Dziewczyny. Nie mam komu tego powiedzieć, a w głowie mam mętlik myśli.
Zdradził mnie chłopak, już 2 lata temu. Bardzo bolało. Zwłaszcza to, że zdradził mnie z młodszą dziewczyną i nigdy już go nie widziałam.
Żeby było śmiesznie z perspketywy czasu myślę, że to nie był prawdziwy związek. Nie byłam z nim emocjonalnie związana. Nie czułam się blisko niego. Nie mogłam dla niego rzucić całego mojego świata. Raczej to była relacja dziecka i rodzica. I wstyd się przyznać...w sumie to ja byłam dzieckiem.
Zdradził mnie. Odszedł. Nie zobaczyłam go nigdy więcej. A prosiłam, byłam na moich kolanach prosiłam go o przebaczenie!!! Naprawdę prosiłam go o to, żeby do mnie wrócił. Jak bardzo byłam uzależniona, inaczej tego nazwac nie mogę.
Teraz...teraz czuję, że miał cechy, które mogły mnie uwieść i spowodować, ze kolana się przy nim ugięły. Taki wiecie pewny siebie, oczytany, taki co to zna odpowiedź na wszystkie pytania, taki mądry, taki odwazny, elegancki, dobrze ubrany, przystojny. Ale z drugiej strony zero emocji, odcięty od siebie tak bardzo bardzo bardzo... no i zero empatii. Nie, no empatii to on miał nic. A co z tym idzie, zero zrozumienia? Naszych kobiecych emocji, Chęci bycia wysłuchaną, zauważoną itd. Też, z perpsketywy czasu myślę, że liczyły się dla niego tylko pieniądze, mieć i rozwijać się. Tak jakby wiecznie na treningu coachowania był.
Zobaczyłam go niedawno w mieście, w którym pracuję. Nic. W sesnie nic. sama się zaskoczyłam, próbowałam coś w sobie stworzyć, jakoś te emocje wykreować dla niego. Próbowałam znaleźć je , cokolwiek...I wiecie co?? NIC. Nawet złości? Po prostu jak bardzo może mi być obojętny.
A jednak. problem leży w innym miejscu. Teraz spotykam się z kimś absolutnie innym niż mój ex. Bardzo śmieszny, pewny siebie chłopak i naprawdę ma w sobie dużo cech takiego chłopaka, za któym straciłabym głowę ...4 lata temu Nie teraz, no bo trochę nieogarnięty ten chłopak jest. No przy tamtym to ten jest po prostu ot chłopakiem co własny biznes próbuje kręcić. Ale emocjonalnie jest tak blisko i ciągle mnie podrywa. To jest fajne dziewczyny wiecie takie uczucie, ze jest ciągle obok Ciebie i jest dżentelmenem. I ostatni raz, pierwszy raz w życiu miałam takie uczucie, że nie potrzebuję nikogo innego. W sumie wystarczy mi on, cały świat może się walić, bo mogę być z nim sam na sam i będę czuć wszystko : i zabawę, i radość i tęsknotę i smutek i śmiech. Wszystko. I boli mnie, ze porównuję go do poprzedniego. Czy też tak macie?