Witam .Chciałam się poradzić w dość szczególnej sprawie .Nie mam bardzo bliskich przyjaciółek więc postanowiłam tu zasięgnąć opinii. Jestem samotnie wychowującą mamą a obecnie od kilku miesięcy mieszkam z partnerem . Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda prawidłowo ale dla mnie dużo rzeczy jest dziwnych i ja często jestem zdenerwowana . Tak jakby wszystko byłoby przypadkowe i może nawet chwilowe. Nawet nie wiem jak to wyjaśnić więc może spróbuję napisać kilka zdań . Mojego M poznałam w zeszłym roku jak wprowadził się do nowego budynku na naszej ulicy. Ja mieszkałam z mamą i moją córeczką w starej kamienicy jakieś trzysta metrów dalej. Na samym początku widywaliśmy się tylko na ulicy i on zawsze bardzo mi się przyglądał, jest bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Nasza znajomość zaczęła się rozwijać .Coraz bardziej byłam podekscytowana tą znajomością choć wiedziałam, że nic z tego nie będzie bo ja niska ,niecałe sto sześćdziesiąt, chuda, może z pięćdziesiąt kg z mini biustem bez kobiecych kształtów więc jak taki facet mógłby się mną zainteresować .On prawie sto dziewięćdziesiąt, krępej budowy i o bardzo delikatnych rysach. Jak zaproponował wspólny wyjazd, długo się wahałam ale się zgodziłam bo my z córką nigdzie nie wyjeżdżałyśmy do tej pory. Tu muszę dodać ,że u nas w domu było czasem ciężko ale jakoś z mamą dawałyśmy radę.Wyjazd był cudowny i pierwszy raz doświadczyłam co to jest na prawdę sex a przecież jestem mamą. Tam zdecydowaliśmy, że po powrocie zamieszkamy razem. Jak pierwszy raz byłam w jego domu to same zaskoczenia ,nie mogłam uwierzyć ,że u samotnego faceta tak czyściutko i wszystko poukładane jak w pudełeczku.Po przeprowadzce M natychmiast zmienił meble u córki w pokoju (choć były nowe) bo uznał, że są za duże dla niej i muszą być dostosowane. Laleczka (tak nazywa moją córkę)była szczęśliwa bo miała pierwszy raz swój pokój i mogła urządzać go jak chciała a ma 5 lat.M miał od samego początku bardzo dobry kontakt z moją córka ale teraz to przesada, ona ze wszystkim zwraca się do niego, jak się uderzy czy ją zaboli zaraz biegnie do M. Z przedszkola też przynosi rysunki dla niego a jak jesteśmy na zakupach ona trzyma go za rękę cały czas, jak zachce się jej siku to też jemu mówi. Moja córka chce żeby on ją ubierał, czesał wiązał buty, po prostu wszystko, nawet chciała żeby ją kąpał ale M wyjaśnił ,że nie umie. Bez płaczu oczywiście się nie obyło. Ona nawet jak opowiada to powie, że była z tatusiem ( tak go nazywa jak opowiada ale zwraca się do niego po imieniu) w teatrze, choć byłam i ja lub powie, malowałam na ścianie gwiazdki z tatusiem a robiliśmy we trójkę (on jej na wszystko pozwoli ). Ja muszę córce powtarzać kilka razy a M wystarczy ,że spojrzy i jest zrobione.Nie wiem czy udało mi się przedstawić cały problem ale strasznie mnie to irytuje. Nie wiem czy to zazdrość, że poświęca tak dużo czasu mojej córce, ale często się denerwuję i nie wiem jak uzdrowić sytuację, żeby czegoś nie zepsuć. Dwa tygodnie temu , M powiedział, że nasz córka umie już zagrać całą gamę a ja niechcący w zdenerwowaniu poprawiłam go, moja córka, i widziałam jak zrobiło mu się smutno choć nie dał tego poznać po sobie. Mimo, że tak dużo zajmuje się moją córką zawsze ma czas dla mnie. Wiem, że jest trochę nadopiekuńczy i nawet potrafi sprawdzać nam stopy po spacerze czy są ciepłe ale ja nie radzę sobie z tą całą sytuacją. Ta nagminna irytacja i zdenerwowanie wpychają mnie w jakiś stres i nie mogę się skupić na prostych rzeczach. Kocham bardzo mojego M i zrobię dla niego wszystko dlatego szukam sposobu jak to wszystko zmienić . Czy ktoś poradził sobie z taką sytuacją ? ( Dodam M 34, ja 24 )
Witam .Chciałam się poradzić w dość szczególnej sprawie .Nie mam bardzo bliskich przyjaciółek więc postanowiłam tu zasięgnąć opinii. Jestem samotnie wychowującą mamą a obecnie od kilku miesięcy mieszkam z partnerem . Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda prawidłowo ale dla mnie dużo rzeczy jest dziwnych i ja często jestem zdenerwowana . Tak jakby wszystko byłoby przypadkowe i może nawet chwilowe. Nawet nie wiem jak to wyjaśnić więc może spróbuję napisać kilka zdań . Mojego M poznałam w zeszłym roku jak wprowadził się do nowego budynku na naszej ulicy. Ja mieszkałam z mamą i moją córeczką w starej kamienicy jakieś trzysta metrów dalej. Na samym początku widywaliśmy się tylko na ulicy i on zawsze bardzo mi się przyglądał, jest bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Nasza znajomość zaczęła się rozwijać .Coraz bardziej byłam podekscytowana tą znajomością choć wiedziałam, że nic z tego nie będzie bo ja niska ,niecałe sto sześćdziesiąt, chuda, może z pięćdziesiąt kg z mini biustem bez kobiecych kształtów więc jak taki facet mógłby się mną zainteresować .On prawie sto dziewięćdziesiąt, krępej budowy i o bardzo delikatnych rysach. Jak zaproponował wspólny wyjazd, długo się wahałam ale się zgodziłam bo my z córką nigdzie nie wyjeżdżałyśmy do tej pory. Tu muszę dodać ,że u nas w domu było czasem ciężko ale jakoś z mamą dawałyśmy radę.Wyjazd był cudowny i pierwszy raz doświadczyłam co to jest na prawdę sex a przecież jestem mamą. Tam zdecydowaliśmy, że po powrocie zamieszkamy razem. Jak pierwszy raz byłam w jego domu to same zaskoczenia ,nie mogłam uwierzyć ,że u samotnego faceta tak czyściutko i wszystko poukładane jak w pudełeczku.Po przeprowadzce M natychmiast zmienił meble u córki w pokoju (choć były nowe) bo uznał, że są za duże dla niej i muszą być dostosowane. Laleczka (tak nazywa moją córkę)była szczęśliwa bo miała pierwszy raz swój pokój i mogła urządzać go jak chciała a ma 5 lat.M miał od samego początku bardzo dobry kontakt z moją córka ale teraz to przesada, ona ze wszystkim zwraca się do niego, jak się uderzy czy ją zaboli zaraz biegnie do M. Z przedszkola też przynosi rysunki dla niego a jak jesteśmy na zakupach ona trzyma go za rękę cały czas, jak zachce się jej siku to też jemu mówi. Moja córka chce żeby on ją ubierał, czesał wiązał buty, po prostu wszystko, nawet chciała żeby ją kąpał ale M wyjaśnił ,że nie umie. Bez płaczu oczywiście się nie obyło. Ona nawet jak opowiada to powie, że była z tatusiem ( tak go nazywa jak opowiada ale zwraca się do niego po imieniu) w teatrze, choć byłam i ja lub powie, malowałam na ścianie gwiazdki z tatusiem a robiliśmy we trójkę (on jej na wszystko pozwoli ). Ja muszę córce powtarzać kilka razy a M wystarczy ,że spojrzy i jest zrobione.Nie wiem czy udało mi się przedstawić cały problem ale strasznie mnie to irytuje. Nie wiem czy to zazdrość, że poświęca tak dużo czasu mojej córce, ale często się denerwuję i nie wiem jak uzdrowić sytuację, żeby czegoś nie zepsuć. Dwa tygodnie temu , M powiedział, że nasz córka umie już zagrać całą gamę a ja niechcący w zdenerwowaniu poprawiłam go, moja córka, i widziałam jak zrobiło mu się smutno choć nie dał tego poznać po sobie. Mimo, że tak dużo zajmuje się moją córką zawsze ma czas dla mnie. Wiem, że jest trochę nadopiekuńczy i nawet potrafi sprawdzać nam stopy po spacerze czy są ciepłe ale ja nie radzę sobie z tą całą sytuacją. Ta nagminna irytacja i zdenerwowanie wpychają mnie w jakiś stres i nie mogę się skupić na prostych rzeczach. Kocham bardzo mojego M i zrobię dla niego wszystko dlatego szukam sposobu jak to wszystko zmienić . Czy ktoś poradził sobie z taką sytuacją ? ( Dodam M 34, ja 24 )
Mała się nacieszyć pewnie nie może, że ma tatusia. Jest juz spora i dobrze rozumiała, że czegoś wam brakowalo, mimo że była babcia i mama, ale jednak.. Po inne dzieci przychodzili tatusiowie, opowiadały sobie w przedszkolu o rodzicach, czyli dwójce, a ona tego nie mogla. Do tego M. pojawil się waszym zyciu jak św. Mikołaj i dziecko z dnia na dzień ma to wszystko o czym do teraz pewnie marzyła, po prostu jest szczęśliwa. Nie psuj jej tego szczęścia, ciesz się razem z nią
Ja tutaj nie widzę niczego niepokojącego. Widać, że partner kocha Ciebie i Twoje dziecko. Jest dojrzały i doskonale wyczuwa emocje córeczki, której brakuje ojca. Naprawdę powinnaś się tylko cieszyć że znalazłaś takiego mężczyznę. Zazdrość o dziecko jest głupią zazdrością, bo córka nie jest Twoją rywalką. Dziewczyno doceń to co masz.
Nie rozumiem Cię. Znalazłaś cudownego partnera, który prawdziwie pokochał Twoją córkę, a szukasz dziury w całym...
Dlaczego, po co?
Rozumiem Twoja zazdrosc. To jest jednak cos co musisz uzdrowic w Tobie.
Musisz zrozumiec, ze problem to jest w Twojej glowie.
Dziecko bedzie teraz traktowalo jego jako ulubienca poniewaz ma tatusia. To cos nowego.
Z kolei Ty jesli chcesz miec szczera relacje to porozmawiaj o tym z partnerem. Powiedz 'wiem, ze to irracjonalne, ale czuje zazdrosc. Moze dlatego, ze wczesniej bylam z corka sama? Moze sama potrzebuje uwagi?' rozmawianie o trudnych tematach buduje relacje z partnerem. Przyjazn to cos na czym stoi caly zwiazek. Przyjazn z kolei opiera sie na szczerosci.
6 2019-11-18 09:22:28 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2019-11-18 15:39:44)
Witaj.
Duża różnica wieku między wami....ale z czasem, z upływem lat taka różnica się zaciera.
A jaki jest stan cywilny partnera?
Czemu córeczka zwraca się do niego " tatuś" a nie np. wujek.
Jest nim bardzo zafascynowana, czuje się jak w pełnej rodzinie, tylko co będzie, gdy wam się nie ułoży? Życzę wam jak najlepiej, ale taki wariant należałoby też wziąć pod uwagę. Wtedy straci ponownie "tatę".
Ciebie też partner traktuje bardzo opiekuńczo (sprawdzanie ciepłoty nóg po spacerze) na równi z małym dzieckiem. Dziecko to widzi i moim zdaniem, przestałaś być dla niej autorytetem, tylko osobą, którą także trzeba się opiekować w sprawach na poziomie dziecka.
Sytuacja jest niezdrowa, to ty jesteś jej matką, ale wasza więź emocjonalna została zaburzona.
To bardzo delikatny problem, dlatego radziłabym ci zwrócić się o pomoc do psychologa dziecięcego. Mam wątpliwości, czy poradzisz sobie sama.
Pozdrawiam.
Edit prostuję w części moją wypowiedź:
córeczka zwraca się do twojego partnera po imieniu, ale opowiadając mówi o nim "tatuś".
Witaj.
Duża różnica wieku między wami....ale z czasem, z upływem lat taka różnica się zaciera.
A jaki jest stan cywilny partnera?
Czemu córeczka zwraca się do niego " tatuś" a nie np. wujek.
Jest nim bardzo zafascynowana, czuje się jak w pełnej rodzinie, tylko co będzie, gdy wam się nie ułoży? Życzę wam jak najlepiej, ale taki wariant należałoby też wziąć pod uwagę. Wtedy straci ponownie "tatę".
Ciebie też partner traktuje bardzo opiekuńczo (sprawdzanie ciepłoty nóg po spacerze) na równi z małym dzieckiem. Dziecko to widzi i moim zdaniem, przestałaś być dla niej autorytetem, tylko osobą, którą także trzeba się opiekować w sprawach na poziomie dziecka.
Sytuacja jest niezdrowa, to ty jesteś jej matką, ale wasza więź emocjonalna została zaburzona.
To bardzo delikatny problem, dlatego radziłabym ci zwrócić się o pomoc do psychologa dziecięcego. Mam wątpliwości, czy poradzisz sobie sama.
Pozdrawiam.Edit prostuję w części moją wypowiedź:
córeczka zwraca się do twojego partnera po imieniu, ale opowiadając mówi o nim "tatuś".
Mój M jest jeszcze kawalerem.Trochę może mało wiem o nim ale jak kiedyś
spytałam, czy był już w jakimś związku to potwierdził. Chciałam wiedzieć coś
więcej i pytałam dalej. Powiedział ,że był w jednym poważnym związku a
reszta to jakieś przyjaźnie i kumpelostwo.On raczej odpowiada niż opowiada.
Ja mu wierze bo po prostu odpowiedział i mi to pokazał.
8 2019-11-19 15:21:18 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-11-19 16:02:12)
Napisz może w punktach, co chcesz zmienić. Konkretnie i prosto. ale nie że np. "nie chcę być zazdrosna o córkę", tylko konkretnie jak miałoby wygladać twoje zycie z M. wg. twoich oczekiwań, zebys poczuła się szczęśliwa w pełni i własnie nie była zazdrosna.