tego ciepła, uwagi, zainteresowania, czułości i troski - to jest zrozumiałe. Tylko jakim cudem w małżeństwie potrafi sie tak nagle wszystko zmienić? Czy może od początku tacy faceci, za których wychodzicie, przemieniają się w kanapowców, nie doceniających swoich żon, którzy nie potrafią powiedzieć dobrego słowa i nie angażują się w życie domowe? Bierzecie ślub z kompletnie innym gośćiem, który tak łatwo się zmienia z dnia na dzień, jak za dotnięciem różdżki? Zaczynam doskonale rozumieć to palącą potrzebę bycia kochaną i docenianą kobietą smile Tylk onie ogarniam, że ludzie się potrafią tak zmienić w małżeńśtwie...

22

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
bagienni_k napisał/a:

Słysząc tego typu historie, kiedy byłe żony lub żony w trakcie trwania nieudanego małżeństwa, wdają się w romans z innymi, niekoniecnzie żonatymi, zastanawia mnie jedno.Jak bardzo nieudane małżeńśtwo musi się dawać we znaki, żeby właśnie dać się urabiać obcemu facetowi? I tutaj od razu zaznaczam, że to nie przytyk w Waszą stronę, w pragnienia bycia spełnioną w udaneym zwiazku. To, że tak bardzo brakuje Wam tego ciepła, uwagi, zainteresowania, czułości i troski - to jest zrozumiałe. Tylko jakim cudem w małżeństwie potrafi sie tak nagle wszystko zmienić? Czy może od początku tacy faceci, za których wychodzicie, przemieniają się w kanapowców, nie doceniających swoich żon, którzy nie potrafią powiedzieć dobrego słowa i nie angażują się w życie domowe? Bierzecie ślub z kompletnie innym gośćiem, który tak łatwo się zmienia z dnia na dzień, jak za dotnięciem różdżki? Zaczynam doskonale rozumieć to palącą potrzebę bycia kochaną i docenianą kobietą smile Tylk onie ogarniam, że ludzie się potrafią tak zmienić w małżeńśtwie...

Jest to jakiś argument za Twoim planem, by sie w związki żadne nie babrać (czytałam Twoje wypowiedzi na forum o zdradach) smile
A te przypadki, że było fajnie, aż żona zaszła w ciążę, urodziła i teraz palcem jej nie tykaj? Bo ja takie też znam. Ostatnio doszłam do wniosku, że małżeństwo to układ na dzieci, finanse i lokum. Trochę straszne.
Co do mnie? Mąż był ok. Swój chłop, potem slub, potem ciąża, potem był już tylko tatą, a ja miałam ogarniać chatę i dzieckiem się zająć, a on szedł na imprezy beze mnie. Już jak byłam w zagrożonej ciąży i nic nie mogłam, chodził na imprezy sam. Super - każda kobieta marzy, zeby ją tak olać. Potem uciął seks. Kompletnie. I co? Gdzie jest jakis Urzad Ochrony Oszukanych Małżonków? Gdzie skladać reklamacje? Po prostu po pewnym czasie związek zdycha u niektórych. Życie.

23 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-04 22:15:01)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Czy to nie kolejny wątek Softheart?

24

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
bagienni_k napisał/a:

Tylko jakim cudem w małżeństwie potrafi sie tak nagle wszystko zmienić? .

No właśnie chodzi o to, że nie nagle. Decyzja w podświadomości zapada 3-4 lata a nawet więcej  przed romansem. Nie jest jednak ona dopuszczana do świadomości i tego się nie planuje. Często pojawienie się dziecka lub dzieci jest takim pokerowym "sprawdzam" dla małżeństwa. Obraz świata, potrzeb i wyobrażeń ulega zmianie i okazje się że w nowej konfiguracji rodzinnej nie są zaspokajane potrzeby małżonków. Związek staje się niesatysfakcjonujący i przynosi codzienne rozczarowania. Przez kilka lat to się ciągnie ale mózg cały czas wysyła informacje o niespełnieniu potrzeb. W końcu dochodzi do sytuacji gdzie człowiek emocjonalnie  jest otwarty na nowy zwiazek. Jest to proces niekontrolowany i nieświadomy.

Jeszcze raz napiszę - jeśli ktoś zaczął romans w 2019 roku to powinien szukać przyczyn w 2015.

Warto również wspomnieć że monogamia nie jest naturalna. Naszej naturze najbliżej do monogamia cyklicznej, więc gotowość ma nowy związek co kilka lub kilkanaście lat nie jest niczym dziwnym. Normy społeczne, cywilizacyjne nie idą w parze z ludzką naturą.

25

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Hrefi napisał/a:

Jeszcze raz napiszę - jeśli ktoś zaczął romans w 2019 roku to powinien szukać przyczyn w 2015.

No to u mnie się zgadza. 3 lata temu podjęliśmy decyzję o dziecku a w 9 miesiącu ciąży zaczął się romans mojego męża.

Bazooka napisał/a:

Pikupik, co czujesz do męża? Czy wolałabyś żeby został?

Wiesz, najpierw to ja mu wykrzyczałam, że odchodzę bo zaczął kłamać i mocno angażować się w nową znajomość. Wtedy wybłagał mnie żebym została - zgodziłam się bo kochałam go bardzo, miałam nadzieję, że się opamięta no i chciałam ratować rodzinę. Zostawił mnie 2 miesiące później jak już upewnił się, że ONA go przyjmie.
Czuję do niego ogromny żal, bo mnie zawiódł nie tylko jako mąż ale też jako człowiek. Nie tylko mnie zostawił, ale też zostawił mnie w potrzebie.
Teraz po tych 5 miesiącach mając przed oczami całokształt jego zachowania (odkąd poznał panią, jak odchodził i jak zachowuje się teraz) nie byłabym w stanie mu ponownie zaufać.
I u nas było odwrotnie. To mąż miał zawsze niską samoocenę i to ona zaczęła mu kadzić, że jest taki fajny, że nigdy takiego gościa nie poznała. Po jakimś czasie ona wyznała, że się w nim zakochała więc on poczuł się dowartościowany i też się zakochał z tej wdzięczności.

bagienni_k napisał/a:

Tylko nie ogarniam, że ludzie się potrafią tak zmienić w małżeńśtwie...

Ja myślę, że każdy idąc przez życie się zmienia. Także pod wpływem osoby z którą jest dłużej (np. żony/męża). Czasem się zdarza, że ludzie są na tyle dobrani, że zmieniają się w tym samym kierunku i w tym samym czasie (np. dojrzewają do dzieci, chcą domu z ogródkiem, podróży do Meksyku itp). Częściej jednak zaczynają się po prostu w pewnym momencie rozmijać - ktoś już jest na coś gotowy, a ktoś nie i się do tego przymusza.  Wtedy wszystko zaczyna się rozłazić. Jeśli się nie rozmawia o tym to pojawia się frustracja i zaczyna się myślenie tunelowe, że gdzieś indziej będzie lepiej. Będzie. Ale do czasu i pod warunkiem, że rzeczywiście się trafi na osobę dopasowaną i rozwijającą się w podobnym tempie. Tak mi się wydaje.

26

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Pikupik2019 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Jeszcze raz napiszę - jeśli ktoś zaczął romans w 2019 roku to powinien szukać przyczyn w 2015.

No to u mnie się zgadza. 3 lata temu podjęliśmy decyzję o dziecku a w 9 miesiącu ciąży zaczął się romans mojego męża.

Bazooka napisał/a:

Pikupik, co czujesz do męża? Czy wolałabyś żeby został?

Wiesz, najpierw to ja mu wykrzyczałam, że odchodzę bo zaczął kłamać i mocno angażować się w nową znajomość. Wtedy wybłagał mnie żebym została - zgodziłam się bo kochałam go bardzo, miałam nadzieję, że się opamięta no i chciałam ratować rodzinę. Zostawił mnie 2 miesiące później jak już upewnił się, że ONA go przyjmie.
Czuję do niego ogromny żal, bo mnie zawiódł nie tylko jako mąż ale też jako człowiek. Nie tylko mnie zostawił, ale też zostawił mnie w potrzebie.
Teraz po tych 5 miesiącach mając przed oczami całokształt jego zachowania (odkąd poznał panią, jak odchodził i jak zachowuje się teraz) nie byłabym w stanie mu ponownie zaufać.
I u nas było odwrotnie. To mąż miał zawsze niską samoocenę i to ona zaczęła mu kadzić, że jest taki fajny, że nigdy takiego gościa nie poznała. Po jakimś czasie ona wyznała, że się w nim zakochała więc on poczuł się dowartościowany i też się zakochał z tej wdzięczności.

bagienni_k napisał/a:

Tylko nie ogarniam, że ludzie się potrafią tak zmienić w małżeńśtwie...

Ja myślę, że każdy idąc przez życie się zmienia. Także pod wpływem osoby z którą jest dłużej (np. żony/męża). Czasem się zdarza, że ludzie są na tyle dobrani, że zmieniają się w tym samym kierunku i w tym samym czasie (np. dojrzewają do dzieci, chcą domu z ogródkiem, podróży do Meksyku itp). Częściej jednak zaczynają się po prostu w pewnym momencie rozmijać - ktoś już jest na coś gotowy, a ktoś nie i się do tego przymusza.  Wtedy wszystko zaczyna się rozłazić. Jeśli się nie rozmawia o tym to pojawia się frustracja i zaczyna się myślenie tunelowe, że gdzieś indziej będzie lepiej. Będzie. Ale do czasu i pod warunkiem, że rzeczywiście się trafi na osobę dopasowaną i rozwijającą się w podobnym tempie. Tak mi się wydaje.

Trochę to pasuje. U mnie ze 4 lat było w miarę poprawnie. Wiadomo - najpierw trochę starań o dziecko. Nerwowo bywało. Potem opieka nad niemowlakiem - tu też rózowo nie było. Ale w miarę ok. Angażował się przy opiece. Zakochany w córce jak diabli. Planowaliśmy nawet drugie, zaszłam w drugą ciążę, ale w 10 tygodniu doszło do poronienia. I jakoś to oddalenie postępowało. Po trochu, po trochu aż staliśmy się sobie obcy. Nie wiem. Może nie każdy nadaje się na związek?
Myslę, że możecie mieć rację. Uciąć kontakt. W końcu sam odpuści. Sama sobie chyba wmawiam, że mi jest do gadki potrzebny. Żal mi chyba tych dobrych momentów i upiększam tylko jego osobę. Gdyby był fair, sam by ograniczył kontakty, żeby z żoną się dogadywać.

27

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Ela210 napisał/a:

Czy to nie kolejny wątek Softheart?

Nie. Mój.


Co do zachowania zdradzonych, to jest na tym forum topik, bardzo obszerny zresztą o tym co się wtedy czuje. Czytam od godziny i zaczynam pojmować:

https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=13339

To jest taki koktajl uczuć, że nie sposób to ogarnąć. Chyba dam sobie spokój z nim. Jakby mu zależało na tej żonie to chciałby, żeby miała spokój i nie denerwowałby jej swoim zachowaniem, tylko starał się załagodzić.

28

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Bazooka napisał/a:

Do mnie się już nie przystawia. Przychodzi albo czasem zadzwoni i rozmawiamy. To wszystko. O zwyklych rzeczach. O dzieciach, o zdeformowanej szkole, o problemach takich codziennych, no nic co by choć na siłę dało zakwalifikować do czynności zabronionych. Naprawdę lubię jego towarzystwo. Raz na jakiś czas wypijemy kawę w miejscu publicznym. W okolicznościach kompletnie nierandkowych.

Nie rozumiem, czego nie rozumiesz w zaistniałej sytuacji ? Przecież fundujesz tej kobiecie emocjonalny koszmar podtrzymując jakikolwiek kontakt z jej mężem. Takie picie kawy to moim zdaniem sadyzm wobec tej kobiety. Jesteś sadystką ?

29

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
bleach napisał/a:
Bazooka napisał/a:

Do mnie się już nie przystawia. Przychodzi albo czasem zadzwoni i rozmawiamy. To wszystko. O zwyklych rzeczach. O dzieciach, o zdeformowanej szkole, o problemach takich codziennych, no nic co by choć na siłę dało zakwalifikować do czynności zabronionych. Naprawdę lubię jego towarzystwo. Raz na jakiś czas wypijemy kawę w miejscu publicznym. W okolicznościach kompletnie nierandkowych.

Nie rozumiem, czego nie rozumiesz w zaistniałej sytuacji ? Przecież fundujesz tej kobiecie emocjonalny koszmar podtrzymując jakikolwiek kontakt z jej mężem. Takie picie kawy to moim zdaniem sadyzm wobec tej kobiety. Jesteś sadystką ?

Może doczytaj do końca zamiast się rzucać. Nie idziemy do kawiarni na randkę tylko pijemy kawę w papierowym kubku w pracy. Pracy nie zmienię.
Czemu on nie zmieni?
Funduje tej żonie emocjonalny koszmar, pracując w tej samej firmie co ja.
Takie pracowanie to sadyzm. Może on jest sadystą?

30

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Bazooka napisał/a:
bleach napisał/a:
Bazooka napisał/a:

Do mnie się już nie przystawia. Przychodzi albo czasem zadzwoni i rozmawiamy. To wszystko. O zwyklych rzeczach. O dzieciach, o zdeformowanej szkole, o problemach takich codziennych, no nic co by choć na siłę dało zakwalifikować do czynności zabronionych. Naprawdę lubię jego towarzystwo. Raz na jakiś czas wypijemy kawę w miejscu publicznym. W okolicznościach kompletnie nierandkowych.

Nie rozumiem, czego nie rozumiesz w zaistniałej sytuacji ? Przecież fundujesz tej kobiecie emocjonalny koszmar podtrzymując jakikolwiek kontakt z jej mężem. Takie picie kawy to moim zdaniem sadyzm wobec tej kobiety. Jesteś sadystką ?

Może doczytaj do końca zamiast się rzucać. Nie idziemy do kawiarni na randkę tylko pijemy kawę w papierowym kubku w pracy. Pracy nie zmienię.
Czemu on nie zmieni?
Funduje tej żonie emocjonalny koszmar, pracując w tej samej firmie co ja.
Takie pracowanie to sadyzm. Może on jest sadystą?

Odpowiem w twoim (celowo z małej) stylu. Myślałem że "miejsce publiczne" to właśnie kawiarnia więc nie rób k... z logiki.

31

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
bleach napisał/a:
Bazooka napisał/a:
bleach napisał/a:

Nie rozumiem, czego nie rozumiesz w zaistniałej sytuacji ? Przecież fundujesz tej kobiecie emocjonalny koszmar podtrzymując jakikolwiek kontakt z jej mężem. Takie picie kawy to moim zdaniem sadyzm wobec tej kobiety. Jesteś sadystką ?

Może doczytaj do końca zamiast się rzucać. Nie idziemy do kawiarni na randkę tylko pijemy kawę w papierowym kubku w pracy. Pracy nie zmienię.
Czemu on nie zmieni?
Funduje tej żonie emocjonalny koszmar, pracując w tej samej firmie co ja.
Takie pracowanie to sadyzm. Może on jest sadystą?

Odpowiem w twoim (celowo z małej) stylu. Myślałem że "miejsce publiczne" to właśnie kawiarnia więc nie rób k... z logiki.

Coś nie kumasz ale ok. Widać nie mam po co ci tlumaczyć. A praca to miejsce prywatne? Biuro? Pomieszczenie socjalne gdzie się przewijają tabuny ludzi? Vo dla mnie to miejsce publiczne. Nie wylewaj swoich życiowych frustracji na obcych ludzi, ok? Nie zmieni to twojego życia na lepsze. Nie idziemy do kawiarni, restauracji, bo to miejsce byłoby raczej "randkowe", prawda? Przyjdzie, siądzie na d... przy wypisaniu dokumentacji, pije kawę i pociska pierdoły to ze mną, to z drugą dziewczyną. Romantyczne, że hej. To nie jest moja firma, nie mogę wypraszać nikogo z nikąd. Czego jeszcze nie rozumiesz?

32

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Postaw się jednak w sytuacji zdradzonej żony. Jej mąż z byłą kochanką chodzą sobie na kawę i ucinają pogawędki przez telefon. To jest plucie jej w twarz, poniżanie i rodzaj przemocy z waszej strony.

Dodatkowo jeszcze udajesz, że nie rozumiesz co w tym złego. Podejrzewam, że były kochanek pistoletem cię nie zmusza do pójścia na kawę więc jest to twoja wola. Wolna wolna. Nie jesteś bezwolna, możesz odmówić.

Dziwne jest to, że trzeba ci pisać takie rzeczy.

Ale ja dobrze wiem o co chodzi. Dobrze wiesz, że nie powinnaś utrzymywać kontaktów z ex kochankiem i nie wydurniaj się pisząc że to nic złego.

NIe chcesz całkowicie zamykać tej furtki. Wiem, bo mam tak samo z moją byłą kochanką. Już jestem po romansie, już nawet nie chce z nią być a jednak nie umiem powiedzieć - "nie chce z Tobą utrzymywać żadnych kontaktów. Uszanuj to. Dowidzenia".

33 Ostatnio edytowany przez bleach (2019-12-05 01:26:17)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Bazooka napisał/a:
bleach napisał/a:
Bazooka napisał/a:

Może doczytaj do końca zamiast się rzucać. Nie idziemy do kawiarni na randkę tylko pijemy kawę w papierowym kubku w pracy. Pracy nie zmienię.
Czemu on nie zmieni?
Funduje tej żonie emocjonalny koszmar, pracując w tej samej firmie co ja.
Takie pracowanie to sadyzm. Może on jest sadystą?

Odpowiem w twoim (celowo z małej) stylu. Myślałem że "miejsce publiczne" to właśnie kawiarnia więc nie rób k... z logiki.

Coś nie kumasz ale ok. Widać nie mam po co ci tlumaczyć. A praca to miejsce prywatne? Biuro? Pomieszczenie socjalne gdzie się przewijają tabuny ludzi? Vo dla mnie to miejsce publiczne. Nie wylewaj swoich życiowych frustracji na obcych ludzi, ok? Nie zmieni to twojego życia na lepsze. Nie idziemy do kawiarni, restauracji, bo to miejsce byłoby raczej "randkowe", prawda? Przyjdzie, siądzie na d... przy wypisaniu dokumentacji, pije kawę i pociska pierdoły to ze mną, to z drugą dziewczyną. Romantyczne, że hej. To nie jest moja firma, nie mogę wypraszać nikogo z nikąd. Czego jeszcze nie rozumiesz?

Rozumiem wszystko ale w myślach czytać nie umiem. Próbujesz mnie nieudolnie punktować choć z kontekstu nie wynika jakie miejsce miałaś na myśli. Flirtować i załatwiać sprawy służbowe można zarówno w kawiarni jak i w pracy a sama praca też niekoniecznie jest miejscem publicznym i szeroko dostępnym.

34

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Ja ciagle nie rozumiem jednego.
Jak kobieta, ktora sama byla zdradzona przez męża nie ma w sobie za grosz empatii względem kobiety, której męża sobie wzięła do łóżka.

To przeciez przez sam fakt tego, ze mozna sie lepiej wczuc w sytuacje zony, bo sie bylo na jej miejscu, powinno sie dac sobie spokoj.

35 Ostatnio edytowany przez Witek7 (2019-12-05 08:31:28)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Jest takie powiedzenie w pewnym kraju: Nie twoje, nie ruszaj

Gdyby ludzie tę zasadę stosowali, jakże łatwiej żyłoby się nam.

36 Ostatnio edytowany przez Bazooka (2019-12-05 08:50:11)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Ok. Pewnie macie rację. Pisałam mu, żeby nie dzwonił więcej. Choć śmiechu warte 5 telefonów miesięcznie po 3 min każdy to naprawdę ręce opadają...
Bleach tak, filtruję w towarzystwie jeszcze co najmniej 1 osoby, wysłuchując np jakie mieli z żoną fajne wakacje. Normalnie szał. I co dziecko dostało z klasówki z matmy, łał. Ok nie będzie dzwonić. Na wstępowanie ws służbowych wpływu nie mam.


Interesuje mnie jedno  jak Wy - zdradzani dajecie radę mieszkać pod jednym dachem ze zdrajcami? Sypiać z nimi, tulić toto do siebie...? Czemu ich nie wywalicie ze swojego życia, no i czy macie pewność, że ta osoba, która samą swoją obecnością pluje wam w twarz ( nie kochanka i kochanek) nie załatwi was po raz kolejny?
Jestem umówiona z żoną na rozmowę. On nie wie, prosił ze strachem w oczach, żebym się z nią nie spotykała. Ciekawe czemu? Nie wiem czego ode mnie chce ta kobieta, zobaczę.

Drodzy zdradzeni - po co Wam kłamca i oszust jako partner życiowy? Czy nie lepsze byłoby przepędzenie go na 4 wiatry zamiast drżenie o to.co robi bo sie 15 min do.domu spóźnia, no i czy delegacja to delegacja czy on/ona znowu coś, z kimś...? Nie trafia do mnie tekst - nie twoje, nie rusz - w tym kontekście. Człowiek to nie rower, a do zdrady nikt  zdrajcy nie zmusił.

Po co Wam ktoś taki w domu? Sami się poniżacie i oskarżacie wszystkich dookoła. I jeszcze jedno - czeka mnie delegacja na wschód Europy na początku przyszłego roku. On też jedzie. I co? Znowu ja mam rezygnować, choć to duża szansa dla mnie i z naszej firmy rzadko kobietę gdzieś wysyłają, bo będę pluć (ja, bo przecież nie wiarołomny) źonie w twarz. Tak? Chore to myślenie. Może harakiri popełnić, bo mieszkam na tej samej planecie co oni.
Nie chcę tykać tego człowieka. Chcę normalnie żyć i nie musieć zastanawiać się nad każdą normalną rzeczą w życiu, bo może urażę ta kobietę. To mąż ma o niej mysleć, nie ja.

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Bazooka napisał/a:

Interesuje mnie jedno  jak Wy - zdradzani dajecie radę mieszkać pod jednym dachem ze zdrajcami? Sypiać z nimi, tulić toto do siebie...? Czemu ich nie wywalicie ze swojego życia, no i czy macie pewność, że ta osoba, która samą swoją obecnością pluje wam w twarz ( nie kochanka i kochanek) nie załatwi was po raz kolejny?
Jestem umówiona z żoną na rozmowę. On nie wie, prosił ze strachem w oczach, żebym się z nią nie spotykała. Ciekawe czemu? Nie wiem czego ode mnie chce ta kobieta, zobaczę.

Drodzy zdradzeni - po co Wam kłamca i oszust jako partner życiowy? Czy nie lepsze byłoby przepędzenie go na 4 wiatry zamiast drżenie o to.co robi bo sie 15 min do.domu spóźnia, no i czy delegacja to delegacja czy on/ona znowu coś, z kimś...? Nie trafia do mnie tekst - nie twoje, nie rusz - w tym kontekście. Człowiek to nie rower, a do zdrady nikt  zdrajcy nie zmusił.

Po co Wam ktoś taki w domu? Sami się poniżacie i oskarżacie wszystkich dookoła. I jeszcze jedno - czeka mnie delegacja na wschód Europy na początku przyszłego roku. On też jedzie. I co? Znowu ja mam rezygnować, choć to duża szansa dla mnie i z naszej firmy rzadko kobietę gdzieś wysyłają, bo będę pluć (ja, bo przecież nie wiarołomny) źonie w twarz. Tak? Chore to myślenie. Może harakiri popełnić, bo mieszkam na tej samej planecie co oni.
Nie chcę tykać tego człowieka. Chcę normalnie żyć i nie musieć zastanawiać się nad każdą normalną rzeczą w życiu, bo może urażę ta kobietę. To mąż ma o niej mysleć, nie ja.

Rzadko kiedy, czytając posty na tym forum, odczuwam obrzydzenie. Brawo Autorko, udało Ci się wink
Nie masz za krzty empatii, jesteś człowiekiem pozbawionym uczuć, współodczuwania, jesteś egoistką bez zasad moralnych. Takie mam o Tobie zdanie, czytając m.in. tę wypowiedź.
Jak można pluć w twarz kobietom, które doświadczyły zdrady? Jak można się z nich wyśmiewać, tak jak robisz to Ty.
Ty też jesteś kłamca i oszust życiowy, nie potrafisz chyba prowadzić normalnego życia.
Daj spokój tej kobiecie, nie idź na to spotkanie.

38

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

"Bazooka  : Interesuje mnie jedno  jak Wy - zdradzani dajecie radę mieszkać pod jednym dachem ze zdrajcami? Sypiać z nimi, tulić toto do siebie...? Czemu ich nie wywalicie ze swojego życia, no i czy macie pewność, że ta osoba, która samą swoją obecnością pluje wam w twarz ( nie kochanka i kochanek) nie załatwi was po raz kolejny?"
 
Ja mojego zdrajcę w obliczu uzyskania wiedzy o romansie (oczywiście nie od niego)wyprosiłam z domu, prawie dwa lata mieszkamy osobno a mimo to doskonale rozumiem zdradzonych mieszkających pod jednym dachem itd.........nie rozumiem Ciebie i innych kochanek że sypiają z facetem, który sypia z inną kobietą (swoją żoną) lub tuląc toto wierzą że tak nie jest i wierzą że ich nie załatwi kiedyś podobnie

39

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Ranna_Panna napisał/a:

"Bazooka  : Interesuje mnie jedno  jak Wy - zdradzani dajecie radę mieszkać pod jednym dachem ze zdrajcami? Sypiać z nimi, tulić toto do siebie...? Czemu ich nie wywalicie ze swojego życia, no i czy macie pewność, że ta osoba, która samą swoją obecnością pluje wam w twarz ( nie kochanka i kochanek) nie załatwi was po raz kolejny?"
 
Ja mojego zdrajcę w obliczu uzyskania wiedzy o romansie (oczywiście nie od niego)wyprosiłam z domu, prawie dwa lata mieszkamy osobno a mimo to doskonale rozumiem zdradzonych mieszkających pod jednym dachem itd.........nie rozumiem Ciebie i innych kochanek że sypiają z facetem, który sypia z inną kobietą (swoją żoną) lub tuląc toto wierzą że tak nie jest i wierzą że ich nie załatwi kiedyś podobnie

Nie sypiam już z nim. Od ponad 6 mcy. Nie wierzylam że mnie załatwi bądź nie - bo nie planowałam z nim niczego.
Ależ, przecież oni "nie sypiają z żonami, nie rozmawiają i w ogóle nie patrzą w ich stronę" smile wierz mi, jest taki etap w romansie że się ślepo wierzy w nieszczęście czyjegoś męża. Potem to mija na szczęście.

40 Ostatnio edytowany przez Bazooka (2019-12-05 09:52:14)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Bazooka napisał/a:

Interesuje mnie jedno  jak Wy - zdradzani dajecie radę mieszkać pod jednym dachem ze zdrajcami? Sypiać z nimi, tulić toto do siebie...? Czemu ich nie wywalicie ze swojego życia, no i czy macie pewność, że ta osoba, która samą swoją obecnością pluje wam w twarz ( nie kochanka i kochanek) nie załatwi was po raz kolejny?
Jestem umówiona z żoną na rozmowę. On nie wie, prosił ze strachem w oczach, żebym się z nią nie spotykała. Ciekawe czemu? Nie wiem czego ode mnie chce ta kobieta, zobaczę.

Drodzy zdradzeni - po co Wam kłamca i oszust jako partner życiowy? Czy nie lepsze byłoby przepędzenie go na 4 wiatry zamiast drżenie o to.co robi bo sie 15 min do.domu spóźnia, no i czy delegacja to delegacja czy on/ona znowu coś, z kimś...? Nie trafia do mnie tekst - nie twoje, nie rusz - w tym kontekście. Człowiek to nie rower, a do zdrady nikt  zdrajcy nie zmusił.

Po co Wam ktoś taki w domu? Sami się poniżacie i oskarżacie wszystkich dookoła. I jeszcze jedno - czeka mnie delegacja na wschód Europy na początku przyszłego roku. On też jedzie. I co? Znowu ja mam rezygnować, choć to duża szansa dla mnie i z naszej firmy rzadko kobietę gdzieś wysyłają, bo będę pluć (ja, bo przecież nie wiarołomny) źonie w twarz. Tak? Chore to myślenie. Może harakiri popełnić, bo mieszkam na tej samej planecie co oni.
Nie chcę tykać tego człowieka. Chcę normalnie żyć i nie musieć zastanawiać się nad każdą normalną rzeczą w życiu, bo może urażę ta kobietę. To mąż ma o niej mysleć, nie ja.

Rzadko kiedy, czytając posty na tym forum, odczuwam obrzydzenie. Brawo Autorko, udało Ci się wink
Nie masz za krzty empatii, jesteś człowiekiem pozbawionym uczuć, współodczuwania, jesteś egoistką bez zasad moralnych. Takie mam o Tobie zdanie, czytając m.in. tę wypowiedź.
Jak można pluć w twarz kobietom, które doświadczyły zdrady? Jak można się z nich wyśmiewać, tak jak robisz to Ty.
Ty też jesteś kłamca i oszust życiowy, nie potrafisz chyba prowadzić normalnego życia.
Daj spokój tej kobiecie, nie idź na to spotkanie.


Ona sama chce się spotkać. Porozmawiać. Wczoraj napisałam mi smsa. Oddzwonilam bo prosiła (pewnie jakbym nie oddzwoniła, to byscie mi powiedzieli, ze jej naplulam?)
Nie wiem o czym chce rozmawiać. Nie sądzicie jednak że powinna rozmawiać tylko z mężem? Zdradzebi robią ze zdradzających jakieś nieporadne baranki, które zły pan bądź zła pani uprowadziła.
Podkreślam - ona chce sie spotkać. Jaki mam powód by jej tego spotkania odmówić?

Nie wyśmiewam się ze zdradzonych, skąd to przypuszczenie?
Naprawdę nie dostrzegasz chęci i woli zdradzanego by zdradzić? Naprawdę uważasz że są zmuszani by powiedzieć żonie/meżowi, że jadą w delegację, a zamiast tego udają się na spotkanie z kimś innym?
Rower można ukraść. Z człowiekiem to niemożliwe, skoro sam dobrowolnie zrobił to, co zrobił.
Przypuszczam, że Hrefi sam podjął decyzję 9 zdradzeniu żony, sam ustalał spotkania i sam się na nie udawał. Nie przypuszczam by kochanka wpadała do jego domu z brygadą antyterrorystyczną i wyszarpywała go, wrzeszczącego przez okno.

Dlaczego uprzedmiotawiacie drugiego, dorosłego człowieka? Dlaczego uważacie, że inny drugi czlowiek go "kradnie"? Tylko rzecz można ukraść.
Nie pijam z nim tej kawy notorycznie, to okazjonalne sytuacje, w  trakcie trwania pracy. Sam wchodzi do naszego biura z kubkami kawy dla mnie i drugiej dziewczyny.
Czego nie można pojąć w tej sytuacji?
Co mi radzicie? Zachowujecie się jakbym odpiwiadała za wszystkie bzdurne sytuacje.

41

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Bazooka, nie pisz, proszę, postu pod postem. Jeśli chcesz coś dopisać do swojej wypowiedzi, używaj opcji ''edytuj''.
https://images89.fotosik.pl/289/07c8c673fdaf95admed.jpg

42

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Cyngli napisał/a:

Bazooka, nie pisz, proszę, postu pod postem. Jeśli chcesz coś dopisać do swojej wypowiedzi, używaj opcji ''edytuj''.
https://images89.fotosik.pl/289/07c8c673fdaf95admed.jpg

Ok przepraszam. Już lecę czytać regulamin.

43

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

W sumie może dobrze, że to spotkanie będzie, bo może uda ci się uświadomić ją, że z twojej strony nie ma nic do jej męża, że to w sumie on przyłazi do ciebie do roboty. Może dzięki temu jego żona  przestanie czuć, że jesteś jakimkolwiek zagrożeniem dla ich "związku". A może on nie przyłazi już tak naprawdę nie do ciebie, tylko do twojej koleżanki big_smile ? Dla mnie to wszystko to jakieś paradokumentalne seriale tylko na żywo.

44

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Wprawdzie z tego, co widzę, Autorka się już tutaj więcej nie odezwie, ale może chociaż przeczyta..
Zatem zadam Ci Autorko pytanie, do przemyślenia: "Czy mimo wszystko, kiedy Ty SAMA wiesz, że ktoś jest żonaty i chce, wręcz aktywnie dąży do romansu z Tobą, to czy jestes gotowa wejść z kimś wtedy
w romans? Czy nie przeszkadza Ci samo to, że ktoś jest zajęty? Przecież Ty sama się na takie układ godzisz, przekładając własną przyjemność nad czyjąś krzywdę!Prosta zasada, która może tak dużo zmienić.
Warto ją zresztą stosować na codzień.

45

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Bazooka napisał/a:

Dlaczego uprzedmiotawiacie drugiego, dorosłego człowieka? Dlaczego uważacie, że inny drugi czlowiek go "kradnie"? Tylko rzecz można ukraść.

wiesz, na to pytanie jest wiele odpowiedzi

zapewne jedną z nich, bo tak wygodniej wink jak jest spokój to jest, po co to zmieniać wink i leci życie sobie na grach pomiędzy osobami, takie dotykanie inaczej wink

46 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-05 13:15:47)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Wszystkie odpowiedzi są w wątku Softheart.
To szukanie zemsty na kochanku rękami jego żony zaczyna zakrawać na obsesję.
Możesz założyć jeszcze 10 wątków na ten temat a odpowiedzi inne nie będą
Nie Twoja sprawa co u kogo w domu.
Nie masz obowiązku spotykać się z jego żoną. Chyba tego chcesz.

47

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Tylko czemu ta żona atakuje kochankę męża. Nie powinna wczuć się w jej sytuację . Przecież sama była w podobnym układzie nim została  żoną a teraz wielkie oburzenie .Mąż zdradził raz , zdradził drugi ale przecież co on może na to poradzić. Biedny misio

48

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
zojaanna napisał/a:

Tylko czemu ta żona atakuje kochankę męża. Nie powinna wczuć się w jej sytuację . Przecież sama była w podobnym układzie nim została  żoną a teraz wielkie oburzenie .Mąż zdradził raz , zdradził drugi ale przecież co on może na to poradzić. Biedny misio

Odwrotnie smile
To Autorka najpierw była zdradzaną żoną, a teraz jako kochanka nie umie wczuć się w jej sytuację smile

49 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-05 15:27:25)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
zojaanna napisał/a:

Tylko czemu ta żona atakuje kochankę męża. Nie powinna wczuć się w jej sytuację . Przecież sama była w podobnym układzie nim została  żoną a teraz wielkie oburzenie .Mąż zdradził raz , zdradził drugi ale przecież co on może na to poradzić. Biedny misio

A kto to wie?
Ja osobiście na miejscu bazooka gdybym czuła się nagabywana przez żonę w pierwszej kolejności poprosiłabym kochanka o załatwienie tematu, jeśli by to nic nie dało poszła do kancelarii prawnej po pismo z odpowiednimi paragrafami i wysłanie go do żony z pieczątką tej kancelarii
A na pewno nie zastanawiałaby
m się nad tym, co ta żona robi w 4 kątach z mężem i nie spotykalabym się.
Tak samo jak dla swojego świętego spokoju po prosiłabym kochanka o darowanie sobie kontaktu, skoro zerwaliśmy.
Widocznie tak naprawdę Bazooka chce się nap...ć z żoną kochanka bo ma w tym jakąś krzywą przyjemność..

50

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Ja bym zerwała całkowicie kontakt z kochankiem, poinformowała o tym żonę, a gdyby mimo to nie dała mi spokoju, zgłosiłabym to odpowiednim organom, bo jest na to paragraf.

51

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Sprawa jest prosta. Autorka tak naprawdę nie chce zerwać kontaktów z kochankiem bo jeszcze jakiś ślad uczuć z tej relacji został. Stosuje wyparcie tej myśli ale może retrospekcja forumowa pomoże.

Dlatego pije z nim kawę, dzwonią do siebie i ogólnie się z nim spotyka. Czyli takie - ogólnie nie chcę ale trochę chcę ale jednak nie chcę ale tak nie, że całkowicie nie chcę.

52 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-05 23:54:36)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Hrefi napisał/a:

Sprawa jest prosta. Autorka tak naprawdę nie chce zerwać kontaktów z kochankiem bo jeszcze jakiś ślad uczuć z tej relacji został. Stosuje wyparcie tej myśli ale może retrospekcja forumowa pomoże.

Dlatego pije z nim kawę, dzwonią do siebie i ogólnie się z nim spotyka. Czyli takie - ogólnie nie chcę ale trochę chcę ale jednak nie chcę ale tak nie, że całkowicie nie chcę.

Tak właśnie może być z bardzo dużym prawdopodobieństwem u Soft Heart/Bazooki.
Nie chęć do zajęcia się swoim życiem i polubieniem siebie jest też u Autorki duża dlatego zajmuje się nie swoimi problemami,ex kochanka i jego zony po to żeby nie widzieć siebie lub widzieć inaczej  tęsknoty za odlotami są ogromnie absorbujące.
Użalanie się i poczucie krzywdy urazy walka i rywalizacja skutecznie potrafią oderwać człeka od siebie od zajmowania się sobą z pożytkiem.Najtrudniej przebrnąć przez to i dotrzeć głębiej to co po wierzchu momentami bardzo rozprasza.

53 Ostatnio edytowany przez zojaanna (2019-12-05 16:01:17)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Lady Loka napisał/a:
zojaanna napisał/a:

Tylko czemu ta żona atakuje kochankę męża. Nie powinna wczuć się w jej sytuację . Przecież sama była w podobnym układzie nim została  żoną a teraz wielkie oburzenie .Mąż zdradził raz , zdradził drugi ale przecież co on może na to poradzić. Biedny misio

Odwrotnie smile
To Autorka najpierw była zdradzaną żoną, a teraz jako kochanka nie umie wczuć się w jej sytuację smile

Bazooka napisała
''...Btw - tamta żona też miała z nim romans zanim wzięli ślub...''

54

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
zojaanna napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
zojaanna napisał/a:

Tylko czemu ta żona atakuje kochankę męża. Nie powinna wczuć się w jej sytuację . Przecież sama była w podobnym układzie nim została  żoną a teraz wielkie oburzenie .Mąż zdradził raz , zdradził drugi ale przecież co on może na to poradzić. Biedny misio

Odwrotnie smile
To Autorka najpierw była zdradzaną żoną, a teraz jako kochanka nie umie wczuć się w jej sytuację smile

Bazooka napisała
''...Btw - tamta żona też miała z nim romans zanim wzięli ślub...''

Fajny facet , nie ma co big_smile wszyscy siebie warci.

55

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
paslawek napisał/a:

Tak właśnie może być z bardzo dużym prawdopodobieństwem u Soft Heart/Bazooki.
Nie chęć do zajścia się swoim życiem i polubieniem siebie jest też u Autorki duża dlatego zajmuje się nie swoimi problemami,ex kochanka i jego zony po to żeby nie widzieć siebie lub widzieć inaczej  tęsknoty za odlotami są ogromnie absorbujące.
Użalanie się i poczucie krzywdy urazy walka i rywalizacja skutecznie potrafią oderwać człeka od siebie od zajmowania się sobą z pożytkiem.Najtrudniej przebrnąć przez to i dotrzeć głębiej to co po wierzchu momentami bardzo rozprasza.

Amen.

Najtrudniej jest zacząć żyć własnym życiem a nie życiem kochanki/ka.

56

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Hrefi napisał/a:
paslawek napisał/a:

Tak właśnie może być z bardzo dużym prawdopodobieństwem u Soft Heart/Bazooki.
Nie chęć do zajścia się swoim życiem i polubieniem siebie jest też u Autorki duża dlatego zajmuje się nie swoimi problemami,ex kochanka i jego zony po to żeby nie widzieć siebie lub widzieć inaczej  tęsknoty za odlotami są ogromnie absorbujące.
Użalanie się i poczucie krzywdy urazy walka i rywalizacja skutecznie potrafią oderwać człeka od siebie od zajmowania się sobą z pożytkiem.Najtrudniej przebrnąć przez to i dotrzeć głębiej to co po wierzchu momentami bardzo rozprasza.

Amen.

Najtrudniej jest zacząć żyć własnym życiem a nie życiem kochanki/ka.



Najtrudniej to jest stracic akumulator bo tym jest kochanka dla Ciebie.Wazne by byla i niewazne w jakiej postaci bo to daje kopniaka do zycia ktore na codzien jest jak gruzowisko. Zgadzam sie z Toba w 100% bo tak to dziala.Lekko nie bedziesz mial.

57

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Witam wszystkich smile
Czytam i czytam i muszę się do czegoś przyznać. Po pierwsze większość ludzi zdaje sobie sprawę, że trójkąty przynoszą przeważnie tylko cierpienie, ból i złamaną psychikę. Autorce poradziłabym ostateczne odcięcie się od ex kochanka, stanowcze - nie życzę sobie rozmów, wizyt na kawę i masz to uszanować. Facet totalnie mnie odrzuca swoim postępowaniem, nie trawię typów, którzy wiszą na dwóch gałęziach i chyba nie muszę rozwijać dlaczego.
Ale.
Sama byłam kiedyś zdradzana. I choć widzę, że taka opinia to powód, do uznania mnie za osobę bez empatii, duszy i serca... Muszę się zgodzić z autorką w moim totalnym niezrozumieniu gnębienia kochanek przez zdradzane żony. Kiedy dowiedziałam się, że mój ex mnie zdradzał, oczywiście z sms-ów, nawet mi do głowy nie przyszło, żeby wykręcić numer, który miałam pod nosem. Jej numer. Poważnie. I to nie ze strachu. Miałam w głowie wielki śmietnik i pustkę na zmianę, ryczałam jak bóbr, złamało mnie wpół. Ale winiłam jego. Bo to on był mi bliski, on zasypiał ze mną i się budził, on mi obiecywał, on mnie okłamywał, on mnie zdradził. Wywaliłam go ze swojego życia momentalnie i bez odwrotu, chociaż dochodzenie do zdrowia i jako takiej równowagi emocjonalnej zajęło mi lata. Ale nigdy nie zniżyłabym się do jazgania na kobietę, z którą mnie zdradzał. Moim zdaniem to byłoby poniżające, czy nie wystarczyło, że on mnie poniżył? Czy tak oczywiste i godne pochwały byłoby, gdybym darła się na obcą osobę i poniżała się sama jeszcze bardziej? To naprawdę takie dziwne? Jak mijałam ją na ulicy to podnosiłam dumnie głowę i mijałam ją w milczeniu, czy byłabym normalniejsza waląc ją torebką po łbie? Przecież ten rozrywający ból zafundował mi on, mój ex, owszem, nie sam, ale ona nie była mi nic winna, nawet się nie znałyśmy, jedynie z widzenia.

Nie zrozumcie mnie źle, to nie znaczy, że uznałam ją za bidulkę, której nie zamierzam krzywdzić, wcale nie, miałam do niej ogrom negatywnych uczuć. Ale nie chciałam mieć też z nią nic wspólnego i wydawało mi się, że to jest właśnie zdrowsze podejście. Również nie mieści mi się w głowie przebywanie w okolicy człowieka, który mnie zdradził, o związku, dotyku czy nawet kontakcie on line nie mówiąc. Może jestem okrutna i zimna jak głaz, ale w moim odczuciu takich ludzi należy wyciąć z życia jak nowotwór. Moją przyjaciółkę zdradził mąż, małżeństwo z długim stażem i dziecko. Zrobiła dokładnie to samo, pomijając oczywiście widzenia z małym i alimenty. I młody jakoś nie zdziwaczał, nie dostał umysłowego skrzywienia, a ona ułożyła sobie życie i jest szczęśliwa. Również nie próbowała nigdy zemsty na kochance, uznała, że winny rozpadu rodziny był zdradzający ją mąż.

Pytam serio, całkiem serio i bez nawet odrobiny złośliwości. Czy nie rzucanie się na te kobiety jest takie dziwne?

58

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Elsa35 napisał/a:

Witam wszystkich smile
Czytam i czytam i muszę się do czegoś przyznać. Po pierwsze większość ludzi zdaje sobie sprawę, że trójkąty przynoszą przeważnie tylko cierpienie, ból i złamaną psychikę. Autorce poradziłabym ostateczne odcięcie się od ex kochanka, stanowcze - nie życzę sobie rozmów, wizyt na kawę i masz to uszanować. Facet totalnie mnie odrzuca swoim postępowaniem, nie trawię typów, którzy wiszą na dwóch gałęziach i chyba nie muszę rozwijać dlaczego.
Ale.
Sama byłam kiedyś zdradzana. I choć widzę, że taka opinia to powód, do uznania mnie za osobę bez empatii, duszy i serca... Muszę się zgodzić z autorką w moim totalnym niezrozumieniu gnębienia kochanek przez zdradzane żony. Kiedy dowiedziałam się, że mój ex mnie zdradzał, oczywiście z sms-ów, nawet mi do głowy nie przyszło, żeby wykręcić numer, który miałam pod nosem. Jej numer. Poważnie. I to nie ze strachu. Miałam w głowie wielki śmietnik i pustkę na zmianę, ryczałam jak bóbr, złamało mnie wpół. Ale winiłam jego. Bo to on był mi bliski, on zasypiał ze mną i się budził, on mi obiecywał, on mnie okłamywał, on mnie zdradził. Wywaliłam go ze swojego życia momentalnie i bez odwrotu, chociaż dochodzenie do zdrowia i jako takiej równowagi emocjonalnej zajęło mi lata. Ale nigdy nie zniżyłabym się do jazgania na kobietę, z którą mnie zdradzał. Moim zdaniem to byłoby poniżające, czy nie wystarczyło, że on mnie poniżył? Czy tak oczywiste i godne pochwały byłoby, gdybym darła się na obcą osobę i poniżała się sama jeszcze bardziej? To naprawdę takie dziwne? Jak mijałam ją na ulicy to podnosiłam dumnie głowę i mijałam ją w milczeniu, czy byłabym normalniejsza waląc ją torebką po łbie? Przecież ten rozrywający ból zafundował mi on, mój ex, owszem, nie sam, ale ona nie była mi nic winna, nawet się nie znałyśmy, jedynie z widzenia.

Nie zrozumcie mnie źle, to nie znaczy, że uznałam ją za bidulkę, której nie zamierzam krzywdzić, wcale nie, miałam do niej ogrom negatywnych uczuć. Ale nie chciałam mieć też z nią nic wspólnego i wydawało mi się, że to jest właśnie zdrowsze podejście. Również nie mieści mi się w głowie przebywanie w okolicy człowieka, który mnie zdradził, o związku, dotyku czy nawet kontakcie on line nie mówiąc. Może jestem okrutna i zimna jak głaz, ale w moim odczuciu takich ludzi należy wyciąć z życia jak nowotwór. Moją przyjaciółkę zdradził mąż, małżeństwo z długim stażem i dziecko. Zrobiła dokładnie to samo, pomijając oczywiście widzenia z małym i alimenty. I młody jakoś nie zdziwaczał, nie dostał umysłowego skrzywienia, a ona ułożyła sobie życie i jest szczęśliwa. Również nie próbowała nigdy zemsty na kochance, uznała, że winny rozpadu rodziny był zdradzający ją mąż.

Pytam serio, całkiem serio i bez nawet odrobiny złośliwości. Czy nie rzucanie się na te kobiety jest takie dziwne?



Bardzo madra i inteligentna wypowiedz.Mysle ,ze jestes dobrym przykladem dla ludzi ktorzy zostaja dla dzieci,kredytow,rodziny i takie tam bla bla bla ,ze zycie po rozwodzie tez moze byc szczesliwe i ze mozna tylko trzeba miec do tego odwage.

59

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Elsa35 Prezentujesz z pewnoscią zdrowe i twarde podejście smile Zarówno do samej zdrady, jak i do tego, jak należy postąpić ze sobą i swoim życiem po zdradzie. Mam tu na myśli oczywiście osobę zdradzaną. Nikt chyba nie powinien mieć wątpliwości, żę do rozpadu związków/małżeństw przyczynia się wyłącznie zdradzający, bo to ON/ONA był/była związany/a z osobą pokrzywdzoną i oszukaną. To NAM partner obiecywał wierność, uczicowść i miłość. To on miał byc przy nas, więć z punktu widzenia związku zawsze cios od partnera jest najbardziej bolesny i dotkliwy. Zastanawia mnie jedynie motywacja, jakimi kierują się kochankowie ŚWIADOMIE decydująć się na romans z kimś zajętym. Godzą się zbudować własne szczęście, kosztem cudzego nieszczęścia. Czy mają jakiekolwiek wątpliwości, dylematy przed tym decydująćym krokiem, jakim jest wejście z butami w czyjeś życie. Najgorsze jest chyba to, kiedy zdrada ma wymiar podwójny, choćby w przypadku zdrady partnera z kimś innym nam bliskim( ktoś z rodziny, przyjaciółka itp.).
Czasami niestety, jak w tym przypadku, dochodzi do takiej kumulacji negatywnych emocji, żę zdradzona żona/ lub kochanka podejmuje jakąś krucjatę przeciwko tej drugiej, co z góry jest skazane na porażkę, nie przynosząc jakichkolwiek pozytywnych skutków.

60 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-05 21:49:08)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Wszystko fajnie, tylko nie wiem czy zauważyłaś, ale to nie temat tej żony, więc co tu będziemy bezcelowo i bez sensu oceniać zachowanie kobiety co słowa tu nie napisała.
Większość znakomita zdradzonych kobiet da spokój kochance, więc nie jest to jakoś nadzwyczajne, ale jakiś procent zareaguje tak jak tamta Pani i  też nie będzie to jakoś wybitnie dziwne i zaskakujące

61 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-12-05 22:59:03)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
paslawek napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Sprawa jest prosta. Autorka tak naprawdę nie chce zerwać kontaktów z kochankiem bo jeszcze jakiś ślad uczuć z tej relacji został. Stosuje wyparcie tej myśli ale może retrospekcja forumowa pomoże.

Dlatego pije z nim kawę, dzwonią do siebie i ogólnie się z nim spotyka. Czyli takie - ogólnie nie chcę ale trochę chcę ale jednak nie chcę ale tak nie, że całkowicie nie chcę.

Tak właśnie może być z bardzo dużym prawdopodobieństwem u Soft Heart/Bazooki.
Nie chęć do zajścia się swoim życiem i polubieniem siebie jest też u Autorki duża dlatego zajmuje się nie swoimi problemami,ex kochanka i jego zony po to żeby nie widzieć siebie lub widzieć inaczej  tęsknoty za odlotami są ogromnie absorbujące.
Użalanie się i poczucie krzywdy urazy walka i rywalizacja skutecznie potrafią oderwać człeka od siebie od zajmowania się sobą z pożytkiem.Najtrudniej przebrnąć przez to i dotrzeć głębiej to co po wierzchu momentami bardzo rozprasza.

No nie wiem pasławku, czy kolejne wcielenia autorki zajmują się tak naprawdę problemami ex kochanka i jego żony. Chyba, że chodzi Tobie o tę g...burzę, którą ona tutaj robi wokół egzaltacji emocji tamtej kobiety, bo skupia się raczej wyłącznie na sobie. Bo wydaje mi się, że ona z racji swoich doświadczeń WOLI nie zagłębiać się w prawdziwy problem tamtej kobiety, nawet nie próbuje zrozumieć jej sytuacji i emocji, które tamtą kobietą miotają. W jej postrzeganiu i horyzontach nie mieszczą się uczucia innych osób, krzywda jakichś tam dzieci. Bo co by się wtedy stało z jej poczuciem wartości? Poszybowało jeszcze niżej.
Zresztą to, że nie znajduje w sobie miejsca, żeby choć przez chwilę zobaczyć perspektywę żony ex kochanka ogranicza ją jako człowieka. To, że ona widzi tylko swoją krzywdę, tylko swoje niedogodności w istocie jest postawą trudną do zmiany. I działa jak samonakręcająca się historia i samo-potwierdzająca się hipoteza. Bo im mniej jest w niej empatii i zrozumienia, tym mniej empatii i zrozumienia ona sama doświadcza. A im rzadziej tego doświadcza, tym bardziej myśli tylko o sobie. Utknęła w tym dziwnym kole, z którego nie ma wyjścia. W konsekwencji nigdy nie pozna czym jest życie w harmonii z innymi.
Zostaje jej tylko jakaś satysfakcja zatruta cierpieniem innych.

62

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Elsa35 napisał/a:

Pytam serio, całkiem serio i bez nawet odrobiny złośliwości. Czy nie rzucanie się na te kobiety jest takie dziwne?

Wszystko prawda i super. Podejście jest zdrowe, choć nie dla każdego pewnie wykonalne. Dużo zależy od stanu emocjonalnego żony, ale co najważniejsze - moim zdaniem także od samej kochanki i expartnera.
Są takie kochanki, które rozumieją co zrobiły i zachowują się, że tak powiem powściągliwie robiąc swoje, ale są niestety i takie które prowokują te załamane żony celowo. Jest tu jedna forumowiczka, której kochankowie świeżo po zdradzie okradli ją ze wszystkiego, podburzali jej dzieci i jeszcze przechadzali się za rączkę po imprezach z jej przyjaciółmi. Dziewczyna pobiła kochankę przy pierwszej okazji i trudno jej tutaj nie usprawiedliwić w pewnym sensie...
Mnie na przykład widmo kochanki dopadło tuż po porodzie. Trudno wtedy o zdrowe emocje. Nawet i bez kochanki bywa ciężko. Nie wydzwaniałam co prawda do niej ale mężowi przy każdej wizycie waliłam epitetami na jej temat aż uszy bolały.

bagienni_k napisał/a:

Zastanawia mnie jedynie motywacja, jakimi kierują się kochankowie ŚWIADOMIE decydująć się na romans z kimś zajętym. Godzą się zbudować własne szczęście, kosztem cudzego nieszczęścia. Czy mają jakiekolwiek wątpliwości, dylematy przed tym decydująćym krokiem, jakim jest wejście z butami w czyjeś życie.

Ta motywacja to prawdopodobnie egoizm. Egoista swoje potrzeby stawia na pierwszym miejscu i nie jest istotne cudze nieszczęście. To jest dla nich sprawa marginalna. Jedynymi wątpliwościami mojej baby było "ojej jesteście takim znanym małżeństwem w pracy, co ludzie powiedzą...".

63 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-12-05 23:49:54)

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
MagdaLena1111 napisał/a:
paslawek napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Sprawa jest prosta. Autorka tak naprawdę nie chce zerwać kontaktów z kochankiem bo jeszcze jakiś ślad uczuć z tej relacji został. Stosuje wyparcie tej myśli ale może retrospekcja forumowa pomoże.

Dlatego pije z nim kawę, dzwonią do siebie i ogólnie się z nim spotyka. Czyli takie - ogólnie nie chcę ale trochę chcę ale jednak nie chcę ale tak nie, że całkowicie nie chcę.

Tak właśnie może być z bardzo dużym prawdopodobieństwem u Soft Heart/Bazooki.
Nie chęć do zajścia się swoim życiem i polubieniem siebie jest też u Autorki duża dlatego zajmuje się nie swoimi problemami,ex kochanka i jego zony po to żeby nie widzieć siebie lub widzieć inaczej  tęsknoty za odlotami są ogromnie absorbujące.
Użalanie się i poczucie krzywdy urazy walka i rywalizacja skutecznie potrafią oderwać człeka od siebie od zajmowania się sobą z pożytkiem.Najtrudniej przebrnąć przez to i dotrzeć głębiej to co po wierzchu momentami bardzo rozprasza.

No nie wiem pasławku, czy kolejne wcielenia autorki zajmują się tak naprawdę problemami ex kochanka i jego żony. Chyba, że chodzi Tobie o tę g...burzę, którą ona tutaj robi wokół egzaltacji emocji tamtej kobiety, bo skupia się raczej wyłącznie na sobie. Bo wydaje mi się, że ona z racji swoich doświadczeń WOLI nie zagłębiać się w prawdziwy problem tamtej kobiety, nawet nie próbuje zrozumieć jej sytuacji i emocji, które tamtą kobietą miotają. W jej postrzeganiu i horyzontach nie mieszczą się uczucia innych osób, krzywda jakichś tam dzieci. Bo co by się wtedy stało z jej poczuciem wartości? Poszybowało jeszcze niżej.
Zresztą to, że nie znajduje w sobie miejsca, żeby choć przez chwilę zobaczyć perspektywę żony ex kochanka ogranicza ją jako człowieka. To, że ona widzi tylko swoją krzywdę, tylko swoje niedogodności w istocie jest postawą trudną do zmiany. I działa jak samonakręcająca się historia i samo-potwierdzająca się hipoteza. Bo im mniej jest w niej empatii i zrozumienia, tym mniej empatii i zrozumienia ona sama doświadcza. A im rzadziej tego doświadcza, tym bardziej myśli tylko o sobie. Utknęła w tym dziwnym kole, z którego nie ma wyjścia. W konsekwencji nigdy nie pozna czym jest życie w harmonii z innymi.
Zostaje jej tylko jakaś satysfakcja zatruta cierpieniem innych.

Właśnie o to chodzi takie zajmowanie się innymi jest skupianiem się na sobie, nie ma nic wspólnego z "pracą nad sobą" zajmowaniem się w zdrowy sposób swoim życiem .
Zajmowanie się niby ich problemami i niby zrozumienie ,oburzenie itp to skupianie się na tym żeby oni obydwoje tak "zrobili" żeby Autorka nic nie zrobiła  to typowe "bicie piany" roszczenia i wyznaczanie innym funkcji i ról planów oczywiście według swojego wyobrażenia- "kontrola rzeczywistości"tego co oni/inni powinni,muszą robić,myśleć ,czuć tak żeby Autorka był zadowolona i czuła się komfortowo bez żadnego wysiłku ze swojej strony żadnych ustępstw i rezygnacji na przykład z "obowiązkowych" a niemożliwych do spełnienia przez innych jej oczekiwań/żądań.Zawsze takie kontrolowanie innych to walka rozdarcie,i tak naprawdę oddawanie kontrolowaniu się przez żonę i ex kochanka chodzi o myślenie i uczucia utrata panowania nad sobą rozpaczliwe szukanie rozwiązania w innych do tego obcych niezbyt przychylnych i nie lubianych ludziach.
Rozstanie z kochankiem to tak naprawdę kolejne jego zaproszenie "na później" plus żale i męki rozczarowanie tym co było z nim, ale od nieco innej strony na jakimś niezbyt określonym poziomie od nowa , tylko te emocje żony teraz - nie przewidziane okoliczności nie tak miało być .
Pogmatwana sprawa i otwarta furtka na nie jasną przyszłość .To jeszcze nie koniec i bardzo powierzchowne uznanie własnej odpowiedzialności udziału w tym całym zamieszaniu.Aby do wiosny.

64

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Pikupik2019 napisał/a:
Elsa35 napisał/a:

Pytam serio, całkiem serio i bez nawet odrobiny złośliwości. Czy nie rzucanie się na te kobiety jest takie dziwne?

Wszystko prawda i super. Podejście jest zdrowe, choć nie dla każdego pewnie wykonalne. Dużo zależy od stanu emocjonalnego żony, ale co najważniejsze - moim zdaniem także od samej kochanki i expartnera.
Są takie kochanki, które rozumieją co zrobiły i zachowują się, że tak powiem powściągliwie robiąc swoje, ale są niestety i takie które prowokują te załamane żony celowo. Jest tu jedna forumowiczka, której kochankowie świeżo po zdradzie okradli ją ze wszystkiego, podburzali jej dzieci i jeszcze przechadzali się za rączkę po imprezach z jej przyjaciółmi. Dziewczyna pobiła kochankę przy pierwszej okazji i trudno jej tutaj nie usprawiedliwić w pewnym sensie...
Mnie na przykład widmo kochanki dopadło tuż po porodzie. Trudno wtedy o zdrowe emocje. Nawet i bez kochanki bywa ciężko. Nie wydzwaniałam co prawda do niej ale mężowi przy każdej wizycie waliłam epitetami na jej temat aż uszy bolały.

bagienni_k napisał/a:

Zastanawia mnie jedynie motywacja, jakimi kierują się kochankowie ŚWIADOMIE decydująć się na romans z kimś zajętym. Godzą się zbudować własne szczęście, kosztem cudzego nieszczęścia. Czy mają jakiekolwiek wątpliwości, dylematy przed tym decydująćym krokiem, jakim jest wejście z butami w czyjeś życie.

Ta motywacja to prawdopodobnie egoizm. Egoista swoje potrzeby stawia na pierwszym miejscu i nie jest istotne cudze nieszczęście. To jest dla nich sprawa marginalna. Jedynymi wątpliwościami mojej baby było "ojej jesteście takim znanym małżeństwem w pracy, co ludzie powiedzą...".

Pikupik2019, rzeczywiście, muszę Ci przyznać rację. Szczerze mówiąc nie brałam pod uwagę kwestii prowokowania ani tym bardziej podburzania dzieci. Chyba przez swoje przeżycia nie spojrzałam na sprawę obiektywnie wink U mnie nie było żadnego kontaktu w moją stronę od tej kobiety, tym bardziej podburzania mojego otoczenia. Wówczas musiałabym mieć nerwy z żelaza, żeby znieść to zachowując resztki godności. Gdy kilka razy natknęłyśmy się na siebie w miejscach publicznych wyglądała na przestraszoną i speszoną.

Wiem, że to co teraz napiszę jest pobożnym życzeniem i wielką naiwnością w obecnych czasach... Ale naprawdę, ile dram moglibyśmy uniknąć, gdyby ludzie mieli w sobie choć minimum uczciwości. Jestem w związku, nie jestem szczęśliwa, nie kocham partnera, jesteśmy jak współlokatorzy bez uczuć, mamy różne priorytety, nie dogadujemy się, w ekstremalnym przypadku - wciąż kłócimy i nie szanujemy. Czy naprawdę nie można usiąść na tyłku, porozmawiać, rozstać się i szukać szczęścia z kimś innym? Najbardziej obrzydza mnie to bagno kłamstwa, udawania, obrzydliwość sypiania z kilkoma osobami jednocześnie (ohyda), trzeba być naprawdę utalentowanym aktorem, albo człowiekiem bez uczuć, żeby udawać wielką miłość z jedną osobą, odwrócić się i robić to samo z drugą.

bagienni_k
Myślę, że to zależy od człowieka. Zapewne są szuje którym zależy tylko na zabawie, korzyści typu awans w pracy, nie ważne jak wielkim i czyim kosztem. Pewnie są i ludzie zakochani po tej drugiej stronie. Może bywają też słabi i zakompleksieni, którzy ślepo wierzą zdrajcy w jego zapewnienia, że od żony odejdzie,w  zasadzie to już żyją osobno ple ple. Szczerze mówiąc, ostrzej postrzegam zdradzających. Według mnie nie ma dla nich usprawiedliwienia. Zakochał się? Niech odejdzie i zacznie nowy związek. Zauroczył się a jest w związku? Niech sam oceni, czy potrafi zabić te emocje, a jeśli nie, jak w punkcie poprzednim. Oczywiście piszę o romansach, które trwają i są złożonym tworem imitującym drugie życie. Jednorazowy seks po alkoholu z obcą osobą w moim mniemaniu jest czymś zupełnie innym, choć nie twierdzę, że mniej bolesnym.

Nawiązując bezpośrednio do tematu, trudno się nie zgodzić z powyższymi opiniami, że autorka po prostu nie chce kończyć definitywnie znajomości z kochankiem. Podejrzewam, że skrycie, może nawet przed samą sobą, wierzy, że jeszcze coś z tego będzie, że żona się podda i pan po raz trzeci weźmie za żonę swoją kochankę. W tak oryginalnym przypadku to całkiem możliwe wink Nie mam pojęcia, jak można zaufać takiemu człowiekowi i podać mu się na tacy, skoro wiadomo oficjalnie, że to zdrajca, kłamca i nie po raz pierwszy krzywdzi najbliższe sobie osoby... Okropny typ.

65

Odp: Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.
Bazooka napisał/a:

... Dopiero od niedawna od kilku mcy potrafię przeżyć dzień bez szlochania...

zacytuję Ci stare przysłowie
KTO MIECIEM WOJUJE, OD MIECIA GINIE (czy jakoś tak big_smile)

Posty [ 1 do 65 z 173 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Romans z żonatym. Koniec. Teraz nękanie przez żonę.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024