Cześć!
Na wstępie powiem, że chciałbym usłyszeć coś co mi rozjaśni całą sytuacje, bo ja pewnych rzeczy nie rozumiem albo jestem za głupi na kobiety. Powiem w skrócie, że rozstaliśmy się z dziewczyną jakiś miesiąc temu. Różne czynniki miały na to wpływ. Powód, że wypalenie i co było najlepsze u nas już minęło. Rozstanie przebiegło w zgodzie, nikt tam nie miał do nikogo pretensji. Dwójka dorosłych ludzi się spotkało i powiedziało co i jak, i tak to zakończyliśmy. Z mojej strony był to cios, z którym musiałem się uporać. Gorzej lub lepiej, ale dawałem radę. Nie minął może tydzień po rozstaniu, a padła propozycja czysta, seks bez zobowiązań. W sumie nam się w łóżku zawsze dobrze układało, najlepiej. No to się zgodziłem, zaznaczam, że miłość mi wtedy przeszła, a to było czyste przywiązanie, sentyment. Spotkaliśmy się, rachu ciachu i po wszystkim. Tylko mi się coś popier... i mi się uczucia znowu włączyły. No to jak jej to powiedziałem, to się oburzyła i mi powiedziała, że nie chcę mieć ze mną nic wspólnego.
Okej, zrozumiałem, tylko po prostu bardzo mnie zabolało, że jestem dla niej nikim, to jej to powiedziałem. Była cisza 2 dni i mi wjechała, że mnie przeprasza, że nie chcę mieć spiny, tylko relacje, że jak się miniemy na ulicy to powiemy sobie cześć. No to ja jej mówię, że już żalu nie mam. I od tej pory mamy kontakt, taki że piszemy w każdy dzień, ale nie tak intensywnie jak kiedyś. Spotkamy się na wino, pogadać, przytulę i tyle. Ostatnimi czasy powiedziała, że jej brakuje bliskości. Ktoś tam jest blisko niej, ale mi mówi, że nic z tego nie będzie, że nie potrafi spojrzeć na innego mężczyznę niż ja i o łóżku to nawet nie wspomina, bo sobie nie wyobraża z kimś innym to robić. Ja w ogóle o faceta nie jestem zazdrosny, ale wiem, że to jest na zasadzie, że jej bliskości brakuje. Teraz nie wiem czy chce wzbudzić zazdrość we mnie czy coś. Jeśli piszemy to ja staram się odpisywać w miarę, w takim znaczeniu, że nie odczytuję od razu, że chcę jej udowodnić, że mam inne życie niż ona. Najśmieszniejsze jest to wszystko, że teraz jedziemy we dwójkę, sami na wycieczkę i za bardzo nie wiem jak mam się zachować. Gdyby nie chciała jechać ze mną to by nie pojechała, tak mi się wydaje. Wyjazd sami ustaliliśmy, nie była propozycją moją.
Ja po prostu nie wiem, po tym wszystkim mam trochę dystans do niej. Co jak co, brakowało jej bliskości i się pocieszyła jakimś facetem z którym nigdy nawet nie będzie. Tak zwane ma wyj...
Byłem zakochany w niej, miałem plany co do niej (pierścionek), ale ta sytuacja jest dosyć dziwna, bo ona mnie nie trzyma na dystans w ogóle. Jak ja coś zaproponuję, to po prostu się zgadza, a nie wydaje mi się, że tak powinno być.
W ogóle jej nie rozumiem, cały czas mi mówiła, że nie pasujemy do siebie, że już nic nas nie będzie łączyło, a mamy non stop kontakt i jakieś wspólne wyjazdy teraz, sami. Sam tam kogoś poznałem, ale nie pocieszam się tą osobą.
Proszę dajcie mi jakieś wskazówki, żebym zrozumiał ją, co ona ma w ogóle w głowę.