Nie tak happy start z happy endem. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nie tak happy start z happy endem.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 18 ]

Temat: Nie tak happy start z happy endem.

Cześć!

Piszę tutaj dzisiaj z dość konkretnym, dla wielu osób zapewne z wymarzonym tematem.

Z pewnością wielu/wiele z nas tutaj miało taką sytuację, że poznaliście kogoś (znaliście się niedługo), była między wami chemia, podobacie się sobie... ale wy/ta druga osoba nie chcecie z początku niczego poważnego. Mam na myśli związek, emocje, zaangażowanie się nawet w przyjaźń, która może do tego mitycznego ,,czegoś więcej" prowadzić.
Czy słyszeliście - a może sami jesteście bohaterami takich historii - gdzie takie początkowe sytuacje później, po lepszym zapoznaniu się i upływie czasu (ludzie się zmieniają, także ich perspektywa na wiele rzeczy) ta sytuacja się zmieniła? I wychodziła z tego przyjaźń/związek/miłość?

+ nie mówię o sytuacjach, gdzie znacie się latami czy bardzo dobrze. Chodzi mi tu o dość świeże (czyt. kilkutygodniowe, kilkumiesięczne znajomości).

Jeśli napisałam cokolwiek chaotycznie, to przepraszam - ostatnio mniej używam j. polskiego w piśmie smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Na samym poczatku relacji z moim mezem nie traktowalam tego powaznie. Nie traktowalam zadnej relacji romantycznej powaznie. Jednak to zmienilo sie bardzo szybko bo po nie dlugim czasie zwiazku bylismy zareczeni. Doslownie po jakis dwoch tygodniach.

3

Odp: Nie tak happy start z happy endem.
Winter.Kween napisał/a:

Na samym poczatku relacji z moim mezem nie traktowalam tego powaznie. Nie traktowalam zadnej relacji romantycznej powaznie. Jednak to zmienilo sie bardzo szybko bo po nie dlugim czasie zwiazku bylismy zareczeni. Doslownie po jakis dwoch tygodniach.

Dziękuję za wejście do tematu. Czy mogłabyś coś trochę więcej na ten temat powiedzieć? Jak wyglądał sam początek, jak się poznaliście, jak wyglądała rozmowa na ten temat?

4

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Przed wszystkimi, którzy ledwo mnie znając, usiłowali wymóc zobowiązanie budowania wspólnej przyszłości zwiewałam z szybkością światła. Desperatów unikałam i cała chemia znikała bez śladu.

5

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Ja powiem tak: jeżeli facet Ci mówi, że nic więcej z Tobą budować nie chce, to nic więcej z Tobą budować nie chce i nie ma co się tutaj specjalnie napinać i łudzić, że będzie inaczej.
Ja miałam tak, że za każdym razem jak dawałam szansę i myslałam, że coś się pojawi potem, to żałowałam, bo traciłam czas na coś, co mogłam uciąć po tygodniu spotykania się, a ja głupia liczyłam, że może jednak i traciłam pół roku, rok.

6

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Dla mnie naiwne i desperackie jest deklarowanie wielkich uczuć na początku znajomości. Zdecydowanie odstrasza mnie to i zniechęca.

7

Odp: Nie tak happy start z happy endem.
Piegowata'76 napisał/a:

Dla mnie naiwne i desperackie jest deklarowanie wielkich uczuć na początku znajomości. Zdecydowanie odstrasza mnie to i zniechęca.

Dla mnie właśnie też. Dlatego nie rozumiem osób, które już z początku
a) deklarują wielkie uczucie,
b) po jednym spotkaniu mówią, że nie szukają poważnego związku - ale po co tak w ogóle mówić? Przecież nie znamy drugiej/trzeciej/czwartej osoby, więc deklarowanie poważnego związku byłoby głupie.

Bardziej chodzi mi o sytuację, gdzie ktoś wypala taki tekst na samym początku znajomości (świeżutkim), a po dłuższym czasie znania się przychodzi zmiana.

8

Odp: Nie tak happy start z happy endem.
imrasil napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Dla mnie naiwne i desperackie jest deklarowanie wielkich uczuć na początku znajomości. Zdecydowanie odstrasza mnie to i zniechęca.

Dla mnie właśnie też. Dlatego nie rozumiem osób, które już z początku
a) deklarują wielkie uczucie,
b) po jednym spotkaniu mówią, że nie szukają poważnego związku - ale po co tak w ogóle mówić? Przecież nie znamy drugiej/trzeciej/czwartej osoby, więc deklarowanie poważnego związku byłoby głupie.

Bardziej chodzi mi o sytuację, gdzie ktoś wypala taki tekst na samym początku znajomości (świeżutkim), a po dłuższym czasie znania się przychodzi zmiana.

Ale to nie chodzi o deklarowanie na pierwszym spotkaniu wielkiego uczucia.
To zależy, z jakim celem się daną osobę poznaje. Jeżeli poznajecie sobie ludzi ot tak i budujecie z nimi przyjacielskie relacje to jasne, że takich rzeczy się nie mówi. Ale wtedy też nie ma co się łudzić, że nagle uderzy Was piorun i osoba wejdzie z Wami w związek.
Natomiast jeżeli szukacie człowieka do związku i umawiacie się na RANDKĘ to chyba warto sobie powiedzieć na początku czy szuka się seksu czy szuka się fwb czy szuka się związku, który potencjalnie może być wieloletni. Deklarowanie tego nie jest głupie, jest po prostu uniknięciem straty czasu. Jeżeli ja szukam związku i druga osoba też, to jeżeli pierwsze spotkanie będzie fajne, to się umówimy na drugie. Jeżeli ja szukam związku, a druga osoba szybkiego seksu, to od pierwszej randki wiemy, że nie jest nam po drodze.

Takie relacje z przyjaźni to wypalają, ale w momencie, kiedy to relacje z ludźmi, których znacie od lat, bo poznałyście ich w jakichś zupełnie neutralnych okolicznościach. A nie z takimi, z którymi się umawiacie na randkę np. z internetu i liczycie, że najpierw zbudujecie wielką przyjaźń. Tak to nie działa.

9

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Nie wiem, czy zostanę dobrze zrozumiana, ale "szukam człowieka do związku" kojarzy mi się obrzydliwie przedmiotowo - to jak wybieranie towaru w sklepie.
Owszem, zdarzało mi się poznawać mężczyzn przez internet, umawiać się na spotkania, ale zawsze robiłam to z myślą: pozyjemy, zobaczymy - i szlag mnie trafiał, gdy byłam albo natychmiast traktowana jak niemal kobieta w związku albo przeciwnie, odrzucana z miejsca.
Zdecydowanie wolę spotkać się ze dwa-trzy razy i dopiero wtedy decydować, czy brnę w to dalej. Niech się rozwija naturalnie bez sztucznego napędu.

10

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Piegowata, ale jeżeli poznajesz ludzi przez internet, to taki niestety jest schemat. Poza tym prawda jest taka, że po pierwszym spotkaniu jesteś w stanie stwierdzić, że dana osoba Ci zupełnie, zupełnie nie pasuje. To po co tutaj drugie spotkanie?

Jakby podszedł do Ciebie ktoś na ulicy i poprosił o numer telefonu albo zaprosił na kawę to też założyłabyś, że nie będziesz definiować, po co to zrobił? Chodzi o to, żeby się rozwijało naturalnie, ale żebyś miała określone, czego Ty tak naprawdę od życia szukasz. Bo możesz szukać sobie przyjaciela, a druga osoba będzie szukać kochanka i co, na 10tym spotkaniu okaże się, że tak się rozjeżdżacie, że oboje tak naprawdę traciliście czas.

Mnie się akurat podoba podejście, w którym już od samego początku robisz sobie w głowie założenie, że szukasz kogoś po to, żeby coś z nim zbudować. To nie jest przedmiotowe, wiadomo, że w każdej chwili można się wycofać, ale jest obrana pewna perspektywa.

11 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-11-19 12:53:43)

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Owszem, czasami od razu czuję, że mi ktoś nie odpowiada, ale były też sytuacje, gdy czułam potencjał, ale nie byłam pewna, chciałam zweryfikować pierwsze wrażenie, a panowie uznawali, że skoro nie zdeklarowałam się ochoczo na pierwszym spotkaniu, to nie ma czym sobie zawracać głowy, nawet jeśli wyraźnie im się podobałam. Było to przykre. Często też faceci przekraczają granice, które są dla mnie ważne, nawet gdy mi "osobnik" przypadnie do gustu.
Nie jest dla mnie stratą czasu kilka kaw z wartościowym, sympatycznym człowiekiem nawet jeśli tylko na tych kawach się kończy. Podobnie jak bezcenne bywały rozmowy z przypadkowymi ludźmi w pociągu, niespotkanymi już nigdy więcej.

12

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Piegowata, różnych ludzi można spotkać. Zresztą internet nie jest dobrym miejscem na spokojne i powolne poznawanie się. Tutaj często ludzie chcą już teraz i natychmiast.

Co nie zmienia faktu, że jeżeli ktoś od pocżątku mówi, że NIE chce nic poważnego, to spotykanie się z nim jeżeli my chcemy czegoś poważnego, jest stratą czasu. Zdania nie zmieni, a my się niepotrzebnie łudzimy.

13

Odp: Nie tak happy start z happy endem.
Lady Loka napisał/a:

Piegowata, różnych ludzi można spotkać. Zresztą internet nie jest dobrym miejscem na spokojne i powolne poznawanie się. Tutaj często ludzie chcą już teraz i natychmiast.

Co nie zmienia faktu, że jeżeli ktoś od pocżątku mówi, że NIE chce nic poważnego, to spotykanie się z nim jeżeli my chcemy czegoś poważnego, jest stratą czasu. Zdania nie zmieni, a my się niepotrzebnie łudzimy.

Toteż bardzo się zdystansowałam do poznawania ludzi przez internet, choć jestem przeciwniczką generalizowania.
A jeżeli ktoś nie chce nic poważnego, to rzeczywiście robię w tył zwrot, bo tzw. przygodami nie jestem zainteresowana.

14 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-19 13:15:11)

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Mnie się podoba podejście Piegowatej

Może poza jakimiś jaskrawymi przypadkami, kiedy to naprawdę od razu widać, to raczej ciężko mi jest kogoś oceniać po pierwszym spotkaniu. NIe jestem w stanie określić czegoś, dzięki czemu potrafię prześwietlić człowieka na tyle dokładnie, że po godzinie stwierdzam,że nigdy wiecej się z nim nie spotkam. Nie mam Rentgena w oczach i takie podejście wydaje mi się nieco zbyt pochopne. Tym bardziej, jęsli NIE JESTEM do końca pewien, co tak naprawdę mi w tym człowieku nie pasuje, skoro wszystko poza tym jest OK. Dodatkowo, czy to "nie wiadomo co" ma przekreślać całą rewsztę..Zatem te kilka spotkań, powiedzmy 2 lub 3, czasami niewiele więcej, może okazać się bardzo budującym doświadczeniem.
Z tym określaniem się na początku też bywa tak, że  efekt końcowy jest inny, bo nagle oakzuje się że zaczynamy coś czuć więcej. Lub wręcz odwrotnie, kiedy po dłuższym czasie wychodzą jakieś "kwiatki" i zrywamy znajomość. Znam właśnie związki, które powstały z czasem, po upływie pewnego okresu w jakim ludzie się znali i utrzymywali relację co najmniej koleżeńską. Z tym czasem i jego oszczędnością to mam wrażenie, że czasami popadamy w paranoję, uznając, iż każda minuta poświęcona na co innego, niż nasz epriorytety i cele , jest czasem straconym. Tylk oto może specyfika dzisiejszych czasów, kiedy czas staje się cenniejszy od wszystkiego innego...Patrząc na to całościowo, to kilka spotkań z wartościową osobą, tak jak wspomina Piegowata, może byc tylko czasem zyskanym a nie straconym smile
EDIT: Rozumiem podejście dziewczyn, żę jeśli ktoś nie chce się ładować w nic poważnego, to najlepiej się wycofać. Patrząc jednak na niektórych niestrudzonych czy wręcz namolnych zawodników płci obojga smile, to ni ezawsze jest takie trudne. Piegowata Ty wiesz chyba o tym dobrze, bo Twój, jak mu było PP, nie odpuścił bynajmniej za pierwszym czy za drugim razem? smile

15

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Bagiennik, robisz miszmasz smile
Są relacje, które wychodzą z koleżeństwa. Ale to są ludzie, którzy się znają już od dawna. Prawdopodobieństwo, że ktoś, kogo poznasz na portalu randkowym zostanie Twoim kolegą jest mniejsze niż prawdopodobieństwo wejścia z nim w związek. Kolegę czy koleżankę można znaleźć w klubie książki, na kursie tańca. Tutaj jak najbardziej najpierw pojawia się koleżeństwo, wspólne zainteresowania itd. A relacje zawierane przez internet rządzą się innymi prawami.

Ale żeby wejść w związek, którego bazą jest koleżeństwo trzeba praktycznie ciągle rozszerzać grono swoich znajomych i o nich dbać, bo a może tam jest właśnie ten ktoś wink znam takie pary, że się ludzie znali przez 10 lat, a potem stworzyli związek. Ale to są koleżeństwa z gimnazjum, liceum. A nie to, że teraz budujemy koleżeństwo z jedną osobą po to, żeby potem wejść z nią w związek. To koleżeństwo wychodzi po prostu przy okazji okoliczności.

16

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

No, właśnie, Bagienniku, życie pisze swoje scenariusze.
PP miał być do "odstrzału", a jednak... Jeszcze nie jestem pewna, czy ta relacja ma dłuższą przyszłość, sporo we mnie niepokoju i obaw, ale ujmuje mnie niejednym. Będę się tylko cieszyć, jeśli uda się na dłuzej.
Pożyjemy, zobaczymy smile

17

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Podoba mi się w ludziach właśnie taka postawa: na luzie, spokojnie, bez spiny i zbytnich oczekiwań. Zamiast właśnie z góry narzuconych  schematów, scenariuszy, postanowień. Mniej się człowiek denerwuje smile
Akurat pośpiech i nerwy uważam za skazy tej cywilizacji zachodniej smile

Loka Nie zamiarzałem niczego mieszać:) Może inaczej to zabrzmiało, ale chodzi mi właśnie o takie znajomośći z długim stażem, z kórych powstaje związek. Szczególnie w grupie bliskich znajomych, któych łaczy powiedzmy wspólna pasja i uczelnia. Nieraz zresztą w gronoie tym, były swoiste "wymiany" między partnerami. Jeden związek się kończyl a zaraz jedna z nich wchodziła w następny z kimś z wspólnej paczki, swoje i swojego ex. Dlatego znajomości w realu, poparte jeszcze czymś wiążącym uważam za bardzo cenne. Czy wykluczyłbym znajomość koleżeńską z kimś z portalu? Teoretycznie nie, chociaż po zawiedzionej nadziei na związek z jednej lub drugiej strony, to byłoby ciężko smile
Podtrzymuję natomiast calkowicie zdanie na temat oceniania kogoś po pierwszym spotkaniu.

18

Odp: Nie tak happy start z happy endem.

Żeby tutaj nie prowadzić do rozmów poza tematem, wyjaśniam, skąd go w ogóle założyłam smile

Poznałam faceta. Mam 20 lat, on 23. Jesteśmy na wymianie studenckiej (on na magisterkę - ja na Erasmusa). Różnie bywało, bo są między nami lekkie różnice charakterowe i kulturowe, ale... no właśnie, ale. To pierwszy facet, który TAK mi się podoba, że po raz pierwszy w życiu naprawdę się zastanawiałam nad zwykłym one-night-stand. Problem jest dla mnie jedynie taki, że ja nie jestem pójść w coś więcej z osobą, której prawie nie znam, nie wiem, czy ją lubię, szanuję jako człowieka/osobę. Ponieważ na spotkaniu migdalił się do mnie, jasno postawiłam granice - nie całuję się i nie migdalę na pierwszych spotkaniach, bo wiem jak to się kończy (pt. facet zalicza laskę i zapomina dzień później - taki typ). Uszanował to, rozmawialiśmy ogólnie o wszystkim i o naszych poprzednich doświadczeniach. Spytał wprost, czemu nawet nie chcę się całować - a ja wprost powiedziałam, że nie oceniam wyborów innych, ale ja muszę kogoś dłużej znać i chociaż trochę lubić jako osobę, żeby potem tego nie żałować. A jeśli byłaby mowa o czym więcej, to tylko na wyłączność - w sensie nie musimy być zakochani ani w związku, ale nie jestem w stanie być fizycznie z kimś, kto innego dnia sypia z kimś innym (z ryzykiem, że mogę tę osobę spotkać potem).
Dzień później pisał do mnie, że mnie polubił i że chciałby po następnym spotkaniu (jak wciąż będziemy się sobie podobać) spróbować z tym ,,na wyłączność"). Ja tematu nie poruszałam, nie roztkliwiałam się, napisałam - pogadamy o tym później, jestem ze znajomymi na imprezie.
Następnego dnia przyszedł, nie wiedzieć czemu zaczął mówić, że mnie lubi i że fajnie byłoby być razem w poważniejszym związku (???), ale że ja wyjeżdżam za parę miesięcy, a on tu zostaje.
W szczegóły nie będę wchodzić, ale generalnie chodzi o to, że nie wiem z jakiego powodu gość od razu założył, że nieuprawianie seksu w trybie one-night-stand = chęć poważnego związku (zwłaszcza z nim).
I tak zaczęłam się głębiej zastanawiać i... jak można w ogóle być w stanie ocenić, że chce się z kimś być/nie chce się z kimś być po 2 spotkaniach max? Rozumiem, że można stwierdzić, że ktoś się nam a) podoba bardziej b) jednak nie podoba c) ma fajny charakter d) jednak ma chujowy charakter, e) chcemy/nie chcemy z nim pójść do łóżka, ale po co od razu o tym rozmawiać? Ja nawet gościa nie znam i nie rozumiem, czemu od razu mi przylepił łatkę, że szukam z nim związku i chcę go związać i schować w szafie XD

Posty [ 18 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nie tak happy start z happy endem.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024